Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 9 z 17 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next

Go down

Pisanie 13.11.16 13:24  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Ręce już nie te. Chciała mruknąć, zdając sobie sprawę jak nieudolnie wyszło jej założenie opatrunku.
Cóż.
Chcąc nie chcąc była tylko człowiekiem. Lepiej wychodziło jej wbijanie ostrza w ciało, niż dbanie o czyjeś zdrowie. Nie da się ukryć, że miała w tej tematyce znacznie więcej doświadczenia.
Które zresztą należało spożytkować.
Delikatnie skinęła głową na słowa Prorokini. Czyżby nieudolność Ludomiły rozgniewała żywy głos Ao między ludźmi?
Nakazano jej nie dać się wykrwawić młodzieńcowi. Skoro Prorokini nadała mu protekcje, Krzyżowiec nie czuł potrzeby aby to jego przyprowadzić przed oblicze wspaniałej.
Banshee nie ośmieliła się nawet wziąć pod uwagę.
Czyli kto...?
Hałas upadającego ciała, był wyraźnym symbolem boskiej woli. Głowa Ludomiły uniosła się jak to drapieżnika na polowaniu. Tak, Ao tego chciał.
Zbliżyła się do niej żwawo. Nie miała gdzie uciec, bacząc na sytuacje w której wszyscy się znaleźli. Jeżeli pręt został wcześniej wypuszczony z jej dłoni, to Ludomiła odkopnęła go z zasięgu rąk dziewczyny... jeżeli miała go w rękach i leżała na plecach... sprawa prosta.
Spróbowała usiąść na leżącej Maddie aby, opierając rękoma na pręcie, użyć go do przyduszenia dziewczyny.


(Bez pręta jej zachowanie byłoby niemal identyczne, ot w tym wypadku przyduszałaby dłońmi, no a jeżeli tak naprawdę leży na brzuchu... to spróbowała założyć dźwignie? Uh.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 19:43  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Poczuła, jak nagłe zderzenie z zimną posadzką siłą wypycha jej powietrze z płuc... ale wiedziona instynktem i wypracowanymi już dawno odruchami nawet nie jęknęła. Zacisnęła mocniej zęby i palce. Cokolwiek nie miało się stać, przynajmniej nie była już bezbronna.
Nie przewidziała następnych zdarzeń; nie składały jej się w żaden logiczny ciąg, który mogłaby prześledzić. Rozsądek i praktyka każą atakować najpierw albo najsłabszych w grupie - rannych, wychudzonych, starych i młodych, albo najsilniejszych - dojrzałych, wykarmionych, wyćwiczonych. Prosty rachunek zysków: najsłabszy stawi najmniejszy opór, więc zagrożenie jest niewielkie, ale wynagrodzenie również. Silny stawi aktywny opór, więc zagrożenie jest duże, ale zyski będą wyższe. Ale ludzie średni, do jakich ona sama siebie zaliczała? Zysk niewielki, ryzyko niepewne. Kto rozsądny próbowałby swoich sił w podobnym rozdaniu?
Rozsądny - nikt... ale czy fanatyków można uznać za rozsądnych?

Gdy tylko zauważyła, że ktoś się do niej zbliża, usiadła wyprostowana, podkulając nogi pod siebie, by przyśpieszyć późniejsze wstanie. Pręt złapała w pozycji bojowej, gotowa dźgnąć kobietę w gardło, jeśli tylko fanatyczka nie postanowi znaleźć innej ofiary i będzie dalej napierać na dziewczynę.
Przeżyła czternaście lat piekła i nie zamierzała oddać ich bez walki.


W chwilach zagrożenia czas jak zwykle zdawał się rozciągać, a zmysły Maddie skupiły się na doznaniach z otoczenia z ostrością zarezerwowaną tylko dla tych krótkich momentów walki. Czuła przyśpieszone bicie swojego serca, szybki oddech, który cedziła przez zęby, pulsowanie krwi w skroniach i metaliczny zapach krwi, unoszący się w powietrzu. Metal, metal. Wcześniejszy pokój był zrobiony z... chleba? Słodkiego chleba? Ten pokój był stworzony z metalu. Chropowata faktura przerdzewiałego pręta, który trzymała w dłoniach, przypomniała jej inną fakturę: fakturę metalowej bransoletki, zawieszonej na jej nadgarstku, podobnie jak na nadgarstkach innych więźniów. Co one znaczyły? Te rozkazy... były takie dziwne. Bezsensowne. Ona nie mogła mówić, ktoś inny nie mógł patrzeć innym w oczy - polecenia jasne, utrudniające życie i ucieczkę, ale dające im pole do działania. Natomiast zakaz pomagania? To polecenie wydawało jej się inne, chociaż nie potrafiła sprecyzować, dlaczego. Czy chodziło o jego ogólność? Czy o uniemożliwienie im wszystkim wspólnej pracy? Zupełnie, jakby ich porywacz chciał jednocześnie umożliwić im ucieczkę, i sabotować ją.
Sabotować...?

W głowie Maddie pojawiło się okropne, złowrogie przeczucie, którego jeszcze nie potrafiła sformułować, ale które wydawało jej się coraz bardziej prawdopodobne. Gdyby tylko mogła się odezwać, gdyby tylko mogła powiedzieć innym, by pokazali swoje bransoletki... I, oczywiście, gdyby tylko ta szalona kobieta przestała się przybliżać, patrząc na nią jak na zwierzę, które zaraz zarżnie na ołtarzu!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 20:35  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Nie spodziewał się, że Prorokini nakaże go opatrzyć. To było zgoła zaskakujące, niemniej jednak w dziwny sposób Kesil się utwierdził w przekonaniu, że jest osobą dobrą.
Spojrzał na Ludomiłę. Ona zawsze była taka niska...? Niesamowicie nawykł do wzrostu umożliwiającego mu przy dobrych wiatrach spojrzenie na niski stół bez stawania na tylne łapy. Zatem teraz czuje się jak ten Guliwer. Jednak nie wzrost Lusi najmocniej wymordowanego dręczył. Coś było w jej twarzy... Co przywoływało jakąś dziwną nostalgię i apatię. A może to upływ krwi? Tak, raczej to. Chlapie wszak posoką od jakiegoś czasu i wcale nie skapuje kropelkami.
Uśmiechnął się lekko do Krzyżowca, nie zwracając wielkiej uwagi na to, co mówi. Nie protestował nawet przed użyciem brudnej kości jako usztywnienia. Z przykrością jednak musiał stwierdzić, że prowizoryczny opatrunek szybko przesiąkł krwią i jucha dalej opuszczała ciało Kesila w tempie co najmniej niepokojącym. Mężczyzna spróbował oprzeć się zdrową kończyną o Echotale, jako, że stała najbliżej. To zapewne wyglądało zabawnie, by ktoś tak wysoki potrzebował wspierać się o drobną kobietę. Ale zbyt hojnie chyba darował krew Bestii. Co gorsza, nic nie pomogło. Takie miał wrażenie. Rezygnacja zaczęła weń uderzać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 20:57  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
14 lat piekła nie były nawet połową tego czego w życiu doświadczyła Ludomiła.
Doświadczenie jak i świadomość swoich sił były jej atutem. Ręka była już zbyt dobrze oswojona z tym co zwieńcza żywot aby mogła przejmować się bronią w ręce dziewczyny.
Czy te dziecko z aurą przerażonej ofiary naprawdę mogło zwyciężyć chłodny spokój drapieżcy? Pomimo szaleństwa w sercu jej umysł wciąż potrafił dobrze analizować sytuację. Nie zamierzała jej lekceważyć. Niemniej lata doświadczenia podpowiadały kiedy powinna wykonać swój ruch ażeby był efektywny.
Szczerze powiedziawszy pozycja bojowa Maddie wywołała u niej lekki uśmiech. Ładnie. Ao zechciał uraczyć dziewoje duchem walki. Czy jednak zmieniało to postać rzeczy?
-Ao jest radością. Świat ukształtował w idealnej harmonii z przeznaczeniem. Nadał mi cel
- Przeszyła dziewczynę spojrzeniem, nie dając po sobie poznać jakoby uznawała Maddie za zagrożenie.
Zbliżała się do niej spokojnie. Bez gwałtownych ruchów, bacznie czekając na moment gdy młoda towarzyszka niedoli nie wytrzyma presji i spróbuje uderzyć. Jej głównym celem w tej chwili było pozbawienie jej pręta. Pozycja dziewczyny nie była najlepsza do ataku... w końcu czy siedząc mogła zapewnić odpowiednią dynamikę swojej broni?
Gdyby tylko uderzyła to Krzyżowiec spróbowałaby doświadczonym ruchem przejąć broń nawet kosztem zranienia ręki. Jeżeli ta nie zaatakowała dając podejść kobiecie na bliską odległość... wtedy Ludomiła spróbowałaby przejąć pręt unieruchamiając górne kończyny dziewczyny.

Spokój jest tym co daje żyć. Faza niepotrzebnych emocji zbyt wiele razy doprowadzała Lude do spotkania ze śmiercią.
Czy w tym wypadku szczęście i refleks młodzika miałoby przeważyć nad doświadczeniem i siłą starca?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 21:42  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Chwilę przyglądała się sufitowi, szerzej rozwarłszy bursztynowe ślepia, jakby w nieskrywanej obawie, jednak nie wydała żadnego odgłosu. Może dlatego, że jej uwagę odwrócił huk upadającego ciała, brzdęk pręta i dalsze zdarzenia, które były tak nierealne, iż trudno byłoby je opisać słowami. W zdumieniu przetarła ślepia, spoglądając na rozpoczynającą się walkę i mimowolnie strosząc sierść porastającą ogon. Kuląc psie uszy zerknęła pytająco na towarzysza, szukając w turkusowych tęczówkach czegoś na wzór ukojenia.
Jakaś część świadomości zechciała nawet ruszyć na ratunek zaatakowanej, jednak rozsądek szybko ugasił jakiekolwiek zapędy. Powoli wypuściła wstrzymywane w płucach powietrze. Wciąż wątpiła, aby złożenie ofiary było rozwiązaniem zagadki, toteż nie chcąc zanadto tracić czasu, wróciła na wcześniejsze miejsce, tuż pod drzwiami do celi. Miała nadzieję na znalezienie tam choćby drobnej podpowiedzi.
- Pilnuj, żeby nikt się nie zbliżał zanadto. Nie chciałabym, żeby w głupim pośpiechu wepchnięto mnie w pułapkę, albo zadeptano ewentualny ślad. – Wycedziła dziwnie spokojnie, wyciągając z kieszeni klucz. Jeżeli ktoś w tej chwili spróbowałby jej przeszkodzić, byłaby gotowa wyrzucić obiekt przed siebie, pod ścianę, tym samym całkowicie przekreślając możliwość dostania się do celi poprzez zakratowane drzwiczki. O ile inne pręty stawiałyby opór, a w środku znajdowałaby się podpowiedź, bez której się nie uwolnią… Cóż, wszyscy by tu zgnili. Zakładając jednak, że nikt nie zachowywał się podejrzanie, przystąpiła do powolnego, przesadnie dokładnego działania.
Najpierw obejrzałaby drzwiczki oraz ich najbliższą okolicę, upewniając się, że po przekręceniu klucza nic nie uwali jej ręki, nogi, czy też innej części ciała. Jeśli całość wyglądałaby w miarę bezpiecznie, ostrożnie wsunęłaby klucz i odczekała parę sekund, nim spróbowałaby go przekręcić. Gdyby zamek ustąpił, naturalnie, znów by poczekała. Tak mozolne działanie wprawdzie doprowadzałoby psowatą do szału, acz lepsze to, niż popełnienie tragicznego błędu. Jak nietrudno się domyślić, w następnej kolejności chciałaby uchylić wrota i, po standardowych kilku sekundach pauzy, zajrzałaby niepewnie do środka, lustrując spojrzeniem ściany, podłogę oraz sufit w poszukiwaniu niebezpiecznych otworów, lub pęknięć. Pod warunkiem, iż nic nie wzbudziłoby zbytniej podejrzliwości, wsunęłaby się do celi, uprzednio zamykając ją i zabierając ze sobą klucz – w razie, gdyby ktoś postanowił przeszkodzić, kiedy będzie w środku. Oczywiście, atak na towarzysza również uznałaby za cios skierowany ku sobie samej, co również skończyłoby się bezpowrotnym zabraniem klucza. Działania złotookiej mały jasny przekaz – nie przeszkadzać.
Węch. To jego użyłaby do określenia, czy porywacz chociaż przez moment znajdował się w celi. Kucnąwszy, zaciągnęłaby się powietrzem unoszącym w tej części pomieszczenia, aby potwierdzić, lub wykluczyć obecność świeżych zapachów. Niezależnie od pozyskanej odpowiedzi, ruszyłaby ku upatrzonym wcześniej przedmiotom – przed każdym krokiem biorąc do ręki kamienie i rzucając nimi w miejsce, w którym chciałaby stanąć.  Tak, zdecydowanie po przykrych doświadczeniach z Małgosią, Rayissa była przewrażliwiona.
Jej celem był nóż, solidny kij, kilka kamieni oraz czaszka, którą nieznajomy strącił trzonkiem miotły. Rozejrzawszy się, by móc jednoznacznie stwierdzić brak innych ciekawych rzeczy, ruszyłaby do wyjścia, niosąc zdobycze.
Jeżeli jakimś cudem przeżyłaby, wychodząc z celi w jednym kawałku, podałaby kij kompanowi, zarządzając strategiczny odwrót pod naznaczoną napisami ścianę. Drzwiczki zostawiłaby otwarte, w razie, gdyby ktoś zechciał tam wejść. Sama mocno zaciskałaby palce na rękojeści ostrza, ni to burcząc, ni powarkując ostrzegawczo, aby nikt nie próbował się zbliżać. Po tym, co zdążyła ujrzeć oraz usłyszeć, nie ufała nikomu poza ciemnowłosym.


Ostatnio zmieniony przez Rayissa dnia 13.11.16 21:45, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 21:44  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Pilnuj, żeby nikt się nie zbliżał zanadto. Nie chciałabym, żeby w głupim pośpiechu wepchnięto mnie w pułapkę, albo zadeptano ewentualny ślad.
  Twarz miał spokojną, niemal uduchowioną, ale gdzieś tam, wewnątrz jego oczu krył się zauważalny błysk niepokoju. Nie musiał nic mówić, w jego niebieskich tęczówkach mogła dojrzeć odpowiedź.
  Drzwi zaskrzeczały upiornie, a szczęk zamka, wydawał się przeszyć jego wnętrzności na wskroś. Rayissa zaczęła rozglądać się po celi, a Tyrell spoglądał na nią spokojnie, nie czując nic. Teraz gdy do tego doszło, czuł jedynie zimny spokój, który podszyty był dziwnym, nieidentyfikowanym uczuciem.
Dźwięki w pomieszczeniu zaczęły się ze sobą zlewać, ale on nie mógł pozwolić sobie na dekoncentrację. Kiedy tylko dziewczyna znalazła się po drugiej stronie, przyłożył jedną dłoń do krat; jego palce podpełzły do siebie i zacisnęły się. Skupił całą swoją koncentrację na jej drobnej sylwetce, a kumulująca się niewidzialna siła obsiadła ją ze wszystkich stron, tworząc pomarańczową półprzeźroczystą bańkę.
  Jego umysł stał się jasny. Wszystkie inne myśli odbiegły gdzieś daleko. Swoją uwagę skoncentrował na psowatej i przekazywaniu jej tarczy ochronnej, na wypadek gdyby cela okazała się pułapką. Nie chciał więcej ofiar. Na pewno nie teraz.
  Gdyby Rayissie udało się wyjść, złapałby w powietrzu darowany kij, przerwał działanie bariery i wycofałby się z nią pod ścianę z napisem. Kucnąłby przy wymalowanym krwią murze i powiódł palcem po wgłębieniu między ścianą, a podłoga, uważniej się jej przyglądając.


-----------------
UŻYCIE MOCY:
Tarcza (1/3), odpoczynek (0/4)


Ostatnio zmieniony przez Tyrell dnia 13.11.16 21:48, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 21:46  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
- Religia na przestrzeni wieków zawsze siała spustoszenie w ludzkich umysłach, w tej materii nic się nie zmieniło - podsunął na widok zgiełku wywołanego przez dwie fanatyczki religijne.
Bierność.
W ten sposób Jekyll mógł określić swoją postawę i nie było to związany jedynie z tym, że miał związane ręce. Los dziewczynki był mu bowiem całkowicie obojętny. Poniekąd też rozumiał motywacje dwóch kobiet. Wyszarpanie się ze szponów klątwy tego pokoju było ich priorytetem. Sam od tysiąca lat dążył do celu po trupach, choć w tym wypadku za wymówkę służyła mu głównie medycyna.
- Hyde, obudź się.
                                         
Jekyll
Bernardyn     Opętany
Jekyll
Bernardyn     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Dr Jekyll, znany również jako Kyle.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 22:03  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Westchnął ciężko widząc co się wyprawia w całym tym barłogu.
Jego uwagę przykuło kilka rzeczy, chociażby to, że dziura w jego brzuchu cały czas nie była niczym zalepiona, a Lilo pogrążyła się w stan..niewiadomy. Cóż, musiał po prostu poczekać aż się obudzi ze swojej stagnacji.
O tyle dobrze, że rana okazała się naprawdę niepoważna dla kogoś jego rozmiarów, nie mógł nawet ścieknąć kilku kropel krwi na ziemię bo wszystko zgrabnie pochłaniał podkoszulek i koszula. Trzymał jednak jedną dłonią kamizelkę i uciskał na ranę, jak to nieraz słyszał od lekarzy.
Szarpanina dziejąca się niebezpiecznie blisko niego jednak wygrała jego zaciekawienie. Wiedział również, a przynajmniej tak czuł, iż będą musieli złożyć ofiarę, w końcu krew lisa, która polała się po podłodze ścieka w nieprzypadkowy wzór, a napis na ścianie mówi sam za siebie. Wątpił w to żeby twórca tego miejsca chciał stworzyć trudną do rozwiązania zagadkę, raczej chodziło mu o to, aby podjęli trudny wybór, czyli zabicie kogoś.
Pasywnie czekał aż Ludomiła będzie na tyle blisko Maddie, iż albo pochwyci pręt o którym była mowa, ale po prostu skupi na sobie całą jej uwagę, wtedy żwawym krokiem podszedłby od tyłu do 14-latki i..kopnął ją z dużą siłą w głowę. Zważywszy na fakt, iż nosi wojskowe obuwie, a siła jest jednym z jego głównych atutów, liczył na to, że to wystarczy. Jeśli jednak nie udało mu się jej trafić, bądź Maddie zdała sobie sprawę z tego co się wyczynia, to skierował wzrok w inną stronę i pozwolił skorzystać Lud z chwili nieuwagi przeciwnika aby dokończyła dzieła. W końcu ciężko skupić się na dwóch jednostkach kiedy obie są z różnych stron, a on naprawdę chciał to zakończyć jak najszybciej i najmniej boleśnie dla dziecka. W końcu lepiej dostać raz w głowę i skończyć ogłuszona lub od razu martwa, aniżeli być duszona przez bardzo długo ciągnące się dziesiątki sekund.
Po wszystkim jednak zażądał pręta w zamian za pomoc, może i przysłużył się dla dobra ogółu, ale nie miał zamiaru ufać żadnej sekcie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 22:55  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Piszę swoją wersję, Blight zrobi z tym co zechce.

---

Taka stara, taka doświadczona, a popełniła idiotyczny błąd na samym początku - dała Maddie czas na reakcję, co dziewczyna momentalnie wykorzystała, zrywając się na nogi i cofając się pod ścianę, na której znajdowało się wyjście z pomieszczenia. Pamiętając dawne rady, wpatrywała się czujnie w stopy fanatyczki, czekając, aż ich układ zasugeruje chęć ataku, wciąż gotując się do uderzenia w odsłonięte, miękkie gardło kobiety.

Czy wierzyła, że w starciu miała jakiekolwiek szanse? Nie. Czy zamierzała odpuścić i biernie pozwolić się zaszlachtować? Zdecydowanie nie. Liczyła przede wszystkim na reakcję innych - lub na przebłysk rozsądku u świrniętej kobiety, która uświadomi sobie, że krwawiący już ludzie będą stanowili o wiele praktyczniejszy wybór niż zdesperowana i nieprzewidywalna Desperatka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 23:06  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Znów to robisz... Znów mordujesz. Czy nie przysięgałaś przerwać to szaleństwo?

Słodki głos tuż nad uchem i towarzyszące mu ładowanie jasnych włosów anioła uspokoił dziewczynę, która nie dostrzegała już w tej chwili ani walki ani wszechobecnej krwi. Chciała stąd wyjść. Zaczerpnąć powietrza, wrócić do domu i do codziennego zgiełku świątyni.
Bądź ponadto Echotale. Nakarm Bestię, ukorz się przed Ao i udowodnił, że tylko wiara może ich wszystkich ochronić.

Naraz poczuła ciężar na ramieniu, gdy wynirdowany oparł się o nią ciężko. Delikatnie acz stanowczo usadziła go na ziemi, klękając tuż obok. Szarpnęła za drugi rękaw swojej sukienka prując szwy i tak zdobytym kawałkiem materiału próbowała zatamować krawienie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.16 23:26  •   Ucieczka z domu koszmarów - Page 9 Empty Re: Ucieczka z domu koszmarów
Wykorzystał otwór, który zrobiła młoda dziewczyna i prześlizgnął się między prętami, znajdując się w celi. O tak. Nóż był już jego, tak samo jak karteczka, którą wcześniej wypatrzył. Nie spojrzał na nią jednak od razu, bo zauważył jak ciemnowłosa stała się celem ataku a jakaś psowata kierowała się w jego kierunku. O nie, o nie nie, Miał już miotłę i miał nóż, więc nie miał zamiaru ich nie użyć. Wymierzył nóż w kierunku zbliżającej się kobiety, a karteczkę, która była chyba najważniejsza, ścisnął mocniej w drugiej dłoni.
Jeśli udało mu się zachować nóż, to wychodzi zwycięsko i patrzy co jest na kartce (której nie odda, nie, prędzej wybije wszystkich). Jeśli jednak musi oddać nóż, to czyta kartkę.

-------------
Wybacz Ray, ale nic z tego xD
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 9 z 17 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 17  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach