Sukces z przekonania panny Sandford okazał się połowiczny, ale nie przeszkadzało mu to w niczym. Być może nie mogła przeprowadzić tego procesu samodzielnie, była jednak na tyle sprytna, by pogodzić członków zespołu czerpiącego z kilku dziedzin. Być może właśnie dlatego skierowanie się z tym problemem do niej nie było błędem, lecz szczęśliwym trafem. Dla dziewczyny ta sprawa stanowiła wyzwanie, którego z radością się podejmie, jeśli zdoła się wykazać w jego trakcie wiedzą i umiejętnościami. Widząc jej zaangażowanie w pomoc, Ivo uśmiechnął się do niej szeroko. Teraz już miał stuprocentową pewność, że przyszedł do właściwej osoby. Jeśli tylko zdoła zebrać innych inżynierów w tej sprawie, to dzięki wsparciu Coral na pewno dostanie to, czego chce.
Na jej drobny żart zareagował śmiechem. - Gdybym znał się na magii pewnie by mnie tu już nie było. Siedziałbym w Edenie i wygłaszał kazania czy co też anioły robią w wolnym czasie. - spoważniał i przestał się śmiać, chociaż kąciki jego ust nadal były uniesione w uśmiechu. - Szkoda, że nie dałoby się zamontować tego wzmocnienia tak, by było ono stałe... chociaż, może ci się uda wymyślić, proszę zastanów się nad tym jeszcze. - w tym momencie faktycznie z jego głosu można było wyczytać szczerą prośbę, co nie zdarzało mu się za często. - Dziękuję za twój czas i radę. Teraz muszę tylko przekonać kogoś z bioinżynierki, żeby zgodził się pomóc przy tym projekcie. Dam ci znać, jak mi poszło. Do zobaczenia, Coral.
To powiedziawszy, pożegnał ją uśmiechem i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Był naprawdę zadowolony z takiego obrotu spraw, bo szczerze nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie otrzyma odpowiedź i że inżynierka będzie chętna, żeby mu pomóc. Uśmiech spełzł z jego twarzy, gdy uświadomił sobie ile jeszcze miał do zrobienia, ale zadowolenie pozostało.

[ztx2]