Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 29.03.16 16:09  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
- Z... z mojej? Ale ja nie mam żadnej kapusty - zdziwiła się, na znak czego czarne brwi powędrowały ku sobie. O powstawaniu dzieci miała tylko strzępki informacji, których nijak nie szło poskładać w jedną całość, ale pierwszy raz w życiu słyszała o takich dziwactwach. Żeby przy robieniu nowych, małych ludzików trzeba było używać warzyw? Nie była pewna, czy to bardziej nienormalne czy po prostu obrzydliwe, ale wcale nie podobało jej się to, co powiedział anioł. Nie wyobrażała sobie burozielonych liści i noworodka w jednej scenerii, tym bardziej że przez siedemnaście lat nie udało jej się za bardzo przyjrzeć żadnemu dziecku, a już tym bardziej momentowi narodzin. Jednak życie w Desperacji jest trudne - wszystkiego musisz dowiedzieć się sam. Nie pomogą w tym żadne podręczniki i książki, bo jest ich jak na lekarstwo. Można liczyć na wiedzę innych, ale oni przecież mogą kłamać. Pozostaje więc przekonać się na własnej skórze o tym, jak przebiegają różne rzeczy w świecie natury. Albo przynajmniej obserwować cudze doświadczenia w pewnych dziedzinach.
- Taaaak? - Przeciągnęła tę jedyną sylabę śpiewnie, rzucając Julianowi wyzwanie samym spojrzeniem. Takiś dobry? - Na pewno nie jesteś lepszy w krzyczeniu niż ja - stwierdziła pewnie. Zadarła głowę do góry, podrzucając nierówne pasma ciemnej grzywki i błyskając spod nich złotymi iskierkami oczu. Rzuciła to zdanie ze stuprocentowym przekonaniem, choć tak naprawdę nie miała najmniejszego pojęcia, jak wyglądałaby podobna rywalizacja i kto by ją zwyciężył. Po prostu miała ochotę się co nieco z aniołem podroczyć, szczególnie że już chwile później niemalże dał się wkręcić w rolę podnóżka młodocianej. Niemalże, bo nie miałaby serca zbyt długo go oszukiwać. Zawsze to lepiej, gdy ktoś jest dla ciebie miły ze swojej własnej woli, a nie z przymusu. I to w dodatku całkowicie sfabrykowanego.
- Bardzo dużo - powtórzyła znów. - I to niektóre naprawdę fajne! - dodała zaraz, szczerząc się jeszcze szerzej. Prawdziwa z niej dzika bestia z tym uśmiechem, nie ma co. Na pierwszy rzut oka wyglądała na zwyczajne dziecko, ale to były tylko pozory; bardzo, bardzo mylące pozory. Zlekceważenie złego przeczucia dla niektórych było najgorszym, co mogli zrobić w obecności Nayami. Wystarczyło tylko ją rozwścieczyć, by przekonać się o jej rzeczywistym usposobieniu, które - bądźmy szczerzy - wcale nie było dla delikwenta miłe. No chyba, że ktoś lubi mieć flaki na wierzchu i zupę z mózgu.
- Wyjścia? Już się robi! - odparła z entuzjazmem, łapiąc za dłoń anioła i skręcając od razu w odpowiednim kierunku. - A po co? - dodała jeszcze po chwili namysłu. Tak czy siak zamierzała wykonać prośbę, ale co jej szkodziło zapytać o powód? Skoro jej źródłem wiedzy byli głównie znajomi, to powinna pytać jak najwięcej, by zaspokoić pragnienie zdobywania informacji, ot co.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.04.16 17:43  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Żałuj, stwierdził w myślach, twardo patrząc przed siebie. Nieposiadanie kapusty było rzeczywiście iście poważnym powodem do żałowania. W sumie... on też nie ma... I bardzo dobrze. Jeszcze rzeczywiście jakiegoś dzieciaka by stamtąd wyciągnął. W najgorszym wypadku wplątałby się w alimenty. Ciekawe komu by płacił, rolnikowi? Słodki Jezu w morelach, oby chociaż jaki przystojny.
Nie wiem, czy chcę to sprawdzać – parsknął, zerkając na dziewczynę z niesamowicie niewinnym usposobieniem. Żeby dowiedzieć się, kto mówi prawdę i kto jest lepszy w wydawaniu z siebie przeraźliwych, wysokich dźwięków jest tylko jeden sposób. Ciekawe kogo by takim konkursem zwabili. Prawdopodobnie pół Desperacji. Anioł miał naprawdę donośny głos. – Mogę zgodzić się na tymczasowy remis.
Rozglądał się po korytarzach, jakby znowu szedł nimi po raz pierwszy. Czasami miał przebłyski pamięci, przywołując na myśl wszystkie obrazy związane z DOGSami. Nic więcej jednak nie pamiętał. Rytuał dołączenia to najdalsze wspomnienie, do jakiego kiedykolwiek udało mu się wrócić. To go najbardziej niepokoiło i ciekawiło zarazem. Mimo nie chciał, by ktoś gmerał mu w umyśle. Pewna bardzo rozsądna cząstka anioła nie chciała poznać tego, co było przed. A to, czy się jej posłucha, to już inna kwestia.
Dopóki któraś nie chce mnie pożreć w całości, to uważam ją istotnie za bardzo fajną – mruknął w zamyśle, zaraz szybko uśmiechając się wbrew sobie. Nie mógł teraz odpędzić od siebie wizji Nayami, namiętnie wgryzającej mu się w przedramię jak w kawałek boczku. To miała być bardzo niebezpieczna myśl, a wyszło jak zawsze.
A bo... – urwał na chwilę, próbując nie westchnąć z własnej nieporadności. Bo to jest mój cel od jakiejś godziny i zapewne już jestem spóźniony jakieś dwie, przez co dostanę po łapach, a wymówka na zasadzie "znowu nie mogłem znaleźć wyjścia" znudziła się po szóstym razie.Jestem umówiony i zagubiony – dokończył w końcu z iście pewnym siebie uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.16 16:42  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Mogłaby rzeczywiście żałować swoich braków w wyposażeniu, gdyby spojrzała na sprawę z nieco innej sprawy. Kapusta nieszczególnie fascynowała ją w temacie pojawiania się na świecie nowych dzieciaczków, ale raczej pod względem gastronomicznym. W końcu z porządnie wyrośniętych liści można ugotować parę dobrych rzeczy; nie potrafiła zrobić tego sama, ale taka Matylda na pewno nie miałaby z tym najmniejszego problemu. No właśnie, może to właśnie kochaną Terrierkę powinna podpytać jak to jest, że z kapusty wyciąga się dzieci. W końcu czy wtedy gotowanie rośliny nie byłoby niebezpieczne dla potencjalnych nowych obywateli świata? Jak się sprawdza, czy z kapusty będzie dziecko czy nie? Czy z jednej zielonej głowy wychodzi tylko jeden dzidziuś? Trudno sobie wyobrazić roślinę tak wielką, żeby pomieściła bliźnięta. Miała zbyt wiele pytań, a za mało odpowiedzi i zdecydowanie musiała dorwać kogoś kompetentnego i o wszystko wypytać. Oczywiście mogłaby pomęczyć jeszcze Julka, ale postanowiła dać mu chociaż trochę odetchnąć od swojej niespotykanie ogromnej ciekawości świata.
- No powiedzmy, że może być. Ale kiedyś cię przetestuję i zobaczysz, że nie możesz się ze mną równać. - Wyszczerzyła ostre ząbki w kierunku anioła, czyniąc jednocześnie zgrabny piruet na czubkach palców. Cały czas szła radośnie jak kucyk z Krainy Tęczy, unosząc się na stopach przy każdym kroku. Az dziw, że przy tym wszystkim jeszcze nie zakręciło jej się w głowie. Ale jak widać Nayami była wystarczająco zakręcona sama z siebie, by dodatkowe wywijasy już nie mogły jej zaszkodzić.
- A kawałek po kawałku można? - Kolejne błyśnięcie białymi kłami. Co prawda swoich bliskich nigdy nie pozwoliłaby nikomu skrzywdzić, a tym bardziej nie zrobiłaby tego sama, jednak nie było czego ukrywać - dorastający organizm młodej dziewczyny potrzebuje białka. Na Desperacji nigdy nie wiadomo, kiedy uda się utrafić jakiś mięsny posiłek, więc trzeba sobie radzić różnymi środkami. Nawet takimi, które nie każdy pochwala i akceptuje.
- A, to chodź. Polecimy skrótem. - Szarpnęła nieznacznie dłoń Julka, skręcając w jeden z korytarzy kryjówki. Teraz mogła się wykazać w roli przewodnika i na coś przydać; nie podobało jej się bycie bezużyteczną, szczególnie gdy spora część gangu wybyła do Edenu na ratunek przywódcy. Bezczynne czekanie, czy reszcie uda się sprowadzić z powrotem wujaszka Growa było nazbyt dobijające i Insomnia na pewno nie wytrzymałaby długo tej nieznośnej bierności. A tak przynajmniej mogła zrobić coś dobrego dla Bernardyna.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.16 14:14  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Czasem nawet tancerzy łapie lekki ból głowy.
Jedno z najgorszych uczuć na świecie, gdy ma się wrażenie, że głowa zaraz eksploduje i nie jest to bynajmniej wynikiem uderzenia się w głowę podczas ratowania sobie życia na powierzchni. Gabriel siedział sam w swoim pokoju, a tak jak zwykle odtwarzał sobie w głowie zasłyszane tu i tam melodyjki, tak teraz opadł twarzą na lichy materac oraz naciągnął koszulkę na łeb. Miał wrażenie, że zaraz skronie mu eksplodują, a biedak nie miał zielonego pojęcia co z tym zrobić. Wiedział jednak jedno - nie mógł tutaj siedzieć, nie teraz, gdy za ścianą był tak niesamowity hałas. Chcąc więc znaleźć w miarę zaciszne miejsce, spłynął z materaca na podłogę i przetarł wolno oczy, by w wyniku czego mieć teraz pełno mroczków przed oczami.
- Mm... - zamruczał oraz rozpuścił włosy, które teraz posmyrały go po ramionach. Gumka była za mocno zawiązana i ciągnęła mu włosy, co nijak rozwiązywało problem jego pulsujących skroni. Mimo wszystko nie zapomniał, że chciał znaleźć zaciszne miejsce, a więc z lekkim grymasem podniósł się z podłogi, otrzepał dupę oraz dłonie i wyszedł z pokoju.

Salony nie, korytarze, magazyny, sala treningowa, nic nie pasowało, wszędzie był hałas, a lisek ten chciał sobie tylko odpocząć, naprawdę - to nie mogło być takie trudne. Z małą cząstką nadziei przypomniał sobie o kuchni i jadalni, a następnie powłóczył leniwymi nogami w tamtą stronę. Jeśli będzie tam tylko Matylda, jego marzenie się spełni, wolał już jej towarzystwo i ciche miotanie się w kuchni, niż wszechobecny harmider DOGSów. Spacerek był krótki, mimo iż korytarze w całej kryjówce zdawały się ciągnąć bez końca, to Gabriel nawet nie zauważył kiedy znalazł się już przy samej kuchni oraz jadalni. Odchrząknął krótko, przetarł prawe oko i wlazł do środka, a tam... ku jego niesamowitemu szczęściu nikogo nie było, jego wymarzona cisza i spokój. Niewiele więc czekając ruszył w stronę stolika, a mimo że tak bardzo ciągnęło go do tego, by coś zjeść i uciszyć trochę śpiewający brzuch, to on wgrzebał się na krzesło, oparł o stolik oraz przymknął oczy.
Cisza i spokój, wreszcie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.16 18:20  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia

Zły Los wjeżdża.

Coś zagryzło w głowę, coś podrapało, a wnet zaczęło bardzo mocno swędzieć. Ale nawet drapanie nie pomagało. Ale cóż się dziwić? To w końcu Desperacja. Brud, smród i ubóstwo! A kąpiel raz na jakiś czas jednak się przyda. Zwłaszcza teraz.

Insomnia zaraziła się... wszami. Można się ich pozbyć tylko poprzez dokładne umycie ciała z użyciem szamponu. Ponadto po 2 postach wszystkie osoby w twoim otoczeniu również zarażą się wszami.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.16 22:15  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Właśnie wrócił do kryjówki, zmęczony po "spacerku". Jednak gorsze było, to że jakiś czas nic nie jadł. Najpierw wrócił do pokoju, nie w skrzyni brak, ostatnio już przecież je zjadł. No nic, trzeba zapitalać do kuchni i coś wpierdolić. Stwierdził w umyśle, wstając z łóżka (w sumie to materaca) i kierując się w stronę korytarza. Miał cichą nadzieję, że w jadalni nie będzie nikogo, chciał po prostu coś wszamać.
Znalazł się przed drzwiami jadalni. Już zamierzał je kopnąć gdy sobie przypomniał, że mogą się od tego rozjebać. Stwierdził, więc że po prostu je odepchnie. Wchodząc do środka ziewnął przeciągle i rozejrzał się po sali. W pierwszych chwilach nie zauważył siedzącego przy stoliku Gabriela, więc zwrócił się w stronę kuchni. Parę chwil później odwrócił głowę za siebie czując, że o czymś zapomniał. Miał rację, zobaczył tam małego blondyna. Wydawało mu się, że już go kiedyś mijał w jakimś tunelu, ale nie potrafił sobie przypomnieć jego imienia...
- Ty jesteś? - powiedział odwracając się w jego stronę na pięcie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.06.16 19:56  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
/to jest wejście do sesji pomiędzy Ins a Julkiem, za aprobatą Lilo aka Ins. Dziękuję za uwagę.

Był głodny. Cholernie głodny. A bycie głodnym nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych - szczególnie dla Wymordowanego. Brak jedzenia często przecież doskwierał i jemu, i jego pobratymcom. Dlatego postanowił pustkę w swoim żołądku wypełnić. Najlepiej jakimś ciepłym mięsem albo czymkolwiek w miarę jadalnym. I picie. Woda, albo inne soczki.
Szedł korytarzem, starając się trzymać jak najbliżej ścian. Był tu od niedawna, nie znał nikogo poza Growlithem, a nie zamierzał zwracać na siebie uwagi. Przynajmniej przez dłuższy czas. Zawsze był swego rodzaju cieniem, popychadłem i szczerze mówiąc, lubił tę rolę. Żadnych problemów. Żadnych trosk. Takie życie mu pasowało.
A więc zmierzał owym korytarzem dalej, coraz to bardziej zagłębiając się w głąb (no shit Sherlock) poziomu -3. Rozglądał się, czy aby nie przeoczył gdzieś ukrytych drzwi, magicznych wrót, teleportu czy innego gówna, które mogłoby nie zostać łatwo zauważone.
W tym momencie jego cień prysł.
Z roztargnienia wpadł na jakąś osobę. Nie miał nawet pojęcia, kim ów osobnik mógł być, dopóki na nią nie spojrzał. Ale przedtem zdążył się potknąć, wywrócić na ziemię, niemalże poturlać i znowu stanąć na nogi. Dopiero wtedy zerknął, na kogo raczył wpaść.
Była to dziewczyna, chyba koło jego wieku, ale nie był pewien. Stała obok jakiegoś gościa. A on pewnie przeszkodził im w rozmowie i zaraz go spiorą. Zmrużył oczy, przylgnął do ściany w dziwnej pozie, po czym... zamarł, oczekując na cios.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.16 13:25  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Nie spodziewała się, że po wykonaniu energicznego obrotu całego ciała zamiast kolejnego korytarza, ujrzy tuż przed sobą bliżej niezidentyfikowaną postać. Zaskoczenie było na tyle duże, że nijak nie zdążyła się zatrzymać. Tym więc sposobem prędkość chodu Insomnii przełożyła się na impet uderzenia, odrzucając nieznajomego na ziemię. Dziewczyna zaś miała więcej szczęścia - wciąż mocno trzymała w garści dłoń Juliana, dzięki czemu tylko zachwiała się, by po chwili odzyskać równowagę. Wolną rękę przytknęła od razu do czoła, które pulsowało bólem po zderzeniu prawdopodobnie z zębami mężczyzny. Wystarczyło jednak, żeby zauważyła jak niefortunnie wylądował tamten, żeby Nayami na chwilę zapomniała o własnym bólu.
- Tssss. Uważaj jak chodzisz, chłopie. Nic ci się nie stało? Paskudnie się wywróciłeś - zaczęła, przyglądając się uważnie stojącej naprzeciwko niej osobie. Nie znała go, a to była rzadkość. Ins przynajmniej kojarzyła większość Psów z twarzy, z imienia, z czegokolwiek - nie przepuszczała nikomu ze swojej przybranej rodziny. Skoro więc ten osobnik nie zaświecił od razu odpowiedniej lampki w pamięci wymordowanej, musiał być nowy. A skoro był nowy, to należało go poznać. A skoro chciała go poznać, przydałoby się nie milczeć jak dwa debile.
- Jak się nazywasz? - starała się nie brzmieć groźnie, choć czasami nie panowała nad własnymi odruchami. Odrobina dzikiej natury sprawiała, że nie robiła najlepszego pierwszego wrażenia. Wystarczyło jednak nie przejmować się iskierką furii w spojrzeniu, by dostrzec całkiem miłą i po prostu pełną energii dziewoję. W końcu nikogo ze swoich najbliższych nigdy by nie skrzywdziła i każdy się o tym prędzej czy później przekonał.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.16 21:10  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Nie miał nic przeciwko, gdy Nayami pociągnęła go za sobą w znanym sobie kierunku. Z nią był prawdopodobnie szybszy, a przecież na tym mu teraz najbardziej zależało - na czasie. Uśmiechnął się delikatnie, słysząc wzmiankę o kawałkach. Zapamięta to sobie. Jako groźbę i obietnicę, chociaż nie wiedział dokładnie, do której kategorii było mu bliżej. Na dłuższą metę - nie chciał się w to zagłębiać.
Tylko za ładnie zdobytym... – urwał, zapominając o tym jednym, paskudnym słowie. Nie przejął się jednak zbytnio, to nie był pierwszy raz i zdecydowanie nie ostatni, więc po prostu zadarł nieco głowę do tyłu, tępo wpatrując się w sufit korytarza. – ...pozwoleniem!
Dokładnie w tym samym momencie coś uderzyło w dziewczynę, a Julian w pierwszej chwili ciągnięty zwykłym instynktem pociągnął ją do siebie, trzymając mocno za rękę. Mimo iż Nayami udało się utrzymać na nogach, nieznajomy nie miał takiego szczęścia. Upadł, poturlał się, a potem w jednej sekundzie wstał. Julek nie jest kimś, kto wymaga zbyt wiele, jednak takie przedstawienia ogląda codziennie, nic nowego, co mogłoby go zainteresować. Ludzie każdego dnia upadają, turlają się i wstają. Dokładnie tak. Nic ciekawego. To, co poniekąd rozśmieszyło anioła to fakt, jaka była dalsza reakcja chłopaka. Dopiero po chwili coś w głowie mężczyzny stwierdziło, że nie ma co się śmiać. Tu trzeba płakać.
Przez instynkt samotnej matki, Julian zaszlochał. Moje dziecko.
Sięgnął do chłopaka. Nie po to, żeby go uderzyć, szturchnąć czy poklepać. Sięgnął, by go chwycić i przyciągnąć dziwnie przestraszone lico do swojej własnej piersi.
No już, już – mruknął, głaszcząc nieznajomego po głowie. –Nic się nie stało. Uważaj następnym razem. I pamiętaj by jeść dużo warzyw.
Chwila czułości nie trwała długo. Julian odsunął go nieco od siebie tylko po to, by posłać mu zwyczajny, anielski uśmiech i zaraz odkręcił się do Nayami w nadziei, że przez ten wstrząs nie zapomniała drogi do wyjścia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.16 9:47  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Nie poczuł uderzenia. Od obcej osoby zapewne by się bronił, ale od swojego by przyjął. Był często bity w domu dziecka, więc mu już zwisało, czy dostanie po mordzie, czy nie. Ale, o dziwo, ani facet, ani dziewczyna go nie uderzyli. Ba, ona zapytała go o imię. Już miał jej odpowiedzieć, kiedy ten facet go nagle wziął i przytulił. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie; czuł się dziwnie, w ustach aż poczuł pewien niesmak. Gdy gość go puścił, skrzywił się lekko, po czym cofnął się pod ścianę, tam, gdzie poprzednio; tym razem jednak nie kulił się, zasłaniając twarz dłońmi, a stanął prosto i ich obserwował. Mogło to wyglądać dziwnie, ale przecież Ruben nigdy nie miał przyjaciół, więc był nieufny w stosunku do niemalże każdej osoby.
- Ruben. - mruknął chłopak w kierunku dziewczyny, która wydała mu się bardziej normalnym partnerem do rozpoczęcia znajomości. Nie żeby miał coś do tego pana obok - po prostu jego przytulasy nie przypadły mu do gustu, więc kundel musiał trochę ochłonąć.
Zlustrował ich wzrokiem nieco dokładniej. Zagryzł wargę, uważnie się im przyglądając. Jego normalne oko latało po nich jak samolot, a szare za nim podążało, chociaż nie widziało nic. Musiało to wyglądać potwornie dziwnie, albo co najmniej komicznie. Ale taki był już jego charakter - chłopaczyna był strasznie nieufny względem innych, nawet swoich towarzyszy.
Przetarł się po twarzy, po czym zapytał:
- A wy jak się nazywacie? - to była jego pierwsza próba rozpoczęcia dłuższej interakcji, choć nadal mówił zwięźle i lakonicznie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 16:53  •  Kuchnia i jadalnia - Page 5 Empty Re: Kuchnia i jadalnia
Wydawała się normalniejsza? Cóż, to tylko kwestia dobrego pierwszego wrażenia.
Kiwnęła głową, słysząc imię nowego znajomego. Zaraz też dostrzegła w nim coś, co ją dość mocno zainteresowało. Gdy ten wyswobodził się z troskliwego uścisku Julka, zaraz dopadła go dziewczyna; podeszła o krok i nachyliła się, przyglądając się z uwagą oczom Rubena. Zaintrygowała ją różnica w kolorze, której przecież nie spotykało się codziennie. Zmrużyła własne złote oczki i ściągnęła wargi w zamyśleniu. Dłonie oparte na biodrach dopełniały obrazu bardzo krytycznej obserwatorki.
- Insomnia - odpowiedziała, nie stosując żadnych dodatkowych wyjaśnień. Tak ją wołano, nawet jeżeli nazywała się trochę inaczej. Przedstawienie się w ten sposób było chyba najrozsądniejsze, szczególnie że rzeczywiste imię dziewczyny było tylko durnym żartem rodziców. Do swojego pseudonimu przyzwyczaiła się na tyle, ze poważała go bardziej od "oficjalnych" danych osobowych. W Desperacji i tak nie było żadnej kontroli urodzeń, urzędów i dokumentów, dla których ta różnica byłaby ważna.
- Dlaczego masz różne oczy jak mój wujek? - zapytała w końcu, nie mogąc powstrzymać narastającej ciekawości. Jak do tej pory jedyną znaną jej osobą o różnobarwnych tęczówkach był Growlithe, nieodzownie wołany przez młodą wujaszkiem. Połowa gangu była w oczach Ins jej najbliższą rodziną, a druga połowa odrobinkę dalszą, stąd zaskakujące dla niektórych nazewnictwo. Bardzo możliwe, że i dla nowego znajomego wkrótce znajdzie miejsce w swoim wyimaginowanym drzewie genealogicznym, pytanie tylko kiedy i gdzie.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach