Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Lecz to życie było otoczone przez płaszcz śmierci. Tak jak teraz anielica Lilo, chroniąca i dawająca życie jest chroniona i okalana przez śmierć, w postaci nie posiadającego w sobie życia androida, Lentarosa. Życie i chroniące takowe życie śmierć, która odbiera je tym, którzy na nie nie zasługują, i nie dysponują nim tak, jak powinni. Uch.
Mimo to jednak, czas mijał, a android wiedział, że anielica, jak każda istota ludzka, potrzebuje snu. Dlatego też, pomimo iż cała ta sytuacja była dość przyjemna, odsuną dłoń od jej głowy i przytrzymał nieco mocniej anielicę swoim ramieniem. Ujął w dłoń opartą o bark katanę w pochwie po czym podniósł się na nogi, trzymając wciąż anielicę przy sobie.
- Sądzę że już załatwiłaś swoje obowiązki, prawda? Potrzebujesz snu, Panienko Liselotte. Zaniosę cię do łóżka. Trzymaj się mnie. - Uśmiechną się delikatnie do anielicy, po czym rozpoczył wędrówkę przez korytarze. Nawet gdyby napotkali na ciemność - on by nie miał problemu. Znał niemal całą topografię tych tuneli, wiedział doskonale gdzie który i dokąd prowadzi, znał najkrótszą trasę i taką właśnie obierał. Pora była dość dziwna, gdzieś po północy, gdzie ani nikt nie wraca z akcji, ani na nią nie idzie, ani...
No właśnie. Pusto było, większość ludzi i łowców poprostu spała, dlatego mogli się poruszać w miarę swobodnie, a Lentaros mógł bez większego problemu nieść anielicę przez korytarze, nie obawiając się ani ujmy na jej honorze, ani żadnych problemów czy złych skojarzeń.
- Powinnaś coś pamiętać, Lotte. Bez ciemności nie ma światła. Gdyby ciemność zniknęła, światło byłoby wszechobecne, i nie pozwalało niczego dostrzec. Nie bój się więc ciemności, ciemność to druga część światła. Jedno bez drugiego nie istnieje. - Tak, znowu zebrało mu się na filozofię, w miarę niesienia jej do komnat sypialnych, co jednak nastąpiło dość prędko. Może nie chciał jej zbytnio zatrzymywać, i chciał dostarczyć ją do jej łóżka na tyle szybko, na ile się da, by mogła się porządnie wyspać?
Zapewne tak, bo już po krótkiej chwili znajdowali się w sali, gdzie się poznali. Wyglądała tak samo... Dosłownie. Po wejściu do niej odstawił anielicę na ziemię i patrzył na nią, jakby chciał by... Cóż. By to ona powiedziała coś na pożegnanie, bo on nie jest zdolny? Nie może nic wymyśleć?
Taaak, coś w tym jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ładne metafory tu lecą, nie ma co. Może ktoś to powinien pozapisywać? Taka książeczka ze złotymi myślami... mogłaby się nawet sprzedać, za grube pieniądze. I kupilibyśmy sobie za to latarkę.
Już wcześniej, kiedy Lise ruszała na obchód po szpitalu (co przerwały mniej lub bardziej niespodziewane wypadki) była późna pora nocna; teraz zaś nadchodziła godzina, o której to każda szanujące się osoba powinna dawno spać. Wyjątek od tej reguły stanowili tylko ci, którzy dopiero pod osłoną nocy mogli wykonywać powierzone sobie zadania. Reszta - do łóżek, marsz! Sama blondynka też zaczynała już robić się senna, gdy tylko minął adrenalinowy skok wywołany stresem. Ostatnimi czasy słabo sypiała i to odbijało się na jej rytmie dnia. Na szczęście nie musiała się przemęczać - chwilowo zyskała osobliwą pomoc w postaci własnej humanoidalnej taksówki. Ha, ciekawe, czy za te kursy w tę i nazad po podziemnej siedzibie Łowców Lentaros każe sobie zapłacić zgodnie z wbudowanym taksometrem... Bo, kto wie, może takowy ma? Byłoby zdecydowanie zabawnie, gdyby zostawiwszy ją przy kapsułowych sypialniach wystawił dłoń po wynagrodzenie.
- Tak, to już wszystko - potwierdziła, po czym zgodnie z poleceniem przytrzymała się swojego towarzysza. Wystarczy już wypadków na dziś, więc w razie czego wolała nie wylądować po raz kolejny na ziemi. Na szczęście obrzęk obejmujący potylicę odzywał się coraz rzadziej i słabiej, a więc rokował szybkie wyzdrowienie.
- Mhm. Postaram się - mruknęła trochę bez przekonania... a może po prostu zaczynała się robić senna. Tak czy siak z ust androida padło tej nocy wiele mądrych słów wartych zapamiętałą, co też z całą pewnością zamierzała uczynić.
W końcu nadszedł moment rozstania. Cóż jednak, nie było w nim nic nadzwyczajnego. Scenerię po raz kolejny w tym spotkaniu stanowiły sypialnie, które niczym się nie różniły od tego, jak wyglądały jakiś czas wcześniej, gdy je opuszczali. Zapewne za niedługo znów się zobaczą, może nawet w tym samym pomieszczeniu, a może gdzie indziej? Nigdy nie wiadomo, gdzie się wydarzy na kogoś natknąć, a póki oboje zaglądali do podziemnego kompleksu (no, anielica to w nim przebywała na okrągło) to szanse na ponowne ujrzenie swoich twarzy były bardzo wysokie.
No, wypadało coś powiedzieć. W końcu nie wiadomo ile razy, bo ciężko to policzyć, Len przyszedł jej tej nocy ze wsparciem. Ktoś tu dzisiaj zasłużył na nagrodę.
- Dziękuję i... do zobaczenia, tak myślę? - Po stłumieniu ziewnięcia, wyrzekła słowa pożegnania. Po raz ostatni na ten dzień (w sumie to noc) owinęła szczupłe rączki wokół androidowego tułowia, po czym po krótkim ściśnięciu odsunęła się i obdarzyła nowego znajomego promiennym uśmiechem. Nie czekała, aż ten sam się oddali i udała się w kierunku najbliższej wolnej kapsuły sypialnej. Tak, czas spać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Latarkę. Zaiste byłaby przydatna, choć zawodna. Lepiej lampę naftową, łatwiej napełnić i trudniejsza do zniszczenia od latarki. No, a przynajmniej od niektórych.
Godzina jednak w której Len działał tak samo jak za dnia. W końcu... On potrzebuje tylko czasu na regenerację zasobów energetycznych w baterii. Nie ma czegoś takiego jak zegar biologiczny, nie czuje senności, nie ma tych... Hm, problemów, które ma każdy człowiek. Smutne, bo zarazem ucieka mu tyle atrakcji. Bycie pół-przytomnym, gadanie od rzeczy, upijanie się, problemy z koncentracją, brak kontroli nad... A nie, to ostatnie ma. Chociaż tyle, choć to ma trochę z ludzi. Cóż, przynajmniej nie jest aż taką nieludzką maszyną, to zawsze jakiś plusik.
I nie, spokojnie. Nie wystawi jej rachunku. Akurat zabrakło mu tuszu na wypisywanie rachunku za przejazd, więc obejdzie się bez.
Kiwnął głową na jej słowa, pozwalając by ciepłe ramiona anielicy przytrzymały się jego ciała. Mimo iż to ciepło to nic więcej niż detekcja i kilka cyfer w jego programie... Cóż. To jednak było. To zawsze te kilka cyferek więcej. Cyferek, których czasem brak jest wyraźny w programie, jako część całości, wyrwanej z niej.
- Twoje rezerwy energii są niskie. - Przyznał, trochę programowo, zamiast stwierdzić "chyba jesteś senna", ale cóż poradzić. To jednak maszyna. Dla niego energia do działania to jedna energia, nie dzieli jej na energię ze snu, z jedzenia, z picia, z odpoczynku i z innych rzeczy. To jest jedno i to samo, i odzyskuje to w jeden i ten sam sposób.
Dotarli na miejsce, a Lenny odstawił ją na miejsce. Tak, teraz nadszedł czas rozstania, koniec końców. Możliwe że się jeszcze spotkają. Będąc w tych samych korytarzach raz po raz, jeszcze mogą na siebie wpaść. Raz, czy dwa. Albo więcej. Kto wie.
- Nie musisz dziękować, Panienko. I... Nie jestem tego świadom. Być może. Śpij dobrze. - Po tych słowach, obdarował ją delikatnym, acz ciepłym uśmiechem, i odwzajemnił gest przytulenia. Nie ściskał mocno, musiał o tym pamiętać. Gdy tylko anielica zaczęła się gromolić do jednej z kapsuł sypialnych, android odwrócił się i skierował ku wyjściu, a potem...
Cóż. Odszedł.

...

I tyle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach