Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

Go down

Pisanie 09.01.20 15:57  •  Park miejski - Page 10 Empty Re: Park miejski
 — Skoro ja jakoś z tobą wytrzymuję, oni też by dali radę. — Skwitowała temat aresztu już tylko ostatnim wzruszeniem ramion i odrobinę, ale tylko odrobinę ironicznym uśmiechem. Miejski wymiar sprawiedliwości mógł nie dysponować takim ogromem wewnętrznego spokoju, jaki miała na stanie Greenwood. A że takowy miała, nie ulegało wątpliwości; w przeciwnym wypadku pewien czterooki rudzielec już dawno wyleciałby przez okno za dowolny ze swojej szerokiej gamy wybryków.
 — Ależ wyobrażam sobie ciebie w garniturze — stwierdziła, cierpliwie wysłuchawszy mglistej historyjki o nowej pracy współlokatora. — Porządny garniak to już plus dwadzieścia do poważnego wyglądu, więc miałbyś wreszcie pełne... no, dwadzieścia. — Wizja była faktycznie dość zabawna, aczkolwiek hej! Dojrzewanie, przynajmniej to mentalno-emocjonalne, mogło człowieka sieknąć w każdym wieku. Niektórym przecież zdarzało się dopiero w wieku emerytalnym, innych nie dopadało nawet na łożu śmierci. Chociaż Kapitan w choćby odrobinę poważniejszym wydaniu zdawał się pojęciem abstrakcyjnym, nie można było wykluczyć, że kiedyś faktycznie zacznie się zachowywać stosownie do wieku.
 Ten dzień z pewnością jednak nie nadszedł dzisiaj. W obliczu tajemniczej paczuszki i jej makabrycznej zawartości Verity w mgnieniu oka straciła nastrój do żartów, rudzielec tymczasem zdawał się bawić w najlepsze. Zajęta przetwarzaniem wydarzeń z ostatnich kilku minut, nawet nie próbowała naprostować pomyłki przyjaciela. Nie poruszyła się nawet, dopóki pisk i gwałtowne szarpnięcie nie przywróciły jej do rzeczywistości; odruchowo złapała odepchnięty przez chłopaka pakunek, chroniąc go przed upadkiem na ziemię. Co jak co, ale nie zamierzała zbierać tego osobliwego podarunku z chodnika, a zostawić go leżącego pośrodku parku też kiepsko. Na dobrą sprawę coś by z tym trzeba zrobić, ale w pierwszej kolejności...
 — Uspokójże się — skarciła Kapitana, nie przejmując się nawet czy jego reakcja była udawana czy nie. Nadal nie miała humoru na żarty; nie pierwszy raz znajdowała się w trudnej sytuacji i zaczynała już mieć dość pojawiających się co rusz tragicznych wypadków, z którymi jak na złość zawsze musiała być jakoś związana. Co za ironia, wyjechać do innego kraju poszukując spokoju od traumatycznej przeszłości, a w prezencie otrzymać rolę zakładnika w jakiejś podejrzanej wojnie biologicznej, znajdowanie zwłok dawnych kolegów, a teraz jeszcze to. Jak nic byłaby silnym kandydatem w konkursie na największego pecha.
 — Najlepiej od razu to zgłosić. Głupi żart czy nie, na pewno ktoś stracił rękę. — Podjęła decyzję, a od tego już nie było odwołań. Wymowne spojrzenie rzucone przyjacielowi pozostawiało do rozstrzygnięcia już tylko jedną kwestię: zamierzasz być pomocny, czy mam się tym zająć sama?
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.20 21:43  •  Park miejski - Page 10 Empty Re: Park miejski
 — Przecież jestem spokojny — odparł nadal ciut za wysokim tonem. Trudno powiedzieć czy udawał, jak nakazywała mu natura wiecznego żartownisia, czy faktycznie przeraził go obraz czyjegoś cierpienia i sugestia nieszczęśliwego końca.
 Odchrząknął, poprawił okulary i wyprostował się, opierając dłonie na biodrach w bojowej pozycji.
 — Ktoś rzuca obywatelom M-3 wyzwanie. — Przyjrzał się uszkodzonej przepustce z zamyśleniem. — Może dałoby się coś z tego jeszcze wyciągnąć... myślisz, że nadal żyje? — Uniósł rudą brew, rzucając Verity krótkie spojrzenie z ukosa. Temat był poważny i wcale mu się nie podobał, w końcu nie wypadało z tego żartować. Z drugiej strony jak ma rozładować negatywne uczucia, jeśli nie śmiechem i beztroskim podejściem? — No i zakładam, że tamtego gościa nie znasz...? — Odwrócił głowę w stronę, w którą pobiegł obcy, ale rozpłynął się w powietrzu. Nawet nie zdążył mu się dobrze przyjrzeć.
 — Cholibka, a zapowiadał się taki ładny dzień! — Jęknął i sięgnął do swojej przepustki, by od razu wysłać wiadomość do bazy specu. — Eee, siema. Mamy tu taki problem... jakiś koleś podrzucił nam pakunek. Okazało się, że w środku jest czyjaś odcięta ręka. Obywatela miasta, ma uszkodzoną przepustkę. Jesteśmy w parku miejskim, ale już do was ruszamy. Fajnie, jakbyście sprawdzili kamery czy coś, wszystko działo się dosłownie moment temu. To tyle. — Rozłączył się i przeciągnął ramiona z westchnieniem. — ...Możemy pojechać tam na moim wózku? — zapytał z nadzieją, a promienny uśmiech wrócił na dziecięcą twarz.
                                         
Kapitan Huddle
Haker
Kapitan Huddle
Haker
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.20 22:24  •  Park miejski - Page 10 Empty Re: Park miejski
 — ...myślisz, że nadal żyje?
 Spojrzała raz jeszcze na zamknięte pudełko, przed oczami nadal mając jakże wyraźne wspomnienie odciętej ręki. Czy cokolwiek dało się o niej powiedzieć bez solidniejszych oględzin? Dłoń najprawdopodobniej należała do kobiety, obywatelki Miasta, ale nic więcej nie dało się wydusić z makabrycznej zawartości pakunku.
 — Oby... nadzieję zawsze można mieć — odparła, próbując wtłoczyć w swój ton nieco optymizmu. Tak po prawdzie bardziej próbowała przekonać samą siebie niż Nathana; w końcu zdążyła już raz pogrzebać kogoś, kto później okazał się całkiem żywotny. Choć na samą myśl o tych tajemniczych, nienaturalnych zjawiskach dostawała dreszczy, było też w nich coś pozytywnego. W końcu zawsze dobrze móc liczyć na to, że ktoś utracony na rzecz śmierci ma jeszcze szansę powrotu i to wcale nie w straszliwej, zezwierzęconej postaci.
 Nie o tym jednak chciała teraz myśleć, a raczej znaleźć sensowne rozwiązanie dla obecnej sytuacji. Jej towarzysz chyba nieco się opanował, co dobrze rokowało dalszej współpracy. Gdyby miała się jeszcze zająć Kapitanem wystraszonym, lub co gorsza, robiącym sobie żarty, mogłoby się skończyć na kompletnym załamaniu psychicznym. Tymczasem Verity obiecała sobie przecież, że będzie pracować nad swoimi wadami w tym zakresie; skoro chciała zostać lekarzem, nie mogła sobie pozwalać na panikę czy chaotyczne działanie w stresujących sytuacjach. Trening zaś czyni mistrza... więc może powinna spojrzeć na te niefortunne koleje losu jako próbę zaprawienia jej w bojach przed trudami dorosłego życia?
 Nawet jeśli tak było, wciąż miała prawo czuć się poirytowana. Na szczęście.
 — Dzięki — rzuciła rudzielcowi, gdy ten zakończył połączenie z bazą SPEC. — Wózek oddajemy do sklepu. — Brzmiała już bardziej na zrezygnowaną i zmęczoną niż skłonna do kłótni, ale nie mogło być wątpliwości co do tego, że zdania nie zmieni. Osobiście zresztą odprowadziła porwany przez Kapitana przedmiot pod sklepową wiatę w drodze na przystanek, na którym zatrzymywał się autobus linii jadącej na północ. Nie musieli czekać nawet dwóch minut, a pojazd okazał się niemal pusty w środku — czyżby los wynagradzał im zepsuty dzień taką kumulacją szczęścia? Greenwood nie wydawała się jednak zauważać tego szczodrego daru przeznaczenia; klapnęła tylko na pierwszym lepszym siedzeniu przy oknie, pakunek ułożyła sobie na kolanach i westchnęła ciężko.
 — Co jeszcze? — mruknęła, ni to do siebie, ni do kogokolwiek innego. Do północnej dzielnicy i siedzib SPEC powinni dojechać za jakiś kwadrans, co dawało kolejne piętnaście minut z makabrycznym trofeum w rękach. Jak tu nie mieć tego dość?

[zt oboje]
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Park miejski - Page 10 Empty Re: Park miejski
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach