Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next

Go down

Pisanie 27.03.15 10:55  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Dalsza droga potrwała dłużej, niż się spodziewał. Kiedy zbliżyli się do zielonych granic Edenu, zaczynało się już ściemniać. Nie martwiło go to jednak - mrok pomoże im w ukryciu się przed ciekawskimi oczami. Jego odwiedziny w Edenie można było policzyć na palcach jednej ręki, ale w ciągu tych nielicznych wizyt przekonał się, że jest to miejsce zaskakująco przyjazne i bezpieczne. Nie zamierzał jednak na razie zapuszczać się wgłąb tej krainy. Zamiast tego, gdy soczyście zieloną roślinność miał już w zasięgu ręki, ruszył jej skrajem. Szukał rzeczki, która powinna gdzieś tutaj płynąć. Szukanie jej w gąszczu byłoby bardziej męczące i dużo bardziej czasochłonne, a oni mieli za sobą cały dzień marszu. Nie bez powodu więc ułatwił sobie drogę.
Idąc, Blaidd od czasu do czasu przystawał, aby pomasować skronie. Znał samego siebie na tyle, że wiedział, że ból głowy który męczył go od dłuższego czasu jest jeszcze zbyt słaby, aby znacząco pogorszyć jego percepcję. Ale Kaukaz nie mógł tego wiedzieć i miał prawo czuć się zaniepokojony. Na szczęście nie miało to potrwać długo. Generał, po badaniach w M3, dokładnie dowiedział się jak przygotować lekarstwo w warunkach polowych. Powrót będzie trwał kolejne dwa dni, a on nie zamierzał ryzykować trwałego uszkodzenia wzroku. Zamierzał zatrzymać rozwój choroby najszybciej, jak się dało. Dlatego też z uwagą wypatrywał składników leku - na razie bezskutecznie.
Zapomniał o tym na chwilę dopiero, gdy udało mu się dostrzec strumień. Krystalicznie czysta woda płynęła z cichym szmerem wśród kamieni, po czym ginęła w szczelinie między rdzawymi skałami pustkowia Desperacji. Blaidd stanął nad brzegiem i rozejrzał się. Dopiero potem zdjął rękawiczki i zanurzył dłonie w chłodnym nurcie. Opłukał twarz, zmoczył włosy i kark. Trwało to krótką chwilę, po czym zaraz ponownie wyprostował się, obrzucając spojrzeniem najbliższą okolicę.
- Pójdziemy wzdłuż strumienia i ukryjemy się wśród drzew. - poinformował. - Nawet na obrzeżach Edenu powinno być bezpiecznie. Poszukajmy jednak miejsca, w którym trudno będzie nas znaleźć. - dodał jeszcze. Następnie bez trudu przekroczył strumień. Nie wiedział czy dalej nie będzie się rozszerzał, a nie chciał niepotrzebnie się moczyć. Podniósł leżącą nieopodal wysuszoną gałąź, połamał i schował między bagaże. Suche drewno już niedługo będzie mu niezbędne. Potem w ciszy ruszył wzdłuż wody, po chwili znikając w nadbrzeżnych niskich krzewach. Tam zwolnił, czekając na swojego kompana. Las wymuszał wolniejszy, ostrożniejszy marsz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 14:27  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Tak, Adrian nie znał za dobrze Blaidda i właściwie nie miał okazji podziwiać go podczas misji. Jakby nie było, w eliminator w Japonii znajdował się  od niedawana więc tak naprawdę mało kogo dobrze znał. Wracając jednak do Blaidda - kojarzył go tyle co z widzenia na odprawach czy tez ze słuchu i na tej podstawi wyrobił sobie jako taki obraz generała. trudno było więc mówić o jakimkolwiek głębszym zaufaniu stąd też się brała ostrożność Polaka. Wraz z trwaniem podróży utwierdzał się jednak w słuszności swego osądu względem tego człowieka. Podobało mu się, że był konkretny. Nie pitolił o jakichś głupotach tylko skupiał się na celu. Kaukaz aprobował taką postawę, gdyż sam ją wyznawał. Rzeczywiście, można było powiedzieć, że dobrali się doskonale, jakkolwiek by to nie brzmiało.  
- Aye - Mruknął pod nosem i szedł równolegle do generała po drugiej stronie rzeki. W ten sposób mogli przeszukać i zabezpieczyć większy teren. Kaukaz mimo wszystko pierwszy raz się tutaj znajdował, więc właściwie nie wiedział czego oczekiwać. W oczach generała mógł się wręcz wydawać przesadnie przezorny. Zachowywał czujność i obserwował otoczenie. Mimochodem też wypatrywał ziół. Jakby nie było, był medykiem więc wiedział nieco więcej niż to, jak miało wyglądać pożądane przez generała zielsko. Uciekał więc wzrokiem w zakamarki, które mogły być dla poszukiwanej rośliny najbardziej zachęcające do zamieszkania. Nie wiedział ile czasu minęło, ile im przyszło iść, gdy wypatrzył charakterystycznie niebieskie punkty pod jednym z drzew przy strumieniu. Właściwie o tej porze dnia niemal zlewały się z cieniem rzucanym przez koronę drzewa.
-Mam kaukaza, generale. - Rzucił rzeczowo. Nie musiał podnosić głosu by ten go usłyszał. Byli stosunkowo blisko siebie nawzajem, oddzielał ich jedynie strumień, a do tego była cicha noc to też nie było takiej konieczności.
Kaukaz podszedł wolnym krokiem do zioła wyciągając szwajcarski scyzoryk z jednej z licznych kieszeni swojego  munduru. Ku, być może zaskoczeniu obserwujących go oczu, dźgał ziemię, a nie roślinę. Po spulchnieniu nieco i tak plastycznej i miękkiej gleby wyciągnął całą roślinę wraz z korzeniami. Zrobił to z przyzwyczajania. W jego kraju prowadzono eksperymenty mające na celu próbę hodowania roślin "zza miasta" w warunkach laboratoryjnych. Nie było to takie łatwe, jak brzmiało. Naiwnym wręcz było myślenie, że takiego kwiatka wystarczy wsadzić w doniczkę, postawić na parapecie i mieć. Problem polegał na tym, że przez 1000lat powietrze czy też ogólnie pojęte  środowisko uległo drastycznej zmianie. Powstały nowe gatunki, przystosowane do nowych warunków życia, które w sztucznie podtrzymywanej atmosferze miast obumierały.
Trzymając delikatnie pozyskane dwie sadzonki wyrównał krok do Blaidda. Gdy znajdą miejsce na nocleg odpowiednio je zabezpieczy.

//Jeśli napisałam coś czego nie powinnam proszę mi powiedzieć. Teoretycznie jestem stosunkowo świeża na forum i nie wiem jak wy tu takie poszukiwania rozgrywacie, więc ten...ticz me sempai .c.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 17:26  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
//spoczi. To też mój pierwszy wypad po ziółka, więc ten... :p//

Posuwali się przed siebie niezbyt szybko, ale równym tempem. Blaidd uważał, aby mieć cały czas Kaukaza w zasięgu wzroku, chociaż gęsta roślinność często skutecznie utrudniała to zadanie. Na początku zastanawiał się czy nie ściągnąć go na swoją stronę strumienia, ale nic nie wskazywało na to, aby woda miała być głębsza niż dotychczas. Trasa nie należała do najłatwiejszych dla kogoś nieprzyzwyczajonego, ale również nie sprawiała takich problemów, żeby musieli nawzajem pomagać sobie w torowaniu drogi. Tak po prawdzie, to szło mu się całkiem dobrze. Teraz, kiedy nie był już widoczny na kilometr, poprawił mu się również humor. Jednocześnie jednak miał oko na swojego towarzysza, który nadal zdawał się być nieco przesadnie zaniepokojony. Nie komentował tego jednak w żaden sposób. Przesadna ostrożność była lepsza niż zbytnia pewność siebie. To również jego samego motywowało w pewien sposób to zwiększenia czujności.
Kiedy Adrian odezwał się do niego, informując o znalezisku, Blaidd właśnie również przystanął, aby obejrzeć okolicę pod kątem rozbicia prowizorycznego obozu. Zaraz jednak przerwał, aby spojrzeć na znalezioną roślinę. Kwiaty miały granatowy kolor, więc w ciemności mało co widział. - Świetnie. Zbierz nieco więcej, na pewno przyda się lekarzom w mieście. - odparł. Rozgarnął gęste krzewy, odsłaniając kawałek wolnego terenu. - Chodź, chyba znalazłem nam miejsce na nocleg. - dodał z lekkim uśmiechem. Wolnej przestrzeni wśród krzaków nie było szczególnie dużo, ale wystarczająco. Niewątpliwym plusem tej miejscówki było osłonięcie z trzech stron, rośliny nieco rzadziej rosły jedynie od strony rzeki.
Czekając, aż Kaukaz przekroczy strumień, udeptał nieco poszycie, przepłaszając robactwo. Od czasu do czasu schylał się i odrzucał jakiś patyk lub kamień. Dopiero wtedy na ziemi wylądował jego bagaż. Sam nie siadał jednak jeszcze. Stał i nasłuchiwał. Las wokół tętnił życiem, w dochodzących do jego uszu odgłosach nie było jednak nic niepokojącego. - Dobrze, że znalazłeś tę roślinę. Drugiej poszukamy jutro. Jeśli nie będzie rosła w okolicy, to powinniśmy znaleźć ją w drodze powrotnej, bliżej skraju lasu. - powiedział, kiedy jego kompan się zbliżył. Dopiero potem usiadł. Sprawdził czy zebrane wcześniej suche gałęzie są dobrze zabezpieczone przed wilgocią. - Wezmę pierwszą wartę. Przez ten ból głowy i tak trudno mi zasnąć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 18:32  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
łatwo było powiedzieć, lecz ciężej zrobić. Kaukaz na pewno chętnie wszedłby w posiadanie pokaźnej ilości tego chwasta, lecz późna pora w żaden sposób tego mu nie ułatwiała. Kwiaty niemal zlewały się z barwą otaczającej je ciemności. Nie były to do tego wysokie rośliny, więc niemal ginęły w cieniu innych, wyższych współbratymców. Pomimo tego, udało się jednak Kaukazowi wypatrzeć jeszcze jedną sadzonkę, której właściwie niemal nie zdeptał, kiedy przechodził przez strumień.
Wodna wstęga oddzielająca go od dowódcy nie była specjalnie głęboka, gdyż sięgnęła mu jedynie połowy łydek. Wilgoć nie dostała się jednak do jego stóp, co zawdzięczał porządnemu, wojskowemu obuwiu. Ucierpiał jedynie materiał spodni, czym się właściwie nie przejął. Wszak nie był z cukru.
Gdy dołączył do generała to zrzucił plecak na ziemię po czym sam na niej się znalazł. Początkowo usiadł po turecku i zajął się zabezpieczeniem roślin które znalazł tak by ni straciły swoich właściwości przez kilka kolejnych dni. Schował je w boczne kieszenie plecaka.
bez słowa sprzeciwu przystał na propozycję generała. Argument był sensowny i nie zamierzał się nawet spierać. Bez skrępowania rozłożył się więc na trawie i naciągnął na oczy beret. ze swojego plecaka uczynił prowizoryczną poduszkę i już po chwili odpłyną. Nie był jedną z tych osób, które miotały się we śnie. Jak zasypiał, tak się budził. Do tego miał mocny sen o czym Blaidd niejednokrotnie w czasie podróży się przekonał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 23:00  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Kiedy Kaukaz zasnął, Blaidd wyjął prowiant i zjadł późną kolację. Zimne racje nie były szczególnie smaczne, ale po tylu kilometrach ani w głowie było mu wybrzydzać. Jakby nie mieli zapasów, byłby skłonny zjeść dużo paskudniejsze rzeczy. Zresztą nawet szczególnie nie zwracał uwagi na smak. Zamiast tego nasłuchiwał, starając się skupić na czymś innym niż tępe łupanie w głowie. Las był cichy i spokojny, nic większego niż gryzonie raczej nie przebywało w najbliższej okolicy. Nie słychać było nic oprócz cichego szumu liści poruszanych delikatnym wiatrem oraz od czasu do czasu ledwo słyszalnego trzeszczenia gałęzi. Nie było to pocieszające, ponieważ w tak spokojnym środowisku, tym bardziej czuł jakby pod czaszką ścierały się dwie armie. Na razie tylko strzelały do siebie nawzajem, ale tylko patrzeć, kiedy wytoczą ciężkie działa...
Sięgnął po karabin oraz ścierkę i aby zapełnić czymś czas, zaczął czyścić go z pyłu. Prawie nic nie widział, ale akurat do tego zajęcia nie potrzeba mu było wzroku. Rozkładał i składał ten model tyle razy w życiu, że mógł to robić z zamkniętymi oczami. Kiedy wydawało mu się, że każda część broni jest już w znośnym stanie, złożył ją i odłożył na miejsce. Przez chwile masował skronie, chociaż wiedział, że nic to nie pomoże. Na koniec zostawił sobie ponowne przeglądanie elektronicznych map. Długo myślał nad drogą powrotną, a teraz robił to jeszcze raz. Liczył kilometry. Starał się kojarzyć miejsca, które widział w przeszłości.
Kiedy zegarek wskazał drugą w nocy podniósł się i szturchnął lekko Kazana. - Wstawaj. - mruknął. Kiedy nie przyniosło to spodziewanego efektu, szturchnął go drugi raz, mocniej. Sam budził się na jedno słowo. Miał dobrą, choć bolesną szkołę za młodu - szybko nauczył się natychmiastowego wstawania. Jego przełożony oraz starsi koledzy zwyczajnie sprzedawali mu solidnego kopa, jeśli zbyt wolno reagował. Mocny sen był dobry, dobrze regenerował ciało i umysł. Ale nie na misji, kiedy budzić musiało cię lekkie dotknięcie - bo na przykład wróg zbliżał się do miejsca postoju i należało natychmiast po cichu się wycofać lub przygotować do starcia. Zasypianie w każdych warunkach było w cenie. Ale budzić musiał się błyskawicznie. I teraz zastanawiał się, czy tego samego nie nauczyć Kaukaza. Będzie musiał to zrobić, jeśli się nie ocknie. Sam też potrzebował się przespać - zostały im cztery i pół godziny do planowanego wymarszu o szóstej rano. Zamierzał przynajmniej spróbować się zdrzemnąć, nawet jeśli będzie to trudne przez nieustającą migrenę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 12:38  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Adrian będąc samemu na misji potrafił nie sypiać nawet całymi dniami, a gdy to już robił jego sen rzeczywiście bywał płytki i ulotny. Miał wówczas świadomość, że jest sam i może liczyć tylko na siebie. Sytuacja jednak zmieniała się diametralnie gdy był w drużynie. Jego mózg wyłączał prawdopodobnie jakiś wihajster w podświadomości eliminatora, sprawiając, że po zaśnięciu zmieniał się w jeden, wielki głaz. Tak wpływała właśnie na niego obecność "swojaka", dająca mu poczucie bezpieczeństwa, gdy to jego dusza zabawia się w nienasyconego turystę. Naturalnie Adrian zdawał sobie sprawę z naiwności takiego rozumowania. Nie potrafił jednak dopuścić do myśli, że towarzysz idei i broni mógłby wykorzystać jego bezbronność, jak również walka z podświadomością oraz nawykami nie była wcale taka łatwa. Nikt do tej pory równiez mu w tym nie pomagał. Los niestety chciał, że w jego dawny dowódca był ciotą bez jaj i nie potrafił dać odpowiedniej lekcji swojemu podopiecznemu. Nie wiadomo czy się obawiał reakcji Kaukaza, czy też być może miał takie gołębie serce - po prostu nie robił z problemem, który przez wile lat się nawarstwiał.
Spadziński więc spał w najlepsze. Lekkie szturchnięcie nie dało jakiegokolwiek efektu. Kolejne wydobyło z niego coś na kształt pomruku co można było uznać za progres. Trzecie przerodziło się w srogie jebnięcie, które natychmiast zmobilizowało eliminatora do otworzenia oczu. Wydobył przy tym jakiś cenzuralny epitet w swoim języku, szykując się od razu do kontry, gdy to nagle do jego świadomości doszło to co w ogóle tu zaszło. Chęć rewanżu zgasła natychmiastowo. Przynajmniej było wiadomo, że Kaukaz ma przynajmniej zakodowany dobry odruch na brutalną reakcję i potrafi kojarzyć fakty.
- Dobranoc. - Tylko tyle wyrzęził, podnosząc się powoli na nogi i rozcierając miejsce bólu. Cóż, takiej pobudki się nie spodziewał. Nie żywił jednak urazy. Przejął wartę, jak na zjebanego przez właściciela psiaka przystało z pokorą i w ciszy. Gdzieś w środku jej trwania pozwolił sobie na śniadanie, a gdy zegarek wyznaczył planowany czas wymarszu wybudził generała. Szybko udało im się zebrać i ruszyli dalej, jeszcze nim słońce zaczęło wystawać zza linii horyzontu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 17:26  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Szturchanie raz i drugi nie przyniosło spodziewanego rezultatu. Kaukaz coś tam zamruczał i spał sobie smacznie dalej. Blaidd uniósł lekko brwi, po czym nie namyślając się dłużej, kopnął Eliminatora w udo czubkiem buta. Zupełnie tak, jak sam obrywał od przełożonego. Nie silił się przy tym na delikatność, chciał szybkich rezultatów. I nie zawiódł się. Kiedy usłyszał bluzg w niezrozumiałym języku, na jego usta wypłynął lekki uśmiech pełen satysfakcji. Wcześniej jednak odsunął się trzy kroki, na wypadek gdyby Kaukaz miał jakieś mordercze zapędy.
- Zawsze masz taki czujny sen? - zapytał z lekką złośliwością. - Nic się dotąd nie działo. Pewnie będzie tak do rana. - dodał, układając się na ziemi i podobnie jak wcześniej Adrian, używając bagażu jako poduszki. - Obudź mnie o szóstej. - powiedział jeszcze, przekręcając się na bok i zamykając oczy. Sen nie przyszedł jednak łatwo. Kiedy jednak wreszcie zasnął, obudził się tylko raz, co uznał za sukces.

Poranek nie okazał się dla Blaidda dobry. Gdy tylko otworzył oczy, zaraz zmrużył je z bólu, chwytając się za głowę. Zaklął kilkakrotnie. Druga seria bluzgów poleciała, kiedy okazało się, że pogorszył mu się wzrok. Na razie zmiana była niewielka, ale wystarczająca, aby zaczął obawiać się dalszego postępu choroby. Podniósł się powoli, starając się unikać bezpośredniego patrzenia na słońce. Na szczęście zebranie się do dalszej drogi poszło mu w miarę szybko i mogli wyruszyć. Droga powrotna zajęła im mniej czasu niż przypuszczał. Kiedy jednak zaczęli zbliżać się do skraju lasu, Blaidd zatrzymał się. - Na pniach od słonecznej strony powinieneś znaleźć granat kaukaski. Wygląda trochę jak winorośl. Potrzebne mi w pełni rozwinięte liście. - powiedział, zrzucając z ramion plecak. - Z moimi oczami coraz gorzej, muszę to załatwić teraz. Zostaw mi jedną czerejkę, zacznę przygotowywać tę leczniczą breję... - skrzywił się lekko. - Bądź ostrożny. Postaram się żeby dymiło minimalnie, ale i tak będę chciał ulotnić się stąd jak najszybciej.
Wzruszył ziemię w miejscu, gdzie chciał zapalić ognisko. Wybrał mech, zeschłe liście, trawę i wszystko inne, co mogło sie palić - zstawił jedynie gołą ziemie, którą uklepał lekko. Sięgnął po drewno, które przechowywał od wczoraj i zapalił niewielki ogień. Pozwolił palić mu się jakiś czas, a sam poszedł nad rzekę i nabrał trochę wody ze strumienia do niedużej metalowej miski. Wrócił, rozgrzebał nadpalone drewno i umieścił na nim naczynie. Pozostało mu czekanie na powrót Kaukaza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 18:30  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Cóż...nie skomentował słów dowódcy. Przeważnie po dostaniu wychowawczego wpierdolu powinno się milczeć, coby sytuacji swojej nie pogrążyć i zastanowić się nad powodem, który był oczywisty. kaukaz wziął więc na siebie co trzeba po czym zabrał się za powinność. Noc minął mu szybko i bez niespodzianek, tak jak podejrzewał Blaidd, którego zbudził o ustalonej godzinie. Szybko ruszyli dalej.
- Wiem jak wygląda. W Polsce przeszedłem szkolenie medyczne więc znam się nieco na ziołach i medykamentach. - Zapewnił dowódcę. Jakby nie było był w sztabie nowy i nie koniecznie wszyscy mogli wiedzieć o jego umiejętnościach. Oczywiście nie brzmiało to w stylu "nie rób ze mnie debila". Była to wypowiedź czysto informacyjna po której Kaukaz wygrzebał z torby zebrane wcześniej przez siebie zielsko i podał je Baiddowi.
- Zostawiam nadbagaż z panem, panie generale. - Jak powiedział tak zrobił. Nie widział bowiem konieczności ciągnięcia ze sobą plecaka z prowiantem i broni snajperskiej. Nawet jeśli pojawiło by się jakie zagrożenie to była mało poręczna do walki na krótki dystans. W tym celu właśnie posiadał przy sobie poręczny AJIT w kaburze przy udzie.
Gdy zrzucił z siebie niepotrzebny sprzęt zniknął w gąszczu drzew. Poruszał się sprawnym truchtem, trzymając się linii drzew wśród których znajdował się poszukiwany chwast. Co rusz zatrzymywał się. Rozglądał się wówczas uważniej, jak i nasłuchiwał otoczenia próbując wyłapać ewentualne nieprawidłowości wybijające się poza naturalne dźwięki lasu. Tym sposobem prędzej czy później natrafił na poszukiwane zioło. Oplatało ono drzewo przypominające na pewien sposób brzozę. Adrian nazbierał całkiem pokaźną ilość liści i jak wcześniej, pozyskał korzenie rośliny. Wszystko posegregował w papierowe koperty które ze sobą wziął i upchną w szeroką kieszeń spodni przy udzie. Nie ciągnął się dalej i zabrał się od razu za powrót do dowódcy. Podkreślił on bowiem że chciał jak najszybciej zacząć wracać, jak również jego stan się pogarszał.
- Eden jest tak spokojnym miejscem, że aż człowiek czuje się nieswojo. - Podzielił się swoją myślą, wypełzając zza zarośli na przeciw swojego generała. Rzuci w jego kierunku papierową kopertę pełną pożądanych liści, a sam siadł na ziemi i zabrał się za wyciąganie wody. Pozwolił sobie ściągnąć jednocześnie wojskowy beret i przytargać tłuste włosy. Nie było to nic nadzwyczajnego w końcu byli w ciągłym ruchu to byłoby aż dziwne gdyby byli czyści i pachnący.

Strumień przecinający ogrody. - Page 4 20dtwvB
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 20:25  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Fakt, Blaidd nie wiedział o Adrianie zbyt wiele. Kojarzył go tylko ze słyszenia, a toi tak mało. Normalnie pewnie zajrzałby w jego papiery, ale tak się złożyło, że musiał się spieszyć. W związku z tym potrzebny mu był ktokolwiek, kto był skłonny iść z nim w głąb Desperacji. Miał szczęście - trafił na kogoś, kto był dobrym towarzyszem, godnym zaufania, bardzo rozsądnym i do tego jeszcze znał się na ziołach. O których sam Blaidd miał pojęcie względne, tyle co zostało mu w głowie po szkoleniu. Ostatnio poduczył się nieco, aby mógł w stanie w ogóle znaleźć potrzebne mu zielska, ale jego aktualna wiedza pewnie nawet nie umywała się do tej posiadanej przez Polaka.
Takie myśli towarzyszyły mu, wraz z nieustającą migreną, gdy rozpalał ogień i gotował wodę. Gdy już zawrzała, przez chustę złapał za miskę i odlał nadmiar. Potem wziął się za wyciskanie soku z czerejki. Zanim skończył, Kaukaz wrócił z granatem. - Też masz takie wrażenie? - zapytał ze śmiechem, łapiąc rzuconą mu paczkę. - Dzięki. - wyciągnął zebrane liście i zaczął wyciskać ich sok do uzyskanej wcześniej mieszaniny. Dorzucił kilka patyków do ognia. Nie musiał czekać długo, aż płyn zaczął bulgotać. Pozwolił mu się gotować dłuższą chwilę. Potem ponownie złapał za miskę, chroniąc się przed poparzeniem chustą i ostrożnie zaniósł ją nad rzekę. Dno naczynia włożył do zimnej wody i poruszając lekko, zamieszał płyn, chcąc go szybciej wystudzić. Potem odłożył całość na kamienie, sięgnął do kieszeni po metalową piersiówkę i odlał do niej lek. Nie był jeszcze całkowicie wystudzony, ale Blaidd nie zamierzał czekać. Wystygnie do końca w trakcie marszu. Potem opłukał dokładnie miskę, nabrał do niej wody i wrócił do miejsca postoju. Zalał ognisko i zebrał swoje rzeczy.
- Ruszamy. - powiedział do Kaukaza. Po chwili ruszyli w drogę powrotną. Szybko opuścili las. Generał nie wrócił jednak na trasę, którą przyszli. Zamiast tego skierował się na północ, w stronę Apogeum Desperacji.

[zt x2] zacznij tu o, robimy szybki rekonesans i tuptamy z powrotem do M3 ; p
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 19:47  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
To. Był. Najgorszy. Pomysł. Jak. Ao. Kuźwa. Kocham.
Anielica nie wiedziała już, gdzie biec. Android siedział jej cały czas na ogonie, przez co nie mogła nawet zastanowić się, gdzie tak naprawdę może szukać pomocy. Kiedy tylko chciała poświęcić temu choćby chwilę, ten zbliżał się i już czekał na okazję, aby ją tylko pozbawić życia.
Przynajmniej tak to wyglądało z jej punktu widzenia.
Ten by pewnie nawet nie zaprzeczył, gdyby potrafił mówić. Być może nawet umie, tylko teraz nie chce się nawet odezwać. Ale kiedyś może coś powie. Wtedy będzie pytać, dlaczego uczepił się jej jak rzep do psiego ogona i nie chce dać jej spokoju. To jednak nie był powód, aby, kurna, biec do pieprzonego Edenu! Tak, dobrze czytacie - z roztargnienia i nerwów Abigail objęła trasę prowadzącą ją nie do gór Shi, tylko do tego powalonego miejsca, gdzie anioły nawet nie chciały jej wpuszczać. Oczywiście, Abigail się ich nigdy nie pytała, czy pozwolą jej wbić na stare śmieci - po prostu wciskała się na chama. To, że po drodze ktoś mógł ją zacząć gonić z widłami, to inna sprawa.
Zdrajców się w końcu nie lubi.
Była jednak pełna wiary i nadziei. Jeżeli ten cholerny android zaatakowałby któregoś z aniołów, większa część uwagi poszłaby na niego, a nie anielicę. Ona w tym czasie mogłaby uciec lub ukryć się gdzieś na jakiś czas. Wbrew pozorom, pamiętała jeszcze to miejsce i wiedziała, gdzie mogą być jakieś potencjalne kryjówki. Przy odrobinie szczęścia to nawet jej domek mógł dalej stać na miejscu... Lub jego ruiny. To by było urocze.
Wracasz po takim czasie i masz jeszcze gdzie. Z radością by go poszukała, bo był całkiem śliczny. Teraz jednak inna rzecz. WIAĆ! Wiać! Szukać jakiejś ofiary, którą poświęciłaby szalonemu androidowi. Upewniła się, że kaptur dobrze zakrywa jej twarz i włosy, a następnie zaczęła się rozglądać. W pewnym momencie zauważyła jakiegoś jasnowłosego anioła, który musiał się nieźle zdziwić, kiedy ujrzał ich, biegnących w jego kierunku. Abigail wpadła na niego całkowicie nieprzypadkowo, a następnie skryła się za nim.
- Na Boga, co...? - zaczął. Sam był nieco zszokowany.
Dobrze, nie rozpoznał mnie.
- M-musisz mi pomóc! - Abi specjalnie zaczęła nieco piszczeć, aby nieco zmylić gościa i nie pozwolić, aby ją rozpoznał po głowie - Ten gość chce mnie zabić! Nic nie zrobiłam!
Dobra, czas na mały teatrzyk. Benio również spojrzał swoimi paczadłami na anioła niczym mały kociak, a nie wielki, groźny lew. Miał chyba tę moc, bo anioł pokręcił głową i zrobił krok do przodu. Nieco zawiało.
- No dobra... - nie był pełny siebie, ale jednak spojrzał w stronę androida. To chyba on wywołał ten mały powiew.
Wut, prawie jak Bazylia. Kolejny wiatrak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.04.15 20:44  •  Strumień przecinający ogrody. - Page 4 Empty Re: Strumień przecinający ogrody.
Przyznać trzeba, że program Lentarosa, ten faktyczny, nie zarażony wirusem jaki teraz w nim rządził korzystał z faktu, że jego ciało uparło się na anielicę, dlatego też pozwalał na to, tak długo by uciec od cywilizowanych miejsc lub miejsc, gdzie gnieżdżą się ludzie. Jakby nie było - ten szał w jaki wpadł mógłby się skończyć wyjątkowo krwawo dla wymordowanych w apogeum. Co prawda zdołałby go wyłączyć po kilku chwilach, ale przez ten czas zdołałby zabrać ze sobą - zupełnie niepotrzebnie - kilka istnień. Dlatego też pozwolił się odciągnąć...
Lecz nie przewidział jednego faktu. Im dłużej pozwala się na działanie wirusa, tym trudniej jest przebić się do komendy restartu systemu, odłączania zasilania. Dlatego też, będąc już daleko poza Apogeum, wciąż nie był w stanie wyjść z tego stanu, ciągle biegnąc za prawdopodobną anielicą. Prawdziwy program obsługujący był w tej chwili, tak jakby... Obserwatorem tego, co robi jego ciało. Jakby coś go kontrolowało na odległość. Zdołał ustalić że zbliżają się do granic Edenu, i Anielica, zamiast skorzystać ze swoich skrzydeł, ciągle biegła. Była, uhm... Głupia czy coś, że nie mogła skorzystać z tak...
Ach, ten lew. Prawdopodobnie fakt tego lwa powodował, że nie chciała odlecieć. Nie chciała go zostawić, wolała go obronić. Pewnie to był powód dla którego nie odlatywała.
Wciąż próbując pokonać swój zawirusowany system obronny, dobiegł do punktu, gdzie anielica się zatrzymała, kryjąc się za kimś, kto bez zastanowienia i z pewnością był aniołem. Ten wygląd, i fakt skrzydeł... Cóż, ciężko się było dziwić.
Ciało wstrzymało swój bieg, hamując metodą "poślizgu" kilka metrów przed nimi. Program obliczał i wytwarzał różne ścieżki działania, wytyczał ataki, próbował dostrzegać kontry - ogółem przygotowywał się do walki.
To przygotowanie nie trwało długo. Raptem krótka chwila zlustrowania świecącymi krwistym blaskiem oczyma (kurde, wampir normalnie. Blady, czerwone, świecące gały i w ogóle). Opuścił ostrze, przechylając głowę lekko na bok...
A na jego twarzy...
Nie wykwitł uśmiech! Nie był uśmiechnięty, nie miał wyrazu twarzy psychola. Miast tego, obrócił lekko ostrze i ruszył biegiem w stronę anioła, jaki stał mu na drodze anielicy. W zamiarze jego nie było nic skomplikowanego. Tuż przed dotarciem do anioła miał przystanąć, wykonać obrót wokół siebie i takim cięciem "z pół-obrotu" rozciąć gardło - w ostateczności odciąć głowę - aniołowi. Nie miał zamiaru się bawić - to cięcie miało być na tyle silne, by przełamać blok i zabić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach