Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 23 Previous  1, 2, 3 ... 12 ... 23  Next

Go down

Pisanie 23.05.14 8:39  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
-Myślę, że po końcu świata, taki się zrobił. Kiedy jeszcze żyłam w normalnym świecie, ciężko było spotkać kogoś znajomego, albo o podobnych zainteresowaniach.-stwierdziła. Pamiętała, że kiedyś, gdy była zwykłą nastolatką, zobaczyła w swoim mieście przystojnego chłopaka. Pluła sobie w brodę, że do niego nie zagadała. Próbowała go później gdzieś spotkać, wpaść na niego, ale nigdy jej się to nie udawało. Bukareszt był widocznie zbyt duży. A świat nie taki mały. Choć z drugiej strony łatwiej jest spotkać osobę, której się nie znosi, nić kogoś, kogo się lubi.
Zaśmiała się słodko osłaniając dłonią usta.
-Masz rację, głupie pytanie.-rzuciła w stronę dziewczyny roześmianym tonem. -Czyli jesteś neutralna? Osobiście nie polecam Ci Drug-on. Są jacyś tacy... dziwni.-powiedziała kręcąc nosem. Tak jej zawsze wpajali, że to Dogs jest najlepszym wyjściem. Co prawda była tylko ich służką, jednak nie była źle traktowana.
Palownikowa zerknęła na stworzonko. No proszę, czyli nie jako jedyna oswoiła dzikie zwierzę. Nie długo za ptakiem przybiegł Vlad z wywieszonym ozorem. Pewnie postanowił na coś zapolować i napatoczył się ptak. Dopiero po chwili zauważył swoją właścicielką. Skierował się ku niej truchtem i położył łeb na jej kolanach. Proszącym wzrokiem patrzył to na nią, to na dziewczynę, która trzymała swojego zwierzaka.
-Nie możesz go zjeść.-rzucił tylko w jego stronę i pacnęła go delikatnie w ucho. Dziewczyna wyciągnęła dłoń, żeby pogłaskać zwierzaka wymordowanej, ale usłyszała wtedy głośne skomlenie i musiała zacząć głaskać wilka. Westchnęła tylko.-Co ja z nim mam.-pokręciła głową.-Jest naprawdę słodki.-powiedziała i zrobiła słodką minkę. Tak bardzo słodką, że bardziej się nie dało. Niczym te dziewczyny z anime.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.14 14:42  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Jej codzienne sprawunki ostatnimi czasu bardzo się wydłużały. Dziś także biegała jak szalona po Desperacji, starając się zdobyć to, co było na liście. Starszyzna zapragnęła wina, zaś jakiś szalony mnich zażyczył sobie jajek na kolację. Na samą myśl o tłustym, spoconym facecie zrobiło się jej niedobrze, szczególnie że doskonale pamiętała tłuste jak kiełbaski palce oraz świńskie oczka, którymi zawsze za nią podążał. Charknęła głośno i splunęła od stopy, by pozbyć się niesmaku z ust. Niech go szlag porwie. Któregoś dnia wyrwie mu serce na ołtarzu Ao. Jeszcze zobaczy, przeklęta kupa tłuszczu. Na razie jednak musiała wykonywać polecenia. Dlatego też niosła w ręku koszyk, zaś typowy dla niej miecz, zastąpiła trzema mniejszymi nożami: dwoma bagnetami oraz jednym motylkowym.
Jako że za dnia upał doskwierał jej niemiłosiernie, mimo lekkiej sukienki koloru ziemi, przysiadła na resztkach fontanny, koszyk zaś odstawiła obok siebie. Gdzieś nieopodal jakiś grajek wystukiwał chaotyczne rytmy na ręcznie robionym bębenku. Skóra wyglądała na bardzo wytartą, a mimo to niewielka widownia otoczyła go, przyklaskując i wrzucając jakieś drobiazgi, co kto akurat miał przy sobie. Jeden mężczyzna dał mu kawałek łańcucha, inny kilka naboi. Mała dziewczynka podeszła i dorzuciła od siebie żołędzia. Biegiem wróciła do mamy, która z dumą pogłaskała ją po kasztanowych włoskach.
Taihen przysłuchiwała się nieco oddalona od tego szarego tłumku, który korzystał z tej odskoczni od rzeczywistości. Mimo wszystko jej stopy już nie potrafiły ustać w miejscu. Podrygiwały, dostosowując się do rytmu. Jedna z jej rąk także uniosła się, wykonując skomplikowany acz naturalny gest arabeski. Fechmistrzyni jednak opierała się i walczyła z samą sobą. Nie mogła wstać i zacząć tańczyć. Co by powiedzieli jej sprzymierzeńcy? Co by powiedział Ao? Tego jednak nie mogła się dowiedzieć, gdyż Nowy Bóg nie przemawiał do niej nigdy. Wstyd i hańba, ot co! Jednak z drugiej strony... ostatnio ciężko było nawrócić kogokolwiek. Prorok nie przyprowadzał już praktycznie nikogo, inni także wracali z pustymi rękoma. Może taniec pokaże im ile radości daje Ao. Może w końcu się do czegoś przyda.
Jednym susem poderwała się z miejsca i wskoczyła w tłum. Jej spódnica nie była na tyle szeroka by mogła jej użyć do malowniczych obrotów, więc zamiast tego skupiła się na biodrach i biuście. Muzyk w mig załapał o co chodzi i dostosował rytm do potrzeb młodej kobiety, dodając od siebie zabawne akcenciki, które i ona wykorzystywała. Dum, dum, tek - uniosła głowę i puściła oczko do mężczyzny ze skwaszoną miną. Dum, tek, tek, dum, tek - złapała dziewczynkę za rączki i wciągnęła do tańca. Tłum zaczął klaskać, a ona stała się płomieniem. Czerwoną, wirującą smugą z szerokim uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.14 0:02  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Gorąco. Parno. Gorąco. Za gorąco.
-Bardzo gorąco.
Zdecydowanie bardziej wolała spędzać czas w świecie-3. Jednak tylko tu jest mniej narażona na ataki ze strony SPEC'ów oraz pana od brudnej roboty...
Czas spędzała wylegując się na masywnym, silnym dębie. Rósł nieopodal fontanny. Słońce doskwierało wtedy niemiłosiernie, nawet pod osłoną cienia czuła niewiarygodne ciepło. Aragot zajął miejsce blisko niej - leżał na sąsiedniej gałęzi, mrużąc oczy. Z łbem położonym na dwóch masywnych łapach sprawiał wrażenie śpiącego. Z ciężkim westchnięciem przechyliła lekko głowę - wtedy właśnie usłyszała dźwięk rytmicznego uderzania w bębny. Muzyka! Leniwie spojrzała w tamtą stronę, ciekawskim spojrzeniem obejmując grajka i tłum, który wyraźnie był czymś zainteresowany. Wspięła się trochę wyżej drzewa i wyostrzyła wzrok. Uderzyła ją niezwykle intensywna barwa włosów cudownie tańczącej tam kobiety. Była bardzo utalentowana, to widać gołym okiem. Ona sama także zaczęła mieć "tiki". Biodra mimowolnie podrygiwały, co musiało trochę dziwnie wyglądać. Tańczący kot na drzewie. Garfield niech się chowa. -Tylko nie uszkodź sobie facjatki.
Naszła ją ochota na taniec. Wielka ochota. Zignorowała pełne opiekuńczości słowa Aragota i bezszelestnie zeszła z drzewa, lądując na miękkiej trawie i ruszyła ku tłumowi. Zdjęła z siebie iluzję, wszak znajduje się na desperacji, gdzie prawie brak zwykłych ludzi czy androidów, dopiero po wtargnięciu w tłum ponownie z niej skorzystała - przyzwyczajona do faktu, że ludzie to gatunek, który znajdzie się po prostu wszędzie. Wyszła z założenia, że wśród obecnych tu ludzi znajdzie się i szpieg SPECu. Albo, co gorsza, piekielny rozpruwacz. O mały włos, a skończyłaby na stole operacyjnym u szalonego wujaszka, ehe.
Wkroczyła na środek obleganego placu. Pierwsze kroki były bardzo nieśmiałe. Jej prawe oko zapłonęło soczystą zielenią, niczym bezkres łąk połączony z błękitem lewego ślepia. Uśmiechnęła się do rudowłosej nieznajomej i pochyliła nisko głowę, na znak wielkiego szacunku, unosząc ją dopiero po chwili, a wraz z nią przyjazny wzrok. Grajek nadal wykonywał swe polecenie, więc Marcelina nie czekała długo i również zaczęła majestatycznie wirować. Całe jej ciało zgrało się doskonale z muzyką i rytmem, tworząc... poezję. Skierowała dłonie do rudowłosej, zapraszając ją do uzupełnienia owej sztuki, wirując po chwili po dziedzińcu, nie tracąc równowagi ani na chwilę. Matko, jak ona dawno tego nie robiła, jak dawno nie wprawiała ciała w ruch pod dyktando muzyki.
Kochała to, lecz o tym zapomniała.
Cóż, przerażały ją te tłumy, obecne tu. Jej iluzja od jakiegoś czasu szwankowała - przez jej głębokie rany psychiczne i fizyczne nie mogła zbyt długo przebywać wśród tłumów, narażajac się na ataki spec'ów. Dlatego, gdy Ci zaczeli podziwiać rudowłosą boginię, Marcelina szybko utonęła w tłumie. Ulotniła się, szukajac spokoju i samotności. Musi wyzdrowieć, by ponownie korzystać z iluzji.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 10.08.14 12:19, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.14 1:24  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Śmiała się. Śmiała się najszczerzej jak tylko potrafiła. Nie robiła tego od bardzo dawna, a co gorsza, wręcz zapomniała że za tym tęskniła. To znów wina trucicieli, była pewna, że wsypywali jej czegoś do wody. Nie mogła mieć tak nienaturalnie ziemistej barwy. Przecież nadal działały jakieś filtry, prawda? Lecz nie myślała teraz o tym. Tańczyła, rzucając muzykowi od czasu do czasu wyzywające spojrzenia. Nie odważysz przyspieszyć, szeptały jej oczy nim znikały znów za kaskadą rudych loków, układających się w żywy płomień. Nie uda ci się zmienić rytmu. Prowokacja ta jedynie wzbudzała radość i podniecenie młodego grajka, który chcąc nie chcąc wykonywał jej nieme polecenia. Ona zaś odwdzięczała się skomplikowanymi kombinacjami, zapierającymi dech w piersiach widowni. I śmiała się dalej, zachwycona ruchem, mimo gorąca i potu napływającego na oczy.
Prędko wychwyciła z tłumu kotowatą. Jej radosny uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Teraz była jedynie tym uśmiechem. I tańcem. A może kotem z Cheshire? Nie, nie odbierajmy nikomu pracy, no proszę! Gdy ta pokłoniła się jej, Tai wykorzystała chwilę by dygnąć i rozerwać brzeg długiej do ziemi sukienki, robiąc sobie tym sposobem rozporek na nogę. Ukłon był zaproszeniem do tańca, tak dystyngowanym jak ten dam na pięknych dworach dawno temu. Bądź w bajkach, nikt się nie kłaniał jak bajkowe postacie. Gdy uniosła głowę, widziała już wyciągnięte ku niej dłonie i nie zawahała się ich użyć! Czy raczej chwycić, tak, to lepsze określenie. Zawirowała z dziewczyną, by po chwili wykonać skomplikowaną serię obrotów partnerką, tak dobrze nam znaną z weselnych pląsów. Ale za to jaką efektywną!
Jedyne czego brakowało jej w tym momencie to zrzucenie butów, jednak obawiała się, że kamienie poranią jej stopy. Zamiast tego chwyciła rąbek sukienki by w kolejnym obrocie stworzyć barwną spiralę. Jej partnerka zaś... och, tańczyła wybornie! Fechmistrzyni nie miała pojęcia czy podziwiać ją czy tańczyć dalej. Widownia pewnie miała jeszcze większy problem, tak samo jak grajek, starający się teraz dopasować do szaleńczego tempa tańczących kobiet. A może, a gdyby tak... Usunęła się nieco w bok, dając Marceli pole do popisu. Sama zaczęła klaskać w rytm, zachęcając do tego samego stojących wokół ludzi. Dzieci z radością podchwyciły ten pomysł, podskakując przy tym żwawo. Starsi także po kilku chwilach dołączyli do wspólnej zabawy. Gdzieś w tle słychać było okrzyki zachęcające do dalszego tańca. Tai pozostawiła cały blask nowej koleżance, sama zaś uznała że pora odsapnąć i, stając obok bębniarza, zaintonowała mruczando, które kojarzyć się mogło jedynie z dzikimi plemionami, naturą, zapachem traw, drzewa kamforowego oraz krwi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.14 21:02  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
To miejsce nie było gościnne dla nikogo. Wszędzie syf, gruz, pustka, a jednak czasem można tutaj spotkać coś żywego. Określenie "coś" jest jak najbardziej na miejscu. Przerośnięta kobra krążyła nad tą okolicą już dłuższy czas. Nie było tutaj nic ciekawego, toteż się nudziła. Tak to dziwne, ale węże też się nudzą. Gdzieś w pobliżu ruin fontanny postanowiła nieco odpocząć, więc położyła się gdzieś przy gruzach i wygrzewała się, gady lubiły takie miejsca. Nim się zorientowała to zasnęła na tej kupce gruzu i kompletnie nie wiedziała co wokół niej się dzieje. Jednak do czasu. W końcu powoli otworzyła jedno ze swych pustych ślepi. Nie miały one źrenic, więc nie można było zauważyć czy się rozgląda czy patrzy się w jeden punkt. W każdym razie dzięki widzeniu ciepła bardzo szybko dostrzegła, że ktoś tu jest. Postura całkiem wysoka i kształtna, nie trzeba było długo zgadywać, że to istota humanoidalna i to nader humanoidalna. W tej okolicy takie istoty są dosyć rzadkie. Zawsze coś z nimi jest nie tak, a to dwie głowy, jakieś ogony, skrzydła, milion rąk... A tutaj taki sobie prosty człowiek, przynajmniej z kształtu. Hasira póki co nie ruszała się z miejsca, otworzyła drugie oko po czym wystawiła swój rozwidlony, wężowy język. To właśnie dzięki językowi węże węszyły. Wolała upewnić się czy w powietrzu nie unosi się żaden podejrzany gaz czy też cel, jaki widziała nie wydziela tajemniczej woni. Wydawało się, że wszystko jest chyba w porządku. Trzeba więc zbliżyć się do ofiary... Oh, zaraz ofiary, przecież nie będzie jej chyba od razu jeść? Chociaż w sumie... No dobra, jeszcze przyjrzy się jej bliżej bo przecież nie chce się otruć. Tak więc zmutowana kobra zaczęła wić się powoli, zbliżając się do Taihen Shi. I w ten zauważyła, że jest tutaj też i druga osoba, z grubsza także humanoidalna, aczkolwiek wydzielała zapach nieco inny. Dziwne ruchy obu panien nieco skołowały Hasirę, która nie do końca pojmowała co robią. Czy pamięta ona swe ludzkie czasy? Przecież jako dziewczyna także mogła tańczyć... No tak, mogła, ale tego nie robiła. Nigdy nie chodziła na żadne imprezy, zawsze odsuwała się od innych i była aspołeczna. Nic więc dziwnego, że nawet nie wie jak wygląda taniec. Niemniej tańczenie tutaj było i tak dziwnym zachowaniem. Potwora wycofała się nieco i podniosła delikatnie głowę, przechylając ją nieco w bok. To był naturalny odruch wskazujący na zaskoczenie i zaintrygowanie jednocześnie. Chyba sobie chwilkę popatrzy na rozweselone panienki, przecież jeszcze będzie pora aby je zjeść, czyż nie? Właściwie ciekawe czy w wyniku zajęcia się tańcem w ogóle ją zauważą? Kobra całkiem mocno rzucała się w oczy, jej jaskrawe zielone łuski wręcz oślepiały na tle szarych, smutnych gruzów, z co dopiero te różowe. Nie była też wcale taka malutka, ponad 5 metrów długości robi jednak swoje. Hasira jednak najwidoczniej wcale nie próbowała się ukryć i wcale nie przejmowała się tym, że mogą ją zauważyć. Z doświadczenia wiedziała, że ludzie to wyjątkowo wolne istoty, więc dogonienie uciekających przekąsek nie powinno być żadnym problemem. Gorzej, jeśli okaże się, że panny posiadają broń albo tajemnicze moce, których gołym okiem dostrzec nie można. Jednak czy taka kobra jak ona zastanawiała się nad takimi rzeczami? Raczej niezbyt często ruszała swoimi szarymi komórkami. Była przeświadczona o swej wyższości nad tymi osobami i to mogło ją zgubić...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.14 21:32  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Taniec był wyjątkowo męczącym zajęciem, szczególnie gdy z nieba lał się nienaturalny żar, a mieszkańcy Desperacji robili coraz to ciaśniejszy krąg. Nawet bębniarz już nie wytrzymywał tempa, jakie zapewne narzucała mu Marcela, wirując jak szalona. Tai przystanęła obok niego i uśmiechnęła się serdecznie, na co odpowiedział jej uprzejmym skinieniem głowy. Nie przerywał muzyki, zaś Tai, która do tej pory jedynie nuciła doń melodię, teraz zaczęła śpiewać.
Śpiew śpiewem, jednak głos miała czysty, niski, z lekką, acz przyjemną chrypką. Rozciągnięte w śmiechu usta jeszcze bardziej roziskrzały barwę i tonację. Sama melodia zaś była melodią dość nietypową jak na jej otoczenie. Nie były to pieśni japońskie, ani żaden kpop, czy inne wymysły ludzkie. Fechmistrzyni była wielką fanką (patrząc od tej strony) bliskiego zachodu. Kultura arabska oraz cygańska odzwierciedlały się w jej stroju, teraz nieco porwanym, a także kroku, włosach czy samym sposobie w jaki patrzyła na innych. Był zbyt śmiały i wyzywający jak na skromną Japonkę. Tak samo śpiew mógł zaskoczyć wielu, ponieważ był w języku obcym. A może w wielu językach? Czy ona w ogóle wiedziała o czym śpiewała? A czy było to istotne?
Ot, śpiewała dokładnie to.
W tym samym czasie ruszyła przez tłum, przyglądając się każdej twarzy po kolei. Jej stopy ostrożnie stąpały po nierównym gruncie, jakby płynęła. Biodra falowały miarowo w rytm, hipnotyzująco wręcz. Ktoś wyciągnął ku nim brudne, męskie dłonie, lecz kobieta zręcznym ruchem odsunęła się, bijąc przy okazji impertynenta po łapach.
Właśnie wtedy spojrzała ponad tłumem i dojrzała nietypową, wydłużoną sylwetkę. Nie wydłużoną, wielką. Wężową. Zmarszczyła brwi, gdyż mimo wszystko kolory wydawały się jej niepokojące. Czyżby to coś było jadowite, jak te wszystkie zwierzątka które widziała w albumach i atlasach rodziców? Zmarszczyła lekko brwi, lecz nie przestała śpiewać. Rozsunęła dłońmi okalającą ją grupkę ludzi i ruszyła w stronę drapieżnika. Nie patrzyła mu w oczy, zamiast tego obserwowała wszelkie ruchy. Niech tylko zaatakuje, będzie gotowa... Miała przy sobie jedynie trzy noże, musiało jej to jednak wystarczyć.
Musiała się przyjrzeć temu nietypowemu stworowi. Była też pewna, że jej nie zabije. Nie miał prawa. Dlatego właśnie, będąc już te pięć metrów od niego wyciągnęła dłoń w pokojowym geście. Z piosenką na ustach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.14 21:51  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Kto by pomyślał, że w tej okolicy może być tak wesoło. Ilość ludzi tu będących nieco przerażała Hasirę, jej zmysł ciepła był nadwyrężany tak dużą ilością ciepłych sylwetek, które na domiar złego kiwały się na wszystkie strony w szaleńczym rytmie. Po krótkiej chwili zirytowana tą sytuacją zamknęła oczy i syknęła głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę tłumu. Czy jednak był to taki dobry pomysł? Jeśli się jej zlękną, to mogą zacząć panicznie biegać, a wtedy jej wzrok już kompletnie zeświruje. Krótko potem jednak jedna z panien zaczęła śpiewać. Jej głos był niebywale czysty, a co gorsze(dla wężycy) - melodia pochodziła z krain arabskich, a stamtąd także pochodziły kobry, której geny ją zmutowały. Nie trzeba było więc długo czekać kiedy śpiew doszedł do jej uszu i niemalże ją sparaliżował. O ile parę chwil temu była dosyć niespokojna i wykazywała duża agresję, o tyle nagle stanęła jak wryta niczym za dotknięciem magicznej różdżki. Po krótkiej chwili jednak paraliż minął a głowa kobry zaczęła powoli kiwać się na boki do rytmu śpiewanej melodii. Sama Hasira chyba jeszcze nigdy nie była wprowadzana w trans, dlatego kompletnie nie wiedziała co się z nią dzieje. Niby była świadoma wszystkiego a jednak nie mogła zrobić nic. Będąc w takim stanie kobieta raczej nie powinna się obawiać jej dotknięcia, przynajmniej póki śpiewa. Co będzie potem? Teoretycznie powinna być wkurzona na panienkę, która robi z niej marionetkę, z drugiej jednak strony melodia wyjątkowo się jej podobała i nie pozwalała aby w jej wnętrzu gromadziła się agresja. Właściwie to zamiast agresji odczuwała ona lekki niepokój. Nie ma przecież nic gorszego niż bycie na czyjejś łasce - a w końcu nie wie co chce z nią zrobić. Teraz może chce ją pogłaskać a za chwilę wbije jej nóż w gardło? Z ludźmi trzeba uważać, są równie nieobliczalni jak drapieżniki i nie raz są także od nich bardziej brutalni. Chociaż może w tej sytuacji trochę przesadzała, Shi raczej nie wyglądała na osobę, która robi sobie torebki z wężowej skóry.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.14 21:01  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie miała złych zamiarów. Jedynie chciała przyjrzeć się stworzeniu, jako że wcześniej nie widziała nic podobnego. Lekki uśmiech wykwitł na jej wargach gdy zauważyła, że Hasira nie atakuje jej, a jedynie lekko się kołysze. Nadal nie była pewna co to wywołało, czy jej ostrożne podchody czy śpiew, którego nie przerywała. W sumie to dlaczego tego nie robiła? Była na swój sposób pedantką, a pieśń była tak bliska jej sercu, że nie była w stanie zamilknąć bez dokończenia jej.
Stanęła trzy kroki przed Wężową i opuściła dłoń. Cóż, zawsze była to dobra taktyka zbliżania się, między dominacją a ostrożnością. Jeśli coś cię zaatakuje to najpierw rzuci się na rękę, a nie na krtań. Przechyliła lekko głowę, przyglądając się zielonym i różowym łuskom. Była bardzo ciekawa jakie są w dotyku, nie zrobiła już jednak ani kroku. Powiodła spojrzeniem w górę, szukając ślepi bestii. To była istna prowokacja z jej strony, spojrzeć drapieżnikowi w oczy, myślała jednak, że nie jest to złe stworzenie.
- Przepraszam, czym jesteś? - zapytała, a jej oczy zdradzały szczere zainteresowanie.
Owe zdanie doskonale pasowało do całej melodii i najwyraźniej było jej zakończeniem, ponieważ Taihen przestała śpiewać. Teraz jedynie czekała ją albo śmierć, albo łaska. Uśmiechnęła się przyjaźnie, kołysząc w takt wybijanego przez bębenek rytmu.
Tłum przyglądał się Fechmistrzyni jakby była zaklinaczką węży. Co jednak nie zmieniało faktu, że równie dobrze w jednej chwili mogli ze zwykłego tłumu zmienić się w ściekły, taki z pochodniami i widłami. (Jontek, łop za widły, to wonsz! ...czy coś.) Na razie jednak powstrzymywał ich fakt, że mogła to być część występu dziwnej rudowłosej kobiety, która jeszcze przed chwilą popisywała się tańcem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.14 21:15  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Obserwowała coraz to bardziej zbliżającą się kobietę. Nie spuszczała z niej spojrzenia ani na chwilę, ale jej puste ślepia wcale tego nie zdradzały, chociaż było to w sumie całkiem oczywiste. Raczej nie miała na co innego się patrzeć. W końcu rudowłosa zbliżyła się bardzo blisko i... Przestała śpiewać. Wężyca momentalnie przestała się kołysać i odzyskała władzę nad swoim ciałem co bardzo ją uradowało. Machnęła ogonem w powietrzu jakby upewniając się czy może kontrolować już każdą częścią ciała. Hasira nie do końca wiedziała jak ma się teraz zachować. Stała tak pośród tłumu a przed nią jeszcze do tego była ta panna. Zapytała się ją kim jest. Z początku jej jedyną odpowiedzią było ciche syknięcie i przechylenie łba. Po chwili jednak chyba zdecydowała się powiedzieć coś konkretniejszego. Ale chwila, takie węże potrafią mówić? Chyba tak, aczkolwiek widać było, że Hasirze sprawiało to trochę trudności. Z początku coś tam niezrozumiałego mruczała pod nosem, wykrzywiając w dziwny sposób swój pysk i nie raz wystawiając język. W końcu jednak zebrała się w sobie by wreszcie z siebie wydusić pół zdania.
- Nazwali mnie Hasira. Kiedyś byłam człowiekiem. - Rzekła nieco jąkając się i robiąc dosyć długie przerwy między kolejnymi słowami. To był dowód na to, że potrafiła mówić, ale sprawiało to jej sporo kłopotów. Może logopeda by tutaj pomógł? No cóż, o ile jakiś miałby odwagę są przygarnąć. Zresztą w tym świecie nie ma już raczej logopedów, kto by się teraz przejmował takimi błahostkami jak wada wymowy u węża... Tak czy siak póki co stała tak pośrodku i obserwowała wszystkich z góry. Nigdy wcześniej nie była w takim tłoku, do tego w centrum zainteresowania, więc czuła się nieco speszona i najchętniej by się gdzieś schowała, niestety wśród gruzu raczej nie znajdzie się odpowiednia kryjówka dla takiej przerośniętej gadziny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.14 22:00  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie przestawała się uśmiechać, bo czemu miałaby to zrobić? Gdy gadzina zasyczała, Tai odwróciła się do tłumu i skinęła im głową, by wrócili do zabawy. Co prawda zrobili to niechętnie, ale oddalili się, wracając do podziwienia tańczącej Marceliny oraz grającego bębniarza.
Shi w tym czasie nabrała powietrza, pozwalając by jej spojrzenie znów spoczęło na wężowym pysku. Poruszał się, wydając z siebie dźwięki, które mogły być mową. Czyżby Hasira ją rozumiała i mogła odpowiedzieć? Wyczekiwała tego niecierpliwie. Nawet chciała jej w jakiś sposób pomóc, jednak nie za bardzo wiedziała jak. Na szczęście właśnie wtedy Zmutowana przemówiła. Uśmiech rudowłosej poszerzył się, zaś w oczach zaiskrzyło coś na wzór dumy. Potrafiła! A to wszystko ponieważ... wcześniej była człowiekiem.
- Witaj, Hasiro. Jestem Taihen Shi.
A co! Zawsze warto się przedstawić! Dziewczę skłoniło głowę z szacunkiem przed olbrzymim cielskiem wężowej. Znów spojrzała na łuski i wyciągnęła dłoń.
- Mogę cię dotknąć? Te kolory są piękne...
Cóż za głupia dziewczyna i pełna zaufania! Niczym niczego nie spodziewające się dziecko zrobiła krok naprzód, balansując w kierunku wężowego ciała. Jeśli coś jej się stanie... Nie, nie stanie. Ao ją ochroni. Zawsze nad nią czuwał i tak będzie także tym razem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.14 22:15  •  Ruiny fontanny - Page 2 Empty Re: Ruiny fontanny
Odwaga kobiety zaskakiwały Hasirę w każdym calu. Zrozumiała by to jakby była uzbrojona po zęby i chodziła w trzytonowej zbroi, a tak to kompletnie "na luzaka" do niej podeszła i wdała się w konwersację. Ludzie gapili się na nie bez końca, co nieco ją drażniło, jednakże w końcu odeszli nieco dalej za namową rudowłosej. Wężyca odetchnęła nieco z ulgą, ale nie mogła zapominać o swojej towarzyszce. Przedstawiła się, miło z jej strony, jednakże czy Hasira zapamięta jej imię? Nigdy nie miała do nich dobrej pamięci, jak zresztą niemal do wszystkiego. Jakby była mutantem np. słonia o, to wtedy miałaby niewyobrażalnie dobrą pamięć, ale niestety trafiła się jej kobra, która raczej nią nie grzeszyła. Właściwie ciekawe skąd naukowcy wzięli tutaj kobry... Ale może lepiej nie wracać do tamtych czasów, gdyż nie były to miłe wspomnienia. Wróćmy może tu i teraz. Shi ciągle przed nią stała i miała niepohamowaną chęć jej dotknięcia... Sama Hasira nie za bardzo wiedziała co o tym sądzić. Za ludzkiego żywota z nikim nigdy nie spoufalała się na tyle by doszło do cielesnej bliskości, a po mutacji to już tym bardziej nikt nie miał odwagi jej tknąć. Z drugiej jednak strony co może być w tym złego? Zwłaszcza, że kobieta miała przecież piękne, delikatne dłonie. Jedynie jej nachalność była nieco niepokojąca. Kiedy zrobiła krok w przód, wężyca wycofała swój łeb, przez co jej szyja była teraz wygięta w literę "S", jednakże nie ruszyła się z samego miejsca, więc Shi nalazła się tuż przy brzuchu gada i mogła nawet poczuć bijące z niego ciepło. Chyba mogła ją dotknąć, wprawdzie słownej zgody nie usłyszała, jednakże wymordowana także nie wykazywała sprzeciwu. Była w tej kwestii zupełnie neutralna. No cóż, łuski o ciekawym ubarwieniu i lśniącej, gładkiej powierzchni świeciły niczym klejnoty i zachęcały do dotknięcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 23 Previous  1, 2, 3 ... 12 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach