Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Spojrzał się na dziewczynę jakby postradała zmysły już całkiem, co może i było prawdą, ale nie w tym rzecz. Najwyraźniej nieznajomy zrozumiał w końcu z kim ma do czynienia. Zabawne, ze przez chwilę uważał ją za zwykłego człowieka. Może dlatego, ze wymordowani zazwyczaj nie dyndają ze zbocza góry. Ale to się wytnie i zapomni.
- Ja mam tutaj pewną sprawę do załatwienia - wytłumaczył i zdał sobie sprawę, ze nie ma prawa mówić dziewczynie co ma robić, podczas gdy sam ma mizerną wymówkę.
- O paru dni czatuje na pewne zwierze...- wyjaśnił dodatkowo i zaczął powoli schodzić w dół po zboczu ostrożnie stawiając kroki rozświetlając sobie drogę. Nie zrobił ich trzy, kiedy na nowo wbił spojrzenie w dziewczynę, która w tamtej chwili zdawała się być wyłącznie cieniem na tle nocy.
- Na dole mam jedzenie i ogień, ogrzejesz się i opowiesz za czym tak gonisz - owszem, mogła to być pułapka, ale mężczyzna zdawał się zmęczony i znużony najważniej samotnością i łapał się towarzystwa wszelakiego.


POLECENIA MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie każdy wymordowany musi radzić sobie w stu procentach. Co z tego, że należała do jednych z pierwszych wymordowanych na tej ziemi. On tego nie wiedział. Mogła być w końcu świeżo upieczonym wymordowanym, który dopiero co bada i uczy się nowych terenów. Brak żółtej chusty, który był znakiem rozpoznawczym DOGS również może sprawiać wrażenie, że jest czystym neutralnym wymordowanym, który ma trochę nie po kolei w głowie. Ale kto by się tym tam przejmował. Tak, to można zdecydowanie wyciąć.
- Och, pewną sprawę powiadasz? Chętnie się o niej dowiem - uśmiechnęła się trochę szerzej niż poprzednio, zgrywając ten gatunek wymordowanych, którzy są całkiem mili i uroczy. Czasem jej to wychodziło. Opadnięte pasmo włosów zaczesała za ucho w zaciekawieniu obserwując swojego zbawiciela. Bądź co bądź zawdzięcza mu życie, więc trochę sympatii mogła mu okazać. To nie było tak trudne. Zmarszczyła jednak brwi, kiedy usłyszała o zwierzęciu. Czy aby na pewno było to zwykłe zwierzę? A może łączyły ich wspólne cele?
- Zwierzę? Jakie zwierzę? - spytała na początek, nie chcąc siebie zdradzić aż tak od razu. Starała się jednak, aby naturalnie wychodziła od niej jej ciekawość do świata. Koniec końców pewnie mężczyźnie powie, co i jak, jeśli ona od niego również usłyszy coś w zamian. Spojrzała za nim, jak zaczyna stąpać po sklepieniu, przy którym o mały włos nie straciła życia. Patrzyła się uważnie, trochę nieufnie, ale zauważając zmęczenie, westchnęła cicho. Nie każdy musi być mordercą. Z pewnością ona była jeszcze bardziej groźna od niego. Poprawiła na plecach swój łuk ze strzałami, które - całe szczęście - jej nie spadły, po czym udała się za nim. Raz kozi śmierć.
- Jak Cię zwą? - zagaiła, teraz dużo uważniej patrząc pod swoje nogi. Nie chce drugi raz przeżyć tego koszmaru. Nie raz, nie dwa ocierała się o śmierć, ale nie miała zwyczaju popełniać drugi raz tego samego błędu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czysto teoretycznie nie ma miłych i uroczych wymordowanych. Każdy ma coś nie tak z głową, ale to można ominąć i przemilczeć. Może i nawet lepiej.
Na jej pierwsze pytanie mężczyzna parsknął cicho pod nosem jakby sam z siebie się śmiejąc. Z początku się nie odezwał, ale już po chwili jakby zmienił zdanie i wyjawił coś o zwierzęciu. Nie trzeba było być geniuszem by zrozumieć, że temu komuś zwyczajnie brakuje towarzystwa. Ale chyba nikt nie zapuszcza się w te tereny.
- Takie wielkie gadzisko, a ty? Czemu taka dziewczyna łazi po nocy na skraju wąwozu? - pytanie zwrotne, naturalne.
Nawet odwrócił się do niej plecami ostrożnie schodząc. Najwyraźniej nie szukał zwady i nie widział w dziewczynie zagrożenia własnego życia.
Droga w dół okazał się krótka, a co ważniejsze - z chwili na chwilę co raz mniej stroma. Szybko się okazało, ze szli w stronę ogniska.
- Mów mi Dave - rzucił w odpowiedzi na jej pytanie i ciężko powiedzieć, czy to jego prawdziwe imię czy ksywka, a może wymyślone coś na potrzeby chwili - A mam przyjemność z..? - nie pozostał jej dłużny pytaniem.
Mimo wcześniejszej rezerwy zdawał się być całkiem przyjemnym rozmówcą. Po chwili jak dotarli do tlącego się ognia.
- Zjesz coś? Mam trochę suszonego mięsa - mówiąc to ostrożnie dorzucał do ognia drewno by nie zgasło jeszcze przy okazji zdjął z siebie torbę jaką przewiesił przez ramię, oraz niemalże z czcią odłożył latarkę na swoje miejsce.
Nie trzeba było dużo czasu by ognisko na nowo zapłonęło żywym blaskiem.


POLECENIA MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez chwilę zastanawiała się, dlaczego mężczyzna był cicho. Może czegoś się domyślał albo po prostu wolno przetwarzał dane? Trudno powiedzieć. Jej czujność czasem była upierdliwa, gdyż to właśnie przez nią nie potrafiła nigdy zaufać komuś w stu procentach, ani poczuć się na tyle swobodnie, aby być w pełni sobą przy kimś obcym. Ale może to i lepiej, że umiała polegać wyłącznie na siebie? Tak, szczególnie wtedy, kiedy o mały włos nie spadła z tego klifu. O ironio, nie bądź aż tak wredną suką.
- Wielkie gadzisko? Sporo jest tutaj wielkich gadzisk - parsknęła krótkim śmiechem na jego zdanie, bo niestety bądź stety "wielkie gadzisko" niewiele jej mówiło. Ale to mogło dać mężczyźnie do myślenia, że dziewczyna swoje lata mogła mieć, a młody wygląd to tylko pozory. Jak zawsze zresztą - A, bo szukam takiego wielkiego gadziska... - uśmiechnęła się trochę ironicznie, ponownie odgarniając sobie włosy, które aż za bardzo przeszkadzały jej podczas podmuchu wiatru. Przecież nie powie mu, że właśnie kierowała się ku ogniska, przy którym siedział. Zabawne, że role się odwróciły i to on przyszedł do niej, a nie do niego. Chociaż może myliła osoby? W końcu nie miał charakterystycznego, różowego szalika, o którym wspominał barman.
Dave.
Postara się zapamiętać.
A mam przyjemność z..?
Amelią, Elizą? Trudny wybór, doprawdy.
- Z Hemofilią - odparła spokojnie, na ten moment dłużej zatrzymując spojrzenie złotych i z pewnością ciekawskich oczu na jego twarzy. Jeśli żył długo, owy pseudonim nie raz, nie dwa obił mu się o uszy. Niekoniecznie grzeszył on dobrą opinią - wręcz przeciwnie. Ta szalona, która nigdy nie znała litość. Brutalna, bez serca, ta zdegenerowana. Ale słodka i mechata.
Będąc już przy ognisku, pozwoliła sobie przy nim usiąść jakby nigdy nic. Nie traciła jednak wrodzonej czujności. W końcu różni ludzie i nie ludzie stąpali po tych ziemiach. Miała prawo trochę się obawiać. Chociażby czegoś nieznanego. Ale czy rzeczywiście należała do tych osób, które by się obawiały jakieś pierdoły? Raczej nie.
- W sumie wolałabym się czegoś napić, ale jedzeniem również nie pogardzę - powiedziała spokojnie, z lekkim uśmiechem na twarzy - Jak Ci się odwdzięczyć za ratunek? - spytała w końcu, nie chcąc być jednak tą dłużną osobą. Przynajmniej niezbyt długo. Byłaby wstanie zrobić dla niego jakąś przysługę, jeśli uzna ją za rozsądną. W końcu była kobietą i miała prawo do zmian decyzji.
Heh.

Tym razem przed czasem, ha!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przy przedstawianiu się usta mężczyzny drgnęły lekko w górę, ale nic nie powiedział. Zamiast tego kiwnął lekko głową na znak, ze przyjął informacje.
Kiedy zasiedli przy ognisku, to mężczyzna spojrzał się na nią z mieszaną dozą ciekawości i swojego rodzaju zadowolenia. W końcu sięgnął po bukłak i podał go kobiecie, a zaraz za nim dwa plasterki suszonego mięsa.
- Smacznego - rzucił jeszcze i sam zabrał się za przeżuwanie  żarcia równocześnie sprawdzając coś w jakiś papierach.
Dopiero po chwili podniósł na dziewczynę wzrok, wtedy odłożył na bok swoją lekturę, by zaraz się zamyślić, jakby naprawdę się zastanawiał nad odpowiedzią, ale po jego późniejszym tonie, można by pomyśleć, ze już wszystko sobie zaplanował.
- Pomożesz mi złapać duże gadzisko - rzucił swobodnie i wrócił do jedzenia zaraz rzucając do ognia po jednej kartce -
Ciężko jest samemu -
dodał bez oporów.
Obejrzał się po chwili za siebie, a zaraz potem wbił wzrok w niebo, westchnął wtedy przeciągle i podrapał się po karku wrzucając do ognia ostatni kawałek kartki. Nie było wielką tajemnicą co tam napisał, zwykłe notatki z podróży, które nie kryłu niczego nadzwyczajnego.
- Jeżeli to Faros jest twoim celem, to możemy się dogadać. Dwa kilometry stąd jest gniazdo, gdzie można znaleźć samicę z nastoletnimi młodymi, a dwa metry ode mnie są fiołki ze środkiem nasennym akurat na takiego młodzika - powiedział i spojrzał się na nią pytająco. Czy podejmie się wyzwania? No była mu to winna. Nieprawdaż?


POLECENIA MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zmarszczyła lekko brwi, zauważając to drgnięcie ust. Miała wrażenie, że było nieco inne od reszty jego skromnych uśmiechów, ale zawsze mogło jej się to tylko wydawać. W końcu nie ukrywała, że powoli odczuwała zmęczenie. Jednak mogła się przespać w tej karczmie jak miała taką okazję, a nie gnać za czymś, gdzie i tak pewności nie miała, że to zdobędzie. No cóż.
Po raz kolejny uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, kiedy przyjmowała od niego tak wspaniałe dary jak wodę i jedzenie. Bez większego zastanowienia napiła się z bukłaku, zjadając podarowane plastry szynki czy wędliny. Aż dziwne, że nie było to surowe. Była ciekawa, gdzie udało mu się zdobyć tak drogocenny łup jak na Desperację. Jej ciekawość szybko zniknęła w momencie, kiedy mężczyzna zaczął bawić się w jakich papierach. Ciężko było ukryć to, że przyglądała się uważnie jego dłoniom, które przekładały kartkę po kartce. Nic dziwnego, że nieznajomy mógł ją na tym złapać w momencie, kiedy tylko uniósł na nią swoje spojrzenie. Ona również spojrzała się na niego, w jego oczy. W końcu wzrokowy kontakt to podstawa. Co z tego, że dziewczyna wręcz przeszywała go złotymi tęczówkami. Nagle kiwnęła energicznie głową, pozwalając sobie upić jeszcze parę łyków wody.
- Jasne. Gdzie to wielkie gadzisko jest? - spytała jakby nigdy nic, zdając sobie sprawę, że w tym momencie się odsłaniała. Ale halo! Czy ona w ogóle się kryła? To, że otwarcie nie mówiła kim jest, nie znaczy, że musiała się ukrywać.
Nie długo musiała czekać na odpowiedź mężczyzny, jak i również tego, że mają wspólny cel podróży. Było to aż za bardzo oczywiste. Może to nawet i dobrze, że on jej pomógł. Jeśli będą potrafili się dogadać razem zdecydowanie łatwiej będzie cokolwiek wskórać.
- Owszem, jest. Dwa kilometry to nie tak daleko. I zależałoby mi na dorosłym osobniku - zakomunikowała, będąc ciekawa reakcji mężczyzny. Było mu wszystko jedno czy może będą się kłócić oto, kto ma pierwszeństwo do dorosłego osobnika? - Kiedy chcesz wyruszyć? - spytała jeszcze, odkładając w końcu wodę na bok. Jak dla niej mogła pójść teraz zaraz. Z drugiej strony kilku godzinowa drzemka dobrze jej zrobiłaby. Tylko czy mogła sobie pozwolić na drzemkę w jego obecności? Tak, tak. Uratował ją. Ale to o niczym nie świadczy. Kto wie jakie miał jeszcze wobec jej plany...
Hah, brzydko sobie dopowiadać, Amelio.

|| Wybacz, że dopiero teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna zdawał się nie zauważać wątpliwości jakie wypełniały wymordowaną, albo po prostu udawał głupiego. Kto go tam wie. Po chwili wzruszył ramionami i westchnął ciężko przeczesując włosy.
- Ja chcę młodego, więc jeżeli pragniesz nastawiać karku dla dorosłej gadziny, to nie ma sprawy, twoja wola - po tych słowach ponownie się uśmiechnął grzebiąc patykiem w ogniu.
Ogólnie zdawał się zorganizowany w tym co wyczynia. Może taki tryb życia prowadzi od wielu lat? Wydawał się młody, ale dzięki wirusowi X już nic nie jest pewne w tej dziedzinie. Ale takie wątpliwości na bok, tym bardziej, ze Hemofilii przyjdzie współpracować z tym osobnikiem. No chyba, że okaże wyjątkowe szujostwo wobec swojego wybawiciela, ale być może i tego mężczyzna się spodziewa.
- Za trzy godziny zanim wzejdzie słońce. Te jaszczury lubią jak jest ciepło, a podczas nocy są wyjątkowo mało aktywne. Możesz spać jak chcesz, ja popilnuję. Nie martw się, nie mam żadnych złych zamiarów - zapewnił dziewczynę, po czym wyraźnie zajął się swoimi papierami, które to układał, to przeglądał.
Wyglądał na wypoczętego, co mogło sugerować, że przygotował swój organizm do tej wyprawy. Pewnie miał więcej informacji o farosach niż sama Amelia, ale też nie chełpił się tym. Jedyne czego mu brakowało, to pomocnej pary rąk i wyłowił ją sobie własnie z powietrza. Człowiek szczęścia normalnie.


Spoiler:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się nieznacznie. Nastawianie karku dla jakieś gadziny? W zasadzie było to normą. Nie raz, nie dwa narażała swoje życie z czystej upartości, bo skoro sobie tak wymarzyła, to tak musiało być. Była niesamowicie upartą osobą, więc zdobycie dorosłego Farosa, narażając przy tym swoje życie, było na porządku dziennym. Wiedziałby to, gdyby ją znał.
- Czyli doszli do porozumienia - oznajmiła uroczą tonacją głosu, nie kryjąc w swojej barwie głosu zadowolenia. Może to i dobrze, że poszła na tą podróż sama, nie zabierając przy tym tego dzieciaka? Z nim zapewne zdążyłaby spłoszyć tego mężczyznę. Ale to nie było teraz istotne.
- Rozumiem. No to może faktycznie się troszkę zdrzemnę - mruknęła, podając mu wodę, którą ją poczęstował. Oblizała się, czując jeszcze na końcu języka smak szynki. W zasadzie niejedna osoba podziwiałaby mężczyznę za jego wiedzę i sposób w jaki podchodzi do pewnych spraw. Z drugiej strony, jeśli nie ma się bojowych umiejętności, to trzeba sobie radzić w nieco inny sposób. Hemofilia wiedziała to aż za dobrze. Również była dobra w tym, czym się interesowała, zajmowała. Torturowanie innych osób sprawiało jej błogą satysfakcję.
Będąc trochę niepewna, ułożyła się gdzieś nieopodal ogniska, chcąc uciąć sobie mała drzemkę. Skoro mężczyzna niby mówił, że wszystkiego dopilnuje, to teoretycznie tak właśnie miało być. Teoretycznie. W praktyce zawsze wychodziło szydło z worka, a Amelia właśnie miała okazję się tego przekonać. Mimo wszystko ucinając sobie komara, była niesamowicie czujna przez sen - lata spędzone na tych terenach skutecznie przyzwyczaiły ją do takiego trybu spania. Jeśli mężczyzna rzeczywiście miał jakieś złe zamiary względem niej lub jakiś wróg czy dzika bestia zaatakuje ich w spokojną noc, Hemofilia praktycznie od razu się wybudzi. Przynajmniej miała taką nadzieję, że tak będzie.

|| A teraz? |:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna, jak się szybko okazało nie miał złych zamiarów wobec dziewczyny. Kiedy ta w końcu odpadła, to zajął się zbieraniem powoli wszystkiego nie robiąc przy tym niepotrzebne hałasu. Nie podchodził też do Amelii jakby w ogóle nie interesował się jej osobą. Zrobił to dopiero po umówionych godzinach. Lekko szturchnął ją w nogę.
- Zbieramy się piękna - rzucił i zaczął gasić ognisko.
Ze wszystkich toreb jakie miał została tylko jeden, całkiem spory plecak, który wyglądał na zużyty i zmęczony podróżowaniem właściciela. Ale nadal spełniał swoją funkcję i się nie pruł. Prawdopodobnie był to jeden z tych wojskowych materiałów, które się nie niszczą niezależnie od tego ile razy są wykorzystywane. Tylko ciekawe skąd ktoś na Desperacji ma takie przedmioty.
- Czas ruszać - zaczął i poprawił swój bagaż - Plan jest taki, że wpierw łapiemy młodego, bo dorosły na pewno nie odpuści jak będziemy mieli jego młode. Jak podasz potrójną dawkę, to i duży ogłupieje, chociaż nie zawsze. Gadzina potrafi być wyjątkowo zaparta. - po tych słowach wzruszył ramionami i poprawił torbę w pasie, w której miał prawdopodobnie środek nasenny.
Ruszył trzymając się cienia i co jakiś czas rozglądając się uważnie. Dookoła. Było nienaturalnie cicho, jakby w okolicy nie grasowała ani jedna mysz, czy wiatr nawet się nie odważył dmuchnąć.


Info:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Było to zaskakująco inne, ale przy okazji i miłe. Nie zbyt często można spotkać tu kogoś, kto faktycznie wykazuje chęci współpracy, a przy okazji nie chce poderżnąć Ci gardła, aby mieć jak najwięcej dla siebie. Chociaż nie wiedziała jakie do końca miał zamiary mężczyzna, to przynajmniej była spokojna, kiedy podczas snu nic jej nie zrobił. W końcu potrzebował pomocy, tak? Głupim pomysłem byłoby pozbyć się jej już teraz.
Jej drzemka minęła dość szybko, a wybudzenie jej nie było aż takie trudne, gdyż sen miała bardzo płytki i czujny. Nieraz przekonała go o tym, kiedy byle jaki szelest potrafił wybudzić ją ze snu. Szybko się podniosła, jak również szybko zaczesała palcami włosy, by nie wyglądały na potargane. Wzięła swoje rzeczy, pomagając również mężczyźnie przy noszeniu bagażu, jeśli tego akurat potrzebował - bo jeśli nie, nie będzie na siłę nic brać. Potaknęła głową na jego słowa, bo póki co tylko na tyle było ją stać. Zaspanie jeszcze przez chwilę dawało o sobie znać. Do momentu aż przeciągnęła się jak wyliniały kocur z cichym pomrukiem pod nosem. Odchrząknęła, aby nie mieć chrypy w głosie podczas mówienia, po czym skupiła się na wypowiadanych słowach przez mężczyznę.
- No dobra. Mogę robić nawet za rolę przynęty, czy coś - rzuciła w propozycji, ruszając za nim w dalszą drogę, również trzymając się cienia, tak samo jak obserwowała uważnie okolicę. Faktycznie było zaskakująco cicho, wręcz nienaturalnie cicho.
W zasadzie tego się spodziewała. Skoro on zajął się znajdowaniem ziół i takich tam, to ona powinna wykonać tą bardziej brudniejszą robotę. Sama się na to zgodziła, kiedy pozwoliła zdrzemnąć się na te parę godzin, aby z bardziej trzeźwym umysłem móc wypełnić dobrze powierzone jej zadanie. Tylko lekki niepokój ją obszedł, mając uczucie jakby ktoś specjalnie czekał na ich przybycie. Było tu zdecydowanie za cicho. A może właśnie zaczynała popadać w skrajność?
- Jak mam podać im ten środek nasenny? - spytała, bo jak dobrze było wiadomo, nie miała żadnej wiedzy odnośnie Farosów (przynajmniej nie takiej jak ten mężczyzna), a jedyne rozwiązanie jakie widziała, to przemoc. Chyba niesłuszne, skoro później będzie musiała zrobić tak, aby cały ten Faros się jej słuchał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Przyda się odwrócenie uwagi. Farosy rzadko są agresywne, a jedyny wyjątek to własnie matka z młodymi. Na pewno będzie bardzo ostrożna, więc jeśli chcesz zachować ją żywą, będzie trzeba od niej zacząć - skonstatował Dave, rozglądając się uważnie. Mówił w tonie prostej, kumpelskiej rozmowy, ale widać było, że nieustannie zachowuje czujność. W dodatku nie podnosił głosu, nasłuchując niebezpieczeństw i dbając też o to, by nie obwieszczać ich obecności wszystkim żywym istotom w promieniu kilometra. Jednym z ważnych elementów łowów był element zaskoczenia, który musieli jak najlepiej wykorzystać.
- To coś w rodzaju małej bomby dymnej - zaczął wyjaśniać mężczyzna. Dla przykładu wyjął z torby przy pasie jedną jasnofioletową kulkę rozmiaru piłki-skoczki. - Trzeba ją przebić paznokciem i rzucić przed zwierzę od strony głowy, tak żeby wciągnęło jak najwięcej dymu. Na młode wystarczy jedna, starszego to co najwyżej otumani. Będzie go trzeba potraktować ze trzema, zanim porządnie zaśnie. - Schował środek usypiający z powrotem, ostrożnie zasuwając zamek torby. - Uważaj, żeby nie ścisnąć kulki za mocno w dłoni, bo pęknie znienacka i sama padniesz. Mam sześć sztuk na dorosłą sztukę i dwie młode, więc możemy stracić co najwyżej jedną. A i tego wolałbym uniknąć, nie jest łatwo zdobyć takie cacko.
Szli i szli, a nic nie wydawało się chcieć im przeszkodzić. Raz tylko Dave zamarł nagle i przykleił się plecami do skalnej ściany, gestem nakłaniając Hemofilię do tego samego. Chwilę później nad ich głowami przemknęło sporych rozmiarów zwierzę, z daleka przypominające poszukiwanego przez nich gada. Gdy już znalazł się nieco dalej i mogli kontynuować podróż, mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się lekko.
Byli coraz bliżej.

Termin odpisu: 12.10 do północy

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach