Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 03.06.19 14:01  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Jego pierwsze słowa ją nieco zaskoczyły. Pojawiły się obawy że to wszystko było bardzo skrupulatnie zaplanowane przez niego. Tym bardziej nie wiedziała co ma o nim myśleć. Zacisnęła dłonie nieco mocniej na kubku wpatrzona w niego, przełknęła głośniej ślinę czekając na dalszą część wypowiedzi. Gotowa wysłuchać jego historii, której częścią była. Przechyliła głowę w bok i poruszyła lewym uszkiem w odpowiedzi na jego pytanie. Nawet bardziej się wysiliła pomimo zmęczenia "Nic nie słyszę.." przemknęło jej przez myśl gdy próbowała wychwycić jakieś specyficzne dźwięki.
Kolejna cześć wypowiedzi sprawiła że serce trochę mocniej zabiło. Oczywiście powodem tego był strach, niepewność. Skoro byli sami w tym miejscu to nawet gdyby ją ze skóry obdzierał, nikt by nie usłyszał jej krzyków. Przycisnęła plecy mocniej do ściany, zupełnie jakby chciała się w nią wtopić. "Jak mam rozumieć jego słowa..?" kolejne wątpliwości się piętrzyły w jej lisiej główce. Na wzmiankę u ucięciu dłoni aż położyła oba uszka po sobie. Z tym mógł mieć rację, nie jeden by ją ładnie pokiereszował za kradzież. Teraz jak o tym myślała słuchając go, zastanawiała się ile osób chciało faktycznie wyrządzić jej krzywdę za kradzież.
Obserwowała jak sięgnął dłonią do swojego ucha i je ścisnął lekko. Przełknęła ponownie ślinę i biały puchaty ogonek wsunął jej się między nogi w geście obronnym. Nie wyglądała na rozluźnioną. Pomimo spokojnej rozmowy nadal była spięta, a to wycieńczało jej organizm jeszcze bardziej po przemianie.
Poczerwieniała nieco na twarzy gdy powiedział na głos swoje wnioski. To czemu okradła go, było oczywiste dla niej. Nie była z tego dumna, robiła to żeby przetrwać. Słysząc to od kogoś obcego ją jedynie zawstydziło. Spuściła wzrok, wlepiając go gdzieś w bok. Dłonie lekko zadrżały trzymając naczynie przy piersi.
Przeniosła spojrzenie na lisa gdy tylko doszło do jej uszu że nie chce od niej zapłaty. To było dziwne, zaalarmowało ją w jakiś sposób. Przygryzła dolną wargę starając się odczytać jego intencje. Nie potrafiła pojąć tego wszystkiego, nie wiedziała co mu chodziło po głowie. Chciał jej zaproponować coś korzystnego dla obojga?! Przez jej główkę przewijały się różne myśli. Próbowała zgadnąć jaka co to mogłoby być. Patrząc na niego nie widziała na nim żadnych ran, nie mógł wiedzieć o jej leczących możliwościach. "Powiedział że nie umiem kraść.. chce mnie nauczyć tego żebym kradła dla niego w zamian za ochronę?" ta myśl brzmiała sensownie w jakimś stopniu, nie uśmiechał jej się ten pomysł. Z zamyślenia w końcu wyrwały go jej słowa. Puściła dolną wargę i rozdziawiła pyszczek zaskoczona jego słowami. Aż kubek z wodą jej się wyślizgnął z dłoni oblewając resztką zawartości dolną część kimona dziewczyny. Szybko złapała za naczynie niezdarnie w dłonie zanim upadło na podłogę. Czuła jak nieznośne ciepło wpełzła na policzki, pochylona w dół, ze spuszczoną głową w takim stopniu że białe pasma włosów zakrywały jej czerwoną twarz. "C..co on właśnie.. powiedział?!" przemknęła jej przez myśl. Nie miała odwagi teraz na niego spojrzeć, nie wiedziała co ma powiedzieć. Sprawiał wrażenie nieprzewidywalnego typa. Taka cicha woda. Jak jest miły to fajnie, ale jak się go rozzłości to nie wiadomo do czego był zdolny.
Zastrzygła uchem gdy zaraz po tym dziwnym wyznaniu dodał że nie musi mu wcale z miejsca udzielać odpowiedzi na jego ofertę. Z jednej strony odetchnęła z ulgą, bo nie była w stanie sklecić w głowie żadnego sensownego zdania. Uniosła główkę tak żeby wbić w niego złote ślepia, nadal czerwona na twarz z zawstydzenia. Skinęła powoli głową na znak że rozumie. Podała mu lekko drżącą dłonią pusty kubek. - T.. to.. bardzo dużo.. informacji.. jak na jeden raz.. - wymamrotała nieco ciszej odwracając wzrok od niego, zbyt speszona żeby patrzeć mu nadal w twarz. - Nie do końca rozumiem.. tą propozycję.. brzmi dziwnie.. n-nikt mi nigdy nie proponował czegoś takiego.. - wydukała na powrót opierając się o ścianę, przytknęła rozgrzany policzek do zimnej powierzchni. "Dziwny typ.. głupotą byłoby go rozgniewać.. zwłaszcza że nie wiem do czego jest zdolny.." przemknęło jej przez myśl. Kątem oka spojrzała na niego i po chwili przymknęła ślepia. - Przepraszam że.. że to tak wyszło.. z tą kradzieżą.. - wydukała nieco cichszym głosem, ewidentnie zmęczona. Nadal jednak spięta, nie umiała się przy nim rozluźnić. Tym bardziej po jego propozycji, nie wiedziała czego się spodziewać.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.06.19 7:03  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Nikt nie usłyszałby jej krzyków i wołania o pomoc. Znalazła się w miejscu, w którym była zdana na łaskę szalonego lisa i w związku z tym jej obawy były słuszne. Jednak Rashn, ów szaleniec, nie chciał jej skrzywdzić, a z każdą chwilą nabierał do niej coraz większego współczucia.
Nie wiedział ile dziewczyna, która przywykła do głodu i chłodu musiała wycierpieć w swoim dotychczasowym życiu. Nie wiedział nawet ile ono trwało, lecz widział, że jest przerażona. Zdawała mu się taka niewinna, a gdy położyła po sobie uszy słysząc o karach dość typowych dla złodziei Rashn był już przekonany, że nie zdawała sobie nawet sprawy jak bardzo każdego dnia ryzykuje.
- Nie powinnaś już kraść - pomyślał czarny lis uważnie obserwując swoimi złotymi ślepiami kulącą się pod ścianą postać. Nie wypowiedział jednak tych słów głośno. Wiedział, że jeżeli będzie zdesperowana, głodna to znów pokusi się o zabranie czegoś, co do niej nie należy. Lis mógł tylko liczyć na to, że do takiej sytuacji nie dojdzie.
Jej wstyd, gdy słuchała o kradzieży tylko utwierdził go w przekonaniu, że nie pomylił się co do niej. Była tylko niewinną kobietą, która drżała przed nim ze strachu.
Musiała się rozluźnić. Mógł ją przekonywać, że nie ma złych zamiarów. Byłby nawet skłonny przyznać się, że jest gotowy spróbować jej zaufać. Wiedział jednak, że na razie to nic nie da. Nie posłucha go, tak jak nie posłuchała, gdy mówił, że nie chowa w sobie żadnej urazy za to, że go wtedy okradła.
Rozumiał ją. Sam niechętnie ufał nikomu, a ona miała tylko słowa i kilka gestów, które mogły być tylko grą. Frustrowało go to, lecz nie dziwiło.
Pewnym optymizmem napawał go jednak fakt, że dziewczyna nie patrzyła na niego jak na szaleńca, raczej unikała jego wzroku zakłopotana. I tu również bez problemu pojmował jej stan. Jego propozycja mogła być odbierana różnie, a on chciał wszelkie szczegóły dopiero negocjować. Nie wiedział czy chce z nią współpracować, czy by pracowała dla niego. Nie znał jej umiejętności, nie wiedział co potrafi. Było tyle niewiadomych, które były konieczne, by zrozumieć. To jednak nie był czas na negocjacje. Czuł się jakby trzymał przy skroni lisicy pistolet i słodkim głosem pytał, czy chce cukierka. A to wszystko za sprawą jej czerwonej twarzy rozlanej wody. Przewaga, którą miał nad dziewczyną dawała mu poczucie spokoju, a jednocześnie była krępująca dla przygarniętego lisa. Liczył jednak, że z czasem zrozumie, że strach jest zbędny - przynajmniej dopóki nie postanowi Rashna oszukać.
- Więc jesteśmy pionierami. Tobie nikt takiej propozycji nie złożył, a ja nigdy wcześniej jej nie składałem. - Ta myśl była trochę niepokojąca, Lis stąpał po nieznanym sobie gruncie. Ciekawość była jednak światłem, które rozświetlało mu mroki podróży.
Słowa dziewczyny o nadmiarze informacji tylko przyśpieszyły to, o czym Rashn musiał w końcu pomyśleć. Dotąd, od kiedy tylko wrócił, całą swoją uwagę poświęcał przygarniętemu zwierzątku. Nakarmił ją, lecz sam nie zadbał o swój posiłek.
Zsunął się z łóżka, a gdy stanął już na nogi pewnie wyciągnął dłoń po kubek. Gdy jednak jego palce znalazły się na naczyniu, przymknął na chwilę oczy.
Nie mógł jej tak zostawić, nie z przemokniętym ubraniem.
- Powinnaś się przebrać - Zaczął spoglądając na lisicę, trzymając podany przez nią kubek w prawej ręce. - Nie mam nic co by pasowało, ale nie powinnaś wybrzydzać, weźmiesz coś mojego. To będzie...  Po wyjściu z sypialni na prawo i drugie drzwi po prawej. - Mówiąc o wyjściu z pokoju, w którym się znaleźli, spojrzał w kierunku drzwi, które dotąd ograniczały dla Sei jego kryjówkę do czterech ścian i niewielkiego skrawka przestrzeni pomiędzy nimi. Nie wiedziała nawet, że tuż za nimi kryje się całkiem obszerne pomieszczenie zapełnione różnego rodzaju łupami Rashna, a po prawej są wiecznie otwarte drzwi i korytarz - dla odmiany niezagracony. To właśnie w jednym z pomieszczeń, do których dostawało się przez ten korytarz Lis trzymał większość swoich ubrań, choć całkiem spora część była już zniszczonych i trzymanych tylko z sentymentu. - Wybierz sobie cokolwiek chcesz, a później - zawahał się. - gorąca kąpiel jest rozluźniająca. Nie krępuj się, to będą pierwsze drzwi po prawej, na pewno trafisz.
Na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech, taki który jest właściwy ludziom chcącym podnieść kogoś na duchu, lecz nie mającym pojęcia w jaki sposób mogliby to uczynić. Ledwie uniesione kąciki ust i przyjazne spojrzenie trwające ułamek sekundy, po których Lis ruszył w stronę czekającej na niego, dawno zimnej, kolacji.
Miał z początku wątpliwości, czy dziewczyna będzie miała siły wykonać jego polecenie. Nie mógł jednak jej wszędzie nosić, a przede wszystkim musiała się rozluźnić, przestać się bać. Kiedy zmieniła się w zwierzę dość szybko uciekła w poszukiwaniu jedzenia. Teraz minęło znacznie więcej czasu i Rashn był przekonany, że to strach ją paraliżuje, a nie wycieńczenie.
Gdy niemalże minął drzwi zatrzymał się na chwilę i obrócił nieznacznie głowę w jej stronę, tak by widzieć dziewczynę kątem oka.
- O mojej propozycji jeszcze porozmawiamy i wtedy mam nadzieję wszystko Ci wyjaśnić. Na razie jednak mamy na głowie sprawy nieco pilniejsze. Ja powinienem zjeść kolację, a Ty odpoczywać. - Po tych słowach wyszedł i skierował się w stronę okrągłego stołu stojącego na środku pomieszczenia niczym karzeł w sali balowej olbrzymów. Był zdecydowanie za mały jak na to pomieszczenie, lecz Rashn miał do niego spory sentyment. Wygrał go kiedyś w karty i to nawet nie oszukując.
Nie odpowiedział jej na przeprosiny. Z początku chciał powiedzieć "nie przepraszaj", lecz powtórzyłby się i kto wie czy tym razem osiągnąłby odmienny skutek. Nie chciał też, by zaczęła go lekceważyć - by nie pomyślała, że cokolwiek zrobi on przymknie na to oko. Tamtą kradzież dawno już jej wybaczył, to była ledwie błahostka, a oni się nie znali. Kolejne oszustwa byłyby już jednak o wiele bardziej osobiste i tym boleśniejsze dla Rashna, że ten nie uczynił jej nic złego, a starał się zrobić choć trochę dobrego.
Zachował dla siebie myśl: - Liczę, że to jak wyjdzie z kradzieżą będzie najbardziej dochodowym nieudanym występkiem jakiego tylko dokonałaś. Zarówno dla Ciebie jak i dla mnie. - Podejście iście biznesowe, lecz obawiał się, że dziewczyna, która jeszcze przed chwilą zaczerwieniła się, gdy usłyszała, że jej chce, może znów poczuć się onieśmielona takimi nazbyt odważnymi deklaracjami. Niech ma czas wszystko sobie poukładać.
Nie od razu zajął miejsce przy krześle przed czekającym na niego talerzem. Opróżnił najpierw kieszenie wykładając wszystko na przeciwległą część stolika. Wyciągnął także klucze do swojego schronienia - jego prywatnej lisiej norki. Przyglądał im z niepewnością w sercu. Zawsze je tu zostawiał, lecz czy dziewczyna po prostu nie postanowi mu uciec pomimo jego szlachetnych zapewnień? Mogła nawet znów spróbować go okraść.
W końcu jednak usiadł, a jego dłoń wysunęła się z kieszeni by wreszcie zaspokoić lisi głód. Klucze leżały w tym czasie tam gdzie reszta rzeczy, choć położone jako ostatnie, znalazły się bliżej środka.
Rashn to taki typowy lis, najpierw napsocił, a potem uciekł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.19 16:16  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Ta cała sytuacja z czarnym lisem była czymś innym niż miała dotychczas do czynienia. Bo nagle pojawia się typ który oferuje pomoc pomimo tego co się mu zrobiło. Nie wiedziała jak to ugryźć, nie była osobą która ufa od początku tylko dlatego że ktoś się do niej uśmiechnie miło. Przejechała się na tym już jako mała dziewczynka. Okrucieństwo czasami nie miało granic, a przekroczenie progu czyjejś piwnicy nie kończyło się niczym dobrym.
Oddała mu kubek oczywiście, skoro już był pusty. Z początku nawet nie zauważyła że materiał kimona był mokry, dopiero gdy Rashn o tym napomknął, wlepiła spojrzenie w wilgotną część. Uniosła spojrzenie na lisa i przez chwilę się w niego wpatrywała. Przechylając lekko głowę w bok słuchała jego słów. Informacja nie była trudna do zapamiętania. "Drugie drzwi po prawej stronie.. i pierwsze drzwi po prawej stronie.." powtórzyła w myślach lekkim skinieniem głowy dając mu znać że zrozumiała informację.
Nie miała siły teraz żeby za nim chodzić więc czekała w spokoju aż Rashn wyjdzie z sypialni. Gdy tak się stało, niemalże od razu osunęła się po ścianie w dół. Cały stres ją strasznie wycieńczył, nie wspominając ponowna przemiana w bardziej ludzką formę. Oczy same się kleić zaczęły. "Tylko na chwilkę.. zamknę ślepka tylko na chwilkę.. tylko na.." z tą myślą odleciała w krainę snów.

Złote ślepia się powoli otworzyły skanując to co miała przed sobą. Nie wiedziała na ile odleciała, ale czuła się już znacznie lepiej. Powoli się podnosząc do pozycji siedzącej, spojrzeniem szukając czarnego lisa. Nic. Wyglądało na to że była sama w pomieszczeniu. Podniosła się z łóżka i podeszła do otwartych drzwi. Wychyliła najpierw głowę i rozejrzała się na prawo i lewo. Przypomniała sobie instrukcje mężczyzny i weszła w pierwsze drzwi po prawej stronie. Tam na spokojnie mogła się rozebrać i wykąpać. Chłodna woda była bardzo orzeźwiająca i podniosła ją na duchu. Przez chwilę brała pod uwagę jego propozycję o ubraniu ale wpatrując się w kimono jakoś ciężko było jej rozstać się z jedynym dobytkiem jaki posiadała. Pokręciła głową na boki i po chwili ubrała swoje własne ubranie. Zgarnęła kilka mokrych, białych kosmków poprzylepianych do twarzy.
Drzwi do łazienki się otworzyły i znowu dziewczyna najpierw wyściubiła pyszczek a potem ruszyła korytarzem bardzo powoli. Co jakiś czas sprawdzając mijane przez nią drzwi, wszystkie były zamknięte. - Jest stąd jakieś wyjście? - mruknęła pod nosem i zatrzymała się przed jednym z pomieszczeń. Jej spojrzenie przykuł pęk kluczy leżący na półce. "Ach.. to chyba jego.." przemknęło jej przez myśl gdy podeszła bliżej pułki. Rozejrzała się nie widząc w zasięgu wzroku lisa i powróciła wzrokiem do kluczy. Wahała się naprawdę długo. "Mogłabym je wziąć.. i.. i poszukać wyjścia z tego miejsca.." ta myśl kusiła tak bardzo. Wyciągnęła przed siebie dłoń jakby chciała wziąć przedmiot do ręki ale się zatrzymała. Cofnęła dłoń z westchnięciem i odsunęła się od szafki. Ruszyła dalej na poszukiwania czarnego lisa, a może chciała się rozeznać w miejscu w którym jakby nie patrzeć była przetrzymywana.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.19 17:59  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Rashn nawet przez chwilę nie oczekiwał, że dziewczyna za nim pójdzie. Na pewno nie teraz, gdy był zajęty własnymi sprawami. Miał zjeść kolację, a nie ucięło mu jeszcze rączek, żeby nie mógł tego zrobić bez pomocy.
Należy też zauważyć, że chciał dać lisiczce czas, żeby ta mogła wszystko przemyśleć i przede wszystkim przestać się przed nim trząść ze strachu. Nie chodziło nawet o to, że miał coś przeciwko zastraszaniu ludzi, lecz jeżeli chciał żeby z nim została, to musiała czuć się chociaż na tyle swobodnie, żeby nie kryć się po kątach. Gdyby chciał trzymać dla towarzystwa kogoś wystraszonego, to przykułby go w łazience łańcuchem.
Zjadł mniej więcej w czasie, gdy Sei zaczynała swoją kąpiel i wtedy postanowił, że koniecznie powinien ubezpieczyć jedną z niewielu rzeczy, które można znaleźć w kryjówce, których dziewczyna nie powinna dostać w swoje rączki. Tego co uprzednio schował do kieszeni. Trzeba przyznać, że wyjątkowo z tym zwlekał, ale bardzo często przerywał jedzenie by zrobić jeden, czy dwa drobiazgi.
Postanowił ukryć to na niższym poziomie schronu, gdzie dziewczyna raczej nie zejdzie, a nawet gdyby nie odnajdzie kryjówki. W zasadzie schron był naszpikowany tajemnymi schowkami, przy czym część z nich to improwizacja samego lisa.
Nie zajęło mu to zbyt wiele czasu i wrócił zanim dziewczyna skończyła się myć. Wystarczyło mu tylko schować niewielki przedmiot w miejscu, które dobrze znał, a do którego bez wiedzy trudno jest się dostać.
Następnie porwał z jednej z półek szczotkę do futra i wrócił do swojej sypialni. Tym samym dziewczyna mogła szukać go po całym schronie, dokładnie badając kolejne pomieszczenia - także te, które nie były możliwe do otwarcia nawet dla Rashna, a znalazłaby go dopiero w miejscu, w którym się obudziła.
To zresztą było dla niego dość logiczne - to jego sypialnia. Łóżko, na którym może się wygodnie rozsiąść i położywszy swój ogon na kolanach zacząć go czesać. O futro trzeba było w końcu zadbać. Gdyby dziewczyna postanowiła sprawdzić sypialnię, to zastałaby Rashna siedzącego na łóżku i czeszącego swój ogon. Jego oczy byłyby wtedy zamknięte. Sam był w końcu zmęczony, a dotąd najpierw zajmował się dziewczyną, a potem nadrabiał zaległości, które powstały przez przygarnięcie fenka. Przyjemne czesanie sprawiło, że powoli zaczął zasypiać.
- Może powinienem zawołać, że tu jestem? - Zadał sobie pytanie w myślach. Był rozdarty pomiędzy chęcią dania jej czasu, by mogła wszystko sobie przemyśleć, poukładać, a brakiem zaufania do pozwolenia jej na błąkanie się samej po jego norce. Ostatecznie jednak nieufność musiała zostać odsunięta na bok.
- Nie ucieknie - przecież nie znajdzie klucza do wyjścia, nie ukradnie niczego - w końcu co by z tym zrobiła, nie będzie na tyle głupia by starać się go zadźgać nożem - nawet w takiej sytuacji miałby nad nią przewagę, był w końcu byłym żołnierzem i wielokrotnie musiał walczyć, dziewczyna wyglądała na taką, która raczej podkulała swój ogon, ostatecznie nie podejrzewał jej o złe intencje i co najwyżej, gdy trafi do kuchni, zje mu nieco zapasów, lecz to dobrze - powinna nabrać sił. - Racjonalizował swoje motywy Rashn, nie będąc do końca ze sobą szczerym. Tak naprawdę po prostu chciał jej zaufać. Jednak przecież ten lis się do tego tak łatwo nie przyzna. Zaufanie to dla lisa nie byle sprawa.
Z drugiej strony dziewczyna miała jednak pewną wskazówkę na temat tego gdzie Rashn przebywa. Kiedy wszedł do swojej sypialni, by oddać się dbaniu o swoje futro, zamknął za sobą drzwi. Jeżeli Sei połączyłaby fakt, że te uprzednio były otwarte - dostałaby odpowiedź, gdzie czarny Lis przebywał - szczególnie, że mogła słyszeć, gdy mężczyzna przechodził obok łazienki.
Jeżeli jednak nie spostrzegła tego faktu, bądź też postanowiła tak naprawdę poznać to miejsce, to natrafiłaby na zaledwie pięcioro drzwi, które nie wymagały używania kluczy leżących w głównym pomieszczeniu schronu. Dwa z nich już znała, był to pokój przerobiony przez Lisa na garderobę oraz ten wykorzystywany jako łazienka. Była też kuchnia, ta znajdowała się naprzeciwko sypialni po drugiej stronie "salonu". Kolejne drzwi to pokój, który był w zasadzie pusty - poza dwiema szafami i opartym o ścianę materacem - zapewne dawną częścią jakiegoś łóżka. Zamknięte nie były także schody prowadzące na niższy poziom, a tam otwarte były jedne drzwi prowadzące do czegoś w stylu ogródka, w którym jednak nic nie rosło. Najwidoczniej Rashn nie miał dobrej ręki do roślin i nie wykorzystywał w pełni potencjału miejsca, które zagarnął jako swoją kryjówkę. Były jeszcze jedne drzwi, które dało się otworzyć, choć ktoś sprawdziwszy powiedziałby, że są zamknięte. Tak naprawdę były po prostu zepsute i zamiast nacisnąć na klamkę należało ją podnieść. Chyba ten schron budowali Chińczycy...
Wyjście było oczywiste zamknięte, lecz gdy dziewczyna by się przyjrzała, to spostrzegłaby, że wisi nad nimi resztka tabliczki, która informowała, że to właśnie tutaj można opuścić schron. Zapewne było tu kiedyś o wiele więcej oznaczeń, choćby drogi ewakuacyjne, jednak Rashn chyba ich nie lubił, bo usunął większość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.19 14:12  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Błąkała się po jego kryjówce uważnie obserwując to miejsce, ale nie dotykając niczego. Jak by nie patrzeć, była w gościach. Może wbrew własnej woli, ale jednak nie należało nadużywać gościny niezrównoważonego czarnego lisa. Po czasie wracając korytarzem dostrzegła zamknięte drzwi do sypialni i skradając się, zatrzymała się przed nimi. Z początku zastanawiała się czy powinna po prostu wejść czy może czekać przed pokojem aż ten sam do niej nie wyjdzie. Po dłuższej chwili jednak zbliżyła dłoń do drzwi i cicho zapukała. Po czym otworzyła pomieszczenie i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Oparła się o nie plecami i przełknęła głośniej ślinę. - Umm.. dziękuję za twoją opiekę.. - zaczęła grzecznie w jego stronę. - Trochę mi głupio z powodu całej tej sytuacji.. - ściszyła nieco głos. Ewidentnie spacer po jego kryjówce dał jej wystarczająco czasu żeby mogła sobie wszystko przemyśleć. Jak widział nie wzięła jego ubrania, po kąpieli założyła swoje ubranie. Była do niego bardzo przywiązana, to było widać. - Z tego wszystkiego.. nawet się nie przedstawiłam.. mam na imię Seiyushi.. - dodała po chwili nieco nieśmiałym głosem. Nadal sprawiała wrażenie zestresowanej, ale już nie tak wystraszonej jak wcześniej. - Nie wiem co mam myśleć o twojej propozycji.. nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. O tej sytuacji.. o twoich słowach.. nie znamy się.. oboje jesteśmy wymordowanymi.. - wymruczała cichuteńko jakby chciała rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze dnia obojga. - Jestem wdzięczna za posiłek.. choć.. gdybym wiedziała od początku że wiesz, że nie jestem zwykłym zwierzęciem.. to pewnie nie okazałabym ci aż takiej wdzięczności.. - dodała nieco się pesząc, nie leżało jej to kompletnie. Przecież lizała go po szyi o po poliku w ramach podziękowania, ale robiła głównie po to żeby być bardziej wiarygodnym zwierzątkiem! Było jej z tego powodu głupio, stąd nieco lekkiego różu na polikach gdy o tej sytuacji mu wspominała. - Odwdzięczę się za ta dobroć.. jakoś.. - dodała po chwili, zerkając mu już nieco pewniej w twarz.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.07.19 22:10  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Zamknął oczy. Jego ruchy stały się wolniejsze, a chwyt szczotki był bardzo niepewny, ta mogła wypaść w każdej chwili. Niemal odpłynął.
Nagle dźwięk pukania wyrwał go ze snu. Palce zacisnęły się na drewnianym uchwycie a oczy uniosły w stronę drzwi. Zawsze miał bardzo płytki sen, łatwo było go wybudzić. Przynajmniej od kiedy tylko pamiętał, od kiedy był lisem.
Nie zdążył jednak niczego powiedzieć, a może nie wiedział, że powinien? Dziewczyna jednak dość szybko przekroczyła próg jego sypialni, a Lis obserwował ją uważnie.
Słyszał jej podziękowania i to było dla niego miłe. O wiele milsze niż Lisiczka mogła przypuszczać. W końcu pragmatyk Rashn szukał w tym wszystkim korzyści, jednak jak dotąd za uprzejmość i troskę względem swojego gościa otrzymywał nieufność, strach, czy nawet próbę odtrącenia go, gdy przeniósł ją na łóżko. Dzięki tym prostym słowom wszystko co zrobił wcześniej nabrało dla niego znaczenia. Na jego ustach pojawił się łagodny uśmiech.
Z początku nawet nie zwrócił uwagi, że dziewczyna się nie przebrała. Nie przypisywał temu wielkiego znaczenia ani teraz, ani wtedy, gdy powiedział jej, żeby założyła na siebie coś suchego. Był praktyczny, nie chciał by Lisiczka chodziła w przemoczonym kimonie. Teraz jednak te zdążyło już wyschnąć.
Może gdyby miał jakieś dziwne szalone fantazje związane z przebieraniem kobiet w swoje ubrania i twierdzeniem, że dzięki temu może czuć ich zapach, kiedy nosi te ciuchy, to zmartwiłoby go niewykonanie polecenia. Gdyby był despotą wymagającym bezwzględnego posłuszeństwa - również. On jednak był praktycznym lisem, który w obecnej sytuacji nawet niespecjalnie zwrócił uwagę na to, że dziewczyna nie wybrała sobie niczego z jego "szafy" zamiast tego pozostając przy swoim brudnym, lecz własnym ubraniu.
Kolejnym miłym prezentem było imię. Dla Rashna te nie miało specjalnego znaczenia. Nie pomyślał nawet, by o nie spytać. Nawet swoje wybrał przypadkiem, nie mając pojęcia co oznacza. Skoro jednak je poznał, może ją nazwać - a to miało niemałe znaczenie.
- Ładnie, miło mi, że je poznałem. - Powiedział słysząc jej imię. Tak naprawdę nie wiedział jak zareagować. Cieszył się z tego powodu, ale nie miał pojęcia co się powinno powiedzieć w sytuacji poznania czyjegoś imienia po całkiem sporym czasie i porwaniu. Może rzeczywiście ta sytuacja była nieco niezręczna?
Chciała wrócić do jego propozycji, lecz jej słowa, zmieszanie... Nie była jeszcze na to gotowa. Nie przerywał jej jednak, zamiast tego spuścił wzrok na swój ogon i patrząc na dłoń, która powoli przesuwała szczotkę nad puszystym futrem.
- Oboje jesteśmy lisami, które mogą sobie wzajemnie pomóc. To mi wystarczy - Pomyślał rozważając jej słowa. Dla niego fakt, że go nie znała nie był wadą. To prawda, że było to ryzyko, lecz jednocześnie żadne z nich nie miało wobec drugiego oczekiwań. Nie miało powodu do niechęci, ani też nie zostałoby oczekując w zamian czegoś, czego drugie dać nie mogło. Lis wierzył, że dzięki temu łączyłby ich wspólny interes. Nie podzielił się jednak tymi myślami.
- Nie musisz na razie o tym myśleć. Chcę żebyś wypoczęła, nabrała nieco sił i mogła liczyć na nieco spokoju. Może usiądziesz? - Jego głos był spokojny, a on sam nieco senny. To nie była dobra pora na poważne rozmowy, poza tym chciał jej pokazać, że może czerpać ze współpracy z nim korzyści. Uważał, że to jest konieczne, skoro słowo nie były tu dostateczne.
Nie pojmował do końca jej słów - żeby nie pisać, że znów uznał, że dziewczyna jest urocza - choć tak się stało. Po prostu z początku nie był w stanie pojąć dlaczego wiedza sprawiłaby, że nie podziękowałaby mu równie gorliwie. Dopiero rumieniec na jej policzkach naprowadził go na właściwy trop i chyba zrozumiał - tak sądził.
- Cieszę się, że nie wiedziałaś w takim razie. - Powiedział niemal od razu, zanim pojął jak bardzo niestosowne mogą to być słowa. Przed tym ponownie spojrzał na jej twarz, lecz gdy zobaczył rumieniec i połączył fakty sam mimowolnie spuścił wzrok, znów spoglądając na swój ogon.
- Możesz... - Spojrzał znów na jej twarz, chciał zmienić temat, a przy okazji uzmysłowić jej jej tragiczne położenie. - Możesz korzystać z zapasów, które tu zebrałem - przynajmniej przez jakiś czas. Nie krępuj się i jeśli poczujesz głód, weź czego Ci trzeba. - Mówił oczywiście o jedzeniu i piciu. Nie miał co prawda nic przeciwko temu, żeby dotykała jego rzeczy - najważniejsze były schowane, lecz nie życzył sobie, by nagle Lisiczka wyniosła wszystko z jego kryjówki i sprzedała.
Nie wiedział jak skomentować słowa o odwdzięczeniu się. Było za wcześnie na to, poza tym powiedział jej czego chce, a ona jeszcze nie podjęła decyzji. Do tego czasu miał pewne obawy, że rozmowa o daniu mu czegoś w zamian byłaby tylko sposobem na odmowę - może Lisiczka wciąż boi się, że jeżeli powiedziałaby mu prosto w twarz, że nie dostanie tego, czego chcę, to zrobiłby jej coś złego?
Ostatecznie, po dłuższej chwili, odpowiedział patrząc kobiecie przez cały czas w oczy:
- Trzymam Cię za słowo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.07.19 20:29  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Lekko skinęła głową gdy skomplementował jej imię i czekała aż sam się przedstawi. Jego imię jednak nie padło zaraz po jej, nawet potem o nim nie wspominał. Obserwowała go uważnie, widziała jak czesał swój puchaty ogon, ona sama podkuliła swój śnieżno biały ogonek pod kimonem. Przez chwilę rozważała jego propozycję i po chwili uzbierania kilku za i przeciw tej propozycji, odchyliła się od drzwi i zbliżyła się w jego stronę. Trochę niepewnie ale usiadła na łóżku obok niego. Słysząc jednak komentarz odnośnie jej wyznania związanego z okazaną wdzięcznością, aż poczerwieniała bardziej na jego słowa. Czemu musiał ją jeszcze bardziej tym zawstydzić?! Spuściła nieco głowę, biała grzywka przysłoniła złote ślepia lisiczki. - Nie podałeś mi swojego imienia.. - szybko postanowiła zmienić temat, żeby jej już bardziej nie zawstydzał. - Um.. nie chce cię wykorzystywać.. pozbierałeś te zapasy sam.. nie miałabym serca ci ich odbierać.. sama mogę zadbać o pożywienie.. zawsze radziłam sobie sama.. - wyjaśniła szczerze, choć nieco cichszym głosem. Jakby była jeszcze nieco skrępowana tą całą sytuacją, ale nie można było się jej dziwić.
Podniosła spojrzenie na niego słysząc ostatnią wypowiedź i uśmiechnęła się do niego bardzo łagodnie. - Dotrzymuję słowa.. i spłacam swoje długi.. czasami to trochę trwa bo w tych czasach trudno.. ale daję z siebie wszystko.. - wyjaśniła. Miała możliwość mu się odwdzięczyć, kiedyś może mu pomóc jak byłby ranny. Nie chciała mu o tym jednak jeszcze mówić, na to przyjdzie czas jak warunki będą sprzyjające.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.07.19 21:08  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Rashn obserwował Lisiczkę. Wciąż wyglądała na bardzo niepewną, wystraszoną, lecz mimo to usiadła obok niego. To był dla niego dobry znak.
Otworzył jednak szeroko oczy, gdy usłyszał słowa dziewczyny. Przez chwilę nie był pewien, czy jego pamięć go zawiodła, czy też to Lisiczka się pomyliła. Była w szoku, wkrótce po tym przeżyła bolesną przemianę, mogła zapomnieć, jednak zdradził już jej swoje imię. Dużo wcześniej, zanim po raz pierwszy zostawił ją samą w swojej sypialni. Nie widział jednak powodu, by go nie powtórzyć.
- Podałem... Wcześniej, ale to nieistotne. Nazywam się Rashn. - Z początku jego słowa były lekko zamyślone, a on patrzył gdzieś w pustą przestrzeń. Kiedy jednak ponownie zdradził swoje imię uśmiechną się w stronę Lisiczki, która ukrywała przed nim swoje oczy - co sprawiło, że wyglądała całkiem uroczo i niewinnie.
Wyciągnął dłoń, w której trzymał szczotkę w stronę dziewczyny, podając jej narzędzie do dbania o swoją kitę.
- Powinnaś zadbać o swój ogon i być z niego dumna. Za często go chowasz. - Wiedział, że podkulenie ogona przez Seiyushi nie wynika ze wstydu, a raczej ze strachu. Mimo to uważał, że był śliczny - prawie tak śliczny jak jego własna kita.
Był jednak nieco przygnębiony, że dziewczyna kompletnie nie pojmowała tego co do niej mówił. Pozwolił jej wziąć swoje jedzenie, a ona mówiła mu o tym, że poradzi sobie sama i nie chce mu nic odbierać. Już nie chodziło o fakt, że go chciała okraść, a o to, że znalazła kawałek starego chleba jako swoją kolację, która miała zapewnić jej siły do kolejnej przemiany. Zdaniem Rashna nie radziła sobie aż tak dobrze, jak próbowała przedstawić.
- Nie zmuszę Cię, żebyś skorzystała z moich zapasów. - Zaczął przerywając w połowie i drugą część zdania wypowiadając dopiero po chwili, gdy zdał sobie sprawę, że sam początek nie wystarczy i mógłby zostać mylnie zrozumiany. Lisiczka mogła pomyśleć, że zamiast o jej słowach, mówi o geście, który chwilę temu wykonał, a na który ona nie zdążyła jeszcze zareagować.
- Powiedz mi, naprawdę chcesz nie skorzystać z okazji na zjedzenie kilku posiłków? Mogłabyś nabrać sił i nawet jeżeli byś postanowiła mi odmówić... nawet wtedy byłoby Ci o wiele łatwiej. Powiedz mi także, czy chcesz zawsze musieć radzić sobie sama? Nie wolałabyś choć raz mieć kogoś, kto Cię wesprze? - Pytanie Rashna oczywiście dotyczyło jego wcześniejszych słów o częstowaniu się jego zapasami, lecz było też znacznie szersze. Kiedy jeszcze błąkał się, uciekając przed prawdziwymi bądź wyimaginowanymi wrogami marzył czasami o tym, żeby być częścią większej społeczności. Nie ufał jednak innym na tyle, by z jakąkolwiek grupą zostać na dłużej. Teraz miał znaleziony schron, swoją bezpieczną norkę i sytuacja znacząco się zmieniła. Co do zasady nie potrzebował już niczyjej pomocy.
Patrzył jej prosto w oczy zastanawiając się czy dziewczyna rzeczywiście jest taka dobra i niewinna. To prawda, Rashn był dla niej życzliwy, oferował jej jedzenie i schronienie, nie żądając niczego w zamian, a jedynie licząc, że coś otrzyma. Jednak Lisiczka była wyjątkiem - była słaba, a Lis się nią opiekował. Rzadko jednak dawał ludziom do zrozumienia, że jest im coś winny i nawet jeżeli postanowił się odwdzięczyć, to były to raczej drobne gesty - myślał przede wszystkim o sobie i jego długi bardzo szybko się przedawniały.
- Możesz przez chwilę nie myśleć o tym, że jesteś mi coś winna i po prostu cieszyć się chwilą? - Powiedział do niej uśmiechając się szeroko i ukazując swoje lisie kły. To nie tak, że miał coś przeciw, to wszystko było niezwykle miłe. Jednak nie żegnali się jeszcze, a jemu się robiło nieco głupio. Liczył na to, że będzie mu wdzięczna, ale nie spodziewał się aż takich zapewnień z jej strony. Poza tym Rashn był zmęczony. Został zresztą zdradzony przez własne ciało ziewając, co nieudolnie próbował zasłonić wolną ręką. Znaczy co prawda zakrył swoje szeroko otwarte usta, lecz w żadnym razie nie uchroniło to jego ziewnięcia przed wypłynięciem do opinii publicznej, tj. w tym wypadku Sei bez trudu mogła to zauważyć, chyba że akurat kichnęła i zapatrzyła się na swoje nogi, bądź nastąpiła inna, trudna do uwierzenia, sytuacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.19 13:41  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Zaskoczył ją tym że już się jej przedstawił, nie pamiętała tego! Nie pamiętała zbyt wiele z wcześniejszej rozmowy z nim, jakieś urywki tylko. Zestresowana bardziej się skupiła na tym że była w niebezpieczeństwie niż tym co jej mówił. Zrobiło jej się trochę głupio że musiał się jej jeszcze raz przedstawić. - Umm.. wybacz że nie zwracałam na to wcześniej uwagi.. ale masz bardzo ciekawe imię.. - przyznała mu się. Nieco zaskoczona wzmianką o ogonie, ostrożnie ujęła szczotkę do czesania i nieco posmutniała. Tu nie chodziło o to że się wstydziła swojego ogona, był po prostu bardzo wrażliwy na dotyk, zwłaszcza ten z kategorii agresywnych ciągnięć. Przełknęła głośniej ślinę, nie chciała mu o tym mówić. Bała się że wykorzystałby tą słabość w jakiś paskudny sposób. Każdy jest miły, dopóki ma dobry humor. "Mam swoje powody żeby go chować.." przemknęło jej przez myśl gdy przycisnęła mocniej szczotkę do piersi.
Słuchała go już nieco bardziej uważnie niż wcześniej jak była taka wystraszona. - W stadzie byłoby bezpieczniej.. ale to zobowiązanie w jakiś sposób.. nie wiem czy jestem na takie coś gotowa.. nie wiem jak by to miało wyglądać. Nikt nigdy mi czegoś takiego nie proponował mając w zamyśle dobre intencje.. większość wymordowanych i ludzi ma.. złe intencje.. bardzo złe intencje.. - mówiła ze spokojem wpatrując się w swoje uda gdy to mówiła. Widocznie miała jakieś nieprzyjemne doświadczenia w przeszłości, nie było mowy żeby komuś takiemu jak Rashn szybko zaufała. Swoją postawą i łagodnością za bardzo przypominał jej kogoś bardzo okrutnego.
Zaskoczył ją ostatnią wypowiedzią. Spojrzała na niego z lekko rozdziawionym pyszczkiem nie do końca rozumiejąc jego słowa. - Ale jak? Jak mam to zrobić skoro pamiętam co ci zrobiłam i co ty zrobiłeś dla mnie.. i co próbujesz zrobić? Jak mam się cieszyć czymkolwiek w takiej sytuacji? Nigdy nie byłeś nikomu nic dłużny? Może jak spłacę swój dług wdzięczności to będę mogła się czymś faktycznie cieszyć.. - wyjaśniła mu swój punkt widzenia całej tej sytuacji. Było między nimi dziwnie, ale togo nie dało się obejść tak łatwo a przynajmniej nie tak od razu.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.19 22:52  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Imię Rashna oddawało jego podejście do nazw. Nie uważał, żeby były specjalnie potrzebne, sam przyjął takie, którego znaczenia nie znał - tylko dlatego, że dostrzegł je gdzieś napisane. Mimo tego był niezwykle chętny słuchać miłych rzeczy, nawet jeżeli nie dawał im wiary, bądź uważał, że są mówione tylko żeby mu się przypodobać.
Uśmiechnął się do Lisiczki i przytaknął tylko kiwnięciem głową na jej słowa o jego imieniu. Nie wiedział co powiedzieć, choć rozważał kilka możliwości: podziękować, powiedzieć jak je przybrał i że to w ogóle zrobił, czy zdradzić, że rzadko ktoś je chwali. Ostatecznie jednak nie wybrał słów, a jedynie drobny, choć wyraźny gest.
Sei nie musiała się jednak obawiać, że Rashn będzie chciał ciągnąć jej ogon. Nawet gdyby o tym wiedział, to musiałby być na nią naprawdę zły, żeby się do tego posunąć. W końcu sam był lisem i chociaż w jego przeszłości nikt mu się do ogona nie dobierał, to wiedział jak ten był dla niego cenny i przyjmował - dość lekkomyślnie - że jest ważny także dla Lisicy.
Natomiast jej kolejne słowa wprawiły go w spore zamyślenie. Patrzył przed siebie, odrywając od niej wzrok i palcami powoli głaszcząc swój ogon, nie ruszając przy tym samą ręką.
- Nie wiem czy moje intencje są dobre, czy złe. - Zaczął zamyślonym głosem, wypowiadając głośno myśli, które go dręczyły przez te kilka sekund od kiedy tylko usłyszał słowa dziewczyny. - Jestem tylko prostym lisem, który ma zdecydowanie za dużą norkę i... - Przerwał nie do końca wiedząc co właściwie chciał powiedzieć. Zresztą nie był nawet pewien, czy mówi do niej, czy raczej do siebie - wypowiadając swoje myśli na głos, by choć spróbować je lepiej pojąć. - chyba chcę Ci pomóc. - W końcu od tego się zaczęło. Od biednego, małego i głodnego lisiątka, które zasnęło mu na kolanach i jego decyzji, że powinien je nakarmić posiłkiem może nie najzacniejszym, lecz na pewno znacząco lepszym od tego co fenek znalazł.
- Chcę żebyśmy sobie pomagali. - Teraz, gdy poznał ją lepiej i upewnił się, że nie jest osobą, która zapomina o udzielonej jej dobroci, przynajmniej nie tak łatwo jak większość, mógł wypowiedzieć te słowa. - Nie wiem czy to jest dobra intencja, czy zła. Nie obchodzi mnie to. Wierzę, że to korzystne zarówno dla mnie, jak i dla Ciebie. - Nie mogli się w pełni zrozumieć, choć Rashn przynajmniej wypowiedział jej słowa, które zdradziły jego sposób myślenia. Nie były zupełnie różne, lecz operowały zupełnie innymi wartościami. Niekiedy za złe uważa się rzeczy przynoszące korzyść, choć moralnie niewłaściwie, a innym razem dobro nie doczeka się odpowiedniej nagrody. To nie znaczy jednak, że korzyść nie może mieć różnych postaci - a jedną z nich jest towarzystwo.
- Wiem czego chcę i wiem dlaczego. O wszystkim Ci powiedziałem, więc sama możesz ocenić jakie są moje intencje. - Spojrzał na nią i łagodnie się uśmiechnął. Nie powiedział tego, lecz nie chciał znać odpowiedzi. Nie dlatego, że obawiał się, że lisica doszuka się w jego motywach niegodziwości - nawet jeśli - nie miało to dla niego znaczenia. Nie chciał myśleć o tym czy coś jest słuszne, czy nie. Stał się lisem, czy to było dobre, czy złe? Mieszkańcy miasta wzgardziliby jego nową postacią, a większość Desperatów nie zwraca nawet na nią uwagi. Jednak czy gdyby nie został Wymordowanym, to byłby tym, kim jest teraz? Nie chciał przejmować się słusznością, wielkimi wartościami. Był może manipulantem, lecz przede wszystkim prostym lisem.
Wiedział, że dziewczyna nie mogła przestać myśleć o tym, że była jego dłużniczką - jak sama stwierdziła. Nie rozumiał tego jednak. Oferował jej trochę bezpieczeństwa, nieco jedzenia, jednak nie twierdził, że nie chce zapłaty. Wyraźnie powiedział czego oczekiwał, a nawet jeżeli lisiczka by się nie zgodziła nie odmówiłby innej formy rekompensaty. Z tym że to nie był najlepszy czas by o tym myśleć.
- Przepraszam. - Powiedział patrząc jej prosto w oczy. Mogło to się jej wydać dziwne, może nawet sprawiło, że jej pyszczek otworzył się jeszcze szerzej. Jednak kolejne słowa rozjaśniły lisiczce nieco obraz - mogła zrozumieć czemu zaczął właśnie w tych słowach. - Nie jesteś w stanie spłacić swojego długu. Nie masz pieniędzy, jedzenia, niczego co mogłabyś zaoferować już teraz. Nawet moja propozycja... to zbyt wcześnie byś dawała odpowiedź. Nie chcę żebyś zgodziła się czując potrzebę odwdzięczenia, a później tego żałowała. Nie odpłacisz mi się teraz, nie możesz. - Jego głos był spokojny, ale przez nieustanny kontakt wzrokowy - o ile Sei nie spuściła wzroku - mógł wydawać się niezwykle bezlitosny. W końcu jego słowa nie były miłe, jednak wierzył, że prawdziwe.
- Chcę tylko powiedzieć. - I jeszcze się tłumaczył! Tak, dokładnie na to wskazywał jego ton głosu i krótkie, acz łatwe do zauważanie zerknięcie w bok wraz z tymi słowami. Nie wiedział jakich słów powinien użyć, by wyjaśnić jej swoje stanowisko w tej sprawie. - Nie chcę byś zapomniała. Jednak spłata twojego długu... dzieli Cię od niej przepaść. Jeżeli będziesz za bardzo chciała ją przeskoczyć, spadniesz i nie zdołasz osiągnąć celu. Czasem musisz się cofnąć, by móc nabrać rozpędu i dopiero wtedy zdołasz pokonać przeszkodę. - Nie wiedział czy jego metafora ją przekona, lecz nie spuszczał z lisicy oczu - chciał wiedzieć czy udało mu się ją przekonać, chociaż wzbudzić wątpliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 2:56  •  Kryjówka Rashna - Page 2 Empty Re: Kryjówka Rashna
Teraz gdy miała okazję oswoić się z otoczeniem, z obecnością lisa było nieco łatwiej. Nadal czuła gdzieś wstyd na dnie swego dobrego serduszka, wstyd spowodowany tym że musiała go w przeszłości okraść. Jednak jego gesty i słowa zdawały się być szczere, a przynajmniej umiał je sprzedać. Był świetnym mówcą, tak jak tamten. Uśmiechnęła się do niego miło. - Ja.. ja też wierzę w to że możemy sobie pomóc. - zaczęła łagodnym głosem uśmiechając się do niego miło. Zawsze dobrze mieć sojusznika zamiast wroga, zwłaszcza kiedy ten sprawia wrażenie przyczajonego socjopaty. - Nie wiem jakie masz intencje.. ale czuję że się o nich przekonam już niebawem.. tak czy inaczej.. pozytywne relacje buduje się najlepiej gdy jest się na równi.. - powiedziała po chwili i nieoczekiwanie sięgnęła dłonią w jego stronę. Opuszkami palców delikatnie sunąc po zewnętrznej stronie jego jednej dłoni. Dotyk był delikatny, czuły. Położyła zaraz po tym swoją drobną dłoń na jego własnej. Złote ślepia skupiły się na jego twarzy, na jego oczach. - Nie jesteśmy teraz na równi.. ja jestem ci coś winna.. i chcę najpierw spłacić mój dług wdzięczności wobec ciebie.. dopiero wtedy będę w stanie udzielić ci odpowiedzi na zadaną wcześniej propozycję.. - mówiła ze spokojem w głosie, nie cofnęła dłoni. - Ale.. - odwróciła od niego wzrok wlepiając go gdzieś w podłogę. - Nie mogę tego zrobić tutaj.. jak sam zauważyłeś.. nie mam nic co mogłoby posłużyć jako zapłata.. - dodała po chwili. "Poza krwią.." dodała już w myślach. Tego nie musiała mówić na głos, nie chciała żeby wiedział. Jeszcze mu na tyle nie ufała. - Jedyne o co proszę.. to czas.. spłacam swoje długi z nawiązką.. - dodała po chwili ponownie spoglądając w jego twarz. Ostrożnie zabrała swoją dłoń z jego. - Dlatego.. nie mogę tu teraz zostać.. mam pewne niedokończone sprawy.. nie jesteś niestety pierwszą osobą której jestem coś winna.. choć bardzo bym chciała żebyś był ostatnim.. - dodała już nieco ciszej końcówkę wypowiedzi, splatając dłonie ze sobą i dociskając je do piersi z trudem podtrzymując łagodny uśmiech na ustach.
                                         
Seiyushi
Opętana
Seiyushi
Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Seiyushi


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach