Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Nie przeprowadza tu się sekcji zwłok czy nawet przesłuchań czy tortur jest to laboratorium czysto technologiczne do którego Naven przeniósł się już dawno od kiedy dostał się w o wosjka. Przeprowadza tu aktualizacje kombinezonu, naprawy jego czy ulepszanie.
To pomieszczenie wypełnione jest masą komputerów które stoją na białych blatach szafek. Na środku tego przybytku znajduje się stół, biały jak każdy inny element tego laboratorium. Gdzieś między półkami wciśnięta została kołyska która służy do serwisowania kombinezonu. Siada się na niej i podpina do niej poprzez neuroprzekaźnik na kręgosłupie. Nie jest to obskurne pomieszczenie a bardziej zadbane i sterylne. Daje się w nim słyszeć głos adiutantki Navena która to informuje go, rozmawia i takie inne.

____________________________________________________________________

Dzień jak co dzień, Naven nie mając nic do roboty pracował w swoim laboratorium, które to stawało się nie raz jego drugim domem. Wprowadzał dane na komputerze obok kołyski w celu ponownej kalibracji kombinezonu jak i sprawdzeniu technicznym jego.
-Kołyska gotowa do użytku, życzy sobie Pan coś jeszcze?
Odezwał się komputerowo zmodyfikowany kobiecy głos w pomieszczeniu, to była jego asystentka, która poprzez podłączenie do centralnego serwera laboratorium sterowała poniekąd jego przybytkiem.
-Kończę obliczanie, szykuj ustawienia dla niskich i średnich warstw kombinezonu, chcę coś sprawdzić.
Widać było jak na monitorach komputerów pojawiają się nie znane ciągi liczb i komend.
Naven zdjął koszulkę i zaczął przymierzać się do usiedzenia swojego tyłka na kołysce. Po chwili usiadł na niej i oparł się wygodnie. Delikatnie mrowienie w okolicach kręgosłupa sugerowało, że podpiął się i teraz czas na sprawdzanie.
-Daj mi obraz na wyniki.
Ekran monitora powędrował przed jego oczy na specjalnym wysięgniku ponieważ Naven siedział nieruchomo na kołysce aby wyniki były jak najbardziej dokładne, tylko swoim głosem sterował co i jak.
-Hmm... widzę, że w średniej warstwie następują jakieś zakłócenia, daj mi obraz na nie.
Ekran zaczął graficznie pokazywać to co chciał, widział, że jeden nano robot chyba jest uszkodzony lub miał problemy z pobieraniem energii.
-Wymień go lub napraw, pokarz mi resztę obliczeń jak i stan techniczny warstw jak Ci wcześniej mówiłem.
Zwykła kontrola techniczna ale cóż, lepiej posprawdzać o na spokojnie niż potem pójść i żeby w boju coś miało się popsuć a tego by nie chciał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dzień chyba nie mógł być jeszcze bardziej męczący. Od samego rana chodziła nabuzowana, a spowodowane było to tym, że wstała lewą nogą. Już wielu żołnierzy odczuło dzisiaj jej zły humor, a wyglądało na to, że był to tylko początek. Bez ceregieli weszła do laboratorium. Z tego co się orientowała "należało" do jednego z wojskowych eliminatorów. No cóż do końca to wszystko nie było ich, ale co tam. Zwolniła znajdując się w środku. Rozejrzała się powoli, a na jej twarzy znajdował się jak zwykle uśmiech. Nawet nie przypominała tej chodzącej bomby, która lada chwila mogła wybuchnąć.
Dopiero po dłuższej chwili zauważyła mężczyznę i spokojnie podeszła do niego przyglądając się jego zajęciu.
- Witam - rzekła szorstko spoglądając na niego, jednak unikała kontaktu wzrokowego. Nigdy tego nie lubiła, a utrzymywała go tylko podczas jakichś przesłuchań albo jeżeli żołnierzom zdarzało się coś odwalić. No, ale już mniejsza o to. Bo nie o to się tu teraz rozchodzi.
- Z tego co widzę kontrola techniczna. Wszystko pracuje tak jak powinno? - spytała choć nie specjalnie ją to interesowało. Powoli wyprostowała się czekając na odpowiedź z jego strony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Analizował dane dość długo, sporo było nieprawidłowości w odczytach kombinezonu ale cóż. Dawno nie sprawdzał jego stanu technicznego więc chciał teraz wszystko zrobić tak aby działało długo i bez awaryjnie. Na ekranie co rusz pojawiały się nowe dane i komunikaty z napraw. Cóż, trwa to dość długo a czas miał. Siedział tak bez ruchu, powoli bolała go głowa od tego wszystkie, wolał by teraz pospać lub porozmawiać z jakąś damą.
Jednak, będąc skupiony na tym co robił, nie usłyszał jak ktoś wchodził do środka. Co rusz ktoś wpadał aby dojrzeć co robi. Wiedział, że nie jest to do końca jego własność, ale póki mógł robić co chce w nim to robił. Większość danych przechowywanych jest na wojskowych serwerach a część na jego prywatnych w końcu, plan nano kombinezonu który stworzył jest czymś co nie powinno wpaść w nie powołane ręce. Jednak z tej zadumy wyrwał go damski głos.
-Witam witam.
Opowiedział na jej przywitanie, oczywiście nie omieszkał przelecieć jej wzrokiem z góry na dół, w końcu jest to dziewczyna a dziewczynki to on lubił i miał do nich słabość. Chyba dziewczę wpadło o tak o bez powodu może z wszech obecnej nudy albo z ciekawości. Kiedy go spytała na temat kontroli, spojrzał na nią. Nie chciała nawiązać kontaktu wzrokowego, cóż, on się wcale nie obraża może ma ku temu jakiś powód?
-Kontrola techniczna to mało powiedziane.-zaśmiał się-Nie sprawdzałem tego ustrojstwa od paru tygodni, rzekłbym, że jest to bardziej serwis.
Usłyszeć się dało dźwięk w pomieszczeniu jego elektronicznej asystentki, która zakomunikowała mu, że kombinezon został naprawiony i jest gotowy do użytku. Naven odpiął się od kołyski, rozprostował plecy i zaraz usiadł przy komputerze, nie chciał ignorować dziewczyny i miał na to rozwiązanie, obrócił się w jej stronę razem z monitorem który znajdował się na wysięgniku. Teraz miał pogląd na nią i na dane.
-Mam problemy z nano robotami w średnich i niskich warstwach kombinezonu, dawno nie sprawdzane zaczęły się gubić i źle przetwarzać odczyty. Czeka mnie długo i sporo pracy.
Stukał po ekranie palcami, podniósł wzrok znad ekranu i spojrzał na nią:
-Co Panienkę do tego miejsca sprowadza jeśli można wiedzieć?
Powiedział przyjacielskim tonem głosu bo nie wyglądała na urzędasa chociaż wyczuwał od niej lekką aurę posiadania władzy nad czymś, lub kimś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Lucy spokojnie zauważyła, że ów mężczyzna bardzo jest pochłonięty swoją pracą. Fakt nie lubiła być ignorowana, ale ceniła ludzi, którzy starali się robić wszystko na miarę swoich możliwości, ale i tak zawsze twierdziła, że to za mało. No cóż taka już była. Czasem uważała, że wdawała się w ojca, a wtedy jej humor był znacznie gorszy niż teraz.
Mimo to udawała profesjonalnie. No i wreszcie ją zauważył. Chwała Bogu. Kto wie, co mogłoby się stać gdyby tego nie zrobił. Marny byłby jego los, oh bardzo marny. Ukradkiem zauważyła, że przeleciał ją wzrokiem od góry do dołu. Ludzie zazwyczaj robili tak z innymi, a szczególnie jeżeli były to osoby płci przeciwnej. Mimo to nienawidziła, gdy mężczyźni tak na nią patrzeli. Przyprawiało ją to o ciarki, a gdy posuwali się o krok za daleko ... No cóż sztuka kastracji jest wyjątkowo prosta. Nawet nie potrzeba dużo treningu, a szczególnie wtedy, jeżeli chce się sprawić komuś ból.
- Ahh chyba, że tak. Rozumiem. No, ale ważne, że w ogóle się za to zabrałeś - odparła z wyraźną ulgą. Nie miała ochoty na kolejne informacje o tym, że znów ktoś o czymś zapomniał. Ci nowi żołnierze chyba nie zdawali sobie sprawy gdzie chcą pracować. Większość z nich nadawałaby się na pokarm dla wymordowanych. No cóż ciężko było z początku o dobrych żołnierzy, ale kilka lat musztry i jakoś to będzie.
Pokusiła się o krótkie nawiązanie kontaktu wzrokowego. Po chwili jednak przerwała to i wróciła do rozmowy.
- Jeżeli potrzebna by była jakakolwiek pomoc to postaram się przysłać tu jednego z tych gamoni, którzy nie mają co robić. I wątpię by odmówili - powiedziała spokojnie wyjmując z kieszeni telefon i wystukując coś na nim. Następnie schowała go z powrotem.
- Panienkę? Z wyglądu może i tak, ale charakterem bliżej mi do mężczyzny, choć patrząc na niektórych wojskowych to byłaby kwestia sporna - powiedziała w miarę spokojnie.
- Postanowiłam zrobić małą "inspekcję". Jak do tej pory wypadłeś najlepiej. Mógłbyś dawać przykład tym ciamajdom. Nic nie robią tylko się opierdalają - w jej głosie słychać było spokój, ale dalej brzmiała szorstko. Maskowanie z chwili na chwile stawało się coraz trudniejsze. Oby nie powiedział czegoś głupiego, ponieważ skończyłoby się to naprawdę źle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Brew mu się uniosła kiedy usłyszał "ciamajdom", chyba ktoś tu ma za dużo swobody, chyba kogoś tu trzeba sprostować. Druga brew mu się uniosła kiedy usłyszał "opierdalają", no nie, znowu, jakiś cholerny dowódca czy inny cieć który będzie obrażał prawilnych żołnierzy. Krew powoli zaczęła mu się gotować, ale póki co był spokojny.
Należał ogólnie do spokojnych ludzi, zimna krew itp. jednak kusiło go teraz trochę popyskować i po cwaniakować. Kochał, po prostu miał to w genach. Jeszcze ta gadka o tej kontroli, za przeproszeniem co ona mogła wiedzieć o nano robotach? zna ich strukturę, sposób wytwarzania? albo chociaż jaki język stosuje się przy ich programowaniu? No chyba nie. I tak, zacznie się teraz powoli burda, do tego on nie potrzebuje pomocników, sam sobie doskonale daje rade w końcu ma asystenta.
-Hmm.. fakt, ostatnio kogoś prosił do pomocy, może to Ty jesteś? Trzeba pozmywać podłogę.
Pokazał palcem lekko zabrudzoną nawierzchnię. Cóż, chodzi się tu w normalnych butach a nie w sterylnie czystych, chociaż wygląd pomieszczenia na to nie wskazywał.
-Jesteś z kontroli? To świetnie, brakuje mi paru nano przekaźników oraz rezystorów omega.-zaczął stukać palcem w ekran jakby coś miał wyliczać.-Nie wspominając o nowych narzędziach precyzyjnych jak i przydało by się wymienić układ produkcji Delta w maszynie do naświetlania promieniami hexta.
No to Ciekawe czy Pani kontrolerka się wpieni, bo naprawdę, nie słyszał o kimś kto jest lepszy od niego w nano technologi w Wojsku jak i posiadał tak rozległą wiedzę na jej temat. Był mistrzem, specem, doktorem a zwieńczeniem jego badań była owy nano kombinezon który nosił na sobie. Ciekawe jak Pani która, właśnie chyba obraża jego kolegów po fachu się zachowa, nie lubił jak ktoś się rządzi i automatycznie czasami odpalał mu się tryb cwaniakowania i pokazywania ludziom jakimi są idiotami. Na koniec, odkręcił monitor w jej stronę, w końcu Pani kontrolerka powinna znać się trochę na czymś. Na monitorze widniał długi szereg liczb i nazw który wskazywać mógłby jakąś poprawkę do nano robota jednak to nie było to a napisany językiem programowania nano robotów przepis na zupę pomidorową.
-Ostatnio tak myślę, czy czegoś tu nie dodać.
Miał przy tym pokerową twarz, nie ujawniał swojego podstępu jaki chciał na niej zastosować, czekał aż odwróci się może na pięcie i całą czerwona opuści pomieszczenie, chociaż tego bardzo nie chciałby jednak cóż, to wzięło górę nad nim, musiał po cwaniakować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Za dużo swobody? Niech się cieszy, że ona nie potrafi czytać w myślach. Tylko by siebie jeszcze bardziej pogrążył. Jakby już tego nie zrobił.
Cieć? Nie jej winą było, że większość nowych nie potrafiła nawet porządnie walczyć. Nie po to poświęciła część swojego i tak krótkiego życia na treningi, które zresztą stały się codziennością, żeby teraz jakieś chuchra mówiły jej jak ma kogo traktować. I tak uważała, że jej zachowanie było nad wyraz normalne. Czemu? Tajemnica rodzinna.
Nigdy nie twierdziła, że się na tym zna. Nigdy nie powiedziała, że jest w tym dobra. Ale skoro postanowił zrobić sobie w niej wroga to proszę bardzo. Droga wolna, ale nie wyjdzie mu to na dobre. Gdyby nie obchodziły jej sprawy wojska prawdopodobnie w tym momencie skontaktowałaby się z braciszkiem o niesubordynacji owego pana. Nie należała jednak do tych, które w każdej sytuacji potrzebują pomocy innych. Ona pokaże mu co to znaczy piekło. Niech nie myśli, że może sobie z nią pogrywać.
- Skoro tak ci przeszkadza brud na podłodze dlaczego nie użyjesz do tego swojego niewyparzonego języka? Przynajmniej ta gęba miałaby jakieś ważne zajęcie, a nie pyskowanie jak jakiś małolat, który nie wie z kim ma czelność rozmawiać - odparła, a wyraz jej twarzy nie zmieniał się. Dalej było widać na nim promienny uśmiech. Powoli poprawiła włosy, które opadły jej na twarz.
- Z kontroli? Błagam cię, chyba nie myślałeś, że jestem jedną z nich? - zapytała z wyraźnie wyczuwalną ironią. Dalszej części jego wypowiedzi nie skomentowała. Może i nie miała praktycznie żadnej wiedzy o nano technologi, ale to nie znaczy, że może czuć się nie wiadomo kim. Żal jej było tego chłopaczka. Widać było, że używał małej części szarych komórek i to wyłącznie do tych jego nano pierdół.
Obraża kolegów po fachu? Jak żołnierz był dobry to nigdy się nie zdarzało aby potraktowała go źle. Zresztą mowa tu o tych nowych, a jedno z drugim niestety ma mało wspólnego.
Niech lepiej wyłączy ten tryb, bo przy niej mu to nie ujdzie płazem. Sam chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak wielkim idiotą był. No, ale cóż. Spotkała się dwójka ludzi z wielkim ego, to co się dziwić, że ta rozmowa wyglądała jak wyglądała?
Spojrzała na monitor.
- Wiesz co by się tutaj przydało? - było to rzecz jasna pytanie retoryczne. - Uruchomienie czegoś, co nazywamy mózgiem o ile takie coś posiadasz. Bo wnosząc po twoim dziecinnym zachowaniu i twierdzeniu jaka to ja jestem tępa nie można tego inaczej określić. Przepraszam, że nie należę do tych pustych panienek, które dają dupy na lewo i prawo, ponieważ widzę, że takie właśnie preferujesz. Myślisz, że możesz zachowywać się niczym osoba z wyższych sfer kiedy tak nie jest? Otóż nie, nie możesz. Chyba jesteś świadom konsekwencji, które można by teraz wyciągnąć? No chyba, że jesteś na tyle głupią istotą, że nie - Opuści pokój cała czerwona? To chyba nie o niej. Wojna dopiero się rozpoczęła. Ciekawe co zrobi teraz. Pociągnie to dalej czy odpuści?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

O proszę, damulka się uraziła, jak mu przykro, ale teraz wszystko będzie brał dosłownie, bez żadnych ceregieli czy jakiś innych sytuacji. On nie chciał wojny, przyszła, mówi kontrola to co ma robić? Patrzeć się jak przestraszony królik?
-Cóż jeśli chcesz  go zobaczyć.-oparł się, spojrzał na stolik na środku sali.-Przenieś obraz holograficzny na stół oraz przekieruj roboty w okolicy mózgu.
Patrzył jak powoli otwierał się obraz, tak właśnie nano roboty zaczęły drążyć jego mózg, każda szczelina, każdy nerw był przez nie oblegany. Na hologramie pojawił się jego mózg, uszczypnął się aby zobaczyć czy obraz nie ma poślizgu. Zobaczył jak w jednej sferze wyraźnie widać poruszenie. Tak to był ośrodek bólu.
Wstał, podszedł i zaczął przyglądać się niemu, wziął po drodze długopis który o dziwo znajdował się w tym pomieszczeniu naszpikowanym elektroniką. Splótł dłonie, spojrzał mądrze na obraz.
-Chyba jest w porządku, sprawdź parametry odpowiedzialne za szare komórki jak i ich ilość.
Wyglądał całkiem poważnie, komputer przeliczał i wił się w obliczeniach żeby po chwili wypowiedzieć wynik.
-Wszystkie parametry w normie, ilość szarych komórek w normie, coś sobie jeszcze Pan życzy?
Odezwał się głos w pokoju, który wskazywał na jego asystenta. Był on nie zastąpiony, rzadko się mylił, nigdy nie podważał jego teorii oraz nie gadał głupot czy pyskował.
-Wyłącz.
Opowiedział, komputer zgasił obraz z hologramu. Naven poszukał swojej koszulki, założył ją na siebie i oprał stolik na którym wcześniej wyświetlany był obraz. Spoglądał na nią.
-Wątpię aby był idiotą, komputer zaprzecza takim pogłoską?
Wziął głęboki oddech bo chyba ktoś tu zaczyna gadać jak on, no cóż, jeśli czuję się urażona to słusznie, bo tak miało być i co? Ciekawe jakie konsekwencje wyciągnie? Niech leci na skargę do szefa, wątpił aby ten gbur osobiście się pofatygował aby tu przyjść i z nim pogadać. Tak by to nic nie dało bo Nav wie swoje i koniec.
-Wiesz czemu wolę takie laski? Bo mniej gadają i nie pyskują jak małe dziewczynki.
Puścił jej oczko, tak aby ona stała się bardziej zdenerwowała, no po prostu czekał aż zacznie tupać nóżkami w złości i poleci na skargę, jedynie dostanie karną misję.
Trochę się zdziwił na temat tego, że nie jest kontrolerką.
-Ale to jest budynek rządowy, szczerze pierwszy raz widzę Cię tu i wyjeżdżasz z kontrolą, chciałem przedstawić Ci moją pracę ale cóż.
Po co przyłazi? popsuć coś? a może pobawić się jak w szkole odczynnikami i zobaczyć jak fajnie spala się siarka. No błagam, Nav jest bezpośredni, jeśli ktoś mówi kontrola to znaczy, że jest kontrola i koniec, tak się nauczył, pracuje w budynku rządowym do cholery. Spojrzał na nią i z lekkim uśmieszkiem na ustach musiał to powiedzieć.
-A co? zgubiłaś się dziecinko? pójdziesz poskarżyć się tatusiowi? ojo-zaczął dla zabawy szlochać-Może Ci pomogę? Wytycz trasę dla niej do przedszkola.
Komputer odezwał się, miał ochotę uspokoić Navena ale cóż, on podlega pod niego i jego rozkaz jest dla niego permanentny. Po chwili na ekranie monitora zaczęła pojawiać się trasa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A jej będzie jeszcze bardziej przykro jak da mu nauczkę. Chłopczyk myśli, że co? Na za dużo sobie pozwala, a więc ona też sobie zacznie pozwalać, ale wtedy będzie bardzo niemiło.
- Wybacz, ale nie mam zamiaru oglądać twojej głupoty - powiedziała, a uśmiech na jej twarzy poszerzył się. Ona była nad wyraz spokojna. Nauczyła się kiedyś pewnej rzeczy, wroga najłatwiej zdenerwować stoickim spokojem.
Nie podeszła do tego stolika. Stała w miejscu i przyglądała się co on ma zamiar jeszcze odwalić. Ciekawiło ją co próbuje jej udowodnić tym spokojem, że nie jest idiotą? Bo tak właśnie myślała o nim w tym momencie. No, ale cóż widać niektórzy musieli nauczyć się używania szarych komórek. Gdy pojawił się hologram o mało co się nie roześmiała. To się robiło komiczne. I jeszcze ta jego poważna mina przy sprawdzaniu parametrów i ilości szarych komórek. Mimowolnie zaśmiała się, ale na tyle cicho żeby on tego nie usłyszał. No niestety miała dziwne poczucie humoru. Zawsze śmieszyła ją ludzka głupota. Czy było to dziwne?
Jego asystent wydawał się kilkanaście razy poważniejszy i kulturalniejszy od swojego pana. Chociaż to w tym laboratorium było w miarę dobre.
Przy okazji wreszcie założył na siebie koszulkę. Jakoś nie specjalnie podoba jej się oglądanie półnagich mężczyzn. Odwróciła wzrok kiedy na nią spojrzał.
- Wątpić to ja zaczynam w ciebie. Ty jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz? - zapytała całkiem poważnie. Nie czuła się urażona ani odrobinę. To nie tak, że zaczynała mówić jak on. Po prostu podczas "kłótni" uruchamiała się w niej ta złośliwa cząstka, która wygasała - i to nie do końca przy zakończeniu dyskusji.
Co do konsekwencji - o to już niech się nie boi. Na skargę do szefa nie musi lecieć. Ma swoje sposoby, aby nauczyć takich jak on pokory. Kilku już się o tym przekonało.
- Laska to ci będzie potrzebna jak będziesz staruchem z garbem - prychnęła. - Ah, no przecież! Zapomniałam, że należysz do grona tych niewyżytych seksualnie świń - zaczęła. - Małe, pyskate dziewczynki? Jakoś wolę być taka, a nie jak te idiotki, które nie potrafią cenić własnego ciała i oddają je wam - wyrzuciła pogardliwym głosem patrząc na niego z politowaniem. Potem jeszcze to oczko. Myślała, że zaraz wywali się przez tą jego głupotę. On myślał, że to ją zdenerwuje? Serio? Błagam!
- Budynek rządowy - to racja. Wiesz na nieszczęście ja ciebie też widzę pierwszy raz - dalej nie odpowiedziała. Niech zabłyśnie! Ciekawe co teraz powie? Humor wyjątkowo jej się poprawił. No cóż głupota ludzka nie zna granic jak to powiedział kiedyś pewien uczony.
Jego los był skończony wraz z wypowiedzeniem drugiego "pytania". Każdy przy zdrowych zmysłach wiedział, że przy niej należy unikać wszelkich rozmów o ojcach.
- Coś powiedział? - zapytała pozornie miłym tonem podchodząc do niego. - Odszczekaj to.
Była podirytowana. Nie zamierzała mu się teraz z tego spowiadać, ale nie miał żadnego prawa poruszać tej sprawy tu i teraz. To jest cios poniżej pasa. Dlaczego nie lubiła o tym rozmawiać? Bo człowiek, którego zwykła nazywać ojcem zniszczył jej życie? Przez niego nie mogła być normalną dziewczyną, a więc niech nikt się nie dziwi, że jest taka chamska w stosunku do ludzi, a szczególnie do mężczyzn. Oczywiście są wyjątki. Bynajmniej on nie był jednym z nich.
- A co brakuje ci tam przyjaciół, że chcesz abym ci do niego towarzyszyła? Jaka szkoda - powiedziała chamskim tonem spoglądając mu w oczy. Widać w nich było zarówno spokój, jak i agresję. Właśnie wywołał wilka z lasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Hmm.. Lekko zadarł nosa, udało mu się, w jej oczach oprócz opanowania i spokoju było widać agresję, nie chciał stać twarzą w twarz z nią, jednak wyglądała tak słodko. Sam wiele nie czekał, chyba czas na konfrontację wzrokową, spojrzał w jej oczka swymi czerwonymi ślepiami. Nie był zarażony czy coś, po prostu odkąd ma na sobie nano kombinezon oczy zmieniły swoją barwę. Mało ludzi zwraca na to uwagę, jednak jest to jego cecha indywidualna i nikt temu nie ma prawa zaprzeczyć.
-Hm. non stop wyjeżdżasz z tym idiotą, znasz może jakieś inne określenie?
Zapytał pogardliwie, bo szczerze i tak wisiało mu to, niech sobie nawet go nazywa kretynem, głupcem, landrynkiem jemu to rybka. Znał swoją wartość i wiedział, że ona jedynie co może mu pogrozić paluszkiem.
A że, z niego chłopak jest bezpośredni to i powiedział.
-Wiesz, może i jestem nie wyżyty jak mówisz jednak -zaśmiał się-Żadnych reklamacji nie miałem do tej pory a jedynie rekomendacje.
Uśmiechnął się w trochę tak zboczony sposób. Powoli chęć cwaniakowania i pyskowania w nim mijały, osiągnął co chciał teraz widząc, że ma przed sobą kobietę co innego w niego wstępuje, cóż taka natura. Lubił przebywać z kobietami sam na sam, jednak chyba nic z tego nie będzie bo ona bardziej chciała by go zabić niż "wykorzystać".
-Hmm? Serio? Nie widziałaś plakietki przed drzwiami?-zdziwił się trochę-Naven Windwalker, do usług.
Skinął delikatnie głową, jednak ręki nie miał zamiaru poddawać, w końcu to nie wypada. Oparł się o stół, i patrzył na nią, bo co innego mu zostało. Pewnie pójdzie na skargę do szefa i ten znów przyjdzie, zacznie się na niego się wydzierać oraz pobiją się jak to zawsze. Ale tak już jest jak 2 niewyżytych samców chce dominować jednak z jednej strony to nawet lepiej.
Z tym odszczeknięciem, no normalnie się prosiło, wyjdzie na idiotę, cóż nie pierwszy raz.
-Hau.
Szczeknął jak piesek, wiedział, że się to źle skończy, a niech da sobie upust agresji, niech zobaczy jak zacznie tupać nóżkami ze wściekłości, chciał to widzieć. Ale nie zmienia to faktu, że na tą niską złośnicę zaczął mieć ochotę, cóż jest tylko facetem.
Jednakże, przybliżył swoje usta do jej ucha i wyszeptał po cichu.
-Wiesz, jeśli chcesz to możemy pójść, ale nie koniecznie do przedszkola.
Zabrzmiał jak rasowy zboczeniec, chociaż spływało po nim to bo żądza jak zawsze bierze górę nad nim, kiedy przebywa z dziewczyną sam na sam w jednym pomieszczeniu gdzie nikt nie wejdzie oraz nikt nie przeszkodzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Słodkie to mogą być cukierki, bynajmniej ona byłaby wyjątkowo gorzkim wyjątkiem. I zapewne stanęła by w gardle osobie, która spróbowałaby jej. Jego wzrok wywoływał w niej ogromne obrzydzenie. Takie samo, jakie wywoływali w niej w ogóle mężczyźni. Przez chwile zastanawiała się, czy te oczy nie zabrały mu przypadkiem trochę ilorazu inteligencji.
- Tłuk, półgłówek, zboczeniec, tępak... - zaczęła wymieniać po kolei różnego rodzaju przezwiska. Wprawdzie było ich naprawdę wiele, ale postanowiła, że oszczędzi jego małemu móżdżkowi wysłuchiwania tego. Patrzcie jaka dobroduszna się zrobiła!
- Więc jest tak jak myślałam. Jesteś typowym dziwkarzem, który dostał się do wojska tylko ze względu na ten strój, bo widać, że gdyby nie to, to mógłbyś robić za sprzątaczkę w Desperacji - jego śmiech był jeszcze bardziej odrażający od niego samego. A potem jeszcze ten zboczony uśmiech. Ona naprawdę miała już stąd ochotę wyjść, ale dopóki nie wygra, nie zamierza tego zrobić. To by zniszczyło jej wizerunek i co wtedy?
No więc właśnie. Ciekawe jak długo potrwa ta kłótnia, o ile tak można było to nazwać. W tej chwili odczuwała wrażenie, że on po prostu chciał ją swoim idiotycznym zachowaniem sprowokować.
Gdy "przedstawił się" odwróciła głowę i nic nie odpowiedziała. Nie zamierzała dawać mu tej satysfakcji. Nie teraz, kiedy wyczuwała, że coś się święci. Odsunęła się od niego dwa kroki w tył.
Nie będzie szła do szefa, w każdym razie nie teraz. Najpierw skończy to, co ma do skończenia.
W momencie, w którym zaszczekał zdzieliła go w twarz. Nie było to wprawdzie z całej siły, ale nie można było też powiedzieć, że było to słabe uderzenie.
Niską złośnice? Gdyby to usłyszała przywaliłaby mu drugi raz. Niech nie zapomina, że ta "niska złośnica" jest generałem. O ile ten tępak w ogóle to wiedział.
- Ty naprawdę jesteś skończonym zboczeńcem - odparła odwracając się i idąc kilka kroków w przód, w stronę wyjścia. Nie zamierzała jednak wychodzić. Najpierw on przegra z kretesem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Uderzyła go, ten nie wzruszony, spojrzał na nią. Oj czyżby stalowe nerwy puściły? Przypływ gniewu dał swoje ujście? Nie czuł zbytnio "liścia" którego sprzedała mu ona, zresztą kim ona jest? przychodzi, pyskuje, wywala z kontrolą. Trochę tu mu coś śmierdziało, nie wypowiedziała mu nawet swojego imienia. A może jest szpiegiem? Już mniej uśmiechnięty a trochę poważniejszy, spojrzał na nią jak chciała wyjść. Właśnie chciała.
-Zamknij wszystkie drzwi.
Prosta komenda do jego asystenta poskutkowała zamknięciem na amen całego pomieszczenia, tylko on miał tu moc aby otworzyć drzwi, jednak nie miał najmniejszego zamiaru otwierać do póki nie wyjaśni się tu parę spraw.
-Najpierw, to sobie po rozmawiamy.
Sunął w jej stronę stołek do siedzenia, było ich parę w laboratorium jednak nie czas na to. W tym pomieszczeniu znajdywało się zbyt dużo ważnych informacji, które mogły by być wykorzystane przeciwko jemu jak i wojsku.
-Twoje Imię i Nazwisko.
Powiedział, surowym i groźnym głosem, jeszcze nie wie, że przez głupie nie powiedzenie imienia została przez niego zaklasyfikowana jako szpieg. Jakby miał jej dane, asystent szybko przetworzył by je i mógłby stwierdzić kim ona jest, czy może tu przebywać czy nie czy jest wiarygodna czy nie.
Póki co był spokojny, wstrzymywała się przed użyciem nano suita jednak jeśli zacznie się robić za gorąco w parę sekund pokryje się przyjemnymi elementami kombinezonu. Nie chciał go używać, wolał by zrobić wszystko pokojowo. Na jego twarzy widać było grymas pewności siebie jak i tego, że nie żartuje.
-Radzę zdradzić swoje dane.
Bał się o wyciek informacji jak już mówiłem wcześniej, bo jeśli ktoś by zdobył plany kombinezonu to mogło by się skończyć tragicznie. Szczerze, nic osobiście do niej nie miał, oprócz tego, że zachowuje się jak generałek jednak jeśli chodzi o wyciek informacji to nie da sobie w kaszę dmuchać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach