Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 23 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 13 ... 23  Next

Go down

Pisanie 05.08.14 17:47  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Czekanie na pierwszy ruch przeciwnika w niepewności zawsze było najgorszą częścią każdego starcia. Hasira nerwowo wystawiała język z pyska co sekundę i wygięła swoje ciało na kształt zygzaka. Z tej pozycji węże najczęściej atakowały. Niemniej wężyca była zbyt daleko aby mogła sięgnąć przeciwnika. Czekała i czekała bo nie wiedziała czego się spodziewać. No i doczekała się, ale to co zobaczyła przerosło jej najśmielsze obawy. Wyciągnął... Flet! Zapewne wielu bawiłaby ta sytuacja, ale flet akurat dla wielkiej kobry był najgroźniejszym przeciwnikiem. Widząc go rozszerzyła oczy i otwarła pysk czy to w grymasie zaskoczenia czy też z zamiarem zaatakowania go. Ale to nie miało znaczenia. Melodia doszła do uszu węża i szybko, niczym jad, sparaliżowała ją zupełnie. Kołnierz na szyi jakby zmalał, a ona sama gwałtownie złagodniała. Schowała swój rozwidlony język i zaczęła kołysać się lekko na boki, niczym dziecko z chorobą sierocą. Szczęście w nieszczęściu, że bębniarz nie miał póki co takiej wiedzy aby kierować nią podczas transu, jednakże mógł ją teraz spokojnie zabić - nawet by nie syknęła. Okoliczny tłum zapewne bardzo zainteresowało to zjawisko i byłoby szkoda, gdyby nie wykorzystać go w jakże brutalny sposób. I tak oto łowca może stać się ofiarą. Życie "smoka" było teraz w rękach tylko i wyłącznie rudowłosej. Przy okazji mogła dowiedzieć się dlaczego nie została zaatakowana przy pierwszym spotkaniu. Aż dziwne, że wcześniej na to nie wpadła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 21:21  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Oj, zazwyczaj nie miała do czynienia z wężami, więc też niewielka była jej wiedza. Dlatego teraz także chwilę jej zajęło zrozumienie tego co się działo. Hasira zamarła przez... flet. Co jak co, ale brzmi to dość niedorzecznie, trzeba przyznać. W końcu jednak skojarzyła melodię i połączyła wszystkie fragmenty układanki. Najwyraźniej muzyk był od niej bystrzejszy, albo znał już legendy o zaklinaczach węży.
Dziewczyna nie zastanawiała się długo, ponieważ i tak straciła nieco czasu na skojarzenie faktów. Wściekły tłum znów zaczynał okrążać Smoczycę, ciskając w nią tym co mieli pod ręką. Głównie kamieniami i odłamkami gruzu. Ktoś nawet próbował się wyłamać z trójzębem w łapie i dźgnąć ją, jednak cóż, pod naporem kamieni w końcu zrezygnował. Musiała reagować szybko, dlatego też mocniej ścisnęła noże w garści zaraz po tym jak otarła z potu czoło i policzki. Czerwona smuga krwi pozostała na jej twarzy, nadając jej dosyć makabryczny wygląd. W kilku susach zerwała się z ziemi i rzuciła na bębniarza by bez zastanowienia poderżnąć mu gardło. O dziwo, bardzo przejmowała się losem Wymordowanej i chciała jej pomóc. Tak wyjątkowo, zamiast dołączyć się do masakry na wężocosiu.
Niestety, sytuacja była nieco bardziej skomplikowana. Już prawie sięgając ku muzykalnemu ramieniu, któś inny złapał ją za ramię z zamiarem przygwożdżenia do ziemi. Cios łokciem w splot słoneczny niemal zadziałał, jednak mężczyzna okazał się wyższy niż spodziewała się Fechmistrzyni. Szarpnęła się więc by odwrócić jego uwagę i w tym samym momencie wbijając nóż tuż pod swoją ręką, prosto w brzuch przeciwnika. Wściekły wrzask przesycony bólem poinformował ją o tym, że trafiła. Teraz miała już otwartą drogę ku grajkowi i właśnie na niego się rzuciła. Jako że było to jedynie kilka kroków, a ona niemal leżała na ziemi, sprawnym cięciem podcięła mu ścięgna Achillesa. Młodzieniec zareagował na to syknięciem, nie chciał jednak przestać grać, wiedząc, że za chwilę może przegrać i stracić kontrolę nad tym silnym stworzeniem. Nieuważnie jednak przepuścił kilka fałszywych dźwięków. Opadł także na kolana. Tai zacmokała, podnosząc się z ziemi. Nieładnie, nieładnie chłopcze. Podeszła doń i szarpnęła za włosy. Nikt z tłumu nie chciał teraz interweniować, sprawa była już przesądzona. Szybkim ruchem odchyliła mu głowę i przejechała ostrzem po krtani. Ostatnie piśnięcie było tak wysokie, że nie było wiadomo czy wydał je on czy flet. Potem wszystko ucichło. A ulica stała się dziwnie... pusta.
Rudowłosa podeszła do Hasiry z pytaniem w oczach. Czy nic jej nie było? Zranili ją? Oj, martwiła się, bardzo się martwiła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 21:36  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Czuła się dosyć... Niezręcznie. Ten kto nigdy nie był w takiej sytuacji jej nie zrozumie. Chociaż sam trans nie wyczyniał jej krzywdy, to jednak było to coś bardzo nieprzyjemnego. Stoisz jak słup soli i kołyszesz się jak idiota, gapiąc się jak inni ćwiartują cię na kawałki. Chociaż to i tak lepsze niż zupełna nieświadomość, a potem opłakiwanie swoich niepoczytalnych czynów. Wężyca obserwowała wściekły tłum, który zbliżał się do niej coraz bardziej. Do tego grad kamieni i gruzu niemalże ją zasypał. Zapewne trochę siniaków jej tym sposobem nabili, ale ich nie widać na łuskach i całe szczęście. Gdzieś tam spomiędzy tłumu wyłoniła się rudowłosa, która chciała ratować wymordowaną. Oh, serio, ratować takiego potwora? Z każdą chwilą znajomości, Hasira coraz bardziej podziwiała kobietę i jej postawę wobec niej. Niczym tygrys broniący swoich młodych ruszyła na bębniarza z zamiarem powstrzymania go. Ona sama była nie do powstrzymania, nawet przez jakiegoś kolosa. Gdyby nie fakt, że była sparaliżowana, to zapewne zaczęła by klaska z podziwu. Zresztą, klaszcząca kobra? To głupie. W końcu hipnotyzująca melodia ustała wraz z zatrzymaniem bijącego serca jego użytkownika. O ile sam trans był nieprzyjemny, to jednak uwolnienie się z niego było niewyobrażalną ulgą. Jej mięśnie rozluźniły się i z ulgą wystawiła język z pyska. Tłum widząc porażkę ich "bohatera" rozbiegł się i zostały same, póki co. Tai podeszła do wyczerpanej wężycy z opiekuńczym spojrzeniem. Hasira obniżyła swój łeb i wtuliła się nim w kobietę, zapewne w geście podziękowania. Potem pokazała jej ogon z tkwiącymi dwoma sztyletami. Jej łuski w pobliżu ran były zabarwione krwistym zaciekiem. Bolało, oj bolało, a utrata krwi osłabiła ją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 22:33  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Szkoda, że tłum tak szybko uciekł. Mogła jeszcze walnąć jakąś zachwycającą przemowę na temat miłosierdzia Ao i jego czułej opieki nad wszystkimi stworzeniami oddającemu się jego łasce. Było jednak za późno. Nie dość, że widownia już się rozchodziła, to w dodatku została niemal staranowana smoczym... znaczy wężowym łbem. Dlaczego staranowana? Ot, Hasira mogła nie zdawać sobie sprawy z tego jaką siłą dysponuje. W dodatku rudowłosa była już nieco zmęczona, tak odrobinkę. Adrenalina zaczęła gwałtownie opadać, powodując uczucie zmęczenia. Mimo wszystko dziewczyna pogłaskała czule Wężycę, dotykając jej cudownych, kolorowych łusek. Teraz już wiedziała, że nie są trujące, dlatego też nie martwiła się tym tak bardzo. Gdy ta wskazała jej ogon, nie czekała ani chwili, a podeszła doń i ostrożnie obejrzała rany nim wyjęła noże. No, no, dwie nowe bronie do kolekcji. Krew nieco ją zmartwiła, wszak najpewniej ostrza sięgnęły głęboko, skoro nożownik mógł się dzięki nim utrzymać na ogonie kobiety. Właśnie dlatego kolejnym jej ruchem było urwać kawałek bawełnianej, długiej do ziemi sukni i zrobić prowizoryczny opatrunek. Spódnica i tak była już przerwana, by lepiej układać się w tańcu, więc pas materiału w tę czy we w tę. Śliczna kokardka na końcu idealnie pasowała do kobiecego charakteru Hasiry, tak, tak.
Tai wstała i otrzepała dłonie, jakby wykonała kawał dobrej roboty, po czym znów zbliżyła się do pyska Wymordowanej.
- Jak się czujesz? Masz jeszcze jakieś rany? - może nie było to niemożliwe, ale ciężko było zapytać o coś podobnego spojrzeniem. Tak przynajmniej było szybciej.
W tym momencie przyszedł czas na zbadanie własnego ciała. Bolała ją głowa od szarpania za włosy, także ramię już nabierało koloru dojrzałej śliwki od sińca jaki jej zrobiono. Zdarte kolana były normą, wszak rzucała się po ziemi niemal jak... kobra. Jedno czy dwa draśnięcia. Skwitowała wszystko lekkim uśmiechem i ruszyła do fontanny, gdzie wcześniej zostawiła koszyk z jedzeniem. Przywiędłe jabłka wyglądały teraz smakowicie, więc sięgnęła po jedno i zatopiła w nim zęby. Drugie wyciągnęła w stronę Hasiry, najwyraźniej jej je proponując. Ciekawe czy jedzą jabłka... bo jak na razie żadnego z martwych ciał nie tknęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.14 22:52  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
No cóż, faktycznie miała trochę krzepy i pomimo największych starań nieco pokiereszowała towarzyszkę. Z początku nieco się przestraszyła, że zrobiła jej krzywdę, ale wszystko było w porządku. Jej ogon także został odpowiednio opatrzony i nie czuła już zimnych ostrzy w niego zatopionych, odetchnęła z ulgą i położyła się na brzuchu, oddychając ciężko. Jedyne o czym teraz marzyła to odpoczynek, jednakże nie miała zamiaru teraz spać, nie tutaj i nie teraz. Truchła różnych ludzi układały się tutaj w prowizoryczną mozaikę, a gruzy wreszcie nie były szare tylko szkarłatne. Właściwie to dawno nic nie jadła, jednakże jedzenie ludzkiego mięsa ją... Brzydziło. Wszak ona sama była jakby nie patrzeć człowiekiem i kanibalizm jej nie leżał. Cóż jej więc pozostało? Tai zaoferowała jej jabłko. Z początku Hasira patrzyła na nie nieco zgłupiała, bo sama nie wiedziała czy może takie rzeczy jeść czy nie. Jej układ pokarmowy także mógł ulec zmianie przy mutacji i pomimo swego ludzkiego pochodzenia nie być wstanie trafić nie-mięsa. Mimo to głupio było odmówić. W końcu wężyca złapała w zęby okrąglutkie jabłuszko. Po gryź raczej go raczej nie da rady, gdyż jej szczątkowe zęby absolutnie nie były do tego zdolne. Musiała je więc chyba połknąć w całości. Przez chwilę wahała się jeszcze aż ostatecznie pochyliła łeb w tył i połknęła je, z pewną obawą ale jednak. Na szczęście nie udławiła się nim i póki co nic złego się nie działo. Spojrzała ponownie kobietę, przyglądając się jej jak konsumuje owoc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 15:24  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Dziewczyna patrzyła z zastanowieniem na Hasirę, pochłaniając jabłko małymi kęsami. Co powinna teraz zrobić? To była bardzo miła gadzina mimo wszystko, ale także była to już pora pożegnania, jak mniemała Tai. Gruby baron zapewne niecierpliwi się i wyczekuje jabłek, które właśnie jadły. Powoli zaczynało do niej docierać, że gdy tylko wróci do domu, czeka ją porządna chłosta za nieposłuszeństwo. Wybryk, który miał trwać co najwyżej godzinkę, przeciągnął się i to bardzo. Westchnęła cicho, szorując trzewikiem po suchej ziemi. Łuk, kropka, druga kropka - ot, smutna buzia. Nie miała większej ochoty wracać do tych ludzi, wiedziała jednak że taka jest wola Ao i powinna ją spełnić jak najszybciej. Tego chciał od niej Nowy Bóg, oraz zapewne jej Mentor. Uśmiechnęła się smutno do swoich myśli. Jego dłonie były takie zimne, niepodobne do żadnych innych... Jedną ręką nieświadomie dotknęła policzka. Ciepłe. Nie, to jednak nie było to. Hasira również była ciepłą istotą, nie pasowała do wspomnienia. Spojrzała na nią i zmarszczyła brwi.
- Chyba będę musiała wracać do domu. Będą na mnie źli jak nie przyjdę.
Smutny uśmiech pojawił się na jej twarzy. Wstała, żeby przytulić Smoczycę, dziękując jej tym samym za towarzystwo i pomoc. Cóż z tego, że obie wzajemnie wpędziły się w kłopoty. Wzajemnie też sobie pomogły i wydostały się z nich. Pogładziła jej kolorowe łuski. To także zapamięta na długi czas, ich fakturę, kolor oraz nietypowy, nieludzki zapach jej skóry.
- Gdybyś mnie kiedyś potrzebowała, będę w górach Shi, w świątyni. Zawsze możesz też iść ze mną... - błysk nadziei w oczach wskazywał na to, że to rozwiązanie wydawało jej się najrozsądniejsze. - ... przyjaciółko.
Ostatniego słowa szukała przez krótki moment. Brzmiało jak westchnienie oraz dumny tytuł w jednym. Ciepły uśmiech pojawił się na twarzy Shi, gdy spojrzała gadzinie w oczy, odsuwając się na krok.
- I lepiej nie pakuj się w kłopoty gdy mnie nie będzie, co?
Musiała iść. Nie chciała. Nadal nie ruszyła się z miejsca. Och, naiwna, pewnie czekała aż Hasira też coś powie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 15:50  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Dziwny posmak w jej ustach zostawiło to jabłko, ale przecież za ludzkich czasów bardzo je lubiła. Ale to było tak dawno temu. Właściwie to nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że te jabłka były przeznaczone do czegoś innego aniżeli zjadania ich przez nie. Ale dwa jabłka w tą czy w tą, co za różnica? Rudowłosa zamyśliła się, ciężko było jej odgadnąć jej myśli. Nawet nie wiedziała kim jest i co robi w desperacji. Wyglądała na zwykłą kobietę, więc tym bardziej nie powinna wałęsać się po terenach gdzie szaleje epidemia. Mogła dołączyć do tutaj mieszkających potworów. Po chwili szybko wyjaśniło się o co chodzi i dlaczego była taka smutna. Musiała iść, do kogoś, zapewne miała wielu przyjaciół którzy czekali na nią. Jej życie pewnie jest dużo, dużo weselsze i ciekawsze niż jej i wielu Wymordowanych. Tacy to mieli dobrze. Nie powinna jej już więcej zawadzać, była tylko kolejnym potworem, tutaj sporo ich było. Chociaż nie wszystkie są takie ludzkie jak ona. Chociaż gdyby nie jej śpiew to mogłoby być różnie i ich przyjaźń nigdy by nie powstała. Czasem bała się samej siebie, przecież Shi mogła stać się dla niej kolejny wrogiem, nic nieznaczącą jednostką. Wydarzenia jednak potoczyły się inaczej i w głębi duszy bardzo się z tego radowała.
Kobieta wstała i przytuliła ją. Znowu i znowu było to bardzo przyjemne. Niezbyt często ktoś obdarzał ją takim uczuciem. Szkoda, że muszą się już rozdzielić, z drugiej jednak strony obie były tak od siebie różne, że nie sposób łączyć ze sobą dalsze losy. Chociaż... Rudowłosa zdawała się jednak zachęcać ją do tego by z nią poszła do tajemniczych gór Shi. Hasira nigdy tam nie była, za ludzkiego życia rzadko wychodziła z domu, a tutaj jest stosunkowo od niedawna. Jednakże słowa "w świątyni" sprawiły, że nieco się zawahała. Świątyni? Ale, że takiej normalnej, chrześcijańskiej czy jakiejś tam innej religii? Nigdy nie była jakoś wierząca a gigantyczny wąż w świątyni... Trochę dziwne to będzie, chyba, że to świątynia czcząca zwierzęta czy coś, ale takie bajery to były w starożytnym Egipcie tysiące lat temu. Przechyliła nieco łeb, zastanawiając się. W końcu coś z siebie wykrztusiła
- Nie będę dla ciebie... Problemem, ciężarem? Nie wiem czy świątynia to dobre miejsce dla mnie. - zdradziła swoje obawy, ciekaw co na nie odpowie. Zawsze była wycofana i od urodzenia nie raz wmawiała sobie, że jest kulą u nogi swoich rodziców. A teraz ich już nie ma... I sama musi sobie radzić, chociaż nie, bo już znalazła istotkę, która chce się nią zaopiekować. Jednak czy wie w co się pakuje? Opieka nad pięciometrowym wężem, nawet jeśli inteligentnym i potrafiącym mówić, może być kłopotliwa, zwłaszcza dla osoby takiej jak ona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 16:11  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Miło byłoby wiedzieć rudowłosej, że ktoś ma o niej podobne zdanie, oraz że uważa, że dziewczyna ma wielu przyjaciół. Doprawdy, byłoby to bardzo miłe. Prawda jednak była inna i właśnie dlatego młoda kobieta niemo nalegała by jej nowa przyjaciółka za nią podążyła. Nie widziała nic złego w pięciometrowym wężu w świątyni. Przecież Ao kocha wszystkie stworzenia, nieprawdaż? Tak zawsze mawiał prorok, więc czemu mu nie wierzyć? W dodatku Shi była w jakiś sposób wyzyskiwana i żyła na łasce innych wyznawców zamieszkujących świątynię. Nabijali się z niej, wykorzystywali i krytykowali ją. Czemu by nie? Była jeszcze dość młoda stażem. Podobno gdyby pojawił się ktoś nowy, to i ona urosłaby przynajmniej o rangę wyżej.
Na słowa Smoczycy pokręciła głową dość gwałtownie. Oczywiście, że nie będzie problemem! Zaś świątynia jest domem wszystkich. Musiała jej to jakoś wyjaśnić, tylko jak to zrobić?
- Ao kocha wszystkich. - jakże uroczysty wstęp, prawie niczym kazanie. Dlatego też każdy może przyjść i zamieszkać w jego domu. Ludzie, Wymordowani, zwierzęta, rośliny... ciężej jest z Aniołami, ale one mają swoje cudowne miejsce. Każdy, kto mieszka w Desperacji ucieka przed czymś. Zazwyczaj przed S.SPECem, bądź samym Rządem. Ja nie jestem inna, zabili wszystkich których kochałam. Jedyne miejsce jakie się dla mnie znalazło to właśnie to w świątyni. Dlatego myślę że i ty mogłabyś ze mną pójść. Nowy Bóg zdecydowanie się ucieszy.
Ciepły uśmiech był szczery. Nie zmuszała jej, nie przekonywała na siłę. S.SPEC zabił jej rodziców za przetrzymywanie zbiegów w domu. Ją samą chcieli wyszkolić na mordercę. I tak nim została, to prawda, ale z własnej woli. Teraz miała cichą nadzieję na ponowne zyskanie kogoś bliskiego. I to wszystko wyrażało jej spojrzenie wbite w Hasirę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 16:38  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Nieco zmieszana oczekiwała z wyczekiwaniem na odpowiedź kobiety, która ją dosyć zaskoczyła. Pokiwała przecząco głową i stwierdziła, że taki potwór jak ona to żaden problem. Dosyć dziwne się to jej wydawało, ale przecież nie będzie wścibska. Zresztą ona nie lubi gadać za dużo i pytać za dużo, więc tyle informacji musi jej wystarczyć. Rudowłosa zdaje się, że czytała w jej myślach bo po chwili sama w sposób dosyć treściwy wyjaśniła co i jak z ową świątynią. Pierwsze co wpadło jej w uszy i zainteresowało to "Ao". Domyśliła się, że to imię tego boga, ale właściwie kim on był? Pierwsze słyszała o kimś takim. Jedyne z czym się jej to kojarzyło to z "Ao Guangiem"(Lub Kuang) czyli ze smokiem wschodnich mórz, pojawiającym się w mitologii chińskiej. Ale to była tylko mitologia, a nazwa zapewne była jedynie dziełem przypadku. Czyli rudowłosa była jego wyznawcą? Czyżby to jakaś nowa religia powstała na podwalinach starego chrześcijaństwa? Trudno jej teraz to określić bo parę zdań, które padły z ust kobiety raczej nie wyjaśniały tego. Podobało się jej jednak to, że owy bóg kochał wszystkie istoty poza... Aniołami? Teraz to już była pewna w zupełności, że ta religia jest swego rodzaju antagonistą dotychczasowej. Jednak co ją to w sumie obchodziło, ani za czasów ludzkiego żywota, ani teraz nie przywiązuje zbytniej wagi do wiary. Miała pewne obawy czy przypadkiem nie zostanie przekonana do tej nowej religii, ale takimi rzeczami nie ma się co teraz martwić, bo są o wiele gorsze rzeczy.
- Skoro tak uważasz, to chętnie z tobą pójdę. - Wyraziła swoją zgodę na wspólną podróż do owej świątyni. Zawsze to coś nowego i może właśnie tam znajdzie trochę zacisznego kąta od tego świata spowitego mgłą wojny. Tym dalej od S.SPEC, tym lepiej dla niej, zwłaszcza, że Ci mogą nadal jej poszukiwać i dosyć często najeżdżają Desperację, robiąc polowania na Wymordowanych jak na zwierzynę. Tym szybciej więc tam się udadzą tym lepiej.

z/t jeśli ty z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 16:56  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Och, jak się ucieszyła! Jej dziecięca natura znów przejęła nad nią kontrolę i miała ochotę złapać Hasirę za łapkę i zaprowadzić do domu. Podeszłaby po Proroka i powiedziała tym uroczym głosikiem "Znalazłam węża! Możemy ją przygarnąć? Prrroszę!". Ale oczywiście nie było to zbyt rozsądne. Była dorosłą kobietą z marzeniami, ale bez skrupułów. Powinna skinąć głową i ruszyć w stronę świątyni. Taa, i co jeszcze? Podskoczyła, klaszcząc w dłonie z radości.
- W takim razie ruszajmy! Mogę się podzielić moim pokojem. Będziemy trochę ściśnięte, ale myślę że damy radę.
błysnęła kiełkami w niewinnym uśmiechu i ruszyły. Do świątyni Ao!

Zatem z/t x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 11:35  •  Ruiny fontanny - Page 4 Empty Re: Ruiny fontanny
Akito dostał przepustkę na parę dni, ale zamiast jej wykorzystać jak zwykły człowiek na spędzenie czasu z rodziną chłopak postanowił przejść się na nieznany i teoretycznie wrogi teren desperacji. Może pchała go tam ciekawość, a może po prostu już zbyt długo siedział w spokojnym miejscu i potrzebował nieco adrenaliny.
Nawet udało mu się bez problemu dojść do terenów desperacji. Chwilę się pokręcił po tych terenach, aż zatrzymał się przy ruinie fontanny zastanawiając się co dalej ze sobą zrobić.
Czy pomyślał o ewentualnych konsekwencjach jakie mogły na niego spaść po powrocie? Niekoniecznie.
Trzeba przyznać, że to miejsce już zdążyło na nim zrobić wrażenie. Niby w M-3 były biedniejsze dzielnice ale to tutaj przypominało chyba bardziej obóz.
Akito usiadł na chwilę na jakimś z głazów by dać swym nogom trochę odpocząć i zastanowić się przy okazji w którą stronę się udać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 23 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 13 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach