Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 22 z 25 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23, 24, 25  Next

Go down

Pisanie 07.12.15 16:05  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
To co w tym momencie działo się w parku bardzo wpływało na psychikę Astiry. Z jednej strony była nieźle wkurwiona tym, że przyszła tutaj wykonać konkretne zadanie, miała nadzieję, że uda jej się to zrobić po cichu, a Nazo w tym czasie zajmie wojskowych, co oczywiście było gównianym planem i będzie tego żałowała przez najbliższy tydzień. Z drugiej zaś strony zaczynała odczuwać dziwne podniecenie. Widok krwi wpływał na nią bardzo kojąco, a moment, w którym skrzydlaty zaczął pluć ogniem i dwójka niebieskich po prostu zajęła się ogniem... nie wytrzymała. Dźwignęła się na nogi, żeby lepiej widzieć i zaniosła się histerycznym śmiechem. To było takie piękne. Oni tak bardzo cierpieli. Widziała to w ich oczach, widziała ten niewyobrażalny ból, tę agonię, której już nic nie mogło ukoić prócz śmierci. Ze swojej broni oddała jeszcze kilka strzałów, by upewnić się, że Panowie będą krwawić na tyle mocno, że prócz tego, który po prostu się fajczył, oni też nie wstaną. Było tak wspaniale. Jedyne czego brakowało jej teraz do szczęścia to papieros, ale nie mogła sobie pozwolić na ściągnięcie maski. Nawet na ten moment zapomniała o bólu swoich własnych ran postrzałowych.
Wciąż ściskając swoją ranę w udzie, skierowała siebie, swój uśmiech i lufę swojej broni w stronę skrzydlatego, uznając, że wojskowi nie będą już stanowić większego zagrożenia. Była jednak gotowa zareagować kolejnym strzałem w razie jakiegoś gwałtowniejszego ruchu jeszcze ruszających się żołnierzy.
- Wiesz, rudy, nawet nie wiesz w jakim jesteśmy gównie.- Zaśmiała się cicho i chociaż wciąż patrzyła na anioła, swoje słowa skierowała do Nazo- My tu się staramy, przychodzimy zamaskowani, z tłumikami i innymi bajerami... i nagle wbija jakiś cholerny anioł, który jeżeli nie ma zamiaru nas potraktować tak, jak to zrobił z nimi... to właśnie zaalarmował pół miasta o naszej obecności swoimi ludzkimi pochodniami. Jak się zlecą posiłki to nie będzie co po nas zbierać.
Nie mogła się powstrzymać i znów się zaśmiała, tym razem już spoglądając w kierunku łowcy. Krwi było coraz więcej... kamerę mieli tylko jedną... przez to byli w jeszcze większej dupie. Ona już raczej się nie wespnie, a na Nazo w tym temacie raczej nie liczyła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.15 17:59  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Pojawienie się anioła zmieniło bardzo wiele, teraz łowcy mogli się przekonać jak bardzo. Dwóch, z pozostałej trójki ich przeciwników zamieniała się powoli w czarne węgielki, jeden pokryty w całości ogniem biegał chwile panicznie wrzeszcząc, po chwili jednak padł na kolana, starał się ugasić płomienie, lecz na próżno. Drugi z jego kompanów, miał podobny problem, tyle że jego mundur lądował kawałek po kawałku na ziemi, kiedy mężczyzna postanowił pozbyć się źródła problemu. Poza tym, że obecnie pozostał już w samej bieliźnie, niewiele to dało, gdyż jego włosy także się zajęły, a skóra cierpiała niemiłosiernie smagana jęzorami ognia.
- Ja... ja... czekajcie na mnie. - Kilka słów padło z ust ostatniego z S.SPECów, który był w stanie mówić, pomimo swoich ran. Ten rzucił się nagle do tyłu i zaczął uciekać, kulejąc lekko i pozostawiając za sobą ślady świeżej krwi.
Ostrzał łowców, wykonaniu Nazo i Astiry skończył się dla niego kilkoma kolejnymi ranami, aczkolwiek żadna nie była śmiertelna, spowolniła jednak uciekającego. Ku nieszczęściu (bądź szczęściu), anioł który stał za palącymi się także dostał pociskiem w nogę od jednego z łowców. Nie byli jednak w stanie określić, kto wykonał ów strzał, bo zaraz potem anioł zniknął im z pola widzenia, pozostawiając po sobie jedynie pobojowisko.
Dwójka rebeliantów nie otrzymała nowych ran, jednak stare doskwierały im wystarczająco mocno. Pozostał im uciekający S.SPEC, który na ten moment przeskakiwał z nogi na nogą pomiędzy drzewami. Pech chciał, że oboje w tym momencie musieli przeładować magazynki, by kontynuować strzelanie. Mogli więc kontynuować, bądź odpuścić, zająć się nim na inny sposób, bądź zająć się sobą. Sytuacja dawała wiele możliwości.

S.SPEC #1: Przebite płuco, krwawi obficie i leży twarzą na ziemi. nie żyje
S.SPEC #2: Łańcuch wbity w okolicach nerki, krwawi, w szoku, drugi łańcuch wbity w krtań, wykrwawia się. (umiera) nie żyje
S.SPEC #3: Postrzelone ramię, w nogę i klatkę piersiową, mocno krwawi
S.SPEC #4: Postrzelony w nogi, od tyłu pali mu się mundur. Śmierć za 3 posty.
S.SPEC #5: Powalony na ziemię. Pali się w całości. Śmierć za 1 post.

Astira:
Pocisk wbity w dłoń, lekko krwawi. Otarcia po upadku z latarni. Dwa pociski w udzie, mocno krwawi.
Nazo: Pocisk pod żebrami z lewej strony, postrzelony w prawe ramię, lekko krwawi.

Leo: Postrzelone udo, problemy z chodzeniem. z/t
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 19:54  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Liczył na koniec tego wszystkiego co złe i niemiłe jego osobie, ale jak mu szczęście dopisywało... tak się nie stało. Cała ta akcja była warte tyle co słowa polityka. Absolutnie nic. Jednak nie mógł na to narzekać. W końcu część żołdaków poszła gryźć glebę, a inni poznali los czarownic ze średniowiecza. Przyjemny widok dla oka łowcy, ale czy ranna towarzyszka broni też była warta tych widoków? Tak więc jeden z psów wojny spieprzał z pola widzenia czerwonowłosego. W dość żałosny sposób można było rzec. Jednak powstrzymanie jego osoby nie należało do najłatwiejszych zadań mimo wszystko. Choć wiedział, że zadanie należy wykonać zatem na słowa dziewczyny, rzucił jakimiś słówkami;
- Dlatego stąd powinniśmy spierdalać, jak najszybciej się da... wiesz? - Nie miał zamiaru puścić serii obelg w stronę Astiry. Nie chciał strzępić języka w obliczu chorego zdarzenia. W końcu przyszli tu po kamery i logika by nakazywała zdobyć jeszcze jedną. Nie byłoby problemu gdyby nie fakt, że mogą tu zlecieć się w większej ilości psów. Chętnych pomścić kamratów. Albo po prostu pozabijać łowców, lub coś gorszego. Tak więc trzeba było podjąć decyzję. I na nieszczęście Nazo, nie tylko on decydował lecz również towarzyszka. W tej chwili na razie postanowił wstać z ziemi, mimo oznak bólu. Od ran oraz nadużycia artefaktu, którego był w posiadaniu. Postanowił trzymać lewą ręką postrzelone ramię, patrząc przy okazji na czarnowłosą. I w tym momencie postanowił wydusić z siebie słowa, dość niechętnie;
- Cała ta akcja spieprzona po całości. I w zasadzie powinniśmy spieprzać stąd. W końcu ktoś musi zadbać o Twoje rany. Oczywiście, jeśli nie chcesz tej zasranej kamery do kolekcji. O ile warto ryzykować w tej sytuacji. W jakiej znajdujemy rzecz jasna... - O dziwo nawet mu się kląć nie chciało. Wyjątkowy moment. Jednak nie chciał brać nogi za pas, póki nie usłyszy słów dziewczyny w tej sprawie. I z tego powodu postanowił zmienić magazynek w broni, aby być gotowym na najgorsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.12.15 21:26  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Jeżeli po przeładowaniu magazynka nadal była taka możliwość, wycelowała w stronę uciekającego żołnierza żeby potraktować go jeszcze przynajmniej jedną kulką, najlepiej w okolice kręgosłupa. Jeżeli jej się jednak nie udało... po prostu to olała. I tak byli w dupie i musieli stąd jak najszybciej spieprzać.
Jedyne co było w tej chwili dobre na tyle, że postanowiła się delikatnie uśmiechnąć pod swoją maską, to to, że anioł postanowił odlecieć. Czyżby to był jeden z tych nawiedzonych skrzydlatych, którzy pomagają owieczkom w potrzebie- bo przecież nie było najmniejszej wątpliwości, że to łowcy byli tymi dobrymi- a potem znika, niby ta niewidzialna ręka pomocy. Ale to dobrze, przynajmniej nie postanowił zabić jeszcze ich.
- Po części... moja wina...- Mruknęła pod nosem, aczkolwiek nie na tyle cicho, by Nazo nie mógł tego usłyszeć. Była już tak wycieńczona fizycznie i psychicznie, że chociaż nienawidziła tego robić, musiała przyznać się przed samą sobą, że za bardzo skupiła się na myśli zdobycia tych cholernych kamer, bo nie miała już najmniejszej ochoty wybierać się po nie jeszcze raz. I... zamiast skupić się na pozbyciu się zagrożenia, by potem spokojnie ogarnąć kamery, liczyła, że jeden Nazo da rade skupić na sobie uwagę całego towarzystwa i przy tym jeszcze sądziła, że go nie zabiją. No ale trudno...
- ...ale jedną nam się udało zgarnąć. Kami zawiesi sobie nad drzwiami wejściowymi.- Zaśmiała się i kulejąc, poczłapała do palących się żołnierzy. Tego, który nie jarał się w całości, poczęstowała nabojem w samą krtań, by przyspieszyć jego śmierć i upewnić się, że jeszcze ostatkiem sił by jej nie postrzelił.
- Na słup się nie wdrapię ale nie odejdę stąd z całkowicie pustymi rękami. - Zebrała w sobie jeszcze odrobinę sił i wciąż uciskając swoje rany w udach, postanowiła przeszukać zwłoki martwych już żołnierzy. Może nie był to najbardziej chwalebny wyczyn jaki mogła zrobić, ale naprawdę nie robiło jej wielkiej różnicy, czy okradała żywych czy trupy. No i naprawdę nie chciała z całej akcji, cała podziurawiona wracać tylko z jedną kamerą. Zamierzała więc zabrać co ciekawsze, broń, magazynki, wszystko. - A Ty decyduj co robimy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.15 11:49  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Dla uciekającego nie było wielu szans na przetrwanie, najpewniej chciał wezwać wsparcie, jednak nadal był pod lekkim wpływem alkoholu, więc gdy plączące się nogi nie pozwoliło mu uciec dostatecznie daleko, przeszył go ostatni strzał Astiry. Tym razem był wykonany na spokojnie i w stronę odwróconego plecami przeciwnika, dlatego okazał się celny, a nawet zabójczy.
Dwóch z S.SPECów, żywych jeszcze bądź nie, ciągle stało w płomieniach, z czasem na pewno ktoś zorientuje się, że niekontrolowany ogień wydobywa się z ciał żołnierzy, dlatego miejscówka nie była już ani chwili dłużej bezpieczna. Do tego jeszcze, tych dwóch nie było jak przeszukać. Pozostała dwójka posiadała przy sobie bardzo niewiele sprzętu, w końcu byli tylko gośćmi festynu.
Astirze udało się zebrać dwie sztuki prostych pistoletów bez naboi i po jednym komplecie magazynków do każdego. Nie było to żadne specjalne technologie, najwyraźniej nie każdy wojskowy mógł sobie pozwolić na noszenie wypasionego sprzętu. Nic więcej nie rzuciło jej się w oczy, mundury były zniszczone, a ich kieszenie puste. W ostatnim momencie, w kieszeni jednego z nich znalazła do połowy wypełnioną jakimś alkoholem piersiówkę.


Astira zdobywa:
- dwa pistolety (za leniwa jestem, by wymyślić, jaki to rodzaj, przyjmijmy, że najzwyklejszy model o przeciętnej specyfikacji, max 6 naboi).
- dwa magazynki do w/w pistoletów po 6 naboi każdy.
- piersiówka do połowy wypełniona alkoholem.
- jedna kamera.

Astira: Pocisk wbity w dłoń, lekko krwawi. Otarcia po upadku z latarni. Dwa pociski w udzie, mocno krwawi.
Nazo: Pocisk pod żebrami z lewej strony, postrzelony w prawe ramię, lekko krwawi.

Za 10 postów pojawi się oddział S.SPECu.




Koniec interwencji.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.15 21:59  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Pozostawiono mu decydować o następnych poczynaniach. Wciąż czuł niesmak z tej akcji, gdyż zdobyli jedną kamerę i parę kul w cielsku. Ale lepsze to niż nic, czyż nie? Jednak się cieszył, że nikt nie uciekł z całego zamieszanie żywy. Problem był jednak z natury skrzydlatego, który zjawił się i chwilę potem zniknął. Ostatecznie widząc rany Astiry i swoje musiał, więc powiedzieć parę słówek;
- Zabierajmy się stąd czym prędzej, a najlepiej Ciebie. - Wskazał palcem na łamagę w jego oczach. I wcale to nie tak, że zwala winę na spartolenie zadania (w połowie). Jedynie zostało mu popatrzeć na truchła ciesząc się z takiego końca. Ból jaki go doskwierał do najgorszych nie należał, ale by nie narzekał na opatrzenie swoich ran. Tak więc rzucił kolejne słówka w stronę dziewczyny, nie oczekując odpowiedzi;
- Ruszajmy. Póki nas zima, albo kundle zastaną. - W pozytywnym akcencie postanowił ruszyć się z miejsca, trzymając za ranę pod żebrami. Klnąc w myślach, że dopuścił do takich głupich ran.
[z/t]

Ps. Bieda post, ale nie mam ochoty na esej A4. W końcu po co wstrzymywać całą akcję~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.15 22:09  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Nic szczególnego... z pistoletów nie skorzysta, ale wsadzi je do arsenału łowców, może się przydadzą innym młotkom, które dopiero uczą się strzelać. Magazynki zbyt małe... jej maleństwa mogły pomieścić po 17 sztuk nabojów, po co jej takie szósteczki... ale łowcy na pewno się ucieszą! Tak więc zapakowała wszystko w plecak, który przerzuciła sobie przez ramię i kiwnęła porozumiewawczo głową w stronę rudego po czym westchnęła ciężko i ruszyła razem z nim w stronę ścieków.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.16 11:18  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Odpuść może trochę, co?
Kiedy ostatni raz byłeś w domu?
Stary, wiem, że jesteś połowicznie maszyną, ale... może pójdź naładuj swoje baterie?
Kiedy drobna irytacja zaczęła zalewać ciało Warnera, tym samym przysparzając go o jeszcze nieprzyjemniejsze spojrzenie niż zawsze, postanowił faktycznie skończyć pracę na dzisiejszy dzień. Ostatnio pracował dosłownie dwadzieścia cztery godziny na dobre i pomału obraz jego mieszkania stawał się coraz bardziej niewyraźny. W pewien sposób ciągłe bycie na nogach go odprężało, zapewniało poczucie, że wszystko jest w porządku, a on właściwie zajmuje się swoimi obowiązkami. Może nie był czystej krwi pracoholikiem, ale kiedy już wpadł w błędne koło wypełniania obowiązków i planowania kolejnych na następny dzień, potrafił nawet nie zorientować się, że właściwie minęło mu kilka dni bez snu. Koniec końców zmęczenie zwyciężało, a jego wydajność gwałtownie spadała, więc gdy tylko współpracownicy zaczęli namawiać go do odpoczynku, z pewną niechęcią przystał na ich propozycję. Odwiedził mieszkanie, uciął sobie krótką drzemkę, a następnie, chcąc skorzystać z "uroków" natury, wybrał się na długi spacer po parku.
Delikatny wiatr ciągnął za nim czarny płaszcz, tak samo zresztą jak kosmyki włosów muskające co rusz jego beznamiętną twarz. Chłodne spojrzenie lustrowało zza szkieł okularów mijane drzewa, metalowe ławki i fontanny - wszystko okryte delikatnym śniegiem, którego płatki leniwie opadały z nieco pochmurnego nieba. Wprawdzie nie panował dotkliwy chłód, ale szyję Warnera i tak zdobił biało-czarny szalik w kratkę. Jedna z dłoni schowana w kieszeni, w końcu się z niej wysunęła, by wydobyć cienką pałeczkę z pudełka po papierosów w tylnej kieszonce spodni. Otworzył zapalniczkę z charakterystycznym kliknięciem i zapalił papierosa, zasłaniając go wewnętrzną stroną ręki. Z ulgą zaciągnął się zbawczym dymem, zaraz wypuszczając nikotynową parę z ust. Zapalniczkę schował, a wzrok wbił gdzieś w oddali, zwalniając nieznacznie kroku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.16 12:15  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Przestępca zazwyczaj wracał na miejsce zbrodni. Będąc dokładnym, to co miało miejsce jakiś czas temu nie było jej dziełem, lecz  była z nim całkiem mocno związana. Opowieści podwładnych były dokładne, lecz park był wielki i istniała niewielka szansa, że jakimś cudem zajdzie w to samo miejsce, gdzie obficie lała się krew, kończąc jeden z miejskich festynów drastycznymi wydarzeniami, w których poniosło śmierć troje ludzi.
Odległość czasu nie miała tu znaczenia, większość co prawda zapomniała, lecz gdzieś głęboko z tyłu głowy mieli w świadomości to, że nawet tak spokojne miejsce jak park niekiedy może stać się sceną dla walczących. Monotonnie kiwający się na boki w swym marszu ludzie nie okazywali tego jednak na pierwszy rzut oka, mijając łowczynię z uprzejmymi, acz nieco sztucznymi uśmiechami.
Idealne miasto, gdy nie dzieje się źle. Jedyne miasto, które dla zwykłego obywatela było w zasięgu ręki. Nie dziwne więc, że ich życie toczy się jasno określonym torem, bo nie mają innych perspektyw i możliwości wyboru. Smutne.
Obłoki pary wydobywały się w jednakowych odstępach z ust kobiety, która zatrzymała się na skraju jednego z pagórków, maszerując idącym po jego grzbiecie chodnikiem. Było tylko kilka metrów wyżej, ale dawało człowiekowi satysfakcję spoglądania na wszystko z góry. Z resztą sam widok panoramy części miasta pokrytej białym puchem, który nadal leniwie opadając zdobił niebo sam w sobie był dobrym powodem, do zatrzymania się. Obie dłonie czarnowłosej spoczywały w kieszeniach ciepłego płaszcza. Stała tak dłuższą chwilę, bez ruchu, mrugając jedynie ukrytym za szarą soczewką okiem.
Atmosfera niewątpliwie wprawiała w bardzo melancholijny nastrój, ale lekki mróz oczyszczał powietrze, które aż chciało się wdychać i trwać w tej chwili w nieskończoność. Tyle, że od stania zaczynało robić się chłodno, nawet w najcieplejszym ubraniu.
Westchnęła głośno i zatopiła usta w chustce naciągniętej nieco wyżej, ponad szyję. Długie włosy związane w koński ogon falowały rytmicznie z każdym krokiem, a grzywka z przodu opadała jak zwykle na zakryte tym razem medyczną opaską oko. Skórzana osłonka za mocno się wyróżniała, a zwykły biały opatrunek był dobrą dla niej alternatywą, szczególnie w trakcie wędrówek do miasta.
Zacisnęła dłonie w pięści trzymając je cały czas w kieszeni i zmrużyła oczy do połowy. Patrząc pod nogi zaczęła iść w głąb parku, obserwując poodciskane na cienkiej warstwie śniegu odciski butów. Dzisiaj nie miała ochoty patrzeć przypadkowym ludziom w oczy ani dawać się węszyć wyprowadzanym przez mieszkańców miasta psom. To one, psy, bardzo często zwracały na nią uwagę, zapach krwi był nie do zmycia.
Cały spacer był jedynie jednym z etapów wędrówki po mieście, najpewniej do punktu, w którym zniknęłaby pod bezpieczną ziemią, niczym szczur do swej kryjówki, ale szczur, który rozwija swoje gniazdo do momentu, aż pod znajdującym się wyżej budynkiem zapadnie się ziemia.
Cóż to za bojowy nastrój, co Kami?
Zapytała samą siebie w myślach trącając czubkiem buta grudkę śniegu, najpewniej pozostałość po rzuconej przez dziecko śnieżce, która nie trafiając w cel, rozpadła się na fragmenty po całym chodniku.
Z jakiegoś jednak powodu, cień czyjejś sylwetki wyrósł jej przed oczami i w momencie, gdy na nowo postawiła zamachniętą stopę, było już za późno na hamowanie, więc zatrzymała się dopiero, po uderzeniu w czyjeś plecy czubkiem głowy. Kto to widział tak zwalniać kroku i wyrastać spod ziemi znienacka?
Chcąc się upewnić, że nie trafiła przypadkiem w drzewo, Yuu cofnęła się o krok i spojrzała wyżej, wbijając zmieszane spojrzenie w tył czyjejś głowy. W myślach uznała, że nie pomyliła się za wiele, ktokolwiek to był, wzrostem wcale nie odbiegał aż tak bardzo od drzew.
- Przepraszam. - rzuciła szybko unosząc dłonie na wysokość klatki piersiowej.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.16 13:12  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Co jakiś czas oczy mężczyzny mrużyły się mimowolnie po zetknięciu z pojedynczymi płatkami śniegu, wślizgującymi się za oprawki okularów. Usta otwierały się i zamykały, wypuszczając parne obłoczki, nie tylko wody, ale także nikotyny, kiedy raz za razem unosił papierosa, by z zadowoleniem zapełnić płuca. Choć doskonale zdawał sobie sprawę, że to szkodliwe, wciąż trzymał się myśli, że na jedno płuco i tak mu już nie zaszkodzi. Kiepska wymówka, ale kto by nie szukał dobrego w złym? Czasami zachowanie Warnera można by podpiąć pod typowego depresanta, a prawdopodobnie nawet i przyszłego samobójcę. Mimo że Eliminator nigdy nie pomyślał o odebraniu sobie życia, tak często podchodził do niego z obojętnością - tak często smakował ryzyka, że oswoił się z myślą jego ewentualnej śmierci. W końcu w tym świecie przyszłość była największą niewiadomą.
Śnieg trzeszczał cicho pod jego ciężkimi butami, gdy kierował się powoli w bliżej nieokreślone miejsce. Byleby przeć wciąż naprzód. Dochodząc jednak do rozwidlenia, gdzie jedna ścieżka prowadziła ku starej fontannie, a druga najpewniej wgłąb parku, zatrzymał się, przez chwilę zastanawiając, gdzie właściwie tak naprawdę chce dotrzeć. Nie miał osobistych celów w życiu - skupiał się wyłącznie na służeniu władzy. Kiedy pewnego dnia stracił wszystko, na czym mu zależało, a dwa lata później był zmuszony podjąć decyzję - stwierdził, że chociaż praca Eliminatora nieraz zapewni mu otarcie się o śmierć, to właściwie niczym nie ryzykował. Nie miał marzeń, żadnych pragnień, potrzeby zakrawały o minimum... Nie interesowały go pieniądze ani materialny dobytek. Każde spojrzenie, które się po nim przesunęło, musiało wprowadzić delikwenta w przekonanie, że Warner niczym bezuczuciowy robot zaprogramowany jest na spełnianie poleceń swoich przełożonych. Został uwięziony w klatce rutyny i nic nie zapowiadało, by zamierzał się z niej wydostać.
Po raz kolejny zaciągał się papierosem, gdy do jego uszu dobiegł cichy odgłos kroków, a zaraz poczuł słabe uderzenie na swoich plecach. Zbyt słabe, by wytrącić go z równowagi, wystarczająco silne, by odrobinę przechylić się mimowolnie do przodu. Zaraz jednak odwrócił głowę w stronę dziewczyny, wlepiając w nią badawczy wzrok. Była na tyle niska, że spokojnie mógłby ją zgromić wygórowanym spojrzeniem, ale na to akurat się nie pokusił, dbając, by jego twarz wyrażała typową beznamiętność i brak zainteresowania. Właściwie dopiero po dokładniejszym przestudiowaniu rys jej twarzy, w jego oczach pojawiło się coś na wzór zrozumienia. Wszakże mieli już okazję wymienić kilka zdań w jadłodalni jakiś czas temu, zanim Ryutaro nie dopadła okropna grypa żołądkowa, przez co musiał prędko ewakuować się do toalety. Na samo wspomnienie tego zdarzenia odczuwał pewne zniesmaczenie.
- Nie musisz unosić tak rąk w obawie, jakbym zamierzał zaraz na Ciebie naskoczyć - prychnął cicho, zerkając na nią pobłażliwie, aczkolwiek zaraz odwrócił wzrok, właściwie przymykając na drobną chwilę powieki, gdy ponownie napełniał płuca dymem. Ten zaś od razu wyślizgnął mu się z rozchylonych ust, by zginąć następnie w świeżym powietrzu. - Lepiej nie patrzeć pod nogi. Tak również łatwo się przewrócić - mruknął jeszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.16 13:48  •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
Gest dłoni był instynktowny i niezależnie od tego, na kogo by wpadła, pozostałby on identyczny. Ręce zawsze wędrowały wyżej, prawie jakby spodziewała się otrzymać cios, albo odgrodzić się od nieprzyjemnych słów, które to miałby nadejść po niefortunnym zdarzeniu. Przyzwyczajenie to druga natura człowieka, a niektórych nawyków jest się trudniej pozbyć, niż można się spodziewać. Ten jednak wcale nie był zły, świadczył jedynie o tym, że najwyraźniej kobiecie udało się nie raz dostać w twarz, zanim nauczyła się właśnie w taki sposób unosić dłonie.
Nikt nie wymagał chyba od niej, ona od samej siebie także, by rozpoznawać od tyłu osoby, które spotkała raz w życiu. Przez dłuższy moment więc, gdy w chaosie sytuacji starała się naprowadzić wszystko na właściwy tor, wbijała spojrzenie w mężczyznę, starając się zrozumieć, dlaczego odnosi wrażenie, że nie pierwszy raz go widzi. Z każdym centymetrem wykonywanego przez niego obrotu zaczynała rozumieć, chociaż dopiero pełny widok twarzy nieznajomego uświadomił jej, gdzie i kiedy miało miejsce spotkanie.
Opuściła ręce z wyraźnym wahaniem na twarzy. Nawet nie miała zamiaru ukrywać tego, że słowa mężczyzny w jakiś szczególny sposób ją przekonały do zrezygnowania z niewidzialnej tarczy przeciw złym słowom.
- To Pan... - stwierdziła krzywiąc się lekko.
Ostatnie spotkanie pozostawiło w niej lekkie uczucie zostania oszukaną, głównie dlatego, że na prawdę miała jeszcze chęci wymienić z zaczepionym przez siebie obiektem kilka zdań, lecz nie doczekała się nigdy jego powrotu. Nie znała go, więc i nie oceniała, lecz gdy los ponownie splótł ich ścieżki, spoglądała zza długich rzęs sceptycznym spojrzeniem zastanawiając się, czy powinna próbować jeszcze raz nawiązanie jakiegoś kontaktu.
Na moment jej głowa przechyliła się na bok, obserwując znikające w powietrzu obłoczki papierosowego dymu, niczym jastrząb samym spojrzeniem chcąc zanegować ich egzystencję. Powstrzymywała się ostatnio od komentowania ludzi lubujących się w tych używkach, ale jej opinia o papierosach pozostawała niezmienna od lat. Poza tym, osoby przebywające w towarzystwie osób palących wdychają więcej szkodliwej substancji, niż sam palący.
- Ale patrząc pod nogi przynajmniej czasami można wpaść na kogoś ciekawego. - Odpowiedziała z nutą rozbawienia w głosie kontrastująca z obojętnym tonem okularnika. Mogłaby przysiąc, że sam wcale nie miał ochoty non-stop być takim ponurym i obojętnym na wszystko, w końcu po jej przeprosinach mógłby sobie pójść. A inicjatywa rozmowy wyszła od niego, czyż nie?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park Miejski - Page 22 Empty Re: Park Miejski
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 22 z 25 Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23, 24, 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach