Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 24.02.15 19:42  •  Kryjówka Asheritta. Empty Kryjówka Asheritta.
Wejście do niej znajduje się w ruinach dawnej biblioteki w Limbo. Cholernie nieprzyjemna okolica, toteż nikt nie będzie go tam szukał. Drzwi ukryte w zbudzonej ścianie zamaskowane są sporej wielkości kamieniem, który sprawia wrażenie jakby leżał tam od wieków. Bo i tak było do czasu aż łowca go nie przesunął, zyskując w ten sposób dostęp do podziemi. 90% pomieszczeń zawaliło się, blokując dostęp do korytarza je łączącego, jednak kilka ocalało. W tym kotłownia, w której Inseki urządził swoją kryjówkę. Oprócz zamaskowanego wejścia sam korytarz uzbrojony jest w kilka bardzo nieprzyjemnych pułapek mających na celu eliminację niechcianych intruzów w razie gdyby ktoś jednak dotarł do środka. Ktoś...albo coś. Samo wejście do kryjówki też jest zabezpieczone, sprawiając wrażenie zasypanego przez gruz. Jednak Asheritt zostawił sobie bezpieczny dostęp do niej, chociaż musi przez to wczołgać się do pomieszczenia. Kryjówka jest względnie bezpieczna i dosyć przestronna jak na zaistniałe warunki (25 m2). Jeśli chodzi o wyposażenie, to wygląda ona mniej-więcej tak. W jednym kacie znajduje się stos drewna na opał i prowizoryczny kominek, który nagrzewa rury sprawiając, że nawet w zimie jest ciepło. Na wykopanym za pomocą mocy artefaktu drugim, znajdującym się dwa metry niżej poziomie Inseki trzyma zapasy żywności i wody, a także amunicji i medykamentów. No i jest jeszcze prowizoryczna droga ucieczki w razie gdyby wszystko poszło źle i musiał szybko zniknąć. Niestety prowadzi do metra... A to ostatnie miejsce gdzie można czuć się bezpiecznie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.15 20:48  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Ostatnie promienie słońca zaczynały właśnie powoli znikać za horyzontem, gdy Łowca i Taihen dotarli do Limbo. Szczerze mówiąc była to bardzo ryzykowna decyzja, zapach krwi i bezbronna osoba na noszach...to nie jest dobre połączenie w tym miejscu. Asheritt widział jak przez cienie przemykają smukłe kształty, zawsze na granicy jego wzroku, zawsze nieuchwytne, drapieżne. Jak do tej pory nie zaatakowały, nie były głupie i wiedziały, że ktokolwiek zapuszczający się tutaj nie jest pierwszym lepszym wędrowcem. Nie o ile chciał ujść z życiem. Ale zawsze w końcu znajdzie się ktoś silniejszy, a noc właśnie rozpoczynała swoje panowie. Chłopak oddychał ciężko, na jego czoło wystąpił pot, a skóra przybrała barwę marmuru. Cholernie, cholernie źle! Zeszło im dłużej niż powinno, rana dawała o sobie znać co chwilę, przez co musiał zwolnic tempo biegu.

- Żeby to wszystko jasny sza-
Przekleństwo zamarło mu w ustach, a on sam zastygł nieruchomo. Czyżby mu się wydawało, czy... Nie! Jest przecież za wcześnie! W zapadłej nagle ciszy zobaczył jak cienie na granicy wzroku umykają czym prędzej. Zbliżało się coś gorszego od nich, wyczulony słuch Łowcy bez trudu wyłapał odgłos ciała trącego mury. Wiedział skąd dobiegają te dźwięki. Metro. Nie spotkał jeszcze jego mieszkańca i nie miał takiego zamiaru. To byłoby samobójstwo, w dodatku bardzo bolesne. Ziemia przyniosła ledwo wyczuwalne wstrząsy, ale on nagle zerwał się do biegu. Bestia była jeszcze daleko, miał czas, a wystawianie się na widok w tym miejscu...nie jest rozsądne. Dadzą radę! Muszą!
- Kurwa! Kurwa, kurwakurwakurwa... KURWA MAĆ! Czemu akurat teraz?!
Nie patrzył nawet do tyłu, nie miał czasu na badanie reakcji dziewczyny, która do tej pory chyba spała. Weszli pomiędzy ruiny dawnej biblioteki i Inseki czym prędzej zabrał się do odsłaniania przejścia. Sporo się napracował, ale teraz mógł to zrobić zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz, dzięki zastosowaniu potężnych metalowych przesuwanych drzwi, które dodatkowo wzmocnił kamieniem, by zlewały się z otoczeniem i były trudniejsze do przebicia. Znaczy...to on je nazywał drzwiami. W praktyce były tylko piekielnie ciężkim kawałem metalowego obicia jakiegoś sejfu czy coś, który dotaszczył tutaj za pomocą artefaktu i tak samo osadził w podłożu. Gdyby nie wzmocniona siła, to nigdy nie dałby rady ich ruszyć. Własnie odsłonił przejście, gdy nagle coś kapnęło mu na ramię. Woda? O nie nie... Zerknął gwałtownie do góry, by zobaczyć jak ciemny kształt rzuca się na leżącą na noszach Taihen. W tym samym momencie osłoniła ją tarcza z krwi, która wypuściły nosze. Stwór który wyglądał jak ogromny, 3 metrowej długości humanoid z ogonem (kto oglądał Obcego ten wie...coś w ten deseń) wydał z siebie przeciągły wizg i zaczął uderzać w nią łapami. Na powierzchni osłony pojawiły się pierwsze pęknięcia, ale w tym samym momencie bestia poleciała na bok, uderzona rozpędzonym ciałem. Nosze wleciały do długiego ciemnego korytarza, część krwi oddzieliła się od nich i wyleciała na zewnątrz po drodze uderzając o sporej wielkości metalową płytkę, a przejście zaczęło się powoli zamykać za sprawą zastosowanego przez Łowcę specjalnego mechanizmu.

Łowca mierzył wzrokiem przeciwnika. Nie znał tego gatunku, wiec wolał nie ryzykować zwykłego starcia. Kto wie co ten przerośnięty skurwiel ma w zanadrzu. Przywołał do siebie część krwi, jakieś...2  litry.
- Za dużo to tym nie zdziałam... - wymruczał.
Asheritt obserwował ruchy ogona bestii. Z tak długim ciałem, istniało jednak spore prawdopodobieństwo, że będzie w stanie przewidzieć atak, który będzie uprzedzony odpowiednim zachowaniem ogona. Ale to tylko przypuszczenia. Wzruszył ramionami i zerknął na zamknięte do połowy wejście. Wydawało mu się, czy zobaczył twarz dziewczyny?
- Siedź cicho i nie prowokuj go. - powiedział spokojnie. Stwór na odwrócił lekko głowę zerkając w kierunku gdzie skierował słowa, a jego ogon zaczął szybciej się poruszać. - No pięknie... Inteligentny przeciwnik. Zaraz jeszcze kurwa w szachy zagramy, co? Zdychaj gnoju!
Inseki ruszył gwałtownie z miejsca, kierując znowu uwagę przeciwnika na siebie. Musiał rozegrać to szybko, wstrząsy stawały się coraz silniejsze, a jemu kończył się czas.Machnął lewą ręką, a w jego dłoń wskoczył rewolwer. Gdy był metr przed potworem rzucił się do przodu i odbił prawą ręką od podłoża, nogami zbijając na bok zmierzające ku niemu szpony i obejmując jego głowę w uścisku. Krew uformowała kilka długich prętów przyszpilając ogon do ziemi. Potem wpakował w przeciwnika cały magazynek. Puścił broń i zapierając się rękami skręcił bestii kark. Z takimi wynaturzeniami lepiej być ostrożnym...

Łowca wstał i otrzepał się z kurzu, z jego klatki piersiowej wisiały resztki obluzowanego bandaża, a jego tors lśnił krwią z rany. Był trupio blady, chwiał się na nogach, cholernie bolała go głowa i miał mroczki przed oczami. Czuł że jeszcze chwila i zemdleje, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Zdecydowanie się nadwyrężył i to mocno. Ładna mi przerwa od walki, w Mieście nie przynajmniej do czynienia z takimi istotami... I miał znośne warunki do życia. I jeszcze... Szlag by to wszystko strzelił, całe to Miato-3, Desperacje, Eden i całą pieprzoną Ziemię! Naprawdę nie był teraz w humorze... Powoli podszedł do drzwi, które prawie się zsunęły, pozostawiając tylko niewielką szczelinę na szerokość dłoni. Z tego co mógł zauważyć, Taihen spoczywała na podłodze w planie krwi, działanie artefaktu dobiegło kresu.
- Wiem że nie możesz...*khe!* ...się zbytnio ruszać, ale mogłabyś na- *khe! khe!*...nacisnąć tą płytkę zanim drzwi się zamkną i nie będziesz jej widziała? Nie... *khe!* mam siły na taszczenie tego żelastwa...
Powiedział urywanym głosem, przerywanym atakami kaszlu. Łowca wyglądał jak chodzący trup i niewiele więcej zostało w nim energii.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.15 14:48  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Sen zstąpił na nią niespodziewanie i równie niespodziewanie się skończył. Przyspieszenie rytmu kołysania, turbulencje, później huk. Otworzyła gwałtownie oczy w momencie, gdy bestia po raz drugi uderzała w pękającą osłonę nad jej głową. Otworzyła szerzej oczy, z ust wydarł się niemy krzyk. Ocierała się o śmierć po raz kolejny, a niedawne spotkanie z dzikim zwierzęciem jedynie potęgowało lęk, który się w niej teraz rodził. Mimowolnie zasłoniła twarz, gdy nadszedł kolejny cios. Następny był już tylko wstrząs i wylądowała na posadzce.
Właz powoli się zamykał, ona zaś widziała jak Łowca, przepraszam, Asheritt, staje w szranki z bestią. Wszystko cuchnęło krwią, w tym także Taihen.
Siedź cicho i nie prowokuj go.
Tak jakby miała inne wyjście, nadal była zbyt przestraszona by coś zrobić, strach pożerał ją po kawałeczku, sprawiając, że zmęczone, poranione mięśnie zaczynały drżeć. Nie rozpłacze się, nie ma takiej opcji, powinna się skupić na czymś innym. Może wyśle mu telepatyczną wiadomość by się nie poddawał? Mości rycerzu, oto moja chusta byś stanął w szranki ze smokiem i wyszedł z nich zwycięsko. Tak, to byłby idealny tekst na ten moment, ale nie mogła wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Rozejrzała się więc po korytarzu, by czymś zająć kołaczące się po jej głowie myśli. Na darmo, zamykające się drzwi przepuszczały zbyt mało światła. Widziała głównie ciemność i odcienie szarości. Znów wróciła do obserwowania walki.
A była to walka niesamowita od samego początku, a w dodatku bardzo sprawna. Uśmiechnęła się blado do siebie widząc, jak szybko poradził sobie z potworem Asheritt. Podryw na wykończenie potwora, sprytnie. A później jeszcze tak majestatycznie powstał i otrzepał się z pyłu. Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole. Ciało wysmarowane krwią. (I te sandały!) Tłum wiwatuje, serce wali w piersi rozentuzjazmowanej Prorokini. Wygrał, udało mu się! Gdyby tylko mogła... gdyby mogła rzucić się mu na szyję i tak zwieńczyć całe to wydarzenie. Ale nadal była osłabiona, a on myślał jasno, mimo ataku kaszlu, który spowił jego płuca i krtań.
Płytka. Tak.
Rzuciła się w jej kierunku jakby zależało od niej ich życie i nacisnęła ją niemal w ostatniej chwili, nadając dramatyczności temu wydarzeniu. Po wszystkim znów usiadła na ziemi, wyciągnęła nogi przed siebie i spojrzała na bose stopy utytłane soczystą czerwienią.
- Co to była za bestia? I... jesteś cały?
Brawo, bo przecież nie zaciągnie go teraz dalej wgłąb mieszkania, nie miała tyle siły. Ledwo sama mogłaby się tam przeczołgać. Spojrzała na niego pytająco.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.15 0:16  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Łowca bez słowa wyminął Taihen, po drodze zerkając na nią półprzytomnym wzrokiem i sprawnie rozbroił kilka pułapek. Nic wyszukanego, ot takie tam standardowe niespodzianki dla nieproszonych gości. Tutaj rozmieszczone w kilku miejscach granaty z zawleczką wysuwającą się gdy ktoś nadepnie w nieodpowiednim miejscu, tam połączony z nimi miotacz ognia (za wiele to on by nie zdziałał, bo w zbiorniku znajdowała się dosłownie resztka mieszanki palnej - jeden podmuch i tyle...liczył się efekt psychologiczny), w kolejnym miejscu zasłonięta deska z wbitymi ostrymi kawałkami metalu, pokrytego trucizną paraliżującą...  Może i dziwnie wyglądało to, że Inseki tak broni swojej kryjówki, ale powiedzmy sobie szczerze - wszystkie te środki i tak były słaba ochroną przed bestiami zamieszkującymi te tereny. Miały raczej dać chłopakowi znać, że coś/ktoś atakuje jego kryjówkę, a to z kolei dałoby mu czas na ucieczkę. Zdobycie niektórych części okupił nieproporcjonalnie wręcz dużym kosztem, cześć blizn na jego ciele była jeszcze całkiem świeża. No ale w końcu miał na to rok... Długa historia... Jej słowa sprawiły, że otworzył szerzej oczy i chyba nieco oprzytomniał. Wbił w nią wzrok, w jego oczach zapalił się ognik, który w innych czasach sprawiał, że jego podwładni nagle przypominali sobie, że mają coś strasznie pilnego do zrobienia i w trybie natychmiastowym opuszczali pomieszczenie.
- Nie wiem. Po co przejmować się trupem. Niech spieprza do piekła skąd pewnie przybył i zabierze tam cały ten cholerny świat. Stwórca musi się zajebiście bawić obserwując to wszystko, gdziekolwiek łaskawie zabrał swoje święte dupsko...  Prawda Wszechmocny?! Ubaw po pachy, co?! I nie, czemu niby miałoby mi coś być? Jestem zdrowy na umyśle, spokojnie. Czuję się kwitnąco! No, może jestem nieco zbyt blady... Dawno nie byłem w solarium i to dlatego, wiesz? Może to ten suchy klimat? Sądzę, że chyba przydałaby mi się wizyta w SPA, co ty na to? Ależ gdzie moje maniery, powinienem zaprosić ze sobą damę...  - ilość sarkazmu jakim ociekały wręcz słowa Łowcy był wręcz niewyobrażalny. Musiał przerwać na chwilę, żeby oprzeć się o ścianę, bo zachwiał się mocno, a mrowienie przed oczami przybrało na sile. Sekundę, może dwie zabrało mu dojście do siebie. Chłopak skrzywił się w myślach. Jeszcze chwila i zejdzie na miejscu.
- Eh... Wybacz, nadmiar stresu... Powinienem się cieszyć, że oboje wyszliśmy z tego cało, a ja mam w końcu kogoś z kim mogę porozmawiać.  Połóż się teraz łaskawie na brzuchu na tym płaszczu. Wciągnę cię tam jakoś...
Asheritt pierwszy wczołgał się do kryjówki, by potem z trudem, resztkami sił wciągnąć tam Prorokinię. Krew na posadzce znacznie ułatwiła to zadanie, przy okazji zostawiając za sobą nieco makabryczny ślad. Cóż, kolejne ostrzeżenie, że to miejsce nie należy do bezpiecznych. Może da to komuś do myślenia. Były przywódca Łowców oklapł ciężko na podłogę pod ścianą tuż koło łóżka, starając się uspokoić puls i pozbyć uczucia, jak gdyby ktoś wywrócił go na lewą stronę. Sama myśl o wykonaniu gwałtowniejszego ruchu wywoływała w nim odruch wymiotny. Spać. Spaaaać... A potem może coś zjeść... Sam nie zorientował się kiedy odleciał.

Nie minęło wiele czasu (minuta, dwie, pięć?), a otworzył ponownie oczy. No tak. Nie był tu w końcu sam. Przełamując z trudem niechęć, wstał i podszedł do półki z zapasami skąd zabrał kilka zafoliowanych pasków suszonego mięsa, ostatnie suchary i bukłak z wodą. Resztki jego i tak nędznych zapasów, chociaż trzeba przyznać, że jak na warunki panujące w Desperacji, to i tak był to iście królewski posiłek. Rzucił prowiant na łózko, a potem przysunął do Taihen niewielką balię z gąbką i wlał tam nieco czystej wody. Nie za wiele, i tak zaczynało mu jej brakować, jednak wystarczająco, by mogła się nieco oczyścić z krwi i brudu. W kominku znajdowały się jeszcze drobinki żaru, więc rozdmuchał je i dorzucił nieco drewna. Po chwili w pomieszczeniu zrobiło się znacznie cieplej, a trzask ognia przerwał ciszę.
- Obmyj się jeśli chcesz. A potem zjedz coś i prześpij, czy cokolwiek tam innego wymyślisz, odstępuje ci łózko. Nie mam tutaj zbyt wielu rozrywek... Nie zdziw się jeśli nie rozpoznasz smaku mięsa, wolisz nie wiedzieć skąd pochodzi. Ale da się je zjeść nawet bez przypraw i nie jest wcale takie złe, na jakie wygląda. A może to ja przywykłem... Płaszcz rzuć gdzieś w kąt, nie ma sensu go prać.
Znów siedział pod ścianą z zamkniętymi oczami i głową opartą o mury jego niewielkiej kryjówki. Jego 4 ścian, w tej chwili zajmowanych przez 2 osoby. Tłok nieprawdaż? Nie miał ochoty na dłuższe rozmowy, jeszcze przyjdzie na to czas. Sama obecność innej istoty rozumnej (która tak dla odmiany nie chciała go zabić!) sprawiała, że czuł się lepiej. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo za tym tęsknił.
- A potem...możesz mi się odwdzięczyć. Taaak... Dawno tego nie robiłem... - wymruczał cicho. - Nie ma to jak rozmowa z drugim człowiekiem...i nie ruszaj tamtych drzwi...
Widać było, że Inseki powoli udaje się w objęcia Morfeusza. Nie podejrzewał, żeby dziewczyna chciała mu wyrządzić krzywdę, nie miała ku temu żadnych powodów. Dodatkowo zawsze byłby w stanie uprzedzić jej atak. Ale teraz wolał o tym nie myśleć.
- Taihen...ładne im- - jego wypowiedź przerwał odgłos spokojnego i rytmicznego oddechu. Chłopak zasnął.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.03.15 12:58  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Nie chciała już mu przysparzać kłopotów. Sen podczas drogi był dla niej zbawieniem, obserwowana walka zaś idealnie ją rozbudziła po tej chwili spokoju i regeneracji. Większość ran, mimo że nadal bolała i piekła niemiłosiernie, już dawno się pokryła delikatnymi strupkami, które ciągnęły i swędziały przy każdym ruchu pod dość grubą warstwą bandaży. Równie dobrze mogła teraz wstać i spróbować się wyczołgać z owej kryjówki, ruszyć w drogę powrotną do świątyni, ale nie wiedziała gdzie dokładnie się znajduje i ile czasu jej to zajmie. Desperacja była rozległa. W dodatku raz już zmęczona próbowała dotrzeć do domu i nie skończyło się to dla niej zbyt dobrze.
Cudownie, będzie musiała tu jeszcze zostać przez jakiś czas, słuchając kolejnych sarkastycznych uwag mężczyzny. Uniosła brew słysząc jego odpowiedź na czysto kurtuazyjne pytanie. No i to spojrzenie. Nie odwróciła wzroku tylko dlatego, że była przyzwyczajona do walki na spojrzenia, szczególnie te karcące jej szczeniackie zachowanie. Tym razem nie miała zamiaru odpuścić.
- Może i stary bóg odszedł, ale nadal czuwa nad nami Ao. Dzięki niemu żyjesz. - Wyjaśnienie wydało jej się banalne, ale zapewne nie każdy wiedział o zmianie w zastępach niebieskich, a to była jej misja. Głosić wolę Nowego Boga. Uśmiechnęła się nieznacznie, ostrożnie podnosząc z ziemi. - A tak w ogóle to wcale nie wyglądasz strasznie, więc przestań robić taką nadąsaną minę.
Nie pozwoliła mu się wciągnąć do kryjówki, zamiast tego poszła w ślady mężczyzny i wczołgała się do środka. Wolała uniknąć spotkania z kolejnymi bestiami tego typu. Cóż, popełniła kolejny błąd, czując jak ziemia zdziera płaty zaschniętej krwi z pleców. Skrzywiła się z bólu, odwracając przy tym twarz, żeby łowca nie zauważył. I tak już wiele zrobił. Ale on na szczęście zasnął, cóż za ulga.
Przysiadła pod ścianą, obserwując jak śpi.

I jak się budzi po krótkiej chwili. Musiał mieć niespokojny sen, a może to ona przysporzyła mu koszmarów? Już chciała coś powiedzieć, gdy zaczął wszystko przygotowywać, by przyjąć ją jak najgościnniej w tych jakże spartańskich warunkach. Skinęła głową i nie czekała na zaproszenie, tylko sięgnęła do miski z wodą. Najpierw się z niej napiła, przepłukując zeschnięte gardło, później obmyła twarz i szyję. Ewentualnie też ramiona, jednak woda szybko zabarwiła się czerwienią. Sprawdziła jeszcze tylko włosy, również brudne, lecz nie aż tak bardzo i ponownie związała je w ciasny warkocz. Jeśli kiedyś były rude, teraz nabrały koloru karmazynu, który niebawem przejdzie w brąz zaschniętej krwi. Cudownie.
Później rzuciła się na jedzenie. Jej drżące palce z trudem odpakowały pasek mięsa, w którym szybko zatopiła zęby. Mieszkała już w Desperacji tyle lat, że nie miała zamiaru gardzić żadnym pożywieniem. Ale czy powinna mu to mówić? Za chwilę, jak już zaspokoi pierwszy głód.
Dawno tego nie robiłem...
Zamarła. Para zielonych ślepi wwierciła się w twarz swojego wybawcy, z nadzieją, że nie chodzi o to co wszystkim innym mężczyznom. To by było wyjątkowo podłe, a ona, cóż, zapewne musiałaby go zabić. Gdyby tylko nie straciła noża podczas walki z wilkiem. Ale on zapewne coś ma. Zapewne. Jednak znów poprzedził jej słowa snem, który teraz zapewne miał teraz potrwać o wiele dłużej. Spojrzała na niego, a potem rozejrzała się po pomieszczeniu. Było ciepło, a jej zaczęło cieknąć z nosa, wszak przeziębienie w końcu mogło o sobie dać znać. Wytarła go rękawem płaszcza, którego nie miała zamiaru rzucać w kąt. Nadal była półnaga, głównie osłonięta jedynie bandażami. Akurat ubioru jej poskąpił, ale czy mogła go winić? To nie była sprawa tak wielkiej wagi.
Usunęła się znów pod ścianę, podciągając nogi pod brodę i okrywając się cała płaszczem. Wystawała jedynie głowa, a w niej para oczu, które uważnie obserwowały Asherrita nim same się nie zamknęły pod czułym pocałunkiem Morfeusza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 0:42  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Ash otworzył z oczy. Jego sen musiał być dosyć długi, bo ogień w kominku już zgasł i tylko gdzieniegdzie tliły się jeszcze resztki żaru, które dawały niewielką ilość światła. Przeniósł wzrok na Taihen.
- Głupia... Po co niby zostawiałem ci łóżko...? - mruknął pod nosem.
Wstał z trudem. Bolały go wszystkie mięśnie, serce nadal biło szybciej niż zazwyczaj i w dalszym ciągu miał zawroty głowy, chociaż efekty uboczne zaczynały już powoli słabnąć. Łowca ponuro rozmyślał nad tym jakie przykre konsekwencje może mieć dalsze korzystanie z mocy. Cóż, Chronos i tak skrócił mu życie o ponad dwa stulecia, więc czy jeśli umrze niedługo, to czy jest sens żałować pozostałych mu jeszcze 30 lat? I tak nikt nie będzie po nim rozpaczał, bo nie miał rodziny ani bliskich jego sercu osób. Najpewniej skończy rozszarpany przez dziką bestię na jakimś zadupiu. Albo sam się wykończy artefaktem... Potrząsnął lekko głową chcą pozbyć się niepotrzebnych myśli.

"Samotność, taka prawdziwa i pozbawiona złudzeń prowadzi zazwyczaj do dwóch rzeczy - obłędu albo samobójstwa."

Nie pamiętał gdzie przeczytał te słowa, jednak nie zamierzał pozwolić, by stały się prawdą. Nie mógł sobie pozwolić na luksus śmierci. Jeszcze nie teraz. Przyszykował świeże bandaże i środki odkażające. Przy okazji sam łyknął porcję środków przeciwbólowych. Dosyć mocnych swoją drogą.
- Cholera... Zostało 3 sztuki... Trzeba będzie wybrać się do Miasta...
Zaniósł to wszystko na łóżko, a obok położył czyste ubranie. Nic specjalnego, ot ciemny, luźny bezrękawnik i spodnie. Oczywiście nie były nowe, nosiły ślady używania i były w nienajlepszym stanie, jednak widać było, że ich właściciel dba o swoje rzeczy jak może mimo takich, a nie innych warunków. Sam Inseki miał na sobie oprócz spodni ciemnoszary bezrękawnik i czarno-czerwoną kamizelkę z kilkoma dziurami. Nie miał zbyt wielu ubrań, raptem ze 3 komplety. Chyba dotkliwie odczuje utratę płaszcza... Mówi się trudno. Mimo tego wybrał te w lepszym stanie dla swojej towarzyszki, już wystarczająco ją zawstydził, na dodatek nie pomyślał wcześniej o ubraniu dla niej... Cóż, nie jego wina. I tak dobrze że pamiętał o w miarę dobrym ugoszczeniu jej. Dorzucił drewna do kominka i rozdmuchał ponownie żar, a potem podszedł do Taihen.
- No, budzimy się moja ty księżniczko. Pora zmienić opatrunki. - powiedział zmęczonym głosem dosyć głośno i podniósł ją by zanieść ją na łóżko. Przyjrzał się przy tym swojemu płaszczowi i westchnął w myślach. Nic się nie da z nim zrobić, trzeba go wyrzucić. Szkoda...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 13:18  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Uciekaj, młoda damo. Nie pozwól się schwycić, przecież doskonale wiesz co masz zrobić.
Wiem, okazać ci posłuszeństwo.
Jego wargi rozciągnęły się w uśmiechu pełnym aprobaty, był dumny z tego jak szybko przyswajała sobie fakty. Dotknął jej policzka, głaszcząc go czule, nachylił się by ucałować oba obojczyki, złożyć pocałunek na pępku. Taihen odpowiedziała chichotem. Przecież byli tacy szczęśliwi w swoim świecie, ucząc się jak zabijać i wypełniać polecenia. Nic więcej się nie liczyło.
Musisz w pełni się oddać Ao, Branko.
Wtedy też posłuchała, znów czując jego zimne dłonie na swoim ciele, tym razem inaczej, bliżej. Dotkliwiej.

Takie sny kłębiły się w rudej głowie gdy Asherrit przekopywał szafę w poszukiwaniu ubrań. Nie zauważyła tego, niby jak mogła to zrobić? Żyła w przeszłości, we wspomnieniach, które nawiedzały ją co noc, pozwalając obudzić się następnego dnia z uśmiechem. Odnajdzie go i będą szczęśliwi. Odnajdzie go jako anioła albo reinkarnację w ciele Ryana. Ważne, że znów się spotkają i nigdy więcej już nie opuszczą. Tego była pewna.
Ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi. Skręciła się na bok, opadając miękko na podłogę w pozycji embrionalnej. Wargi rozchyliły się, pozwalając na lżejszy przepływ powietrza. Oczy nadal miała zamknięte.
- Och - niemal niesłyszalne, takie delikatne i urocze w swojej niewinności. - Och.
Nie usłyszała by do niej mówił, nie zarejestrowała także jego kroków, była zbyt zmęczona. Od wielu dni zmagała się z bezsennością, a teraz, niemal całkiem wyczerpana, mogła korzystać z tego błogosławieństwa jakim tak szafował Morfeusz czy Piaskowy Dziadek. Nabrała głośniej powietrza, gdy dotknęły jej dłonie łowcy. W śnie to samo robił jej Mentor, chcąc ją zanieść do jej rodziców gdy złamała nogę, skacząc z drzewa niczym kot.
Uniósł ją, a płaszcz zsunął się na podłogę. To zapewne chłodny powiew, brak osłony przed światem zewnętrznym sprawił, że w końcu otworzyła oczy. Szeroko. Para zielonych ślepi patrzyła na Asherrita ze zdziwieniem, rejestrując to, co działo się dookoła nich. Była niesiona. Dokąd? Odpowiedzią był materac, na którym właśnie spoczęła. Jej oddech przyspieszył, mięśnie spięły się, sprawiając jej ból. Wbiła palce i pięty w pościel i odsunęła się od niego najdalej jak tylko mogła. Kuliła się, kurczyła niczym przerażone zwierzę, które nie ma dokąd uciec. mimowolnie zerknęła na otwór którym się tu dostała, czy da radę się teraz stąd wyczołgać? Wątpiła. Nadal kręciło się jej w głowie. A może... Nie. Przecież by jej niczego nie podał. Do tej pory był miły. A może zbyt miły?
Dawno tego nie robiłem...
Znów usłyszała jego słowa, na które serce przyspieszyło, tłocząc teraz adrenalinę do jej żył.
- M... myślę, że nie trzeba. Te opatrunki wyglądają d...dobrze. - Zerknęła na pokrwawione bandaże, które przy całym jej wysiłku poluzowały się i nieco opadły, ukazując poszarpane rany. Cholera.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 14:13  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Asheritt obserwował jak Taihen nagle zaczyna dziwnie się zachowywać. Bała się go? A może...bała się tego co może zrobić mężczyzna bezbronnej kobiecie? Zwłaszcza taki który żył długo samotnie... Posłał jej uśmiech jednak jego oczy były obojętne, zimne i pozbawione emocji. Nieludzkie. Nachylił się lekko w jej stronę, opierając lekko rękę na jej barku. Jego ciało było rozgrzane niewielka gorączką, organizm protestował, przeciwko używaniu nadnaturalnych mocy. Wyszeptał beznamiętnym tonem cicho do jej ucha, z policzkiem przy jej policzku:
- Sądzę, że jednak lepiej będzie je wymienić skarbie... Jeszcze wda się zakażenie. Nie wstydź sie, nie masz czego... Zaraz się zabawimy.
Wrócił do poprzedniej pozycji, nadal lustrując ją obojętnym wzrokiem i zaczął zdejmować jej bandaże. Nie dało się poznać po jego minie o czym myśli. Czyżby naprawdę coś planował? Czyżby...

Nagle wybuchnął śmiechem. Szczerym i wesołym, nie mógł się pohamować. Przez chwilę śmiał się spazmatycznie.
- Wybacz. Nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się w połowie przepraszająco, a w połowie smutno. - Niestety nawet jeśli wykorzystanie cię przyszłoby mi na myśl, to obawiam się, że w obecnym stanie nie dałbym rady. Prawdopodobnie. Jesteś piękną kobietą, ale za niektóre rzeczy musimy płacić wysoką cenę, chociaż pewnie o tym wiesz. A ja...cóż. Powiedzmy że muszę płacić podwójnie. Chociaż gdyby sytuacja była inna...to kto wie.
Chłopak zaczął delikatnie przecierać jej rany środkami odkażającymi, nie zwracając zbytniej uwagi na jej protesty i na to że jest naga. Chciał jej teraz pomóc, nie wykorzystać. Z bliska dało się zauważyć dokładnie jego poznaczone bliznami ciało i przebłyskujące gdzieniegdzie w pobliżu czerwonego pasemka siwe włosy, chociaż widać było, że jest jeszcze młody. W pewnym momencie zebrał je i zawiązał w kucyk, żeby nie przeszkadzały, przewiązując kawałkiem starego bandaża.
- Więc...teraz masz okazje się odwdzięczyć, tak jak wcześniej mówiłem. Zaszczycisz nieokrzesanego Łowcę chwilą rozmowy? Byłbym wdzięczny...nie widziałem żadnego człowieka od 4 miesięcy i szczerze mówiąc, to jeszcze trochę a zacząłbym mówić do siebie... O to mi chodziło kiedy wcześniej się do ciebie zwróciłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 14:52  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Gdy tylko się nachylił ku niej, niemal wcisnęła się w ścianę. Nie miała przestrzeni na ucieczkę, zacisnęła więc powieki, starając uspokoić oddech. To nic, nie zrobi tego, a jeśli jej dotknie, jeśli tylko spróbuje... zabije go. Była pewna, że miał u pasa nóż, łypnęła więc szybko w poszukiwaniu broni, czegokolwiek co mogłaby wyrwać mu zza pasa i użyć przeciwko niemu. W tym była dobra, zdecydowanie.
I dotknął, poczuła ciężar na ramieniu, w jego mniemaniu lekki, dla niej wyjątkowo ciężki i znaczący. Jej moralność wyła w głębi piersi. Przecież obiecała, przecież miała już nikomu na to nie pozwolić. Ale nadal była ranna i jej ciało musiało jej o tym dać znać właśnie w tym momencie. Zasyczała cicho, odwracając twarz. Teraz miał jeszcze lepszy dostęp do jej ucha, w które sączył słowa napawające ją obrzydzeniem.
Nie spojrzała w jego twarz, gdy pozbywał ją bandaży. Za bardzo była skupiona na opanowywaniu drżenia rąk. Ta sytuacja jej się nie podobała, ale co mogła zrobić? Mogła...
Śmiech. Jej reakcja była natychmiastowa i nie wymagała zastanowienia. Ten prosty dźwięk ostudził jej wyolbrzymione wyobrażenia i sprawił, że zaczęła działać. Jej dłoń sama znalazła drogę do twarzy Asherrita. Zdzieliła go, zasadzając mu potężnego liścia nim jeszcze coś powiedział.
- Tak się nie robi. Nigdy. Przecież mogłam cię zabić, matole. - Warknięcie było aż nadto wyraźne. Łypnęła na niego i wyprostowała się, pozwalając by mięśnie się rozluźniły. Sama dokończyła pozbywanie się bandaży. Pewnie odebrałaby mu też wacik ze środkiem odkażającym, ale nie dałaby rady przemyć sobie pleców. Pod tym względem była na niego skazana. Powoli i posłusznie obróciła się tyłem do Asherrita, zgarniając niesforne kosmyki na ramię. Zostaną blizny, tego była pewna. Jej plecy nie będą skażone już tylko kalejdoskopem piegów.
- Mieszkasz tu sam, to już wiem, ale dlaczego nie poszedłeś do Nowej Desperacji? Tam jest wiele istot, mniej lub bardziej przyjaznych. Albo do Kościoła. - Wymawiając nazwę swojej organizacji uśmiechnęła się nieznacznie. - I o jakich konsekwencjach tak uparcie wspominasz? To może być dobry początek rozmowy, jak sądzę. Chyba że oczekujesz ba... - nie dokończyła. Okropny suchy kaszel wstrząsnął jej ciałem, zmuszając je do ponownego skulenia się, napinając wszystkie świeże rany. Objęła ramionami brzuch. No tak, przeziębienie. - bajki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 19:03  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Inseki zareagował błyskawicznie, łapiąc rękę Taihen i ściskając ją. Mocno. Tak żeby poczuła. Spojrzał na nią zimno, cała wesołość zniknęła z jego twarzy w ułamku sekundy.
- Nie nie mogłaś słonko. Nie zdążyłabyś. I lepiej mnie nie prowokuj żebym ci to udowodnił, zabijałem już niewinne osoby, chociaż nie jestem z tego dumny. Ale czasem trzeba odstawić honor i moralność na bok jeśli dąży się ku wyższemu celowi.
- Obejdzie się bez bajek. - warknął. Oj...dziewczyna go zdenerwowała. - Może dlatego, żeby nikt mnie niepotrzebnie nie irytował? A może dlatego że...mógłbym spotkać pewne niepożądane osoby? Sporo osób ucieszyłoby się, widząc mojego trupa. Wojsko, Łowcy, sporo Wymordowanych... Wyobraź sobie, że nie spodziewałbym się kogokolwiek na swoim pogrzebie. O ile byłoby co ze mnie zbierać..
Dokończył opatrywanie Prorokini i zebrał stare bandaże.
- A, Kościół. Nie wierzę w Boga. Czy może nie tak - mam gdzieś wszelkie istoty nadprzyrodzone mające rzekomo o nas dbać. Już jeden taki się popisał tym, jak bardzo mu na nas zależy. Ao, Adonai, Jahwe, Allah... Wszystko jedno. Moje życie jest w moich rekach i nie chce mi się wierzyć, że ktokolwiek uważa je za cenniejsze niż garść piachu. Ja sam tak nie uważam. Ale dbam o nie jak potrafię, tak samo jak biedak dba o ostatni grosz.
Wstał i usiadł pod ścianą, patrząc w kominek na ogień, którego języki układały się w fantazyjne kształty.
- A co do konsekwencji... Wiesz pewnie czym są Artefakty. Posiadają różne moce. Ta którą widziałaś należy do drugiego jaki posiadam. Pierwszy pozwalał na cofnięcie czasu. Okazało się że posiada pewien efekt uboczny. - głos Łowcy był wyprany z emocji, tak samo jak jego twarz. - Nieziemsko się uśmiałem, kiedy okazało się, że dzięki niemu zostało mi jakieś 30 lat życia. 30 lat! To tyle co nic dla Łowcy. Moja rasa może żyć i 300. To tak gdyby normalny człowiek dowiedział się, że zostało mu 8-10 lat życia. No i jest jeszcze obecny Artefakt. Jeśli za bardzo z nim przesadzę, to mogę zemdleć w trakcie walki. Nie trzeba raczej mówić jak się to skończy... Do tego dochodzą potężne obciążenia organizmy, zawroty głowy, mroczki przed oczami, ból mięśni... itd. ...
Asheritt zerknął na ni kątem oka, ogień odbijał się w jego źrenicach.
- Nie mam już ochoty brać udziału w tych wszystkich walkach. Jestem sam. Bez celu, bez bliskich. Sam jeden. I przywykłem już do tego.
Powoli podszedł do półki z lekarstwami i dosyć długo czegoś tam szukał. Po chwili podszedł do Taihen z buteleczką w dłoni.
- Resztka jakiegoś syropu na kaszel, nie wiem czy zadzia-
Nagle pojemnik wypadł mu z otwartej dłoni. Źrenice Insekiego powiększyły się ze zdumienia, wydawało mu się, że opanował już lewą rękę. Patrzył na szklane odłamki i nagle zaśmiał się cicho. Z goryczą.
- No i po lekarstwie... To dodatkowy efekt uboczny korzystania z mojego artefaktu...
Zebrał odłamki i wrócił pod ścianę, obejmując kolana rękami i dalej obserwując ogień. Po dłuzszej chwili odezwał się zmeczonym głosem:
- Rano, jeśli twoje rany na to pozwolą odprowadzę cię tam, gdzie się na ciebie natknąłem. Stamtąd pewnie trafisz do swoich. Lepiej się tobą zajmą niż samotny, zdziwaczały gbur...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 16:23  •  Kryjówka Asheritta. Empty Re: Kryjówka Asheritta.
Najpierw się z niej naigrywał, później na nią warczał. Czy pozwoliła mu się złapać za dłoń? Nie. Nie zdążył, gdyż kobieta odsunęła rękę. Zmarszczyła brwi, słuchając jego słów, nie powiedziała jednak nic. Ten człowiek zdecydowanie zapominał, że znajdował się w Desperacji, gdzie nawet małe dzieci zabijały po to by przeżyć. Mogły zadźgać każdego, winnego czy też nie, żeby chociażby dostać garść jedzenia. I ona przez to przeszła, tyle że wpierw została specjalnie wyszkolona do walki. Może zauważy, może nie. W sumie powinien, skoro już ją widział nagą. Wszystkie mięśnie prężyły się pod skórą jak u kota, gotowe do uniku, skoku, ataku. Nie tylko łowcy byli szybcy, szczególnie ci ranni.
Zacmokała z dezaprobatą.
- Usiądź normalnie gdy do mnie mówisz. Nie jestem dzieckiem ani byle kobietą, może odrobinę szacunku? - Para zielonych ślepi spojrzała na niego z dezaprobatą. Poprawiła świeże opatrunki i narzuciła na nie ubrania, które leżały na łóżku. Były za duże, jednak nie przeszkadzało jej to. Od dawna nie miała już niczego co zostałoby uszyte dla niej, na miarę czy chociażby w jej rozmiarze.
Widząc, jak mężczyzna się oddala, wyciągnęła się na łóżku, prostując zbolałe mięśnie i przeciągając jak rasowa kotka. Nie spuszczała jednak z niego oczu i słuchała historii, którą tak uparcie chciał jej opowiedzieć.
Ciężko byłoby uznać twoje życie za cenne, jeśli sam o nie nie dbasz. Ciężko też odnaleźć przyjaciela, gdy gorzkie słowa towarzyszą słodkim czynom. - Przesunęła dłonią po bandaży na ramieniu i westchnęła. Nie był to zbyt bystry uczeń, jak każdy, który nie chciał się od niej uczyć. - Rozsądnie jest zbierać się w grupy i żyć razem, taka nasza natura, Asheritcie. Dlatego też nie pytałam czy wierzysz, lecz dlaczego się tam nie zwrócisz po dach nad głową i ciepłe słowo. Rozmowę. Uścisk. Pocałunek.
Rudowłosa ułożyła się na plecach, mimo że czuła jak ciężar jej ciała napiera na pomarszczone skrawki koca. Świeże rany piekły, a ona w swoim masochizmie nawet nie syknęła, rozkoszując się tym, że nadal żyła, po raz kolejny wymykając się ze szponów śmierci.
- Nie musiałbyś wtedy nadużywać też artefaktów ani bawić się w bohatera. Mógłbyś żyć... w szczęściu.
Kątem oka śledziła jego ruchy, jak zagląda do szafki i czegoś uparcie w niej szuka. Jak niesie ku niej syrop na kaszel. Jak szklana butelka upada i tłucze się na wiele kawałeczków, zaś resztka cennego lekarstwa rozpryskuje się wraz z nią. Pokręciła jedynie głową i znów spojrzała w sufit, był taki fascynujący.
- O tym właśnie mówiłam. No i... - Kolejna jego wzmianka jej przerwała. Zacmokała jedynie jak na nieposłusznego szczeniaka. Ciekawe od kogo się tego nauczyła? - Wiem, że mnie odstawisz na tamto miejsce, nie spodziewałam się jednak, że tak szybko znudzisz się moim towarzystwem. Aż tak zdziczałeś, że nie masz zamiaru podjąć ludzkiej rozmowy bez powarkiwań i gryzienia?
Skrzywiła się nieco, unosząc w górę nogę i prostując ją w kolanie. Powoli zaczęła nią rysować ósemki w powietrzu. Czemu? Ot, zapewne była nieco znudzona, a w dodatku nie przywykła do bezczynności. Szybko jednak łydka ponownie znalazła się na łóżku. Mięśnie nadal nie były wystarczająco silne by wyczyniać podobne dziwactwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach