Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 04.07.16 0:16  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Zapamiętam by unikać przy tobie rzeczy związanych z krwią. - To też był dobry powód, dla którego warto było to wiedzieć.
Mówiła prawdę. Choć instynktownie szukała słabych punktów u "przeciwnika" to jednak na co dzień używała swojej wiedzy raczej do pomocy innym. Jeśli przyjaciel utykał, to podawało mu się rękę, by mógł się wesprzeć; jeśli miał problemy ze słuchem, to mówiło się głośniej; jeśli czegoś nie potrafił, to proponowało się pomoc tak, by nie poczuł się urażonym. Kultura na wysokim poziomie i jakaś typowa dla aniołów dobroć objawiająca się w drobnych gestach takich jak to, że Samael zapisała sobie w pamięci to, żeby zakrywać przy Ambriel rany. One szybko się zagoją, a anielica postara się jak najszybciej zmyć krew albo chociaż ją zasłonić.
Pokręciła głową, z łagodnym wyrazem twarzy. Może i był częściowo wyuczony, ale z pewnością wyglądał naturalnie. Z resztą, w Edenie w środku też starała się być na ogół spokojna i wyciszona. Nadal cierpiała, tam w środku, ale skrywała to pod grubą warstwą innych, znacznie lżejszych myśli i trosk. Nie chciała zwracać na to niczyjej uwagi. To były jej problemy i jej ból, nikt nie powinien o nim wiedzieć. To była taka głupia jak na nią słabość...
- Nie, nic się nie stało. Rozumiem go, po prostu się o ciebie troszczy. - Uśmiechnęła się do ptaka.
- Z Shenem jest podobnie, choć u niego troska objawia się zwykle syczeniem i grożeniem potencjalnemu zagrożeniu. - Zaśmiała się lekko. Wąż reagował tak na większość obcych, którzy zbliżali się do anielicy... właściwie to na wszystkich, którzy zanadto przysuwali się do niej bez znaku dla niego, że mają od niej przyzwolenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 10:00  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Kiedy Zair upewnił się, że już wszystko w porządku i nie musi wciąż siedzieć na jej ramieniu, by niańczyć ją po swojemu, Ambriel akurat skończyła ostatniej kamiennej ozdoby jaka jej została. Podniosła się i odprowadziła swojego barwnego przyjaciela spojrzeniem, po czym przeniosła je znowu na Samael.
- To już chyba wszystko - powiedziała ze spokojem i rozejrzała się wokół - czy aby na pewno?
- Trawa przycięta, krzewy ogarnięte, ozdoby oczyszczone. Jeszcze tylko dokończyć murek i można sprzątać, prawda? - wyliczyła na palcach wykonane zadania.
- Chyba, że musimy zrobić coś jeszcze... - dodała po chwili po raz kolejny ogarniając ogród spojrzeniem. Tak, kiedy tu posprząta, to będzie wyglądał dobrze. Naturalnie, choć wciąż nie idealnie, to jednak dobrze. Kiedy pojawią się tutaj kwiaty będzie zdecydowanie lepiej. Pozbierała wszystkie swoje narzędzia i odłożyła je w jedno miejsce, aby nie przeszkadzały. Zaczęła przechadzać się teraz po ogrodzie w tę i z powrotem wybierając dobre miejsca na rośliny które się miały tutaj pojawić. Wybrała miejsce do posiania róż, wybrała też odpowiednie miejsce na posadzenie czerwiennika i Morfeusza - tym zarezerwowała miejsce dostatecznie daleko od lasu, aby przypadkiem zwierzęta nie zajęły się roślinami, jednak wciąż nie za blisko domu, żeby przypadkiem ich zapach nie rozpraszał na mieszkańców rezydencji. Na koniec podzieliła się z Samael tymi informacjami czekając na opinię. Nawet przyszedł jej do głowy, żeby posadzić dwie glicynie przy wejściu do ogrodu, ale nie była pewna tego pomysłu. Niebawem będzie kwitnąć, więc nie mogła jej teraz rozszczepić. Ale na przyszły rok, pewnie podobała by się serafinie, gdyby tylko zakwitła... Z tą myślą i uśmiechem na ustach przysiadła na oczyszczonej części murku i wpatrywała się w Zaira dobrze wiedząc, że ma nie oferować mu pomocy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 10:46  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Odprowadziła wzrokiem odlatującego Zaira odwróciła głowę z powrotem do jego właścicielki. Sama też  rozejrzała się po ogrodzie. Wyglądało na to, że wszystko było już skończone. To zadziwiające, że poradziły sobie z tym tak szybko. Serafina próbowała kilka dni temu coś tu zdziałać i z całą pewnością nie szło jej tak sprawnie jak dzisiaj z Moretą.
- Nie, to chyba wszystko. - Znów uśmiechnęła się jednym kącikiem.
- Ja zajmę się już grabieniem, bo nie ma sensu, żebyśmy obie pracowały na takim małym kawałku. - Wskazała podbródkiem pozostały do oczyszczenia fragment i skierowała się w stronę grabi.
- Jeszcze raz, dziękuję za pomoc - rzuciła, odwracając się do dziewczyny w połowie drogi, a później zabrała się za pracę.
- Hmmm. Będzie nam potrzebny jakiś pojemnik i miotła na te śmieci. - Po chwili sobie o tym przypomniała.
- Przyniosę coś z domu - oświadczyła po utworzeniu niemałej kupki trawy i odłożywszy grabie, udała się w kierunku wspomnianego miejsca.
Po powrocie i zapoznaniu się z wizją anielicy, przytaknęła. Plan ogólnie się jej podobał, więc nie było sensu czepiać się mało istotnych szczegółów.
- Myślę, że to będzie dobre miejsce dla tych roślin. Rosną zwykle na terenach lasu, więc powinno im się tu spodobać. - Kiwnęła głową i oparła miotłę o ścianę domu.
Trzeba to będzie zanieść gdzieś, gdzie hodują roślinożerne zwierzęta...
- Myślisz, że lepiej sprzątnąć to teraz czy zaczekać, aż się ususzy? Będzie to można później zanieść zwierzętom. - Nie wiedziała, co Ambriel planowała zrobić z tą trawą, ale jej pomysł wydawał się sensowny. Po co coś ma się tutaj marnować, skoro można to przetworzyć? Te zwierzęta i tak będą musiały coś zjeść i ktoś będzie musiał o to zadbać, więc dlaczego nie ułatwić mu odrobinę tej roboty?

//W razie czego mówię, że Samael przyniosła worek na śmieci, bo najlepiej się nadawał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 12:34  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
- Nie, trawę zostaw... - powiedziała kiedy Samael zaczęła ją grabić - Trawa może polecieć - dodała po chwili z uśmiechem i wstała. Nie przejęła się tym, jak mogło to zabrzmieć, ponieważ dla niej było to oczywiste. Trawa zawsze odlatywała tam, gdzie mogła się bardziej przydać. Wynieść trzeba było resztę więc wzięła się za zbieranie gałązek z krzewów. Te nie odlecą, a przynajmniej nie przy minimalnym wysiłku jaki był przeznaczony do tego zadania. Dlatego Moreta początkowo zaczęła zbierać je na kilka kupek.
- Jak już masz grabie, to możesz pograbić zdjęty mech - zaproponowała jej i zastanowiła się jeszcze nad jedną sprawą. Ikurua zapiszczał zadowolony z siebie, kiedy skończył swoje zadanie po czym wziął się za... zamiatanie. Tak, skrzydłami delikatnie próbował pozamiatać to, co nabrudził. Mimo iż nie szło mu to zbyt produktywnie, to jednak widać było, że bawił się przy tym lepiej niż przy oczyszczeniu. Ba! Nawet wytarzał się radośnie w tym co nazbierał, po czym poderwał się w powietrze i zaczął latać w kółko. Dopiero po kilku chwilach znowu wrócił do "zamiatania"
- Poczekaj chwilkę. Zajmę się trawą, a potem sprzątniemy to co zostanie, ok? - zaproponowała i ściągnęła kurteczkę, którą miała na sobie. Westchnęła i zmaterializowała swoje skrzydła, po to, aby dwoma mocnymi uderzeniami skrzydeł znaleźć się w powietrzu na tyle wysoko, aby móc objąć wzrokiem cały ogród. Zadanie nie wypadało specjalnego skupienia, więc teraz, delikatnie poruszając skrzydłami zawisła w powietrzu i dmuchnęła delikatnie. Trawa w całym ogrodzie od razu się poruszyła, więc teraz wystarczyło ją skierować w odpowiednią stronę, co Ambriel też bez trudu wykonała. Zakręciła palcem prawej dłoni formując w ten sposób kilka małych powietrznych wirów, w których trawa początkowo poruszała się leniwie. Mogło to wyglądać ciekawie, lub śmiesznie - w zależności od tego, kto obserwował. Małe wiry powietrzne, kiedy już nabrały stosownego tempa żeby powędrować we wskazanym kierunku opuściły ogród kierując się w stronę lasu. Na koniec Moreta klasnęła w dłonie, co miało być rozproszeniem wiatru. Pyk i trawa z ogrodu została rozrzucona po lesie. W ten sposób przynajmniej się nie zaparzy, kiedy zwierzęta będą chciały się nią zająć. Ambriel uśmiechnęła się do siebie po czym wylądowała delikatnie i rzuciła okiem na to, co pozostało - tak jak myślała. Był to zbyt delikatny wiatr, aby objąć gałązki i kupki mchu tworzone przez Zaira. Ale nieważne. Samemu też trzeba popracować, prawda? Dlatego podeszła do pierwszej kupki gałązek, zebrała je uważnie tak, aby nie zgubić ani jednej i powędrowała z tym do Samael, aby wrzucić je do worka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 15:18  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Samael lekko zaskoczyło, że Ambriel ją zatrzymała, ale posłusznie przystanęła w pół kroku. Oparła się tylko o trzymane w ręku narzędzie i czekała na rozwój wydarzeń.
Nie zabrała się od razu za polecony jej mech. Zamiast tego stała i przyglądała wzbijającej się w powietrze anielicy. Nadal zadziwiało ją, jak może im to przychodzić tak naturalnie.
Kolejny rodzaj magii. Środek ciężkości człowieka jest niżej i to tak powinny znajdować się skrzydła. Ciekawe, jak działa to u skrzydlatych. Oni mają mechaniczne skrzydła i też im całkiem nieźle z nimi idzie.
Techniczne podejście do sprawy zawsze dawało o sobie znać. Samael tak często przebywała w otoczeniu maszyn i ludzi, że na każdą sprawę patrzyła z naukowego punktu widzenia. Pewnie dlatego tak sceptycznie podchodziła do różnego rodzaju mocy. Kiedy ona je miała, to było nawet ok. Gorzej, gdy przeciwnik nagle wyskakiwał z czymś, czego nie dało się racjonalnie wyjaśnić.
Magia - określenie na coś nieznanego, czego nie da się na razie dobrze zbadać.
Uniosła jedną brew, widząc jak Moreta radzi sobie z trawą.
A więc żywioł wiatru. Ciekawe. Przy niej obstawiałabym raczej ziemię lub roślinność, ale może i nad tymi jakoś panuje. Któż to wie.
Wzruszyła mentalnie ramionami i zabrała się do pracy.
W sumie, sama też mogę coś zdziałać za pomocą mocy, a nie jedynie własnych rąk.
Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy, a następnie wyciągnęła przed siebie dłonie i zaczęła ruszać palcami jakby starała się uchwycić sznurki marionetek. Cienie jak na wezwanie zatańczyły w blasku księżyca i zmieniające kształt macki poczęły podnosić się z ziemi i zgarniać cały ten bałagan. Łatwiej było je kontrolować na mniejszym obszarze niż trąby powietrzne, ale za to były bardziej precyzyjne i całkiem szybko zaczęły gromadzić to wszystko w jednym miejscu.
Uśmiechnęła się pod nosem, obserwując spod przymkniętych powiek ich poczynania. Na reszcie udało jej się trochę nad nimi zapanować.
Uspokoiła je, gdy większość śmieci wylądowała już w worku, a anielice mogły wreszcie odpocząć. Serafina wyprostowała się i przeciągnęła, by rozprostować kości po tej całej pracy.
- Może chcesz wejść na herbatę? Albo coś innego. - Zerknęła na Zaira. - Dla pomocnika też się coś znajdzie - dodała przyjaźnie i zaprosiła gestem dłoni do tylnych drzwi. Nie było sensu wracać się do frontowych, skoro inne były zaledwie kilka kroków od nich.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.16 22:46  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Obserwowała pokaz mocy Samael z podziwem, jednak nie zabrakło jej uwagi na to, by spojrzeć i na samą operatorkę cieni. Czy jej się wydawało, czy serafina była teraz bardziej radosna niż wtedy, kiedy pojawiła się w jej ogrodzie?
No tak, przecież teraz miała uporządkowany ogród, prawdopodobnie właśnie taki jak chciała, mimo iż jeszcze wiele w nim pracy będzie trzeba poświęcić, aby wyhodować kwiaty, które będą upiększać całość. Ambriel uśmiechnęła się na tę myśl. To dobrze, że inni doceniali piękno ogrodów, prawda?
Tak czy inaczej, kiedy usłyszała propozycję herbaty musiała się zastanowić. Z jednej strony nie wypadało odmówić, a z drugiej nie chciała być kłopotem. Ale zaś z kolejnej strony, gdyby miała sprawić jej tym problem, to chyba by jej nie zaproponowała gościny prawda?
Co robić?
Z pomocą w podjęciu decyzji przyszedł jej Zair, który zapiszczał radośnie i wylądował na ramieniu Serafiny zamierzając skubnąć ją delikatnie w ucho.
Z tym nie wypadało jej konkurować...
- Bardzo chętnie - odpowiedziała w końcu z uśmiechem wiedząc, że wizja herbatki i ciasteczka podoba się najbardziej jej małemu towarzyszowi. Ruszyła powoli za Samael do drzwi jeszcze raz ogarniając ogród wzrokiem. Prawdopodobnie dziś ostatni raz był taki zaniedbany. Teraz to i Ambriel nie dopuści, aby tutaj zarosło. Zauważyła jeszcze pewien mały szczegół, którego nie mogła tak po prostu zostawić, więc zanim jeszcze weszła za serafiną do domu, szybko wróciła do swoich narzędzi i owinęła je materiałem. Ktoś lub coś mogłoby sobie w końcu zrobić krzywdę, gdyby się do tego dobrał, a i z drugiej strony nigdy nie można było być pewnym, czy nie pojawi się jakiś niespodziewany deszcz, albo coś innego, co mogłoby dodatkowo uszkodzić jej cenne narzędzia.
W końcu kiedy była pewna, że może zniknąć z ogrodu na jakiś czas, weszła za Samael do środka bez słowa, rozglądając się wokół.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 13:46  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Może faktycznie poprawił jej się humor. Przybyła do Edenu przed paroma dniami częściowo przez to, że musiała wreszcie odpocząć od męczących ją problemów. Podróż przez Desperację też nie należała do przyjemnych, więc przez pierwsze dwa dni tutaj była zupełnie padnięta, a później przez samotne włóczenie się tutaj po nocy wyciszyły się u niej wszelkie emocje. Być może ból choć częściowo się gdzieś ukrył, ale radość jakoś nie przychodziła.
Dziś jednak miała co robić. Lubiła pracę, bo ta sprawiała jej więcej radości niż bezczynność. A towarzystwo miłej anielicy i pociesznego zwierzaka też odegrała tu swoją rolę. Może i Samael nie była duszą towarzystwa, ale każdego prędzej czy później zaczyna męczyć życie pustelnika i potrzebuje spędzić trochę czasu z kimś. Taka już ludzka (czy anielska) natura. Są to zwierzęta stadne i nie mogą żyć wiecznie w odosobnieniu.
Jak zwykle w pierwszym odruchu odsunęła się od lądującego na niej ptaka, bo nie przywykła nigdy do tak otwartego okazywania radości i wolała zachowywać swoją przestrzeń osobistą, ale po chwili bezgłośnie się zaśmiała i powstrzymała chęć odsunięcia od siebie stworzenia. Tę chwilę mógł przecież zostać. I tak później odejdzie, więc nie zacznie jej tym męczyć, a jeśli nawet, to będzie się tym martwiła później.
- W takim razie zapraszam. - Skłoniła się i pokazała na drzwi, a następnie podeszła do nich i otworzyła je przed swoimi gośćmi. Dobre maniery miała jednak we krwi.
Zerknęła jeszcze na oddalającą się na moment anielicę, ale nie skomentowała tego. To było zrozumiałe, że chce dbać o swoje rzeczy i woli je całkiem poskładać zaraz po zakończeniu pracy. Zostawiła dla niej otwarte drzwi, a sama weszła głębiej do środka.
Wyjęła z kieszeni zapalniczkę i podpaliła kilka rozłożonych tutaj świec. No tak, brak prądu dawał się trochę we znaki, kiedy przyjmowało się o tej porze gości. Ona i Shen doskonale radzili sobie w zupełnych ciemnościach, ale inni już nie koniecznie.
- Wybacz za tę ciemność i lekki bałagan, ale jeszcze nad tym pracuję. - Powiedziała głośniej niż zwykle, by Ambriel, która została nieco w tyle, mogła ją dobrze usłyszeć.
W międzyczasie uklękła przy kominku i w nim też rozpaliła ogień. Dzięki temu pomieszczenie rozświetliło całkiem przyjemne żółtawe światło. To w połączeniu z obitymi materiałem meblami dawało całkiem przytulny efekt.
Dom może nie wyglądał najlepiej z powodu upływu czasu, ale nie wyglądał wcale na taki zaniedbany. Ren pod nieobecność właścicielki starał się o niego dbać jak mógł, więc nie było to wszystko zostawione bez opieki, a odkąd Samael wróciła, starała się ogarnąć to też własnymi siłami. Parter wyglądał naprawdę dobrze, a resztą zamierzała się jeszcze zająć. No i ta elektryczność... Tym też będzie się musiała zająć. Inżynier, informatyk, anioł elektryczności a do tego żyjący na ogół w mieście i nie miałby prądu w domu? To byłoby aż dziwne.
- Możecie zaczekać tutaj. Ja pójdę do kuchni po potrzebne rzeczy - oświadczyła wskazując Morecie sofę, a Zaira przekładając na oparcie, jeśli sam jeszcze od niej nie odleciał.
Sama zaś udała się do kuchni gdzie wstawiła wodę na herbatę i w międzyczasie wyjęła z szafki trzy filiżanki oraz potrzebne składniki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 16:54  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Kiedy weszła do ciemnego korytarza, mimo wszystko poczuła się bardziej nieswojo niż powinna. Szczególnie kiedy wiedziała, że musi zamknąć za sobą drzwi. Ale potrząsnęła głową i przemogła się. Delikatnie zamknęła drzwi, jakby się bała, że te trzasną zbyt głośno, albo co gorsza  - rozlecą się. Nie myślała o tym jednak. Zawsze tak robiła. Nie lubiła trzaskać drzwiami, ani stawiać głośnych kroków. Była delikatna we wszystkim co robiła
Przez korytarz szła powoli, ostrożnie stawiając każdy krok. Mimo iż mrok został częściowo rozświetlony przez zapalane po drodze świece, wciąż nie była pewna otoczenia. Trochę za ciasno, trochę za ciemno, trochę za... mrocznie. Wszystko to, czego akurat nie lubiła, dlatego idąc skupiła się na ścianach i tym, co na nich widziała.
- Nie przejmuj się - odpowiedziała na wzmiankę o ciemnościach i bałaganie. Przecież nie będzie narzekać, prawda? Była w miejscu należącym do kogoś innego, więc nie miała innego wyjścia, jak tylko się dostosować. Chociaż ona w swoim domku zawsze miała jasno i czysto. Nie był to jednak przejaw jakiegoś pedantyzmu z jej strony. Raczej było tak ponieważ nie posiadała tylu zbędnych rzeczy, które mogły zagracać jej cztery ściany, a w składziku na narzędzia to musiała mieć porządek, aby te zostały utrzymane w dobrej formie przez wiele lat. Ciemność, półmrok, czy cokolwiek takiego Ambriel miała u siebie tylko wieczorami, które i tak spędzała w ogrodzie. Za dnia, słońce dobrze oświetlało jej jeden pokój w którym żyła. Dlatego mimo wszystko podziwiała rezydencję w której mieszkała Samael próbując sobie wyobrazić, jak ta wyglądała za czasów swojej świetności. Pewnie była pięknym domem...
Nagle dało się słyszeć dosyć spory raban.
Potknęła się o coś, jednak nie była pewna czy była to jakaś szafka, jej własna noga czy jakiś inny bliżej niezidentyfikowany obiekt, ale nieważne.
- Nic się nie stało, tylko się potknęłam - powiedziała od razu wiedząc jak może zareagować Zair, uspakajając go tym samym.
Ważniejszym było, że wyłożyła się płasko na podłodze i miała problem żeby się podnieść. Kiedy próbowała się podeprzeć rękami, przeszkadzały jej skrzydła, kiedy odsuwała skrzydła - te uderzały w ścianę przyprawiając anielicę o nieprzyjemne dreszcze, jakie zawsze odczuwała kiedy ktoś lub coś dotykało piór i znowu nie potrafiła wstać. W końcu zrezygnowała i zatrzymała się w swoich staraniach. Westchnęła i zdematerializowała skrzydła, po czym bez problemu udało jej się wstać. Rozejrzała się wokół siebie, aby upewnić się czy nie spowodowała większych zniszczeń, a kiedy upewniła się, że żadna świeca w okolicy nie spadła odetchnęła z ulgą.
- Przepraszam - jedno krótkie słowo wypowiedziane z zakłopotaniem. Wciąż nie była pewna o co się potknęła.
Kiedy w końcu znalazła się w pokoju który określiła jako salon usiadła na wskazanym przez Samael meblu i westchnęła. W końcu można było odpocząć. Pozostało mieć nadzieję, że w tym domu nie znajdzie więcej Ambrielowych pułapek. Wiedziała też już dlaczego jej domek jest taki mały skromny, a jednak przestrzenny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.16 18:38  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Światło. Samael powoli zupełnie się od niego odzwyczajała. A przynajmniej w samotności. Jej wyostrzone zmysły wspierane jeszcze przez moc, doskonale radziły sobie przy znikomym oświetleniu, co było bardzo przydatne w przypadku życia w podziemiach albo nocnego trybu życia. Od biedy mogła też użyć noktowizora w soczewkach, ale na ogół nie był jej potrzebny.
Na szczęście, anielica zapobiegliwie rozstawiła na parterze całkiem sporo świec, o które nie było aż tak trudno w Edenie, więc nie musiała ich ciągnąć przez Desperację. Zawsze starała się być przygotowaną na każdą ewentualność i pewnie dlatego nawet zawartość jej kieszeni była zwykle imponująca. Zapalniczki, scyzoryki, chusteczki, telefon, jakieś drobne, amulet, magiczne kulki... nawet broń zwykle przy sobie nosiła. W Edenie sobie to odpuściła, zdając się na swoją zdolność bycia żywym paralizatorem, ale jakoś na co dzień czuła się bezpieczniej, mając coś w zapasie.
Serafina wychyliła się przez uchylone drzwi do salonu i zerknęła niepewnie na Moretę.
- Taaak. Musze tu zadbać o lepsze oświetlenie. Mi ono nie przeszkadza, ale dla gości może być kłopotliwe. - Pokręciła głową, widząc nieporadne próby podniesienia się z podłogi.
Podeszła do dziewczyny i wyciągnęła do niej rękę. Nie skomentowała próby chodzenia z "wystającymi" skrzydłami dłużej, niż to było potrzebne. Owszem, był to przydatny gadżet, ale warto było korzystać z opcji chowania go. W pomieszczeniach naprawdę łatwo było coś strącić tą dodatkową częścią ciała albo miało się problem ze zmieszczeniem się gdzieś.
Kiedy anielica znalazła się już bezpiecznie na sofie, Samael poszła do kuchni i przygotowała herbatę. Dla Ambriel zwykłą czarną, bo gospodyni wydawała się najbardziej klasyczna, Dla Zaira nalała zwykłej wody, bo to wydał jej się najbardziej uniwersalny napój. Nie wiedziała, co piją ikurua małe, a wolała sama nie eksperymentować. Dla siebie zrobiła jak zwykle napar z passiflory. Nie przepadała za jego smakiem, ale z czasem się do niego przyzwyczaiła. Miała do wyboru to albo męczenie się z ciągle pojawiającymi się ranami na skórze. Z dwojga złego wybór był oczywisty.
Wróciła do pokoju z filiżankami na tacy, cukrem, łyżeczkami i talerzykiem ciastek, które można było dostać w Edenie. Odstawiła wszystko na stolik i wzięła swój napój by postawić go przed sobą.
Zamyśliła się na chwilę, wpatrując się w podłogę niewidzącym wzrokiem. Zmartwienia znów ją dopadły tak, jakby nie potrafiła długo wytrwać w dobrym nastroju.
- Teraz, kiedy nie ma Metatrona wszystko zacznie wracać do normy, prawda? Anioły zastępu przestaną być wysyłane do porywania losowych ludzi i stawiania ich przed sądem. - Miała w tym momencie trochę melancholijny głos. No tak, zmęczenie często wywoływało u niej taki nastrój.
- Powinniśmy dawać nadzieję, a nie przerażać - dodała równie cicho.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 11:22  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Podziękowała za herbatę i również przysunęła filiżankę bliżej siebie. Zair zaś zeskoczył z oparcia sofy i zaglądnął do swojego naczynia chcąc sprawdzić co w nim ciekawego, jednak nie napił się od razu, tylko rozglądał się po pomieszczeniu jakby szukał czegoś ciekawego. Ambriel spojrzała na Samael, kiedy ta wspomniała o Metatronie.
- Właściwie to nie wiem zbyt wiele na ten temat. Dopiero niedawno dołączyłam do zastępów. Wcześniej... - zamilkła na moment i westchnęła. - Wstyd się przyznać, ale wcześniej przez wiele setek lat po prostu zajmowałam się moim ogrodem. - dokończyła poprzednią myśl i podniosła swoją filiżankę chcąc ukryć w niej twarz. Owszem, to było głupie, ale większość aniołów o tym wiedziała. Na początku jeszcze niektórzy odwiedzali ją, aby namówić do wyjścia w świat, ale nie. Ona miała doła... Gdyby była człowiekiem - nazwałaby cierpieniem miłosnym. Mimo iż od samego początku tamtej znajomości wiedziała, że nie będzie ona miała innego zakończenia, to jednak było to wciąż bolesne. I mimo wszystko nie żałowała. Dopiero niedawno doszła do siebie i znowu mogła wrócić do opieki nad ludźmi. Nie mogła jednak robić tego tak, jak robiła to kiedyś, co było kolejnym bolesnym odkryciem. Teraz, żeby mogła dbać o ukochane sobie istoty, musiała być w ich pobliżu. Musiała stać się jednym z nich i udawać - że jest kimś innym. A to było strasznie trudne dla Ambriel.
Ale cóż mogła innego na to poradzić?
- Tak... Powinniśmy dawać nadzieję - powtórzyła słowa Samael zdając sobie sprawę z tego, jak wiele ją ominęło kiedy po prostu siedziała w swoim ogrodzie.
- Nawet jeśli ludzie tej nadziei nie chcą czy nie potrzebują, powinniśmy dalej się starać. Przecież to my jesteśmy tu dla nich, a nie oni dla nas. - Powiedziała co wiedziała. Właśnie takie miała podejście do sprawy. Chciała, aby ludzie wiedzieli o tym, że aniołowie istnieją, że nie odeszli nie wiadomo dokąd i zawsze mogą zwrócić się do nich z prośbą o pomoc, nawet jeśli nie bardzo w nią wierzą. Ale żeby to się udało, to dążyć do tego musieliby wszyscy. Ale czy tak będzie? Po odejściu Stworzyciela zmieniło się wszystko - nawet anioły i wartości jakimi niektóre z nich się kierowały.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 17:44  •  Stara rezydencja Samael - Page 6 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Samael uśmiechnęła się smutno, nadal wpatrując się w przestrzeń, choć jej oczy skierowały się gdzieś w okolice blatu stolika.
- Może to nawet lepiej. Przynajmniej cię to wszystko ominęło. - Mimo tego ogólnego melancholijnego nastroju, gdzieś tam w środku poczuła cień ulgi, że chociaż Moreta nie uświadczyła tych wszystkich bezsensownych wypraw i chaosu, jaki wywołał fałszywy prorok. Jakby Aoistów nie było im mało. Jeszcze przywództwo nad aniołami musiał przejąć jakiś szaleniec, który chciał zabić każdego, kto sprzeciwił się jemu i jego wątpliwemu "widzeniu".
Ugh. Anioły jako rasa to jednak tchórze. Nikt nic nie zrobił. Dobrze, że DOGS go w końcu zabiło. Szybciej będzie można naprawić ten bałagan, którego nam wszystkim przysporzył.
Zacisnęła na moment ręce, aż paznokcie wbiły jej się we wnętrze dłoni, a później wzięła głęboki oddech i podniosła ametystowe oczy na rozmówczynię.
- Dość już rozpamiętywania. Trzeba się wziąć w garść i zająć przyszłością. Jesteśmy tu prawie od tysiąca lat, a świat nadal potrzebuje wiele pomocy by się odrodzić. - Jej smutek minął tak szybko, jak się pojawił. Zamiast tego pojawiła się nowa siła i gotowość do działania.
Samael rozejrzała się po pomieszczeniu tak, jakby starała się ogarnąć wzrokiem całą tę budowlę.
- Nie raz już przerabialiśmy kataklizmy i jakoś wszystko wracało później do normy. Meteoryty, powodzie, wulkany, tornada, choroby... - Zaczęła wymieniać, przywołując w myślach odpowiednie obrazy.
- Wszystko to przeminęło, więc przeminie i Desperacja. Ludzie nazwali katastrofę z 2012 apokalipsą, choć przecież nią nie była. To prędzej drugi potop, po którym świat odrodził się jeszcze piękniejszym. Teraz też tak będzie. - Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Byle nie tracić wiary na nadejście tych lepszych dni - dodała znowu ciszej i zamyśliła się.
A ile wiary jest w tobie, co Samael? Kim ty właściwie jesteś? Samael, która wierzy w odrodzenie czy Natalie, która nienawidzi tego, z czym zostawił nas Bóg i jest na niego wściekła? Zdecyduj się. Nadzieja i walka o przyszłość czy depresja i zmaganie się z życiem z dnia na dzień?
Potarła brwi z widocznym zmęczeniem.
Nadzieja. Chcę coś zmienić. Skoro mam nieograniczoną ilość czasu, to nie zamierzam go marnować na siedzenie w podziemiach i ukrywanie się wśród swoich zabawek. Wcześniej ten świat wydawał mi się wielki i niemożliwy do ogarnięcia, dziś tak nie jest. Mam szansę go zmienić. Naprawdę, mam szansę. Małą, ale nadal jakąś. Jeśli nie wierzyć w Boga, to chociaż w siebie i cały ten świat.
Zamrugała kilkukrotnie i zwów spojrzała na Ambriel.
- Przepraszam, że podjęłam tak ciężki temat. Męczy mnie to od dłuższego czasu i nie miałam okazji z nikim o tym porozmawiać - wyjaśniła przepraszającym tonem.
- To raczej nie jest czas, na tego typu rozmowy. Po prostu odpocznijmy, zamiast... zamiast się zadręczać. - Ona chyba zwyczajnie nie potrafiła być lekką i wesołą anielicą. Powaga i myślenie o wielkich celach była w niej głęboko zakorzeniona i coraz bardziej dawała o sobie znać. Ta kobieta zwyczajnie nie potrafiła siedzieć bezczynnie i patrzyć, jak wszystko dookoła przemija. Mogła wewnętrznie cierpieć, ale nie zamierzała, zatracać się w tym bólu. Było na tym świecie zbyt wiele do zrobienia, żeby skupiać się wyłącznie na swoim wnętrzu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach