Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 06.12.17 20:25  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
- No, ty też... - mruknął posępnie, jakby z lekkim zawodem w głosie. Jeśli dobrze mu się wydawało, to tamten poza fartuchem nic na sobie nie miał. Foku wzdrygnął się. Nasuwały mu się niezbyt przyjemne wspomnienia. Kimkolwiek on był, podróżowanie w jego towarzystwie nie należało do najbardziej komfortowych. Ba, miał wątpliwości, co jest gorsze. Widok jego nagich łydek i reszty, zakrytej jedynie wątłym materiałem, czy dziwne wrzaski i inne dźwięki.
- Chyba mają kiepskiego elektryka. - stwierdził, patrząc na mrygające światło. Jakoś nieszczególnie przejmował się ich nienormalną sytuacją. Jakby w ogóle gdzieś dało się tutaj określić coś na poziomie normy. W sumie dopóki nie było tutaj większej liczby facetów, był jakoś w stanie wytrzymać.
Foku zaczął dreptać w lewą stronę, gdzie pod ścianą ustawiony był kaktus, w mało wyszukanej doniczce. W kierunku przeciwnym, niż wybrał nasz golasek. Nagle drzwi się zatrzasnęły. - Przeciąg? - pomyślał. Podszedł nieco bliżej. Coś zaczęło głośno bulgotać.
- Halo! Kto tam? - łysy nie ruszył się z miejsca. Przynajmniej początkowo. - Jak myślicie, co to może... Ej, gdzie idziecie? - zawołał, widząc, że dwójka ruszyła bez niego. Westchnął. Znowu zabulgotało i to głośniej. No dobrze, może jednak wybierze się razem z resztą słonecznego patrolu. Przyspieszył kroku i nadgonił ich. Zrównał się z ryboludziem. Trochę przypominał mu Jinbeia z One Piece. Te całe łuski i w ogóle.
- Nikt mi nic nie sugerował i lepiej ty też nie zaczynaj. - odparł przestraszony, robiąc solidny krok w bok. Nagi narwaniec zdążył już polecić przodem. Chyba spieszyło mu się nie tylko do wypuszczenia swojego kabanosa na wolność. Żadna z dróg nie wydawała się jakoś specjalnie zachęcająca. Spojrzał w prawo. Hazard nigdy nie był jego mocną stroną. Westchnął ciężko i ruszył w lewo.
- Nie lubię pedałów... - mruknął cicho, udzielając odpowiedzi na ostatnie pytanie uszatego stworka. Spojrzał podejrzliwie na niego, a potem na Pana Lubię-Dyndać-Moimi-Jądrami. Czy możliwe, że coś ich łączyło? W sumie wyszli z tego samego pomieszczenia. Czyżby się tam zabawiali? Lepiej, żeby nie mieszali go w swoje dziwne gierki, bo oboje skończą z omletami w gaciach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.17 10:29  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
A więc wybrali kierunek w lewo.
Kolejne minuty miały pokazać, czy dokonali dobrego wyboru.
A może tutaj nie ma dobrych wyborów? Może tutaj każda decyzja prowadzi do zguby?
Jericho nie posłuchał głosu, który kazał mu iść w prawą stronę, ku korytarzowych rozwidleniach. Zrobił tak, jak chciał głos w głowie Carla - z ich trójki tylko Foku nie usłyszał żadnego polecenia, a jedynie przeciągły, dziwny dźwięk, który jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
Uchylone drzwi zapraszały zagubionych do środka. Pomieszczenie przypominało ogromną stołówkę - przypominała ona wielkością sale gimnastyczna w szkole. Wszędzie równo poukładane stoły i krzesła, w niektórych miejscach można było jednak dostrzec zerwanie ładu w postaci poprzewracanych mebli. Nagle, z głośników rozległ się komputerowy, kobiecy głos. Witamy w placówce OSEOM. Mamy nadzieję, żę praca u Nas sprawia Wam wiele radości. Zapraszamy na przerwę, oferujemy ponad trzydzieści rodzajów dań z rożnych zakątków świata. W końcu wypoczęty i najedzony pracownik to dobry pracownik. Smacznego! Na stołówce nie można było znaleźć niczego szczególnego, ciekawego bądź przydatnego - dopiero w pomieszczeniu na końcu sali, które okazało się jedynym i otwartym pokojem trójka mogła odkryć kilka zastanawiających rzeczy. Jericho znalazł na biurku stertę dokumentów; większość napisana była niezrozumiałym, naukowym językiem. W rozsuwanej półce leżał notatnik, w którym zapisano czarnym długopisem kilka stron. Szybko domyślili się, że jest to świeżo rozpoczęty dziennik bądź pamiętnik.
"Kolejny dzień upłynął nam strasznie szybko. Prace nad projektem FENRIR XM trwają wciąż - i jestem pewny, że jesteśmy coraz bliżej jego ukończenia. Jestem zafascynowany i podekscytowany; TO wygląda pięknie..."
Kolejne strony brzmiały bardzo podobnie. Ktoś piszący ten pamiętnik podchodził do pracy i wspomnianego projektu z ogromnym entuzjazmem; często używał czysto-naukowych terminów, które utrudniały rozszyfrowanie myśli autora. Ostatni wpis zdecydowanie różnił się od pozostałych.
"To już koniec. To by było zbyt piękne, gdyby się udało... siedzę teraz tu, zamknięty od środka, ale wiem, że TO znajdzie mnie. Już mnie znalazło.
Cholera, słyszę stukot. Skrobie coś...
Jeśli ktoś to przeczyta... to znaczy, że jestem już martwy. Świat nie może dowiedzieć się o tym, jaką klęskę ponieśliśmy. Zginiemy razem z tym zasranym projektem. Piekło pochłonie nas i to gówno... Kurwa!"

Dopiero po chwili dostrzegli  ogromne ślady krwi, które ciągnęły się za regały. Przypominały ciagnące przez drapieżnika, krwawiące ciało; Gdy poszli kilka kroków za nimi zauważyli jedynie otwarty, a raczej rozerwany szyb w ogromnej klimatyzacji.
Wtedy właśnie stalowe drzwi otwarły się z impetem. Trójka mogła obserwować jadalnie z dość sporego, szklanego okna przed sobą. Wcześniej działające bez zarzutu oświetlenie w jadalni nagle zaczęło szwankować; pokryło ciężkim cieniem drzwi, z których dobiegł trójkę straszny jazgot. Ten sam, który słyszał Foku w swojej głowie. Był to dźwięk przerażający; całej trójce włos zjeżył się na skórze i głowie. Ciemność zaczęła się zbliżać; a wraz z nią coś, co doskonale wiedziało, po co i gdzie idzie...
A jedyną drogą ucieczki był szyb, do którego coś wciągnęło autora dziennika.

Spoiler:
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.17 22:21  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Jericho dotarł do metalowych drzwi z tajemniczym napisem. Musiał się uspokoić, opanować swoje skołotane nerwy, jak również i chaos, który zapanował w jego głowie. Wziął kilka głębokich wdechów, po czym wszedł do środka. Słysząc pytanie wymordowanego już miał się odezwać, gdy łysy debil mu wpadł w słowo.
- Gościu, myślisz, że to jest zabawa, to co się tutaj dzieje? Mamy współpracować, więc musimy znać swoje mocne i słabe strony. Twoja informacja jest bezużyteczna. - powiedział do niego, a w jego oczach pojawił się gniew. Nie często mężczyzna poddawał się temu uczuciu, ale gdy już się to zdarzało to ciężko mu się było opanować.
- Jestem snajperem. Mam doskonałego cela, obycie z chyba każdą bronią palną, jak również i bystre oko. I jestem cierpliwym człowiekiem. - powiedział, po czym rozejrzał się po sali. Była to stołówka, jak można się było domyślić. W razie gdyby jednak jakimś cudem ktoś miał wątpliwości, to głos z głośników poinformował o tym, gdzie się znajdowali i co tutaj mogli znaleźć.
Tylko, że ich nie obchodziły dania z każdego zakątka świata.
Kilka krzeseł było przewróconych, ale wszystko inne wyglądało mniej więcej normalnie. Na końcu stołówki snajper dostrzegł jakiś pokój, którego drzwi mogły być otwarte. Podszedł więc do nich i pchnął je lekko. Ustąpiły bez żadnego problemu. Mężczyzna wszedł do środka i zerknął na papiery leżące na biurku. Większość z nich była napisana niezrozumiałym, naukowym bełkotem, więc Han nawet nie próbował ich czytać. I tak nic by nie zrozumiał. Wtem znalazł jakiś dziennik. Zapisanych było tylko kilka stron, ale w sposób nieco bardziej zrozumiały. Naukowy żargon występował jedynie od czasu do czasu. Jak można było się domyślić, naukowiec był bardzo podekscytowany projektem, nad którym pracował. Jednakże....czymże było "TO", o którym ciągle mówił i którym tak się fascynował? Ostatnia zapisana strona zaś sprawiła, że strzelcowi zaczęły delikatnie drżeć ręce.
- O kurwa.... - wyrwało mu się, gdy czytał ostatnią stronę. - Powinniśmy stąd zaraz iść... - powiedział jedynie, po czym powoli skierował się za regały licząc na to, że znajdzie coś przydatnego. Znalazł jedynie ślady krwi. I to nie kilka kropel. Wyglądało to, jakby coś rozszarpało ofiarę na kawałki, a potem zaciągnęło ze sobą do rozerwanego szybu wentylacyjnego.
Wtedy usłyszał huk. Wyjrzał przez okno i dostrzegł, że światło zaczynało szwankować. Przerażający dźwięk jakby bulgotu czy warczenia zmroził mu krew w żyłach i przez chwilę nie był w stanie się ruszyć. Patrzył jedynie na ciemność, która wkroczyła do stołówki. Przez ułamek sekundy dostrzegł coś jakby zarys sylwetki oraz ślepia, ale nie był pewien, czy to co widział, faktycznie tam było. Czyżby umysł mu płatał figle? Czuł jak włosy na całym jego ciele stają dęba. Dodatkowo, gdzieś z tyłu jego umysłu miał świadomość, że potwór patrzy się na nich, doskonale wie, gdzie byli. Szedł po nich?
- To chyba czas, byśmy wreszcie zaczęli uciekać. - powiedział, po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Jedyne drzwi, przez które mogliby by przejść to, które prowadziły do jadalni. Tam jednak czekało na nich monstrum. - Do szybu! Już! - powiedział, po czym rozejrzał się dookoła. Szyb był na pewnej wysokości, więc wziął fotel stojący przy biurku, wszedł na niego i podskoczył, by złapać się krawędzi szybu. Następnie podciągnął się i wlazł do niego. Śmierdziało tutaj krwią i śmiercią, ale to była jedyna droga ucieczki.
Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego nie zaryglowali drzwi? Z prostego względu. Skoro coś było w stanie rozerwać człowieka na strzępy, potem szyb wentylacyjny, to nie miałoby żadnego problemu z wyważeniem drzwi. Poza tym, było jeszcze okno, przez które, prawdopodobnie, stwór mógłby przejść bez żadnych problemów.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.17 19:39  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Ale żadnej broni schowanej przy sobie nie masz, co…? – Obrzucił jego posturę wątpliwym spojrzeniem.
Wkroczył do pomieszczenia, zastanawiając się, czy skoro posłuchał się swojego szeptu w głowie, dostanie może za to jakąś nagrodę? Na przykład – jako jedyny przeżyje? Nie oponowałby przed urzeczywistnieniem takiej wizji.
Jego uszy drgnęły w konfrontacji z komputerowym głosem. OSOM? OSEOM? Jakie znowu OSEOM? …Chwila, trzydzieści rodzajów dań z różnych zakątków świata? To już brzmiało obiecująco. Nie na tyle, by od razu rzucić się w poszukiwaniu jakiś resztek po tym bałaganie, ale na tyle, by mimowolnie poczuć ślinę w ustach. Kiedy ostatnio jadł coś na poziomie posiłków z M-3?
Przeszli do kolejnej sali, mijając kilka poprzewracanych stołów i krzeseł „stołówki”. Ktoś najwyraźniej toczył walkę na jedzenie. A przynajmniej na pięści… Macki. Kopyta? Cokolwiek.
Zainteresował się dziennikiem, który trafił do rąk mężczyzny.
„Jeśli ktoś to przeczyta… to znaczy, że jestem już martwy.”
Ojej, no to chyba właśnie go zabiliśmy. – Stwierdził, nie tracąc resztek humoru, przy czym wzruszył lekko ramionami. Przynajmniej informacje zapisane w tym notesie rzuciły więcej światła na ich sytuację. Choć nadal bez szczegółów, jakie mogłyby im bezpośrednio zdradzić, co stało za „TYM”.
Zerknął w stronę rzucającej się w oczy krwi tworzącej ścieżkę ku szybowi.
A później wszystko poszło szybko.
Instynkt nakazał natychmiast zwiewać i nie zamierzał zwlekać czy czekać, by dostrzec zbliżające się zagrożenie – wystarczyły mu te nagłe anomalie rodem z horroru. W takich scenach zawsze było trzeba zwiewać.
Nie musisz mówić mi tego dwa razy! – Rzucił się od razu za Jericho, wspinając się po nim na fotel, a później podciągając się do szybu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.18 23:21  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Okolica nie wyglądała zbyt zachęcająco w odczuciu łysogłowego Łowcy. Głównie dlatego, że ta stołówka kompletnie nie wyglądała na przystosowaną do użytku. Chętnie zrobiłby swoje słynne naleśniki. Z jagodowym dżemorkiem postawiłyby nawet martwego na nogi, a potencjalnie mogło się tu takich znajdować. Z całej trójki, Foku posuwał się na przód najwolniej. Przyglądał się dokładnie powywracanemu wyposażeniu. Chyba bitwa na jedzenie zaszła nieco za daleko.  A wydawało się, że naukowcy to z reguły ułożeni ludzie. Może pokłócili się o jakieś badania? Ewentualnie żarliwa dyskusja przerodziła się w coś więcej niż tylko wymianę poglądów. Łowca rozejrzał się dookoła. Chłopcy z placu broni znów gdzieś mu uciekli. Po chwili intensywnego drapania się po głowie i rozglądania, ruszył w kierunku pomieszczenia, które na pierwszy rzut oka wyglądało, jak czyjeś biuro. Zawsze mu się wydawało, że praca administracyjna, to nudne i stresujące zajęcie. Notatki w moleskinie oraz ślady posoki zdecydowanie utwierdziły go w tym przekonaniu.
- To by tłumaczyło, czemu ojciec był zawsze taki zestresowany... - szepnął cicho pod nosem, patrząc gdzieś w dal szklistym wzrokiem. Z transu wybudziło go coś, co nagle pojawiło się u wejścia na stołówkę. Foku przekrzywił głowę delikatnie w bok, przykładając palec wskazujący prawej dłoni do ust.
- Puszek? - powiedział, nie dowierzając. - Ej, chłopaki, nie uwierzycie, też kiedyś miałem takiego słodkiego pies... ka... - odwrócił się, lecz zobaczył jedynie zwisające nogi Jericho. Wzbudziło to w nim pewne wątpliwości. Czemu zachowywali się, jak SPEC z hemoroidami, co to poczekać nie może? To chyba nie był jego zaginiony pupil. Kiedyś mieli takiego pociesznego czworonoga, z którym jako brzdąc bawił się każdego dnia. Pewnego dnia Puszek nasikał na nowe buty taty. Nazajutrz znikł bez śladu. Zbiegło się to z niecodzienną ucztą, którą jego rodziciel wyprawił następnego popołudnia. - Ten kurczak dziwnie smakował. - pomyślał. Możliwe, że przeszłość odbiła się poniekąd negatywnie na psychice Foku. Jakby zaburzenie postrzegania rzeczywistości? Niiie. Nie czekając dłużej, chwycił drewniane biurko i zaczął przysuwać je do framugi bez drzwi w momencie, gdy Uszatek znikał powoli w odmętach szybu. - A może on wcale nie jest zły? Może tylko czuje się samotny, a Ci źli ludzie go rozzłościli? - pomyślał, patrząc smutno w stronę dziwnego stworka. Szkoda, że nie miał kiełbaski, rzuciłby mu. Ech, no nic, trzeba się jeszcze poprzyglądać. Postawił masywne biurko bokiem - wrodzona tężyzna fizyczna czasem się przydawała - i ruszył truchcikiem w stronę krzesła. Wspiął się na nie i sprawnym susem złapał za metalowe krawędzie blachy, by podciągnąć się ku górze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.18 16:01  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Carlowi i Jericho udało się z powodzeniem wejść do wspomnianego szybu, podczas gdy najwolniejszy z nich - Foku - miał zdecydowanie mniej szczęścia. Gdy mężczyzna kurczowo próbował wspiąć się za dwójką mężczyzn, do pokoju wpadła wściekła kreatura, która dostrzegła zwisające ciało Foku. W momencie dobiegło do niego i zawiesiło się na jego nogach, co zmusiło mężczyznę do puszczenia się wejścia do szybu. Gdy upadł, dziwne stworzenie szarpnęło go za nogawkę i wywlokło z pomieszczenia...
Pozostałe potwory, które wpadły do pokoju próbowały doskoczyć do szybu. Wiedziały, że dwójka mężczyzn dostała się do jego środka i ucieka nim. Carl i Jericho, posuwając się do przodu, jeszcze długo za sobą słyszeli wrzaski tajemniczych istot. Jeżeli Carl przyjrzał się jednemu z nich, doszedł do wniosku, że przypominał on zdeformowanego człowieka. Być może byli to wymordowani, którzy utracili w pełni ludzką stronę swej natury.
Szyb okazał się długi i - na szczęście - bez zbędnych rozwidleń, wymagających podjęcia trudnych decyzji. Po około piętnastu minut parcia na przód, w końcu dotarli do momentu, gdzie miast stalowej, ciemnej blachy bok stanowiła krata. Mogli przez nią przyjrzeć się sali, nad którą obecnie się znajdowali.
Była to raczej mała sala, na środku której znajdował się stół operacyjny, a na stole... ciało. Co prawda było nieruchome i w większości zakryte niebieskim prześcieradłem. Ten widok oraz woń unosząca się w tym miejscu zdecydowanie nie zachęcała do wyjścia z szybu i myszkowania w pomieszczeniu, jednak los zadecydował inaczej.
Nie mieli nawet czasu na ucieczkę. Szyb momentalnie rozpadł się, w pewnym miejscu urywając i spadając. Carl spadł wraz z częściami szybu, Jericho zawisł górną częścią ciała, acz udało mu się powrócić. Niestety, znajdował się w tej części blaszanego korytarza, z którego obydwaj przybyli - od dalszej części szybu dzieliło go ponad 1,5 metra. A wracać raczej nie miał zamiaru...

Spoiler:
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.18 21:29  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Na moment zapomniał o drugim towarzyszu, zbyt skupiony na ratowaniu swojego tyłka przed niezidentyfikowaniem zagrożeniem, które zaraz miało chapsnąć zębiskami za ich plecami. Ewentualnie za łysego, Carl nie miałby nic przeciwko takiemu poświęceniu, pewnie zarządziłby minutę ciszy ku uczczeniu heroizmu przyjaciela, po czym wraz z pozostałym wróciliby do gry pod tytułem „wasze życia”.
Słyszał za sobą odgłosy szarpaniny i warknięć; przyśpieszył, równocześnie starając się zachować jak najciszej. Niesmaczny on, ryba na surowo, kto by chciał takiego wymordowanego?
Skusił się rzucić okiem znad ramienia, by skontrolować niepokojące krzyki kolejnych istot – fakt, że jeden z nich nie był zwierzęciem (w każdym razie nie do końca), a zdziczałym człowiekopodobnym, wydawał mu się odrobinę przerażający. Czy kiedyś skończy tak samo, całkiem zatruty przez Desperację? Jak daleko posunie się wirus w jego przypadku?
Minęło trochę czasu, nim dotarli do kraty dającej widok na nieznane pomieszczenie.
Kolejna sala operacyjna…?
Miał zdecydowanie po płetwouszy lekarzy i szpitalnej atmosfery.
Brwi uniosły się w górę w chwili, gdy stracił oparcie pod ciałem i nagle wylądował na podłodze. Wypuścił powietrze w cichym sapnięciu, choć nie poczuł nic bolesnego w konfrontacji z twardym podłożem i częściami szybu obitego o ciało. Rozejrzał się szybko po otoczeniu, by upewnić się, że nic nie wykorzysta tego małego niefartu na atak, a później skupił się na towarzyszu.
Dasz radę zejść? – Rzucił do niego cicho, odsuwając od siebie resztki metalowej konstrukcji. Sprawności ruchowej nic nie krępowało, więc oprócz siniaków nie powinien doznać żadnych poważniejszych obrażeń. Wstał i otrzepał ubranie. – Pomogę Ci. – Zaoferował się, podchodząc pod urwany szyb, gotów podać rękę bądź nawet złapać go w ramiona.
Nie chciał tracić pomocy w przedzieraniu się przez ten chaos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.18 16:17  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Jericho przemierzał szyb na czworakach przez jakieś piętnaście minut. Początkowo był zbyt zajęty uspokajaniem swojego rozszalałego serca, które zaczęło bić jak szalone w momencie, gdy pierwszy raz mniej więcej dostrzegł bestie, z którymi nie warto było walczyć, a które ich ścigały. Przed nimi należało uciekać. Tak więc dopiero po chwili dostrzegł, że zrobiło się dziwnie cicho, nie licząc warknięć potworów. Obejrzał się za siebie i dostrzegł jedynie wymordowanego z rybimi uszami. Gdzie był łysy debil? Stwory najwidoczniej go dorwały. Mężczyzna przez chwilę zastanawiał się, czy tamten wyjdzie z tego żywy, aczkolwiek nie zamierzał ruszać mu na ratunek. Był idiotą i miał za swoje. Gdyby jego reakcje były szybsze, to może szliby tutaj we trójkę. Poza tym, Han nawet nie wiedział z czym mieli do czynienia. Wymordowani poddanie eksperymentom? A może ludzie, którzy zmutowali pod wpływem jakiś czynników innych niż wirus?
Chwilowo nie zamierzał się nad tym zastanawiać.
Po jakimś kwadransie przedzierania się przez szyb dotarli do kraty, z której był widok na jakąś salę. Jericho przystanął na chwilę i już chciał ruszać, gdy nagle stracił podłoże pod nogami. Napiął mięśnie, by przynajmniej przód utrzymać w tunelu i kiedy tak zawisł, to wdrapał się z powrotem do niego. Jego towarzysz nie miał jednak tyle szczęścia, więc postanowił zejść na sam dół i do niego dołączyć.
- Dam radę. - powiedział, po czym wysunął się z szybu, by zwisały mu same nogi, potem zsunął się niżej chwytając dłońmi krawędzi kraty, a następnie puścił się całkiem zeskakując na podłogę.
- Mów mi Han, ale wszyscy wołają na mnie Jericho. - powiedział zdając sobie sprawę z tego, że tak na prawdę nie miał zielonego pojęcia jak nazywał się jego towarzysz. Wiedział jedynie, że był wymordowanym, który mógł bawić się elektrycznością.
Po odpowiedzi drugiego uciekiniera (lub jej braku), Mokugawa rozejrzał się dookoła, by zorientować się w tym, gdzie mniej więcej byli. Kolejna sala szpitalna, kolejne martwe ciało.
- Co my tu mamy... - powiedział do siebie podchodząc do łóżka szpitalnego z leżącymi tam zwłokami. Odsunął brezent i...czy dostrzegł coś szczególnego w trupie, który tam leżał? A może to było zwykłe ciało, które niczym się nie wyróżniało na tle innych?
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.01.18 20:00  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Puszek zaciągnął Foku do wspólnej zabawy. Mężczyzna był z tego faktu bardzo kontent. Przede wszystkim dlatego, że w głębi duszy liczył na to, iż zwierzak jest bardziej przyjazny, niż się mogło to wydawać. Jakby nie patrzeć, to nie mieli podstaw, by uważać, że dziwny stworek ma jakieś wrogie zamiary. Niby trochę czerwonych śladów i jakiś notatnik, ale przecież to mógł być ketchup. A notatki mogły należeć do jakiegoś dzieciaka z wybujałą wyobraźnią. Łysy poczuł uścisk na swojej nodze i nim dane mu było podciągnąć się ku górze razem ze zwierzaczkiem, szyb nie wytrzymał presji i runęli razem w dół.
- Puszek, urwisie. Nie czas na zabawę, nawet nie wiem, gdzie teraz jestem. - zbeształ stworka. Spróbował wygrzebać się spod stert blachy. Był cały obolały. Nie znał zamiarów bestii, ale ewidentnie nie chciała go opuścić. Z tego też powodu chwycił pierwszą lepszą nadającą się do odwrócenia uwagi rzecz - w tym wypadku była to wyłamana noga od biurka - i rzucił ją w kierunku sali.
- Aport. - zawołał, chcąc kupić trochę czasu. Nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. Chociaż... Jeśli była taka możliwość, to przystojny łowca próbuje wyminąć w mniej lub bardziej chaotyczny sposób swojego pupilka i popędzić w stronę zaplecza, gdzie musieli składować wcześniej jakieś zapasy. Nawet jeśli ta placówka swoje lata świetności miała za sobą, to coś jeść musieli i gdzieś je składować również.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.18 11:51  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Narrator postanowił być w tym momencie szczery i przyznał otwarcie, że Foku miał soczyście przerąbane. Co prawda udało mu się odgonić dziwną kreaturę, nim jednak zdołał wyrwać się z jej stalowych objęć, ta poraniła go poważnie w prawą łydkę. Później było już tylko lepiej - pomysł z odszukaniem zaplecza okazał się strzałem w dziesiątkę. Zgodnie z dedukcją, takie pomieszczenie znajdowało się tu a mężczyzna drogą niesamowitego farta odnalazł go bez problemu. Mógł zamknąć się w środku, ogradzając się od krwiożerczych bestii.
Z kolei Carl oraz Jericho znaleźli się w znajomej sali operacyjnej. Przez głowę mogła przebiec myśl, iż cały ten scenariusz robi się nudny i monotonny - choć z drugiej strony, czego spodziewać się po szpitalno-laboratoryjnym kompleksie? Jericho odważnie ściągnął prześcieradło z leżącego ciała. Delikatny materiał zsunął się ze stołu operacyjnego, a dwójkę uderzył niesamowity odór. Widok również nie należał do najprzyjemniejszych - rozcięty brzuch był bowiem rozwarty przez specjalne, metalowe szczypce. Dwójka dostrzegła jedynie jedną, w dodatku częściowo zmechanizowaną nogę. Interesujące.
Do ich uszu doleciał podejrzany dźwięk. Jakby stukot, otwarcie półki, szuranie. Po kilku sekundach w pomieszczeniu pojawił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z żołnierskim mundurem na sobie o dłuższych, brązowych włosach i kilkudniowym zaroście. Wyglądał na niezadbanego, więc prawdopodobnie był kolejną ofiarą szalonych doktorków tajemniczej placówki. Carl i Jericho w końcu doszli do wniosku, że mają przed sobą cyborga - ręce brązowowłosego były bowiem ze stali. - Kim jesteście? - spytał, a jego twarz nagle przybrała znacznie groźniejszy wyraz. Szaleniec?
Foku znalazł się na małym zapleczu. Tutaj nie miał zbyt wiele do roboty, nie znalazł również niczego interesującego - gdy wyłonił się zaś z tej małej sali, która okazała się przy okazji przedsionkiem bądź korytarzem do kolejnego, większego pokoju, do jego uszu dobiegł zdenerwowany głos. - Wszystko szlak trafił, Hans! - blisko łysej głowy Foku rozbiła się rzucona szklanka. - Jebał to pies! Jak do tego mogło dojść?! Jak mogliście do tego, kurwa, dopuścić?! - druga persona płci brzydkiej nawet nie wzruszyła ramionami. Również łysy, wysoki, o nieobecnym i złym spojrzeniu patrzył z pogardą na niższego od siebie, nerwowego kolegę. - To nie nasza wina. - powiedział w końcu, oślepiając błyskiem swych prostokątnych okularów. - Mogliście zadbać o stu procentowe zabezpieczenie celi. A wy spierdoliliście na całej linii, bo akurat w tej zjebanej siedział jeden z najgłośniejszych na desperacji skrytobójców i najemników. Dojebaliście mu laserowe oczy ze skanem, dwa działa w ramionach i sztylety w kolanach. - mężczyzna zbliżył się niebezpiecznie do lekko przestraszonego krzykacza. - ...i z czego co wiem, to tylko część jego biomechanizacji.
Do jedynych drzwi w pomieszczeniu ktoś zaczął się ostro dobijać. Zaniepokojona dwójka odsunęła się kilka kroków.
- Gadać, szmaty! - krzyknął brązowowłosy, unosząc ręce, które teraz przeistoczyły się w dwa działa. Celował w Foku i Carl...

Spoiler:
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.18 19:11  •  Still (Jericho, Foku, Carl) - Page 3 Empty Re: Still (Jericho, Foku, Carl)
Obserwował, jak towarzysz wydostaje się z szybu i zaraz staje tuż obok, cały i gotowy na stawienie czoła reszcie niespodziankom czyhającym w tym wariatkowie.
Jericho. – Powtórzył, a jego usta rozciągnęły się w szelmowskim, niemal biznesowym uśmiechu. – Jestem Carl. – Odwdzięczył się zdradzeniem własnego imienia, choć właściwie w dowodzie stałoby na drugim miejscu, tuż po „Yngve”. Sęk w tym, że Japończycy zazwyczaj mieli problem z wypowiedzeniem tego słowa, poszedł więc im na rękę i korzystał z zastępczego mienia, do którego obecnie czuł się bardziej przywiązany.
Powoli męczyła go sceneria szpitala, marzył jedynie o tym, by odnaleźć wyjście i wrócić na przeklęte piaski Desperacji, na powierzchnię, gdzie zawsze trwało piekło. Najwyraźniej lista dobrych uczynków nie równała się zepsuciu za czasów bycia człowiekiem, nigdy nie przypuszczał nawet, że trafi do nieba. Nie było mu pisane, nie jako osobie niewierzącej i nie jako człowiekowi, który od samego początku nie powinien urodzić się w tej skórze. Właściwie…
Skrzywił się, kiedy nos podrażnił nieprzyjemny zapach z martwego ciała.
Uch. – Teatralnie zacisnął palce na nasadzie nosa, a drugą ręką pomachał w powietrzu, jakby faktycznie miał odgonić od siebie ten odór.
Następnie podszedł bliżej i ciekawie zerknął na to, co zostało rozłożone na stole. Otwarty brzuch w pierwszej chwili przyniósł mu na myśl cesarskie cięcie, ale prędko wybił sobie z głowy wizji jakichkolwiek porodów i dzieci. Nie, to zdecydowanie nie jego tematy.
Zmysły zaalarmowały o nadejściu kolejnej istoty, dlatego gdy mężczyzna przekraczał już próg, żółte ślepia wymordowanego wpatrywały się w niego badawczo.
Bez obaw, nie mamy złych zamiarów. – Zapewnił spokojnie okularnik, podejmując się taktyki na niewinnego gościa. Uniósł powoli otwarte dłonie, a z twarzy pozbył się resztki rozbawienia czy emocji, które mogłyby wzbudzić podejrzliwość. – Znaleźliśmy się tu przypadkiem, prawdopodobnie jako materiał do przeszczepu. A co z Tobą? Nie wyglądasz na personel. – Zauważył, ledwo powstrzymując ciało przed rzuceniem się w ucieczkę. Wycelowane w nich działa nie pomagały… – Może jakoś sobie nawzajem pomożemy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach