Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 18.04.16 17:29  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Potarła jeszcze raz zmęczone oczy. Ile ona była już na nogach? Długo. Tylko tyle wiedziała. Dokładnej ilości godzin nie pamiętała. Właściwie, która była godzina.
Podniosła rękaw płaszcza i zerknęła na zegarek. Było po północy. Młoda godzina jak na nią. Przynajmniej w normalnych warunkach, ale nie teraz.
Muszę się umyć. Umyć się i pójść spać. Teraz się do niczego nie nadaję. A już na pewno nie do owocnej konwersacji z kimś, kto chyba mnie zna, a ja nawet nie kojarzę imienia. Nie zapytam go o nie ot tak, bo jeszcze go to urazi. Z resztą, nie wiem. Ni mam siły myśleć.

Poderwała się niechętnie z miejsca i rozejrzała po ledwie oświetlonym pomieszczeniu. Jej takie warunki nie przeszkadzały, bo dzięki władzy nad żywiołem widziała doskonale nawet w całkowitych ciemnościach, ale drugi anioł zapewne aż tak dobrze nie widział. Jemu za to pomagały odsłonięte okna, dzięki którym można było się nie zabić o jakiś przestawiony mebel.
Pokiwała powoli głową.
- Skoro tak twierdzisz to nie będę cię zmuszała. Uważaj tylko na nie i niczego nie zniszcz. I tak jest tu dość do naprawiania. - Przeciągnęła się strzelając kościami i zdjęła płaszcz. Odwróciła się z powrotem do niego.
- Wybacz mój flegmatyzm, ale jestem naprawdę zmęczona po podróży. Skoro już sobie wyjaśniliśmy, że rzeczywiście tu mieszkam to jeśli pozwolisz, idę się umyć i położyć. Porozmawiamy za kilka godzin, dobrze? - zaproponowała nieco pogodniejszym tonem, choć wspominane zmęczenie nadal było w nim słyszalne.
Wcale nie będzie znacznie lepiej, ale przynajmniej zmęczenie fizyczne mi przejdzie. Psychicznym zajmiemy się później. W końcu po to tutaj przybyłam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 18:15  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Oczywiście, że uważał na skrzydła! Zazwyczaj... Może i lepiej, że nie pamiętała ile potłukł jej wazonów, mógł zgrywać mniejszą ofiarę losu niż był w rzeczywistości.
- To chyba oczywiste. - mruknął odwracając wzrok w jakiś ciemniejszy kąt. Znowu by pewnie zamilkł, gdyby nie dalsze słowa anielicy.
Czyli jednak jest zmęczona.
To właściwie zrozumiałe. Przez moment Ren chciał zapytać ją skąd wiedziała gdzie stoi jej dom, skoro ma amnezje, ale powstrzymał się, chyba też trochę ze strachu przed odpowiedzią. Jeszcze przyzna się, że pamięta co ważniejsze osoby i miejsca, a wtedy to chyba serce mu pęknie. Zamiast tego znowu wzruszył ramionami, nie zbierając się jednak do wyjścia.
- Jasne, idź. Łóżko masz już pościelone.
Wodę w wannie też miała nalaną, do tego zapewne wciąż była gorąca. Ale on nie miał obsesji, skądże! To, że przychodził do czyjegoś porzuconego mieszkania, dbał tyko o jeden pokój olewając odpadające dachówki, rozbite szyby w kuchni czy syf w reszcie pomieszczeń, a następnie brał kąpiel i kładł się w cudzym łóżku by poleżeć zanim wróci do siebie - to nie było nic, a nic dziwnego. On zwyczajnie chciał by wszystko co najważniejsze dla Sam było gotowe na jej powrót. A potem robiło się późno, gdy dolewał wody ostatnim kwiatkom, więc napuszczał sobie wody w łazience, siedział jak sierota wśród pachnącej lawendą piany i wyobrażał sobie, że na którymś patrolu spotyka Samael, ratuje ją z opresji, a ona rzuca mu się w ramiona i pachnie właśnie lawendą, która tak bardzo go zawsze odurzała. Na koniec nie mógł odmówić sobie wtulenia się w jej miękką poduszkę, otulić kołdrą i powspominać spędzony razem czas. Żałosne? No, może... Ale co z oczu to z serca! Nikt go nie przyłapał, a parę piór pod pierzyną i podejrzanie przygotowana kąpiel z bąbelkami w niby opuszczonym domostwie zawsze da się jakoś wyjaśnić. Może niezbyt logicznie, ale JAKOŚ.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 20:30  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Nie ważne, czy coś jest oczywiste. I tak znajdzie się banda debili, dla których ta oczywistość jakoś nie będzie oczywista. Dla pewności wolę więc uprzedzić.
- Mhmm - przytaknęła nie otwierając nawet ust i jeszcze raz się rozejrzała. Szklanka nadal stała na podłodze, co na szczęście w porę zauważyła. Jeszcze sama zahaczyłaby o nią przypadkiem nogą. Schyliła się i odstawiła ją wreszcie na szafkę.
Wzmianka o pościelonym łóżku ją trochę zdziwiła. Niby poprzednio też takie zastała, ale dlaczego teraz o tym wspomniał?
Nie ważne. Może takie jego przywary. Kto to wie? Na pewno nie ja w tej chwili. Potrzebuję dłuższych obserwacji... i muszę zdjąć soczewki. Te oczy naprawdę mnie już pieką.
- Dzięki - rzuciła i zabrała płaszcz by powiesić go na wieszaku w sąsiednim pokoju, gdzie zdjęła też buty. Już dość brudu naniosła rozwalając się zaraz po wejściu na kanapie. Naprawdę nie zrobiłaby tego, gdyby nie była tak cholernie padnięta.
Plecak na razie zostawiła w salonie nakazując Shenowi go pilnować. Zaufanie nie było jej mocną stroną. Zwłaszcza gdy chodziło o nią samą i jej własność. Może i rudzielec wydawał się ją znać i lubić, ale jednak wolała nie ryzykować, że przy pierwszej okazji zwinie jej rzeczy. Choć z drugiej strony, teraz jest w Edenie a nie w Desperacji. Tu takie zachowania są nieporównywalnie rzadsze.
Weszła po schodach i ruszyła do łazienki. O ile wzmiankę o łóżku była w stanie puścić mu płazem, o tyle woda stojąca w wannie i to na dodatek ciepła, wzbudziła już jej podejrzenia.
Co się tutaj dzieje..?
Zerknęła niepewnie w stronę zamkniętych drzwi jakby znajdowała się w jednym z horrorów, w którym dziewczyna zdaje sobie nagle sprawę, że została sama z bardzo niebezpiecznym typem.
Tyle, że ona zdecydowanie nie była bezbronną dziewczyną. Może i tego nie pamiętała, ale wychodziła już z gorszych tarapatów. Co prawda, anioły miały często bardzo niebezpieczne moce, ale ona przecież też miała. Zawsze mogła też w każdej chwili ewakuować się poza dom. Co prawda, z wanny wymagałoby to jeszcze zgarnięcia wcześniej ubrań, ale te miała na wszelki wypadek pod ręką. Zawsze ubezpieczona. Zawsze z planem awaryjnym. Zawsze z drogą ucieczki. Nie byłaby sobą, gdyby sobie tego nie zapewniła.
Zdjęła brudne ubrania i rzuciła je na podłogę. Na zmianę wzięła sobie jedną z luźnych anielskich szat, które wisiały w szafie Samael. Może i za nimi nie przepadała, bo sukienki zdecydowanie nie były w jej typie, ale w takich sytuacjach jak ta była gotowa na to odstępstwo.
Zanurzyła się pod wodą i uspokoiła nieco myśli. Zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Trwała tak przez jakieś dwie minuty. Dopiero po tym czasie jej organizm zaczął jej powoli przypominać, że mogłaby pomyśleć o zaczerpnięciu powietrza. Podniosła się do pozycji siedzącej i zmyła z siebie resztki Desperacji. Nie było chyba nic piękniejszego niż ciepła kąpiel po kilkudniowym marszu przez dzikie tereny, gdzie o wodę pitną było ciężko a co dopiero o prysznic.
Wyszła z wanny, ubrała się i podążyła w stronę wyznaczonego jej łóżka. Niewiele o tym domu pamiętała. Większość z tego, co powiedziano jej podczas ostatniej wizyty i oprowadzania. Resztę planowała zwiedzić w ciągu najbliższych dni. W końcu po to tu wróciła. By się czymś zająć i czegoś dowiedzieć. Miała nadzieję, że chociaż to pomoże, skoro chowanie się w swojej norze i samotna praca nie pomagały. Zmiana środowiska chyba powinna, prawda?
Położyła się do łóżka i zamknęła oczy. Oczywiście nie zapomniała o sztylecie pod poduszką i zapamiętaniu dokładnego wyglądu pokoju. Nawet zmęczona nie pozwoliłaby sobie na takie zaniedbanie.
Niedługo potem zasnęła. Była naprawdę wyczerpana. Nie spała jednak tak mocno, jakby się mogło wydawać. Praktycznie nieznajoma osoba w domu raczej nie sprzyjała odprężeniu u kogoś, kto na każdym kroku wypatrywał zagrożenia.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 21:08  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Podziękowała mu...! Dobrze, że było ciemno, przynajmniej nie dostrzegła lekkiego rumieńca na bladych policzkach rudzielca, który momentalnie odwrócił twarz i wzruszył ramionami. Ten gest był przez niego nadużywany i niejedną osobę doprowadzał do białej gorączki.
- Nie ma za co...
To właściwie mało powiedziane. W końcu sam planował się tu zdrzemnąć po długiej, gorącej kąpieli. Może jednak lepiej, że Sam nie zdawała sobie z tego sprawy. Mogłaby nie docenić jego przywiązania.
Kiedy wyszła i skierowała się do łazienki, już na samo wyobrażenie jej pobytu tam, skrzydła napięły mu się znacząco. W krępującej ciszy przyglądał się bazyliszkowi warującemu przy plecaku dziewczyny. Dopatrując się w przenikliwym, gadzim spojrzeniu jakiejś formy niemej krytyki, odburknął tylko speszony;
- To nie tak jak myślisz...!
W opustoszałym domostwie, podczas tak spokojnej nocy, słyszał każde chlupnięcie wody i jej odpływ do rur po zakończonym użytkowaniu. Nie mogąc dłużej wystać w samotności i dociekaniach, Ren przemienił się w wiązkę elektryczności i w mgnieniu oka zakradł do sypialni Samael przez dziurkę od klucza. Zatrzymał się tuż przy jej łóżku i przybrał ludzki zarys, pozostając jednak w formie żywiołaka. Bzyczące iskry oświetlały śpiącą twarzyczkę, tak niepodobną do tej, którą pokochał.
Ale to wciąż ona. Inna, a jednak ta sama.
Kiedyś nie ośmieliłby się włamywać do jej pokoju w środku nocy, to wyglądałoby źle i mogło zakończyć ostrą awanturą oraz niepotrzebnymi plotkami. Ale teraz... Tak wiele się zmieniło podczas jej nieobecności. Wciąż przejmował się opinią innych, dalej zgrywał kogoś kim nie był, ale jakoś niekoniecznie dobrze oceniał sytuacje w których się znajdował i tak jak od zawsze miał problemy z dostosowaniem się do norm społecznych, tak teraz już zupełnie przeginał i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. W końcu po zniknięciu przyjaciółki, nie pozostał mu już nikt inny. Ren na własne życzenie zamknął się w sobie na innych, a to nie mogło mu wyjść na zdrowie.
Wyciągnął do niej rękę, w ostatniej chwili powstrzymując się od pogłaskania jej po włosach. Nie wiedział o sztylecie pod poduszką, lecz za bardzo bał się przerwać jej zasłużony odpoczynek, więc zasiadł w fotelu na drugim końcu pomieszczenia i powrócił do anielskiej formy, przypatrując się czarnowłosej z daleka. Minuty mijały w ciszy i zamyśleniu, a oczy same się zaczynał zamykać, aż w końcu, nie wiadomo kiedy, Remi zasnął.

[zw]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 21:25  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Męczyły ją koszmary. Nawet po wyczerpującym dniu nie była w stanie normalnie zasnąć. Te nasilające się problemy robiły się coraz bardziej niepokojące.
Zapewne przewracałaby się teraz z boku na bok, gdyby sen nie paraliżował jej ciała na tyle dobrze, by nie ośmieliła się nawet przewrócić na drugą stronę. Był to dobry mechanizm, bo dzięki niemu nigdy nie spadła z pryczy w jej mieszkaniu. Nie była ona zbyt szeroka, ale za to do ziemi było z niej trochę daleko. Zdecydowanie nie miała ochoty się z niej sturlać.
Obudziła się wcześniej niż się spodziewała. Miała przecież pospać dwa razy dłużej, ale coś jej nie pozwalało.
Wiesz, że nie jesteś sama? I nie chodzi tu o mnie.
Otworzyła szeroko oczy, gdy komunikat Mortis w końcu do niej dotarł. Gwałtownie podniosła się na łóżku i wbiła wzrok w sylwetkę na fotelu.
- CO TY TU KURWA ROBISZ?! - Zwykle starała się hamować z przekleństwami, ale tym razem nie wytrzymała. Jakiś obcy facet ładuje jej się do pokoju, gdy ona śpi. Nie, zdecydowanie jej się to nie podobało. Nie cierpiała takich sytuacji. Musiała mieć wszystko zawsze pod kontrolą, a to zdecydowanie ją zaburzało.




                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 21:42  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Nawet nie zauważył kiedy zmorzył go sen. Zasypiając miał przed oczami delikatne rysy ślicznej twarzyczki otulonej czarnymi włosami. Właśnie o tym tej nocy śnił, dopóki przed świtem nie zbudził go iście diabelski ryk...
Ramiel zawsze chował skrzydła do snu. Czasami robił to dla wygody o której już wspominała w rozmowie Sam, ale poza tym za każdym razem pozbywał się piór na noc, w innym wypadku za nic nie mogąc zasnąć. Tym razem było nie inaczej, lecz dodatkowe kończyny same wyrosły mu z pleców, gdy niemal zszedł na zawał wybudzony w tak brutalny sposób. Zsunięty przez potężne skrzydliska z fotela, padł na ziemię i zdezorientowany zaczął się rozglądać.
CO SIĘ DZIEJE?! GDZIE SIĘ PALI?!
Serce biło mu jak oszalałe, w głowie miał pustkę i w panice próbował namierzyć źródło problemu, dopóki nie zatrzymał spojrzenia zaspanych, lekko podkrążonych oczu na siedzącą w łóżku anielicę. Nie spała. Była zła. Ojej...
Zamrugał i zaczął od przeciągłego "eeee" by dać sobie chwilę na wymyślenie sensownej wymówki. Każdy kto próbował logicznie rozumować po nagłym rozbudzeniu wiedział jak niewielu osobom wychodzi to poprawnie. Ren nie był jednym z tych niewielu.
- Jaaa... nie wiem? - lekki uśmiech, bo to taka zabawna sytuacja. Doprawdy, kiedyś będą siedzieć w kawiarni popijając miętę i zaśmiewać się z tego incydentu. Mogliby nawet zacząć od tej chwili. Ha ha... ha...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 22:14  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Nie spuszczała anioła nawet na moment z oka. W tym momencie odbierała go jako potencjalne zagrożenie i chyba miała do tego pełne prawo.
1. Kręcił się po jej mieszkaniu jak u siebie.
2. Znał ją, choć ona nie kojarzyła nawet jego imienia.
3. Siedział w jej pokoju kiedy spała.
Jeśli to nie są dobre powody by stać się wobec kogoś nieufnym to ja już nie wiem, co może nimi być.
- Nie wiesz, tak? - Tym razem już nie krzyczała, ale nadal wydawała się niebezpiecznie wściekła. Dobrze, że od dawna była w stanie zapanować nad większością wyładowań pojawiających się na jej ciele. W przeciwnym wypadku w tej chwili zapewne przypaliłaby pościel. Choć, gdyby w pomieszczeniu znajdowało się więcej elektroniki to zapewne wszystko zaczęłoby świrować. Jej moc działała nieco inaczej niż u anioła. Samael nie ściągała piorunów z jasnego nieba. Zamiast tego nauczyła się kontrolować urządzenia elektryczne. Może nie całkowicie, ale to z pewnością właśnie one najbardziej odczuwały teraz jej irytację.
- Wchodzisz komuś do pokoju, gdy ten śpi i nie wiesz, co w nim robisz? - warknęła wysuwając się spod kołdry i stając bosymi stopami na podłodze.
- Dlaczego tu wszedłeś? - O nie, nie zamierzała tak łatwo mu odpuścić. Pewnie rzuciłaby z sarkazmem, że nie uwierzy w śpiewkę o lunatykowaniu, ale wolała nie podpowiadać mu możliwych bajeczek do opowiadania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 22:35  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
On... on się tylko o nią martwił! I tęsknił. I był ciekaw. I... i...
Nie dawała mu żadnych szans. Była zeźlona, a nigdy nie należała do osób, które warto było drażnić. Teraz nie wiedział na co ją stać i wątpił w ewentualną taryfę ulgową, skoro nawet go nie kojarzyła. Miał nieco przesrane.
- Tylko... usiadłem. - w ostatniej chwili powstrzymał się od słowa "przechodziłem" i wybrał coś mniej naciąganego. A to, że było głupie, pozbawione sensu i niczego nie tłumaczyło? Oj tam, oj tam.
Podniósł się z podłogi z cichym jęknięciem. Raczej nie nabił sobie siniaków od tego upadku, ale i tak bolały go gnaty od spania na siedząco. Już wiedział, że resztę dnia będzie w paskudnym humorze, chyba, że znajdzie gdzieś masażystę, albo naprawdę wygodne łóżko. Jedno nawet miał przed sobą, no, ale nie było tym razem puste...
- Wiesz... To właściwie nic aż tak dziwnego, tzn nie byłoby dla ciebie, gdybyś nie miała amnezji. Ale masz. No, trochę wtopa... - uśmiechnął się z uroczą naiwnością, nieświadom jak bardzo igra z ogniem. A to co miało załagodzić atmosferę wcale nie zabrzmiało tak dobrze, jak w jego głowie:
- Ale wybaczam ci.
To co, zgoda? Tuli tuli i dalej w kimę? Zawsze milej spać z kimś, zwłaszcza w tak dużym łóżku...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 22:48  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
"Tylko usiadłem."
Serio, kurna? Serio?!
Zmrużyła oczy z niezadowoleniem i nieufnością. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jakie miał przy niej szczęście. Gdyby nie poznała go przed pójściem spać zapewne w tej chwili miałby coś złamanego. Przecież lepiej było kogoś najpierw spacyfikować, a dopiero później zadawać pytania, gdy już się miało przewagę. Niestety, nadal nie znała wszystkich mocy anioła, a biorąc pod uwagę to, co umiał chociażby stróż Kami, lepiej było uważać z pierzastymi. Niby to małe, wesołe i bezbronne, ale na komendę powali na kolana cały oddział. Nawet Natalie nie była w stanie uchronić się przed jego mocą. To było bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę jej niepewne stosunki z przywódczynią.
Splotła ręce na piersi i uniosła jedną brew.
- Niezależnie od tego, co robiła dawna ja, nie powinieneś był wchodzić tu bez zapowiedzi. Tak się po prostu nie godzi. To brak dobrego wychowania! - I w tym właśnie momencie włączył jej się tryb: Rodowita Brytyjka. Mogło się nawet wydawać, że ten obcy akcent nieco jej się wyostrzył.
- Oooo nie. Ja winna niczemu nie jestem. Dopiero mogę być... - Zawarczała i rozplotła ręce, przygotowując się odruchowo do ewentualnej walki. Ostatnimi czasy była chyba jeszcze bardziej nerwowa niż zwykle. Naprawdę miała już mało cierpliwości do wszystkiego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 23:06  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Czekaj, moment, chwileczkę!
- Jaka "dawna ja"?
Dobra, miała amnezję, zdarza się. Nie pamiętała wszystkiego, jeśli w ogóle cokolwiek kojarzyła, ale to mija, co nie? Zresztą, pozostaje się dalej tą samą osobą, tylko nie ogarnia kilku nazwisk i miejsc. Odruchy, upodobania, to wszystko zostaje! Wygląd... on też powinien zostać, a jednak miała inne rysy i jakiś dziki akcent, coś jakby nażarła się klusek czy obumarła jej krtań. Była Samael, a zarazem jakby nią nie była. Czy to oznacza, że już nigdy nią nie będzie?
- Sam, co ci się stało? - kiedyś musiało paść to pytanie. Było nieuniknione, zdolne spoważnieć nawet takiego śmieszka jak Ren. Rudzielec postąpił krok w stronę anielicy, ale w połowie rozmyślił się i cofnął, pozostając w tej samej odległości co do tej pory. Dotąd traktował ją trochę po staremu, trochę niepoważnie, ale teraz wreszcie zaczął nabierać dystansu do jednak zupełnie obcej osoby, która od początku nie darzyła go sympatią. Gdyby wiedział, że kiedyś Samael tak bardzo się zmieni, to i tak by nie potrafił w to uwierzyć. Niby wróciła, a jednak dalej mu jej brakowało. Była obok, a zarazem wciąż czuł, że go opuściła, że stracił ją bezpowrotnie. Nawet nie zdążył powiedzieć jej co naprawdę o niej myślał...
Nie potrafił przemóc wstydu i przyznać, że za nią tęsknił. Domyślał się, że może zapytać go czemu interesuje się jej osobą, a on i tak nie będzie umiał wyznać jak się martwił i jej wyczekiwał. Był teraz dla niej jakimś obcym świrem, nie miała najmniejszego powodu do bawienia się w wyznania czy opowiadanie zawiłych przygód. Był tego wszystkiego świadom, a jednak dalej czekał na odpowiedź, patrząc na nią już zupełnie przytomnym, choć wciąż zamglonym spojrzeniem. Tym razem cieniem na tęczówkach nie było zmęczenie, a cholerna rozpacz.
Boże, czemu nas opuściłeś...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.16 23:22  •  Stara rezydencja Samael - Page 2 Empty Re: Stara rezydencja Samael
Westchnęła głęboko aby się uspokoić. Chłopak chociaż wydawał się dziwny i dziwnie się zachowywał to jednak nie próbował jej skrzywdzić i na pewno nie wydawał się chcieć to zrobić. Tyle by przecież wyczuła.
Wzięła jeszcze kilka wdechów i już była spokojna. Może nie tak całkowicie, ale na tyle by móc normalnie rozmawiać, nie próbując się wydzierać i grozić uszczerbkiem na jego zdrowiu.
- "Dawna ja", która wszystko wiedziała i pamiętała. Na chwilę obecną mam mętlik w głowie, praktycznie nic o sobie nie wiem i nikogo nie znam. Wyobraź sobie, że każdego dnia mijasz setki obcych twarzy i zastanawiasz się, które z nich są twoimi znajomymi, przyjaciółmi, wrogami. Ludzie znają moją twarz, ale ja nie znam ich. Ty może wiesz, co dawniej robiłam. Ja nie. To nie jest przyjemne uczucie, a towarzyszy mi ono od wielu miesięcy. - Nadal nie brzmiała zbyt miło, ale przez irytację zaczął przebijać się jej smutek.
Nie chciała tego wszystkiego powiedzieć na głos. Nie zamierzała się nikomu zwierzać. To nigdy nie kończyło się dobrze. Zawsze okazywało się, że albo to nikogo nie obchodziło, albo tylko jeszcze bardziej ją dobijał. Otwieranie się przed ludźmi nigdy nie było dobre. NIGDY. Ta świadomość przebijała się do jej głowy mimo amnezji. Nie wiedziała, skąd jej się to wzięło, ale w tę prawdę szczerze wierzyła. To znaczy, później poznała swoją historię i trochę to zrozumiała, ale jednak nie potrafiła tego jakoś lepiej przeżywać. Dla niej to była jak historia kogoś zupełnie obcego.
- Sama usiłuję się tego od dawna dowiedzieć - wyszeptała i usiadła na łóżku wbijając zamyślone spojrzenie w kołdrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach