Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 15.10.14 23:28  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Była wściekła, poddenerwowana i zmęczona. Wściekła - przez bliskość Järv, poddenerwowana - przez wykonywanie akcji z Järv, a zmęczona - długim procesem przemycenia wymarłej do miasta. Jak, jak można do delikatnej misji w mieście zaangażować kogoś, kto nie dość, że jest martwy, to słynie z nagłych ataków szału?!
Znała odpowiedź na to pytanie i absolutnie jej to nie pocieszało - liczba najemników ostatnio zmniejszyła się drastycznie, a największymi poszkodowanymi byli oczywiście ludzie. Przerażała ją myśl, że może już wkrótce cała organizacja wypełni się trupami. Są zbyt nieprzewidywalni, zbyt... zwierzęcy, dzicy, żeby Drug-on mogło przetrwać rządzone przez nich.

Pokój, do którego dotarły, był bardzo gustownie urządzony, w minimalistycznym stylu. Przez ogromne okna na ścianie wpadało ostre światło księżyca. Luka szybko przyjrzała się ich ramom; były zabezpieczane mechanicznie, a nie elektrycznie, nadawały się więc jako dyskretna droga ucieczki. Na próbę uchyliła jedno i rozejrzała się. Droga w górę była problematyczna - poza jednym parapetem i rynną nie za bardzo było się czego uchwycić - ale za to droga w dół była śliczna i czysta. Nie przesadnie wysoko, dobry widok na sąsiednie budynki, a tuż pod oknem obszerny basen, jak przystało na luksusową willę.
- Wychodzimy tędy - powiedziała cicho do drugiej kobiety, a maska zakrywająca jej twarz dodatkowo stłumiła dźwięk. - Nie warto się znowu pchać dachami.

- Nawet jeśli, to je znajdziemy - mruknęła w odpowiedzi. - Właścicieli nie ma, wiec mamy czas - dodała, przypominając sobie, co wyśledzili dla nich inni.
Przyjrzała się szafie na książki. Pomiędzy niektóre z woluminów wsunięte były jakiś luźne karty, ale żadna z nich nie wyglądała jak klucz do problematycznych drzwi.
- Sprawdź biurko - rzuciła, otwierając drzwiczki stojącej obok szafki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 0:23  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Przeważnie miała opory w wykonywaniu cudzych poleceń. Teraz nie było inaczej.
Ale propozycja Luki była na tyle sensowna, by posłuchała. 

Jednym z problemów w ich współpracy wydawał się Järv fakt, iż nie wyznaczyły lidera. Teoretycznie wiele by to ułatwiło, gdyby ustaliły hierarchię. W praktyce jednak Järv, jako o liderze, myślała wyłącznie o sobie, a Luka nie miała najmniejszego zamiaru zaakceptować tej oczywistości.
W tym wypadku bynajmniej nie chodziło o zarozumiałość. Luka, jako człowiek, nie ważne, jak profesjonalna, mogła dać się ponieść emocjom. W takim wypadku nie myślałaby racjonalnie. Mogłaby spanikować, albo stchórzyć. Albo jedno i drugie. Järv, czego by się o niej nie mówiło, poza paroma incydentami zawsze zachowywała zimną krew. Sobie mogła zaufać. Z Luką jeszcze nie pracowała. Nie znała jej. A to samo tyczyło się drugiej strony.
I tak dalej.
Nie było sensu marnować czasu na sprzeczki.

Tak więc zbliżyła się do rzeźbionego biurka i wytężyła wzrok. Blat był pusty. Chyba.
Zaświeciła latarkę i zaczęła szperać w szufladach, starając się robić przy tym jak najmniej hałasu.
Wyciągała, oglądała i rzucała na blat kolejne karty, ale wszystkie wyglądały na płatnicze, klubowe i jeszcze inne, ale żadna nie była tą, o którą chodziło. Nie przypuszczała, żeby karta-klucz miała na sobie wygrawerowane złote ozdobniki, albo inne maziaje.
Chyba, że dla zmyłki.
Zastanowiła się chwilę.
Nie, raczej nie.
Zasunęła szufladę i przyklęknęła, otwierając drzwiczki biurka. Nie było śladów żadnej skrytki na tyle mebla.
Wrzuciła latarkę do kieszeni i ruszyła w stronę łóżka. Z jednej strony zmarłemu paniczowi mogłoby się nie chcieć fatygować schylaniem w celu dostania do skrytki. Z drugiej strony, jeśli wolał dobry schowek od wygody...
Przejechała dłonią po poręczy, odrzuciła zakurzone poduszki, sprawdziła pod kołdrą, pod materacem, po bokach, z tyłu - w końcu wsunęła się pod łóżko i sprawdziła ramę.
To mógł być przycisk do schowka, schowek, mały sejf - cokolwiek. Wszystko i nic. Zero konkretów.
- Luka? Masz coś? - spytała cicho, obmacując deski i łączenia.
Teoretycznie Drug-on powinna dać jej znać, gdyby coś znalazła. Ale wolała trzymać rękę na pulsie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 19:06  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Ikar był wściekły. Wojsko nie miało nic lepszego do roboty niż wymyślanie mu zadań specjalnych jako byłemu wojskowemu, do których równie dobrze mogli posłać pustogłowych osiłków, których mieszkańcy miasta nazywali żołnierzami. Mieli zabezpieczyć rezydencję Charliego, w związku z jego przedłużającą się nieobecnością i ogromnym bogactwem ukrytym wewnątrz. Istniało uzasadnione niebezpieczeństwo, że łowcy chętnie wyciągną swoje chciwe łapska po tak łatwy łup. Dlatego należało temu przeciwdziałać, za wszelką cenę. Już i tak wystarczający problem stanowił fakt, że łowcy mogli swobodnie poruszać się między ludźmi, maskując swoje charakterystyczne znaki soczewkami. Byli szybsi, silniejsi i odporni na wirusa X, co stanowiło ich znaczną przewagę. Wysoka technologia S.SPEC nic się nie zdawała, gdy dowódcy byli skrytobójczo mordowani we własnych łóżkach. Albo gdy mimo miażdżącej siły ognia podejmowali fatalne w skutkach decyzje. Jak Falcon, który w końcu został zabity, chociaż większość wojska traktowała go jak bóstwo.
Klnąc pod nosem wybierał sprzęt z magazynu. Dawno nie posługiwał się bronią palną, wolał więc rewolwer niż wielkogabarytowe machiny zagłady, które nazywane były ciężkimi karabinami maszynowymi, pomimo tego, że w oddziałach Organizacji znajdowali się ludzie, zdolni do sprawnego władania nimi bez trójnogu, strzelając z biodra, jakby to był drobny pistolecik automatyczny. Mutanci. Biomechy. Łajdacy, nie będący w stanie wyobrazić sobie własnej słabości, dążący do ideału skretyniałego świata, który zawierał kark szerszy niż opona samochodu, mięśnie grube jak baobab i pusta w środku czaszka, z układem nerwowym zdolnym tylko do przyjmowania poleceń.
Kiedy poczuł, że jest gotowy, wyszedł na plac główny, gdzie czekała na niego furgonetka S.SPEC wraz z Deal i dwoma żołnierzami w środku, która ruszyła, gdy tylko usadowił się wygodnie. Z trudem powstrzymał grymas obrzydzenia na swojej twarzy. "Odważni" wojacy cuchnęli potem i smażonym mięsem, co w niektórych kręgach było najwyraźniej uznawane za przejaw męskości. Gołe czaszki i tępe mordy powodowały u niego odruch wymiotny, więc odwrócił wzrok, spoglądając przez okno na mijany barwny krajobraz Miasta, pełen pustogłowych lal, niewartych zawieszenia oczu. Zamknął oczy, próbując odseparować się w myślach od tego wszystkiego co go otaczało i skupić się tylko i wyłącznie na czekającym ich zadaniu.
Wreszcie. Są na miejscu. Blight wysiadł pierwszy, nie mogąc doczekać się zaczerpnięcia w płuca zepsutego powietrza Świata-3, o niebo jednak lepszego od zapachu organizacyjnego ścierwa. Tak. Weszli do środka. Drzwi były zamknięte, ale nie na klucz. Skrzypnęły lekko, nieotwierane od dawna. Rezydencja była zdecydowanie zbyt cicha. Ikar ujął kolbę rewolweru i wyciągnął go z kabury. Chłód metalowej powierzchni przyjemnie łaskotał jego dłoń. Postąpił kilka następnych kroków w kierunku głównego holu, gdy zaczął się zastanawiać, od czego powinni zacząć. Gdzie Informator schowałby swoje skarby. Podejrzewał, że w swoim pokoju trzymałby fundusze na czarną godzinę, a sejf musiał znajdować się w piwnicy. Ale z drugiej strony… nie wiedział, jakie dokumenty siedziały bezpiecznie w biurku Charliego. Mogły być potencjalnie niebezpieczne. Pięciu ton złota łowcy nie wyciągną w pięć minut, natomiast wystarczyłby jeden segregator, aby wywołać skandal w Mieście. Papier ma w końcu władzę nad wszystkim. Nawet nad pieniądzem. Lufą broni nakazał jednej z militarnych kanalii przeszukanie podziemi, a gestem polecił mu pozostanie na ciągłym nasłuchu w razie niebezpieczeństwa.
Schody zaskrzypiały lekko pod ciężarem ciał, gdy cała trójka ruszyła w górę, w kierunku sypialni właściciela. Ikar miał tylko nadzieję, że zdążyli przed łowcami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 21:09  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Odsunęła półkę i szafkę od ściany. Wymiary obu zgadzały się z budową zewnętrzną, żadnych skrytek nie było widać; tak samo zresztą na ścianie. Prosta budowa mebli miała swoją zaletę - nie dawała dużego pola na ukrycie przestrzeni.
- Nic - odpowiedziała i ruszyła badać marmurową, sześcienną rzeźbę.
Nie dała rady jej podnieść, co nie było specjalnie dziwne i sugerowało, że bryła nie została wydrążona. Na wszelki wypadek jednak przyjrzała się jej bliżej.

- Co o tym myślisz? - spytała towarzyszki, wskazując na gładki, kamienny sześcian. W tym samym momencie coś za plecami Järv przykuło jej uwagę. Przed posiadłość zajechał wojskowy samochód, z którego wysypała się grupa sylwetek, prawdopodobnie uzbrojonych.
- Cholera, wojsko - syknęła. - Chyba o nas nie wiedzą, jest ich za mało jak na pełną akcję.
- Nie powinnyśmy wdawać się w walkę - dodała. Było to zbyt ryzykowne; zwrócenie na siebie uwagi niemal na pewno zakończyłoby się problemami, jeśli nie pewną klęską. A ponowne uwięzienie było jej bardzo nie w smak, o śmierci oczywiście nie wspominając.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 21:52  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Wypełzła spod łóżka, ciągnąc za sobą szare 'koty'. Parsknęła cicho, pozbywając się uciążliwych drobinek pyłu z nosa.
- Co o tym myślisz?
Odgarnęła włosy z twarzy zbuntowane włosy i podeszła bliżej. Z badawczą miną oglądnęła sześcian, po czym z spróbowała go podnieść. Bez większego wysiłku odchyliła go do tyłu, sprawdzając co jest pod spodem.
Niczego szczególnego nie znalazła.
Ostrożnie opuściła rzeźbę i podrapała się po głowie, myśląc, gdzie jeszcze mogą poszukać i po co były komuś takie bibeloty w domu.
Cichy warkot silnika, stukot stóp.
Odwróciła się w stronę okna i wytężyła wzrok.
S.SPEC? Już?
Oczywiście, że szło zbyt gładko.
- ...jest ich za mało jak na pełną akcję... Nie powinnyśmy wdawać się w walkę. 
Drug-oni też nie powalali frekwencją.
- Widziałaś, ilu? - zapytała, sprawdzając noże przy pasie. Spojrzała w stronę drzwi, potem w stronę okna.
Na zewnątrz może ktoś być. Nie musi. Ale jeśli będzie, nie zdejmą go zanim je dosięgnie.
Na korytarzu zaraz ktoś będzie, ale z nim mogą się uporać.
Chować się nie ma sensu. Nie ma gdzie.
- Walka nie jest wskazana. Ale tu jest konieczna. - stwierdziła ledwie słyszalnym gardłowym szeptem.
Wolno, najciszej, jak mogła, przysunęła się do drzwi i stanęła od strony zawiasów, skinieniem głowy dając Luce znać, żeby ustawiła się po drugiej stronie. 
Odbezpieczyła pistolet i przyłożyła do drzwi, nasłuchując.
Skrzypnięcie schodów zdradziło przeciwników. Było ich kilku, ale nie potrafiła stwierdzić, ile dokładnie.
Skupiła się, by wyczuć odpowiedni moment i zastrzelić chociaż jednego, gdy podejdzie za blisko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 22:20  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
- Z dziesięciu. Raczej weterani, patrząc po ruchach - dodała, zdejmując rękawiczkę z lewej dłoni. Jej mały, zaczarowany nóż wymagał czystego dotyku.

- Nie jest konieczna! Jest głupotą! - głośniejszym szeptem spróbowała przemówić drugiej do rozsądku. - Jeszcze nawet nic nie znalazłyśmy, nie możemy już wywołać alarmu w całym mieście! - pominęła fakt, że najchętniej wcale nie wywoływała by alarmu. Słysząc, że wojsko dotarło już na drugie piętro zamilkła, i za pomocą szaleńczych gestów spróbowała odciągnąć Järv od drzwi. Spojrzała jeszcze raz na pokój, szukając jakiegoś sposobu na uniknięcie walki. Gdyby była sama, po prostu "przeskoczyłaby" na ziemię przez okno i obserwowałaby posunięcia wojskowych z odległości; z towarzystwem było to jednak niemożliwe. Ale samo okno...

Otworzyła je szybkim ruchem (dziękując niebiosom, że nie wydało dźwięku) i wskazała Järv wąski gzyms biegnący na linii okna. - Wskakuj na to - szepnęła, tracąc nadzieję, że uda im się uniknąć walki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.10.14 23:38  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Tak szczerze? Nie miała w ogóle ochoty łazić po jakiś rezydencjach, w celu "zabezpieczenia" wszystkiego przed jakimiś oprychami. A co ją to obchodziło, że jakiegoś Charliego nie było od dłuższego czasu w domy? Niech spychają taką robotę na jakiś bezmózgich mięśniaków, a nie na drobną, pokręconą anielicę z podejrzeniem ADHD. W końcu kto by takiej zaufał? Nikt, chyba że ktoś ma coś nie po kolei w głowie, albo nie zostało mu zbyt wiele wyborów.
Ona sama postanowiła trzymać się z daleka od broni palnej. Nigdy nie wiedziała kiedy to to wystrzeli, a jeszcze jakby złapała to w łapę... natychmiastowo by wybuchło, no! Ona takiego farta miała, to oczywiste. Albo po prostu wolała być wierna swoim ukochanym sztyletom, nożom i igłom, jak tam to sobie chcecie interpretować. Do tego warto też dodać, że jeśli jej życie będzie w niebezpieczeństwie, zawsze będzie miała tych dwóch przygłupków z maszynkami do pomocy, albo dość szanowanego już przez nią Blighta. Wolała już zaufać jemu niż reszcie wojska.
Gdy w końcu trafili na miejsce, rozglądała się zaciekawiona. W końcu nigdy jeszcze nie była w takim budynku, to może skorzystać z okazji i pozbierać trochę informacji. Sama chciałaby w takim czymś mieszkać... pomarzyć zawsze można. Prychnęła cicho, gdy zaczęli wchodzić po schodach. Przebiegła dwa stopnie wyżej od swoich towarzyszy i obróciła się w ich stronę.
-Wszyscy jesteście za głośni. Idę przed wami, jakby co to zacznę krzyczeć. - mruknęła, po czym sekundę później w ogóle nie było jej widać. A dokładniej to "zlała się" z kolorem ścian i wszystkich innych dupereli, które za nią mogły być. W takich sytuacjach jej moc naprawdę mogła się przydać. Wyciągnęła swoje drobne skrzydła, po czym przeleciała przez korytarz, ani razu nie dotykając podłogi stopami. W końcu trafiła przed drzwi sypialni. Przez szczelinę zauważyła jednego z jej przeciwników i uśmiechając się pod nosem, wyjęła po trzy igły z każdego rękawa. Najciszej jak tylko mogła, przysunęła się do drzwi, po czym solidnie je kopnęła. Jeśli to zadziałało, dziewczyna stojąca przy nich powinna dostać po twarzy. Kilka sekund później odleciała od drzwi, koncentrując się na zachowaniu swojego kamuflażu. Na wszelki wypadek rzuciła jeszcze igły, które trzymała w dłoniach w stronę sypialni, mając w duchu nadzieję, że którakolwiek z nich trafiła w cel.
Kamuflaż - 1 post
Jak coś jest nie tak to przepraszam i proszę mnie poprawić, pisałam tego posta w strasznym pośpiechu ;_;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 13:04  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Za głośni? Ikar już chciał odpyskować, ale zobaczył, jak aktywuje swoją moc i uznał, że lepiej będzie milczeć i pozwolić jej działać. W końcu zaskoczenie to jedna z groźniejszych broni, jakie można mieć w zanadrzu, nieprawdaż? Kiedy usłyszał odległy huk kopniętych drzwi, pobiegł jak najszybciej na górę, nadając do żołnierza przeszukującego podziemia, że jest potrzebny na górze. Przeskakiwał po trzy stopnie na raz dlatego szybko znalazł się na piętrze, lecz siłą rzeczy zakręciło mu się w głowie.
Kiedy po chwili odzyskał rezon, ruszył korytarzem w kierunku, z którego dobiegały hałasy. Liczył się z tym, że łowcy będą stawiali zaciekły opór, w końcu będą walczyli ze znienawidzonym S.SPEC, a Deal nie była osobą, którą wysłałby naprzód do walki z przeważającym przeciwnikiem. Dlatego też nakazał swemu pomagierowi przyspieszenie. Miał ją osłaniać, nawet własnym ciałem. Tępe trepy to największa pospolitość organizacji, ale ludzie potrafiący myśleć to towar deficytowy, dlatego każdego należało pilnować. I osłaniać, zamiast wysyłać na front. Jeszcze raz przekląwszy w myślach dowództwo pomyślał, że na górze panuje ostatnio straszy bajzel, skoro mylą im się zadania i ich wykonawcy.
Wyjął z kieszeni granat, przygotowując się do rzutu. Jeśli uda mu się ich ogłuszyć, otrzyma kolejne zabawki do badań. Dostrzegł uchylone do środka drzwi, ale ani śladów Drug w pobliżu. Nie był mistrzem w miotaniu przedmiotami, dlatego wolał ostrzec anielicę, zwłaszcza, kiedy jej nie widział.
- Uważaj!
Krzyknął, choć nie sprecyzował na co ma uważać. Wraz z tym krzykiem jego ramię poszło w ruch, a granat ogłuszający poszybował w powietrze. Ikar planował rzut tak, aby wleciawszy przez szparę odbił się do wnętrza pokoju. Jeśli tak się jednak nie stało i zrykoszetował w ich stronę, natychmiast zawrócił, chcąc uniknąć efektu niefortunnej aktywacji.
Wojskowy w razie nieudanego rzutu odskoczył wraz z nim. Jeśli jednak byłby udany, po wybuchu wskoczył do środka i spróbował mieczem zranić najbliższego przeciwnika.


Ostatnio zmieniony przez Blight dnia 19.10.14 18:01, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 16:03  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Dziesięciu weteranów.
...
Oczywiście, że mogło być gorzej.
Spojrzała w stronę okna z wyraźną dezaprobatą.
Nie zdąży się tam wdrapać. Luka może spróbować. O ile z zewnątrz nikt jej nie dosięgnie.
Najlepiej byłoby, gdyby Järv udało się odciągnąć uwagę tamtych, a Luka dostałaby się do gabinetu. Wtedy...
I tak nie posłucha.
- Nie. Ja tu zost-argh...!
Jeb.
Luka odwróciła jej uwagę, na moment straciła koncentrację.
Dostała po twarzy drzwiami.
Potrząsnęła głową, lekko zdezorientowana. Uderzenie złamało jej nos. Zasyczała cicho, czując tępy ból w mostku. Natychmiast poczuła znajome mrowienie, kiedy chrząstka zaczęła się zrastać.
- Uważaj!
Nie namyślając się długo, z rozmachem kopnęła drzwi, które zatrzasnęły się, zanim ktokolwiek i cokolwiek wpadło co środka. Zawiasy złamały się, drewno trzasnęło żałośnie, brutalnie wbite we framugę. Coś zatrzeszczało i drzwi zaczęły się chwiać.
Odsunęła się, ale nie w porę. Dostała w plecy paroma większymi odłamkami. Parę drzazg, zadrapania. Więcej obrażeń nie zdążyła zanotować. Większym problemem był sam dźwięk, przez który zaczęło jej piszczeć w lewym uchu.
Wybuch całkowicie wyrwał drzwi z zawiasów. Miejscami drewno rozleciało się, a całość zwaliła się na ziemię.
Järv wycofała się pod ścianę, tak, żeby po prawej mieć stronę, z której tamci przyszli. Zrezygnowała z pistoletu, jednak wyciągnęła kastet i nóż.
Ze stoickim spokojem zaczęła nasłuchiwać, czekając na ruch tamtych.


Ostatnio zmieniony przez Järv dnia 19.10.14 19:42, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 18:44  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Drzwi otworzyły się, zanim Järv zdążyła odpowiedzieć. W świetle księżyca błysnęło srebro i Luka poczuła, jak coś z dużą szybkością wbija jej się w ramię. Zareagowała właściwie odruchowo - skoczyła przez otwarte okno, obkręcając się w powietrzu i bezpiecznie teleportując się na wskazany wcześniej gzyms, poza zasięg widoczności z okna. Ledwo zdążyła; nagły wybuch wyrzucił drzazgi przez otwarte okno, zasypując kującym deszczem czysty basen pod spodem. Dzięki izolacji ściany dźwięk nie zdezorientował jej tak, jak powinien, chociaż była pewna, że przez dłuższą chwilę nie będzie słyszała całkowicie dobrze.

Dotknęła ręką elewacji, chcąc przesunąć się trochę bliżej pomieszczenia i sprawdzić, co z towarzyszką, kiedy nagły ból przypomniał jej o igle, wciąż wystającej z jej ciała. Wyciągnęła ją i schowała do kieszeni - ostatnie, czego chciała, to zostawić tu swoją próbkę DNA. Nie była pewna, co niewidzialny agresor chciał osiągnąć poprzez robienie z niej poduszeczki na szpilki, ale najwyraźniej nie udało mu się to, bo czuła się normalnie.

Zerknęła w miarę dyskretnie do pokoju.
- Järv - zapytała do środka - żyjesz? - chociaż nie lubiła drugiej najemniczki, nielojalność, jaką właśnie wykazała wyskakując przez okno uwierała ją. Tego się nie robi; nie zostawia się swoich w niebezpieczeństwie. Nawet trupów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.11.14 17:54  •  Pokój panicza Mounhabierre - Page 4 Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Mocą MG stwierdzam, że Drug Dealer straciła przytomność w wyniku wybuchu granatu. To tak, żeby nie przedłużać fabuły.



Poczuł podmuch wiatru na karku, powodujący zjeżenie się włosków, gdy granat eksplodował, kalecząc uszy wszystkich obecnych tutaj istot. Na całe szczęście udało mu się uniknąć tak nieprzyjemnych efektów poprzez wykazanie się refleksem i zatkanie uszu w porę. Nie lubił takich sytuacji, gdy okazywało się, że był jedynym kompetentnym dowódcą w promieniu kilometra. Ciężar dowództwa naprawdę potrafi uwierać. Zwłaszcza w momentach niedyspozycji najbliższych współpracowników. Liczył, że Deal uda się uniknąć skutków niefortunnego rzutu, zablokowanego w ostatniej chwili. Owe nadzieje okazały się jednak płonne, o czym dowiedział się, obserwując ciało anielicy upadające na podłogę z potencjalnie drogich paneli. Skoro je widział, oznaczało to, że nie kontroluje swojej mocy, co z kolei prowadziło do wniosków równie jasnych jak eksplozja trotylu – psychopatka straciła przytomność i pożytku nie będzie miał z niej żadnego, przynajmniej na tę chwilę.
Westchnął ciężko, gdy po raz kolejny nic nie szło po jego myśli. Nie był tu jednak, aby użalać się nad każdymi drobnymi niedogodnościami na swojej drodze, leczy by usunąć zagrożenie związane ze zdradzieckimi buntownikami, którzy przybyli do rezydencji, aby…
No właśnie, dlaczego? Blight podejrzewał braki w zaopatrzeniu, które chciano zapełnić poprzez zrabowanie jednego z najbogatszych przybytków w mieście. Mogli także mieć zdrajcę w szeregach S.SPEC i dowiedzieć się, że Charlie przechowywał w swoim pałacu cenne informacje. Pomimo prawdopodobieństwa takiej możliwości, Ikar odrzucił ją niemal natychmiastowo. Kret w Organizacji mógłby przekazać im znacznie więcej niż stare dokumenty opisujące dawne posunięcia Władzy.
Wrócił do rzeczywistości. Jakiekolwiek byłyby cele spiskowców, najważniejszym zadaniem wojska w tym momencie było zabicie ich lub ewentualne schwytanie i dostarczenie mózgom S.SPECu nowych królików doświadczalnych, jednocześnie przechowujących cenne dla Dyktatorów informacje. Osobiście wolał posłać łowców w krótką podróż na drugą stronę, bez zbędnych ceregieli. Dzień dłużył mu się i tak wystarczająco, by odczuwał rozdrażnienie. Chciał, aby to już był koniec.
- Załatwmy to szybko. – mruknął pod nosem, nie posiadając żadnych wątpliwości, że wojak stojący po jego lewicy z pewnością to usłyszał. Spojrzał na niego jeszcze, aby rozwiać wszelkie niedomówienia i nieznacznym ruchem głowy wskazał rozbite w drzazgi drzwi, smętnie wiszące na zawiasach i rozsypanie po podłodze.
Żołnierz, przynaglony niemal niezauważalnym rozkazem naukowca, nie tracił zbędnie czasu i natychmiast rzucił się do środka, z wierną kataną w dłoni. Jeśli tylko udałoby mu się dostać w pobliże Järv, wykona atak z góry, chcąc przyszpilić najemniczkę do ziemi i jak najprędzej skończyć tę potyczkę.
Blight natomiast nie spieszył się jednak aż tak, jak można było sądzić z poirytowanego brzmienia głosu, gdy wydawał polecenia mundurowemu. Nigdy nie porzucił nawyku rozpoznania terenu na którym przyjdzie mu się zmierzyć z przeciwnikiem. Poczekał więc na moment, gdy mięso armatnie przekroczy próg pokoju. Skoro ze środka nie rozległy się żadne strzały, sugerowałoby to brak jakiejkolwiek broni palnej. Jednocześnie była to wada i zaleta. Wada, bo przeciwnik za wszelką cenę będzie dążył do zwarcia, w którym Anterio okaże się bezużyteczny. Zaleta, bo póki tego nie zrobi, Ikar może bez ryzyka ran zabić potencjalnego agresora. Wyjrzał więc zza futryny i dostrzegając postać kobiety, która zdecydowanie nie należała do jego sojuszników, wystrzelił, mierząc w nogi. Grunt to pozbawić przeciwnika możliwości pościgu. Na dodatek po raz kolejny wywołał drugiego wojskowego przez komunikator, upewniając się, że tamten jest w drodze.


Drugi wojak pojawi się w następnym poście
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach