Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 09.03.14 13:44  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
- Ta, najlepszy gang pod słońcem - przytaknął bez entuzjazmu. Czyli Growlitche pozostaje potworem.
Czyli kolejny argument "za", aby pozostać samotnym wilkiem.
Albo zdesperowanym włóczęgą, który chwyta się każdej roboty za dwa razy mniejsze wynagrodzenie, niż by mu się należało.
Wyraz rezygnacji i poirytowania na moment wpełza na twarz młodzieńca, nadając mu jeszcze bardziejprzyjazny wygląd.
A propos zapłaty, trzeba się jeszcze dowlec do Grubego.
Co, jeśli się okaże, że tamten z góry założył, iż naiwny młodzik nie wróci z powierzonej mu misji i tak naprawdę nie ma dla niego żadnej zapłaty?
Zmarszczył brwi.
W takiej sytuacji wszcznie bójkę.
Ha. Dobre sobie.
Może po tym wszystkim zleceniodawca chociaż uzna, że Al zasłużył na darmowy obiad. Marzenia o byciu silną niezależną jednostką - marzeniami, ale kiedy ktoś jest od ciebie dwa razy cięższy a pod ladą trzyma swojego kolegę, ubojnika.  
- ...Czekają na mnie. Też idziesz?
Spojrzał na Gavrana spode łba.
- Nie. Zostanę tutaj. Jest tak przytulnie. Może pozbieram trochę drewna i zabiję te dziury dechami, a potem zrobię tu sobie ładne mieszkanko. Jutro zapraszam całe koszary na herbatkę, też wpadniesz, prawda?
Sekundę po fakcie zdał sobie sprawę, że swoje myśli wypowiedział na głos.
- Eh, głupie pytania zadajesz, dzieciaku - westchnął i dźwignął się z ziemi, a jego znoszone stawy kolanowe strzeliły cicho, jakby należały do starego dziadka, a nie dwudziestoletniego chłopaka. Poprawił szalik, tak, żeby dokładnie zakrywał połowę jego twarzy i narzucił plecak na ramię. Wyjrzał przez okno, nasłuchując.
Było tak spokojnie, że bez problemu mógłby usłyszeć świerszcze, gdyby tylko kilkaset lat wcześniej szlag nie trafił tych małych paskud.
Usiadł na dolnej krawędzi otworu po oknie i przerzucił nogi na drugą stronę, po czym bez słowa zsunął się na ziemię i przesunął pod ścianę.
Spokojnie, nikogo nie ma.
Dobrze.
Teraz trzeba wykombinować, jak trafić z powrotem.
Zmrużył oczy.
Ciemność, widzę ciemność.
Dobra, na piętnaście sekund można zakopać swoją dumę i spytać o tę cholerną drogę. Wszystkie baraki wyglądają tak samo. Znaczy - ich obrysy.
- Gav... W którą stronę do Nowej Desperacji? - wyartykułował, a jego głos z niewiadomych względów zszedł do półszeptu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.14 19:04  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
W jaką stronę się skierować? No, no, czyli jednak Gavran jest do czegoś potrzebny. Kto by się spodziewał, że "dzieciak" będzie proszony o pomoc. Kruk poczuł coś na kształt satysfakcji, że taki niezależny Alexander potrzebuje jego rady.
Wymordowany uniósł brwi w udawanym zdziwieniu.
- Naprawdę nie wiesz, gdzie pójść? Ty?
No musiał go dobić, musiał. Nie byłby sobą.
Westchnął cicho i wyjrzał przez okno. Trudno było mu dojrzeć cokolwiek, więc wyszedł. Było... Zimno.
W cholerę zimno.
Mocniej otulił się kurtką i rozejrzał po terenie. Szczerze? Nie miał właściwie pewności, ale wydawało mu się, że po prostu Al musi pobiec prosto, a potem skręcić w lewo, gdy zobaczy plac koszar. Dalej powinien już umieć wrócić. Czemu Gav jest dla niego taki dobry?
Wrócił do baraków, włażąc przez otwór w ścianie. W każdej chwili był gotowy do ucieczki, w razie gdyby Al jednak postanowił go zamordować, zjesć czy nie wiadomo co jeszcze. Różnych ludzi skrywała Desperacja~
- Musisz iść cały czas prosto, a potem skręć w lewo, jak zobaczyć plac. Stamtąd chyba już dojdziesz do siebie, no nie?
Wygiął palce, aż mu strzyknęły kości. Znów wylazł przez otwór w ścianie. Już, już miał się przemieć, gdy wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wyszczerzył się szeroko do Al'a.
- Miło mi było poznać! Do zobaczenia~
Po chwili zmienił się w kruka. Cudownie było czuć zimny powiew w piórach. Teraz czas wrócić do domu, zjeść coś ciepłego i położyć się spać.
z/t ;_;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.14 19:55  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
- Naprawdę nie wiesz, gdzie pójść? Ty?
Szczeniaku, nie zaczynaj, bo...
Bo co?
Jakby był w stanie cokolwiek mu zrobić. Pewnie nawet nie udałoby mu się go dosięgnąć. Nie ma to jak szczyt formy.
Poczuł, jak żyłka mu pulsuje.
- Ty wstrętny smarkaczu... - zamruczał pod nosem, powstrzymując się przed bardziej dotkliwymi obelgami, które cisnęły mu się na usta. Mimo wszystko chciał usłyszeć odpowiedź. Byłoby niekomfortowo błądzić pomiędzy barakami. To jak kluczenie w labiryncie pełnym pudełek z zabójczymi niespodziankami. Teraz było spokojnie, ale cholera wie, co siedzi w tych budynkach.
No, dobra. Prosto, w lewo... Okej. Z placu trafi po pamięciowej nici Ariadny.
Lekko odepchnął się od ściany i ruszył w wyznaczonym kierunku.
- Miło mi było poznać! Do zobaczenia~
Zmarszczył brwi i obrócił się na pięcie, po czym popatrzył na Gavrana jak na wariata.
I czego się szczerzysz, gadzie ty?
Ale to kruk.
Ptaki przecież pochodziły od gadów.
Odprowadził chłopaka spojrzeniem w którym niezrozumienie mieszało się z konsternacją, po czym bez słowa ruszył żwawym krokiem ku placowi.
Byle do Nowej Desperacji.
Byle do Grubego.
Wypłato, nadchodzę.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.09.14 10:45  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Na jeden z baraków dało się wejść, co właśnie postanowił uczynić Rena. Był pewien, że nie tylko na ten można było się wspiąć, ale ten mu najbardziej pasował. Na skraju dachu siedział motyl, choć nie taki zwykły. W końcu to teren skażony. Był całkiem spory, można by go nawet porównywać do szczura. Chłopak niezgrabnie pochylił głowę, zbliżając się do owadziska. Tułów motyla był bury i włochaty, czułki długie, a oczy zupełnie czarne. Można było też stwierdzić, że istota nie żywi się już nektarem, a mniejszymi owadami. Ale nie to przykuło uwagę naszego bohatera. Tym, na co polował były skrzydła zwierzęcia. Spore, kształtne, choć nieco poszarpane u dołu. Przenikały z brudnego beżu w ciemny brąz, ich brzegi były zaś czarne, a na środku dało się dostrzec wzory barwy ciemnoszarej i bieli, które swą dziwacznością przypominały oczy. Chłopakowi zależało na takiej zdobyczy. Co z tego, że tym razem ofiara jest nieco większa? Już był blisko, gdy nagle niesforny ogon obił się o blaszany dach. Łeb owada momentalnie obrócił się w stronę niedoszłego napastnika. Dało się tylko usłyszeć syk zmieszany ze skrzekiem i dziwactwo wyrwało w powietrze. Zauroczony pięknem skrzydeł Rena odruchowo rzucił się w stronę upragnionej ofiary, wyciągając ku niej ręce, a przy okazji szpony. Zapomniał tylko o swojej niezdarności. Wynikiem całej tej sytuacji było to, że ciężko runął z dachu prosto na brudną ziemię skażonego terenu. Powoli podniósł się do siadu, sycząc przy tym cicho. Wyglądało jakby skręcił nadgarstek. Niby powinno się szybko zagoić, ale to tylko dodatkowy problem. Pazury w jednej chwili schowały się z powrotem. Brunet zdjął z rąk bandaże, jakoś sobie radząc z bólem nadgarstka. Rany po przebiciach znowu zaczęły krwawić. Przydałby się jakiś naukowiec czy inna cholera. Może coś by mu zmontowali, żeby broń za każdym razem nie musiała rozrywać skóry. W każdym razie widok był ciekawy. Niezgrabny, kościsty chłopak, o cerze jasnej jak śnieg i czarnych włosach, opadających mu na lśniące niebieskie oczy, ze skrzywioną dłonią i krwią na rękach. Do tego ogon powoli zamiatał podłoże tuż obok niego, przy czym łuski połyskiwały w lichym świetle tego toksycznego wieczoru. Przydałyby się nowe bandaże.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.10.14 16:26  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Ciężko było jej się na czymś skupić. Tu księga, tam broń, a tu jeszcze otwierające się drzwi. Zamarła, widząc w nich Guerre. Czemu się tutaj pojawił? Nie zastanawia się, w głowie nadal rozbrzmiewają jej słowa wyczytane w księdze. Nie czyta ich jednak ona, robi to całkiem inny głos. Męski. Nie zna go, ale wydaje się jej przyjemny. Wręcz ma ochotę obdarzyć starszą kobietę obok niej miłym uśmiechem. Już wie, wszystko jest jak najbardziej jasne. Bardziej być nie może. Odwraca się jednak, a staruszki już nie ma. Jedynie przyjemny zapach drażni jej nozdrza, tak przyjemnie pozwalając zapomnieć o odorze krwi, którego niebawem znów zasmakują jej zmysły. Lecz czy księga także zniknęła?
Nie. Leżała na jej kolanach jak wcześniej. Stara i zakurzona. Jej ciężar był jak najbardziej realny. Dotknęła pożółkłych stronic i przerzuciła kilka wstecz. Opuszczone baraki. To tam się ukrywał. Nie w świątyni, nie w swoich komnatach do których tak często zaglądała. Zapewne właśnie dlatego Starszyzna dawno zaniechała jakichkolwiek kontaktów z nim. Wszystkich. Sami przejęli kontrolę, zaś te wszystkie pomieszczenia, bogato zdobione dywanami i drewnianymi meblami stały puste obrastając w kurz i szarość niepamięci.
Tam musiała się też udać, do jednego z tych miejsc, których wyjątkowo starała się unikać. To tam podobno grasowały sfory dzikich psów. Teraz nie miała jednak wyboru. Podniosła się z fotela, mimowolnie pogładziła liście rośliny, żegnając się tym sposobem ze swoją nową przyjaciółką. Pragnęła zachować księgę, jednak nie była pewna czy dałaby radę wykonać z nią zadanie. Od czego jednak był Archanioł? I tak był winny jej przysługę za swój brak uprzejmości. Uśmiechnęła się, zmierzając w jego kierunku i wcisnęła mu w ręce stary tom.
- Pora biec. Dziś zobaczysz cud Nowego Boga.
I z tymi słowami wyminęła Fabiana w drzwiach. Ruszyła do baraków, nie zatrzymując się ani na moment. Skąd wiedziała, że anioł za nią pójdzie? Jedynie miała taką nadzieję.

Gdzie mógł się ukrywać? Ruiny napawały ją irracjonalnym strachem. Rozejrzała się za ostałymi konstrukcjami by w końcu skierować swoje w stronę baraków, które zapewne należały do przywództwa. To te zazwyczaj były lepiej skonstruowane i wyposażone. Znała jego tajemnicę. Wiedziała kim jest Prorok. Lecz czy to było teraz istotne? Było. Upadłe anioły zapewne nie stronią od ziemskich wygód, skoro już mogą sobie na nie pozwolić.
Mimowolnie dotknęła złotego sztyletu u pasa. Sprawdziła też czy fiolka jest na swoim miejscu. Nadal była dla niej tajemnicą, jednak nie bała się już. Ao powie jej co ma zrobić. Nie opuści swojej owieczki, doskonale o tym wiedziała. Wyobraziła sobie po raz kolejny jak celuje prosto w pierś tak dobrze jej znanego mężczyzny. Jak wbija i przekręca ostrze, pozwalając by krew spłynęła na posadzkę.
To już ten czas.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.10.14 18:15  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Nie wiedział dlaczego, ale wszystkimi porami skóry spodziewał się tutaj Tai. W pierwszej chwili na jego twarzy zagościł uśmiech sympatii. Odnalazł ją, żyje. O to mu chodziło, nie? Aby ją odnaleźć i dowiedzieć się, że nic jej nie jest, że żyje. Jednak co dalej? Wejść do środka, podejść do niej i po prostu spytać się, czy wszystko w porządku? Co się stało, dlaczego tutaj jest? 
Nie zrobił tego. 
Stanął w progu, patrząc się na sylwetkę kobiety. Dostrzegł brak wcześniejszy rany na jej barku, a ona nie zwracała na niego uwagi, jedynie lekko się zdziwiła, że tutaj jest. Widać było, że jej myśli były zupełnie gdzie indziej, a mimo wszystko Fabian tutaj był i czekał sam do końca nie wiedział jeszcze na co. Nie miał przyjemności ujrzeć staruszki, nawet nie myślał, że ktoś taki tutaj w ogóle był. 
Oparty ramieniem o framugę, czekał na jakikolwiek ruch kobiety. Nie chciał naruszać jej tej chwili namysłu, pożegnania. Ostatecznie został wykorzystany do noszenia starego tomu. Czy mu to przeszkadzało? O dziwo nie. Zlustrował dość szybko okładkę księgi, delikatnie marszcząc brwi. Po chwili uniósł wzrok na Shi, dając stary tom pod pachę.
 Dziś zobaczysz cud Nowego Boga.
Cud Nowego Boga... Bez żadnego komentowania, sprzeciwu ani nic z tych rzeczy, poszedł za kobietą, przekartkowując księgę, jednak znalazł tam same puste strony.

Nie wiedział, gdzie dokładnie zmierzają. Po drodze nie było żadnych rozmów, ponieważ wydawały się one zbędne. Wróg przemierzał ze swoim wrogiem do... właśnie, dokąd? Przed oczami Archanioła ujawniły się ruiny. Zapewne była to desperacja, jednakże tej części zupełnie nie kojarzył. Ciekawość Guerre wzrosła jeszcze bardziej, a chęć zobaczenia "cudu"... zupełnie nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.14 14:41  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Dotarła tu. Ona, ta, która miała unicestwić proroka, może i wysłannika samego Ao. Czy aby na pewno tego "najważniejszego"? W kartach jego losu już dawno widniała data śmierci. Data... dzisiejsza. Dzień, w którym nastąpi kres bicia jego serca, kres płynącej żwawo krwi w żyłach, kres wyrządzonych krzywd, kres grzechów "w imię Ao" miał nastąpić właśnie dzisiaj. Taihen była najwidoczniej zauroczona a zarazem lekko przerażona. Miała prawo, szczególnie do tego drugiego. Jej bardzo dobry słuch mógł wychwycić podejrzany szmer, który docierał z głębi ruin.      
Jeżeli zdecydowała się ruszyć w tamtą stronę, popychana nienawiścią i chęcią zabicia proroka Nowego Kościoła, po kilku minutach marszu w dość ciasnym i ciemnym korytarzu poczuła podejrzaną woń. Gęsta, gryząca w oczy, przypominająca ta wydzielana przez kadzidełko. Był to dla niej bardzo intensywny zapach - w przeciwieństwie do Guerre, który czuł jedynie jego małą część.
Jeszcze kilka kroków do przodu. Ściany urywkowo były przecinane przez smugi wieczornego słońca - Taihen mogła przyjrzeć się tamtejszym dziwnym grafikom. Dostrzec mogła zaledwie kilku narysowanych ludzi, symbol słońca, księgę, a na końcu ściany urywek z malunku jakiegoś stworzenia, przypominającego węża - nie dało się tego określić po samej ilustracji zielonego, zygzakowatego ogona. Gdy zbliżyła się do urywku ruin, usłyszała głos podobny do mruczenia. Na środku dziwnych budowli rozpalone było ognisko, wokół którego ktoś rozstawił świeczki. Po prawej stronie siedziała nieruchomo ledwo dostrzegalna postać w kapturze z zasłoniętą twarzą...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.14 22:57  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
A więc to właśnie się czuło stając naprzeciw swojemu losowi. Serce wyrywające się na wolność, dudniące gdzieś w przełyku, oscylując między podnieceniem a strachem. Może podekscytowaniem. Najpewniej lękiem przed nieznanym. Jej plan był o wiele prostszy od tego co przygotował dla niej Ao. Miała po prostu wejść którejś nocy do salonów Proroka i wbić mu w serce nóż, teraz jednak powoli zaczynała sobie zdawać sprawę z tego jak bardzo jej zadanie było skomplikowane. Bo jego nie było tam gdzie się spodziewała. Ukrywał się nie wiadomo przed czym. Może przed nią. Może przed przeznaczeniem.
Czuła jak jej klatka piersiowa unosi się i opada gdy szła za szmerem, zapachem, światłem. Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Grymas na jej twarzy nie zdradzał niczego dobrego. Zerknęła jedynie na Guerre by upewnić się, że nie wyrzucił księgi i ruszyła na poszukiwania. Dłoń mimowolnie zatrzymała się na rękojeści sztyletu. Myśli błądziły gdzieś, nadal wyblakłe po spotkaniu z niesamowitą fioletową rośliną. Teraz to korytarz ją na swój sposób otępiał, pochłaniał, zmuszając by stała się jego częścią. Częścią rysunków. Czy gdy stąd wyjdzie, rudowłosa postać pojawi się między słońcem a księgą? A może będzie ujeżdżała wężowy ogień... bądź właśnie sam wąż przybierze twarz Taihen. Nie było jednak na to czasu. Światła ją wzywały. Weszła więc i pozwoliła by jej spojrzenie spoczęło na zakapturzonej postaci.
- Mistrzu. To już czas.
Mruknęła, choć chciała by zabrzmiało to bardziej dobitnie. Głośniej. Groźniej. Mimo wszystko jednak czuła sympatię do tego anioła, pewnie uśmiechnęłaby się teraz gdyby nie powaga sytuacji. Zbliżyła się krok, później kolejny, trzymając nadal ostrze w pogotowiu. Nie podeszła jednak i nie przykucnęła, zachowała trzy kroki odstępu jak gdyby mógł wstać i rzucić się na nią. Zabić ją i przerwać nić, którą tak skrzętnie przędły dla nich Parki. Czekała na znak od Ao, że to ten moment, że Ion nie będzie miał jej już nic do powiedzenia i pogodzi się ze swoim losem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.11.14 14:54  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Przez długi czas nie mógł zrozumieć, do czego tak naprawdę dąży Tai. Miejsce, które zupełnie nie było znane przez Archanioła, wywoływało dziwny dreszcz emocji. Trudno stwierdzi czy to była zwykła ciekawość Guerre, czy może miał pewne wątpliwości co do swojej wiary. Działo się niewiele, jednak wystarczająco dużo, aby zorientował się już, o co tutaj chodzi. Z pewnością nie o zwykłą sprzeczkę między kapłanką, a Prorokiem, który ukrywał się własnie tutaj. Przed Prorokiem, który był Aniołem.
Przez zmierzony przez nich korytarz, w którym dało się wyczuć nieprzyjemny zapach kadzidełek, dotarli do końca ruin. Pierwsze co dało się zauważyć, to blask. Blask, który został spowodowany przez rozpalone ognisko. Drugie co dostrzegł, były świeczki zaś dopiero potem tajemnicza postać, siedząca tuż nad ogniskiem. Adrenalina solidnie dawała we znaki, ponieważ zupełnie nie wiedział, czego ma się spodziewać lub czego oczekiwać. Jak powinien się zachować? Głupie pytania sobie zadawał, upierdliwie trzymając księgę pod pachą.
Szedł za kobietą w pewnym momencie zatrzymując się. Nie podszedł z nią do tajemniczej postaci, o nie. To jest jej interes, a on nie miał prawa w to interweniować. Na dobrą sprawę niepotrzebnie tutaj się znalazł... A może jednak los chciał, aby tutaj był? Może jego wiara okaże się błędna i... i uwierz w "Cud Nowego Boga", który najprawdopodobniej ma zaraz zobaczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.11.14 22:19  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Postać skryta za ciemną firaną grubej szaty, związanej u pasa równie grubym sznurem, nie ruszała się. Nie wydawała z siebie znaku życia. Trwała tak niczym marionetka, ozdabiając okolicę oraz dodając jej niebywałego uroku i tajemniczości. Ognisko paliło się, rzucając sykliwe płomienie ku górze - wydawałoby się, że coraz wyżej, coraz wścieklej...
Gdy Taihen po chwili wahania zdecydowała się do niej podejść, odchyliła jego kaptur końcem miecza. Wtedy postać przewróciła się, a dwójka natychmiast zorientowała się, że mają do czynienia z... kukiełką.
Zwykłą, szmacianą, ozdobioną starą szatą kukiełką, wypełnioną słomą i usztywnioną kijem od miotły. Dwójka przez chwilę stała w osłupieniu, lecz nie dane im było trwać w spokoju.
Wtedy, niczym z cienia, ze wszystkich stron wyskoczyły dziwne postacie. Wyglądali na ludzi, ba - byli ludźmi, odziani w ciemną zieleń i niebanalnymi, srebrnymi naszyjnikami ze szmaragdem w środku. W mgnieniu oka dobiegli z dziwnym okrzykiem do dziewczyny i archanioła, powalając ich i bezboleśnie pozbawiającym przytomności...
Obudzili się w tym samym miejscu, jednakże mocno przywiązani do drewnianych belek. Przed nimi płonęło średniej wielkości ognisko, wokół ich - w cieniu - stali Ci sami, tajemniczy ludzie. Na kamiennym wzniesieniu przed nimi pojawiła się wysoka, szczupła postać. Był to sam prorok kościoła, który z szyderczym uśmiechem przyglądał się uwięzionej dwójce. Zaśmiał się, patrząc na nich z politowaniem. - Witajcie, drodzy wierni! - zakrzyknął, wznosząc ręce ku górze, witając się z gronkiem braw ze strony licznej publiczności. - Ao was kocha, Ao chce waszego dobra. - zaczął, opuszczając ręce, lecz nie spuszczając z ludzi wzroku, wędrując to od prawej, to do lewej jej strony. - I pragnie, byśmy byli szczęśliwi. Czy ktoś pamięta święte słowa jego przepowiedni? - cisza. Wszyscy w strachu skulili się lekko, słychać było ciche szmery i szepty niepokoju. - Powiadam wam, drogie siostry i bracia, że gdy nadejdzie wielka pełnia jedenastego miesiąca, pojawi się demon w ludzkiej skórze! - głosy niepokoju stały się o wiele głośniejsze. - Czego będzie pragnął? - w tym momencie skierował wzrok na Taihen, opuszczając powoli ręce i przekręcając lekko głowę. Zdjął z twarzy kaptur, ukazując twarz pełną poranień i blizn. - Będzie pragnął śmierci waszego proroka. - następna chwila ciszy, która zmroziła krew u każdego z wiernych, zdających się jeszcze bardziej chować w cieniu. - O wy, zrodzeni z woli nowego, dobrego Boga! Czy będziecie bezczynnie stać i patrzeć, jak wasz prorok ginie na waszych oczach? Czy będziecie bezczynni wobec personifikacji zła, wobec demona, którego zdołaliśmy schwytać?! - wpierw ciche... - Czy pamiętacie, co stanie się po morderstwie proroka? - ...potem głośniejsze okrzyki sprzeciwu słychać było w tle. - Tak... żadna dusza nie zmartwychwstanie. - uniósł palec na Taihen i Guerre, naciągając ponownie kaptur drugą ręką. - Każdy z was pragnie życia wiecznego po śmierci. Czy jeden, głupi demon ma nam w tym przeszkodzić? - Rozwścieczony tłum zaczął rzucać w uwięzionych kawałkami drewna i suchymi gałęziami. Gdy Tai i Guerre ponownie spojrzeli w stronę kamiennego wzniesienia, prorok zniknął.
Myślcie, myślcie. Inaczej spłoniecie żywcem, podpaleni przez sektę zgłupiałych, ogarniętych lękiem przed śmiercią i zagubionych wysłanników Ao, zupełnie zmanipulowanych przez osobistą biblię obecnego proroka...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.14 16:32  •  (S) Opuszczone baraki - Page 4 Empty Re: (S) Opuszczone baraki
Zawsze liczyła na współpracę swojego szczególnego kochanka. Opuszczona dłoń nie sięgała ku broni, wręcz przeciwnie - pragnęła objąć tego, który miał zostać zabity. Wargi rozciągały się w lekkim uśmiechu. To już koniec. Nie będzie musiał więcej cierpieć. Chciała zakończyć przesyt jego istnienia. Nacisnąć najcieńszą strunę, która szybko umknęłaby spod jej palców i rozerwała w pół. To była ostatnia przysługa jaką mogła mu wyświadczyć, pewna, że doskonale ją zrozumie.
Zamiast tego napotkała w swoich ramionach kukłę. Zamarła, nie rozumiejąc co się dookoła niej dzieje. Nie był to jednak moment do zastanowienia się. Już nadciągały. Cienie. Wiedziała, że nie zdąży. Zbyt szybko się na nich rzuciły, pokrywając ciemną zielenią swych odzień. Chciała jednak wyciągnąć miecz. Dłoń zacisnęła się na rękojeści, gdy pierwszy płaszcz dotknął jej skóry. Za nim dotarły kolejne. Szarpnęła się, wargi rozchyliły się w niemym krzyku. Miała wołać o pomoc, jednak coś wypełniało jej usta. Później nastała ciemność.

Pobudka była bolesna. Zamiast pocałunku kochanka na karku, poczuła pęta trzymające jej nadgarstki. Szarpnęła, co jedynie jeszcze mocniej otarło skórę. Nabrała powietrza analizując i czekając na rozwinięcie sytuacji. Zielone ślepia wodziły wściekle po otaczających ich wiernych. Czy znała ich? Półmrok odbierał jej możliwość zidentyfikowania twarzy. Odnalezienia ich i wymordowania gdy już wykaraska się z opresji. Musiała jednak przede wszystkim zwrócić uwagę na lidera. Tego samego, którego twarz tak często znajdowała się blisko jej własnej, omiatając jej skórę i nozdrza ciepłym oddechem. Teraz jednak nie było w jego oczach żądzy. Górowała nad nią pogarda oraz triumf, tak ohydnie wygrawerowane w jego twarzy. Mimowolnie się skrzywiła, chcąc coś powiedzieć, warknąć, jęknąć. Odmówiła mu jednak tej przyjemności. Ion nie będzie widział jak trawią ją wszelkie możliwe uczucia. Słuchała.
Przepowiednia, którą pierwszy raz usłyszała właśnie dzisiaj, nieco w nią uderzyła. Była przez moment skonfundowana, zagubiona i tak niewielka, że równie dobrze mogła zniknąć pod wściekłymi okrzykami. Myśl, myśl, przecież nie chcesz spłonąć żywcem. Myśl, przecież to jeszcze nie pora na umieranie. Nie dla ciebie, Taihen. Branko.
Wściekły tłum się zbliżał. Twarze, mimo że skryte pod kapturami i w cieniu, powoli zaczynały nabierać zwierzęcych rysów. Stado przerażonych małp, baranków idących za fałszywym pasterzem. Fałszywym...
- Fałszywym prorokiem.
Uniesienie korpusu bardzo obciążyło jej mięśnie brzucha, nie mogła jednak przemawiać do ludu w pozycji siedzącej. Zdusiła grymas bólu i pełnym pogardy spojrzeniem powiodła po tłumie, od lewej do prawej. Od prawej do lewej. Nie mogła spacerować jak Ion, pozostawała jej jednak przytomność umysłu oraz ślepia miotające iskry.
- Głupcy. Czy nie widzicie, że sobie z wami pogrywa? Chce nas wszystkich sprowadzić na manowce. Demon wcielony, anioł, który uważa, że słyszy słowa naszego jedynego, Nowego Boga. - szacunek wymawianego imienia rozbrzmiał po grocie. - Jak śmiecie słuchać tego, który przez te wszystkie lata obejmował niesłusznie stopień naszego przywódcy? Czy nie odebrał nam wspomnień, miłości, rodziny czy nadziei? Oczyścił dla Ao, z jego woli, tak.
Jad powoli napływał na jej język, mowa stawała się ostrzejsza, wścieklejsza. Niezadowolona.
- Miał jednak rację w jednej, bardzo istotnej kwestii. Śmierć proroka odbierze nam możliwość zmartwychwstania. Dziś powiedział mi to nasz Bóg, wręczając broń, która poprowadzi nas do lepszej przyszłości. Zdetronizuje uzurpatora i pozwoli, by wśród wiernych nastał spokój i radość. Byśmy znów mogli się oddawać przyjemnościom ku jego czci, a nie jedynie wypełniać puste polecenia.
Zwilżyła wargi, robiąc tym samym przerwę. Od dawna nie miała niczego w ustach, potrzebowała wody. Język zasychał na podniebieniu, nie była jednak w stanie przestać mówić. Odchrząknęła, wykorzystując ostatnie siły do przekazania najważniejszych informacji.
- O wy, zrodzeni z woli nowego, dobrego Boga! Czy będziecie bezczynnie stać i patrzeć, jak wasz prorok ginie na waszych oczach? Czy będziecie bezczynni wobec personifikacji zła, wobec demona, który właśnie ucieka?! Czy zabijecie tą, która przyszła uwolnić nas wszystkich od ciemiężenia i krzywoprzysięstwa? Powtórzę te słowa, drodzy bracia i siostry. Czy pozwolicie by kierował wami ANIOŁ?
Jej oczy miotały błyskawice. Klatka piersiowa unosiła się gwałtownie, łapiąc kolejne hausty powietrza. Mięśnie na brzuchu drgały z przemęczenia. Długo tak nie wytrzyma. Jeszcze raz spojrzała po twarzach, być może teraz o wiele mniej pewnych swojej decyzji. I opadła. Związana i osłabiona.


Ostatnio zmieniony przez Taihen Shi dnia 26.11.14 21:31, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach