Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Pisanie 13.02.14 20:39  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Pokój panicza Mounhabierre
Opis kiedyś tam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.14 21:27  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Ezra był kochany na swój specyficzny sposób. Nigdy nie okazywał chłopcu jakiejś większej czułości, nie raczył go miłym słowem, ani nie dawał po sobie poznać emocji, ale dbał o niego. A do tego młodzieniec bardzo dobrze go rozumiał. Nawet to, że nie został odtrącony w chwili objęcia jego ramienia było sporym wyróżnieniem. Zdawał sobie sprawę, iż jest wyjątkowy w oczach Upadłego. Nie każdy może sobie pozwolić na takie luksusy, nie każdy może tak po prostu dotknąć Ezrę. A Charlie był bardzo szczęśliwy z tego powodu. Charlotte natomiast jeszcze bardziej to pasowało. Uwielbiała wiedzieć, że jest jedyną, która zyskuje uwagę tego mężczyzny. Jej ego rosło z każdym spotkaniem, ale tym razem tak się nie stanie. Jak było wspomniane: nie ujawni się, póki nie dostanie nowej kiecki. A tak w ogóle, to co z tą służbą? Nowa kreacja powinna być już gotowa. Doprawdy, nie płaci się im za to, żeby opieprzali się całymi dniami. I co z tego, że domostwo jest ogromne i wymaga wiele pracy? To żadna wymówka. Są sprawy ważne i ważniejsze. Zachcianki Charlotte to priorytety.
- Ależ nie, po prostu pomyślałem, że masz w tym jakiś cel. - uśmiechnął się do niego czule i mocniej ścisnął jego ramię. - Byłem znudzony. Wiesz, rezydencja na dłuższą metę jest nudna. Oglądanie codziennie tych samych twarzy mija się z celem, a Ekaterina ciągle gdzieś znika. Poza tym denerwują mnie pewne sprawy. Chciałem się wyrwać, a wieczór, szczególnie noc, jest ku temu najlepszą porą. Wiesz, klimat i takie tam. Jednak cieszę się, że wyszedłem. Przynajmniej spotkałem ciebie. ♥
Przez większość drogi Ezra milczał, ale blondyn wiedział, że jego słowa są wysłuchiwane. Zawsze tak było. Nie potrzebował odpowiedzi z jego strony, a zrozumienia, które zawsze otrzymuje. Cóż, zazwyczaj. Niby zawsze mógł zajrzeć mu do głowy i przeczytać pewne myśli, ale w tym przypadku nie było to takie proste. Upadły jest osobnikiem na tyle spokojnym, aby nie dawać emocjom zawładnąć swoim umysłem, co utrudniało chłopcu pracę. Ale młodemu to nie przeszkadzało. Nie mógł przewidzieć ruchów mężczyzny, ale to go w pewien sposób pociągało. No cóż, fetyszysta jest fetyszystą.
Minęła chwila, kiedy przeszli przez sporą bramę, przebrnęli przez piękny ogród i stanęli przed wielkimi drzwiami wejściowymi. Charlie zapukał ozdobną kołatką dokładnie trzy razy. Jedno ze skrzydeł uchyliło się lekko, a gdy Servante ujrzała któż stoi za drzwiami pośpieszyła z wpuszczeniem obu do środka. Ukłoniła się nisko, witając panicza i jego towarzysza. Wiedziała kim jest Ezra dla młodzieńca. Wszyscy tutaj wiedzieli. Był tu już tyle razy, że zdążyli go zapamiętać. Charlie uśmiechnął się do niej i gestem dłoni nakazał oddalenie się. Tak też się stało. Sam zaś rozluźnił uścisk na ramieniu mężczyzny, a w zamian chwycił jego dłoń. Poprowadził go przez hol i dalej. Droga prowadziła w górę, po krętych schodach, następnie przez długi korytarz, aż nie dotarli do ostatnich drzwi. Młody wyjął z kieszeni kluczyk, otworzył je i wpuścił swojego Pana do środka, aby zaraz zamknąć za ich dwójką i ponownie przekręcił klucz w zamku, w którym już pozostał. Zbliżył się do bruneta i objął go w pasie, opierając głowę o jego tors. Był przy nim taki mały...
- Cieszę się, że zostaniesz. Życz sobie czego zapragniesz, moja służba jest twoją służbą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.14 23:02  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Słuchał go uważnie, chociaż z pozoru mogłoby się zdawać, że ma wyjebane na wszystko, co mówi chłopak. Ale takie spostrzeżenia mogli wywnioskować tylko przechodnie, obce osoby, które w ogóle nie rozumiały silnej więzi łączącej Ezrę i Charliego. Całą wypowiedź chłopaka Ezra skwitował jedynie lekkim skinieniem głowy.
Nie witał się ze służbą chłopaka, bo i po co? Nie interesowali go. Byli zwykłymi, szarymi ludzikami, którzy urodzili się tylko po to, by służyć. Najważniejsze, by spełniali swoje obowiązki dobrze i bez szemrania. Mężczyzna wolnym krokiem szedł za chłopakiem, nie wyrywając dłoni, kiedy ten tak czule chwycił ją za nią. Dłoń Charliego w porównaniu do jego była tak mała i delikatna, aż chciało się zacisnąć ją mocniej i zgnieść. Niczym jakąś papierową figurę.
Już po przekroczeniu progu pokoju, w jego nozdrza uderzył intensywny zapach chłopaka, który otulał jego zmysły. Ezra wyszczerzył się na dobrą chwilę i usiadł ciężko na krześle, czując, jak jego krew w żyłach zaczyna przyjemnie wrzeć. Skarcił się jednak w myślach, mówiąc krótkie stop. Jeszcze nie teraz, Ezra, wytrzymaj trochę.
Musisz trenować cierpliwość
Omal nie parsknął na wspomnienie tych słów. Tak i to była ta jedna z chwil, kiedy naprawdę musiał nad tym poćwiczyć.
Zdjął z siebie górną część ubrania i rzucił ją niedbale na ziemię, gdzieś pod ścianę, zostając w podkoszulku. Ale mimo materiału i tak z tyłu wychodziła część jego blizny, jego pięty achillesowej, prezentując się światu. Tylko przy chłopakiem nie chował jej. Tylko on tak naprawdę do tej pory przeżył, pomimo ujrzenia jej. Zamknął na moment oczy wspominając tamtą chwilę. Pamiętał ją jak dziś, była wręcz namacalna. Szczerze powiedziawszy Ezra wciąż do niej wracał myślami, nie mogąc uwierzyć, że dał się omotać temu chłopcu.
Ale dał. I nie żałował.
Otworzył powoli oczy wyciągając z kieszeni paczę papierosów i odkładając ją na stół, uprzednio wyciągając jednego i zapalając go. Zerknął na popielniczkę, która znajdowała się na blacie. Pomimo tego, że Charlie nie palił to i tak zawsze się tutaj znajdowała. Na usta mężczyzny wkradł się lekki uśmiech. Zawsze przygotowany, co?
Odwiązał broń od pasa i położył ją na stole. To tutaj mógł pozwolić sobie na chwilę wytchnienia i zapomnienia. Chociaż i tak zawsze był czujny a mały nóż mu towarzyszył. Nie, nie podejrzewał chłopca o cokolwiek złego, ale mało to samobójców chodziło po ziemi, chcąc zaatakować Ezrę albo Charliego? No więc właśnie.
Wskazał palcem chłopcu, by ten podszedł do niego. Gdy już się znalazł, przesunął palcem po jego wardze, po czym objął drobne ciało i przysunął go bliżej siebie, tak, że znalazł się pomiędzy jego nogami, a palce przesunęły po delikatnej skórze na karku.
- Zgłodniałem. - powiedział cicho, wiedząc doskonale, że chłopak domyśli się, iż nie chodzi mu o jakikolwiek pokarm. A o niego. Po krótkim przyglądaniu się jego twarzy, odchylił się opierając wygodnie o oparcie i palił dalej papierosa.
- Zanim jednak zaspokoję głód, mów. Jak tam praca? Charlotte? Poznałeś kogoś nowego? Zabiłeś? - zapytał z lekkim uśmiechem, a jego oczy jaśniały w przyciemnionym pokoju od żaru papierosa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 0:08  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Oparł się o drzwi i obserwował jak ciemnowłosy się rozbiera z wyraźnym zaciekawieniem. Uwielbiał na niego patrzeć, zwłaszcza, gdy pozbywał się poszczególnych partii ubioru. Patrzył też jak odkładał rzeczy na blat i rozluźniał. Umiał to po nim poznać. Tu ten niebezpieczny facet miał swój Azyl, swoje miejsce na Ziemi. Tu mógł odpocząć kiedy tylko zechce i jak długo zechce, do tego ku uciesze swojego podopiecznego. Wszystko miał na skinienie palcem, nie tylko ze strony blondyna, a ze strony całego personelu rezydencji. Między innymi świadczyło o tym to, że miejsce to zawsze jest przygotowane na przyjęcie tego specjalnego gościa. Popielniczka zawsze czekała, aby użył jej mężczyzna, za każdym razem ten sam. To był taki drobny znak. Znak, że zawsze jest tu mile widziany. Jeśli ta drobna rzecz kiedykolwiek zniknęłaby ze swojego miejsca oznaczałoby to poważne problemy i to nie tylko ze strony chłopca, a z obu stron. To oznaczałoby wojnę, która nie powinna nigdy nastąpić.
Podszedł do niego bez słowa. Słuchał się. Był posłuszny jak pies i gdyby tylko Ezra chciał, chłopiec rzuciłby mu do stóp całe miasto. I mógł to zrobić. Był szpiegiem, miał znajomości i mnóstwo pieniędzy. Do tego jego współlokatorka to cholerny wirus, który mógłby rzucić na kolana całą ludzkość. Był usytuowany w naprawdę ciekawej pozycji, ale miał też mózg i wiedział, że nie może postępować pochopnie. Zmrużył oczy, kiedy został przyciągnięty i ułożył się wygodnie między jego nogami. Zadrżał, łaknąć jeszcze większej bliskości ukochanego. Uśmiechnął się łagodnie słysząc jego oznajmienie. Tak, dobrze wiedział co to znaczy i wiedział, że mężczyzna wcale nie ma na myśli smakołyków. No, może miał. Ten jeden konkretny. Oparł się o niego i zamruczał cicho. Wdychał zapach bruneta, który tak bardzo kochał. Ta woń była dla niego jak narkotyk, uzależniała go całkowicie. I nawet zapach dymu tytoniowego nie był w stanie zagłuszyć tej nuty, jaką wydzielało ciało Ezry. Charlie zamknął oczy.
- Milczą, mon seigneur. Już od jakiegoś czasu nie dostałem żadnego zlecenia, choć słyszałem, że dzieje się coś poważnego. Prawdopodobnie są skupieni na tym wątku i nie przejmują się innymi przeciwnikami. Przez większość czasu siedzę tutaj, więc jesteś moim wybawieniem. A Charlotte... Potrzebuje nowych kreacji. Nie ma zamiaru się pokazać, póki na tym oto łożu... - skinął głowę w stronę łóżka. - ... nie znajdą się nowe suknie.
Charlie odsunął się od niego, odwrócił i usiadł mu na kolanach przodem do niego. Przesunął swoją delikatną dłonią po poranionym policzku Ezry, żeby zaraz zsunąć ją po jego szyi i zatrzymać na barku. Spojrzał mu w oczy, zdawał się być nieco zatroskany. I nic dziwnego, martwił się o niego. Jasne, wiedział, że nie musi, bo przecież Czarny Rycerz to silny typ i nie tak łatwo go skrzywdzić... a jednak skądś wzięły się te rany.
- Pourquoi? - badał wzrokiem trzy czerwone smugi, kiedy spytał o to w jakich okolicznościach powstały. Zdążył już wywnioskować, że zaatakowało go jakieś zwierze, ale przecież żadne nie miałoby z nim szans. Więc dlaczego? To musiało być coś innego. Ktoś inny. Pytanie tylko kto. Przysunął się bliżej i ucałował lekko każdą ze szram, aby ponownie spojrzeć mu w oczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 1:54  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Tak więc sprawa się przedstawiała. Czyli bardzo dobrze, że zamierzał pozostać tutaj przez parę dni. Mały miał skłonności do gorszych dni, do humorów, które nie zawsze kończyły się dobrze. Nie dla jego ciała. A nie chciał dopuścić, by te drobne, niemal porcelanowe ciało zostało uszkodzone. Nikt do tego nie miał prawa. Nawet sam Charlie. Jedyną osobą, która mogła sobie na to pozwolić, był ona sam, Ezra.
Przyglądał mu się z lekkim zaciekawienie, kiedy zwrócił uwagę na jego rany, które to zdążyły już nieco zaleczyć się. A raczej nie były otwartymi ranami a strupami. Zacisnął w wąską linię usta, kiedy poczuł jego delikatne usta na swojej skórze. Widział w jego czach to zmartwienie. Ile to minęło od czasu, kiedy ktokolwiek się nim przejmował? Jego egzystencją? Tym, co robił, co się z nim działo, jak żył?
Czy kiedykolwiek ktoś się nim w ogóle przejmował? Nawet za czasu, gdy przebywał w Niebie jako pełnoprawny Archanioł? No więc właśnie. Ezra nie był przyzwyczajony do czegoś takiego, i może właśnie to był główny powód dlaczego sam nie potrafił okazywać takowych uczuć.
Złapał za dłoń młodego chłopca i przysunął jego palce do swych warg. Trzymał je tak przez chwilę, nie robiąc zupełnie nic, nie spuszczając spojrzenia z jego twarzy.
- To tylko Bezdomny Kot - odparł w końcu, gasząc papierosa w popielniczce. Trzymając go za rękę, przysunął chłopca bliżej do siebie. Nic się nie zmienił, nic a nic. Przez jego twarz przebiegł delikatny uśmiech, który bardzo szybko zniknął odebrany przez ciemność.
Ezra przysunął twarz bliżej żuchwy chłopaka i powoli, dość leniwie polizał go po niej. Przesuwając koniuszkiem języka zsunął się niżej, gdzie chwycił zębami za chustkę, którą była obwiązana jego szyja. Zręcznym ruchem rozwiązał ją, mając w tym wprawę. Bo to raz rozbierał Charliego? Zębami?
Chustka opadła na podłogę, odsłaniając nagą i jasną skórę chłopaka. Ezra przywarł do niej swymi wargami i zaczął powoli smakować kawałek po kawałku. Zaznaczał językiem to, co należało do niego.
Drugą ręką puścił drobny nadgarstek i powędrował do kamizelki gdzie zaczął odpinać guzik po guziku.
To samo zaczął robić z koszulą, aż wreszcie jego palce wkradły się pod materiał i dotknęły rozgrzanej skóry chłopaka. Tak delikatny. I tylko jego.
Otulał go swoimi palcami, zsuwając się na jego bok, gdzie zacisnął je nieznacznie mocniej. Delikatne pieszczoty z każdą kolejną sekundą przeistaczały się w o wiele bardziej zdecydowane, co dawały jasny sygnał o pragnieniu mężczyzny.
Z wgłębienia szyi chłopaka dotarł do ucha, gdzie zaczął je pieścić językiem i wargami, od czasu do czasu ciągnąc zębami i ssąc miękki płatek ucha, otulając go na końcu swym ciepłym oddechem.
- Smakowity. - mruknął cicho, sięgając drugą ręką do jego włosów i szarpnął nimi do tyłu, odchylając dla siebie cała szyję chłopaka.
Ponownie przesunął po niej językiem, zatrzymując się od czau do czasu, by pozostawić czerwone znamiona na delikatnej skórce. Gdy jego język wędrował coraz niżej, ręka uciekła z ciała chłopaka i przesunęła po udzie poprzez kolano i łydkę, aż dotarło do buta. Pozbył się przeszkody i dotknął jednego, z najwrażliwszy miejsc na ciele Charliego. Kostki, którą zaczął delikatnie masować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 2:27  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
"Bezdomny Kot."
Sam sposób w jaki te słowa zostały wypowiedziane wskazywał, iż nie jest to określenie, a nazwa własna. Poza tym rany na policzku Ezry mówiły, że istotą, która mu to zrobiła z całą pewnością nie był zwykły kot. Ślady po pazurach były zbyt wyraźne, rozstawione zbyt daleko od siebie i zbyt długie. Bardziej pasowały do ciosu zadanego przez tygrysa, lwa lub inne drapieżne zwierzę, ale takowe przecież już dawno są na skraju wyginięcia, o ile jeszcze nie wyginęły. Poza tym wątpił, aby mógł spotkać taką bestię w tych okolicach. Nie zamierzał jednak kwestionować danej mu odpowiedzi. Skinął jedynie głową. Tak krótka odpowiedź była sygnałem, że nie powinien się dopytywać o szczegóły w tej sprawie. No i niekoniecznie go to obchodziło, skoro Ezrze najwyraźniej nic nie jest. A przynajmniej nic poważnego. Przez chwilę nie mógł znieść uczucia bezradności, spowodowanego tym, iż ktoś naruszył jego ukochanego, a on nic nie mógł i nie może zrobić, ale odeszło ono w niepamięć niemal tak szybko jak się pojawiło. Nie ma sensu tego rozdrabniać. Ważne jest tu i teraz.
Natomiast to, co działo się tu i teraz powoli przeistaczało atmosferę w zupełnie inną od tej, jaka towarzyszyła im od momentu spotkania. Teraz sielankowa radość chłopca powoli słabła, ustępując uległości przed jego Panem. Spojrzał na swoje palce dociśnięte do ust mężczyzny i poczuł jak przez jego drobne ciało przelewa się nieopisane uczucie. Coś jakby zniecierpliwienie zmieszane z pragnieniem i tęsknotą, rzecz dziwna, acz nieznosząca zwłoki. Musiał jak najszybciej zaspokoić to uczucie. Ezra musiał to zrobić, a właśnie do tego przystąpił.
Uwadze młodzieńca nie umknął ten przelotny uśmiech. Radowało go, że nawet tak ulotnymi gestami brunet jest w stanie ukazać radość z tego, iż go widzi. Szczęście, jakim jest posiadanie blondyna w ramionach, na własność, na wieki, na dobre i na złe. To w swój sposób piękne. Niemal tak piękne jak błękit w oczach ich obu.
Przeszedł do lekki dreszcz, kiedy poczuł jak końcówka języka przesuwa się po jego aksamitnej skórze. Pozwolił mu na zdjęcie chusty. Lubił, kiedy tak się zachowywał. Lubił być przez niego rozbierany. Powoli, choć nie zawsze, zręcznie i do samego końca. Nie przeszkadzało mu też, że pokój ponownie skończy obsypany częściami ich garderoby. W takiej chwili pewne sprawy nie miały żadnego znaczenia, a bałagan panujący wokół był jedną z nich. Pozwalał mu na wszystko, samemu rozkoszując się tym dotykiem. Z początku delikatnym, aby z każdą chwila stawać się coraz mocniejszym, coraz bardziej zdecydowanym i żądnym więcej. Westchnął pod wpływem pocałunków składanych na jego nagiej już szyi. Na ślepo przesunął dłońmi po ciele mężczyzny i zatrzymał je na jego torsie, gdzie delikatnie wbił paznokcie w materiał. W momencie, w którym brunet zaczął rozpinać guziki koszuli chłopiec zdjął z siebie kamizelkę i rzucił ją niedbale gdzieś na bok. Zadrżał mocniej, kiedy chłodne palce dotknęły jego skóry. Nagła doza podniecenia przeszyła jego ciało, co dało się poznać po tym, jak blondyn zagryzał wargę. Szarpnięcie za włosy skwitował cichym pomrukiem po czym ruszył się niecierpliwie pod dotykiem jego dłoni.
- I całkowicie twój... - szepnął, starając się wstrzymywać niepotrzebne reakcje ciała. Przede wszyskim chciał zachować spokój i nie zachowywać się zbyt głośno. No, przecież jest już dużym chłopcem! Czas nauczyć się znosić te cudowne pieszczoty trochę lepiej.
Nie dało się jednak. Ezra znał wszystkie czułe punkty młodego, a najczulszy z nich właśnie postanowił wykorzystać. Z ust Charliego wyrwało się ciche jęknięcie, a on zamknął oczy i ścisnął w piątkach materiał ubrania Upadłego, na którym wcześniej zaciskał swoje palce. To doprowadzało go do szału. Za każdym razem, kiedy te duże dłonie przesuwały się po delikatnym ciele. Czuł się, jakby był drażniony, prowokowany do agresywniejszych czynów, a jednocześnie trzymany na smyczy. Miał ochotę wręcz rzucić się na większe od siebie ciało, ale wiedział, że musi się wstrzymać. Na razie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 2:48  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Znowu to robił. Znowu próbował wstrzymać swoje jęki wynikające z przyjemności, a przecież to była zupełnie naturalna reakcja ciała. A Ezrę takie odgłosy dodatkowo nakręcały. Lubił słyszeć, jak mały jęczy a nawet krzyczy, kiedy jest mu dobrze. Łechtało to jego zmysły, ale też i ego, a ono przecież było cholernie wielkie. I potrzebowało łechtania.
Reagował na jego dotyk, co dodatkowo nakręcało mężczyznę. Ścisnął mocniej jego kostkę, jako odpowiedź na jego słowa. Oczywiście, że Charlie był jego. Należał tylko i wyłącznie do Ezry i wszyscy bogowie tego świata mu świadkiem, że niech nawet nie próbuje kiedykolwiek tego zmienić. Bo Ezra go znajdzie. I jego gniew będzie potężny, dosięgnie samego chłopca jak i tego drugiego.
Kiedy kończył pieszczenie językiem jednego z obojczyków, wydał z siebie ciche, stłumione warknięcie niecierpliwości i poruszył się niespokojnie na krześle. Nakierował głowę chłopaka wedle własnego uznania i wpił się w jego usta, smakując chłopaka jeszcze bardziej intensywnie.
Niczym jakiegoś zbawiennej ambrozji dla jego duszy. Jego język, który przyłączył się do intensywnego pocałunku był zaborczy i zachłanny. Jakby chciał zabrać dla siebie ostatni oddech chłopaka. Na moment przerwał, pozwalając Charliemu nabrać nieco powietrza w płuc, przyglądając się przez chwilę jego rozgrzanej twarzy. Chwycił zębami jego wargę, którą ugryzł, by po chwili possać i znów pocałować a na końcu wieńcząc pocałunek pociągnąć lekko do siebie.
Smak, który tak doskonale znał, ale za każdym razem smakował go na nowo, rozchodził się po jego ciele wolno, wypełniając każdą z możliwych komórek.
W pewnym momencie podniósł się, bez najmniejszego problemu podnosząc wagę piórkową chłopaka i podszedł do stołu. Jednym silnym ruchem zrzucił wszystko na ziemię. Nawet swoją broń, która z cichym stuknięciem potoczyła się po deskach. Położył chłopaka na blacie stołu i oparł się łokciem tuż obok jego głowy. Drugą ręką rozsunął bardziej płaty koszuli, odsłaniając małą klatkę piersiową.
Ponownie wbił się w jego usta w zaborczym pocałunku, kiedy jego dłoń wędrowała po ciele chłopaka, zatrzymując się na jednym z drobnych sutków. Złapał go pomiędzy kciuka i palec wskazujący i zaczął pocierać, od czasu do czasu nieco ciągnąc, by ponownie naprzeć na niego kciukiem.
- Jęcz dla mnie- syknął mu do ucha, gdy na moment ich usta odsunęły się od siebie. Przeczesał raz i krótko jego włosy, mierzwiąc je. Wyprostował się i obiema rękami przesunął wzdłuż boków chłopaka, mając teraz idealny widok na jego ciało. Ciało, które aż prosiło się o pozbawienie wszelakich ubrań. Jego długie palce na moment zatrzymały się przy spodniach, jednakże po krótkim namyśle przesunął nimi dalej, aż dotarł do odkrytej kostki. Uniósł ją wyżej i przytulił na moment swoje wargi do niej. Nie odrywał wzroku od jego twarzy. Chciał na niej widzieć paletę uczuć i tego, co czuł. Wysunął język i zaczął nim powoli, acz intensywnie pieścić skórę w okół wystającej kości. Drugą ręką natomiast powędrował do spodni i złapał za materiał z przodu. Nie wytrzymał i szarpnął, pozbawiając ich guzika, zsuwając je wraz z bielizną do połowy bioder, odsłaniając linię odgradzając brzuch od jego krocza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 3:27  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
To wspaniałe uczucie, kiedy nad nim dominowano. Uwielbiał je. Kochał wręcz, a przede wszystkim kochał, gdy osobą dominującą był ten wspaniały mężczyzna. Poczucie jego siły, autorytetu i władczości plasowało się wysoko na dłuuugiej liście rzeczy, za które Ezra był kochany przez tego tylko-z-wyglądu dzieciaka. I nawet jeśli w pewnym sensie zachował mentalność czternastolatka, to nadal nie można zaprzeczyć, iż lata już swoje ma, albowiem ta skromna dwudziestka dla zwykłego człowieka była szmatem czasu, choć dla niego osobiście już dawno przestała mieć znaczenie. Wirus zapewnia mu nieśmiertelność, z której młodzieniec nigdy by się nie cieszył, jeśli nie znalazłby powodu do życia, jakim jest jego Czarny Rycerz. Dla niego może kontynuować swój jakże nieskromny żywot i osiągać nowe sukcesy, aby nie być niepotrzebnym balastem, a wartościowym kompanem, może nawet skarbem w życiu Upadłego.
Odgłos rozbitego szkła na chwilę zawisł w powietrzu. Po podłodze rozsypała się masa szklanych drobinek i fragmentów czegoś, co jeszcze chwile temu było popielniczką, ale żaden z nich nie zdawał się tym przejmować. Nie szkoda było rzeczy w tym domu, ponieważ w każdej chwili mógł mieć nowe. Bałagan też nie stanowił problemu, bowiem na skinienie ręki miał szereg pokojówek do sprzątnięcia tego całego chaosu. Teraz liczyli się tylko oni, a nie to, co znajdywało się na stole. A aktualnie znajdował się na nim chłopak. Oparł się plecami o blat i uniósł lekko biodra, aby jeszcze bardziej uwydatnić swoje ciała. Była to forma prowokacji z jego strony. Sugestywna i subtelna.
Każdy ruch mocnych dłoni na jego ciele wywoływał u blondyna ciarki. Nie potrafił wstrzymać westchnień i delikatnego wyginania swojego ciała, które łaknęło tego gorącego dotyku. Każdy spacer po jego skórze odbierany był wyraźnie, z ochotą. Wszystkiemu towarzyszyły częste pomruki, cichsze i głośniejsze, dłuższe i krótsze. Pozwalał mu się rozbierać, pozwalał mu na wszystko. Był jego i tylko jego, a chciał być jeszcze bardziej jego. Oddać się całkowicie i bezsprzecznie. W tej chwili pragnął całym swoim ciałem i umysłem, aby Ezra go posiadł, a gdyby Charlotte miała teraz prawo głosu, to pewnie uraczyłaby go barwnym arsenałem najróżniejszych prowokacji i zaczepek słownych. Każdy pocałunek odwzajemniał z lekką nawiązką, bo tyle razy, ile zdarzyło im się całować chłopiec zdążył nauczyć się paru rzeczy. Po pierwsze, nie mógł ulec mu całkowicie, bo wyszło by z tego coś nieporadnego. Musiał odwdzięczać się odrobiną nachalności, takiej samej jak z jego strony, a to tylko umilało doświadczenie obu stronom. Naciskał swoim językiem na jego, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Również podgryzał jego wargi, choć nie tak mocno jak on. Trafniejszym określeniem byłoby skubanie lub delikatnie szarpanie.
Wciąż próbował wstrzymywać jęki, ale brunet dobrze wiedział co robić, aby mu to uniemożliwić. Kolejne melodyjne jęknięcie wydobyło się z ust Charliego, kiedy jego sutek był stymulowany. Nie potrafił oprzeć się osobowości tego faceta, był od niego całkowicie uzależniony. Kolejny jęk, nieco głośniejszy, wyrwał się z młodej piersi, gdy usta Ezry przyległy do tego cholernego czułego punktu. Wygiął się bardziej pod wpływem jego pieszczot i zamknął oczy. Chciał widzieć na twarzy chłopca całą paletę emocji i widział, choć jedna zdecydowanie przejmowała górę. Było to czyste podniecenie, widoczne w każdym jego geście, spojrzeniu i westchnieniu.
- Ah, ma sale pute! - zawołał Charlie, a na jego usta wkradł się zadziorny uśmieszek. W jednej chwili cofnął swoją nogą od twarzy kochanka i podniósł się lekko. Chwycił za brzeg jego ubrania i podciągnął do góry, odsłaniając pierś mężczyzny. Momentalnie przyległ do jego ciała i przesunął opuszkami palców po skórze jego brzucha. Zjechał nimi niżej aż natrafił na linię spodni, za które powoli wsunął palce. Przesuwał nimi drażniąco po jego podbrzuszu, żeby jeszcze bardziej go pobudzić. Usta chłopaka zajęły się całowaniem jego torsu, a druga dłoń gładziła go po biodrze i boku. - Chcę cię tak, jak ty mnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.14 17:48  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Przymknął na moment oczy, kiedy przez tę drobną chwilę, Charlie pozwolił sobie na dotyk. Podparł się obiema rękoma o blat stołu, po obu stronach ciała chłopaka. Oparł swoją brodę o jego głowę, pozwalając mu przez chwilę działać wedle własnego uznania, jakby właśnie odpiął niewidzialną smycz, która wiązała Charliego.
Raptownie odsunął się nieco, przerywając te dość zuchwałe, acz wciąż subtelne pieszczoty. Przesunął dłońmi wzdłuż jego ramion i złapał za materiał koszuli, który szarpnął do tyłu, odsłaniając dla siebie nagą skórę. Nachylił się i chwycił zębami delikatną skórę ramienia, odrzucając gdzieś do tyłu koszulę, która połączyła się z innymi częściami leżącej na ziemi garderoby.
Za każdym razem gdy tu przychodził, planował obyć się bez erotycznego napięcia, skupić na jedynie przyjemnościach płynących z czystego relaksu i zapomnienia o całym świecie dookoła. Ale zawsze jego przybycie kończyło się tak samo. Odczuwaniem wzrastającego podniecenia, kiedy dotykał ciała Charliego. Dotykał i muskał go wszystkimi innymi zmysłami.
Nie mógł powstrzymać się przed zaciśnięciem mocniej szczęki, choć tego, że jego ciało zaczęło reagować, nie było w żaden możliwy sposób ukryć. Oderwał dłonie od blatu stołu i dotknął rozgrzanego ciała chłopaka, przesuwając pewniej swymi dłońmi po jego ciele, zakradając się w coraz to w dalsze rejony męskiego, acz drobnego ciała. Poczuł ja jego oddech przyspieszył, a członek stwardniał, choć daleko było jeszcze do pełnego i bolesnego wzwodu. Westchnął cicho i spojrzał na niego, kiedy już mógł spojrzeć bezpośrednio w oczy chłopaka.
Uniósł rękę i przeczesał nią blond włosy. Dłoń przesunęła się na jego twarz i zahaczyła o wargi. Nachylił się w stronę chłopaka, lecz wciąż nie na tyle, by złączyć ich wargi w pocałunku. Zamiast tego wysunął koniec języka i przesunął nm po całej długości dolnej wargi kochanka. A potem zaczął się nieco droczyć. Kiedy Charlie chciał go pocałować, Ezra odsuwał twarz na taka odległość, by chłopak nie mógł dosięgnąć go swymi wargami. Po chwili ponownie nachylał się i drażnił jego usta swym językiem, czasami zapuszczając się zdecydowanie dalej, pomiędzy czerwone wargi chłopca i podrażniając jego język swoim.
Jednocześnie jego jedna ręka przesuwała się niespiesznie po jego nagim, odkrytym ciele. Palce zahaczały bezczelnie o dwa sterczące sutki, raz po raz łapiąc za nie i bezlitośnie ciągnąc do siebie, a potem pocierając nimi między swoimi dwoma palcami. W końcu się na krótką chwilę wpił się w jego usta swoimi, zamykając jego wargi w głębokim i namiętnym pocałunku. Trwał on jednak zaledwie parę sekund, kiedy znów odsunął się od niego, tym razem na jedynie kilka milimetrów
- To spraw, bym chciał Cię tak bardzo jak Ty mnie. - powiedział wyraźnie drocząc się z chłopakiem. Bo Charlie znał prawdę. O tym, jak bardzo chcą i potrzebują siebie nawzajem. Jego ręka wsunęła się pod materiał spodni chłopca i zsunął z niego spodenki, które opadły na ziemię. Przesunął dłonią po wewnętrznej stronie jego ud, głaszcząc i dotykając wrażliwą i delikatną skórę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.14 5:29  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Wygląda na to, że koszula pójdzie do wyrzucenia, choć zupełnie mu to nie przeszkadzało. Mało to miał strojów na zamówienie? Jasne, za butami bardziej by rozpaczał, ale nie za czymkolwiek innym. Poza tym, jeśli chodzi o Ezrę to żadna rzecz nie liczyła się bardziej niż on. Mógł zniszczyć tu wszystko, a młody zadbałby o to, aby zostało naprawione i posprzątane. Tym razem nie będzie inaczej, choć i tak nie jest tak źle. Dziś pokój nie wygląda jakby przeszło tędy tornado razem z tsunami. Jeszcze. Bywało gorzej.
Każda pieszczota jeszcze bardziej rozgrzewała delikatne ciało, jego dotyk powoli stawał się zbyt drażniący, aby go znosić bez zająknięcia czy cichego mruknięcia pomiędzy kolejnymi zaczepkami. Każde zahaczenie o sutki sygnalizowane było mruknięciem ze strony młodego. Na życzenie swojego Pana próbował się nie wstrzymywać, choć nie szło mu to jakoś dobrze. Po prostu jest dość cichą osobą w łóżku, a żeby doprowadzić go do głośnych jęków i krzyków trzeba się nieco postarać. Na szczęście brunet dobrze wiedział jak to zrobić, bo jakoś za każdym razem mu się to udaje. Charlie kilkakrotnie próbował ucałować jego usta, ale brunet znów postanowił się trochę podroczyć. Na lico blondyna wstąpił leciutki foch, ale szybko z niego zniknął. Ochoczo odwzajemnił ten krótki pocałunek, który dla niego i tak był jednym z wielu silniejszych bodźców. Cmoknął go jeszcze w usta zanim zdążył je odsunąć.
- Si, mon seigneur.
Skoro ma sprawić, to sprawi. Jeden kącik jego ust uniósł się ku górze w zaczepnym uśmiechu. Zamruczał cichutko, gdy dłonie mężczyzny błądziły po jego ciele. W międzyczasie pozbył się wszystkiego, co miał na sobie i pozostając już nagim spojrzał na niego oczami niewiniątka. Teraz Ezra miał przed sobą obnażonego blondyna z oczami jak dwa niebieskie kryształy, zupełnie niczym roznegliżowana porcelanowa lalka. Chłopiec przysunął się do niego bliżej i objął w pasie, tym samym sugerując, żeby sam się przybliżył. Kiedy już miał go dla siebie, przesunął drobnymi dłońmi po męskim torsie. Powoli odpinał mu spodnie, gdy różowiutkie usta zajęły się całowaniem jego skóry. Zsunął mu je z bioder, ale tylko do połowy. Trochę się z nim drażnił.
Docisnął palce do wybrzuszenia na jego bieliźnie i kilkakrotnie przesunął po nim palcami. Dotyk był zdecydowany, acz lekki i z całą pewnością drażniący. Wręcz prowokujący do działania. Ezra wiedział jednak, co chłopiec ma na myśli. Powinien, w końcu lubił się tak z nim zabawiać. Powoli zszedł pocałunkami jeszcze niżej i zatrzymał się dopiero przy linii, gdzie naga skóra ginęła za materiałem bielizny. Bez skrępowania zsunął ją niżej i przejechał zwilżonymi wargami wzdłuż członka Upadłego. Zerknął ku górze, aby zbadać wyraz jego twarzy i uśmiechnął się słabo. Lubił to robić. Za każdym razem sprawianie przyjemności ukochanemu było dla niego niczym innym jak niezwykle miłą zabawą. Dość nietypową, lecz barrrdzo miłą. Odetchnął głęboko, kiedy jego usta ponownie błądziły po całej męskości Ezry. W końcu ucałował końcówkę, żeby zaraz wysunąć język i znów przejechał wzdłuż niego. Nie przechodził od razu do konkretów, bo takie droczenie się zdawało mu się być przyjemniejszym. Poza tym podobają mu się gry wstępne z tym typem, więc korzysta. Nie minęło dużo czasu, gdy ujął w usta samą główkę jego penisa i dokładnie zbadał językiem. Zassał ją parokrotnie, a także złożył na niej kilka wilgotnych pocałunków. Co jakiś czas zerkał w górę. Podobno kontakt wzrokowy w takich sytuacjach jest ważny, choć on robił to głównie po to, aby dowiedzieć się jak na pieszczoty reaguje partner.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.14 22:08  •  Pokój panicza Mounhabierre Empty Re: Pokój panicza Mounhabierre
Z chorą przyjemnością wodził wzrokiem po nagim ciele chłopaka, jednocześnie oczami wyobraźni widział już siebie wbijającego się w to drobne ciało. A to podziałało na niego jeszcze bardziej. Spodnie robiły się coraz ciaśniejsze, wręcz boleśnie przyjemne, powodując burzę rozkosznych doznań rozbiegających się po jego skórze.
Wyczuł moment, kiedy chłopak zsuwa się na dół i zaczyna obnażać jego biodra. Zmrużył nieco oczy kiedy Charlie zaczął drażnić go przez bieliznę. Cholerna gnida. Znał już go na tyle, że wiedział na ile może sobie pozwolić w stosunku do Ezry, by ten po prostu nie wkurwił się z niecierpliwości. Charlie go dotykał, ale Ezra nie pozostawał na nic bierny, wręcz przeciwnie. Wodził swoimi dłońmi po twarzy chłopaka i nagich ramionach, napierając na nie i dając do zrozumienia, że chce, by był jeszcze bliżej niego.
Kiedy wreszcie zaczął pieścić jego boleśnie pulsującego członka, wręcz proszącego o więcej, jedna dłoń wsunęła się w jasną czuprynę i zacisnęła na nich palce, od czasu do czasu racząc chłopca lekką pieszczotą w postaci przesuwania kciukiem po skórze jego głowy. Jakby w ten sposób chciał go nagrodzić za to, co robił i że sprawuje się dobrze. Ezra z każdą kolejną sekundą czuł coraz to większe zniecierpliwienie, o czym świadczyła jego szczęka, która zaciskała się i poruszała nerwowo, tak jak wydawane co jakiś czas gardłowe warknięcia czy też napieranie dłońmi na chłopaka. Wygiął usta w krzywym uśmieszku, gdy Charlie uniósł spojrzenie konfrontując je z jego. W takiej pozycji, z punktu widzenia Ezry, wydawał się tak kurewsko mu poddany. Taki oddany. Czuł, jak to spojrzenie w połączeniu z pieszczotami jego kutasa doprowadzą go do obłędu. Czystego, podszytego pożądaniem i podnieceniem obłędu. Co, jak się tak dłużej zastanowić, wcale nie było takie złe. Wręcz przeciwnie.
Raptownie szarpnął nieco za włosy Charliego, czując gorący dreszcz kumulujący się w jego podbrzuszu. Jakby jakiś ogień zaczynał trawić go od środka. Czuł coraz to większe podirytowanie podsycane podnieceniem. W jego głowie pojawił się stanowczy głos, który warknął Dość.
A to tylko dlatego, że język, ciepłe wargi oraz dotyk Charliego tak na niego działał. I poniekąd tęsknił za tym.
Szarpnął za włosy chłopaka, nakazując mu, by ten się podniósł. A gdy stanął już na nogi, Ezra bez najmniejszego problemu obrócił go plecami do siebie, przyciskając ciało chłopca tak mocno do swojego, jakby chciał, by te stały się jednością. Obejmując go, wsunął swoje dwa palce do ust i je oblizał, szybko jednak wyciągnął je i podsunął pod usta chłopaka, szepcząc mu do ucha, by je ssał. Powoli, niespiesznie. Jednocześnie zaczął lizać kochanka po karku, zahaczając zębami o poszczególne partie jego skóry. Jego członek ocierał się na bezczelnego o szczupłe uda Charliego, jakby chciał już w niego wejść. Bo i tak w sumie było.
Gdy Ezra uznał, że palce są wystarczająco nawilżone, wysunął je spomiędzy ust kochanka i wsadził pomiędzy wcześniej rozchylone pośladki Charliego, nawilżając go i jednocześnie pieszcząc od środka. Druga ręka, która gładziła jego brzuch, zsunęła się niżej, zaciskając w okół jego członka. Podgryzając jego miękką część płatka ucha, zaczął pieścić tego niższego człowieka z dwóch stron. Abo i z tech biorąc pod uwagę usta.


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach