Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 12.01.14 19:50  •  Park Empty Park
Gdyby nie to, że park znajduje się w Edenie byłby zwykłym miejskim parkiem. Wszędzie alejki, stare drzewa i pięknie rzeźbione ławki. Gdzieniegdzie stoją pomniki, którego twórcy nie znają nawet najstarsze anioły. W samym centrum znajduje się ogromna fontanna. Woda w niej jest krystalicznie czysta. Miejsce to jest idealne na spacery.

Cóż innego mógłby robić anioł, który nie ma nic ciekawego do zrobienia? Gdyby był towarzyski, spotkałby się ze znajomymi, ale jeśli jest Blaisem, to nie pozostaje mu nic innego jak udać się na powolny spacer ze szkicownikiem pod pachą. Miał na celu usadowienie się w jakimś cichym miejscu i oddanie się swojej pasji. Jednak Blaise, jak to on, nie potrafił zdecydować się co i jak chce narysować. W jego głowie było zbyt wiele pomysłów. Wszystkie jednak po krótkim przemyśleniu okazywały się beznadziejne.
Gdy tak powoli kroczył przed siebie na horyzoncie dostrzegł ławkę, która schowana była w objęciach wierzby. Drzewo z całą pewnością musiało być niezwykle stare. Być może stało tu już zanim powstał sam kompleks? Rozejrzał się ukradkiem. Nie, nikogo nie ma, pusto. Odetchnął z ulgą. Dziś naprawdę nie miał ochoty widzieć kogokolwiek. Nikt nie miał mu zakłócać jego świętego spokoju.
Usiadł na marmurowej ławce. Spodziewał się, że będzie ona w dotyku chłodna, ale pomylił się. Była ciepła, jakby podróżował w niej samotny ogień.
Pozostało tylko zastanowić się nad tym na co przeznaczyć swój wolny czas. Oparł się i spojrzał na drzewo. Przymknął oczy i odetchnął. Mógł nacieszyć się spokojem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.14 21:14  •  Park Empty Re: Park
Korzystając z tego, że Growlithe – jak zeznawał – miał do wykonania jakąś papierkową robotę, Nathaniel postanowił zostawić go na jakiś czas samopas i odwiedzić stare śmieci. Zdążył już odwiedzić swoje cztery kąty, w których nic nie zmieniło się od jego ostatniej wizyty i nawet wziąć pierwszy od dawna, porządny prysznic. Dawno nie czuł się taki… czysty. Nie wiedział, co ze sobą zrobić – nie miał zamiaru nikogo odwiedzać, ani też nie musiał załatwiać tu żadnych spraw niecierpiących zwłoki – i jakoś tak wyszło, że zawędrował do parku. Rozejrzał się dookoła i już miał zawrócić, kiedy tknęła go pewna myśl; czy on naprawdę chciał już tam wracać? Ku swojemu zdziwieniu nie musiał długo się zastanawiać. Odpowiedź nasunęła mu się równie szybko, jak samo pytanie; nie, nie chciał. Nie miał ochoty znowu tkwić tam w milczeniu, nad głową Jonathana i gapić się mu na ręce. Nie potrzebował kolejnej, do niczego nieprowadzącej wymiany zdań czy wyrzutów ze strony wymordowanego. A przede wszystkim… miał dosyć tego wszechogarniającego brudu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nawet oddychanie w Desperacji jest trudniejsze. Tak, zdecydowanie zasłużył sobie na dzień wolny – albo chociaż parę godzin. Dlaczego akurat dzisiaj coś miałoby się stać?
Zanim się spostrzegł, już zagłębiał się coraz bardziej w otaczającą go zieleń. Anioły najwyraźniej miały teraz lepsze zajęcia niż szlajanie się po parku, bo, oprócz Natha, nie było tu ani jednej żywej duszy… no, przynajmniej do tej pory. Wykrakałeś, stary. Miał zamiar obrać inną ścieżkę, lecz tym razem również coś go przed tym powstrzymało. Te przydługawe, niebieskie włosy i zniewieściały wygląd trudno było pomylić z kimkolwiek innym. Już po chwili Blaise mógł zauważyć cień pojawiający się na jego szkicowniku lub przynajmniej usłyszeć zbliżające się kroki. Albinos opadł ciężko na ławkę, zajmując miejsce całkiem blisko Dowódcy Zastępów i również przymknął oczy, jakby nie zdawał sobie sprawy z obecności starego „druha”.
- Co słychać? – zapytał zdawkowo, bo, skoro już się tak chamsko do niego dowalił, wypadało coś jednak powiedzieć. Może i Levittoux ostatnimi czasy lekko zdziczał, ale jakieś tam zasady miał jeszcze do tego swojego durnego łba wpojone…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.01.14 22:49  •  Park Empty Re: Park
W głowie pojawiały mu się różne miłe wizje. Kwiatki, motylki, czekolada. Takie tam. Wszystko co uradowałoby małą dziewczynkę. Zaraz... przecież Blaise nie był małą dziewczynką. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i pokiwał lekko głową na boki.
Geniusz z Ciebie. - pomyślał.
Jego niezwykłe rozważania przerwał dźwięk kroków, które napłynęły z oddali. Nie spodziewał się jednak, że będzie je słyszał coraz bliżej i bliżej, by wreszcie zorientować się, że ktoś za nim stoi. Wzdrygnął się delikatnie, ale nie miał zamiaru ani odchodzić, ani odskakiwać, ani, tym bardziej, otwierać oczu. Zaskoczyło go jednak, kiedy ten ktoś postanowił zająć miejsce obok niego. Jakiś sprzedawca zegarków czy kto to tam wie. Zaskoczył go jednak głos, który dotarł do jego uszu. Otworzył leniwie jedno oko i spojrzał w kierunku znajomego.
Nathaniel. Tylko jego było tutaj potrzeba. Jak zwykle roztargany i niechlujnie ubrany. Skrzywił się w myślach do siebie. Nie mógł nigdy zrozumieć jak tak można.
-Niewiele.-odpowiedział zdawkowo.-Przyszedłem się zrelaksować, ale jednak nie będzie mi to dane.-uśmiechnął się delikatnie w kierunku znajomego. Co jak co, ale Blaise nawet kiedy szukał samotności nie lubił odsyłać nikogo z przysłowiowym kwitkiem.
-Dawno Cię nie widziałem.- proste i logiczne stwierdzenia, z którego sformułowanie poradziłaby sobie siedmiolatka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.14 1:39  •  Park Empty Re: Park
Z powiekami przesłaniającymi mu aktualnie świat wsłuchiwał się w odgłosy natury dookoła. Mimo tego, że tutaj również raczyła zawitać zima, ptaszki nadal radośnie szczebiotały, a w pobliżu od czasu do czasu dało się nawet słyszeć przemykającą wiewiórkę. Głupie zwierzęta nawet się ich nie bały. Nathaniel skrzywił się nieznacznie.
- Miły jak zawsze - skwitował, słysząc uwagę towarzysza apropos relaksu. Postanowił w końcu otworzyć ślepia, żeby spojrzeć na rozmówcę. Parsknął pod nosem, gdy dotarła do niego prostota ostatniego stwierdzenia Blaise'a. Jak dzieci... zaczynali tę rozmowę jak dzieciaki, które nie wiedzą, co powinny właściwie teraz powiedzieć, bo najchętniej to by się w ogóle nie odzywały, a w ogóle to rodzice im kazali. Siedzący tutaj panowie swoje lata jednakże już na karkach mieli, a i do tej, jakże interesującej, pogawędki nikt ich nie zmuszał.
- Bo dawno mnie tu nie było - odpowiedział jednak równie elokwentnie. Równie dobrze mogliby teraz gadać o pogodzie.
Przez chwilę siedział w milczeniu, jakby rzeczywiście skończyły mu się tematy do rozmowy, ale... on po prostu musiał zebrać się w sobie.
- Od Ojca nadal żadnych wieści?
To pytanie chyba już dawno powinno zostać zapisane jako najretoryczniejsze z retorycznych pytań w Wielkiej Księdze Pytań Retorycznych. Dlaczego akurat ktoś taki jak Dowódca zastępów miałby wiedzieć cokolwiek na ten temat? Jasne, był usytuowany wyżej w anielskiej hierarchii, ale Levittoux był przekonany, że, gdyby którykolwiek anioł dowiedział się czegokolwiek temat powrotu Boga, wszyscy inni też zaraz by o tym wiedzieli. Nie ukrywajmy, że aniołowie mieli swoje sposoby na szybką komunikację. Nie, to niemożliwe, żeby Blaise coś wiedział, chociaż... zawsze pozostawała ta marna szansa, czyż nie?
Gapił się w przestrzeń gdzieś przed nim, czekając na odpowiedź, równocześnie wiedząc jaka ona będzie. Nie chciał patrzeć na pełne politowania spojrzenie niebieskowłosego czy jakąkolwiek inną reakcję z jego strony. Jednak cóż poradzić na to, że Nath został zesłany do jakiejś dziczy, a teraz, kiedy na chwilę powrócił na salony, chciał dowiedzieć się, jak tutejsze sprawy się mają?

// Jest już względnie późno, a ja postanowiłam, że akurat teraz muszę ci na gwałt odpisać, więc tego no… sorry za nieogarnięcie czy coś XD’
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.14 12:20  •  Park Empty Re: Park
Cóż, pewnie gdyby zwierzątka miałaby by powód nie podchodziłyby tak blisko aniołów. Widać jednak te był nazbyt łaskawe i nigdy nie wyrządziły im żadnej większej krzywdy. Nie mniej jednak, nie o zwierzątka tutaj chodzi.
-Anioły powinny być miły. Zwłaszcza takie urocze jak ja.-odparł uśmiechając się niezwykle słodko. Tak, tak, wyglądał w tym momencie jak mała pastereczka.
Pogoda jest zawsze świetnym tematem do rozmów. Wiedział o tym Blaise, który własnie miał zamiar zacząć ten temat. Powiedzieć, że ładne słonko, śnieżek taki biały i w ogóle, jednak Nathaniel uprzedził go swoim stwierdzeniem. Blaise uśmiechnął się pod nosem delikatnie, ledwie zauważalnie.
-Gdzie jesteś kiedy Cię nie ma?-zapytał. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że to pytanie mogłoby zostać zapisane w jakimś traktacie filozoficznym. Ten to ma jednak łeb. Nie zdążył się jednak zastanowić nad swoim pomysłem stworzenia Blaisologii, ponieważ jego znajomy zadał kolejne pytanie. Pokręcił głową na boki w odpowiedzi.
-Myślę, że jeszcze długo nic nie usłyszymy na ten temat. Swoją drogą nie wydaje Ci się dziwne, że Bóg zniknął a Anioły nadal harcują? -zerknął na rozmówce. Naprawdę interesował go ten aspekt. Przecież gdyby zastępy chciały już dawno przejęłyby władze nad tym padołem. Czemu więc nie chcą tego zrobić? Nie, żeby Blaise chciał, ale jednak zawsze znajdzie się jakiś despota rządny władcy. Nawet u Świętych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.14 16:35  •  Park Empty Re: Park
Z trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami. Tak, tak, jesteś uroczy jak cholera... Czy takie wyznania nie były przypadkiem w gestii aniołów płci {niby} tej piękniejszej? Nathaniel przeciągnął się, ziewając i łypiąc na towarzysza. W sumie całkiem łatwo byłoby go teraz pomylić z jakimś słodkim dziewczątkiem, zresztą… chyba było tak od zawsze. Blaise miał szczęście, że aniołowie są bestiami zgoła tolerancyjnymi – w przeciwnym razie nigdy nie udałoby mu się dostać do skrzydlatej armii, a co dopiero zostać jednym z jej dowódców. Levittoux powoli pokręcił głową, zdając sobie sprawę z tego, o czym właśnie rozmyślał. Tutejsza atmosfera najwyraźniej działała na niego w jakiś nieokreślony acz pozytywny sposób – normalnie nigdy nie zacząłby zastanawiać się nad tym, jak potoczyłaby się kariera jego znajomego „gdyby nie coś tam”. To pewnie dlatego wszyscy byli tu zawsze tacy życzliwi… Nath uśmiechnął się w duchu z goryczą, na zewnątrz pozostając jednak jak zwykle bez większych emocji.
- Nie ma mnie – burknął, właściwie tylko po to, żeby się trochę podroczyć. Jak za starych, dobrych czasów, nie? Westchnął. – Desperacja. Mam pilnować jakiegoś zwierzaka, więc go pilnuję.
Wzruszył nieznacznie barkami. Życie anioła nie było zbyt skomplikowane; dostaje rozkaz gdzieś z góry, wykonuje go, dostaje kolejny i tak w kółko. Szło się przyzwyczaić.
Myślę, że jeszcze długo nic nie usłyszymy na ten temat.”
Jego jedyną reakcją było skinienie głowy. Jasne, przyjął to do wiadomości, przecież czego innego mógłby się spodziewać?
- A co mają niby robić? W końcu nic takiego się nie zmieniło…
No, nic, może z małym wyjątkiem paru kataklizmów, zniszczenia połowy świata… ale przecież to takie drobnostki! Nathaniel nie miał jednak ochoty na dyskusje na ten temat, który właściwie nigdy nie należał do jego ulubionych. W końcu nie tak dawno Grow został przez niego nieźle opieprzony za wspominanie całej tej „boskiej” sytuacji. Kto jak kto, ale Nath z założenia hipokrytą nie był – jak czegoś nie robił czy nie lubił, to tego nie robił i nie lubił – więc konsekwentnie od takich rozmów uciekał. Proste jak budowa cepa, a nawet jeszcze bardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.14 20:55  •  Park Empty Re: Park
Na całe szczęście Anioły nie zwracały uwagi na wygląd i sposób bycia, ale na skuteczność i możliwości danej jednostki. Gdyby nie to z całą pewnością Blaise byłby w tym świecie nikim. Do tego pewnie wykpiwanym i wytykanym palcami jako przestroga tego, co może się stać z mężczyzną. Ale to nieistotne.
Pokiwał głową słysząc odpowiedź znajomego. Czego innego miałby się spodziewać? Przecież Nathaniel był Aniołem Stróżem i jego zadaniem było pilnowanie jednego z tych nieudaczników na dole. Blaise był zadowolony z tego, że nie musiał pełnić tej funkcji. Denerwowałoby go ciągłe pilnowanie jakiejś lichej istotki.
-Ciekawy chociaż ten Twój podopieczny?-spytał. Nie zrobił tego dlatego, żeby pociągnąć dalej rozmowę ale dlatego, że naprawdę chciał się dowiedzieć nad kim pieczę sprawuję jego dawny znajomy. Mimo tego, że to było podłe zadanie czasami zdarzały się jakieś ciekawe przypadki.
Wzruszył ramionami słysząc to co powiedział chłopak.
-Cóż, nie mnie to oceniać.-powiedział tylko krótko. Nie interesował się nigdy polityką i zwykle służył po prostu temu, który był nad nim. Jednakże... gdyby tak... Pokiwał głową na boki.
Niedorzeczne. - przemknęło mu przez myśl.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 17:28  •  Park Empty Re: Park
- Hę? – czy Jace był ciekawy? – A, no chyba jest tam kimś ważnym dla tych całych mutantów… – wzruszył ramionami.
Co z tego, że warto by było odpowiedzieć na to pytanie subiektywnie? Meh, niech sobie Blaise sam nad tym myśli. Swoją drogą albinos właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiał. Grow był dla niego tylko kolejnym podopiecznym. Nic wielkiego. W końcu oni przychodzili i odchodzili, a Levittoux obiecał sobie, że już więcej do żadnego z nich się nie przywiąże… Z powodu nie do końca zrozumiałego - nawet dla niego samego – jego oczy na chwilę pociemniały. Anioł opanował się jednak szybko, zamykając ślepia i biorąc głębszy oddech. Odgłosy tych wszystkich, durnych ptaków były takie usypiające…
Siedział na kocu piknikowym razem z jakimś dzieckiem – dziewczynką, którą znał doskonale. Zaczął się niespokojnie rozglądać na boki – z jakiegoś powodu wiedział, że zaraz stanie się coś złego…
- Chodźmy do domu, robi się już ciemno – usłyszał rezolutny głosik.
Do domu?

- Nie… – anioł wymamrotał pod nosem, na tyle jednak głośno, że jego towarzysz mógł go usłyszeć.
… nie możemy. Bo… on wiedział, co się tam stanie! Próbował powstrzymać dzieciaka przed odejściem, ale jej już nie było. Zaczął panicznie rozglądać się dookoła, wszystko stawało się coraz ciemniejsze…
Na nosie Nathaniela wylądował pojedynczy płatek śniegu, sprawiając, że ten kichnął, jednocześnie budząc się ze snu. Snu?
- Dlaczego mnie nie obudziłeś? – rzucił ostrzej niż wymagała tego zaistniała sytuacja. Czemu winny był Dowódca Zastępów? Niczemu. Levittoux nie był teraz jednak w stanie myśleć na tyle trzeźwo, by to do niego dotarło.
Spiorunował zabójczym spojrzeniem ziemię pod stopami. Niech zdycha… Co z tego, że technicznie rzecz biorąc, jest martwa? W takim razie może się rozstąpić, zapaść czy w ogóle przestać istnieć – nie obchodził go sposób w jaki ta zareaguje na jego spojrzenie, byle tylko cos jej się stało {Cóż, Nath, myślisz, że osiągasz dno~?}.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 18:51  •  Park Empty Re: Park
Z tego wynikało, że Nat nie za bardzo wiedział kim jest jego podopieczny. Albo wiedział i nie chciał się do tego przyznać. Albo to była zbyt ważna informacja. Z resztą, co go to obchodzi, nie jego sprawa. Ma na głowie znacznie poważniejsze sprawy.
Spojrzał gdzieś przed siebie. Śnieg padał leniwie, jakby mu się nie chciało. A w sumie gdzie mu się spieszyło? I tak zaraz zginie w tłumie, a chwilę później się roztopi. Niech ma tę chwilę radości między niebem a ziemią. Uśmiechnął się pod nosem. Od kiedy w tym łebku znajduje się miejsce na takie filozoficzne myśli?
Nawet nie zauważył, że jego towarzysz jakoś zamilkł. Szczerze powiedziawszy on też odleciał. Zaczał zastanawiać się nad tym, że dawno nie widział żadnego kota. Dziwne, zawsze mu właziły w drogę a ostatnimi czasy ani jednego. Może zaczęła go celowo unikać. Blaise kontra koty. Blaise wygrywa tą nierówną bitwę. Taaa.
Wzdrygnął się kiedy znajomy go zaatakował.
-O co Ci chodzi? Przecież cały czas tu siedziałeś i nic nie mówiłeś, więc myślałem, że sobie coś tam w tym pustym łbie kalkulujesz.-warknął pod nosem.-Ta cisza nie trwała nawet 5 minut, skąd mogłem wiedzieć, że jesteś w stanie przez taką chwilę zasnąć?-domarudził jeszcze mnie zrozumiale pod nosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 19:46  •  Park Empty Re: Park
Dłoń Nathaniela zaliczyła bliskie spotkanie z jego czołem i zjechała sobie radośnie po jego twarzy.
- ... Taka z tobą rozmowa - burknął.
Phie, żeby nie zauważyć, że twój rozmówca zasnął. Niedorzeczne. To trzeba być Blaisem, naprawdę.
Spojrzał na wyświetlacz telefonu. Licząc czas na dotarcie do domu, posiedzenie w nim, a potem przywleczenie swojego tyłka tutaj, będzie już dobrych parę godzin od kiedy wydostał się z tej zapchlonej dziury. I jeszcze miał coś do załatwienia w mieście... Znowu będziesz kradł, recydywisto? - zapytało z przekąsem sumienie anioła. Im to niepotrzebne - odpowiedział bez namysłu skrzywiony kręgosłup moralny. Koniec scenki rodzajowej - wracamy po przerwie. A może wcale nie musiał tam lecieć? Wstał z ławki, poprawił na sobie ubranka, żeby jakoś się to wszystko prezentowało, westchnął pod nosem i już był gotowy do podjęcia dalszych kroków!
- Słuchaj, pomożesz mi, nie? - bynajmniej nie zamierzał czekać na odpowiedź. - Potrzebuję jakichś bandaży - z 10 metrów chyba będzie w sam raz, plastrów... w sumie może być jakaś cała apteczka - wyglądał, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał. - Przyda się też trochę czystej wody, a nie mam czasu na latanie po źródełkach...
Przez cały czas patrzył na swojego rozmówcę ze swoim zwykłym zobojętnieniem, więc nic nie wskazywało na to, żeby jakoś specjalnie mu na tym wszystkim zależało. Ale, heloł, byli tu sami swoi - w dodatku anioły - więc czemu niebieskowłosy miałby mu odmówić? W końcu to niemożliwe, żeby miał coś innego do roboty, nie? Inaczej by przecież tak tu bezsensownie nie siedział...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.14 22:15  •  Park Empty Re: Park
-Doprawdy nie wiem o co Ci chodzi.-odpowiedział i wzruszył ramionami. Przecież nic nie zrobił, był grzeczny i nawet go nie wyzwał. Widać Nathaniel miał gorszy dzień i uwziął się na biednego Błażejka.
Telefon. Ano tak, były przecież takie urządzenia. W sumie wypadałoby się w końcu zainteresować trochę tym sprzętem, co jak co, ale nie chciał przecież zostać w tyle. Pewnie już teraz koledzy aniołowie śmieją się za jego plecami, że taki z niego dureń, skoro nie ma telefonu.
-Mogę zapytać po co?-spojrzał na znajomego i uniósł jedną brew wyżej. Zaskoczyła go ta nagła zmiana tematu. Nie spodziewał się, że Anioł Stróż będzie chciał poprosić o coś jego, Blaise'a. W pierwszej chwili chciał odmówić, jednak po krótkiej chwili zastanowienia stwierdził, że w sumie nie ma nic do roboty i może pomóc swojemu koledze.
-A z resztą, co mi szkodzi?-wzruszył po raz kolejny ramionami. Cóż za brak wychowania!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park Empty Re: Park
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach