Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 21.11.14 3:41  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Nie chciał się uchylać od ataku. Nawet nie mógłby, zwarzywszy na aktualne pozycje, w których się znajdowali. Na jego twarzy jednak pojawił się mały uśmiech. Szyderczy. Nie mógł przecież pozostawić tego bez odpowiedzi.
- Te odgłosy się nie powtórzą… Lepiej przypomnij sobie swoje, starszaku… Mimo swego doświadczenia jęczałeś jak nie jedna panienka – wyszczerzył się prawie, jednakże jego skomplikowany, gburowaty charakter zaraz powrócił jego usta do zwyczajowej pozycji. Dzięki wiedzy na temat swego sojusznika za plecami, nawet ani myślał odwracać się w tył, by tracić czujność z przodu. Dlatego też szedł w miarę powoli, przeczesując teren naprzeciw siebie z szczególną ostrożnością. Nawet mimo późniejszej próby rozkojarzenia w postaci iście diabelnej wyobraźni Lentarosa, o ile androidy mogły coś takiego posiadać.
- Pewnie… W szczególności dzierżąc wielką strzykawkę z nanobotów, które by unieruchomiły Twoje podzespoły – powiedział to na swój sposób, beznamiętnie.
Wbił swe oczyska w blask słońca. Wzrok nie musiał się przyzwyczajać jak u człowieka. To dowodziło jego wyższości, jak i tego, że moduł widzenia jest wykonany raczej z myślą o wojowaniu. Sam zaczął coś przeczuwać. Dlatego i miał utkwione swe dłonie na istnych masakratorach nadziei + 100 obrażeń od bliskiego dystansu.
Nie zdążył jednak go użyć, gdyż zamiast być z przodu, wylądował na tyłach oddziału. Nie spodziewał się takiej wyrywki przed siebie ze strony Lena. Dlatego też zatrzymał się, wyciągając rozpruwacza trzewi poziomu ósmego spod płaszcza, który wymierzył przed siebie. Czekał niecierpliwie, wzrok mocno skupiony. Dostrzegł nagle szpony, które minęły mu przed oczami w sekundę. W jego głowie nastąpiła szybka analiza istoty, z którą będą zmuszeni walczyć. Przez to, że przebywał jeszcze w odmętach bunkra, nie mógł zweryfikować wszystkich danych, czemu towarzyszyło nieprzyjemne uczucie niewiedzy. Przynajmniej do chwili, w której nie ujrzał czyjejś przerażająco-niebezpiecznej twarzulki z iście groźnymi kiełkami łaknącymi pożywienia. Teraz miał pewność cóżże łasi się do ich blaszanych żyć. Wtem do jego uszów doszły słowa, które spowodowały wygięcie się mimiki twarzy Mashiro w taki sposób, by ukazywała totalne wyzbycie się z emocji.
- Rozkaz: przyjęty. Cel: Likwidacja. Aktywacja wszystkich systemów bojowych S.SPEC i dodatkowych. Analiza zagrożenia… - mówił to na głos. Głos miał tym razem typowo mechaniczny, jakby owy moduł przestał otrzymywać potrzebną energię. Wyszedł z bunkra, rzucając obrzyna na ziemie. To samo zresztą zrobił z Colt M1911, które notabene nieco ważyły, a do aktualnego potworka były po prostu beznadziejne.
Szybka analiza. Błyskawiczna wręcz. W jego lewej dłoni zaczęła się tworzyć dość dziwna, ze srebrnego materiału przeznaczonego dla większości androidów, strzelba pół-automatyczna z serii USAS-12. Natomiast w prawej, równie z podobnego materiału, granatnik M79 w nieco okrojonej wersji niczym obrzyn. Pozbawiony celownika i części kolby. Uniósł prawą rękę w stronę walczącej pary. Szmaragdowe oczyska mocniej zaświeciły. Jego wyraz twarzy pomimo ukazywania beznamiętności, ogólnego zimna, promieniował przedziwną aurą spokoju. Ruchy mimo iż wykonane szybko, jak samo namierzenie broni, emanowały stylowością i wdziękiem. Jak gdyby cała akcja w jego obwodach spowolniła, dokonując tysiąca obliczeń w ciągu  jednej sekund. Analizując, słabe punkty przeciwnika, jak i jego mocne.
Nacisnął spust… Tak jak powinien. Jakby nic nie czuł. Tak, jak powinna zrobić to maszyna…
Lecz nawet jak na maszynę, były to bardzo precyzyjne obliczenia…
Zielony ogień wprost z lufy…

Granat wystrzelił, lecąc zgodnie z wszelkimi wykalkulowanymi bardzo skomplikowanymi obliczeniami. Na początku nie leciał w ogóle w przeciwnika, który dopiero po chwili wszedł w trajektorie lotu dość wybuchowego przedmiotu. Stworzenie nie było przez to w stanie się wycofać, wykonać unik odskokiem, gdyż było akurat w trakcie próby chapnięcia Lentarosa. Przeleciał on jednak wpierw przez ramię androida, by następnie zakończyć swą długą podróż prosto na uzębieniu bestii. Metalowy kawałek eksplodował, zderzając się zębami. Była to jednak dość mała eksplozja, która miała swój ukryty cel. Wypuszczenie łatwopalnej substancji, która idealnie wpadła do ust poczwary, zaczynając tam istne piekło. Co więcej, płynna substancja nawet nie tknęła walczącego w zwarciu Lena. Zimny profesjonalizm, który zapewne teraz będzie bardziej uwidoczniony dla partnera, niż wcześniej.
- Strzelba! 12 pocisków gouge 12! Celuj na średnim dystansie! – krzyknął, odrzucając ową broń gdzieś na bok. Następnie szybko złapał M79 w obie dłonie, złamał i wyrzucił zużytą łuskę po pocisku, by za pomocą swej dziwnej technologii stworzyć następny pocisk. Ładował go około trzy sekundy. Był gotowy do następnej zabawy. „Energia: 56 procent”.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 19:42  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
- Nie chciałem byś poczuł się samotny w jękach. - Wyprowadził kolejną kontrę, dalej pozostając z uśmiechem. Nie to żeby coś go ruszyły komentarze Mashiro - owszem, jęczał. Jęczał, rozdziewiczając go. Kto tu więc jest w gorszym położeniu?
Ej nu, to nie była wyobraźnia, on naprawdę słyszał dźwięki czegoś przemykającego się w mroku, lub za ścianami. Może to były małe, niegroźne insekty, może wielkie pająki zdolne do połknięcia ich w całości lub bazyliszki, które również coś takiego by zrobiły...
Albo jest przewrażliwiony. Tak, to też dobra odpowiedź.
- Tylko po to by wykorzystać sztywność pewnych "części" mojego ciała wtedy, prawda? - Hm... Kto by pomyślał że android jest tak... Zboczony? Meh, zdarza się. Skoro psy potrafią poza szczekaniem chodzić na dwóch nogach, mieć ludzki wygląd i jeszcze gadać, to czemu android nie może być zboczeńcem? A nu własnie.
No dobrze, fakt, wystrzelił do przodu jak rakieta, ale gdyby nie to i fakt że jego ciało było wysoce uzdolnione w kwestii zarówno walki jak i uników na krótkim dystansie, to wtedy Mashiro byłby rozwleczony na ziemi i przygwożdżony do niej przez cielsko tego... Tego czegoś. Ciężko nazwać jednoznacznie coś co jest mieszanką lwa, nietoperza, jakiegoś dziwnego gada, orła i jeszcze paru rzeczy pewnie.
Nie był zdolny do zauważenia działań Mashiro, lecz (nawet pomimo dzikich ryków mantykory która próbowała go rozszarpać) zdołał usłyszeć jego mechaniczny ton. Czyżby przerzucił całą swoją energię do systemów walki i przeszedł na poziom myślenia stricte bojowy? Dobrze! Teraz wiedział że ma dobre zaplecze, tudzież "plecy", więc mógł się skupić na tym, by zmęczyć tą istotę. Nie chciał przechodzić do kontr-ofensywy gdy była w pełni sił, w pierwszej kolejności chciał osłabienia. Dokładnie.
Nie był pewien poczynań Mashiro, nawet nie był pewien czy nie wrócił do bunkra i postanowił atakować z ukrycia, lub czy nie obchodzi z drugiej strony... No, przynajmniej do momentu gdy nad jego ramieniem przeleciał pocisk, jaki zderzył się z zębami stworzenia, wywołując niewielką, acz otumaniającą bestie eksplozję. Dało to chwilę androidowi na odsunięcie się i schowanie miecza, który okazał się kiepską bronią do walki teraz. Szybko zauważył jak wnętrza Mantykory trawi ogień. Czyżby pocisk napalmowy? Całkiem skuteczne rozwiązanie, a zarazem drastyczne...
Drastyczność się nie liczy jednak. Bestia, nawet pomimo bolesnych konwulsji w swoim ciele, otrząsnęła się szybko i zmieniła swój cel, kierując się szarżą na Mashiro, z nader sporą prędkością... W sumie nawet nie prędkością. Wykonała pojedyńczy skok, pomagając sobie solidnym machnięciem skrzydeł, by przyszpilić do ziemi kanoniera.
Przynajmniej taki był zamysł... - Niedoczekanie! - Dopóki Len nie "nadleciał" z jej prawej flanki, wysyłając ją kopnięciem o nader dużej mocy w bok, przez co była zmuszona do hamowania poprzez wbicie szponów w ziemię z wyrazistym warknięciem.
- Tarcza Aegis. Aktywacja. Pokryj ramiona i klatkę piersiową. - Jego głos był nader bezemocjonalny, a czarna "masa" przelała się z koniuszków palców jego ramion, obejmując je oraz klatkę piersiową, przez co tors w tej chwili stał się grafitowo-czarny. Schylił się po strzelbę, w momencie gdy bestia rzuciła się do kolejnego ataku, chcąc go rozszarpać silnym uderzeniem łapy.
Nie uniknął tego... Jedyne co zrobił, to zasłonił się ramionami, jakie całkowicie zablokowały atak bestii, która jednak nie odpuściła i zmusiła wszystkie swoje trzy ogony do jednoczesnego wbicia się w klatkę piersiową androida...
Żaden nie przebił jego grafitowej osłony, co spotkało się z bolesnym rykiem stworzenia, które najprawdopodobniej złamało gości ogonowe od siły uderzenia. - Mój ruch. - Mruknął cicho, wypuszczając strzelbę z dłoni i obejmując silnie ramionami szponiastą łapę stwora. Miną się niemal o ledwie cale z jego uzębieniem, gdy najzwyczajniej w świecie zaparł się silnie stopami i rzucił tą bestią za siebie, by jeszcze w powietrzu ująć strzelbę i oddać jeden strzał z odległości niemal niemożliwej do spudłowania, tego tak zwanego "point blank", w czoło bestii, trzymając strzelbę jedną dłonią. Odrzut broni był silny, i gdyby nie wzmocnienie tarczą Aegis zapewne mógłby nadwyrężyć trochę ramię, lecz tego nie było... A dzięki temu stwór z krwawiącym pyskiem i czołem zaorał swoim ciałem kawałek ziemi kilka metrów dalej...
Jednak bestia wciąż się nie poddawała. Podniosła się, potrząsając swoim zakrwawionym łbem, po czym ruszyła szarżą ponownie na Lena. Przeładował, celując (chociaż jego ciało było pozbawione zdolności celowania, co mógł Mashiro zauważyć w tym że tor lotu pocisku sprawiłby najprawdopodobniej chybienie bestii) w stwora... Który tuż przed nim odbił w bok i znów skoczył na - w jej mniemaniu słabszą ofiarę - , chcąc zatopić swoje kły w jego ciele. Pomimo oddania strzału w bok bestii (który jednak dzięki swojej celności jedynie jej poszarpał ogony) jej cel się nie zmienił. Mashiro był na jej celowniku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 21:19  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Chciałby mu odpowiedzieć jeszcze parę słówek, lecz niestety wtem wybiegł, rozpoczynając swój danse macabr z bestią, która idealnie zgrała się z jego ruchami.
W każdym razie po wystrzelonym pocisku i załadowaniu następnego do komory, rozpoczął szybką analizę na temat aktualnego pola walki. Znów czas jak gdyby dla niego spowolnił. Akcję jego sojusznika, to, jak wyrzucał bestie za siebie czy też tak, w jaki sposób ją zaatakował by straciła „pewność siebie”, były dla niego minutami, jak i nie godzinami. Zamknął się we swej cyber przestrzeni, tworząc plan. Wymagało to bardzo wysokiego poboru mocy, by przeprowadzić tyle obliczeń na temat otaczającego go aktualnie świata w celu dostosowania się jak najlepiej do bitwy. Kolejna kalkulacja słabych punktów potwora. Oczy zaświeciły się intensywną zielenią. Źrenica w kształcie pionu zniknęła. Mashiro wyglądał jakby był otępiały. Stanął bokiem wobec bestii, która to zaczęła zmierzać w jego stronę, ignorując całkowicie walczącego wręcz Lentarosa. Świetna strategia, mógłby przyznać. Wyeliminowanie kogoś dystansowego powinno zawsze być pierwszą rzeczą, jaką należy wykonać. Idealna. Android aż poczuł coś, co można było nazwać mianem zagrożenia ze strony potwora.
Wymierzył spluwę M79 w stronę bestii. Beznamiętny wyraz twarzy przysłonięty nieco grzywką. Spokój. Brak jakichkolwiek innych ruchów. Jakby się wyłączył. Jednakże po drobnej chwili złowieszczy uśmiech wkradł się na jego usta. Musiał odczuwać coś na wzór satysfakcji. Nawet mimo wyłączenia wszelkich nieptrzebonych modułów, czuł zadowolenie z przeprowadzanej bitwy. Na jego drugim boku, które było niewidoczne dla oczów bestii, jak i ciężkie do wykrycia dla androida z tejże perspektywy, Mashiro rozpoczął tworzenie czegoś ze swej słodkiej, zielonej substancji. Gdy bestia przełamały dystans, będąc w odległości androida na jeden i pół swego kręgosłupa, coś wybuchło. Jednakże nie był to pocisk z granatnika. Był to granat, który po wybuchu, wygenerował wokół siebie przerażająco gęsty, zielony dym, w którym nawet na odległość jednego metra nie dało się zauważyć przeciwnika. Objął on spory obszar bitewny. Pędząca bestia jednakże mimo nagłego „oślepienia”, dalej parła w stronę poprzedniej pozycji przeciwnika.
Parła… wylądowała i chapnęła… powietrze.
- Szach… - mruknął pod nosem android.
Nie było tam przeciwnika tejże istoty. Mashiro po wybuchu, gdy dym stał się odpowiednio gęsty, wykonał swoistego susa w bok, tworząc we swej wolnej ręce coś, co można było nazwać tarcza. Bestia zaczęła rozglądać się i wykonywać chapnięcia. Stwierdzając, że to i tak na nic, postawiła sobie za cel ucieczkę z gęstego gazu. Jednakże… O ile Lentaros miał we swej łepetynce czytniki, mógł bez najmniejszego problemu stwierdzić, że owy dymek raczej nie należy jedynie do kamuflowania się. Był to dymek, który wraz z wydobyciem się iskry, prawdopodobnie zmieniłby się w swoistą kulę ognia. Raczej nie chciał, by jego partner znalazł się w środku, a przeanalizował zagrożenie i plan, cofając się i czekając. Nine wspomógł swe nogi dodatkiem w postaci egzo-szkieletu(który również nie był wpisany raczej w bazy danych. W końcu został stworzony dopiero w tej chwili, wedle danych Masha), srebrnego i idealnego jako mały dopalacz. Jednakże jego stan energii przez to spadł do 40%. Wiedząc, że bestia będzie chciała uciec, postanowił wykonać kilka cichych kroków w stronę jej mordki i przywalić swoiście mocno wytworzoną tarczą. To nakłoniło bestyjkę do jednak pozostania w słodkiej chmurce i wytropienia swego przeciwnika. Jednakże…
Nie pachnie jak człowiek…
Nie bije mu serce…
Jest w chmurze dymu…
Inaczej mówiąc, był niewidzialny dla niej. Dzięki wtłoczeniu do dymu swych nanobotków(przez co dymek był zielony), mógł bez najmniejszego problemu wiedzieć o tym, co znajduje się wewnątrz. Nie bacząc jednak na to, czy jego sojusznik podjął się walki, czy też nie, postanowił zakończyć swój tajemny plan. Wiedział, że nawet gdyby Lentaros był w środku, nie zostałby aż tak dotkliwie zniszczony, by nie dało się go naprawić. Stopiony metal, nieco wygięte części… dałoby radę bez najmniejszego problemu. W każdym razie, Mashiro wykonując kilka cichych susów dzięki swemu egzoszkieletowi, wyskoczył z okowy zieloności i wymierzył granatnik w stronę bestii, która tego nie mogła widzieć. W locie nacisnął spust, lądując w końcu. Szybko wbił tarczę w ziemie i położył na niej ręce, chowając się jak najbliżej. Wtem granat wybuchł ogniem, a cała zieleń zmieniła się w ogień, tworząc swoistą eksplozję. Można było poczuć dość mocny podmuch ciepłego wiatru. Tym razem bestia raczej zmieni kolor na czarny, nie będąc już w stanie używać swych słodkich skrzydełek, o ile przeżyje.
- Mat…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 22:04  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Nie zasłużałyby na swój tytuł straszenia po nocach dzieci, gdyby tak łatwo padła... Ale to pokolei. Zacznijmy od tego co się działo.
Próby ostrzału ze strzelby w żaden sposób nie sprawiały że bestia się zatrzymywała, ba... Najpierw w sumie warto by było ją trafić, co jednak dla systemów Lentarosa było czymś poza jego zasięgiem. Był zdolny do trafiania w końce skóry, ciała, wystające części takowego, ale ni za cholerę nie szło trafienie w środek po raz kolejny. Tamten strzał chyba był czystym fartem... Albo po prostu strzały z bliska są jednak łatwe. Chyba są.
Chciał już rzucić broń i ruszyć do ataku, lecz... Dostrzegł że Mashiro jest spokojny. Nader silnie spokojny, stąd postanowił nie reagować. W końcu obaj są zabójcami, różniącymi się jednak metodami... Stąd jeśli wróg postanowił zmienić cel, a ten nie reaguje na to jeszcze, widać że planuje ruch. Postanowił więc czekać i obserwować działania. Cofną prawą stopę w tył i uniósł ramiona do góry, na poziom twarzy, zgięte w łokciach, gotów w razie czego na połączenie ataku z Mashiro...
Lub przejęcie bestii gdyby chciała uciec. Rzuciła im wyzwanie - nie odpuszczą jej. To był... Cóż, jej pogrzeb?
Wybuch zielonkawego dymu objął szybko spory obszar, co zmusiło Lena do odskoku w tył. Wiedział że to fortel taktyczny, a jego receptory bez problemu wykryły silną łatwopalność tej mgły. Stąd więc postanowił przeczekać i obmyśleć kolejny ruch. Biorąc pod uwagę że to co się tu stanie prawdopodobnie, jeśli nie zabije to chociaż otumani tą bestię, co da Lenowi czas na atak siłowy. Zamknął na moment oczy, pozwalając sobie na szybką analizę zalet i wad różnych rozwiązań. System Overload był zbyt ryzykowny w tej chwili, głównie z powodu "zmarnowania" energii na to, oraz faktu iż jest podatny na działanie wirusa. Tarcza będzie funkcjonować jeszcze kilka chwil, a pokrycie takową paznokci pozwoliło mu uczynić z nich swoiste "szpony", co też okaże się pomocne. W połączeniu z bronią białą którą posiada...
Tak, ten plan będzie dobry. Obmyślił cztery rozwiązania sytuacji, w tym rozgałęziające się na kolejne, w których zmieniały się poszczególne parametry zachowania i działania bestii, oraz odpowiednie przeciwdziałanie jej. Pomimo iż wydawało się to gigantycznym wprost wymogiem czasowym - nie w wypadku bycia androidem, który mógł jeszcze w między czasie robić kawę i żonglować pingwinami. Moc obliczeniowa wbrew pozorom nie jest taka mała... A fakt iż wyniósł doświadczenia z poprzednich walk, posiada odpowiednie dane, pozwalające na działanie z największą możliwą efektywnością.
Dalszy czas poświęcił obserwacji i - w wypadku gdyby była taka potrzeba - gotowości do dołączenia. Nie było jednak powodu ku temu, a android był szczęściarzem, mogąc ujrzeć całkiem ładne, ognisto-zielone fajerwerki. Ryki bestii w środku były nader wyraziste. Ryki bólu...
Lecz gdy ogień zniknął, bestia ujawniła zdumiewającą wytrzymałość. Pomimo iż jej skóra została solidnie spalona, a sam wybuch spowodował całkiem silną falę uderzeniową skupioną wokół Mantykory - ta dalej stała. Otumaniona, ale wciąż stała. Tyłem do Lena, na co ten tylko czekał. Z wyraźnym uśmiechem dobył prawą dłonią swojego miecza i ruszył biegiem w jej stronę.
Cięcie. Jedno, drugie, trzecie, bardzo szybkie i dokładne, dzięki którym w ciągu niewiele większym niż parę sekund ogony bestii zostały odcięte około piętnastu centymetrów od ich nasady, tworząc trzy, wyjątkowo bolesne i krwawiące rany. Nie był to jednak koniec. Robił to w ruchu, wbiegając na grzbiet bestii, której następnie jednym, silnym pchnięciem wbił głęboko między żebra ostrze swojego miecza i używając go jako swoistej "czekana" przy wspinaczce trzymał się jedną dłonią na wierzgającej bestii, która wpadła w istny amok, szarżując w losowym kierunku, niekoniecznie tam gdzie Mashiro. To nie powstrzymało Lena, który zacisnął swoją grafitowo-czarną dłoń wokół jej skrzydła i najzwyczajniej w świecie wyrwał z pełną brutalnością i krwistością tych słów, kiedy po zerwaniu się kości, mięśni i nerwów pozostała porwana skóra, wystająca, złamana w połowie kość i fontanna krwi. Właśnie... Krew. Teraz lała się solidnie...
Identycznie postąpił z drugim skrzydłem, poprostu je wyrywając, tak samo brutalnie i silnie jak wcześniej. Gdy to zrobił, chciał się zaprzeć i przesunąć ostrzem przez długość ciała bestii, łamiąc jej żebra i rozcinając narządy wewnętrzne... I prawie się to stało. Ostrze już przesuwało się przez wnętrze jej ciała...
Ale instynkt przezwyciężył bolesny amok i bestia padła na plecy, chcąc zmiażdżyć swoim ciężarem maszynę. Spodziewał się tej reakcji, prędzej czy później, więc gdy tylko stanął z Mantykorą w pionie, wyrwał ostrze z jej ciała i odbił się od takowego, odskakując w tył. Ta "przewrotka", choć nieudana, sprawiła że, w tej chwili grafitowa skóra ramion, dłoni i klatki piersiowej pokryła się szkarłatem krwi, podobnie jak jego twarz i smoliste włosy. Typowo szermierczym gestem to zakończył, strząsując krew ze swojego ostrza i chowając go do pochwy.
... Bestia jednak nie dała za wygraną. Nawet pomimo sześciu, paskudnie krwawiących ran, była gotowa do dalszej walki, choć dysząc już wyraźnie. Podobno jednak to ranny zwierzę jest najgroźniejsze, zwłaszcza te, które czuje że umrze i już nie ma nic do stracenia.
Tak jak ta Mantykora, która rzuciła się na Lena, całym swoim ciężarem, chcąc go przygwoździć do ziemi i rozszarpać...
Ale jednak, mimo tego że waga i wzrost trochę ich różni, to Len posiada swoją siłę. Przyjął postawę. Cofną stopę w tył, uginając się na kolanach i wyciągając ramiona w kierunku lecącej bestii...
Którą istnym chwytem ze szkoły Judo wysłał w kierunku Mashiro. Pochwycił zwyczajnie jej łapy, obracając się plecami i z przyklęknięciem na kolano rzucając ją w stojącego "tam" Yusuke. Co z tym patentem zrobi - to jego problem. Niech pokaże że umie więcej. Motto, motto, motto więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 23:17  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Musiał przyznać, że bestia pokazała klasę. To był atak praktycznie nie do odparcia, wystawiający przeciwnika bądź grupę przeciwników bez obrony. Przeżycie czegoś takiego dla zwyczajnej istoty było praktycznie niemożliwe. Jednakże… potwór. Nie bez powodu otrzymał swe tytuły. Dlatego właśnie istoty śmiertelne bały się jej. Lecz nie Mashiro. On zamiast strachu czuł zadowolenie, o czym mógł świadczyć jego uśmiech. Nieświadomy, aczkolwiek ustami wygięty w szyderczości i podnieceniu. Był zadowolony, a z każdą chwilą napięcie narastało. Mógł przecież umrzeć dość szybko.
Gdy ogień zniknął, ujawniając dość mocno spopieloną bestyjkę, białowłosy wystawił zza osłony głowe. Od razu do jego oczu doszedł sygnał o przemieszczającym się Lentarosie. Miał dzięki temu czas na przemyślenie swojego kolejnego ataku. Dlatego też jego oczy bacznie śledziły atakującego androida. Potrafiły dostrzec jego majestatyczne ruchy. Wyprowadzane z łatwością cięcia. Krew tryskająca po paru chwilach z różnorakich miejsc stwora, a w szczególności w miejscu, gdzie doszło do brutalnego oderwania skrzydeł. Był to niesłychanie wspaniały pokaz umiejętności zabójcy-androida, jakim był Len. Gdyby jednakże ten upierdliwiec, zwany mantykorą nie zechciał walczyć o życie, bitwa zakończyłaby się w tym momencie. Nagle na twarzy Mashiro, widząc ruch wykonywany przez Lentarosa, zakradło się zdziwienie. Zamiast zadać potężny cios, ten najzwyczajniej w świecie rzucił bestią w jego stronę. To wymagało szybkiej interwencji. Wtłoczenia modułów bitewnych na wyższy poziom. Poddanie błyskawicznej analizy wykonywanej akcji, w celu weryfikacji jak najskuteczniejszego ataku. Oczy na nowo błysnęły szmaragdem. Postanowił wykorzystać wbitą w ziemie tarczę oraz granatnik, który ułożył na samej górze, wymierzając w opadającą bestie.
Z jego dłoni zaczęły wychodzić dość duże ilości zielonkawej substancji. Energia co prawda przez to zaczęła spadać dość szybko, lecz zdążyła od ostatniego ataku nieco podrosnąć. Jedynie nieco. Zielona substancja zaczęła oplatać wpierw granatnik, a następnie przelewała się wprost na tarczę. Po krótkiej chwili można było zobaczyć coś, co przypominało czarną, mocną wieżyczkę z zamontowanym działem o dość długiej lufie. Broń była pokryta zielonymi żyłkami, podobnymi do tych, które miał w sobie sam android. Z lufy zaczęło dobiegać zielone światło. Parę żyłek wchodziło bezpośrednio w rękę robocika, trzymającego się rękojeści. Akurat w tym czasie bestia zdążyła podnieść się i zweryfikować zagrożenie. Tym razem ignorując Yusuke, a rozpoczynając atak na Lentarosa, który notabene był bliżej.
Mashiro powoli wymierzył. Uśmiechnął się bardziej psychopatycznie niż poprzednio, a następnie nacisnął spust. Dzięki zlokalizowaniu słabych punktów bestii; późniejszemu zlikwidowaniu mocniejszego punktu w postaci pancerza, wreszcie otrzymał możliwość zadania obrażeń przebijających.
- Przygotowanie do wystrzału… trzy… dwa… jeden… - powiedział pod swoim nosem metalicznym głosem, aby następnie nacisnąć spust. Po okolicach pustyni rozległ się potężny huk wywołany wystrzałem, niczym wybuch bomby. Z lufy tejże budowli wyleciał dość mocny, skoncentrowany pocisk w kolorze zieleni. Oznaczało to, że był podrasowany o umiejętność bota. Pocisk leciał perfekcyjnie w odpowiednim kierunku, jaki obrał sobie za cel Mashiro. Po chwili można było zobaczyć, jak obie nogi zostają przebite na wylot. Pocisk, wbijając się w ziemie, eksplodował dość mocno zielonawą energią. Lewa tylna łapa i lewa przednia trzymały się zaledwie na skrawkach skóry, która pozostała. Android jeszcze bardziej się uśmiechnął, widząc jak bestyjka mimo wszystko, stara się jeszcze w jakiś sposób zaatakować Lentarosa. Wymagała ona jedynie dobicia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.14 23:41  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Czemuż to takie dziwne według niego? Len z góry naznaczył że chce by to Mashiro zadał ostateczny cios, dlatego też chciał by to ten użył swoich możliwości i zabił tą istotę, ukazując kunszt swojej kreacji i fakt, że umie dorównać staremu mordercy zbuntowanych androidów.
Ponownie przyjął postawę typowo "bojową", mając dłonie gotowe do wyprowadzenia ciosu, a odnóża gotowe do ruchu. Wiedział że teraz bestia nie odpuści i zaatakuje tego, do którego bliżej, a akurat Len był dość blisko. Kątem oka obserwował i analizował działania Mashiro, oczekując od niego dobrych efektów...
A widok małej haubicy nader dziwnie ucieszył jego wzrok. Nawet uśmiechnął się szeroko, cofając się o dwa-trzy kroki by bestia aby na pewno nie zepsuła pokazu białowłosego.
Odliczanie. Trzy, dwa, jeden... Bang! Eksplozja była słyszalna chyba w odległości jeszcze kilku kilometrów (to był znak że warto się zaraz po tym ulotnić by nie zwabić innych bestii czy stworów). Efekt tego strzału był doskonałym fajerwerkiem, który urwał lewą stronę odnóży bestii, powodując że ta, poczłapując i skacząc, wydając niemal ostatnie tchnienia kierowała się na Lena, chcąc jeszcze dokonać chociaż jednego zadrapania na nieskazitelnym jak dotąd ciele maszyny. Tarcza Aegis, rozciągnięta na ciele zdezaktywowała się, powodując "rozpad" grafitowego pancerza na ciele Lena, który zaraz po tym słownie "wyparował", odsłaniając blade ciało wojownika. Nie przeszkodziło mu to. Bestia człapała powoli w jego stronę, więc mógł się przygotować. Prawa dłoń powoli wysunęła ostrze z pochwy kolejny już raz w czasie tej walki. Cofnął nieco ostrze, podnosząc lekko ramię, przez co stworzyło nieznaczny kąt z jego ciałem. To miało już być proste. Kilka, szybkich cięć, które miały zakończyć egzystencję tej istoty...
...
Miały... W którymś momencie całkowicie stracił wizje, a zaraz po tym... Świadomość. Jego oczy zgasły, a spomiędzy palców wyślizgnęła się broń, która uderzyła o ziemię z cichym brzdękiem. Stał w miejscu jak słup soli, nie mogąc drgnąć... W praktyce - w tej chwili nawet nie mógł zainicjować jakiejkolwiek chęci. Poprostu... Nie żył. Przynajmniej na kilka chwil...
Co z pewnością wlecząca się, krwawiąca mantykora z chęcią wykorzysta, w ostatnim swoim tchu rozszarpując go na strzępy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.14 0:05  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Może i Lentaros chciał, by Mashiro zakończył żywot mantykory. Jednakże ani mu się śniło, by zakończyć zabawę w taki sposób. Było to odmienne w jego postępowaniu. Bitwa sprawiała mu radość, czego nie był w zupełności świadomy. Chciał przez to jakoś przedłużyć walkę. Chociażby sprawiając cierpienie istocie, by mógł ją wykończyć partner machnięciem oręża. Tak się jednak nie stało.
Źrenice powróciły na swoje miejsce wraz z usłyszeniem brzdęknięcia metalowego ostrza. Nie było dobrze. Mantykora nawet mimo utraty swych dwóch pazurków, tak czy siak mogła jeszcze zabić. Była niebezpieczna. Rozszarpanie swej ofiary miała zaprogramowane we krwi. Instynkt wiedział w jaki sposób wykorzystać chwilowy brak świadomości swojej ofiary, którą był w tej chwili leżący przez potworem kat. Wykonując dość małą ilość obliczeń, odpiął się od swojego działka laserowego, wyrwał broń z byłej tarczy, dodał mocy do egzoszkieletu i wybił się jak najmocniej mógł. Każde stąpnięcie kosztowało go poborem energii. Musiał działać jednakże szybko, gdyż bestia rozdziawiła swe usta, szykując się do pożarcia czyjegoś tułowia.
- Len! – krzyknął głosem dość pełnym przejęcia, podwajając moc. Energia coraz szybciej znikała z jego organizmu. Zaledwie dzieliły go sekundy, jeżeli chciał powstrzymać bestię od zaatakowania jego przyjaciela i pozbawienia go życia.
Musiał…
Go…
Uratować…
Dzięki motywacji i wirusowi, który rozpalił w nim emocje, dodał energii do poziomu krytycznego, odbijając się od ziemi, w której pojawił się malutki kraterek. Dzięki temu zdążył na czas. Akurat zębiska zamykały się, prawie pochłaniając głowę Lena. Mashiro pojawił się z bloku, będąc już w trakcie wykonywania kopnięcia. Styl wzięty z taekwondo, kopnięcie idealne, techniczne, wyprowadzone również z boku. Bestia zdążyła niestety jednak zauważyć ruch kątem oka. Dlatego zmieniła nieco trajektorię i przyspieszyła proces chapnięcia. Noga androida znalazła się między zębami, a po chwili w przełyku. Z jego gardła wyszedł przeciągły jęk i pojawiły się dziwne, syntetyczne łzy. Mimo to, wycelował broń w stronę jego szczęki jedną ręką, lecąc powoli w stronę ziemi. Drugą ręką podczas swego powolnego upadania złapał za rękę Lena i potężnie wybił się swoją teraz już jedyną nogą od ziemi. Nacisnął spust podczas lotu, opadając parę metrów z dala od potworka wraz ze swym kochankiem. Rzekomy karabin laserowy wystrzelił tym razem granatem, dość małym by zmieścił się przez lufę. Trafił on idealnie między zęby potwora, znów wybuchając ogniem. Nie byłoby to nic interesującego, gdyby nei fakt że noga Yusuke, a raczej to co się w niej znajdowało, przemieniło się w istną bombę, która dzięki ogniu, eksplodowała, rozrywając stwora na kawałki, zalewając tym samym tutejszych krwią. Mashiro wypuścił zmęczony broń i zamknął oczy, koncentrując się na regeneracji.
5% Energii”. Wyłączył moduły bitewne i czekał, aż jego towarzysz zrestartuje się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.14 0:19  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Szkoda że nie mógł dostrzec tego, co się stało na końcu... Z pewnością eksplozja tej bestii w drobny mak byłaby przemiłym widokiem, patrząc na fakt tego że dość sporo wytrzymała. Brutalna walka wręcz, rzuty, ciosy, eksplozje, płonący napalm we wnętrznościach, dekapitacja ogonów i skrzydeł, a nawet rozrywający pocisk haubicy jej nie powstrzymał, przynajmniej do tego momentu.
Zrestartował się nader szybko, już po minucie czy dwóch jego system wracał do normy... I pierwsze co zauważył, to fakt leżenia na ziemi. Drugie, że obok niego jest Mashiro...
Któremu coś brakuje. Podniósł się do siadu nader szybko i objął spojrzeniem ciało białowłosego. Gdzieś... Gdzieś mu nogę wcięło, i to by mógł być drobny problem, gdyby nie fakt że umie rekonstruować swoje ciało. Uhm... Co się mogło zdarzyć... Świeży start systemu pozwolił mu na błyskawicznę analizę danych i nakreślenie prawdopodobnego przebiegu akcji. Zdezaktywował się, chcąc zaatakować bestię, a Mashiro musiał wykorzystać jakiś fortel swojej mocy, by zdążyć na czas i w jakiś sposób zablokował bestię przed zaatakowaniem Lena... Tracąc przy tym nogę. Nie potrafił jednak znaleźć pasującego rozwiązania na to, czemu po okolicy są rozwleczone kawałki mantykory, choćby przy nim leżał odłamek czaszki z jeszcze drgającym w spazmach okiem. Ych, creepy.
Gdy zdołał to wszystko przeanalizować... Poczuł się cholernie winny tej sytuacji. Wszystko było rozegrane idealnie. Pierwsza faza, gdzie Len zajął się uwagą bestii, pozwalając Mashiro na osłabienie silnej skóry, po czym zaś mogli się pozbyć najbardziej chaotycznych miejsc ciała - skrzydeł i ogonów. I wszystko prawie było gotowe, bestia już ledwie żywa człapała do smolistookiego, wprost błagając o dobicie...
Nie, wirus się wrąbał i przez to Mashiro właśnie jest bez nogi. Westchnął, zgrzytając zębami z irytacji. - Wybacz mi, Mashiro... Zawiodłem jako maszyna bojowa. Chyba się już starzeje... - Stwierdził, wciąż z winą wpatrując się w jego urwaną nogę. Uch... - Musimy się stąd oddalić... Huk i dźwięki naszych walk mogą bez problemu przyciągnąć inne stworzenia. Jak długo zajmie ci regeneracja nogi? - Nie bał się go nieść gdyby była taka potrzeba, lecz mimo wszystko... Obaj mają to pokręcone poczucie honoru, no i maruda by marudziła... Więc woli najpierw spytać zanim da mu kolejny powód do marudzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.14 0:40  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Leżał, wpatrując się w niebo. Milczał, mając zdeaktywowane większość modułów by przyspieszyć regeneracje. W sumie nie przejmował się swoim dość nielogicznym zachowaniem. Mógłby wymierzyć z działka w głowę bestii i nacisnąć spust, likwidując ją bez problemowo z takiej odległości. Albo oderwać jej łapska po prawej części ciała. Jednakże prawdopodobnie strach, że mógłby coś spartolić przy strzale sprawił, że musiał zainterweniować w inny sposób. Dość głupi i lekkomyślny, lecz jak widać, w miare skuteczny. Brak nogi jest tylko chwilowy. Nie odczuwał już bólu. Był to w końcu jedynie detektor, gdzie ma ranę. A tą widział idealnie, gdyby uniósł swoje ciało nieco do góry.
Kątem oka jednakże zauważył podnoszącego się Lena. Wyraz Mashiro był nieco beznamiętny, lecz nie wydawał się zły. Sam postaowił podnieść się na łokcie i popatrzeć na swój brak. Następnie wsłuchał się w to, cóżże miał do powiedzenia i westchnął przeciągle.
- Maszyny się nie starzeją, Len. Po prostu masz szkodliwego wirusa, którego przez cały czas się nie pozbyłeś, ani nie ograniczyłeś jego działań. To tylko noga. Mógłbym ją zregenerować w kilkanaście sekund, jednakże… - spojrzał się nagle na Lentarosa. – Straciłem wiele energii. Jeszcze całej nie zregenerowałem po naszej zabawie, a już zmuszeni byliśmy do walki. Dlatego… - odbił się w miarę rękoma, by przechylić cielsko w przód.
- Będziesz musiał mnie nieść. I wolałbym być na Twoich plecach. Wtedy nie będziesz miał aż tak zajętych rąk. Oplotę rękoma Twoją szyję, a moją jedną nogę wokół Twojego pasa. Więc… pomóż mi wejść na odpowiednią pozycję i przetransportuj w bezpieczniejsze miejsce, Lentaros. Mam dość… - odłożył ową dziwną broń gdzieś na boku. – I przy okazji przynieś mi Colt’a M1911 z ziemi, którego gdzieś tam rzuciłem. Teraz nie jestem w stanie niczego stworzyć, a coś się nada do ewentualnej obrony - mówił dość spokojnym tonem. Nieco zdającym się być beznamiętnym, aczkolwiek spokojnym.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.14 0:53  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Witaj w świecie emocji, gdzie wszystko co nielogiczne znajdziesz właśnie tutaj. Gdzie zamiast z pewnością i minimalnym ryzykiem rozwiązać problem, to odczuwasz silny pociąg ku temu by rzucić na szalę swoją egzystencję, po to by uchronić kogoś od konsekwencji tegoż minimum.
Pewnie gdyby Len to widział, podziękowałby mu, przy okazji kilkukrotnie nazywając go też idiotą i kretynem, ale cóż tu zrobić... Właśnie. Trzeba będzie go spytać o to.
Przewrócił oczyma na słowa że maszyny się nie starzeją. Pomimo iż może to prawda, to jednak odczuwa coś takiego jak "starzenie się", prawdopodobnie właśnie przez ten moduł auto-kreacji. Z każdym kolejnym dniem i rokiem jego charakter się zmienia, przez co odczuwa coś, co można nazwać właśnie "dojrzewaniem", tudzież już w tym wypadku "starzeniem się".
Wysłuchał go jednak dalej, nie przerywając. Czyli jednak faktycznie... Ma zbyt niski poziom energii by się zregenerować. Chciał zaproponować by użył jego baterii w jakiś sposób... Ale to by nie przeszło. Westchnął, podnosząc się do pionu powoli... Jego spojrzenie jednak w dziwny sposób utkwiło na moment w ziemi. - Nie ma bezpieczniejszych miejsc już. - Stwierdził krótko, z wyraźnym brakiem emocji, a nawet charakterystyczną, robotyczną "metalicznością" tonu, po czym odszukał wzrokiem broń o której była mowa. Gdy ją zlokalizował, przemieścił się tam, zabrał ją i wrócił z powrotem, pakując do jego kabury przy pasie (chociaż tego mu nie odgryzł). Zaraz po tym pomógł mu się podnieść i przykucną przed nim, wciągając go sobie na plecy. Szybkie dźwignięcie się do pionu i yeeey, mamy transformersa! No... Prawie.
- Mogę nas jedynie zabrać stąd... Lecz nie wiem gdzie mógłbyś zregenerować się. - Stwierdził, nie tracąc czasu i ruszając przed siebie. Nie znał konkretnie kierunku, ale... Cóż tu rzec, gdzieś iść muszą, tak?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.14 9:11  •  Opuszczony Bunkier - Page 6 Empty Re: Opuszczony Bunkier
Do jego uszów dotarło toż dziwnie wypowiedziane zdanie z wbiciem oczek prosto w ziemie. Mashiro aż westchnął przeciągle i zamknął swe oczy.
- Zabrzmiałeś, jakbyś był tego powodem i bardzo żałował, heh… - mruknął, otwierając oczy i czekając, aż android zlokalizuje jego wcześniej stworzoną broń. Na polu walki walały się jeszcze pozostałości po USAS 12, który miał teraz w sobie parę pocisków mniej. Obrzyn, jeszcze nie używany oraz rozmontowane działo z wyrwanym morderczą bronią. Gdy broń wylądowała w kaburze, Mashiro jeszcze postanowił ją nieco poprawić, by mieć jak najłatwiejszy do niej dostęp w przyszłości, a następnie oplótł się tak, jak mówił wcześniej. Rękoma oplótł jego szyję, a nogą jego talie. Wyglądali dość milusio, niczym najlepsi przyjaciele, bawiący się razem w wielkiej piaskownicy, zwanej pustynią. Brodę oparł na jego ramieniu, spoglądając przed siebie.
- Zregeneruje się w trakcie podróży. Poza tym… Ten wirus jest irytujący… ograniczył moje logiczne myślenie i podjęcie właściwej decyzji. Zamiast wybrać najbezpieczniejszą opcję dla mnie i dla Ciebie, zwątpił w moje umiejętności i nakazał mi działać szybko. Mogłem strzelić w jej szpony… trafić w głowe. Z moją precyzją byłoby to bułka z masłem. Jednakże wybrał najgorszy ze scenariuszy… Atak wręcz, który zakończył się bardzo źle. Dobrze, że zdążyłem przemienić nanoboty w układzie mojej nogi na gaz wybuchowy. Dzięki temu wstrzeliwując ogniowym granatem do jej ust wysadziłem ją… Wiesz, Lentaros… - nieco się uśmiechnął. – Martwiłem się o Ciebie… Chyba to oznacza to słowo. To by wyjaśniało moje marudzenie na wirusa. A… - wyszczerzył nagle ząbki. – Zboczona maszynko… Mniej kłamstewek, więcej prawdy… Jęczałeś, bo nie mogłeś się powstrzymać. A wykorzystać bym chciał coś innego... – nagle złapał go za płatek ucha ząbkami i nieco pociągnął, uśmiechając się arcywrednie.


[z/t 2x]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach