Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 30.06.16 10:49  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
- Czyli naturalnie - podsumowała patrząc na obrośnięty krzak, po czym wzięła się do pracy przycinając go to z jednej to z drugiej, jednak nie nadawała mu żadnego szczególnego kształtu. Po prostu zmniejszyła jego objętość. Kiedy skończyła, odsunęła się na dwa kroczki i spojrzała krytycznie na roślinę zastanawiając się nad tym.
- Myślisz, że tak może być? - zapytała Samael i odczekała na odpowiedź. W między czasie odcięła jeszcze ze dwie gałązki i znowu mu się przyjrzała. W końcu, kiedy doszła do wniosku że tak może zostać, poleciła Zairowi aby też się na coś przydał i poskubał z roślin murek. Takie zadania zawsze mu pasowały, więc przynajmniej na coś się przydawał, a sama zwiększyła tempo działania i po kilkunastu minutach miała już przyciętą większość krzewów. Jeśli się nie będzie podobać, to przecież odrosną... Prawda?
- Ach, grabieniem i zamiataniem na razie się nie przejmuj. Tym zajmiemy się na końcu - podniosła głowę znad krzewu i spojrzała na właścicielkę ogrodu. Musiała to powiedzieć, ponieważ nie wiedziała, czy jest to takie jasne dla Samael. Tak czy inaczej kiedy skończyła z tym krzewem, przetarła czoło wierzchem dłoni i rzuciła okiem jak szło Zairowi, który skubał dziobem rośliny które obrastały murek, a pazurkami zdrapywał powstały mech. Co ciekawe - bawił się przy tym zadziwiająco dobrze.
Ambriel na razie nie miała jeszcze pomysły w której części ogrodu wydzielić miejsce na rośliny, które serafina będzie chciała posadzić, jednak nie przejmowała się tym za bardzo. Kiedy skończą porządkować ogród, odpowiednie miejsce same wpadnie im w oko. Uśmiechnęła się na tę myśl i sprawdziła ile jeszcze krzewów zostało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 11:48  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Uśmiechnęła się i skinęła głową, gdy Moreta podsumowała jej opis. Tak, o to własnie serafinie od początku chodziło i wyglądało na to, że dziewczyny się w tej sprawie zrozumiały. Teraz trzeba było się tylko wziąć do pracy.
Samael zdjęła pelerynę, która mogła jej teraz trochę przeszkadzać i została w samej bokserce i koszuli. Tak było znacznie wygodniej, a pora roku sprawiała, że bez wierzchniego okrycia zdecydowanie nie było jej chłodno, nawet późnym wieczorem.
Pochwyciła kosę tak, by było jej jak najwygodniej i zaczęła ścinać najbardziej przeszkadzającą trawę. Nie ścinała jej bardzo krótko, bo jak sama mówiła, preferowała naturalny wygląd, a idealnie przycięte trawniki jakoś nie były w jej guście. Był też jeszcze jeden powód, nie mając talentu ani wprawy w zajmowaniu się ogrodem, a do tego z innym rodzajem kosy, mogła mieć znaczne problemy z przycięciem roślin jak od linijki. Mimo tych przeciwności, efekt wydawał się być zadowalający.
Od pracy oderwała się dopiero wtedy, gdy ponownie usłyszała głos towarzyszki. Odwróciła się i rzuciła okiem na jej dzieło.
- Tak, teraz wygląda to znacznie lepiej. - Gdy ogrodniczka zaczęła się zajmować innymi krzewami, serafina wróciła do ścinania trawy, która już niebawem była już dokładnie ścięta.
Teraz kobieta podparła się znowu na kosie, podziwiając efekt swojej pracy. Będąc szczerym, trochę się przy tym zmachała nawet, jeśli codzienne bieganie i ćwiczenia sztuk walki zdążyły zbudować jej dobrą kondycję.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem, gdy do jej uszu dobiegła uwaga o grabieniu. To trochę, jakby Moreta czytała jej w myślach, bo gdzieś między innymi kłębiącymi się w głowie Samael myślami, czaiła się ta dotycząca ogarnięcia tej ściętej trawy.
Odłożyła kosę na bok i przysiadła na chwilę na murku, którym zajmował się przyjaciel anielicy zastępu. Jego zabawa podczas pracy była naprawdę miłym widokiem. Właściwie, w takich chwilach Eden wydawał się naprawdę cudownym miejscem. Widząc to, można było zrozumieć, że jego nazwa wcale nie była taka bezpodstawna. Niestety, nie można było na dłużej zapominać o świecie poza nim. Tutaj było cudownie, ale zadaniem aniołów nie było przecież zajmowanie się swoim życiem, a taka czy inna pomoc pozostałym istnieniom.
- Czym powinnam się teraz zająć? - rzuciła do koleżanki.
O ile na ogół wolała sama o wszystkim decydować, o tyle w tej sprawie wolała zdać się na nią. Odrobina pokory z pewnością jej nie zaszkodzi, a wręcz może teraz pomóc. Na tym też polegała współpraca. Należało słuchać drugiej strony, a już zwłaszcza wtedy, kiedy to ona lepiej się na tym znała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 13:57  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Ambriel skończyła zajmowanie się krzewami, doprowadzając wszystkie do naturalnego, ale niezbyt przerośniętego stanu i oglądała teraz drzewa zastanawiając się, czy te potrzebują ingerencji. Kiedy Samael zapytała co dalej, najpierw rzuciła okiem na ścietą trawę, która wyglądała już o niebo lepiej, choć w jej osobistym guście wciąż była za długa i było jej za dużo. Ale na to nic nie mogła poradzić - w swoim ogrodzie mogła robić co chciała. Tutaj rządzi Samael.
- Weźmy się za te kamienne ozdoby. Drzewa nie potrzebują naszej pomocy, a Zair może się obrazić jak mu pomożemy kiedy mamy co innego do roboty - powiedziała patrząc z uśmiechem na swojego przyjaciela, który nawet nie zareagował na tę wzmiankę tak pochłonięty swoim zadaniem.
- Bardzo lubi pomagać... - skwitowała krótko. Co jak co, ale Zair jej się udał. Nie była pewna czy to jaki był, to był jego własny charakter, czy jej wychowanie, ale był do niej bardzo podobny. Lubił pomagać innym, a szczególnie w ogrodzie. Owszem, miał też swoje humorki, to zawsze on po raz pierwszy wyciągnął ją z Edenu, kiedy zaczęło mu się nudzić, ale Ambriel uważała, że to nawet lepiej. Okazało się, że potrzebuje takiej istoty...
Tak czy inaczej anielica wróciła do swoich narzędzi i zastanowiła się, czym najwygodniej będzie jej szło oczyszczanie kamiennych ozdób w ogrodzie. Wzięła do ręki zarówno sierp jak i motyczkę na krótkim trzonku i tę drugą podała Samael, sama postanawiając działać sierpem. Uznała, że ma większą wprawę w działaniu tym narzędziem a ogrodzie niż prawdopodobnie ma serafinka. Oczywiście wiedziała też, że większość pracy trzeba będzie zrobić gołymi rękami. Nie chciała zrzucać na dziób Zaira kolejnej pracy, bo wyjdzie na to, że nic sama nie zrobi...
Swoją drogą różowowłosa spodziewała się, że zajmie im to więcej czasu. Okazało się jednak, że ogród nie był taki pracochłonny. Szczególnie, że ma być naturalny. Wyglądało na to, że został im tylko murek, kamienne ozdoby za które właśnie się biorą i przygotowanie miejsca na nowe rośliny. Podeszła więc do jednej ze wspomnianych ozdób i delikatnym ale i pewnym ruchem zaczęła walczyć z mchem porastającym kamień. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł.
- Jeśli chcesz, mogę poszukać nieszkodliwych kwiatów pnących. Można by je posadzić przy ścianie domu, to jak wyrosną mogą zasłonić to i owo...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 16:35  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Anielice bardzo się od siebie różniły, ale dzięki przyjaznemu nastawieniu, współpraca całkiem gładko się układała. Mogły nie podobać im się wzajemnie style, w jakich chciały prowadzić ogrody, ale tak długo, jak jedna nie próbowała ingerować w styl drugiej, tak długo wszystko mogło dobrze funkcjonować, a raczej żadna z nich nie czuła potrzeby, by na siłę zmieniać drugą.
Po słowach kobiety spojrzała na kamienne ozdoby, które najbardziej nadgryzł ząb czasu. Nawet, jeśli Samael lubiła styl stylizowany na porzucony, to jednak trzeba było to chociaż trochę podreperować.
- Spróbuję coś z nimi zrobić - przytaknęła i podniosła się z miejsca, po czym rozpoczęła spacer po ogrodzie, układając listę rzeczy, które można było jeszcze odratować, a które będzie trzeba przerobić na coś innego.
Te zupełnie zniszczone można skruszyć jakimś młotem i oddać gdzieś, gdzie będą chcieli układać ścieżkę z kamieni. Na bardziej uczęszczanych szlakach może to być przydatne.
W jej głowie od razu zaczęły pojawiać się różnorakie pomysły na ponowne wykorzystanie zniszczonych przedmiotów. Było to poniekąd jej hobby. Całe mieszkanie w M3 było zagracone starociami, przy których dłubała w wolnych chwilach i całkiem nieźle jej to wychodziło.
Zerknęła ponownie na pierzastego pomocnika, który wydawał się naprawdę lubić tę pracę. Może serafina nie była jakąś specjalną fanką zwierząt, ale na tak pocieszne stworzenie nawet jej było miło popatrzeć.
- Nic tylko cieszyć się z takiego towarzysza - dodała po uwadze dziewczyny.
Motyka...
Natalie nigdy czymś takim nie pracowała, ale ogólne pojęcie miała, bo coś podobnego miała przyczepione do saperki, która nieraz przydawała się w Desperacji.
Dziewczyna zabrała się za usuwanie przesadnie dużych kęp mchu. W małych ilościach mógł on być ładną ozdobą, ale nie wtedy, gdy pokrywał połowę kamieni.
Po kilku minutach walki zirytowana odłożyła narzędzie, z którym niespecjalnie sobie radziła i wyjęła z kieszeni rozkładany nóż, którym było jej wygodniej pozbywać się zieleni z węższych i trudniej dostępnych szczelin między kamieniami.
Spojrzała na ścianę domu, gdy Moreta wpadła na pomysł zasadzenia tam jakiegoś pnącza.
- Bluszcz mógłby tutaj ładnie pasować. - Taka była pierwsza myśl, jaka nasuwała się anielicy na wspomnienie o jakichś pnączach.
Może nie były to pachnące kwiaty, o które chodziło Ambriel, ale to tylko znów ukazywało, jak różnymi torami mkną myśli obu pań.
- W sumie. Można by zasadzić tu też jakieś róże, jeśli znasz jakąś odmianę, która poradzi sobie bez uzdolnionego ogrodnika.
Róże. Może klasycznie, ale trochę koloru mogło się temu miejscu przydać. W tym wypadku nie byłaby to klasyczna czerwień, a raczej fiolet czy biel, ale taką odmianę też powinno udać się znaleźć. Oczywiście, jeśli występowały one w większych ilościach w Edenie. Prawdę mówiąc, Samael nie orientowała się, co dokładnie tu rośnie. Znała kilka typowo edeńskich roślin, ale z pewnością nie wszystkie.
Uśmiechnęła się pod nosem rozbawiona wizją, która pojawiła się w jej głowie. Ostatnio widziała w atlasie roślin coś takiego, jak amor et odium. Podstawienie tego komuś mogło mieć naprawdę ciekawe efekty. Niestety, gdy tylko myśli zboczyły na temat Anterio, uśmiech szybko zniknął, zastąpiony przez widoczny w oczach smutek. Dobrze, że Moreta nie widziała teraz jej twarzy. Anielica nie chciała jej okłamywać, ale nie miała też ochoty się z tego tłumaczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 10:39  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Ambriel sprawnie radziła sobie z oczyszczaniem kamiennych figur przy pomocy sierpa. Nie miała z tym żadnych problemów, ponieważ robiła to nie raz. Zwróciła uwagę na Samael, która wymieniła narzędzie na nóż i uśmiechnęła się lekko. To dobrze, że znalazła wygodniejszy i bardziej wydajny sposób, choć ona sama prawdopodobnie nie wzięła by noża do ręki, dopóki by nie musiała. Nie lubiła ostrych rzeczy... Przy tej myśli spojrzała na sierp. O ironio, przecież on też był ostry i dużo łatwiej mogłaby zrobić sobie nim krzywdę. Ale używała tego narzędzia, ponieważ w jej rękach miało tylko jedno przeznaczenie - prace w ogrodzie. Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że można by nim kogoś skrzywdzić czy nawet zabić...
Tak czy inaczej kiedy Samael wspomniała o bluszcze, Moreta znowu się musiała nad tym zastanowić. Tak, faktycznie. Ona miała na myśli jakieś kwitnące pnącze. Nawet miała nasiona takich, które kwitły białymi drobnymi kwiatuszkami w większych kwiatostanach. Pięknie pachniały o ile nie były traktowane nawozem. Ale czy miała zwykły bluszcz? Takiego raczej nie posiadała w swoich zbiorach. Ale co jej szkodzi zaproponować to co ma?
- Samego bluszczu w tej chwili nie mam. Mam za to nasiona takich ładnych białych kwiatków które się pną. Mają bardzo słodki zapach... - powiedziała w zamyśleniu cały czas delikatnie pozbywając się mchu z ozdób. Po chwili znowu musiała się zastanowić nad kolejną odpowiedzią.
Róże.
- Mam okazy, które nie wymagają większej pielęgnacji oprócz oczywiście podlewania i przycinania przed zimą. Rosną dobrze przez wiele lat - powiedziała w zamyśleniu. Oczywiście nie wspomniała o ich kolorach, bo mimo wszystko nie czytała jej w myślach. Nie znaczyło to jednak, że nie przejrzała swoich okazów oczami wyobraźni. Róże, którymi się zajmowała posiadały jednak same naturalne barwy, ponieważ takie były dla niej najpiękniejsze. Niestety inne rodzaje wymagały poszukiwań.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 11:07  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Samael zdążyła już przywyknąć do kontaktu z bronią oraz ze śmiercią. Może i przez ostatnie miesiące trochę separowała się od Łowców, wobec których miała jeszcze niemały dług do spłacenia, ale bywała tam już na tyle często, by napatrzyć się na wracających z akcji rannych żołnierzy albo po prostu tych, którzy ze sobą ćwiczyli. Nieraz ona sama im towarzyszyła. Broń biała oraz walka bez niej były jednym z punktów jej planu dnia, a i za pistolet nieraz chwytała. Może i nie zamierzała nigdy uczestniczyć w ich partyzantce, ale same umiejętności uważała za przydatne. Tak, na wszelki wypadek chciała wiedzieć, jak obronić siebie i ewentualnych bliskich. Była to też kwestia przygotowania na podróże przez Desperację. Nietrudno tam było o spotkanie z bestią, którą nawet anioł miał prawo w obronie własnej zabić i nie być przez to sądzonym. Niestety, ale na tamtych terenach nie dało się rozwiązać wszystkich sporów zwykłą dyplomacją.
Słodki zapach...
Skrzywiła się na samą myśl, bo jej umysł z łatwością podstawił jej pod nos wizję przytłaczająco słodkiego zapachu wielu zgromadzonych w jednym miejscu kwiatów.
- Wolałabym jednak zostać przy bluszczu. Jak już wspominałam, nie spieszy mi się, więc możemy go jeszcze poszukać. Właściwie, mogę też przywieść trochę różnorakich nasion z Miasta przy okazji kolejnej podróży. - Zamyśliła się na krótką chwilę.
Większość aniołów nie miała okazji wybierać się do M3, bo wolały nie ryzykował schwytania albo nie znały żadnej nielegalnej drogi... albo jedno i drugie.
- Tobie też chętnie sprowadzę stamtąd jakieś nasiona, jeśli powiesz mi, co cię może interesować. Nie wszystkie rośliny można spotkać w Desperacji czy Edenie, a niektóre miastowe okazy byłyby w stanie ładnie się tu rozwijać. - Pokiwała głową jakby na poparcie tego stwierdzenia.
Nawet jeśli sama nie przepadała za kręceniem się na zewnątrz i wolała siedzieć w podziemiach albo w Zone, to jednak wysłanie jednego z legalnie mieszkających w M3 znajomych do kwiaciarni, nie powinno stanowić dla niej wielkiego problemu.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 11:36  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Podniosła głowę z nad swojej pracy i spojrzała na Samael spojrzeniem, które ciężko było określić. Uśmiechnęła się lekko ale i - co ciekawe - zarumieniła się. W jej przypadku pytanie o to, jakie gatunki roślin by ją interesowały było trochę głupie ponieważ odpowiedź była tylko jedna
- Wszystkie... - powiedziała jakby trochę nieśmiało i znowu wróciła do pracy - Chciałabym poznać i wszystkie rośliny - dodała po chwili nie przerywając pracy - Gdyby nie było z tym problemów, była bym wdzięczna choćby za jedno nasionko nawet najmniejszego kwiatu - dokończyła i zamknęła na moment oczy skupiając się na własnych emocjach. Czy to było normalne? Tak po prostu zawstydzić się na myśl posiadania wszystkich rodzajów roślin jakie przetrwały apokalipsę? Nie mogła jednak na to nic poradzić, ponieważ taka już była. Kiedy otworzyła znowu oczy spojrzała na swojego barwnego przyjaciela chcąc ocenić jak radzi sobie z oczyszczaniem murku. Doszedł już do połowy i to całkiem sam.
Uśmiechnęła się.
- To zrobimy tak. Posieję ci moje róże. Jeśli nie będą ci się podobać, albo uznasz że wymagają za dużo uwagi którą musisz im poświęcić, to wykopię je kiedy będzie okazja i zajmę się nimi. Zawsze jeśli chcesz, to pod twoją nieobecność mogę zaglądać do twojego ogrodu aby sprawdzić, czy wszystko w nim w porządku. Ach! Przecież Bell też ma dobrą rękę do roślin! - przypomniała sobie nagle trochę zbyt entuzjastycznie. Może on będzie miał te rośliny, które Samael chciałaby w swoim ogrodzie?
Pocieszona tą myślą wróciła do swojej pracy, prawie już kończąc...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.16 12:54  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Serafina uśmiechnęła się ciepło, widząc reakcję koleżanki. Trochę ją ta mina rozbawiła, ale anielica nie dała tego po sobie poznać. To byłoby nieuprzejme, a przecież nic takiego się nie stało. Każdy mógł mieć do czegoś słabość. Istniały przecież rzeczy, na wzmiankę o których nawet Samael zaświeciłyby się z radością oczy, więc komentowanie tego u kogoś byłoby czystą hipokryzją, a tej czarnowłosa nie znosiła.
- W takim razie zrobię co w mojej mocy, by przynieść ci kilka ciekawszych odmian. Nasiona nie sprawią mi żadnego problemu. Z sadzonkami mógłby być problem, ale nasiona to dla mnie błahostka, a chociaż tak odwdzięczę ci się za pomoc. - Dziewczyna jakoś nie lubiła zaciągać u ludzi długów.
To poniekąd sprawiało, że mogła być później poproszona o zrobienie czegoś, dla niej niewygodnego, w ramach odwdzięczenia się. Wiedziała, jak działa u ludzi ten mechanizm i wcale nie będzie danej osobie nic winna, jeśli ona robiła to wszystko z samej dobroci serca, ale jednak. Zrobienie czegoś miłego w ramach podziękowania było po prostu dobrym rozwiązaniem.
- Możemy spróbować tak zrobić. Wydaje mi się, że najlepiej pasowałaby tutaj jakaś biała odmiana kwiatów, a te gdzieś już tutaj widziałam - wtrąciła w ramach jasności.
Biel była bardzo anielskim kolorem. Symbol dobra i czystości, a zarazem jedna z nie tak rzadko spotykanych odmian. Z fioletem mógłby być już problem. W M3 natknęła się na nie chyba tylko w jednej kwiaciarni, a szkoda.
Te kwiaty były przecież takie piękne...
- O, byłoby mi szalenie miło, gdybyś zechciała czasem tu zaglądać i czuwać nad roślinami. - Sama nie chciała o to prosić, a z pewnością nie tak od razu, ale skoro Moreta sama wyszła z taką propozycją to anielica z chęcią na nią przystała.
Odsunęła nóż od skalniaka, gdy udało jej się skończyć z jej częścią pracy. Teraz było tylko trzeba sprzątnąć te wydłubane fragmenty ziemi i małych roślinek.
Jakaś zmiotka? Powinna się nadać.
Zmarszczyła brwi słysząc nowe imię. No tak, nie kojarzyła jeszcze wszystkich, ale nie zamierzała przypominać o tym ludziom na każdym kroku.
Bell, Bell...
Zamyśliła się na chwilę, czyszcząc ręką nóż.
To był ten anioł zwierzchności, tak?
Przez roztargnienie niechcący przejechała palcami po ostrzu i syknęła z bólu.
- Ajć. - Momentalnie cofnęła rękę od noża i spojrzała na stróżkę krwi, która po nie spłynęła.
- Powinna bardziej uważać - mruknęła z irytacją i włożyła sobie palec do ust by zlizać szkarłatną ciecz.
Rana nie była głęboka, więc dzięki niebywałej regeneracji zaczęła się goić w ciągu kilku sekund. Może to właśnie przez tę zdolność jej organizmu, dziewczyna czasami zapominała na siebie uważać. Skoro skaleczenia znikały w przeciągu chwili to pozornie nie trzeba było się nimi aż tak przejmować. Mimo wszystko, zawsze było lepiej ograniczyć takie wypadki. Przez jeden z nich o mało nie wpadła. Skaleczyła się szklanką w barze i jedna z klientek chciała ją w łazience opatrzyć, a tu niespodzianka, na rękach nie było ani śladu po szkłach. Jakież to szczęście, że Natalie udało się z tego jakoś wyłgać, bo mogłaby mieć naprawdę duże kłopoty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.07.16 19:47  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Ucieszyła się - co było widoczne i nawet już z góry podziękowała lekkim ukłonem w stronę Sam.
- Dziękuję - powiedziała z uśmiechem i przeszła do następnej kamiennej figury, która była chyba już ostatnią. Teraz cały czas myślała o tym, jakie wyzwania ogrodowe na nią czekają. Jaką roślinę dostanie, jeśli Samael znajdzie chwilę, aby jej to podrzucić? Oby była piękna i wymagająca w uprawie, żeby miała co robić. Tak...
- I oczywiście dopilnuję, żeby znowu ci tutaj nie pozarastało - dodała po chwili równie radośnie co wcześniej. W sumie to nawet nie dbała o to, czy zostanie mianowana przez to jej osobistym ogrodnikiem, czy też nie. Uwielbiała pracę w ogrodzie, nie ważne do kogo należał.
Znowu wróciła do pracy zastanawiając się intensywnie nad kwiatami o białej barwie, jakie mogłaby posadzić w tym ogrodzie. Tak się nad tym zamyśliła, że na całe szczęście nie zauważyła drobnej ranki Samael. Ale zauważył ją Zair i od razu zareagował. Zapiszczał charakterystycznie prowokując Moretę do podniesienia głowy i sprawdzenia co się stało, zerwał się z murku i poleciał prosto na głowę swojej opiekunki. Wylądował jej na twarzy chcąc zasłonić jej oczy. Sytuacji musiała wyglądać przekomicznie...
- Zair?! Oszalałeś? Przecież nic się nie stało! - wyrzyknęła próbując walczyć ze stworzeniem, który uparcie utrzymywał jej się na twarzy, a kiedy w końcu udało jej się pozbyć przeszkody, ten unosił się w powietrzu uderzając szybko skrzydłami na wysokości jej oczu i nie pozwalał jej spojrzeć na Samael. Ambriel zrezygnowana przestała z nim walczyć i przysiadła przy swojej ozdobie. Westchnęła po czym zapytała nie podnosząc wzroku. Dobrze wiedziała, że Zair reaguje tak tylko wtedy, kiedy pierwszy zobaczy krew - tak szkodliwą dla stanu psychicznego jego opiekunki.
- Wszystko w porządku Samael?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.16 22:06  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Anielica ledwie włożyła do ust krwawiący palec, gdy jej uwagę zwrócił spanikowany ptak. Odwróciła głowę, nawet nie wyjmując ręki z ust i spojrzała na spanikowane zwierzę, które wylądowało na twarzy właścicielki.
A temu co się stało?
Wyjęła prawie zagojony palec i rozejrzała się dookoła lekko zdezorientowana. Dopiero po chwili, gdy nie zauważył w pobliżu nic niepokojącego, zdała sobie sprawę z tego, że zwierzę zareagowało tak po jej zranieniu się.
Zmarszczyła brwi i podniosła się z ziemi, cały czas przyglądając się dziwnemu zjawisku. Ptak nie wydawał się być przestraszony. Wtedy albo gdzieś by uciekł, albo schował się za właścicielkę, a nie zasłaniał jej twarz.
Właśnie...
Dopiero wtedy ją olśniło, dlaczego może się on tak zachowywać. Spojrzała na rękę, na której nie było już śladu, a później na Moretę.
- Tak, wszystko w porządku. Skaleczyłam się, ale już nic mi nie jest.
Doprawdy, ciekawe zachowanie...
Zanotowała sobie w pamięci tę scenę, a później dość szybko, acz zupełnie naturalnie dodała jeszcze jedno zdanie.
- Nawet nie krwawię. - Pokazała jej rękę nie zwracając uwagi na to, czy Zair odsłonił jej już oczy czy nie.
Niech chociaż Zair zobaczy, że nic mi nie jest, to może przestanie panikować.
Westchnęła ciężko i po schowaniu noża, powoli podeszła do Ambriel.
- Wiesz może, dlaczego tak spanikował? - Domyślała się, ale wolała poznać jeszcze wersję dziewczyny.
Jako anioł nie powinna jej okłamać, ale może to było już jakieś zboczenie zawodowe, że każdej informacji musiała być pewna? W świecie, w którym wszyscy kłamali, a ty musiałeś wyławiać te informacje, które były jakoś przydatne, nigdy nie można było wychodzić z roli uważnego obserwatora. Nawet, jeśli chodziło o błahostki. Z jednej strony, dobre ćwiczenie, a z drugiej, nigdy nie wiadomo, co może się w życiu przydać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.16 22:36  •  Stara rezydencja Samael - Page 5 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Kiedy Samael potwierdziła, że nic jej nie jest, Moreta wyciągnęła lewą rękę w kierunku swojego skrzydlatego przyjaciela i poczekała chwilę aż ten się uspokoi i na niej przysiądzie. Kiedy tylko się to stało, uśmiechnęła się do swojego towarzysza i pogłaskała go delikatnie wierzchem dłoni. Nuciła coś cichutko pod nosem - coś co było przeznaczone tylko dla niego. W końcu Ikurua się rozluźnił i spojrzał uważnie na Ambriel.
- Widzisz? Nic się nie stało... - powiedziała spokojnie z uśmiechem, jednak nie odesłała go do dalszej pracy. Wiedziała, że ten musi się upewnić w swoim, więc pozwoliła mu usiąść na swoim ramieniu i przeniosła spojrzenie na Samael.
- Wiem. Tak się składa, że źle reaguję na widok krwi. Zair zawsze stara się być pierwszy i sprawić, żebym jej nie widziała - powiedziała jakby to było oczywiste. Tak... Miała taką przypadłość, ale tutaj, w Edenie nie musiała się jej wstydzić. Wątpiła, by inne anioły chciały wykorzystać to przeciwko niej. Zresztą miała Zaira, który dbał o to, by nie widziała nic, czego nie powinna.
Ikurua zapiszczał cichutko jakby zadawał jej pytanie. Ambriel znowu podniosła dłoń i pogłaskała go delikatnie po dziobie.
- Możesz wracać do swojego zajęcia, nie martw się o mnie. Nawet jeśli, to tutaj nic mi nie grozi... Jak nie, to przynajmniej daj mi skończyć moją prace - powiedziała cicho do stworzenia, zupełnie jakby zrozumiała zadane przez niego pytanie. Jednak była to tylko intuicja oparta na jej specjalnych mocach. Żyli ze sobą już tak długo, że nie miała problemów z określeniem jego potrzeb czy uczuć. Mimo wszystko nie mogła jednak nic poradzić na jego nadopiekuńczość względem niej.
- Przepraszam za jego zachowanie, mam nadzieję, że Cię nie wystraszył... - powiedziała spokojnie do Serafiny i podniosła swoje narzędzie patrząc na nie uważnie. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że upuściła je w momencie, w którym Zair wydał z siebie ostrzegający pisk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach