Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 25 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 16 ... 25  Next

Go down

Pisanie 14.04.15 23:51  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Akito z każdą chwilą stawał się coraz bardziej senny. Ból ćmił w nodze, pulsował, był nie do zniesienia, jednak chłopak powoli zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że robi się zmęczony. Spędził przecież trochę czasu w lesie nim znalazł ów medalion, a teraz jeszcze musiał udawać silnego przed swoją przyjaciółką. To nie był dobry dzień, każdy najchętniej by w tym momencie odpoczął. A ściółka była wyjątkowo miękka mimo pory roku. Niedaleka połać mchu idealnie nadawałaby się na poduszkę, nic, tylko wyobrazić sobie jak składa na niej głowę. W dodatku ten upływ krwi, choć niezbyt duży, także sprawiał, że ciało żołnierza było wyczerpane.

W tym czasie Sitael walczyła z gałęzią. Praca była żmudna i trudna, jednak małymi kroczkami dało się osiągnąć zadowalający efekt. Kawał drewna spadł z głośnym hukiem, łamiąc poniższe, mniejsze gałązki. Teraz będzie trzeba ją jeszcze tylko okrzesać i przytaszczyć do Akito. A skoro o nim mowa... anielica poczuła, że coś jest nie tak. Może to niebezpieczeństwo, może boski głos postanowił ją oświecić. W każdym razie, pojawiła się myśl, że zdecydowanie zbyt wiele czasu spędziła męcząc się z gałęzią i powinna jak najszybciej wracać. Ze zdobyczą lub bez niej.
W lesie rozległ się grzmot. A może tylko coś do niego podobnego? Może ryk dzikiego zwierzęcia? Co za ironia, że dobiegał właśnie z tej strony, z której rzekomo znajdował się młody rekrut.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 11:42  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Trzeba przyznać, że czekając aż Sitael wrócił Akito zaczął się nudzić, a to niezbyt dobre połączenie ze zmęczeniem. Do tego z powodu rozpraszającego bólu w nodze nawet gdyby zaczęło się coś dziać niepokojącego, chłopak zapewne nie zdałby sobie z tego sprawy, aż do ostatniej chwili gdy sprawy stałyby się dość poważne.
Mimo to Akito nie wypuszczał z ręki broni, faktycznie zauważył dość komfortowo wyglądający mech, ale nie miał zamiaru tam się przemieszczać. Zraniona noga skutecznie wybijała mu ten pomysł z głowy, szczególnie, że jeszcze czeka go dość długa droga, aż do M-3.
Mimo wszystko siedząc na kamieniu było mu dość niewygodnie, więc postanowił przy wtórze cichych syknięć i przekleństw usiąść na ziemi z lekko ugiętą nogą, tak aby plecami oprzeć się o kamień.
Dzięki temu było mu wygodniej, a do tego miał osłonięte plecy. Może gdyby się pojawił jakiś niemilec w pobliżu to nawet by go nie zauważył, albo coś?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 12:01  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Gałąź padła, więc dziewczynie zostało tylko zejść z drzewa i się przy tym nie zabić. Dość trudne zadanie kiedy nie można użyć skrzydeł, bo nie chce się zniszczyć ulubionych ubrań. Była już prawie na dole, gdy poczuła że coś jest nie tak. Bardzo nie tak. Zjechała po najniższej gałęzi, złapała ją rękami przez moment, po czym puściła. Przynajmniej nie naraziła się na ból nogi, chociaż ten się pewnie pojawi gdy zacznie biec. Złapała swoją zdobycz i rzuciła się biegiem w stronę miejsca, gdzie był Akito. Nie żeby coś, ale zawsze można ją trochę skrócić rozbijając na łbie tego, co ryknęło. O ile nie była to zwykła zapowiedź burzy, a co Sitael się skrycie modliła, w przerwach przeklinając bolącą nogę. Nawet nie zauważyła, że biegnie z nożem w ręce, co mogło dość dziwnie wyglądać. Drobna dziewczynka, we włosach pomniejsze gałązki, drąg pod pachą i nóż w ręce. Brakowało tylko krwi na twarzy, żeby dopełnić obrazu świra.
Zapewne byłaby przy Akito bardzo szybko, gdyby nie to, że musiała zwolnić bieg z powodu nogi. Jednakże dotarła na miejsce, zajęło jej to tylko kilka minut więcej niż dotarcie do drzewa. Nie była pewna, czy trafiła w dobre miejsce, bo kamień był pusty. po chwili zauważyła, że chłopak siedzi oparty o niego. Si w końcu odetchnęła głębiej, dopiero po kilku sekundach zdając sobie sprawę z tego, że przeczesywała wzrokiem teren nie oddychając. Podeszła, trochę kulejąc, do chłopaka i podała mu drąg. Pieprzyć obieranie go, nie mają na to czasu.
- Musimy się zbierać. Najlepiej już, teraz, zaraz, natychmiast. Chyba idzie burza.
Wątpiła że chłopak jej uwierzy, chociaż może ból nogi zaćmi jego mózg na tyle, by nie słyszał zdenerwowania w głosie anielicy. Przecież wcale nie musi wiedzieć, że coś może chcieć ich zeżreć. Wystarczy że się pewnie martwi nogą i wędrówką do M-3. I jednego była pewna - bezpieczniej by im było iść w deszczu niż być ściganym przez krwiożerczą bestię.
Ale zawsze może być gorzej, prawda? W końcu to może być i burza, i potwór. Oby żadne z nich.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 15:48  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Dźwięk się powtórzył. Znajdował się zdecydowanie zbyt blisko nich. Ni to grzmot, ni to ryk, nadal ciężko było sprecyzować co to, ale teraz słyszeli to oboje. Jeśli zaraz nie wyruszą będzie za późno. Podróż w deszczu nie była przyjemna, a walka z dzikim zwierzęciem mogła być wyjątkowo niebezpieczna.
Znów. Teraz przypominało to ryk.
I kolejny. Ponownie stał się grzmotem.
Mogliby się tak zastanawiać w nieskończoność gdyby w końcu coś nie wyłoniło się z gąszczu. Było wielkie, brunatne i posiadało ostre jak brzytwa zęby. Zamachnęło się wściekle łapami, rozgarniając powietrze. Szpony mu w tym pomagały. Niedźwiedź. Najzwyklejszy, na pierwszy rzut oka, niedźwiedź, jak te, które można było obejrzeć w muzeum bądź internecie.
Na widok dwójki przyjaciół rzucił się na nich. Desperacja nie oszczędzała nikogo. Też był głodny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 20:53  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Gdy Sitael się zmaterializowała przed nim, mogła zauważyć, że Akito zaczął mieć trochę problemów ze skupieniem się, ale na szczęście przekazała jasny komunikat. Mają stąd spadać jak najszybciej się da.
Akito wziął badyla i spróbował się na nim lekko podeprzeć, tak żeby nie obciążać złamanej nogi. Średnio wygodnie, ale przynajmniej mógł jako tako iść. Lepsze to niż kicać na jednej nodze.
Daleko w sumie nie uszli gdy wypadł na nich niedźwiedź, masz ci los. Jednak modlitwy o burzę nie zostały wysłuchane.
Pech chciał, że Akito trzymał gałąź w swej prawej ręce. Broń miał jeszcze w lewej bo nie zdążył jej schować.
Nie bawił się w przerzucanie gnata z jednej dłoni do drugiej tylko po prostu wycelował w przerośniętego pluszaka i wystrzelił. Pytanie tylko czy w ogóle udało mu się trafić w niedźwiedzia. Chociaż, żeby ten się zatrzymał to musiałby jakimś dzikim fartem zabić go na miejscu w co wątpił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.05.15 21:50  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Życie Isao było wędrówką. Wędrówka była życiem Isao. Chłopaczyna nieustannie krążył po świecie, większą ilość czasu poświęcając na "zwiedzanie" Desperacji. Tak właściwie to bywał tu już tyle razy, że znał wiele ścieżek i miejsc na pamięć. Specjalnie przebywał tu tak długo. Desperacja była chyba najbardziej dotkniętym katastrofą miejscem. Było tu wiele bestii, niebezpiecznych stworzeń, wymordowanych, zgliszczy i ruin. Nic więc dziwnego, że tak wiele osób potrzebowało tu pomocy. A właśnie w tym celu Isao odbywał całą wędrówkę. W Desperacji spędzał najwięcej czasu, bo najwięcej osób potrzebowało go. Były to prośby często niewielkie. Pomoc we wniesieniu czegoś, pomoc w zdobyciu jedzenia, bądź picia, pomoc z zejścia z wielkiej skały, na którą wlazło się uciekając przed bestiami. Zdarzało się również, że Isao pomagał jako medyk, co wcale nie było zjawiskiem rzadkim. Ostatecznie wiele osób znało go już i słyszało o nim, bo odwiedzał to miejsce bardzo często. Nie zależało mu na sławie. Był aniołem i jak sam lubił powtarzać - żył po to, aby pomagać innym.
Jednak teraz sam potrzebował pomocy. Sam nie wiedział co też takiego podkusiło go, by wleźć do tego lasu. Do tego złowieszczo wyglądającego lasu. Jakiś wewnętrzny, głupi głosik w jego głowie podpowiedział mu, że może tu znaleźć jakieś przydatne zioła. A te były mu bardzo potrzebne, wszak był medykiem, nieprawdaż? Wszedł więc do lasu, krążył po nim godzinę, dwie, trzy. Wszystko po to, by ostatecznie nie znaleźć nic. Dodatkowo szybko zorientował się o tym, że najprościej w świecie się zgubił. Dzień powoli dobiegał końca. Już niedługo miało zacząć się ściemniać, niebo miało przybierać pomarańczowo-fioletową barwę, a potem płaszcz nocy miał otulać tę część świata. Musiał się więc pośpieszyć. Racja, mógł rozłożyć skrzydła i wznieść się ponad drzewa, jednak naiwny Isao ciągle miał nadzieję, że znajdzie drogę na pieszo, a przy okazji znajdzie jakieś przydatne zioła. Krążył więc po okolicy, nie bardzo orientując się gdzie jest i szukając ziółek. Postanowił sobie, że wzbije się w niebo gdy tylko zacznie się robić ciemno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 3:16  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Obudził się znów z obolałym ciałem. To zaczynało być irytujące, do tego skóra miejscami ponownie zaczynała piec niemiłosiernie. Najgorzej było na szyi, której niemalże prawą stronę pokrywał wściekle czerwony ślad. Już nawet chłód jaskini nie zapewniał ulgi. Webber z irytacją przeciągnął paznokciami po szyi, klnąc i krzywiąc usta w grymasie bólu. Swędziało i piekło, po czym niemiłosiernie zaczynało boleć, jeszcze chwila i wydrapie całą skórę. Zeskoczył ze swojego hamaka powoli ruszając w stronę wyjścia, nie wiedział ile spał. Może był środek nocy, może ranek... Ostrożnie stawiał stopy by nie zdeptać, którego z mieszkańców szwędającego mu się pod nogami.
Wyszedł z jaskini zerkając w niebo. Popołudnie... przynajmniej tak wnioskował.
Ruszył spokojnie przed siebie, zaczął wymijać powoli drzewa, gdzie chciał się udać? Nie wiedział, jego umysł zawalony był tysiącem myśli, część nawiązywała do jego pogarszającego się zdrowia, kolejna zaczynała martwić się o pożywienie. Fakt, miał w jaskini jeszcze kilka butelek wody od siostry, jednak na tym długo nie pociągnie.
Pomimo zamyślenia, jego zmysły pozostawały czujne, zareagował instynktownie, gdy tylko niedaleko wyczuł inną osobę, a może zwierze.
Ruszył w tamtym kierunku, kierowany nie tylko ciekawością, a również poniekąd głodem. Kto wie, może będzie to jego szczęśliwy dzień?
....
Nie był, bowiem jego niedoszły cel, okazał się człowiekiem. Owszem polował na ludzi i nieludzi. Jednak oni byli pożywieniem dla jego "rodzinki", samemu nie ciągnęło go do praktyk kanibalistycznych.
Trzymał się z pewnym dystansem w stosunku do blondyna. Nie chciał zdradzać swojej obecności, a tym bardziej ujawniać jak na razie swoich mocy. Najpierw chciał zdobyć tyle informacji ile tylko mógł.
Powoli zaczął zbliżać się do ofiary, która była niepokojąco spokojna... jakby była na spacerze. To by znaczyło tylko jedno, albo jest z nim coś nie tak. Albo jest mieszkańcem tego miejsca i jakoś szczególnie na siebie nie wpadli. Jednak nie wyczuł od niego żadnej żądzy krwi tak bardzo rozpoznawalnej u reszty.
Westchnął cicho. Zaczynało się robić późno, już tylko wypatrywać zmroku. Najwyżej dziś zginie. Trudno. Jego odruchy samozachowawcze musiały zostać przytłumione przez chorobę.
Wyszedł do nieznajomego, chowając dłonie w kieszeniach płaszcza.
- Czyżbyście się zgubili? - powiedział głośno będąc wystarczająco blisko. Zapowiedział swoje przybycie, więc blondyn mógł się przygotować. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości. Rozejrzał się po czym skupił wzrok na chłopaku.
- Drugi... może trzeci raz idziesz mniej więcej tą samą trasą... - zauważył i uśmiechnął się lekko. Tak. Właśnie teraz przyznał, że go obserwował, przejął się tym? Wcale.
- Potrzebujesz pomocy? - mruknął starając się powstrzymać grymas bólu, który przeszył jego ciało, po raz kolejny.


Uh, przepraszam za jakość, to przez porę, będzie lepiej!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 13:17  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Wędrował po tym lesie i wędrował, rozglądając się dookoła. Uważał na to, gdzie stawia nogi, choć nie sądził, by był w stanie zdeptać jakiegoś zwierzaczka. Na wszelkiego rodzaju insekty i robaczki nic nie poradzi, bowiem nie był w stanie ich dostrzec, a podróż z głową przyklejoną niemalże do ziemi odpadała. Jednak te większe stworzonka raczej by zauważył, tak więc nie bał się, że jakiemuś mógłby zrobić krzywdę. Niemniej jednak uważał na to, by nie podeptać lub nie przegapić żadnego cennego zioła, które mogłoby zerwać i wykorzystać. Mało kto znał się na ziołach, na lekach i na chorobach. Wiele ludzi myliło je zapewne ze zwykłymi chwastami. Ale nie on. On był medykiem. A teraz, gdy postanowił pracować w szpitalu, wszelkiego rodzaju zioła i leki, których był tam niedobór, były mu bardzo potrzebne.
Zamierzał poczekać do momentu aż zacznie się nieco ściemniać, potem rozwinąć skrzydła i odlecieć. Właściwie niebo było już coraz ciemniejsze, wszystko stało się mniej widoczne, a on dalej krążył w kółko łudząc się, że coś może znaleźć gdy jeszcze trochę poszuka. Może to sprawka losu? Może to właśnie on chciał, by anioł poczekał jeszcze chwilkę, aż obserwujący go pajączek postanowi wyjść? Być może. Ale Isao nie był tego świadom, tak samo jak nie był świadom faktu, że jest obserwowany. Bywał straszliwie naiwny i nieostrożny, czego przykładem mogła być właśnie ta sytuacja. Kręcił się po lesie i przez myśl mu nawet nie przyszło, że ktoś mógłby go zaatakować. Czy zdążyłby zareagować, gdyby ktoś jednak to uczynił? Kto wie. To zależało od wielu czynników.
Usłyszał szelest. Natychmiast odwrócił się w tamtym kierunku, wytężając wzrok. Ujrzał mężczyznę, który zbliżał się w jego kierunku z rękoma schowanymi w kieszeniach. Był aniołem, był istotą ufną, pomocną i współczującą. Lecz nie był aż tak naiwny, by nie poczuć choć odrobiny zagrożenia, gdy nagle spotkał jakiegoś mężczyznę, kręcącego się wieczorem w środku lasu. W jego głowie zapaliła się ostrzegawcza, pomarańczowa lampeczka. Nie odpowiedział na zadane pytanie, przyglądając się mu. Mężczyzna zatrzymał się w pewnej odległości od niego. Dobrze, to go nieco uspokoiło. Lampeczka jednak mrygnęła ponownie, gdy facet między swoimi słowami przyznał się, że obserwował go od jakiegoś czasu. Cóż... Nie było to przyjemne uczucie, gdy nagle dowiadywało się, że ktoś patrzył się na Ciebie przez dłuższy czas, a Ty nie byłeś tego świadom.
Ale Isao nie byłby sobą, gdyby nie był nazbyt ufny, a wręcz naiwny. Lampeczka zaczęła przygasać w momencie, gdy mężczyzna zaoferował mu pomoc. Nie potrzebował jej, mógł w każdej chwili odlecieć. Lecz zauważył coś dziwnego u mężczyzny, czemu chciał się bliżej przyjrzeć. Zrobił krok w jego kierunku.
- Prawda, nie znam drogi do wyjścia z tego lasu, ale bym sobie poradził. Kręcę się po okolicy z nadzieją, że znajdę jakieś zioła. - przyznał się, nie widząc w tym nic złego. Zrobił kolejny krok w jego kierunku. Jasne tęczówki uważnie obserwowały reakcje mężczyzny, jego ruchy, mimikę. Nie chciał go przestraszyć, wydać się dla niego zagrożeniem, czy w jakikolwiek sposób go sprowokować. Choć zdawał sobie sprawę, że o to nie było trudno w tym trudnym świecie, zwłaszcza w Desperacji. Niemniej jednak anioł zbliżał się coraz bardziej, patrząc na Webbera uważnie.
- Dziękuję za propozycję, lecz nie potrzebuję pomocy. Zdaje mi się, że potrzebujesz jej Ty. - powiedział, zatrzymując się w odległości mierzącej półtora, może dwa metry od mężczyzny. Oczywiście, o ile ten mu się wcześniej nie odsunął. - Twoja szyja. - dodał, wskazując na niego palcem. Nie wiedział, czy facet mu zaufa. Chyba nie bez powodu przebywał na takim odludziu o tak późnej porze. Musiał gdzieś tutaj mieszkać. Ale, całe szczęście, Isao nie wyglądał groźnie. Wręcz przeciwnie. Już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie cholernie miłego faceta. Trafne wrażenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 14:35  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.

No to zaczynamy zabawę~
Latali nad Desperacją już od godziny i nadal nie mogli trafić na nikogo ciekawego. Zanurkowali więc trochę niżej i z tej wysokości wypatrywali niewiernych, by przyprowadzić ich pod sąd.
- Hej, czy tamten to nie jest jeden z naszych? - zapytał jeden z bliźniaków, pokazując palcem na dwie osoby.
Kagaros ruszył w ich stronę, reszta aniołów poleciała za nim. Wylądował na ziemi, specjalnie nie chowając skrzydeł. Jego oddział zrobił to samo. Chciał się odezwać, jednak pierwsza zrobiła to Suzume.
- Cześć. - powiedziała pogodnie. - Mamy małą prośbę... moglibyście z nami pójść? To nic takiego, serio. Musimy porozmawiać. A Ty... - spojrzała na Isao. - Nie jesteś też aniołem?

// tak bardzo początek krótki, ale uznałam, że zamiast niekończących się opisów wyglądu i charakteru, dam Wam to: Łubudubu, tak będzie wygodniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 15:46  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Naprawdę chcemy mieszać w to spotkanie byt zwany losem? Wiadomo przecież, że wszelakie istoty nadprzyrodzone mają swoje kaprysy i często nie lubią jak istoty śmiertelne (bardziej lub mniej) wciskają im jakąś ingerencje na siłę. Wtedy mogą wydarzyć się rzeczy, które mogą źle odbić się na takich istotach.
Naiwność i nieostrożność wręcz biły od blondyna, może jedynie to sprawiło, że Webber postanowił się mu pokazać i to w tej ludzkiej formie? W innym wypadku ich spotkanie mogło przebiec trochę inaczej i całkiem możliwe, że któraś ze stron by na tym ucierpiała. W końcu głód jest zmorą tych ziem, dlatego o każdy możliwy posiłek trzeba walczyć~
Jeśli chodzi o samo miejsce, w którym się znajdowali, Webber mógłby mieć przewagę. W końcu w wielu miejscach mógł wyczuć swoich "przyjaciół", dodatkowo mógłby zagonić swoją ofiarę w którąś z sieci, a później zaciągnąć do swojej jaskini. Później wszystko przebiegałoby tak samo. Poczekałby aż jej mieszkańcy zaczną wracać, a wtedy na pewno szybko zajęliby się gościem.

Jednak to spotkanie miało przebiegać najwidoczniej inaczej, jak wielkie było zdziwienie chłopaka, gdy jego nowy rozmówca wyznał, że szuka tu ziół. Doktryna leczenia zielskiem była dość obca dla Webbera, więc przekrzywił on lekko głowę w bok przyglądając się mówcy. Mógłby być naprawdę głodny, ale żeby żuć trawę... jeszcze nigdy tak nisko nie upadł, ale różni chodzili po tych ziemiach. Kto co lubił...
Gdy ten zbliżył się do niego o krok, niemalże wszystkie mięśnie przeszły w stan gotowości, napinając się lekko, taki mały odruch. Jednak Suzuya nie cofnął się, wnikliwie przyglądał się blondynowi, nie czuł potrzeby by się odsunąć... dlaczego? Może to ta dziwna aura, która otaczała anioła, mówiąca, że osoba z taką twarzą godną zaufania krzywdy mu raczej nie zrobi. Dodatkowo mężczyzna jakoś się nie przejął jego postawą, tym że ma schowane dłonie - nigdy nie wiadomo co może się w nich kryć - mimo wszystko... podchodził.
- Ja? Pomocy? - powtórzył i spojrzał z niekrytym niezrozumieniem na Isao, toż ci nowość, ktoś nieznajomy oferuje ci pomoc.
Przed chwilą zrobiłeś to samo.
- Nic mi nie jest... przejdzie mi... - mruknął, chociaż sam w to nie wierzył. Nie chciał znów być dla kogoś ciężarem, potrafi sobie radzić sam...

Pamiętacie jak wspominałem o losie? Otóż jest to bardzo kapryśny byt (dzięki Isao! :D).
Źrenice Webbera błyskawicznie się rozszerzyły, gdy tylko usłyszał niepokojący dźwięk skrzydeł. Co jak co, ale okoliczne ptactwo, nie posiadało takiej rozpiętości... Coś tu było nie tak. Całe zaufanie do Isao prysło jak mydlana bańka, czyżby wpadł w pułapkę? Bezbronna "ofiara" przyciąga łowcę, który już po chwili sam staje się ofiarą. Automatycznie odskoczył od blondyna, gdy tylko pozostałe anioły wylądowały na ziemi.
Powstrzymał odruch ukazania odnóży, w tym przypadku zastraszanie oponenta na nic by się zdało. Mieli za dużą przewagę.
Webber przyglądał się każdemu z przybyłych przez, krótką chwilę. Sam zachwyt wynikający z faktu ujrzenia prawdziwych aniołów musiał poczekać. Instynkt wręcz wykrzykiwał jedno słowo: Uciekaj.
Lecz jakie szanse miał samotny pajęczak w obliczu czwórki skrzydlatych? Żadne, dlatego musiał ściągnąć w te okolice więcej jego pobratymców, to może trochę potrwać, jednak spróbować musi.
- Raczej nie widzi mi się spacer o tej porze - rzucił do anielicy lustrując ją wzrokiem, następnie zerknął na Isao, czyżby też był aniołem?
Cały czas starał się trzymać dystans od... wszystkich, w razie potrzeby może kąsać!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 16:12  •  Las blisko Desperacji. - Page 7 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Niestety los był zdradliwą k... zdradliwą bestią. Na nieszczęście Isao, owy los najwyraźniej lubił mu się przyglądać i uznając, że anioł musi być najwyraźniej samotny i znudzony, często podsyłał mu różne zdarzenia, których biedny skrzydlaty wcale nie chciał. Zdarzało się, że wpadał przez to w niezłe tarapaty, z których wychodził nie do końca w całości. Los najwyraźniej lubił być złośliwy względem tego bogu ducha winnego chłopaka. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że właśnie w tej chwili czwórka aniołów przelatywała akurat w tym miejscu, akurat nad lasem, gdy mogli sobie fruwać nad wieloma innymi miejscami w całej ogromnej Desperacji? Pech, proszę państwa. Nic dodać, nic ująć. I to cholerny pech.
Isao także miał sporo obaw odnośnie osobnika, który się przed nim znajdował. Tak, zwrócił uwagę na to, że Webber ma schowane w kieszeniach dłonie, co każdemu normalnemu podsunęłoby myśl, że może w nich trzymać coś niebezpiecznego. Jednak z tego anioła był naiwniak. Blondas miał tak cholernie dobre serce, że poczucie niebezpieczeństwa nijak nie przeważało jego potrzeby niesienia pomocy. Zwłaszcza, że już z daleka ustalił, że ten facet jej potrzebuje. Poza tym w jego głowie odzywał się pewien nieśmiały głosik, który podpowiadał mu, że skoro nieznajomy zaoferował mu pomoc, to raczej nie był złą osobą. Już na wstępie odrzucił myśl, że owa propozycja pomocy miała być tylko zmyłką. Nawet nie brał tego pod uwagę. Biedny, naiwny Isao. Całe szczęście ze strony Webbera nic mu nie groziło (chyba). On sam również nie zamierzał mu nic zrobić, a jedynie chciał pomóc. Zagrożenie miało przyjść z zupełnie innej, nieoczekiwanej strony, ale o tym mieli się przekonać później.
- Nie wygląda to na coś, co miałoby przejść samo. Jestem medykiem, znam się na chorobach. - odparł, patrząc na Webbera z pewnością siebie w spojrzeniu. Gdy trzeba było kimś się zająć jako medyk, znikała ta jego niezdecydowana, ciapowata natura. Pojawiał się za to upór, zawziętość i profesjonalizm. Choć sam siebie nigdy nie nazwałby profesjonalistą. - Ale musiałbym się lepiej przy... - zaczął, lecz nie skończył, bowiem również do jego uszu dobiegł niepokojący odgłos. Spojrzał w górę i widząc zbliżające się anioły, zaklął pod nosem. Stanął prosto, odsunął się o krok od Webbera i przyglądał się nowo przybyłym z uwagą. Wyraz jego twarzy nie był już tak miły i łagodny. Domyślał się z kim ma do czynienia. A słowa, które skierowała do niego anielica tylko utwierdzały go w tym przekonaniu.
- Huh, a więc jestem już na tyle znany, że o mnie słyszałaś? - spytał, uśmiechając się lekko, acz wcale nie przyjaźnie. - Ja za to nie znam Ciebie, ani całej reszty. - Omiótł wzrokiem resztę aniołów. - Może łaskawie przedstawilibyście się i oświecili mnie gdzie właściwie chcecie iść i o czym porozmawiać? Jestem zajęty szukaniem ziół i nie mam czasu na rozmowy z wami. - odparł.
Domyślał się z kim ma do czynienia i po co anioły chciały go stąd zabierać. O ile jemu raczej nie groziło nic takiego, o tyle z Webberem mogło być gorzej. Nie wgłębiał się jakoś szczególnie w nowe zarządzenie nowego archanioła, jednak słyszał coś o zabijaniu niewiernych, w tym wymordowanych. A domyślał się już, że Webber był wymordowanym. Miał więc mały plan, lecz zamierzał poczekać z jego realizacją. Wpierw potrzebował przekonać się o reakcji aniołów i posłyszeć ich odpowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 25 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 16 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach