Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 18.02.16 23:52  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
//Dzięki Rumcajs :*//

Ballantine wychodząc przez mur otrzymał wspaniałe powitanie tak jakby desperacja się za nim stęskniła - ptak nasrał mu na łeb.
Smok wyrzucił kilka pomniejszych przekleństw przez zęby i machnął na to ręką, w obecnym stanie z gównem na włosach był i tak czystszy niż połowa desperacji. Dlatego jak nigdy nic starł część odchodów, która spłynęła mu na czoło i wtarł w Thanatosa. Resztę którą miał we włosach częściowo wygrzebał, i wtarł w Thanatosa, a tą której nie dał rady roztarł i wykorzystał jako naturalny żel, a co mu tam!
Spojrzał przed siebie i ujrzał Levy'ego. Spojrzał na niego i przymrużył oczy.
- Nic nie mów! - uprzedził drugiego smoka przed jakimkolwiek komentarzem i wskazał na niego palcem, potem zaczął iść w jego stronę - Masz wodę?
Przezornie spojrzał za siebie na wyrwę w murze. Spec jeszcze nie wyleciał jak chleb z tostera, co raczej dobrze świadczyło. Następnie wzrok przeniósł na Thanatosa, lecz tylko spojrzał na niego krytycznie, nic nie mówił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.16 23:25  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
//Pieprze konsekwencje nie chce spędzić tu kolejnych miesięcy//
Zgarnął Thanatosa i Levyego, by zaraz potem oddalić się spod murów w głuchej ciszy.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mocą MG zaklepuję temat.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ciszę otulającą mury zakłócał żwawy marsz. Żwir chrupał pod podeszwami, kamienie i gruz zgrzytały między sobą, gleba umożliwiała niesienie pogłosu od obcasów. Dźwięk ten zagłuszany był czasem odgłosem podciągania nosem.
Szła.
W zasadzie nawet nie wiedziała do końca po co. Luka palnęła coś o oceanie, a potem wybiegła z mieszkania z niecnym planem rodzącym się w głowie. Co jej strzeliło? Białowłosa mogła się jedynie domyślać, co zresztą czyniła przez cały tydzień.
Długo nad tym myślała. Długo rozważała tą propozycję i rozplanowywała czas. Aby zdążyć. Tydzień to niewiele na podjęcie tak daleko idących decyzji. Miała świadomość, że jeśli ten wyskok może zmienić jej dotychczasowe, dość wegetatywne życie na zawsze. Obrócić je do góry nogami.
Rozważała różne okoliczności. Przez głowę przeleciała jej także kwestia prawdopodobnej śmierci, ale miała pewność, że przy Luce będzie bezpieczna, więc nie marnowała czasu, by roztrząsać ten wątek. Bardziej skupiała się na ewentualności „a gdyby coś się stało”. Co by było, gdyby w trakcie tej zainicjowanej przez Lukę niespodzianki coś oderwałoby jej rękę czy nogę? Albo podczas jakiegoś wybuchu wypruło wnętrzności? Sama nie wiedziała, na co się porywa, zgadzając się na misterny plan kobiety. Szalona wyobraźnia białowłosej tworzyła obrazy i myśli skłaniające się do wtargnięcia do SPECu, albo napadu na jakiś sklep i przetransportowanie towaru za mury. Chociaż… po co miałaby się stawić przy samych murach? Może, aby czekać na resztę ekipy zza nich?
”. . . coś niesamowitego. . .” No ale co?
Pod tym pytaniem spodziewała się jakiejś przygody, której pragnienie przezwyciężyło struchlałą osobowość. Niezmiernie marzyła wewnętrznie o jakimś zjawiskowym przeżyciu. Była zbyt nieśmiała i skryta, więc nie umiałaby się do tego przyznać ani o tym powiedzieć. Nie umiałaby zaprzeczyć. Nie umiałaby odmówić, bo wewnątrz sumienie zżerałoby ją od środka, ściągało w dół jakiejś otchłani nicości. Wiecznie nękałaby ją myśl tego braku spełnienia i uduszona, zaniechana chcica. Nachodziłyby ją dokładnie te same uczucia, jakie pałętają się przy przysłowiu „Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało”.
Z każdą chwilą zbliżającą do spotkania serce niepoprawnej nastolatki coraz mocniej trzęsło ciałem, a przy tym wybijało z rytmu racjonalnego myślenia. Ren robiło się gorąco, a zarazem zimno. W przeciągu kilku sekund, przez pchające ją do przodu podniecenie, zapomniała gdzie jest, co robi i jak się nazywa.
Wyciągnęła pomiętą kartkę z kieszeni, którą już dwukrotnie wyrzucała do kosza, klnąc na nią niejednokrotnie, a potem i tak wyszukując ją spod sterty chusteczek, papierków i opakowań po pizzy. Zerknęła na ściany i ich okolicę. Szukała charakterystycznych punktów: jakichś kamieni, drzew, napisów. W końcu przystanęła przy czymś, co zinterpretowała jako symbol rozpoznawczy i oczekiwała na znaki z nieba i ziemi z dalszymi instrukcjami.
Ciekawa była, ile tylko ma czekać na pojawienie się kogokolwiek. I ta myśl w tej chwili najbardziej ją rozbrajała. Zejdzie jej przy tym kwadrans, pół godziny, a może będzie tu kwitnąć do wieczora? Sam mus czekania rozbrajał ją wewnętrznie i niepotrzebnie gromadził kolejne lęki.
<--
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.16 11:14  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Otoczenie było puste. Obywatele raczej nie zapuszczali się w okolice murów, przynajmniej nie bez wyraźnej przyczyny, a wojskowe patrole - chociaż liczne - nie były w stanie objąć bezpośrednim nadzorem wszystkich zabezpieczeń miasta. Ostrożnej podróży Ren towarzyszyły jedynie dźwięki przemykających z drzewa na drzewo ptaków i odległe odgłosy zwierząt hodowlanych.
Przez następne pięć minut nie wydarzyło się nic. Podobnie upłynęło kolejne dziesięć i kolejne dwadzieścia. Irving spóźniała się, co nie powinno dziwić nikogo, kto zdołał ją choć odrobinę poznać. W jej przypadku pół godziny czekania należało do całkowicie standardowego zestawu rozrywek.
Nagle do dźwięków otoczenia dołączył jeszcze jeden. Ciche chrobotanie, dobiegające z niczym nie wyróżniającego się fragmentu muru, połączone z szuraniem, jakby coś dużego czołgało się po chropowatej ziemi, starając się nie zwrócić niczyjej uwagi. Chwila ciszy, potem cała seria odgłosów powtórzyła się znowu. Ktoś pracował nad murem oddzielającym M-3 od nieprzyjaznego otoczenia. Wątpliwe, by był to przedstawiciel rządu.
Wreszcie dwa krzaki zadrżały w podejrzany sposób, a spomiędzy gałęzi Ren mogła wypatrzeć, jak kawałek kilkukrotnie wzmocnionej ściany najpierw wysuwa się do przodu, a potem zostaje wolno odsunięty na bok. Do miasta wtargnęło obce powietrze, niosąc ze sobą nieznany zapach pustyni i, nieco mniej przyjemny, zapach męskiego potu. W prześwicie mignęła krótko ostrzyżona czupryna czarnych włosów; człowiek, o ile był człowiekiem, przestał się poruszać. Skanował teren? A może zobaczył Ren i nie chciał zdradzić jej swojej obecności?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.16 21:44  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Upłynęło pięć minut. Dziewczyna usiadła na kamieniu obok i zaczęła tupać butem o podłoże dla zabicia czasu. Później bawiła się w odgadywanie dźwięków pochodzenia zwierzęcego.
Krowa.
Kogut.
Znowu krowa.
O! słowik!

Podczas kolejnych upływających niezmiernie mozolnie minut zdążyła jeszcze ze trzy razy wydmuchać nos. Na zegarek wolała nie spoglądać. Czuła, jak ciśnienie w środku ją rozsadza, a ona nie ma pojęcia, jak ugasić ten nękający żywioł.
W pewnym momencie coś wreszcie zaczęło się dziać. Wtedy jednak dziwny ból brzucha zaczął narastać zamiast odpuścić. Zza ściany dobiegały dźwięki szurania i mielenia żwiru z piaskiem. Później słychać było przecieranie się elementów ściany o siebie, podobnie, gdyby bawić się w ceglane Jenga i wyjmować jedną cegłówkę ze środka. Taki charakterystyczny dźwięk tarcia. Przesuwany element poruszył karłowate krzaki, do których zaglądnęła z ciekawości.
Z nory wynurzyła się postać, jednak tętno podskoczyło, gdy osoba z wygrzebanego przejścia prawdopodobnie nie była Luką. Luka miała jaśniejsze włosy, bardziej brązowe, a ten osobnik miał smoliście czarne. W tym momencie Ren nie słyszała żadnych ptaków ani innych dźwięków, poza obijającym się o żebra sercem. Zaskoczenie, jakiego właśnie doznała, wstrzyknęło kolejną porcję adrenaliny w krew nastolatki, przez co nieco sparaliżowana stała w bezruchu, bojąc się nawet nabrać powietrza w płuca. Po plecach przebiegł dreszcz, niosący ze sobą dziwne wrażenie zawiedzenia i wystawienia do wiatru.
Głupiaś Ren, oj głupiaś.
Od razu mogłaś się domyślić, że ledwo żywa Luka nie pomoże ci spełnić jakiś dziwnych wybujałych pomysłów... Poza tym, w kim ty pokładałaś nadzieje? W kobiecie będącej recydywą? W ogóle, co ci przyszło do głowy, by wychodzić na zewnątrz? Chyba naprawdę chcesz sobie nabić guza...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.16 22:58  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Ciche westchnięcie, po czym mężczyzna wyczołgał się z dziury. Odgarnął gałęzie na bok, ale najwyraźniej nie zamierzał wychodzić z krzaków. Wolnym ruchem sięgnął do brudnawej chusty, która dotychczas zakrywała mu dolną połowę twarzy, odsłaniając dość przeciętny dla Azjatów podbródek, niespodziewanie gładko ogolony, oraz wąskie usta popękane od wędrówki przez dzikie, nieprzyjazne tereny. Oczy ciągle skrywał za dużymi okularami przeciwsłonecznymi, przywodzącymi na myśl amerykańskich pilotów wojskowych sprzed około tysiąca lat, ale nie ulegało wątpliwości, że uważnie wpatruje się w Ren.
- Gdzie... - zaczął, ale słysząc, że pustynia zmieniła mu głos w nieprzyjemny charkot przerwał. Odkaszlnął dwa razy i spróbował ponownie, tym razem z powodzeniem:
- Gdzie ona jest?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zimny dreszcz przebiegł między łopatkami, usłyszawszy pierwszy odgłos mężczyzny. Zresztą przy jego drugim podejściu też poczuła ciarki, pomimo kilku warstw odzieży. Była totalnie roztrzęsiona i do tego w szoku. Nie wiedziała, z której strony wiatr wieje. Zapomniała języka w buzi.
Kto to jest? I co tu robi? Po co przyszedł? Przecież tu miała być Luka, a nie jakiś gość...
Szybko jednak musiała utożsamić się z nową sytuacją i zacząć reagować. Zacisnęła powieki, potrząsnęła głową i wróciła do „tu i teraz”.
– Ona, znaczy kto? – Zapytała ściskając wymuszenie w gardle dalszą część zdania, w której to miała chęć wyjawić potencjalne dane „jej”. Wstrzymała się z tym jednak, bowiem wiedziała, że tu każdy niemalże trzyma każdego w szachu, dlatego nie chciała nikomu robić dodatkowych kłopotów. Zwłaszcza Luce. Lepiej udawać niczego nieświadomą smarkulę, której w patowych sytuacjach (nie licząc przypisanego do Ren pecha) dopisuje odrobina głupiego szczęścia.
Ale kłopot już się pojawił. Sam fakt, że znajdowała się przy murach i o tej porze nie wróżyły szczęśliwego zakończenia. Zwłaszcza, że czuła się przyłapana, jak na gorącym uczynku. Przy jakimś lewym interesie. Nikt bowiem nie zapuszcza się w takie zakamarki miasta. Poprawka – nikt normalny, czyli żaden wzorowy, lojalny obywatel. Nikt, poza skrzywionymi renegatami. Nikt, kto nie chce nabić sobie guza.
Cześć! Mam sześć lat! Nikt mi nie chce powiedzieć, co tam jest, więc idę zobaczyć sama. Pomożesz mi? – Zaczęła totalnie bez sensu przywoływać cytat z kreskówki i dopisywać do niej własny scenariusz, gdyby zjawił się tu wyimaginowany stróż SPEC. Zagryzła wargi skonsternowana obecnością przybysza zza murów i kontemplując zarazem swój wewnętrzny monolog, mając świadomość, że za sześciolatkę nikt jej weźmie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.16 18:36  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
Zza lekko tylko popękanych okularów nie było nic widać, ale z samej atmosfery roztaczanej przez mężczyznę można było wyczytać, że właśnie przewrócił oczami. Trzeba było mu jednak przyznać - rozmawiając z miejską dziewczyną pilnował języka o wiele lepiej, niż Luka.
- Lucky. Miała zgarnąć Kosę i przyjść tutaj. Zgarnąć ciebie, jak się domyślam. Jesteś... Jen? Ren...? Wspominała mi o tobie parę razy - uśmiechnął się, nawet całkiem przyjaźnie. O dziwo, miał wszystkie zęby, w dodatku utrzymane w zdrowiu, rzecz niemal niespotykana w przypadku Desperata. Kiwnął głową zachęcająco w stronę krzaków, w których siedział.
- Chodź bliżej, jak będę tak krzyczał to zaraz jakiś spec usłyszy i nam obojgu powyrywają nogi... - z lekką tylko chwilą zawahania dokończył - ...i ręce. Niezbyt miły sposób zakończenia życia.
Niezależnie od decyzji Ren, zakrzątnął się, wyciągając z kieszeni kurtki tytoń i bibułkę, po czym zaczął powoli skręcać papierosa dłońmi o pobrudzonych ziemią paznokciach.
- Więc. W co Lucky chciała nas wrobić? Rzuciła mi tylko urywki, jak to ona - nie wydawał się zbyt przejęty całą sytuacją. Wsadził nikotynowe dzieło do ust, ale nie odpalił, jakby po prostu potrzebował czegoś do zajęcia rąk i myśli. Nie patrzył na dziewczynę, ale poza nią, na odległe dachy i wieżowce M-3. Być może z nienawiścią, być może z tęsknotą, może z ciekawością - znowu, ciemne szkła skutecznie blokowały i światło, i jego ekspresję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kosę? – Zaciekawiła się. Czyżby chodziło o ten magiczny nóż-artefakt umożliwiający teleportację?
Wolała jednak nie pytać o szczegóły, sądząc, że im mniejszą wiedzę na ten temat posiada, tym lepiej dla jej dobra. Nie chciała też w żaden sposób robić z siebie wścibskiej miejskiej gówniary. Była skrępowana samą obecnością mężczyzny, ale jej szalona wyobraźnia zdołała już napisać setki scenariuszy o tym, jaką taki mościwy, ciężko pracujący pan zza murów może wyrabiać sobie opinię o miejskiej dziewczynie. Rozpieszczona, nie posiadająca za grosz intelektu i współczucia. Te domysły wpędzały białowłosą w jeszcze większe zakłopotanie.
Jen..
Blade wargi wykrzywiły się we wstrzymywanym geście chwilowego rozbawienia byleby chamsko nie parsknąć, niczym prosta deska złamana w trzech miejscach, wygięta na przemian w dół i w górę. Jedni reagują w podobnej sytuacji prychnięciem, inni takim właśnie zagryzanym uśmiechem.
Wspominała?
Ren poczuła się mile zaskoczona tą informacją. Tak się uradowała, że na jej anemicznej bladej cerze pojawiły się dwa tak samo blade rumieńce.
...jak będę tak krzyczał to zaraz jakiś spec usłyszy i nam obojgu powyrywają nogi...
Swego rodzaju groźba zadziałała. Ren bez zbędnych pytań podeszła kilka kroków bliżej i kucnęła obok wystającego z ziemi i zza krzaków pana. Zagryzła wargi w wąską kreskę, widząc co szykuje mężczyzna. Tytoń.. Tylko nie to… Nastolatka była absolutną przeciwniczką tytoniu. I jakiegokolwiek innego świństwa. Te chemikalia nic, tylko osłabiały i tak już wycieńczone katastrofami ludzkie organizmy.
Wróciła jednak do pytania. Spuściła wzrok na ziemię. Zatoczyła nim po ziemi i utkwiła go podobnie jak towarzysz w kierunku miasta, zamyślając się.
– Wspominała coś, że będzie fajnie.. – Odrzekła nieco marzycielsko, przestając wierzyć w moc tych słów z minuty na minutę, coraz bardziej czując smak, a raczej zapach ich prawdopodobnych przyszłych przygód.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.03.16 19:12  •  Wyrwa w murze, wejście do miasta - Page 5 Empty Re: Wyrwa w murze, wejście do miasta
- Taaa, jak zawsze - wydawał się rozbawiony. Zamyślił się na chwilę, po czym stwierdził:
- Cały problem z nią, zawsze więcej mówi niż robi. Ostatni raz jak mnie gdzieś wyciągnęła, wpadliśmy w sam środek gniazda mrówek - szeroki uśmiech na chwilę rozjaśnił jego twarz.
- Wiesz, jak wyglądają tamtejsze - machnął ręką w stronę murów - mrówki? Te z miasta się nie umywają. Mają półtora metra, szczęki długości mojego ramienia - zaprezentował długość - a jad potrafi sparaliżować człowieka na miejscu. Chociaż faktycznie było zabawnie - przyznał z błyskiem uśmiechu, udowadniając, że jego ulubiony rodzaj rozrywki niekoniecznie pokrywał się ze standardowym. Przez chwilę wspominał miłe chwile, bawiąc się niezapalonym skrętem, po czym spojrzał w stronę miasta i zachmurzył się.
- Jak ci się tam żyje? - zapytał z wyczuwalną tęsknotą w głosie, kiwając głową na odległe wieżowce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach