Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 18.04.16 23:52  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
To co powiedziała, dotknęło go bardziej niż mogła się spodziewać. Jasne, nie ufała ludziom i było to zrozumiałe. Ale Ren nie był człowiekiem, ba, nie był nawet takim typowym jak na te czasy aniołem! Wbrew całemu chaosowi, zniszczeniu i gównie w jakim świat się znalazł, on pozostał tym cholernie naiwnym i wewnętrznie dobrym osobnikiem, który może i miał własne dziwactwa, może popadał ze skrajnej obsesji w zupełne odsunięcie od otoczenia, ale serce jakimś cudem utrzymywał czyste, nieskażone podłością i wyrafinowaniem.
- Wybacz, Sam... Wybacz, że nie mogę ci pomóc. - teraz i on nie patrzył na nią, tylko wbił wzrok we własne buty, zdobywając się na niezwykłą jak na niego szczerość.
- Nigdy nie byliśmy nawet znajomymi, choć wiedziałaś o mnie więcej niż w tej chwili. Byłaś znana w Edenie i słyszałem na twój temat więcej niż miałaś okazję sama mi powiedzieć, ale nie potrafiłbym wskazać ci najbliższych osób, czy tych, których nie darzyłaś sympatią. Być może nawet mnie za bardzo nie lubiłaś.
Nie wdawał się w szczegóły, nawet miejscami mijał się z prawdą. Jedno jednak zrozumiał; anielica potrzebowała pomocy, kogoś komu ufała i kto jej wszystko przypomni, a nie gościa, który zawsze się jej narzucał i był pośmiewiskiem okolicy. Ramiel czekał na Samael wiernie i z utęsknieniem, ale teraz nie było już takiej potrzeby. Wróciła, mogła sama podlewać swoje kwiatki, słać łóżko i martwić o samą siebie. On przestał być potrzebny, a nawet stał jeszcze mniej wart niż niegdyś. Z ciężkim sercem wbił sobie to wreszcie do pustego łba i bez zbędnych pożegnań ruszył w kierunku drzwi, wychodząc z nieswojego mieszkania.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.16 0:10  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
I tak oto kończyło się danie się ponieść emocjom i powiedzenie, co człowiekowi leży na duszy. Nikt jak zwykle nie umiał albo nie chciał pomóc.
Na przeprosiny tylko wzruszyła ramionami wcale specjalnie nie zaskoczona tym oświadczeniem.
Widzisz? Nikogo to nie obchodzi. Nikogo nie masz. Nawet siebie. Kiedy to pojmiesz i coś z tym wreszcie zrobisz?
Z jego kolejnych słów nic nie zrozumiała.
To kim on w końcu był? Nie byli znajomymi, ale coś o sobie wiedzieli? Dlaczego łaził po tym, skoro tu nie mieszkał? A może jednak mieszka? O co w tym wszystkim chodzi?!
- To kim ty w końcu jesteś? - rzuciła nie mogąc się już dłużej powstrzymywać przed tym pytaniem. Może nie było zbyt grzeczne wobec osoby, którą pewnie powinna znać, ale skoro sam jej tego w jasny sposób nie wyjaśnił, to chyba musiała w końcu zapytać. W sumie, i tak dobrze, że przynajmniej przed głupim: "Jak ty do cholery masz na imię?!" się powstrzymała. To chyba wypadłoby jednak jeszcze gorzej.

Jeśli Ramiel faktycznie opuścił jej dom to dziewczyna tylko upadła na łóżko i z paskudnym humorem czekała na sen, który w końcu nadszedł, dając choć odrobinę ukojenia.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.16 23:57  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Wiecie jak to jest być uzależnionym? Ma się świadomość, że nie wypada, że nie możesz, że miałeś z tego zrezygnować, a mimo i tak w to brniesz. Tak właśnie było z Renem, który nie dość, że zawsze miał słabość do Samael i potrafił kroczyć za nią jak cień, to już naprawdę nawykł do odwiedzania jej domu i nim się spostrzegł, następnej nocy znowu tu był, tym razem podczas spaceru ze Szpetkiem. Niby 'tylko przechodził okolicą', a wylądował właśnie na górze Babel, choć dotąd nigdy nie zabierał podgniłego kucyka aż tak daleko od domu. Gdyby ktoś go zobaczył... No, ale wszyscy spali, ona pewnie też. Tak słodko i niewinnie. Gdyby tylko mógł na nią zerknąć. Gdyby tak podleciał do jej okna i zajrzał chociaż na chwileczkę... Nawet rozłożył skrzydła, gdy Pożeracz Koszmarów wywęszył coś intrygującego ze strony rezydencji i urwał się ze smyczy, gnając do drzwi o które niezbyt inteligentnie zarył tylko na wpół oskórowanym łbem. Łomot zbudziłby nieżywego, a co dopiero tak czujną istotę jaką była anielica. Spanikowany Ren rzucił się za pupilem, którego mózg dawno temu wypłynął uszami i nie rozumiał dlaczego rudzielec powstrzymuje go od podążania za kuszącym zapachem. Cokolwiek to nie było; mydło, jakieś zgniłe śmieci czy grasująca w ścianach szkodniki, było to nowe i korcące dla stworzenia wciąż walącego w drzwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.16 0:23  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Po wczorajszym dotarciu do anielskiego domu i dość specyficznym  spotkaniu zaczęła powoli wracać do względnie normalnego trybu życia. To znaczy, normalnego jak na zmianę otoczenia i paskudny humor towarzyszący jej od kilku miesięcy oraz ciągłą izolację od jakichkolwiek humanoidalnych istot żywych. Nie była nawet pewna, czy choćby obecność androida jej nie przeszkadzała.
Przybyła jednak w te rejony z jakiegoś konkretnego powodu. Nie tylko po to aby posiedzieć w samotności w starym i zdezelowanym budynku zamiast w czymś na kształt przerobionej na mieszkanie kotłowni. Chciała się tutaj czegoś dowiedzieć i właśnie dlatego w ciągu dnia starała się pokręcić trochę po anielskim mieście. Oczywiście, nie było to dla niej zbyt przyjemne doznanie. Mimo przyjmowania regularnie naparu zapobiegającego rozwojowi choroby, dziewczyna niezbyt dobrze znosiła promienie słońca. Zwyczajnie ją one piekły i powodowały dyskomfort. Lekkie poparzenia, które to wywoływało również nie były czymś przyjemnym. Co z tego, że od razu się regenerowały. To nadal było nieprzyjemne i wolała tego unikać.
Pewnie właśnie dlatego przestawiła się na nocny tryb życia. W ciemnościach widziała chyba nawet lepiej niż za dnia co również było dość sprzyjające tej decyzji. Z resztą, kiedy osoba władająca ciemnością mogła się czuć najlepiej jeśli nie nocą?

Siedziała właśnie za domem, starając się zadbać jakoś o prowizoryczny ogródek jaki się tam znajdował. Prowizoryczny, bo wszystko już dawno zarosło, a Natalie zupełnie nie miała ręki do roślin, co było dość niebezpieczne, biorąc pod uwagę, że musiała się zajmować passiflorą rosnącą w jej mieszkaniu i tutaj. Szlag by ją chyba trafił, gdyby jedna z nich jej zdechła. Musiałaby szukać nowej sadzonki albo załatwiać sobie jakieś dostawy leku, choć to drugie nie byłoby zbyt praktyczne.
Z zamyślenia wyrwał ją jakiś hałas. Nie, nie ten wywołany przez konia szarżującego na jej dom. Już wcześniej usłyszała sam jego chód, który na lekko kamienistym terenie był dość słyszalny dla osoby o wyczulonych zmysłach i wiecznie zachowywanej czujności.
Nie reagowała jednak na tę obecność, skupiając się jedynie na nasłuchiwaniu poczynań gościa, a może gości? Była zbyt daleko by słyszeć ich dokładnie. Z resztą, nie hałasowali aż tak bardzo... do czasu.
Podniosła się gwałtownie z ziemi i ruszyła w stronę głównego wejścia. Musiała obejść dom, ale i tak nie zajęło jej to wiele czasu. Starała się przy tym nie robić zbyt wiele hałasu. Niby przypadkiem poprawiła jeszcze Czarny Diament na szyi, by upewnić się, że w razie potrzeby nakłoni on nieproszonych gości do wzięcia nóg za pas. Zwykle nawet nie musiała go pocierać. Na wielu działała sama jej obecność i zdecydowana postawa. Zwłaszcza na zwierzęta, które z marszu wyczuwały otaczającą ją aurę i jakoś wolały trzymać się z daleka.
Co do cholery?
Zatrzymała się zaraz za rogiem i wbiła zaskoczone spojrzenie w zmutowanego pegaza by po chwili przenieść je na rudzielca.
- Co ty tutaj robisz? I dlaczego przed moim domem stoi pożeracz koszmarów? - No tak. W informacjach o Renie, które udało się jej zdobyć jakoś nie było wzmianki o jego dość sporym pupilu... Właściwie i tak wiele się nie dowiedziała, bo miała zbyt wiele innych spraw na głowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 19:17  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Musiała nie spać. Musiała. Bo gdyby leżała grzecznie w łóżeczku i nie zauważyła rabanu przed mieszkaniem to by się chora chyba zrobiła, albo świat stanąłby w płomieniach.
- Tooo... - "nie tak jak myślisz" stanęło mu w gardle, gdy kucyk szturchnął go w bok i zaczął zaskakująco mocno panikować, chowając mu się za plecami. Cokolwiek nęciło go w rezydencji, nagle straciło priorytet. Teraz był tylko lęk i czarne wizje, które nieszczególnie inteligentne stworzenie znosiło gorzej niż jakakolwiek inna istota. Dla Szpetka niezrozumiałymi były takie odczucia, więc wziął je za atak i zaczął szukać schronienia u właściciela. Zdumiony i wyrwany z kontekstu Ren spoglądał to na pożeracza koszmarów, to na anielicę, aż wydusił z siebie;
- Jak się masz? - lekki, trochę naiwny uśmiech ukazał białe jak perełki ząbki. Czy ta słodka buźka i wielkie oczyska mogły kłamać? A czy Bóg wyjechał na wakacje?
Nie był łgarzem. To w końcu anioł, narodził się jako czyste istnienie pozbawione grzechu. Szkoda tylko, że wszystko się jebło już jakiś czas temu, a izolacja w zaśmieconym domu dzielonym ze zmutowanym kucykiem nie wpłynęła pozytywnie na nigdy specjalnie nie akceptowanego Ramiela. Do tego ta jedyna osoba dla której chciał być lepszy i godny jej znajomości któregoś dnia poszła na spacer i wróciła dopiero wczoraj, wyglądając inaczej i nie pamiętając nawet jego imienia. Szpetek w którymś momencie zapomniał o panice i zaczął obgryzać resztki mięsa z własnego, chudego kopyta. Nawet mlaskanie za plecami nie odwróciło uwagi rudzielca od widocznie niezadowolonej kobiety. Chciał tylko znowu zobaczyć jak jest pewna siebie i zadowolona. Czy to za wiele?
Najlepszym sposobem na zmianę niewygodnego tematu jest... zmiana tematu. Niewiarygodne, co nie?
- Ładny dziś mamy dzień, co nie? - zerknął znacząco na rozgwieżdżone niebo.
- Mieliśmy. - poprawił się, wciąż wyszczerzając na siłę.
Zignoruj mutanta za mną i fakt, że znowu naruszam twoją prywatność. O, popatrz, kometa!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 19:51  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Czego jak czego, ale panikującego przy niej pożeracza koszmarów to się nie spodziewała. Nigdy wcześniej nie spotkała wymordowanego pegaza, ale coś tam o nich słyszała. Między innymi to, że roztaczają aurę strachu. Wydawało jej się więc, że nie będą aż tak podatne na Czarny diament. Jak widać, nie miała racji. A może to po prostu zależało od okazu? Raczej nieprędko się przekona.
Tylko przez chwilę przyglądała się koniowi, który jak widać mimo groźnego wyglądu, nie zamierzał stanowić dla niej zagrożenia i wolał używać rudzielca jako żywej tarczy... przed nią. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc taką reakcję. Nie mogła powiedzieć, by ją ona zmartwiła. Wręcz przeciwnie, całkiem jej się to podobało.
- Bywało lepiej, ale źle też nie jest - odparła wymijająco. Jakoś nie miała ochoty zwierzać się ze swojego marnego stanu ledwo poznanemu aniołowi, który nadal wydawał jej się nieco niepokojący pod względem swojego zachowania i zainteresowania nią i jej domem.
Pokręciła wolno głową w odpowiedzi na jego kolejną nieudolną próbę zagadania jej.
- Jak dla mnie zbyt słonecznie. Moja skóra źle znosi promieniowanie jakbyś zapomniał - rzuciła poważnie, zwracając, mimo jego nadziei, uwagę na konia.
Zagwizdała głośno i podniosła się na palce by zajrzeć za ramię anioła.
- Bez autokanibalizmu mi tu - krzyknęła do zwierzęcia, które pewnie i tak jej nie rozumiało, ale skoro już i tak się jej bało, to może jednak usłucha.
- Powtórzę pytanie. Co tutaj robisz? - Uniosła jedną brew. Nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 22:08  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Może i na większość pożeraczy koszmarów taki artefakt nie miał wielkiego wpływu, ale i Szpetek panikował jedynie moment, po którym zapomniał co go tak zamotało i wziął się za podgryzanie własnej nogi. Gwizd nie skierował nawet ślepego spojrzenia bestii, która gdzieś miała rozkazy obcej osoby. Szpetek nawet Rena nie chciał słuchać, a co dopiero dopiero poznanej anielicy.
- Och, to... dobrze? - nie miał pewności, nawet nie bardzo wiedział co ma na myśli. Tę całą amnezję i zmianę wyglądu? Niby kicha, ale dawna Samael i z tym by sobie dobrze poradziła. W oczach Ramiela anielica była niezwyciężona. Każdą słabość kobiety jakoś sobie tłumaczył, nie inaczej było z jej światłowstrętem.
- Nie przypominam sobie byś miała problemy ze słońcem. Może nigdy nie lubiłaś się opalać, ale bez przesady...
Czy o tym też zapomniała? Ona w ogóle cokolwiek pamięta?
- ...zresztą władasz cieniem, to zrozumiałe, że wolisz noc. Chociaż za dnia też zawsze normalnie funkcjonowałaś. Czy teraz to się zmieniło?
"Moja skóra źle znosi promieniowanie..."
Wygląda inaczej, czeka do nocy na... cokolwiek co teraz robiła za domem, a co mogła zrobić popołudniu. Już pomińmy tę nową twarz do której rudzielec wciąż się przyzwyczajał. Im dłużej o tym myślał, tym mniej widział w niej tę którą tak kochał, a bardziej stawała się w jego oczach jakimś obcym uzurpatorem. Może faktycznie powinien dać sobie spokój? Może to wcale nie prawdziwa Sam, tylko ktoś do niej w jakimś stopniu podobny? Laska straciła pamięć i wmówiła sobie, że jest kimś innym. To takie... smutne! Aż serce się kraja, nic tylko taką wytulić! Ale się nie da, zwłaszcza po tym jak ją wcześniej przywitał. Najwyższa pora zacząć na nowo i to tak zupełnie serio. Nawet jeśli nie dla siebie, to dla niej. Pomaganie bliźnim to obowiązek każdego anioła, a ta młoda osóbka widocznie zagubiła się w tym świecie.
- Wiesz co? Nieważne. Źle to wszystko zaczęliśmy, czy może raczej ja to źle zacząłem. - facetowi ciężko przyznać się do błędu, zwłaszcza takiemu co zawsze stara się wyjść na nieomylnego luzaka. Lepiej jednak uchylić czoła przed nową znajomą, niż jeszcze bardziej ją drażnić. W końcu jakoś trzeba zacząć pracować na to zaufanie.
- Jestem Ramiel, należę do zastępu i mieszkam tu, w Edenie. A to coś za mną to Szpetek. On... - zerknął za siebie i westchnął.
- On woli jeść sam siebie niż ludzi czy anioły, ale nie każdemu się podoba, więc oficjalnie do mnie nie należy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 22:28  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Głupi koń.
A czegoś ty się spodziewała? Zwierzęta są głupie. Dopóki ich nie zmusisz do posłuszeństwa, one cię słuchać nie będą. Nie masz do tego ręki.
- Mogę normalnie funkcjonować za dnia - prychnęła nieco urażona jego zarzutem(?). Przynajmniej odebrała to jako zarzut.
- Po prostu tego nie lubię. Moja skóra źle to znosi. Paskudnie się przesusza, a ostatnie o czym marzę to rozsiewanie wszędzie swojego naskórka albo szukanie mazideł do smarowania się. Już wolę funkcjonować w nocy. Z resztą, w mieście i tak mało wychodzę na zewnątrz, więc 24 godziny na dobę siedzę w cieniu - rozwinęła swoją poprzednią myśl.
Naprawdę im wszystkim trzeba tłumaczyć nawet najmniejszy szczegół? Nawet tyle nie zrozumieją? Aż żałuję, że Abaddon nie jest bardziej ogarnięty. Gościowi czytającemu w myślach przynajmniej nie trzeba byłoby wszystkiego tłumaczy. Z drugiej strony, to byłby zupełny brak prywatności...
Wzruszyła ramionami, jakby chciała tym gestem wyrazić jaką drobnostką jest ten dyskomfort i jak bardzo anioł przesadza w domysłach.
Miała alergię na słońce, to fakt. Faktem jest też, że anioły z reguły na to nie chorowały. Ona była jednak jednym wielkim porąbanym wyjątkiem. Mimo wszystko, nie było z nią przecież aż tak źle. Piła tę swoją passoflorę, na bieżąco się regenerowała... Ona mogła chodzić po słońcu. Nie paliła się na nim jak wampir. Po prostu go nie lubiła. A już z pewnością jej oczy go nie lubiły.
Uniosła jedną brew, gdy chłopak najwidoczniej się w końcu ogarnął.
- Tego zdążyłam się już dowiedzieć - wtrąciła, zanim doszedł w tłumaczeniach do tematu Szpetka.
Pokiwała głową.
- Powinieneś go oduczyć zjadania samego siebie. Już lepiej dla niego, żeby polował na coś żywego. - Nie była jakoś specjalnie przejęta losem zwierzęcia, ale jednak w ramach dobrej rady.
Rozkrzyżowała ręce i odwróciła się w kierunku, z którego przyszła.
- Jeśli chcesz tu chwilę zostać, to nie będę cie wyganiała. Chodźcie jednak do ogrodu. Jestem tam trochę zajęta - rzuciła odwracając się przez ramię i ruszyła dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 23:04  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Oj, chyba trafił w niewygodny dla dziewczyny temat. Zaczęła się tłumaczyć jak winna, a on tylko potakiwał zaskoczony tak nagłą szczerością z jej strony. Potem sama mu przerwała, choć tak oczywistymi informacjami chciał zachęcić ją samą do przedstawienia się. W końcu wciąż nie znał nawet jej imienia! A nazywanie ją per "Sam" jakoś przestało mu pasować.
- ...żywego? Nie żartuj w ten sposób. - olać wszystko co było do tej pory. Jak można było zasugerować coś TAKIEGO, zwłaszcza będąc aniołem? Przecież każda żywa istota zasługuje na pomoc, szczęście i długie życie pełne miłości. Nawet taki pożeracz koszmarów nie powinien szwendać się po cmentarzach i przymierać (to w ogóle dobre określenie?) z głodu. Jeśli już coś samo z siebie odeszło z tego świata, można było wykorzystać jego ciało jako pokarm. W końcu sam syn boży mówił "jedzcie i pijcie, to ciało i krew moja", co nie? Ale żeby tak szczuć niewinne stworzenie wygłodniałym zombie pegazem...
- Masz jednak rację. Musze coś począć na to jego skubanie. Za chwilę zostanie z niego już sam szkielet, a to nie może być dla niego zdrowe.
Kolejny raz obejrzał się na ignorującego ich kucyka i pogłaskał po resztkach grzywy. Naprawdę pokochał to dziwadło, choć miał je od niedawna. Sięgnął po smycz by mieć pewność, że znowu mu nie zwieje i przytaknął, kierując się za obchodzącą dom dziewczyną. Robiła coś w ogrodzie, to nawet urocze. Niepodobne do Samael, ale to tylko kolejny argument za tym, że ta osoba nią po prostu nie była.
Sam jeszcze kiedyś wróci. Na pewno. A na razie bardziej przydam się tej biednej anielicy, niż starej chałupie.
Taa, wmawiaj sobie facet. Jakby Ren wiedział jak hardcorową babkę spotkał to by pewnie poszedł zamknąć się w domu, jak zwykle czując się kulą u czyjejś nogi. Na szczęście na razie nowo poznana rysowała mu się jako biedna, zagubiona duszyczka potrzebująca wsparcia o które jednak nie śmie poprosić. Nie byłby sobą, gdyby nie próbował jej pomóc, choćby i na siłę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 23:27  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Żart? Co z tobą nie tak? Ja rozumiem, że anioł i takie tam, ale wokół tego kreci się świat. Zwierzęta, zwłaszcza mięsożerne, zabijają inne by jeść i same żyć.
- Tak, żywego. Nie zauważyłeś, że tak Stwórca ułożył ten świat, że zwierzęta zabijają się nawzajem by móc przeżyć? Brutalne, ale tak to działa i nie ma się czemu dziwić. - Miała w tym momencie lekko zachrypnięty głos. Możliwe nawet, że przez rozgoryczenie. Ten świat był zły, okrutny i brutalny. Takim stworzył go i zostawił Bóg. Jakieś dwa lata temu pewnie nawet w niego nie wierzyła a teraz? Teraz było jeszcze gorzej, bo okazało się, że obecna sytuacja nie jest dziełem przypadku, a rozumnej istoty, która ich wszystkich przerastała wiedzą i potęgą. To było przerażające. Ta świadomość bezsilności i małości wobec kogoś... kogoś zupełnie obcego.
Dziewczyna nic już nie mówiła. Obeszła dom i trafiła do zarośniętego chaszczami ogrodu. Wyglądało to tak źle, że nawet nie wiadomo było, jaki był pierwotny zamysł dekoratora. Dawny ogród aż za bardzo stapiał się z rosnącym niedaleko lasem. Obok pokrytego bluszczem skalniaka stało obecnie wiadro, skórzane rękawice, łopatka i całkiem sporych rozmiarów sekator, a jeden z uschniętych, ale nadal wielkich krzaków miał w tej chwili jakoś tak znacznie mniej gałęzi.
To jego pozbyciem zamierzała zająć się w pierwszej kolejności Darkówna. Szło jej nawet całkiem nieźle. W niszczeniu była naprawdę dobra. Szkoda tylko, że nie miała pojęcia co robić później.
Skosić nieco trawę? Ale czym kurna? Tu jest w ogóle kosiarka? Pewnie ta ręczna będzie... albo będzie trzeba skombinować kosę. Nosz do jasnej cholery. Używać kosy, którą zwykło się walczyć, do skracania murawy. Koszmar.
Westchnęła z niezadowoleniem i wzięła do ręki sekator, za pomocą którego zamierzała się wyżyć na obumarłej roślinie.
- Nie znasz może kogoś, kto praktycznie zawodowo zajmuje się roślinami? Jego pomoc bardzo by się przydała - rzuciła do rudzielca, zerkając co on też robi.
Bardzo by się przydała. Bardzo...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.16 0:22  •  Stara rezydencja Samael - Page 3 Empty Re: Stara rezydencja Samael
- Zauważyłem. Ale... to nie powód by zabijać. Nawet dekalog tego zabrania.
Dekalog był spisany dla ludzi, nie zwierząt, ale Ramiel nie uważał, że powinny być one z niego zupełnie zwolnione. To, że nie umiały czytać i działały instynktownie, zgodnie ze swoją naturą... Przecież każde z nich dałoby się wychować i karmić padliną. W dawnych parkach zoologicznych lwom rzucano ochłapy mięsa, a nie składano żywe ofiary. Jasne, żeby mieć stek dla przerośniętego mruczka, najpierw trzeba było wysłać jakąś krówkę do nieba, ale od czasu apokalipsy już nie tak trudno było o martwe ciała. Ren naprawdę wolał włóczyć się po Desperacji w poszukiwaniu obiadu dla Szpetka, niż dać mu polować na króliki czy inne małe stworzonka. I żaden argument nie był w stanie zmienić jego zdania.
W ogrodzie okazało się, że było o wiele więcej roboty niż rudzielec pamiętał. Może powinien był podlewać też roślinki za domem, nie tylko te w donicach? I czasem coś wypielić. Cóż... Nie bardzo się na tym znał, jego umiejętności ogrodnicze kończyły się na napełnianiu i opróżnianiu konewki. Widząc masakrowany, na szczęście dawno zdechły krzak, otworzył mimowolnie gębę, zacinając się na dobre pół minuty.
- Eeee...
Jak jej powiedzieć, że nie znał nikogo? Mieszkał tu całe życie, a jednak wszystkich kojarzył najwyżej z twarzy, bo i tak nie chcieliby z nim pogadać. Dodajmy, że całą uwagę poświęcał tylko jednej anielicy, więc nawet nie zainteresował się który z pobratymców co robi i z czego zasłynął poprzez wieki. Po prostu... ogarnięcie poziomu Remiego.
- Wiesz... jak na moje oko, to nie potrzeba tu specjalisty.
Bo i tak żadnego nie znam...
- Wystarczy nas dwoje i... - odwrócił się na depczącego uchowane wśród chwastów, polne kwiatki.
- SZPETEK, NO. Proszę cię, choć raz w życiu rób co trzeba! - niby podniósł głos, za chwilę jednak skulił skrzydła, jakby dręczony mocną porcją poczucia winy i klęknął przy zwierzaku, obejmując jego obskubane kopyto.
- Wybacz, nie miałem tego na myśli. - zaczął szeptać praktycznie sam do siebie, głaszcząc nagą kość.
- Jesteś idealny takim jakim cię Bóg stworzył.
I cmok!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach