Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 23 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 17 ... 23  Next

Go down

Pisanie 31.01.16 23:13  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
"Oczywiście, odpłynął" pomyślał Bosse widząc zagubioną minę braciszka. Sam nie wiedział czemu, ale pomimo bycia bliźniakami bardzo się od siebie różnili. Wygląd to jedna sprawa i do tego niezależna od nich, wirus X i Czerwinka zrobiły swoje. Ale pomijając kwestię wyglądu różnili się też temperamentem, charakterem. Lasse zawsze był kompletnym "nieogarem" i fajtłapą, ale był też dobry, ufał ludziom, chciał każdemu pomóc. Miał coś czego Bossemu zawsze brakowało, a może po prostu był przeczulony na punkcie chronienia bliskich i dlatego tak się zachowywał, swoją podejrzliwość nazywał "zdrowym rozsądkiem". Rodzina zawsze była priorytetem, a teraz kiedy miał przy sobie tylko brata, przelał na niego całą swoją opiekuńczość. Często wspominał rodzinny dom na przedmieściach, pachnący herbatą sklepik, kochających się rodziców, wieczory z rodzeństwem, szlabany, bijatyki, zakłady z bratem, wygłupy w szkole, wypady na miasto z kumplami, swoją pierwszą miłość i ukradziony pocałunek. Kiedyś bardzo często wspominał przeszłość, zastanawiał się co się stało z jego rodziną... postąpili bardzo samolubnie uciekając. Nie da się ukryć, że gdyby mógł wróciłby się do tych dni, nawet jeżeli miasto pod kopułą było kłamstwem. Jednak to było niemożliwe, trzeba żyć teraźniejszością. Był też trochę dumny z tego kim się stał, teraz był silny i wiedział, że będzie w stanie chronić innych. Zawsze tego pragnął. Z zamyślenia wyrwało go chrupnięcie stawów. Lasse znowu strzelał stawami. Bosse spojrzał na brata, tak jakby chciał mu powiedzieć: serio? wiesz jak tego nie lubię. Ale dzięki temu wrócił do rzeczywistości. Rosa miała swoją rację w tym co mówiła, Bosse nie mógł jej tego odmówić. Zwykle ludzie jak się kochają okazują to sobie w inny sposób, ale cóż.
- Hm... powiedzmy, że coś w tym stylu.- Bosse sam nie umiał zbyt dobrze wytłumaczyć tej relacji, wiedział tylko tyle, że łączyła ich nierozerwalna więź.
- Zostaw mi połowę- mruknął do Lassego widząc jak ten przyssał się do butelki.
- Nadchodzi wieczór.- Słońce już prawie zaszło, czerwone niebo powoli bladło, ostatnie promyki dnia rozlewały się po krajobrazie, przyjemnie muskając skórę resztkami ciepła. Robiło się zimno i ciemno. Zaczynała się niebezpieczna pora dla samotnych wędrowców. - To niebezpieczna pora na długie samotne spacery- spojrzał na Rosę dając do zrozumienia, że mówi do niej - Niedługo będzie jeszcze chłodniej.- Ta kurtka jest stanowczo za cienka. - Masz gdzie się schronić? Jeśli nie to wpadnij do nas, albo przynajmniej daj się odprowadzić w bezpieczne miejsce.- Była dla nich bardzo dobra, bądź co bądź wiele dla nich zrobiła, Bosse czuł, że teraz jego kolej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.16 0:31  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Dopiero kiedy butelka z wodą znalazła się w jego dłoni, zrozumiał jak bardzo chciało mu się pić. Zachłannie pociągnął łyk przeźroczystego płynu.
- A może być jedna trzecia? - zapytał ocierając usta wierzchem dłoni. Zaśmiał się i podał Bossemu butelkę. Co jak co, ale chamem nie był. Jakoś tak nie wciągnął się w tą rozmowę o braterstwie i tak dalej. Może to dlatego, że na początku nie słuchał? W sumie to nieważne.
- W sumie racja... - powiedział Lasse, patrząc na słońce chowające się za pobliskim blokiem. - Jak się zrobi ciemno to może być nieciekawie. Wiem, że znasz nas od jakiś dziesięciu minut i to pewnie z twojego punktu widzenia trochę nieodpowiedzialne żeby do nas wbijać, ale wierz mi - jesteśmy niczym w porównywaniu z tym co tu czasem po zmroku przychodzi. - nie patrzył na nią. Sam chętnie by się już zbierał. W sumie było mu obojętne czy z nimi pójdzie, ale chyba jednak wolałby jej samej nie zostawiać. Czy u nich w "domu" było bezpiecznie? Wątpliwe. A czy tu było bezpiecznie? Jeszcze bardziej wątpliwe. Tam przynajmniej można się schować i przeczekać noc. Nie żeby coś, ale psy w ciemności nie widzą.
- Jeśli bardzo nie chcesz z nami iść do daj się chociaż odprowadzić, gdziekolwiek zamierzasz nocować. - powiedział to bez większego entuzjazmu. Spojrzał na nią. Nie wydawała się groźna, ale może to jednak zły pomysł, żeby od razu zapraszać ją do domu? No cóż... Słowo się rzekło, kobyłka za płotem. Co zrobić. Jeśli się zgodzi, będzie miał ją na oku. A tak w ogóle to od kiedy mają z Bosse zwyczaj zapraszania nieznajomych lasek do domu? Będą musieli odbyć na ten temat poważną rozmowę. Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał porozumiewawczo na brata. Chociaż to tak w sumie bez celu. Żaden z nich nie potrafił czytać w myślach, więc skąd niby Bosse ma wiedzieć o co mu chodzi? W tej chwili określenie "bliźniacy" w stosunku do Lassego i Bossego wydawało się być jedynie formalnością. Jedyną ich cechą wspólną było nazwisko. No może można by się doszukiwać znacznego podobieństwa w rysach twarzy, jednak z pewnością osoba niewtajemniczona, za bliźniaki jednojajowe by ich nie wzięła. Lasse kichnął donośnie. Nienawidził wszechobecnego w Desperacji pyłu. Unosił się w powietrzu i wchodził do nosa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.16 15:19  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie zauważyła, że minęło już tyle czasu. Zdawało jej się, że przecież dopiero co tu przyszła. Dlaczego więc słoneczko tak szybko zdecydowało się schować i pójść spać? Spojrzała w niebo i uśmiechnęła się na widok blednącego słońca. Czy było coś piękniejszego od zmierzchu i świtu? Razem z innymi aniołami, gdy jeszcze byli w niebie nie przegapiła ani jednego, a teraz miała wrażenie, że z ziemi wyglądały one jeszcze piękniej. Przesłonięte licznymi chmurami, nadawało to jakiejś formy tajemniczości i magiczności. Jeśli tylko mogła starała się obserwować wschód i zachód każdego dnia.
- Dni są teraz tak smutnie krótkie... Ale w nocy jest coś magicznego.- Uśmiechnęła się powracając wzrokiem na braci. Niebezpieczna pora dla samotnych wędrowców... Tak, chyba tak. Szczególnie na Desperacji, ale przecież przyleciała tutaj specjalnie po to, żeby móc obserwować co się tutaj działo. No i czy nawet brzydka Desperacja nie powinna stać się ładniejsza nocą?
Zauważyła, że Lasse na nią nie patrzył. I nawet nie musiał, by zdołała spostrzec, że nie jest zbyt zadowolony z propozycji jego brata, by do nich przyszła. Z jednej strony nie rozumiała dlaczego, jeszcze jako pies poczuł, że może jej zaufać, przecież mu pomogła, oddała swoją wodę, poza tym była tylko filigranową dziewczyną na środku niebezpiecznej krainy. Czy to naprawdę jej nie powinien ufać? Nie powinno być odwrotnie? Oto stała pomiędzy dwoma mężczyznami z czego jeden mógł być groźniejszy od drugiego. Mieli przewagę liczebną, a ona tak naprawdę tylko rapier, bo na dobrą sprawę bliźniacy nie mogli być nawet pewni tego, czy umiała z niego korzystać. No i kto byłby w gorszej sytuacji, gdyby wpuścili ją do siebie? Cały czas spoglądając na Lassego uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie, nie trzeba. Nie zamierzałam zostawać tu na noc. Poradzę sobie.- Kiwnęła głową, przytakując sama sobie. Mogła przecież po prostu rozwinąć skrzydła i wzbić się w powietrze... w parę godzin powinna być z powrotem w swoim ciepłym mieszkaniu. No i gdzież mogło być bezpieczniej niż nocą w powietrzu, gdzie nikt nie mógłby jej zauważyć.
- Nie przejmujcie się mną proszę i jeśli chcecie to udajcie się do domu.- Zamyśliła się na chwilę a potem przeniosła wzrok na łowcę.- Właściwie to ja powinnam zapytać, czy niczego Wam nie potrzeba?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.16 0:04  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
"Poradzi sobie?" Bosse nie mógł uwierzyć co ta dziewczyna wygadywała. Oczywiście, jego propozycja była bardzo odważna, miała prawo się przestraszyć i uciec z krzykiem. Kto chciałby zostać u dwójki facetów? Chociaż gdyby im zaufała szybko by się przekonała, że jest bezpieczna. Trochę się zmartwił i dopił ostatni łyk wody. Rozumiał jej punkt widzenia, ale to było po prostu głupie. Chciała zostać obrabowana, pobita, porwana albo zgwałcona? Oczywiście, nocny krajobraz Desperacji zapiera dech w piersiach. Sam zakochał się w tych zimnych, rześkich nocach i często przesiadywał przed domem. Tysiące gwiazd zalewało krajobraz srebrzystym światłem, rozświetlając migocącym blaskiem ten paskudny krajobraz. Wszystko, chociaż na krótką chwilę, stawało się magiczne. Szkoda tylko, że zbyt często słyszało się niesione echem wrzaski. To gwieździste niebo widziało i słyszało już zbyt wiele. Spojrzał na drobną sylwetkę Rosy i delikatnie zmarszczył brwi. Nie mógł jej zmusić, znali się dopiero niespełna 20 min. Nie miała powodu żeby im ufać i co więcej żeby z nimi iść.
-Jesteś pewna?- Spojrzał jej w oczy. Kiedy nawiązali kontakt wzrokowy coś mu się przypomniało. Zobaczył przed oczyma pewne wspomnienie, które kiedyś często go prześladowało. -Nie będziemy Cię do niczego zmuszać. Jednak nie bój się przyjąć naszej propozycji. To nie nas powinnaś się bać.- Nie ważne jak bardzo się starał nie mógł zapomnieć jednej z pierwszych nocy w desperacji. Wtedy pierwszy raz zobaczył martwego człowieka. Od tamtej pory miał wiele do czynienia ze śmiercią. Ale nigdy nie zapomni obrazu 12-13 letniej dziewczynki, a raczej jej zmasakrowanego ciała, leżącego na śmietniku. Pytanie Rosy wyrwało go z zamyślenia. Czy czegoś potrzebujemy? Potrzebowali wielu rzeczy, ale nie było to w tej chwili ważne.
- Czy czegoś nie potrzebujemy?- Zerknął na Lassego, zastanawiając się czy o coś poprosi. - Na razie chciałbym żebyś bezpiecznie wróciła do domu, ale widzę, że już zdecydowałaś?- Mina Rosy mówiła sama przez się, ale Bosse wciąż liczył na zmianę zdania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.16 22:33  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Nie żeby coś, ale kamień spadł mu z serca kiedy Rosa powiedziała, że woli ich nie odwiedzać. Był bardzo terytorialny i raczej nie podobał mu się pomysł, żeby ktoś (nie licząc jego samego i Bossego) kładł się na jego legowisku. Lasse również spojrzał na zachodzące słońce. W jego oczach jarzyło się ono raczej odcieniami szarości i delikatnej żółci, no ale cóż... Taki już psi los.
- No właśnie. Nie masz się czego bać. - poparł brata. - My ci krzywdy nie zrobimy. Nie wiem na ile dobrze znasz Desperację, ale myślę, że Bosse z chęcią zaprowadzi cię gdziekolwiek... - nie dokończył zdania. W pobliżu rozległ się cichutki szmer. Lasse wyszczerzył zęby i przyjął pozycję obronną, a sierść na jego grzbiecie i część włosów na głowie stanęło dęba. Nasłuchiwał kolejnego szmeru. Nie wiedział czy to już czas, żeby wziąć nogi za pas, czy też jeszcze nie. Szmer się powtórzył. Gdyby Lasse był teraz w psiej formie, na pewno tuliłby po sobie uszy i podkulał ogon. Szelest powtórzył się jeszcze raz i z cienia pobliskiego murku wyłoniło się brzydkie bure kocisko. Włochacz odetchnął z ulgą, a jego mięśnie rozluźniły się momentalnie.
- To tylko kot... - szepnął. - A sio! - fuknął na kocura, który w odpowiedzi tylko prychnął i nastroszył futro. Nie lubił tych zwierząt - czuł do nich jakąś taką wewnętrzną awersję, a w dodatku ten osobnik wyjątkowo go zirytował. Nie wiem jak Bosse i Rossa, ale Lasse o mało co nie dostał zawału. Spojrzał na towarzyszy. - Tsa... To o czym ja to mówiłem? A tak. Myślę, że Bosse z chęcią cię odprowadzi. Ja w ciemności raczej nie widzę i szczerze powiedziawszy wolałbym nie wracać do nory po zmroku... W każdym razie nie sam, więc albo zbieram się teraz albo idę z wami. - Było to bardziej pytanie do brata, niż jakiekolwiek stwierdzenie. Choć powiedział to dość spokojnie, widać było, że jeszcze nie do końca się ogarnął. Nie podobało mu się, że jest już tak ciemno. Nie lubił tej pory dnia. Zamrugał oczami i instynktownie przysunął się do brata. Z nim czuł się bezpieczniej.
- Czemu powinnaś nas o to zapytać? - zdziwił się gdy Rosa wyjechała ze swoim tekstem o potrzebach. - Potrzebujemy wielu rzeczy, ale to chwilowo raczej nie jest istotne... - a może jednak czyta Bossemu w myślach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.16 15:17  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Nadjeżdża MG.

Zmierzch okrywał swoim ciemnym całunem Desperację. Słońce chowało się za horyzontem, uciekając od swojego wiecznego kochanka – księżyca jak najdalej. Pobliskie krzaki zaszeleściły. Roślinożercy ukrywali się w norach robiąc miejsce nocnej zwierzynie. Wąż cicho sunął w poszyciu nie zwracając uwagi na trójkę zgromadzonych. Kot, którego wcześniej Lasse zauważył, spłoszony uciekł daleko znikając im z oczu. Ale czy to rzeczywiście był tylko kotek? W końcu cała Desperacja przesiąknięta jest skutkami wirusa X. Nic tu nie jest normalne. Mutacja ogarnęła nie tylko ludzi, dlatego tak bardzo trzeba się wystrzegać nawet najmniejszego szelestu. Jeżeli rozejrzą się dookoła zobaczą wiele odmian roślin które wynaturzone pną się w górę szycąc sobie z roślin wykreowanych przez Starego Boga. Nawet desperaci wyruszają grupami, bo samotny spacer po dzikich terenach może skończyć się na niespodziewanej kolacji. I to nie Desperatom do stołu podadzą.
- O proszę, cóż to za dusze krążące po moim terytorium i polujące na mojego podopiecznego. - ozwał się tajemniczy głos. Mgła sunęła leniwie w ich stronę spowijając ich nogi białymi smugami. Nikt nie był w stanie zlokalizować źródła dźwięku, jak już to po zapachu można było wyczuć bestię i po roztaczanej przez nią aurze zagrożenia. Temperatura jakby spadła drastycznie, a włosy odruchowo stają dęba chcąc ochronić skórę przed skutkami zimna. Ostrzegawczy dreszcz przebiega po plecach tym, z bardziej rozwiniętym instynktem przetrwania.
Pół metrowy kocur siedział nieopodal na drzewie, a wzrok miał utkwiony w Rosę. Puchata kita majtała się leniwie na boki, a całe jego srebrno-szare cielsko zdobiły turkusowe pręgi.
Poczekał aż zgromadzeni, chcąc nie chcąc, zwrócili na niego uwagę.
- No cześć. – odezwał się wtedy. Wpatrywał się w Rosę z szatańskim błyskiem w oku. Widać ona zainteresowała go najbardziej. Po chwili słodki, koci pyszczek ukazał rządek ostrych jak brzytwa zębów, rozciągniętych na całą długość pyska.

#Dopisek: Jako, że Bosse i Lasse nie wyrazili przeciwwskazań gdy Rosa powiadomiła o wpdnieciu MG na fabułę, również biorą udział w jej wydarzeniu.
#Dopisek2: To jaka bestia do was zagadała musicie rozgryśc sami. Polecam poszukać jej w temacie z florą i fauną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.16 14:09  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Odwróciła spojrzenie, gdy Bosse spojrzał jej w oczy. Na dobrą sprawę nie zgadzała się, by pójść z nimi tylko dlatego, że wyraźnie widziała jak bardzo Lasse tego nie chciał. Nie chciała mu przeszkadzać i powodować u niego dyskomfortu dlatego postanowiła za wszelką cenę odrzucić propozycję, nawet za cenę wracania nocą do miasta. Poza tym... przecież i tak właśnie tak wyglądał jej pierwotny plan, nawet przez moment nie myślała o tym, że kogokolwiek tu spotka i pozna na tyle, by mógł udzielić jej schronienia na noc i w ten sposób ułatwić jej powrót do miasta. Z resztą... nawet nie planowała zostawać tak długo, by złapał ją zmierzch.
Spojrzała na Lasse, gdy ten wyraźnie zasugerował, że to jego bliźniak mógłby ją gdziekolwiek odprowadzić a on nie ma ochoty nigdzie się z nią wybierać. Kiwnęła głową w geście, że dobrze zrozumiała i znów przeniosła z uśmiechem spojrzenie na łowcę.
- Nie boję się Was. Nie daliście mi żadnego powodu, bym się bała. I tak, zdecydowałam już. Nie będę Wam przeszkadzać, poradzę sobie.- Jej głos brzmiał bardzo przyjaźnie i nie zawierał w sobie ani nuty pretensji czy jakiejkolwiek innej emocji.
Spojrzała w stronę krzaków, z których wydobywał się dźwięk. Właściwie pewnie powinna być przestraszona, bo nie wiadomo było, co może kryć się w ciemności Desperacji, ale jakoś tak w otoczeniu dwóch mężczyzn czuła się trochę bezpieczniej... no, pomijając fakt, że jeden z nich był chyba bardziej przestraszony każdym szmerem niż ona powinna być. Zaśmiała się, gdy z krzaka wyskoczył kot, w duchu już przepraszając za to, że wyśmiewa drugą osobę, ale naprawdę ciężko było jej się powstrzymać.
Dlaczego powinna ich o to zapytać... odpowiedź dla niej była tak bardzo oczywista, że aż głupio było odpowiadać na to pytanie. A z drugiej strony, dla nich taka postawa dziewczyny mogła być dziwna i niecodzienna więc musiała w jakiś sposób się wytłumaczyć. Zamyśliła się na chwilę próbując sklecić w głowie dobrą odpowiedź.
- Bo widzę, że potrzebujecie pomocy. Swoje rany leczysz śliną... - Puściła oczko w stronę Lassego i cicho się zaśmiała. Jej śmiech jednak nie trwał zbyt długo, gdyż zaraz poczuła nagłą falę zimna a ich nogi spowiła bardzo gęsta mgła. Dziwne, nawet jak na Desperację, by pogoda zmieniła się tak gwałtownie.
- Ja chyba powinnam już iść...- Szepnęła, stwierdzając, że teraz to już naprawdę pora by wracać do miasta i to w jak najszybszym tempie. Do jej uszu dotarł czyjś głos... odruchowo zadrżała bo przestało jej się to wszystko podobać. Stanęła bliżej bliźniaków i dla samego podniesienia się na duchu położyła jedną dłoń na rękojeści rapieru, nie planowała go używać, ale fakt, że był prezentem od samego Pana bardzo jej pomagał.
Wreszcie dojrzała siedzącego nieopodal kota. Lassemu się to pewnie nie spodoba skoro wcześniej źle zareagował na zwykłego zbłąkanego kocura, a co dopiero takie duże, puchate(so cute) i jeszcze gadające.
- Kolejny wymordowany?- Szepnęła na tyle cicho, by- przynajmniej taką miała nadzieję- tylko mężczyźni ją usłyszeli.- Dobry wieczór.- Odezwała się wreszcie głośno, przyjaźnie i z uśmiechem na twarzy. Bo właściwie...na razie nie miała powodu, żeby się bać. Prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.02.16 13:04  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Rosa wciąż nie dawała się przekonać. Szkoda, chociaż Bosse i tak nie zamierzał puścić jej samej. Był dobry w stawianiu na swoim.
- I ta...- Przerwał jak tylko usłyszał szelest. Atmosfera stała się trochę napięta, głównie przez reakcję Lassego. Nie chcąc lekceważyć złych przeczuć brata spojrzał w kierunku zarośli. Zza liści wyskoczył kot. Bosse zaśmiał się pod nosem widząc reakcję Lassego, Rosa zachowała się spokojniej od niego, a to ona powinna najbardziej się bać z ich trójki. Rosa też się zaczęła śmiać. Jak by na to nie patrzeć sytuacja była zabawna. Lasse przegonił burego mruczka i znowu zostali sami. Atmosfera się rozluźniła, więc Bosse mógł spokojnie wrócić do tematu, lecz zanim zebrał myśli i zlepił w miarę przekonującą wypowiedź poczuł jak silne dreszcze przeszły mu po plecach. Nie zauważył nawet kiedy mleczna, mętna mgła zaczęła sięgać ich stóp, zalewając ich po kolana niczym morska fala. Razem z nią przyszedł niepokojący chłód. Z ciemności wyłonił się psychotyczny uśmiech, a za nim półmetrowa sylwetka kota. Siedział na gałęzi drzewa, leniwie machając prążkowanyym ogonem, wlepił swoje wielkie, obłąkane ślepia w Rosę. Kiedy wszyscy go zauważyli Lasse znowu zbliżył się do brata, po części chowając się za nim. Rosa, chociaż nie wydawała się być zbyt przestraszona, postawiła kilka kroków w kierunku bliźniaków. Kot przemówił, odsłaniając rząd drobnych zębów w szerokim uśmiechu. To dopiero był "uśmiech od ucha do ucha". Bosse nie był pewny czy to był wymordowany, kot roztaczał wokół siebie zupełnie inną aurę niż zarażeni których do tej pory spotkał. Było w nim coś nadnaturalnego, złego. Nieco spięty bacznie obserwował kocura. Nie miał jeszcze faktycznych powodów do obaw, dlatego starał się powoli uspokoić swoje przeczucia i chociaż trochę się rozluźnić. Rosa była najbardziej opanowana, a może nieświadoma z ich trójki. Uprzejmie przywitała nieznajomego szczerym uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.02.16 19:47  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
No i znowu te koty. Dlaczego nie są w stanie zrozumieć, że Lasse ich nie lubi i ciągle tylko wchodzą mu w drogę? Mgła owionęła jego nogi, przechodząc przez cienki materiał spodni i kując skórę nieprzyjemnym chłodem. Wziął głęboki wdech starając się wyczuć towarzyszące jej zapachy. Aromat kociej sierści mieszał się z zapachem ozonu i słodkich herbatników. Lasse przetarł nos wierzchem dłoni. Nie był przekonany czy chce wiedzieć od kogo ten zapach pochodzi. Jego sierść znów się najeżyła jak u spłoszonego szczeniaczka.
- O proszę, cóż to za dusze krążące po moim terytorium i polujące na mojego podopiecznego. - Lasse nerwowo drgnął na dźwięk tego głosu. Niespokojnie rozejrzał się po okolicy. Na rękach pojawiła mu się gęsia skórka. Pierwszy raz od bardzo dawna zrobiło mu się zimno. Chętnie by stąd zwiał, no ale przecież nie mógł zostawić Bossego i Rosy samych... Jego psie geny by mu na to nie pozwoliły.
- J-j-ja wcale nie polowałem na nikogo... - szepnął cicho i ledwie dosłyszalnie. Jeszcze raz spenetrował wzrokiem pobliski teren. I w końcu dostrzegł go. Dziwnego, wielkiego i tłustego kota wylegującego się na gałęzi. Słyszał kiedyś podobnym stworzeniu od pewnego handlarza. Ponoć potrafią wejść do głowy i nieźle namieszać... Suzo? Jakoś tak się to nazywało. Lasse odruchowo chwycił się za głowę. Miał nadzieję że ręce utworzą wystarczająco grubą barierę miedzy tym stworzeniem, a jego umysłem. Tsa... Wątpliwe. Nie odpowiedział kotu na przywitanie. Nie odczuwał takiej potrzeby. Wolał udawać, że go nie ma. Z jednej strony wolałby, żeby kot zajął się rosą, a z drugiej, gdyby coś jej zrobił to włochacz miałby wyrzuty sumienia. W ogóle jego pojawienie się chyba nie było nikomu na rękę...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.16 21:23  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Duży kociak machał swoją kitą na lewo i prawo. Jego zainteresowanie na chwilę spoczęło na osobniku, który się z nim nie przywitał:
- Widzę, że u psów kultura nadal leży i ma się dobrze. – odwieczny spór kotów i psów najwidoczniej u Suzo również ma się dobrze. Uśmiech uparcie nie schodził z jego pyska, a na wzmiankę o tym, że Lasse nie zaatakował jego kociego pupilka, choć wydawać by się mogło to niemożliwe, uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Mgłą zgęstniała i unosiła się leniwie wokół bioder zgromadzonych.
 No chodź… czekamy na Twój ruch… ogołocimy Cię z pewności… obedrzemy ze skrupułów, odbierzemy nadzieję… Twój umysł płonie, swąd palonej jaźni zostawi po sobie tylko zgliszcza… a z nich powstanie szaleństwo… odsłoń się więc, bo opór jest bezcelowy… na co Ci życie ze świadomością cierpienia, opętanie jest jak odsunięcie wszelkich trosk… więc pobaw się z NAMI. – ciche szepty powoli narastały w siłę w umysłach całej trójki. Rosa, jako wyjątkowa anielica słabiej odczuwa skutki mentalnego ataku mar.
Ale czy starczy im na tyle siły woli by odeprzeć ten atak?
 Muszą jakoś wyciszyć głosy zanim wywołają paranoję i ataki paniki. Bosse najbardziej odczuje skutki mentalnego ataku. Zaczyna czuć ból głowy, a gardło zacieśnia się tak, że nie jest w stanie mówić czy krzyczeć. Lasse słusznie zakrył uszy, ale szepty i tak wdzierają się w głąb jego umysłu. Potrzeba strategii jeżeli nie posiada się umiejętności mentalnej blokady umysłu.
 Tymczasem Suzo patrząc rozbawiony na Rosę rozpłynął się w powietrzu, jednak nie wygląda na to by miał na zamiar opuścić swój nowy plac zabaw. Nikt nie wie, gdzie pojawi się ponownie. Za placami? Na ramieniu? A może na kolejnym drzewie… to się okaże


Przepraszam, że tak długo czekaliście. Musiałam wrócić z ferii cało~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.16 23:35  •  Ruiny fontanny - Page 12 Empty Re: Ruiny fontanny
Spojrzała na Lassego, gdy kot przeniósł na niego wzrok swoich ogromnych ślepi. Biedak źle zareagował na jednego zwykłego małego dachowca więc jak bardzo niekomfortowo musiał się czuć, gdy dostrzegł ogromnego, przerażającego, szczerzącego się i jeszcze gadającego kociaka. W sercu poczuła, że chociaż to ona była tu tą drobną i na pozór bezbronną to powinna jakoś go obronić.
- Jestem pewna, proszę Pana, że wynika to z zaskoczenia. Żadne z nas nie spodziewało się Pana obecności. Proszę nie mieć jemu tego za złe. Na pewno nie chciał Pana urazić.- Odezwała się spokojnie i nawet puściła rękojeść swojego rapieru, by kot czasem nie odniósł wrażenia, że będzie miała zamiar się na niego zamachnąć. W tej chwili nic nie było pewne... raz miała do czynienia z wymordowaną i była bardzo nieprzewidywalna więc jeżeli ten tutaj też był wymordowanym... nie wiedziała jak to wszystko może się rozegrać. Przecież Pan Kot może się okazać wcale nieprzyjaznym osobnikiem i zaraz się na nich rzucić.
Dużo się nie pomyliła... mgła zgęstniała... zrobiło się chyba jeszcze zimniej więc odruchowo opatuliła się swoimi rękoma. Bardzo jej się to nie podobało. Mogła posłuchać bliźniaków, iść stąd już dawno temu, może nie wpakowaliby się w żadne kłopoty. I najgorsze w tym wszystkim było to, że najmniej martwiła się o samą siebie. Nie chciała, by towarzyszom jej rozmowy coś się stało.
Gdy w jej głowie pojawiły się pierwsze szepty, otworzyła szerzej oczy już z przerażenia. Panie Boże Wszechmogący co tu się wyrabia?
- Panie Kocie, nic Panu nie zrobiliśmy.- Rzuciła w jego stronę z wyrzutem w głosie, bo przecież jak można atakować kogoś, kto nie stwarza żadnego zagrożenia? Przecież tylko stali, gawędzili, nikt mu nic nie zrobił a i nawet bezdomny kot został tylko przegoniony. Jedną ręką chwyciła za krzyż, który wisiał na jej szyi, w głowie próbując przekrzyczeć szepty modlitwą.
Ojcze nasz, któryś jest w Niebie... Powtarzała w myślach, wciąż patrząc na szeroko uśmiechającego się kota, gdy przypomniała sobie o bliźniakach. W ich głowach też były mary? Co jeżeli nie radzili sobie z nimi zbyt dobrze? Dostrzegła, że Lasse zasłonił uszy, spojrzała na Bossego i przygryzła dolną wargę, zastanawiając się czy i co powinna zrobić. Niech dobro zawalczy ze złem.
Wciąż recytując w głowie modlitwę, położyła swoje dłonie na ramionach bliźniaków. Nie tylko kot mógł wkradać się do ludzkich umysłów... nie tylko on mógł wpływać na myśli... Tak więc Rosa, nie spuszczając wzroku z Suzo, pozwoliła by w umysły, nieświadomych użycia przez anielicę mocy mężczyzn wkradła się bardzo piękna myśl i wizja. To samo miejsce, gwieździsta noc o której wspominali, czyste niebo, przyjemne uczucie ciepła i błogiego szczęścia spływające na nich wraz ze światłem księżyca. Na tę chwilę powinni zapomnieć o tym, że kiedykolwiek spotkali Rosę, a tym bardziej Suzo. Miała nadzieję, że piękno chwili będzie wstanie wygrać z marami zesłanymi przez kota.
Bestia zniknęła... rozejrzała się dookoła.
- Panie Kocie... Proszę nas zostawić.

Objawienie jako, że użyte na dwóch osobach... proszę by MG zadecydował, czy będzie trwać ustalone 2 posty czy tylko ten jeden + czy i jakie wystąpią efekty uboczne :3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 23 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 17 ... 23  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach