Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 08.03.14 0:07  •  Niewielki park. Empty Niewielki park.
{Niewielka plama zieleni, kilka ławek, altanka, fontanna na środku etc....}

_____


Miasto-3 było jednym z tych ‘wynalazków’, które Nox podziwiała najbardziej. W momencie największej katastrofy, globalnej żałoby oraz zapachu śmierci na każdym kroku, ludzie zebrali się w sobie, by utworzyć nowy świat w świecie, który się na nich wypiął. To jak środkowy palec pokazany prosto w niebo w kierunku do Boga, którego już tu nie było. Niczym małe mrówki wznieśli mury, ochraniające nieświadomych obywateli przed grożącym niebezpieczeństwem z zewnątrz. Prawda została utajniona, a Ci, którzy wyszli, nigdy już nie wracali. Na tym polegała ewolucja… Nikt nie chciał tu znać prawdy, bo wiedzieli, jak to się kończy. Po prostu wpatrywali się w swoje życie, zamknięci w klatce, otoczeni przez wojsko, rząd oraz ich propagandę. Tak toczyły się dnie i lata…
W ochronie nocy jej matka płynęła ponad dachami domów i apartamentowców. Czarna, niematerialna chmurka dymu, niczym smog znikąd, spoglądała z góry na plątaninę uliczek i ścieżek. Centrum spało, tak samo jak inne dzielnice, aż w końcu natknęła się na mur północy. Zamknięty zakątek dla zwiedzających, odseparowana część tylko dla najważniejszych. Wejście tutaj dla każdemu wymordowanego, łowcy lub innej cholery było jak prośba o kulkę w łeb. Ciemność zsunęła się leniwie po ścianie apartamentowca wprost na plac główny, po czym przemknęła przed ciekawskimi oczyma do najspokojniejszej części tego odizolowanego światka. Niewielki park, niemalże skwer schowany po boku. Widocznie to tutaj wielcy politycy i żołnierze odpoczywali w upalne dni. Teraz jednak było tu spokojnie, cisza jak makiem zasiał. Śnieg leżał nieruszony ludzką stopą od dłuższego czasu. Nox zwiedziła cały talent, koniec końców materializując się przy drzewie. Błękitne oczy ogarnęły raz jeszcze okolicę, obierając za cel schowaną w cieniu altanę na uboczu.
Nie bacząc na mróz i śnieg, spokojnie przeszła przez kopki grunt do celu, wchodząc do środka. Było tu tak zimno, ale ławka oraz stół były chronione od białego puchu. Miała stąd dobry widok na główną część parku, jak i na dalekie budynki. Sztuczne niebo obsypane było gwiazdami, a Nyks ujrzała, że doskonale odwzorowali konstelacje. No proszę, postarali się. Usadowiła się wygodnie na ławie, zakładając nogę na nogę, po czym okryła się mocniej podbitą pelerynę. Nie, nie było jej zimno, ot, odruch, który powinien wykonać człowiek, który tkwił w środku nocy, siedząc na dworze.
I co dalej? Kolejna noc oczekiwań i słuchanie wyimaginowanego zegara.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.14 1:49  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Raz w miesiącu przysługiwała mu godzina „wolności”. Czyli tak zwane wyprowadzanie na dwór, by w pełni nie zdziczał. Nie licząc jego wyjść w towarzystwie właściciela, co leżało już w jego dobrej woli. Leviathan był wypuszczany w nocy, kiedy miasto było pogrążone we śnie a możliwość napotkania niechcianej osoby była znikoma. Ponadto również nie można było pozwolić, by był narażony zbyt długo na promienie słoneczne, które mu nie służyły. Co prawda chłopak był wyprowadzany w asyście czterech uzbrojonych strażników, ale na tym małym skrawku mógł poczuć chwilowy smak wolności. Chociaż pojęcie jak „wolność” była dla niego zupełnie obca. Bo nie miał prawa do tego.
Na jego kaftan bezpieczeństwa zarzucono jakąś sporej wielkości kurtkę a na łeb nasunęli dziurawą czapkę. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Ocieplany worek na śmieci ze swobodnie zwisającymi pustymi rękawami i za duża czapka, która co rusz opadała na jego jedno oko. Pomimo nałożonych warstw i tak trząsł się jak osika. Jego organizm bardzo szybko ulegał ochłodzeniu a wrażliwość na zimno nie pozwalała cieszyć się zbytnio z możliwości opuszczenia jego klatki.
Zerknął za siebie w ciemność, gdzie powinna stać jego straż. Najwidoczniej woleli zająć się swoimi plotami na temat kogo ostatnio przerżnęli. Zresztą, na zewnątrz wypuszczali tylko Natana, tak więc teoretycznie rzecz biorąc nie było czego się obawiać. Teoretycznie.
Chłopak ruszył przed siebie co rusz kopiąc śnieg przed sobą. Pomimo zimna i tak odczuwał czystą przyjemność. Był jak dziecko, dla którego wszystko, czego nie miał na co dzień i co było dla niego nowe – fascynowało go. Miał ochotę ruszyć biegiem i dotknąć śniegu, pomimo konsekwencji jakie taki czyn niósłby za sobą. Raptownie przystanął, ujrzawszy, że nie jest sam w parku. To dziwne, bo przecież o tej porze nikogo tutaj nie powinno tutaj być. Mieli o to zadbać, jak zawsze przed jego wypuszczeniem. Ale Natana to nie interesowało. Jego twarz rozpromieniała i momentalnie ruszył w tamtą stronę, co rusz potykając się o zwały śniegu. Wreszcie zatrzymał się w odległości dwóch metrów i przyglądał jej się uważnie, powoli dokonując swych oględzin z każdej możliwej strony. Niczym dziki zwierzak, który bada teren i ocenia stopień zagrożenia. Z wypiekami na policzkach spojrzał na nią, przeskakując z jednej nogi na drugą, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, podejść, zobaczyć z bliska, ale najwyraźniej coś mu na to nie pozwalało. Jakaś niewidzialna bariera, blokada w jego umyśle, która głośno krzyczała „Stop”.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.14 19:32  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Już z dala słyszała rozmowy oraz kroki, jednak nie miała zamiaru się ruszać i chować w ciemności. Mogła ja przywołać jedną myślą, otulić się w bezpiecznym kokonie cienia, który skryłby oblicze przeklętej królowej bez korony. Oczekiwała cierpliwie gości, którzy zapuszczali się późną godziną pomiędzy drzewa, nie obawiając się koszmarów, które mogły się pomiędzy nimi czaić. Ludzie obawiali się ciemności, irracjonalnej niewiadomej, acz gorsze zawsze było to, co znajdowało się za ścianą czerni. Ostre zęby, obślinione pyski, najgorsze z najgorszych potworów, nawiedzające sny i nie pozwalające odpocząć. Mózg płatał figle, mieszając rzeczywistość z senną marą, a biedne ofiary nie potrafiły odnaleźć się w bałaganie, który utworzył się w koło. Chaos był na usługach istot, które kpiły z porządku świata oraz namiętnie naruszały jego twarde fundamenty. Nox należała do tej grupy; znudzona wiecznością i tymi samymi klockami do zabawy, starała się wyciągać poszczególne cegiełki z murów stworzonych przez Boga lub zwykły przypadek, obserwując, jak cała konstrukcja chwieje się i upada, a wszystko, co pod nią - bezpowrotnie ginie. Nawet w czasie apokalipsy, gdzie zabaw było pod dostatkiem, musiała coś trącić, pociągnąć złotą nić życia, naderwać to, czego nie wolno było jej tykać, a potem spoglądać na efekty swego szalonego dzieła. Pasowała na artystę-samouka, rozkochanego w happeningach i abstrakcji. Ład był przereklamowany.
Błękitne oczy uchwyciły chudziutką, karykaturalną sylwetkę dzieciaka, który przebijał się przez kopny śnieg. Uniosła brew, nieco zaskoczona widokiem takiego 'maleństwa', spodziewając się raczej rosłych komandów, którzy mogliby zmienić ją w ser szwajcarski. Doskonale ich słyszała, ale widocznie robili tylko za eskadrę. Jeśli tak - chłopak był nie tylko mieszkańcem miasta. Nie mógł być też synem dyktatora albo wysoko postawionego polityka, nie byłby ubrany jak śmietnik. Bystre, jasne spojrzenie spoczęła na buźce obcego, który widocznie tez zainteresował się jej osobą. Poruszał się jak psiak, który tkwił na niewidocznym łańcuchu. Chciał podbiec, ale nie mógł. Hamulec, wewnętrzny lun niewidzialny, powstrzymywał go od przekroczenia granicy, która dzieliła go od Nox. Białowłosa zaś oparła dłonie o nogę, pochylając się lekko, a jej blada twarz zdawała się złagodnieć:
- Hej. - rzuciła spokojnym głosem, jak gdyby zapraszając go do konwersacji. - Chcesz usiąść? - Propozycja tego typu nie była słyszana na co dzień z ust Nocy, ale taki rodzynek jak ten dzieciak nie mógł przejść jej koło nosa. Mówiła cicho, na tyle, by tylko Natan mógł ją usłyszeć. Wszystko zależało od tego, jak zachowa się po jej kilku słowach. Jeśli był tym, o kim myślała, nie powinno być większego problemu. Byleby cztery typy uzbrojone po zęby nie miały ochoty wpaść na herbatkę - wtedy byłaby zła. Bardzo. Nie lubiła, gdy ktoś jej zawadzał...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 3:53  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Chłopak raptownie zamarł, jakby to właśnie jej słowa w pewien sposób go zamroziły. Przechylił nieco głowę, by po chwili rozejrzeć się dookoła. Wyglądało to tak, jakby obawiał się, że ktoś go nakryje podczas konwersacji z jakaś obcą kobietą. A przecież miał zakaz wdawanie się w rozmowy z kimkolwiek. Wyraźnie mu przedstawili, że jeżeli spota kogoś, chociaż obstawiali, że taki wypadek równa się praktycznie zeru, to musi niezwłocznie udać się do tych, z którymi tutaj przyszedł. Natan jednak nie wyglądał na skorego do posłuchania się rozkazu.
Skuszony możliwością porozmawiania z kimś, kto nie zamierzał go tresować albo wbijać igieł w żyły, szybko pokonał odległość jaka ich mierzyła, po czym wskoczył na ławkę i przykucnął na niej, jednakże wciąż na samym jej końcu, chcąc zachować pewien dystans między nimi. Jego twarz momentalnie rozjaśniła się a do twarzy przykleił się głupkowaty uśmiech ciekawskiego dzieciaka.
- Co tu robisz? - zapytał nieco nieśmiałym, acz wciąż zaciekawionym głosem. Co chwilę jednak jego uwagę rozpraszały jakieś inne rzeczy, jak przelatujące ptaki, czy zsuwający się śnieg z gałęzi. Dosłownie wszystko, co go otaczało. I z ciekawości, ale też z obawy, że zaraz ktoś nadejdzie. Co jak co, ale nie chciał zostać przyłapany na niesubordynacji. Wiedział czym zakończyłoby się to. I o ile Natan zazwyczaj przestrzegał wszystkich narzuconych z góry zasad, to Levi już nie. On wręcz niczym rasowy masochista robił wszystko, byleby tylko złamać narzucone z góry zakazy, by potem zostać ukaranym. A przecież Levi tak samo jak Natan odczuwali strach, zwłaszcza przed spotkaniem z ich właścicielem. Natan, jak już coś łamał, to z dziecięcej ciekawości. Ale Levi... sam nie wiedział dlaczego.
- Zgubiłeś się? zapytał chłopiec. Tak, kobieta nie przesłyszała się. Zwrócił się do niej jak do mężczyzny, gdyż to głupiutkie stworzenie nie znało nawet podstawowych zasad rozróżniania płci. Dla niego wszyscy byli tacy sami, różnili się jedynie mankamentami ciała. Natan pociągnął nosem, a jego ciałem wstrząsnęła nieprzyjemna fala zimna. Ale w tym momencie nawet zimno było przyjemne, bo spotkał kogoś nowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.14 20:38  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Noc gęstniała coraz bardziej, z każdą sekunda i oddechem dwójki potworów. Jeden był tajną bronią, szaloną mieszanką genów, byleby zrzucić łańcuch i skoczyć do gardła za rozkazem pana. Drugi pięknie zapakowany, elegancki, nie pasujący do obrazka, a zarazem najokrutniejszy i chaotyczny. Mróz mógł szczypać w policzki, płuca bolały za każdym wdechem, a gardło sztywniało - zima nie chciała odejść. Na pewno nie odeszłaby teraz, szczególnie, że jej królowa nienawidziła ciepła. Kiedy dzieciak zbliżył się do niej, zarejestrowała jeszcze kilka dodatkowych cech, które sprawiły, że miała ochotę go poznać bliżej. Był jak taki klocek, pasujący do układanki, która rozrastała się za każdym ruchem. Dzięki temu może trochę się rozerwie, kto wie?
- Czekałam na kogoś. - Albo na coś. Trudno powiedzieć, czemu w ogóle się tutaj zjawiła. Miasto 3 nie było zbyt przyjazne dla obcych, jednak dzięki swoim zdolnościom Nox pasowała tutaj idealnie. Przepustka była iluzją, którą jednak trudno było przejrzeć, wyglądała na możną damę, więc nie powinna wzbudzać podejrzeń. Idealny mieszkaniec utopijnego miasta zamkniętego w murach władzy. Społeczeństwo - marne kukły. Ona sama mogła pociągać za sznurki, jeśli by chciała. Przejęcie ciała dyktatora na kilka sekund, kilka rozkazów i szybka dematerializacja; chaos gotowy w sekund kilka. - A Ty? Czemu chodzisz nocą? Jest strasznie zimno. - Zauważyła spokojnym głosem, obserwując chłopca spod przymkniętych powiek, a błękitne oczy lśniły jasno w nikłym świetle.
Nie rozumiała zakazów i prawa. Sama stanowiła własne, tworząc chory świat, gdzie tylko ona nosiła przekrzywioną koronę, dzierżyła berło, a w drugiej dłoni sejmitar, którym ścinała głowy swoich wrogów. Jeden po drugim... Miała ich tylu, że aż trudno zliczyć, jednak do tej pory nikt nie przedarł się nawet w jej pobliże. Szczęście? Talent? A może zwykła chęć do wiecznej zabawy ze śmiertelnikami? Natan był kolejnym pionkiem, którego napotykała na swej drodze i pomimo całej wyjątkowości, nie był nikim ponad innych. Wsadzony do zakładki 'nie-człowiek', zamknięta szuflada, zapisana kartoteka. Był uroczy w całej tej tajemnicy, nieopisana, biała kartka, która stworzona została do wykorzystania. Przez kogo? A to już zależało od samego chłopaka.
Słysząc, jak zwraca się do niej w rodzaju męskim aż się uśmiechnęła kącikiem ust. Niewiele się pomyliła w swych obliczeniach:
- Nie. Wiem, gdzie jestem. A Ty? - Zwróciła się do niego przodem, bezczelnie wgapiając się w jego oko, podczas gdy drugie było osłonięte. Nie chciała go teraz wyprowadzać z błędu, że daleko jej do mężczyzny, acz i nim mogłaby zostać, gdyby naszła ją taka ochota. Wolała jednak teraz nie ukazywać swoich zdolności, będąc najzwyczajniej w świecie człowiekiem. Przez chwilkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.14 22:47  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Przekrzywił nieco głowę, z każdą kolejną chwila rozluźniając się coraz bardziej, jakby wreszcie uznał, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Zabawne. Gdyby tylko wiedział kogo ma przed sobą. Ale Natan nie wiedział, był niczym zagubione dziecko we mgle, dla którego już raczej nie było ratunku. Pozostała mu jedynie marna egzystencja w tym świecie, monotonia nadchodzących dni i nadzieja, że kolejne badania nie będą bolesne. Jego jedno oko rozjaśniało nieco, napawając go jeszcze większą radością i ciekawością. Wszakże nie każdego dnia mógł sobie pozwolić na w miarę swobodną pogawędkę z kimś obcym. Ba. Na jakąkolwiek pogawędkę z kimkolwiek. W każdym razie chłopak pozwolił sobie nawet na lekkie przysunięcie do kobiety. Ponownie obejrzał ją od góry do dołu, dzięki temu mogąc zapamiętać każdy szczegół. Dla kogoś, kto praktycznie całe życie spędzał w zamknięciu, wszystko co nowe było warte zapamiętania, by móc w samotnej klatce wracać wspomnieniami do tejże chwili. Bo co innego mógł robić? No cóż, zawsze pozostawała mu rozmowa z Levim w jego głowie. Aczkolwiek nie było to zbyt miłą rozrywką dla Natana.
- Na kogo? – zapytał zaciekawiony, nie znając jakichkolwiek podstaw dobrego i kulturalnego wychowania. Bo przecież nie wypada wypytywać obcej osoby o jej prywatne sprawy i takie tam. No ale mniejsza.
- I zostałem wyprowadzony na spacer. – dodał kręcąc gwałtownie głową w ten sposób przekazując, że z pewnością się nie zgubił. A nawet gdyby kiedyś tak się stało, to bardzo szybko namierzyliby go, złapali i ukarali. A Natan chciał tego uniknąć jak tylko mógł. Był zdecydowanie wrażliwszy od jego drugiej osobowości, no i przede wszystkim nie prowokował kłopotów.
- Wyprowadzają mnie tylko w nocy, kiedy wszyscy śpią i nikogo nie ma. I jest zimno. Bardzo zimno. – dodał ciszej, pociągając nosem z zimna, a jego ciałem wstrząsnął kolejny dreszcz. Dolna warga chłopaka drgnęła, nadając mu iście żałosny wygląd. Zdawało się, że zaraz się rozpłacze, jednakże jeśli chciał, to szybko to odegnał, bo na jego twarzy zakwitło ponowne zaciekawienie. Zapominając na moment o zimnie, które co rusz dawało mu o sobie znać.
- Często tu jesteś? Długo czekasz na tego kogoś? Masz jakąś nazwę? I w ogóle czym tak pachniesz? A Tobie nie jest zim- – po gradzie ciekawskich pytań zamilkł gwałtownie, kuląc się nieco w sobie, gdyż z oddali usłyszał śmiech strażników, którzy najwidoczniej nadal wesoło ze sobą gawędzili. Po chwili rozluźnił mięśnie upewniwszy się, że nikt nie nadchodzi.

Meh, tak bardzo brak weny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.05.14 13:37  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Władze miasta nie spodziewały się chyba, że potwór spotka potwora. Gdyby to jeszcze był inny wymordowany, prawdopodobnie skończyłoby się to tylko krótką wymianą zdań, próbą przekabacenia na stronę Desperacji i ucieczka za mur. Nox nie miała zamiaru zmieniać losu dzieciaka. Nie odczuwała empatii, współczucia czy też chęci jakiejkolwiek pomocy - intrygował ją, bo widać było, iż był inny, chroniony przez sztab uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Albo to oni chronili siebie przed nim. Tak czy siak wiadomym było, że młody jest ważny - to starczyło, by królowa zainteresowała się nim, nie traktując go przedmiotowo. Pewnie gdyby miała nieco inny pogląd na świat, stwierdziłaby, iż Natan jest uroczy w tym swoim nieogarnięciu świata. Nie znał nawet podstawowych informacji, jak rozróżnianie płci, pory roku bądź tego, że imiona to nie nazwy. Mała zabaweczka z bijącym serduszkiem w klatce. Pytanie było jedno: Jak silny jest, że okrywa go tajemnica? Czemu wyprowadzają go w nocy, w ukryciu? Błękitne oczy kobiety utkwione były w Natanie non stop, jak gdyby próbując przewiercić go na wylot.
Odetchnęła pełną piersią, odwracając się wreszcie od niego, kierując spojrzenie w ciemność, gdzie stali żołnierze. Ciemność otoczyła altanę murem, którego ludzkie oko przejrzeć nie mogło, jednakże jej władczyni z łatwością mogła dostrzec malutkie postacie w oddali. Nikt nie powinien im przeszkadzać:
- Wyprowadzony na spacer? - Uniosła brew, zerkając przelotem na dzieciaka. - Czemu wyprowadzony? Nie możesz chodzić sam? Przecież nikogo tu nie ma oprócz nas.
Musiał być rzeczywiście niebezpieczny, skoro nawet nie mógł odejść na kilka metrów od budynków rządu, gdzie nie było zwykłych obywateli. Długie paznokcie zastukały w drewniany stół, a stłumiony odgłos poniósł się w ciszy.
- Mogłeś im powiedzieć, że Ci zimno. Cieplej teraz nie będzie, nie nocą. - zauważyła, podnosząc się z ławki. Uniosła dłonie, które ujęły zapinkę pod szyję, a podbita futrem peleryna zsunęła się z chudych ramion kobiety. Obeszła stół, po czym narzuciła ubranie na dzieciaka. Nasunęła mu też kaptur na głowę, przez co Natan wyglądał z boku jak jakiś maszkaron z katedry, zakryty od stół do czubka łepetyny. Och, i nie myślcie, że zrobiła to z dobrego serca - nie miała go. - Możesz ją zatrzymać albo schować, by tamci nie zauważyli. Będzie Ci cieplej następnym razem.
Wróciła na swoje miejsce, opierając łokcie na blacie stołu. Mróz jej nie doskwierał, co powinno dziwić każdego normalnego człowieka, jednakże... cóż, brakowało ich tu. Nox swobodnie mogła się poruszać poprzez oblodzone pustkowia nago i nic jej by się nie stało.
- Mi nigdy nie jest zimno, lubię mróz. Nie lubię za to dnia i słońca. - Czuła się trochę jak przedszkolanka, chociaż nie do końca potrafiła określić, dlaczego. - Nyks. Tak się nazywam. A Ty? - Następne pytanie sprawiło, że uniosła wyżej brwi - Pachnę? Nie wiem. Opisz, co czujesz to może Ci odpowiem. I... dlaczego oni z Tobą chodzą? To nie najlepsze towarzystwo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.14 23:46  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Chłopak zdawał się robić coraz bardziej nerwowy. Co prawda nie znał się na zegarku ani też na godzinach, ale wiedział, że jego czas biegania swobodnie po parku powoli zaczyna dobiegać końca. Niebawem usłyszy głośny, nawołujący gwizd i będzie zmuszony wrócić do strażników, którzy odprowadzą go do jego klatki. W sumie lepiej tam niż przed obliczę jego właściciela albo do laboratorium na kolejne badania. Wszystko było lepsze od tych dwóch rzeczy.
Natan spuścił nieco głowę i wbił je w swoje buty, machając przy tym nieco nogami niczym małe dziecko. Spąsowiał nico słysząc pytania kobiety. Bo właściwie nie znał na nie odpowiedzi. Po prostu tak już było. Nie mógł i tyle. Raz zapytał, czy będzie mógł iść dalej, to w odpowiedzi dostał w twarz od jednego strażnika. I coś takiego dla niego zdawało się czymś zupełnie normalnym.
- Nie wolno mi. Nie mogę z nikim się widzieć ani rozmawiać. To niebezpieczne. – odparł po chwili. Pozostawało pytanie dla kogo niebezpieczne. Dla mieszkańców, czy dla niego samego? W sumie… dla obu stron. O ile z Natanem nie powinno być najmniejszego problemu, to Levi zapewne zachowywałby się aż nadto agresywnie, atakując wszystko co mu się nie spodoba oraz dewastując różne przedmioty. Z drugiej zaś strony ich spaczenie i brak jakiegokolwiek doświadczenia przebywania w społeczeństwie ściągnąłby spore problemy na ich głowę. To tak, jakby wypuścić pomiędzy ludzi chłopca wychowanego w dżungli. Nie da się bez uprzedniego, wieloletniego przygotowania. Ale i nawet wtedy nie wróży to nic dobrego.
Natan pokręcił gwałtownie głową.
- Mogę wychodzić tylko nocą.   – dodał szybko, pomijając pytanie odnośnie dlaczego nie powiedział nikomu, że jest mu zimno. Czasami mówił, ale to nic nie dawało. Nikogo to nie interesowało. Miał być wdzięczny za to, że mógł zaciągnąć się świeżym powietrzem na zewnątrz. Zresztą, był bardzo wrażliwy na zimno, a tym na górze raczej nie uśmiechało się głaskać i dmuchać na ich zwierzaka. Jeśli zdechnie, no cóż, znajdą sobie nowego. Kiedy kobieta do niego podeszła i zarzuciła na jego wychudzone ramiona pelerynę, chłopiec zadrżał i skulił się w sobie, zaciskając mocno oczy. Typowa reakcja wystraszonej osoby, ofiary przemocy. Bo właściwie Natan był pewny, że zrobił coś złego i zaraz spotka go kara. Ale cios nie nadszedł. Zamiast tego poczuł, jak robi mu się odrobinę cieplej. Powoli otworzył jedno oko i przesunął nim po tym, co miał na sobie, a potem odwrócił głowę w stronę kobiety. Szkoda, że nie znał takiego słowa jak „dziękuję”. Aczkolwiek był wdzięczny, chociaż pewnie nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
Wpatrywał się w nią lśniącym, niebieskim okiem i poruszył lekko, czując jak jego ciało przestaje drżeć z zimna. Dawno się tak nie czuł. I zapewne długo coś takiego nie nastanie.
- Nie mogę, bo jak znajdą to mój właściciel się dowie, że spotkałem się z Tobą. A wtedy mnie ukarze. – powiedział szybko , a jego dolna warga lekko zadrżała, nasuwając na myśl, że musiał się go naprawdę bać. Bo i bał. I Levi też się bał, chociaż w jego przypadku wkradała się również nienawiść.
- Za dnia nie wypuszczają mnie. Mówią, że mi to może zaszkodzić. – odezwał się po chwili już o wiele swobodniejszym głosem, tak bardzo charakterystycznym małym dzieciom.
- I jestem Natan. A pachniesz… nie wiem czym. Ale miło. Lepiej niż wszystko, co do tej pory czułem. – uśmiechnął się szeroko. W sumie Natan miał mały wachlarz różnorodności jeśli chodziło o zapachy. Od zawsze towarzyszył mu smród więźniów, którzy zamieszkiwali to samo piętro co on, zapach laboratorium i specyfików, którymi go traktowano oraz charakterystyczny zapach jego właściciela. Dlatego woń, którą teraz czuł koiła jego zmysły, bo była tak inna, niż te wszystkie, które do tej pory czuł.
- Bo muszą mnie pilnować, żeby Levi nie zajął mojego miejsca. – odpowiedział cicho, niemal półszeptem, jakby bał się, że ktoś go usłyszy. - Levi mieszka w mojej głowie. I sprawia problemy. I lubi krzywdzić innych. – dodał jeszcze ciszej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.14 23:07  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Ok, to post wyjścia, bo nie chce Cię trzymać dłużej, a wpadły inne zobowiązania. Daj mi znać, jeśli tamten post Samem Cię nadal interesuje, by poprowadzić to dalej.

Podobno patrzyła w oczy potwora. Tak go postrzegali prawdziwi mordercy i skurwysyny rządzące tym światem. Ponoć ten dzieciak był złem w samym sobie; dziwne, że widziała uchwycone, dzikie zwierze traktowane batem za każdym razem, gdy się poruszył. Nawet, gdy druga strona brała odwet i chciała wymierzyć cios, dostawał w pysk. Levi czy Natan - nie miało znaczenia. Był kolejnym więźniem nowej społeczności, która powstawała z popiołu. Totalitarne państwo, prowadzone przez dwunożnych kretynów w garniturach, wojsko spoglądające na przechodniów, na każdym rogu kamera... Zabawne, jak starali się bronić przed tym, co powinni bronić. Społeczeństwo. Nie wiedzieli, jak straszliwy los spotkał Ziemię. Nie mogli ujrzeć prawy, zamknięci za szczelnymi murami, karmiący się papką telewizji. Nox uśmiechnęła się zimno pod nosem, gdy usłyszała wszystko, co dzieciak miał do przekazania.
- A nie sądzisz, że niebezpieczeństwo jest tam, gdzie Cię trzymają? Może Levi ma rację, kochanie? Świat to coś więcej niż ten park, altanka, ciemne niebo i głosy żołnierzy za Tobą. Nie możesz być wiecznie zamknięty... Nikt nie został stworzony, by tkwić za kratami. - Głos kobiety był spokojny, chociaż odległy. Nie można go było przypisać do żadnej żywej istoty. To tembr tysięcy lat przeżytych na wędrówce i obserwacji. Nie miała szczegolnego miejsca, którego się trzymała. Jutro równie dobrze mogłaby znaleźć się w Mieście 4 albo na środku Atlantyku, o ile jeszcze coś tam zostało, jako zmutowany rekin. Byt bez określonego celu, który był matką całej ciemności na świecie.
Błękitne oczy Nox przesunęły się łagodnie w prawo, gdy głosy zdawały się być coraz bardziej wyraźne. Widocznie żołnierzom odmarzły już tyłki i mieli ochotę wynosić się do ciepłych koszar. Ich cienie poruszyły się za drzewami, więc lada chwila mieli wpaść na altanę i widok dwójki rozmówców. Natan mógł wyraźnie usłyszeć, jak go wołają, chociaż nadal był bezpieczny od ich oczu. Białowłosa zerknęła na dróżkę prowadzącą do altanki, po czym lekko dmuchnęła w jej stronę. Ledwo widoczny obłok oddechu przyozdobiony migotliwymi kryształkami opadł na kamień, a ten pokrył się lodową taflą, lśniąca w nikłym odbiciu księżyca. Firn posuwał się dalej, rozrastając na całą połeć śniegu, tworząc coś na wzór pięknego zwierciadła. Wkradł się też pod buciory mężczyzn, a Ci kilka chwil później zaczęli kląć jak dzicy - przy akompaniamencie upadków na dupy. Królowa uniosła wyżej głowę, zadowolona z kilku sekund więcej.
- Posłuchaj mnie, Natanie... Każdy z nas posiada bestię, która tkwi w środku. Zwierzę, które nie może być za kratami. Nie pozwól, by traktowali Cię jak psa. Nawet, jeśli zostałeś stworzony jako ich zabawka, gryź. - Akwamaryna zalśniła delikatnie, gdy kobieta wstała i ponownie zbliżyła się do młodego. - Na świecie jest zbyt wiele miejsca, byś znał dwa na dwa metry celi w piwnicy i jadł byle co. Może nie jest to wyśniony raj, ale poza murami możesz być wolny. Bez karcącej ręki, bez łańcucha, bez krat. Myślę, że nawet Levi by sie na to zgodził, prawda, bestyjko? - Kolejny chłodny uśmiech. Żołnierze widocznie zaczęli się jakoś zbierać w sobie, gdyż przekleństwa przycichły. - Jeśli będziesz potrzebował pomocy, a będzie noc... Zawołaj mnie. Jakkolwiek mnie nazwiesz, usłyszę. - mruknęła, po czym nachyliła się, całując dzieciaka w czoło. Natan mógł poczuć, jak przenika go dziwny chłód, a chwilę później Nox odsunęła się o krok, ostatni raz spoglądając na malca. W mgnieniu oka jej sylwetka rozmyła się w ciemność, która spłynęła w dół, rozbryzgując się na tysiące nici, chowających się pośród cieni. W tym momencie lód zniknął, a żołnierze mogli dostać się do altany.
Noc była ciągle w koło, obserwując poczynania śmiesznych ludzi. Była zawsze. Niosąc dobre i złe wieści.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.08.14 10:23  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Wolnym krokiem skierowanym w nieznaną mu stronę, Ryuu po chwili dotarł w miejsce którego nie znał. Niewielki park zdawał się być dobrym miejscem na udawany odpoczynek, w sumie miał ochotę chwilę posiedzieć bez ruchu. Co innego można robić, niedawno co stracił wszystko i został bez niczego. Dlatego teraz pozostało przemyślenie całej sytuacji, trzeba znaleźć zajęcie. Praca, służba. Coś co zaspokoi jego chęć robienia czegokolwiek, nie lubił nic nie robić. Taki już był Ryuu, teraz tylko co.
Spoglądając wcześniej w innych dzielnicach, było pełno ofert pracy. Szczerze kasjer w sklepie, nie ma mowy. Nudne. Piekarz lub kelner, też nie. Ludzie mają dziwne podejście do życia, wszyscy coś robią żeby przeżyć. Praca jest potrzebna żeby zarobić pieniądze, po to żeby za nie kupić jedzenie. Hisagi'emu to nie było potrzebne, w końcu nie potrzebuję jedzenia. Tak więc może policja, albo jakaś grupa specjalna. Zawszę jakieś obowiązki, przy czym możliwość zabicia kogoś. Rozglądając się po okolicy można było w dal ujrzeć kilka wysokich budynków, po za tym jeszcze mur. Ciekawość można powiedzieć, a raczej chęć zebrania informacji na temat drugiej strony. Tylko to wbrew zasadom, nie może przekroczyć muru. Człowieka by zżerała ciekawość, ale nie jego. W sumie sam fakt że zbieranie przez niego informacji, można nazwać ciekawością. Tyle wprawie wspólnego, jednak tak daleko do perfekcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.14 9:37  •  Niewielki park. Empty Re: Niewielki park.
Natalie szła w stronę domu. Była już nieco.. hm... zmęczona? Chyba tak można nazwać uczucie towarzyszące jej po całonocnym siedzeniu w dziurze, którą przedostała się przez mur bestia. Miała dużo do przemyślenia, a kolejny dzień miała w końcu wolny, więc mogła zarwać noc, nieprawdaż? To niby niezdrowe, ale kogo to obchodzi? Na pewno nie ją. Może lekarzy, których wielce absorbuje badanie jej. Oni zapewne woleliby, żeby nie robiła takich rzeczy na własną rękę. Sami zapewne z chęcią przeprowadziliby na niej jakiś eksperyment ze snem. Skrzywiła się nieznacznie na tę myśl, ale szła spokojnie dalej. Właściwie, to postanowiła się wcześniej jeszcze przespacerować. Wolała nie wpaść na wychodzącego z mieszkania Ikara, z którym dzień wcześniej się pokłóciła i dała mu w twarz.
Ścieżka, którą sobie wyznaczyła, prowadziła właśnie przez niewielki park w pobliżu jej miejsca pracy. Cóż, była sobota, więc nie powinna była tu spotkać doktora. Już dawno przestało świtać, więc ulice zapełniały się powoli ludźmi miło spędzającymi wolny dzień w towarzystwie rodziny. Szkoda tylko, że ona nie miała swojej. Wolała się dziś jednak nie wyróżniać. Jej wczorajszy sprint przez całe miasto, był już wystarczającym przedstawieniem.
Omiotła niespiesznie park wzrokiem, szukając miejsca, gdzie nie oberwie żadną piłką, ani nie zaatakuje jej czyjś pies. Co prawda, było kilka "bezpiecznych przejść". ale jej uwagę zwrócił dość nietypowy widok, jak na miejsce wypoczynku. Na jednej z ławek siedział jakiś android. Widząc go, przystanęła na moment obok krzewów róż, koło których właśnie przechodziła. Zaciekawił ją, bo nie zauważyła by miał towarzystwo. Nie zastanawiając się długo, szybkim, jak zwykle, krokiem skierowała się w jego stronę. Usiadła obok niego i uśmiechnęła się. Nie był to jakiś szczególny uśmiech. Po prostu taki, który mógł u niej oznaczać brak złych zamiarów.
- Witaj,... Hisagi Ryuu - znała jego imię, bo wyświetliły jej ją soczewki. Uwielbiała zaskakiwać ludzi znajomością ich danych osobistych.
- Mogłabym dotrzymać ci towarzystwa? - zapytała miło i rozsiadła się wygodnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach