Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 10.10.14 22:45  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
-Tak - odpowiedziała lekko rozdygotanym głosem. - Po prostu trochę mnie przestraszyłaś - dodała w ramach wyjaśnień, zakrywając dłonią połowę twarzy.
Ganiła się w myślach za przesadną reakcję. Znowu o mało nie zaczęła działać, zanim dowiedziała się wszystkiego. Kiedyś ta pochopność ją zabije.
Pewnie próbowała zażartować - pomyślała ponuro Luka - świetny żart, grozić mi tą cholerną zarazą.
Przepełniona mieszanką zażenowania i adrenaliny, nie zorientowała się, że zachowanie Junko odbiegało od normy - czy też nawet sugerowało podobny poziom skrępowania całą sytuacją.

- Dzięki. Wolałabym, żeby to było wszystko... Ale doceniam, że w razie czego dasz mi znać osobiście - stwierdziła już prawie normalnym tonem i z nawet normalnym uśmiechem. Rozejrzała się ostatni raz po laboratorium.
-W takim razie nie będę wam dłużej przeszkadzać. Powodzenia w pracy! - z tymi słowami wyszła z pomieszczenia, lekko kiwając Junko głową.

Zostało już tylko zdobyć parę podpisów na dokumentach - co zajęło stanowczo dłuższy czas, niż powinno - i Luka z pełną ulgą opuściła budynek S.SPECu. Dopiero wtedy zorientowała się, że nie spytała doktor Kawany o jej numer telefonu, ale doszła do wniosku, że to nic takiego. Pewnie i tak zdoła ją rozpoznać po głosie.

zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.15 19:42  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Lubił tu przebywać. Sterylnie czysta przestrzeń, przezroczyste ściany, schludne stanowiska... Przy jednym z nich wytrwale pracował przez ostatnie dni oraz noce. Z pewnym transem wlepione miał ślepia w płaszczyznę monitora. Gdyby nie szkła od okularów na nosie źrenice już dawno uległyby dyfuzji z takową. Na szczęścicie dzielnie się trzymały. Były przekrwione, nieznacznie opuchnięte od sporadycznego mrugania, a ciemne worki po oczami tylko to uwydatniały. Wyglądał więc na zmęczonego? Dziewięciu na dziesięciu ankietowanych na pewno by stwierdziło, że tak, lecz ktoś kto go kojarzy chociażby z widzenia nie byłby już tego taki pewien. Wyglądał tak bowiem niemal codziennie, a skoro był w stanie się skupić i pracować to świadczyło to o tym, że trzyma się dobrze. I tak też było w tym momencie. Analizował raz jeszcze zaprojektowane przez siebie części mające stanowić szkielet robota. Schemat sam w sobie był bardzo rozległy, lecz należał do tych bardziej rutynowych i mniej skomplikowanych. Sin miał za zadanie wyprodukować roboty z serii Porter. Nie musiały być piękne i zachwycać wyglądem. Liczyło się to by mogły spełniać swą funkcję w sposób należyty. W końcu aż cztery sztuki były zamówione przez wojskowych. Dwa modele średniego udźwigu, posiadającymi jedynie osłony na kluczowych łączeniach z twardszych materiałów, jak również wstawki wzmacniające całą konstrukcję oraz dwa przeznaczone do znacznie cięższego udźwigu. W przypadku tych drugich cały szkielet musiał być solidniejszy i wykonany z trwalszej mieszanki stopów. Wybory te miały naturalnie przełożenie na ich przyszłą mobilność. propo niej...Młody postanowił pomyśleć również o tym, by roboty były w stanie zmieniać tryb z pracowniczego na mobilny. Niczym auto boty.
W swej mobilnej wersji miałyby przemieszczać się same podążając za potencjalną ciężarówką lub transporterem nie obciążając ich swą spora wagą. Z jego obliczeń wynikało, że prędkości które będą rozwijały będą im to umożliwiały, przy założeniu, że nikt ich niczym nie obciąży. One same pod postacią mobilną były bezzałogowe, kierowane jedynie przez zaprogramowany SI czip. Średnio ciężki modele były zaprojektowane tak, by przeistaczać się w spore helikoptery, przypominające bardziej ociężałe drony wielkości półtorej, na niecały metr. Zaś cięższe wyglądały niczym powiększone samochodziki. Miały mieć podobne gabaryty. Po dotarciu na miejsc miały przechodzić w tryb pracowniczy, przeobrażając się z wersji mogilnej na humanoidalną stworzoną do tragażowania i zbierania.
Po jeszcze kilkakrotnym przejrzeniu projektów i zweryfikowaniu istotnych danych nacisnął magiczny guzik zwany enterem, który wysłał schematy do maszyn mających za zadanie wytopienie i wystruganie chcianych przez Shina części. Taka drukarka 3D dla zaawansowanych.
Naturalnie proces produkcji części, miał potrwać dłuższą chwilę. Shin spojrzał na zegarek i wstał od biurka. Naturalnie przed wyjściem odsuwając do biurka krzesło w sposób idealny. Nie omieszkał przy tym ustawić myszki oaz klawiatury w sposób symetrycznie do jego krawędzi. Gdy był zadowolony z efektów, jakie uzyskał, uśmiechnął się triumfalnie pod nosem i udał się do kuchni. Wyciągnął swój prywatny kubek z szafki i choć był czysty umył go starannie. W końcu kto wie, czy ktoś go nie dotykał. Zaparzył sobie kawy i trzymając ją w łapkach wszedł do windy. Przez bakteriobójczą, wilgotną chusteczkę nacisnął guzik, mający sprowadzić go do magazynu. Gdy tam się znalazł wolnym krokiem podszedł do lady. Człowiekowi tam siedzącemu przekazał listę próśb i żądań odnośnie wymaganych części - akumulatory, chipy, kable...choć te ostatnie znajdowały się pod dostatkiem. Zamówił je ze względów czysto estetycznych. Jeśli bowiem zużyje te które ma, półka będzie pusta, a to się nie godzi. Następnie musiał podpisać jakiś świstek. Skrzywił się jednak z obrzydzeniem, gdy magazynier podał mu długopis publicznego użytku.
- Zabierz to ode mnie... - Sapnął, wyciągając zza fartucha własny. Postawił parafkę. Dogadał si co do godziny i poszedł na zasłużoną przerwę.

Gdy wrócił na stanowisko, ku ucisze i rozpaczy zauważył, że zamówiony sprzęt były już na miejscu, lecz był nieznacznie porośnięty kurzem i obsmarowany olejem. Prócz chipów. Te były bezpiecznie w swych tekturowych opakowaniach. Do szczęścia brakowało mu jedynie projektowanych przez niego szkieletów. Szturchnął więc robota, który chwycił wózek widłowy i udali się do sektora z taśmą produkcyjną. Już po drodze Shin zauważył, że wycinarka dość po macoszemu potraktowała krawędzie. Miał nadzieję jednak, że nie wpłynie to na przeciągnięcie prac, a przynajmniej nie znacznie. Nie lubił dłubania i rzeźbienia, było to takie...fizyczne.

Wszystko ostatecznie znalazło się w jednej z pracowni. Shin, naciągnął białe, jednorazowe rękawiczki. Bardziej dla własnego komfortu psychicznego niż komiczności. Pochwycił pilot od wyciągarek i zabrał się do dzieła. Zaczął składanie robotów średnio ciężkiej konstrukcji - od tułowia. technika od ogółu o szczegółu była jego zdaniem efektywna. Na stole zaczęły bytować kable i części wierzchniego korpusu. Które obudowywały akumulator. Shin przeciągał kable, lutował, czasem zażyła się konieczność nieznacznego spiłowania jakiego elenetu...Jakie jednak były tego efekty...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 11:52  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8


HOLY SHIT! IT'S MG!

Wszystko przygotowane i gotowe do składania. Nie powinno być skomplikowane, prawda? Te roboty wszak złożyłoby byle dziecko z podstawówki - a przynajmniej tak by powiedział doświadczony inżynier pokroju Shintaro posiadający w sobie nutkę narcyzmu. Niemniej, zaczynając od korpusu, wszystko mogło się wydawać w porządku, czasem tylko najbardziej podstawowe elementy jak wkręty i śruby wymagały wymiany lub przycięcia, ale biorąc pod uwagę wykorzystywanie bardziej nowoczesnych technik kreacyjnych problemy z nimi zostały zminimalizowane do niemal zera, co pozwalało na szybką i efektowną pracę.
Problem był jednak z zamówionymi elementami. Pewne porzekadło mówi "umiesz liczyć - licz na siebie", i w tym wypadku powinno się sprawdzić. Jak się okazało po dokładnej inspekcji, dowiezione kable, chipy i akumulatory wydawały się ze sobą w drobnej mierze kolidować. Nie było to nic ogromnego czy destrukcyjnego - acz wprawne oko zauważyłoby, że nie są "z tego samego zestawu", co jednak wymagało od Shina manualnego łączenia, docinania i sklejania tych kawałków razem, gdy tylko zabrakło mu jego własnych, perfekcyjnie dopasowanych do siebie części elektrycznych. Ciężko się w sumie dziwić - ostatnimi czasy S.Spec wszak ma problemy z materiałami, więc fakt iż części nie są zgodne ze sobą i wymagają odrobiny manualnego działania nie powinien dziwić.
Ale z pewnością będzie irytować tych, którzy będą musieli sobie z tym radzić.
Nie licząc jednak tych komplikacji, konstrukcja korpusu szła na poziomie dostatecznym, no, może dostatecznym plus.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 19:22  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Korpus zaczynał powoli wyglądać, jak korpus. Gdy tylko służył już połowę, zabrał się za dopasowywani istotnych szczegółów. Zamierzał całą elektronikę zawrzeć w tułowiu, który był jednocześnie najbardziej chronioną częścią ciała robota. Naturalnie musiał jednak pojawić się zgrzyt. Chłopak zmrużył oczy, kiedy nie udało mu się wcisnąć akumulatora na swe docelowe miejsce. Uniósł nieznacznie brew ku górze, gdy przymierzył kolejny i ten akurat miał za dużo miejsca, co sprawiało, że się majtał na wszystkie strony. Następnie po tym, jak werbalnie pocisnął w myślach Bogu ducha winnych magazynierów. Sięgnął po kilka metalowych ścinków. Spróbował je dopasować, tak, by akumulator przestał się majtać. Przysłonił sobie wizję maską i sięgnął po spawarkę.
Czip i stacja do niego naturalnie okazały się być...za duże. Tak przynajmniej wynikało z tego, że nie mieściły się w korpusie. Mało tego, czip okazał się być zupełnie innej serii niż ten który zakładał. Utwierdziło go w tym spojrzenie w wydrukowany schemat. Zirytował się, na tyle, że instrukcja trzepała o podłogę. Chwycił przyrządy pomiarowe, zaczął kombinowanie, piłowanie, wiercenie...Miał nadzieję, że to zadziała. Nie chciał od nowa projektować całego korpusu, tak by pasował jednocześnie do wyprodukowanych już części. To byłaby katorga, nad którą spędziłby pewnie całą noc.
Z kablami to już w ogóle był ubaw po pachy. Były różnej średnicy. Co prawda każdy miał taką samą właściwość, lecz nabył różnej średnicy. Oznaczało to tyle że ciężej było przeciągać go przez dziury, nieraz używając do tego znacznej siły. Fizycznej siły. Nic dziwnego, że Shin po chwili był cały czerwony i sapiący.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 13:34  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Po kilku chwilach męczenia się korpus robota zaczynał przypominać to, co było na schemacie. Wyglądał trochę jednak jak łaciata krówka, ze względu na to że kable będąc w innej serii czasem miały inny kolor. Nie licząc tego, wizualnego zgryzu wysiłki Shintaro poszły w dobrym kierunku. Przycinanie, siłowe przeciąganie okablowania, jakimś cudem wszystko się udało. Może i wyglądał troszeczkę krzywo, ale wszystko połączyło się należycie, więc nie powinniśmy na nic marudzić.
Lepiej jednak przed uruchomieniem na wszelki wypadek sprawdzić, czy nic nie wybuchnie. Pozostałe części zdołały zostać dodrukowane, więc teraz jedyne co może zawieść, to niekompatybilność zmodyfikowanych elementów. Technika jednakowoż nie zawsze jest taką dziwką jak się wydaje, więc módlmy się o to, by tym razem nie skopała tyłka i pozwoliła się zadowolić.
W którymś momencie, z pewnością niespodziewanym, w cichym laboratorium gdzie ludzie zajmowali się sobą, a głównie Shin, być może w trakcie czegoś wymagającego potwornego nakładu koncentracji...
Dryn dryn~ Dryn dryn~
Yup. Telefon. I nie ma nikogo w pobliżu, kto go odbierze, ani też nikogo, do kogo by dzwonił, poza znajdującym się w laboratorium inżynierze. Cóż to...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 15:00  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Przetarł pot z czoła i odsunął się nieznacznie od pierwszego składanego robota by móc zobaczyć bezczłonowy tułów w swej całej okazałości.
- Co za gówno. - Stwierdził krytycznie dostrzegając bak jednolitości i perfekcji. Różnobarwność kabli wytrącała jego wypaczone poczucie estetyki. Żeby do tego te wszystkie minimalne przeróbki sprawiły, że symetryczność całego działa była zachowana...A tak, brało go pewne obrzydzenie, że nad czymś takim będzie zmuszony jeszcze pracować, a co gorsze - wyjdzie z pod jego rąk. Niechętnie podszedł do tej fikuśnej konstrukcji. Ciągle była na wpół rozbebeszona, a kable opadały pasmami w miejscach gdzie powinny być kończyny oraz głowa. Nie przeszkadzało to jednak by podłączyć prąd i zobaczyć czy nie ma nigdzie jakiegoś zwarcia. Co prawda podłączał wszystko zgodnie planem, lecz kto wie, może mimo wszystko umknął mu jakiś szczegół, bądź części innego typu będą reagowały mało przyjaźnie w takiej konfiguracji? Chip co prawda nie był jeszcze nijak zaprogramowany, lecz to nie miało większego znaczenia przy testowym uruchomieniu. Podłączył więc i czekał na efekt. Jeśli nic na starcie nic się efektownie nie zjarało zabrał się za mierzenie napięcia specjalnym urządzeniem nie mierząc specjalnym urządzeniem wartość napicia w miejscach styku. A przynajmniej do momentu w którym nie rozległ się dźwięk telefonu. Zignorował pierwszy sygnał, drugi...potem przerwał pracę i z zawiścią rozejrzał się po...pustym piętrze. Nie był właściwie pewien jaka jest pora dnia, lecz było albo prawdopodobnie skrajnie późno, albo niemożliwie wcześnie. Niechętnie więc odłożył wszystko na bok, wstał i podniósł słuchawkę za pośrednictwem bakteriobójczej chusteczki. Co z tego, że miał już na dłoniach lateksowe rękawiczki.
- Laboratorium 8, przy telefonie Shintaro Okatome. - Burknął, nie wstydząc się okazać, że jest zniesmaczony faktem odciągnięcia go od pracy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 16:20  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Pierwsze podłączenie do prądu, ach. To chwila tak wielka jak pierwszy krok czy słowo dziecka dla rodzica.
Nie, to złe porównanie w wypadku Shina, bo byłby wtedy raczej dość apodyktycznym, gardzącym swoim dzieckiem rodzicem. Co z tego że wygląda jak połączenie złomu ze śmietnika, to jego "dziecko", powinien się cie-... Dobra, dobra, już się zamykam.
W każdym razie, po podłączeniu nie nastała eksplozja, cała konstrukcja nie zajęła się ogniem, ani nie wytworzyło się perpetuum mobile ganiające po pomieszczeniu. Względnie więc wszystko było sprawne, i pomiary nie wskazywały niczego konkretnego, nie licząc dwóch, trzech styków na których napięcie było odrobinę wyższe od domyślnego. Nie powinno to być problemem w załatwieniu dla Shina, prawda? Sam ten fakt nie był też szkodliwy, acz mógł mieć konsekwencje później.
Niemniej, nie zdążył się za to zabrać, bo ktoś zadzwonił. Telefon nie odpuszczał, i robił ciągłe, nieznośne "dryn dryn". Czekał aż ktoś go odbierze, chciał być odebrany. I nikogo innego nie było wokół, oprócz Shintaro.
Dryn dryn.
Dryn dryn.
Gdy jednak w końcu został odebrany, nastąpiła kilkusekundowa przerwa nim odezwał się czyiś ton. Wydawał się znajomy inżynierowi, choć może tylko dlatego, że pierwsze co mu mogło przyjść do głowy to czyiś kiepski żart.
- Chciałbym złożyć zamówienie na dużą pizzę z salami, dodatkowym serem, mocno przypieczona, na grubym cieście, oraz dwa typy sosów, a także...
Tak. To było zamówienie po pizzę. A teraz pytaniem było czy to dowcip, pomyłka, czy co innego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 18:26  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Czy to miało być śmieszne? Zabawne? Nie wiedział. On sam miał zgoła inne poczucie humoru, a właściwie go nie posiadał. Dlatego nie odzywając się odłożył słuchawkę. Sfrustrowany wrócił na stanowisko pracy, ukrytkiem zerkając na mijany przez siebie automat z batonami. Jednak nie podszedł do niego pomimo iż jego żołądek zamruczał niespokojnie w geście niezadowolenia z takiego obrotu prawy. Shin był w końcu aktualnie w swoim transie. Miał zadanie, musiał je wykonać. Tego od niego oczekiwano i dopóki nie dopnie celu uważał, że oddawanie się własnym potrzebom za całkowitą zbyteczność. I tak niedawno sobie robił przerwę na kawę. Poza tym nie był zwierzęciem by nie zapanować nad własnymi instynktami. Był człowiekiem - wyższą formą życia.
Wrócił do swojego brzydkiego, wyrodnego, robotycznego dziecięcia. Gdyby nie braki w magazynach zapewne wyrzuciłby tego szmelca na przetopienie i zaczął od nowa, a tak musiał babrać się w tych nieidealnie dopasowanych obwodach próbując poprawić napięcie na kablach, tak by wszędzie było odpowiednie. Nie raz odrzucał zirytowany narzędzia, bezradnie wymachując rękami. No nie mógł nijak zaradzić na taki stan rzeczy prócz mieć nadzieję, że bracia owego dzieła będą mniej upośledzone.
Gdy skończył z korpusem odłączył prąd. Wyjął czip który schował w pudełeczku na którym naskrobał informację dotyczącą którego robota się on tyczy i ułożył go na bok - czekało go jeszcze programowanie. Właściwie w tym momencie przez myśl przeszła mu Starfie, lecz wytrząsnął ją z głowy. Zabrał się za składanie kończyn.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 22:49  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Pamiętajmy - pomyłka jest rzeczą ludzką. Dlatego też, zapewne myląc się po raz drugi, telefon znowu zadzwonił, i nie przerywał radosnego dryn dryn przez minutę. Dwie. Trzy. Dopiero przy czwartej ucichł, i przestał wydawać dźwięki, o ile Shin dotrwał do tego momentu i nie rozniósł telefonu na strzępy zanim minęła czwarta minuta. Może to bot zamawiający, źle zaprogramowany, dlatego tak długo to zajęło i było tak bezpośrednie?
To zawsze opcja, prawda?
Obniżanie napięcia powodowało komplikacje, w wyniku których w innych, dobrze działających stykach napięcie również się obniżało, poniżej właściwej wartości. Trochę to przypominało niektóre gry logiczne, w których trzeba było tak podnieść napięcie w jednym kablu, by w pozostałych podniosło się nie za mocno, a trochę, lub też podobnie opuścić. Zajęło to nadprogramowe minuty, i szarpało nadprogramowo nerwy Shina, ale w końcu, w końcu... W KOŃCU SUKCES! Napięcie było idealnie wyważone na wszystkich kablach, więc część montowania takowych można było odpuścić i zająć się kończynami. O dziwo, one szły bezbłędnie. Nie było ani jednego problemu. Nawet jednego, jedynego problemu, montowanie kończyn zajęło rekordowo krótki czas w porównaniu do wszystkiego innego co do tej chwili zrobił Shin.
Karma? Uśmiech szczęścia? Cisza przed burzą? Przekonamy się, w zależności od tego co inżynier planuje dalej. Montowanie kończyn jednak było idealne i bezbłędne, choć wciąż symetrię szlag trafiał przez różnokolorowe kable. Nawet wtyczki nie miały problemów! Magia!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.15 13:19  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Wrócił na stanowisko pracy. Chwycił w dłonie sprzęt. Już się nachylał do tych nieszczęsnych kabli. Już go ogarniało skupienie, gdy wtem...
Dryń, dryń.
Zaskoczony, spłoszony niemal wypuścił urządzenie z dłoni. Po raz drugi w przeciągu ostatnich pięciu minut. Automatycznie posłał mordercze spojrzenie ku feralnemu telefonowi. Dostrzegał go wyraźnie przez szklane szyb. Próbował naturalnie zignorować jego istnienie li wrócić do pracy, lecz...
Dryń, dryń.
Dryń, dryń..
Dryń, dryń...
- Szlag by to trafił! - obruszył się nagle, odrzucając w kąt urządzenie, pochwycając obcążki i ruszając ku Bogu ducha winnemu telefonowi. Nie trzeba chyba wspominać, że z błogą satysfakcją potraktował kabel doń docierający, prawda? Co prawda ten w odpowiedzi postanowił sobie nieestetycznie zwisać, lecz by to naprawić użył taśmy, którą przymocował kabel do ściany, by zanadto od niej nie odstawał. Naturalnie dopiero za piątym razem udało mu się dociąć idealnie prostokątny plaster taśmy. Przykleić za drugim. Jednak warto było. Tak, kompletnie nie interesowało go kto i po co dzwonił. Ważne był, że MU to przeszkadzało w pracy. Było to niedopuszczalne. Jeśli ktoś będzie coś od niego chciał to tu przyjdzie.
Ciesząc się z ciszy, jaka zapanowała na całym piętrze wrócił do pracy. Poprawił okulary na nosi i zabrał się do swego dzieła. Ze skupieniem zabrał się za rozwiązywani problemów z napięciem. Był to akurat jeden z bardziej relaksujących etapów i może dlatego też poszło mu tak szybko? Nie wiedział. Podejrzliwie chwycił więc ponownie urządzenie pomiarowe, robota podłączył do prądu i od nowa sprawdzał napięcie na stykach w jego wnętrzu. W końcu po dołożeniu kolejnych modułów coś mogło się zmienić. W tym właśni celu, jeszcze nie zamykał jego "klaty". Naturalnie nie mógł jeszcze wytestować mechanizmów poruszania się, przemiany, gdyż wymagało to naniesienia oprogramowania na czipy, które samo w sobie znajdowało się w powijakach. No może nie w powijakach, lecz w dość poważnej becie. Shin postanowił więc najpierw wszystko poskładać do kupy, a dopiero potem użerać się z oprogramowaniem i usuwaniem jego błędów. Albo kogoś...Hm, zastanowi się nad tym. Po skończeniu ewentualnych kalibracji pochwycił pilot od wciągnika, a cały korpus złożonego robota przesunął się na bok i zawisł w powietrzu na łańcuchach tak, że stwórca miał miejsce na tworzenie kolejnego. Miał nadzieję, że kolejny jego twór będzie bardziej kompletny od swego upośledzonego brata...
Ponownie zabrał się za składanie robota od tułowia i upychania w niego elektroniki. Miała nadzieję, że któryś z akumulatorów i czipów będzie pasował właśnie do niego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.15 17:16  •  Laboratorium nr 8 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 8
Biedny telefon, czymże on zawinił by tak go traktować? Nie można było go zostawić w spokoju, nie wiem, nie niszczyć? A może to było coś ważnego, może to był telefon który kiedyś inżynierowi albo komuś innemu uratuje życie?
Ale nie, po co się tym przejmować. Lepiej go zniszczyć. Cóż, przynajmniej plus był taki, że laboratorium po tym incydencie nie wyglądało w jakiś sposób zdemolowane. Nawet przyklejony do ściany kabel nie wyglądał tak niezwykle czy odróżniająco się od reszty. Może nikt nie zauważy, przynajmniej do momentu aż spróbuje z niego skorzystać. Tak czy inaczej - w laboratorium zapanowała cisza, przerywana tylko i wyłącznie działaniami Shintaro. Nawet wirniki klimatyzacji (jeśli tu jakąś mieli) były tak ciche, że można było usłyszeć szum krwi w żyłach osoby z kilku metrów. Te warunki pozwoliły inżynierowi skupić się na pracy, i - jeśli popełniał wcześniej - nie popełnić więcej błędów. Napięcie i pobór energii był w granicach wyznaczonych na schemacie. Żaden kabel nie palił się jak choinka w święta, ani też nie sypało się z niego iskier jak spod sań Mikołaja przy przejeździe po asfalcie zaprzęgiem. Czyżby wszystko w porządku? kable są w porządku. Łączenia w porządku. Nic nie wygląda jakby miało się rozlecieć w chwili uruchomienia?! Nie może być!
A jednak! Wyrodne, wybrakowane dziecko, ale pierwsze dziecko, pierwsze i najlepsze w końcu zaczęło słuchać swojego tatusia, i uznało, że nie będzie więcej mu robić pod włos. Dzięki temu też, można było się przenieść na kolejny model.
And here we go again. Biorąc pod uwagę że był to podobny model, kable wciąż nie były jednakowej serii, wyglądu i edycji, podobnie jak chipy i reszta elektryki, co znowu wymagało od Shintaro robótek ręcznych. Na plus było to, że kable były pasującej średnicy, więc nie musiał przewlekać ich siłowo przez korpus droida. Akumulator okazał się pasujący, ale chip wymagał dopasowania.
Niemniej, to dziecko było bardziej posłuszne i mniej psuło swojemu papciu dzień. Może nawet zdąży w ciągu tej godziny zacząć trzeciego droida? Huhu, kto wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach