Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 30.05.17 23:24  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
Wraz z odrzuceniem zagrzanej kołdry z powrotem na opuszczone łóżko, młodociany organizm ogarnęła chłodna fala. Verity zadrżała mimo woli i czym prędzej udała się do łazienki, by dokonać wszystkich niezbędnych ablucji. Wprawdzie w sobotę nie zapowiadało się, by miała gdziekolwiek wychodzić, ale już sama higiena wymagała sporo zachodu. Pielęgnacja młodego organizmu wymagała czasu i energii, szczególnie w przypadku dziewczęcia. Mycie, suszenie, mycie czym innym, smarowanie tym czy owym - trzeba było niezłej organizacji, żeby się w tym wszystkim połapać. Na szczęście po całkiem niedługim czasie rytuał wchodził w krew i wykonywało się go wręcz mechanicznie, skracając tym samym czas zamknięcia łazienki. Było to znaczne usprawnienie, gdy się mieszkało w towarzystwie drugiej osoby. Co jak co, ale Ver bardzo nie chciała być uciążliwa dla swojego opiekuna. Zdawała sobie zaś sprawę z tego, że różnorakie babskie sprawy mogły być dla dorosłego żołnierza niezrozumiałe, trudne lub po prostu irytujące. Z tego też powodu starała się je w miarę możliwości okiełznać.
Łazienkę opuściła po jakichś piętnastu minutach odziana już nie w piżamę, ale w wygodny dres i starą koszulkę. Nie wybierała się nigdzie poza dom i ewentualnie ogród, więc nie musiała się przejmować eleganckim strojem. W żołądku młodej zaczęły się odzywać pierwsze sygnały głodu, więc naturalnie kolejnym celem stała się kuchnia. Tam natrafiła na Adriana, który jak widać porzucił próby mocowania się z kosiarką. Przynajmniej na chwilę przestrzeń została uwolniona od żałosnego rzężenia. Uwadze nastolatki nie ubiegł jednak papieros, w który zaraz karcąco wycelowała palcem.
- Ekhem - chrząknęła, spoglądając na Spadzińskiego wymownie. Znał ten schemat od pierwszego dnia, kiedy się poznali. Verity nie tolerowała palenia, więc adopcyjnego ojca z fajkami zawsze wyrzucała do ogrodu, jak najdalej od siebie. Zawsze też kręciła nosem na tytoniowy zapaszek, powoli i metodycznie przymuszając Adriana do przyjęcia jej zasad. W końcu nie da się truć, co to, to nie.
- Jadłeś coś? - zapytała w końcu, odchodząc parę kroków w kierunku lodówki. Dla niej była właśnie pora śniadania, a skoro już robiła sobie, to i Polak mógł na tym skorzystać.
To w sumie sprytne zagranie: zerwać córkę z pieleszy, żeby przygotowała żarcie.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 22:52  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
Był krnąbrną jednostką i uginanie karku zawsze przysparzało mu problemów. O tyle jednak, że był przyzwyczajony do słuchania rozkazów od przełożonych o tyle jednak w życiu nie pomyślałby o tym, że będzie podporządkowywał się do sugestii nastolatki. Nie miała w końcu nad nim żadnej władzy zwierzchniczej, była słabsza, mniejsza, nie była w stanie powstrzymać go przed osiągnięciem tego czego chciał, a jednak jej głos był dziwnie ważny. Stał się miękki. Najgorsze w tym wszystkim, że nie był w stanie określić w którym momencie popuścił tej gardy. Chociaż...nie, to chyba wszystko zaczęło się od Adavieny. Prychnął na tą myśl pod nosem i pokręcił głową z niedowierzaniem, a chwilę później usłyszał głos Szczypiora.
- Tylko trzymam, pani sierżant - wywrócił oczami, przekładając papierosa do prawego kącika ust - Nie wypaliłem od wczoraj żadnego, miej litość i pozwól się obejść chociaż smakiem - zrobił minę cierpiętnika i z taką też miną usiadł na taborecie i podsunął pod blat.
- Nie, jeszcze nie - Przerzedził dłonią włosy. Krzywo nałożona bluza podciągnęła się uwierając go pod ramieniem.Przez chwilę próbował ją okręcić ją wokół tułowia by znalazła się na swoim miejscu lecz...no... - Czy mogłabyś... - ...pomóc? Zamamrotał niechętnie zdając sobie sprawę, ze mimo wszystko niektóre rzeczy znajdowały się poza zasięgiem jego możliwości. Tym bardziej gdy ręka była usztywniona.
- Planujesz gdzieś dziś wychodzić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.17 13:20  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
- Zero litości. Znasz moje zdanie - odparła lakonicznie. Żadnego palenia w domu - taka była nieśmiertelna zasada, która zawitała do mieszkania Spadzińskiego wraz z przybyciem młodocianej Amerykanki. Pod pewnymi względami nie miała żadnych skrupułów i nie wahała się narzucić swojego zdania bądź co bądź starszemu mężczyźnie.
Otworzyła lodówkę i schyliła się, by zbadać stan zapasów spożywczych. Efekt był zadowalający: niczego jakoś szczególnie nie brakowało. Bez dłuższego zastanowienia wydobyła z drzwiczek karton mleka, o ile dobrze pamiętała było otwarte ledwie poprzedniego dnia i powinno być świeże. Teraz wystarczyło tylko sięgnąć po...
-Nie, jeszcze nie
- A na co masz ochotę?
... płatki, jak zwykle przełożone z foliowego opakowania do kolorowej puszki. Trzeba było sięgnąć po nie na półkę-
- Czy mogłabyś...?
- Hm? A, już.
Bez zwlekania porzuciła przygotowywanie swojego śniadania i podeszła do Adriana, lustrując uważnie jego chaotyczny ubiór. Szybko zorientowała się gdzie przód, gdzie tył i sprawnym ruchem przekręciła bluzę na jej właściwe położenie. Dopilnowała, by wszystko znalazło się na swoim miejscu i dopiero wtedy wycofała się do przerwanych czynności. Zdjęła puszkę z półki, a z sąsiedniej szafki wydobyła swoją ulubioną miskę - oczywiście soczyście zieloną.
- Nie, w sumie to nie. A ty?
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.17 19:40  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
Nie odpowiedział jej, lecz wyraźnie się zadumał próbując ustalić czego tak właściwie w tym momencie chciałby spróbować.
- Może coś słodkiego...- rzucił w końcu bez przekonania kartkując w głowie kolejne znane mu potrawy. Nie było tego za dużo, lecz problem polegał na tym, że te bardziej mu znane i lubiane posiłki wymagały składników mających status w M3 egzotycznych. Pomijając zupełnie aspekt przełożenia polskich nazw na japoński, czy też angielski.
- Może zjedlibyśmy na mieście. Coś. Razem. - zaproponował patrząc, gdzieś tam w kawałek kolorowej ściany, dopiero po chwili przenosząc swoje spojrzenie ponownie na swoja podopieczną, która uzupełniała swoją miskę - Tylko nie mam pojęcia gdzie moglibyśmy. Może do Galerii? Tam na pewno coś by się znalazło. A może i potrzebowałabyś jakichś lżejszych ubrań? - zbliżało się lato, a mu kobiety zawsze się kojarzyły z posiadaniem całej masy fatłaszków. Dodatkowo jakoś miał ochotę wyrwać się z domu. Odnosił bowiem ważenie, że jeśli tak dalej będzie wyglądało jego przymusowe wolne to prędzej czy później coś ulegnie detonacji. Kosiarka od rana zbierała już ekstra punkty...Jednocześnie zdał sobie sprawę, że tak właściwie nie mieli dawno czasu dla siebie. On i Verity - rzadko bywało, że Adrian brał sobie wolne, by gdzieś wychodzili. Przez to wojskowy odnosił wrażenie, że zaniedbywał ja, a tak być nie powinno
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.06.17 16:37  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
- Może chcesz też płatki? - zasugerowała, sypiąc sobie porcję rzeczonego jadła do intensywnie zielonej, plastikowej miski. Jednocześnie łokciem domknęła szafkę, a potem ujęła w dłoń wyciągnięte uprzednio mleko. Nim Adrian zdołał się porządnie namyślić, jego zaradna córa już wbijała łyżkę w swoje naprędce skonstruowane śniadanie.
Trudno jej się dziwić, była głodna.
Czekoladowe kulki zachrupały rozkosznie między zębami, rozlewając na języku przyjemną falę ulubionego smaku. Co prawda nie dało się tym najeść na długo, ale idealnie nadawało się na lekki start. O tak wczesnej porze nie byłaby w stanie przełknąć niczego bardziej pożywnego, bo potem do końca dnia czułaby się tak, jakby się najadła kamieni. Ściśnięty przez wieloletni jadłowstręt żołądek domagał się zasilania pokarmem często, za to w mniejszych ilościach.
- Hm, to jak wolisz - dorzuciła, tuż przed wepchnięciem sobie łyżki z powrotem do ust. Nie potrzebowała wiele czasu, by dokończyć śniadanie. Właściwie to w misce brakowało już dobrej połowy, a minęły może dwie minuty. - W sumie to niczego raczej nie potrzebuję, ale możemy się przejść. Dawno nie byłam na żadnych zakupach.
Jak to mówią, kobieta chodzi na zakupy po to, by dowiedzieć się, czego potrzebuje. Z Verity w tym przypadku było podobnie. Nie zwracała aż tak wielkiej uwagi na zawartość swojej szafy, póki każdego ranka miała co na siebie włożyć. Mogłoby się jednak okazać, że rzeczywiście zauważywszy coś na wystawie stwierdzi, że tego akurat jej trzeba. Nigdy nie wiadomo. Z drugiej strony bardziej prawdopodobne było to, że zanurkuje między półki w księgarni i wróci z naręczem powieści, mang, filmów i szczenięcym wzrokiem na twarzy. Taki shopping odpowiadał jej o wiele bardziej, dlatego rzadko szwendała się po sklepach z koleżankami. Czuła się wtedy trochę jak facet, który przekraczając próg kolejnej filii sieci odzieżowej szuka nie czegoś do ubrania, ale miejsca siedzącego.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.07.17 14:39  •  Dom [Verity & Kaukaz] - Page 3 Empty Re: Dom [Verity & Kaukaz]
Kalkulował intensywnie. Uniósł brwi ku górze i...Niech stracę.
- Ale tych płatków tomi nie żałuj - przytaknął na propozycję, podparł brodę o dłoń, a łokieć o blat i też coś zaproponował. Osobiście nie przepadał za błądzeniem po galeriach, sklepach i innych podobnych przybytkach bez posiadania konkretnej potrzeby. To nie było więc do końca coś co by wolał robić. Tak właściwie gdyby nie egzystencja Daisy nawet nie brałby pod uwagę możliwości spędzenia tak dnia. Myślał jednak o niej. To, że on czegoś nie lubił wcale nie oznaczało, że ona również. Właściwie ciągle niewiele o niej wiedział. Nie chodziło tu o historię, bo jej akta znał, sęk jednak w tym, że ludzie nie byli kilkoma kartkami zapisanego tekstu. Nie zamierzał więc jej w egoistyczny sposób ograniczać swoim widzimisię. To może byłoby wygodne i proste lecz co najmniej...nieodpowiednie. Być może w głębi obawiał się trochę, że gdyby tak postępował upodobniłby się do...
- To postanowione. Najwyżej na bieżąco będziemy nanosili poprawki - uciął swoje myśli, nie chcąc by te wybiegły dalej niż powinny. Myślenie nigdy mu nie służyło - zwłaszcza, gdy zabierał się za tona pusty żołądek. W końcu jeszcze nic nie jadł.
Chciał ją lepiej poznać, być może nadrobić ten czas w którym nieco zaniedbywał małą. Może się nie uskarżała na to, może rozumiała, lecz tak nie powinno być.
- Ale najpierw ten piekielny trawnik - a i owszem. Wcale nie zamierzał odpuszczać! Verity powinna się więc też nastawiać do tego, że być może przyjdzie jej spędzić dziś część dnia w ogrodzie. Przynajmniej jeśli nie chciała słuchać dziwnych inkantacji polskiej mowy rzucanych przez Kaukaza wywołującego przy okazji wojnę z sąsiadami.
Gdy skończyli było niewiele po dwunastej. Obiad zjedli więc na mieście.

|2x zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach