Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 30.12.17 16:32  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Helvete - warknął, widząc jak ściana z płyt, bardzo podobna do tych podłogowych, unosi się przed nim, blokując jego strzały. No ale czego on się spodziewał? To pieprzony anioł, oczywiście że za pomocą mocy kompletnie odwróci bieg zdarzeń. Przyjrzał się szybko przeszkodzie, szukając jej słabych punktów. Rozciągała się od podłogi do sufitu, od ściany do barierek. Nie dało się obejść jej z żadnej strony... przynajmniej na piechotę. W głowie elimnatora zaświtał jednak pewien pomysł. Podbiegł do balustrady oddzielającej tę alejkę od innych, przy okazji chowając broń do kabury. Wychylił się przez nią, próbując ocenić grubość ściany. Pół metra, idealnie. Niewiele więcej i mogłyby być problemy z wykonaniem planu w odpowiednim tempie.
Ujął mocno w dłonie poręcz, biegnącą nad szklaną ścianką i szybkim ruchem przerzucił nad nią swoje ciało, kończąc po drugiej stronie, pod nogami nie mając nic poza trzema piętrami powietrza. Zacisnął zęby, żeby nie wydawać żadnych odgłosów, po czym sprawnie za pomocą samych rąk zaczął posuwać się w bok. Dystans, który miał do przebycia nie był olbrzymi, lecz praca, którą musiał włożyć, by przezwyciężyć grawitację, była znaczna. dokładnie 7,24 kJ na samo utrzymanie się. Gdy tylko znalazł się po odpowiedniej stronie, podźwignął się na rękach i przeszedł na drugą stronę. Nie czekał aż Oszalały Anioł odkryje jego fortel, tylko zaatakował, aktywując rękawice przed pierwszym ciosem. Jeśli Hex nie zauważy jego obecności, pierwszy cios idzie w potylicę, a następny od dołu na twarz. Jeśli Hex się do niego odwróci, prawym sierpowym rozproszyłby jego uwagę od lewego haka, który leciał na spotkanie jego twarzy.

rękawice STRIKE - użycie (1/3)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 18:07  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Biegła za nim dobrze przewidując to co mogło się stać. Ivo wyszedł na przeciw i Hex się zatrzymał w końcu. Sama się zatrzymała nieopodal niego w odpowiedzi by w niego nie wpaść czasem. Przyjęła pozycję bojową i widząc jak między nimi a Eliminatorem wyrosła nagle gruba trzy metrowa ściana aż rozdziawiła usta lekko. "No to pięknie.. ale przy najmniej przestał uciekać.." przeszło jej przez myśl gdy zobaczyła jak ten zaczyna się w nią wpatrywać. To spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego, ba sposób w jaki się ustawił i sam fakt że potrafił 'stworzyć' ścianę tak o nie stawiało jej w korzystnej pozycji. Aktywowała artefakt i już miała sięgnąć po broń kiedy z podłogi wystrzeliły betonowe ramiona. Instynktownie odskoczyła w tył, dosłownie w ostatniej chwili. Gdyby nie bransolety mogłaby nie zdążyć. Widząc jednak jak cztery kamienne cele ruszają w jej stronę, od razy przyspieszyła biegu. Starając się robić uniki i zwody. "On je steruje myślami?!" przeszło jej przez myśl nie tracąc ramion z oczu, wyjęła kunaia z kabury mocno zaciskając dłoń na jego rękojeści. "Stała konstrukcja.. więc można ją zniszczyć.." przemknęło jej przez myśl i szybko zawróciła odbijając się dłońmi od jednej z witryn i zmieniając kierunek biegu, musiała grać na czas żeby go trochę osłabić. Taka moc musiała pochłaniać sporo energii.

Artefakt: Bransolety 1/3
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 18:55  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Wszystko wyglądało tak pysznie. Kobieta uskakiwała przed atakami, pozwalając Hexowi powoli się do niej zbliżyć. Taki był zamysł. Nie będzie w stanie uskakiwać przed łącznie pięcioma źródłami ataków, prawda?
Ale nie spodziewał się, by człowiek jakiego zostawił po drugiej stronie muru był na tyle zdeterminowany by próbować przejść do niego po barierce. Nie docenił go, za co oberwał solidnym ciosem w potylicę. Siła uderzenia była na tyle duża że aż go odchyliło w stronę w jaką ten cios go popchnął, na chwilę powodując, że ramiona przestały ścigać białowłosą i "zlały" się z podłożem.
Hex, korzystając z dodatkowego pędu, wykonał przewrót w stronę gdzie pierwszy cios go pchnął, chwytając się dłonią za uderzone miejsce z charczącym w gardle jękiem bólu. Cholera, to bolało!
Krew przez to niemal uderzyła mu do głowy w przenośni i dosłownie, lecz działający środek usypiający sprawił, że przez dłuższy moment został w pozycji przykucniętej, trzymając uderzone miejsce. Nie reagował, nie atakował.
Gdy jednak jedno z nich się zbliżyło, by zadać jeden z kolejnych ataków, Hex oparł obie dłonie o podłoże i "wyrwał" z niego dwa, podłużne fragmenty betonu, jakie wyglądałm przypominały coś w stylu kiji baseballowych. Wyrwał to z gruntu, zostawiając trwały ślad, gdyż nie wykreował wystarczająco wiele by móc je "wyciągnąć" zeń bez robienia zbyt dużego brudu. Wciąż jednak pomagał sobie w tym mocą, więc był w stanie to unieść. Wykonał szybki obrót z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, chcąc odepchnąć dwójkę napastników dzięki pomocy tych "maczug", bo tak można je w sumie określić. Spod pół-przymkniętych, złotych oczu wodził wzrokiem od jednego do drugiego, oblizując kącik warg.
- Czy to wszystko było potrzebne? - Ściągną brwi, sycząc cicho z bólu po raz kolejny. Wizja wydawała mu się rozmazywać, lecz potrafił jako tako określić, gdzie się znajdowali. - Wszystko to dlatego, że obiłem mordę dzieciakowi, jakiego powinniście tak samo łapać jak mnie? - Spytał z niekrytą boleścią w głosie, kiwając się na boki, acz wciąż mierząc maczugą w prawej dłoni od mężczyzny do kobiety. Jeśli byli uważni, mogli dostrzec że drogi ucieczki z obrębu miejsca gdzie są zostają powoli zamykane przez kolejną, powstającą ścianę za plecami Sai, przez co byli powoli zamykani na małej "arenie". Lecz nie to było zagrożeniem. Nieświadomym dla ich obojga, Hex wytwarzał betonową płytę zakończoną kolcami nieco nad ich głowami. Jeśli zauważą że zrobiło się nieznacznie ciemniej, być może ją dostrzegą. Kontrola tego wszystkiego powodowała jednak że mężczyzna miał rozproszoną uwagę i jego ruchy były wolniejsze, aniżeli gdyby miał czysty umysł, skupiony tylko na jednym.
Pierwsza runda!
Wykonał pierwszy krok, lecz uderzyło go poczucie paskudnego bólu, co odkryło jego mały, sekretny plan, bo jeden z "kolców" z betonu spadł na podłogę, gdzieś obok kobiety. Potrząsną głową i rzucił się w stronę Ivo, ze względu na fakt iż ostatni go zranił, wyskakując w jego stronę i chcąc wyprowadzić potężny uderzenie obydwiema brońmi prosto w jego czaszkę, zamachując się aż zza pleców. Fakt rozmazania jego wzroku mu nie pomagał, ale starał się celować w miarę centralnie. W wypadku pudła lub trafienia z majaczącym chichotem z jego ust wyprowadzi kolejny atak, prawą dłonią chcąc uderzyć betonową maczugą w twarz, dokonując zamachu z prawej, podczas gdy lewą chcąc połamać żebra uderzeniem w bok, zamachem od lewej. Jego ruchy nie były jednak aż tak szybkie jak wcześniej, lecz dwie maczugi dawały mu przewagę zasięgu, a arena powodowała mało miejsca na uniki.
Nie zwracał jednak chwilowo uwagi na kobietę, skupiając się na mężczyźnie.

Środek nasenny 4/10, spowolnienie ruchów, moce działają wolniej
Moc kreacji: 2/3, pół-metrowe, kamienne maczugi. Wznoszące się powoli ściany. Rosnąca nad ich głowami, betonowa płyta z kolcami o rozmiarach areny, wyrastająca z kondygnacji nad nimi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 19:31  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Pierwszy cios sięgnął celu pięknie wybijając Anioła z rytmu. Drugi niestety nie zdołał, gdyż jego przeciwnik poruszał się nieco szybciej od niego. Dobre i tyle, wzmocnienie siły zapewniane mu przez rękawice sprawiło, że zielonowłosy na pewno dotkliwie odczuł jego pięść.
Właściwie to Ivo nie zatrzymywał się zbytnio, nie czekał aż oszalały zaprezentuje im kolejną ze swoich cudownych mocy, trzymanych w zanadrzu. Grunt to związać przeciwnika w walce wręcz i nie dać mu czasu na deformację okolicy. Biegł więc na niego z zamiarem kopnięcia w kark lub głowę, a jeśli nie, to przynajmniej w tors.
Niezależnie od skuteczności ataku odskoczył w tył, gdy tylko jego przeciwnik wstał. Szybkim spojrzeniem ocenił nowe zagrożenie - broń niosąca druzgoczące obrażenia, ale bardzo powolna przez swoją masę. Mógł to wykorzystać na niekorzyść anioła.
Uderzenie betonowego stalaktytu o posadzkę uświadomiło go o obecności mnóstwa innych, wyłaniających się z sufitu. Najwidoczniej ten szaleniec zamierzał nadziać i wprasować ich w ziemię. Nie miał jednak czasu na dalsze rozważania, bowiem szybko musiał wykonać unik w bok, by jeden zamach Szalonego Anioła nie rozwalił mu czaszki.
Następny atak mógł być bardzo groźny i trudny do uniknięcia. Ale tylko wtedy, gdy ktoś bał się walki w zwarciu. Ignorując rozkaz Saiyuri o unikaniu kontaktu ze śliną przeciwnika, rzucił się do przodu. Nie z zamiarem pocałunku, choć ich głowy miały się zetknąć. Pochylił czoło, celując z rozmachem w usta i nos anioła, jednocześnie zaciskając mocno ręce na jego ramionach, niwelując oba ciosy, które w przeciwnym wypadku miałyby poważne skutki.

W skrócie: unik na bok, a potem skok w otwarte do zamachu ramiona Hexa i classic headbutt, ze złapaniem jego ramion

rękawice STRIKE - użycie (2/3)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 20:06  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Zwinne i szybkie ruchy chroniły ją przed pochwyceniem do momentu, kiedy betonowe ramiona nie zlały się na powrót z podłożem. Wtedy wyhamowała dostrzegając że Ivo udało się zasadzić cios na ciało przeciwnika. Aż się lekko uśmiechnęła, nie żałowała wyboru Ivo jako swojego partnera w pojmaniu podejrzanego typa. Jej pierwotne założenie nieco padło "Może po prostu jest chory i nic poza tym.. czyli.." przemknęło jej przez myśl widząc jak Hex tworzy sobie broń, już chciała się ruszyć gdy coś pieprznęło o podłogę obok niej. Spojrzała w górę i nie spodobało jej się to co ich przeciwnik robił. W sumie cieszyła się że złym domysłem kazała wszystkich wyprowadzić. "Jak Ivo go uderzył to ramiona przestały istnieć.. więc.. może faktycznie musi się skupić mentalnie na tworzeniu tego wszystkiego.." włożyła rękojeść kunaia w zęby i mocno zacisnęła szczękę na metalowej rączce. Spięła mięśnie gdy mężczyźni byli w bliskim zwarciu i ruszyła wybijając się z ugiętych kolan w stronę stojącego do niej plecami Hexa. Ostatni fragment dystansu skróciła doskokiem do niego, tak że stałą lewym bokiem do jego pleców i z mocnym wymachem wymierzyła cios łokciem prosto w nerkę mężczyzny. Lewa pięść była trzymana prawą dłonią rak żeby impet uderzenia został wzmocniony prawą ręką. Jeśli cios dotrze celu i Sai zyska kilka sekund to rozluźni szczękę wypuszczając Kunaja prosto w prawą rękę. Bez utraty czasu zamachnie się na udo mężczyzny wbijając tam ostrze zatrutej broni. Liczyła że podwójna dawka bólu rozproszy jego uwagę do tego stopnia że wszystkie kreacje znikną wraz z sufitem. I tak stali pod jedną z jego wykreowanych ścian ale to nie zmieniało niczego jeśli sufit urośnie do rozmiarów ich małej Areny.

Atak na plecy, okolice nerki. Po czym chęć wbicia kunaia w tylną część uda.

Artefakty:
Bransolety 2/3 posty (dwukrotna siła, zawyżony próg bólu, skrócony czas reakcji)
Kunai Rin 2/3 posty (nasączony trucizną paraliżującą - po wbiciu w ciało ofiara ma 3 posty do utraty całkowitej kontroli nad swoim ciałem. Paraliż postępuje od miejsca wchłonięcia się trucizny)
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.17 22:12  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Co raz mniej myślał nad walką, co raz mniej używał metod, co raz bardziej zwyczajnie szalał, próbując zadać jak najkrwawsze i najboleśniejsze rany. Jego łeb mu pękał, co tylko potęgowało uczucie zmieszania i braku przemyślenia w jego akcjach. Nie dał jednak Ivo na wyprowadzenie kopnięcia, wyciągając te dwie maczugi jako odpowiedź na podejście kogokolwiek bliżej, odpychając jego nogę jedną z nich.
Cała reszta poszła jednak zupełnie niezgodnie z jego planem. Żaden z jego ataków nie trafił, możliwe że przez to iż od uderzenia w potylicę jego wizja była rozmazana i nie widział dokładnie swojego celu, może też skupiał się na zbyt wielu rzeczach. Przyjął uderzenie w twarz, a także i kopnięcie w żebra, ulegając naciskowi ze strony mężczyzny i padając na ziemię, przez co kunai tylko zaciął go lekko na udzie, lecz wystarczająco by wpuścić paraliżujący środek do jego organizmu. Padł na ziemię, pociągając za sobą osobnika jaki go trzymał. Stalaktyty tworzące się na suficie odpadły od niego, rozbijając podłoże i tworząc faktyczne dziury w terenie na jakim stali, zwłaszcza jeden z nich, większy od pozostałych. On zupełnie odłamał fragment piętra na którym byli, jakie runęło w dół, uszkadzając też i niższe kondygnacje. Aż zatrzęsło w miejscu gdzie stali, biorąc pod uwagę że to nie było daleko od miejsca w jakim byli. Ściany opadły, a jego bronie, jakie wypadły mu z rąk zmieniły się w kupkę gruzu, zamiast ułożone w maczugi twory.
"Wiesz że tego chcesz, Hex. Wypuść mnie. Pozwól mi się pobawić."
- ... Dobrej zabawy, Ex.
Krew z rozcięcia uda, która zapewne nawet nie zostałaby przez nich spostrzeżona zaczęła się... Ruszać? Brunatno-szkarłatna ciecz zmieniła kolor w zielonkawo-czarny, "unosząc" się z tej niewielkiej kałuzy w ciągu jednego, krótkiego momentu, by następnie pęknąć jak bańka i pokazać...
Tego samego typa którego trzymali. Tylko całego, nie poranionego, promieniującego zieloną energią jak by wyszedł z reaktora w czarnobylu i sama jego obecność powodowała, że mieszały im się zmysły. Ich głowy zaczęły nawiedzać dziwne, nielogiczne myśli, niepowstrzymane chęci ranienia się i... Ból. Niebotyczny ból samej prezencji tej istoty obok nich.
Ta istota wysunęła dłoń w stronę mężczyzny, chcąc złapać go za bark. Gdyby jej się udało, uderzenie bólu byłoby tak ogromne że wrażenie wyrywania całego ramienia z kośćmi nie opisałoby nawet w połowie bólu jaki odczułby osobnik potraktowany przez dotyk Exa. Taka była jego moc. Moc obłędu. Bólu. Cierpienia. Dzielił się tym, co Hex trzymał głęboko w swojej głowie i duszy, chcąc sprawić by jego "twórca" mógł się wydostać z uchwytu. Jego wolna dłoń zaś wykreowała, praktycznie znikąd metaliczno-srebrny rewolwer, wymierzony lufą prosto w czoło kobiety.
To jednak nie wpływało tylko na nich. Już powstawanie Exa sprawiło, że Hex w niemal dzikim szale zaczął się rzucać w uściku Ivo, kłapiąc zębami w jego stronę jak rozwścieczony zwierz. Krwawiące rozbicie na czole tylko bardziej dodawało efektu całemu temu zachowaniu, przez co Hex wydawał się już zupełnie postradać rozum.
A jego twarz? Cóż, spowita przez nienaturalny cień, uśmiechnięta, z jarzącymi się złotem oczyma jak dwoma diablikami. Jego oczy były zwrócone na kobietę, głównie dlatego że Hex sam zajmował uwagę Ivo, więc Ex wolał się skupić uwagę na osobie jaka jest "wolna".

tl;dr - Przyjął cios głową i kopnięcie w żebra, co go powaliło przez co atak Kunaiem nie trafił aż tak dobrze, lecz dokonał krwawiącej rany i wpuścił paraliżującą truciznę. Ściany opadły, kilka stalaktyków pospadało z sufitu i zrobiło dziury w kondygnacji na jakiej się znajdują, jeden z nich spowodował że cały jej fragment runą w dół, rozbijając się o inne. Stalaktyty i ściany, a także broń zniknęły po krótkiej chwili. Ex został wytworzony z małej kałuży krwi spowodowanej rozcięciem uda i próbuje dotknąć Ivo, by zadać mu niebotyczny ból. Jego druga ręka zaś wywołała "z powietrza" metaliczno-srebrny rewolwer, wymierzony prosto w czoło białowłosej. Sama jego prezencja miesza zmysły, sprowadza chaotyczne pragnienia i myśli, chęci zadawania sobie bólu i faktyczny ból za samo przebywanie w pobliżu niego.
Wirus Kreacji: 3/3, koniec działania mocy
Środek nasenny: 5/10
Wirus Obłędu(Ex): 1/3
Środek paraliżujący: 1/3
Długi ten tl;dr : o
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.17 18:18  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Nie zdołała wbić kunaia ale cięcie na udzie wystarczyło by Rin podzieliła się trucizną z Hexem. Ivo poleciał z aniołem na podłogę nie puszczając go z uścisku. Cała rozgrywka zdawała się dobiegać końca, ale po chwili z rany zaczęła się ulewać krew, a ta powoli formowała się aż powstał z niej drugi Hex. Wyglądał identycznie, tyle że bez żadnych ran. Gdy tylko się pojawił Saiyuri poczuła się źle. Zadrżała całym ciałem, czując jak wszystko zaczyna ją cisnąć od środka wywołując fałszywe poczucie bólu. W głowie pojawiła się pustak, nieodparta chęć skrzywdzenia swojego własnego ciała. Dłoń na kunaiu zacisnęła się mocniej, spojrzenie utkwiło w ostrzu, tak pięknie błyszczało, zabrudzone karmazynową cieczą. Wolną, drżącą dłonią sięgnęła do zamka w kurtce i powoli pociągnęła go w dół rozpinając skórzany ciuch. Zbliżyła ostrze do twarzy, rozchyliła lekko usta z westchnieniem. "Muszę.. muszę poczuć to.. tak.. tak.. nie mam wyboru.. chcę to poczuć.." wmawiała sobie powoli przysuwając kunaia do polika. Nie umiała się zatrzymać, chciała sprawić sobie ból, chciała rozciąć tą gładką skórę na twarzy. Jej umysł zmanipulowany obłędem nie pozwalał myśleć trzeźwo. Wtargnął w jej ciało próbując je całe pochłonąć.

Jedno mrugnięcie powiekami zmieniło scenerię z galerii handlowej na puste pomieszczenie. Czarne ściany, znikoma ilość światłą która po chwili całkowicie zniknęła. Poczuła jak od pasa w dół zrobiło jej się zimno, aż dreszcze ją przeszły. Chciała dotknąć uda ale drgnęła czując jak jej palce zanurzają się w czarnej, lepkiej, smolistej substancji. Szarpnęła się ale to nic nie dało. Ciecz zaczęła powoli pełznąć po jej ciele w górę, nie.. to ona powoli zaczęła tonąć w tym paskudztwie. "Nie.. przestań.. nie.. to boli.." wymamrotała. "To ma boleć.. czuj ten ból! Jest taki przyjemny..! Chcesz więcej.. dam ci więcej.. a potem.. potem sama będziesz chciała więcej i więcej.. i więcej... hahahahahah .. więcej!" głos się zmieniał z wystraszonego na spragniony. Zachłanny. Oddech się zmienił, przyspieszył i pogłębiał się z każdą chwilą. Jej umysł powoli staczał się na skraj szaleństwa.

Ostrze kunaia znajdowało się o parę milimetrów od jej policzka. I kiedy miało dotknąć skóry kobieta poczuła jak Rin zapulsowała. Dziwne drgania wydobywały się z artefaktu i ostrze się zatrzymało, ręka się nie zbliżała już do ciała. Oczy zmatowiały, blask jaki w nich był zniknął.

Zanurzona prawie cała w smolistej substancji poczuła jak coś ją złapało za nadgarstek i skutecznie zaczęło wyciągać. Dziwna ciepła dłoń która zaciskała się coraz mocniej na jej nadgarstku. "Ja tu byłam pierwsza.. to moja własność.. pakt był.. jej życie jest moje i tylko ja mam prawo do jej duszy.." cichy ale lodowaty głos rozniósł się po umyśle dziewczyny. Zaczerpnęła głębszy wdech gdy jej twarz się wynurzyła na powierzchnię, pociągnięta prosto w ramiona drobnej istoty spowitej w czerń głębszą niż dusza samego demona. Drobne ramiona objęły ją i docisnęły do siebie. "Pozwolisz się kontrolować innym? Jesteś taka słaba że potrzebujesz mnie?" cichy szept przy uchu sprawił że białowłosa zamknęła oczka i wtuliła się w dziewczynkę. "Tak dobrze.. tak lepiej.. dam ci to czego chcesz.. ale i ty mi potem dasz to czego chcę.." słodki szept przerodził się w cichy chichot. "Dam ci.. to czego.. chcesz.." odpowiedziała cichym szeptem na słowa demona. "Trzymaj mnie mocno.. i wypowiedz moje imię.. wypowiedz je głośno.. chcę je usłyszeć Sai=chan.." kusiła, swoim niewinnym głosikiem, roztaczając to przyjemne uzależniające ciepło. "Rin.." padło po dłuższej chwili. Na ustach demona pojawił się paskudny uśmiech.

Drżenie ciała ustało. Zmatowione spojrzenie uniosło się na Exa. Wlepiła nieprzytomny wzrok w lufę broni. Dłoń odsunęła ostrze od twarzy, Saiyuri gwałtownie skoczyła do przodu gwałtownie wyprowadzając wolną dłoń z zamiarem pochwycenia nadgarstka w którym Ex trzymał rewolwer wymierzony w jej ciało. - Śmiesz dobierać się do mojego ciała.. - syknęła próbując z całej siły pociągnąć Exa w swoją stronę i zamachnęła się prawą ręką chcąc wbić mu ostrze broni prosto w skroń.

Akcja: szybki doskok do Exa, bo stoi blisko niego. Chęć pochwycenia za nadgarstek w którym trzyma broń i pociągnięcie go do siebie by skrócić dystans i wbić kunaia w skroń kreatury.

Artefakty:
Bransolety 3/3 (dwukrotna siła, zawyżony próg bólu, skrócony czas reakcji)
Rin 3/3
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.17 20:12  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Całym impetem ciała wpadł na Opętanego Anioła, wskutek czego leżeli teraz na posadzce, bombardowanej przez betonowe stalaktyty. Pękając, kruszyły płytki pokrywające podłogę, których odłamki zasypywały całą okolicę, w tym ich. Starał się ignorować ukłucia, nawet kiedy kilka uderzyło go niebezpiecznie blisko oczu. Ścisnął udami oraz kolanami tłów przeciwnika i całej siły przytrzymywał jego ramiona, gdyż priorytetem w tej walce było unieruchomienie i pacyfikacja, nie zabicie zielonowłosego. Jeśli powziąłby zamiar zamordowania go, strzał poszedłby nieco wyżej i kula nie utknęłaby w łopatce. Jak dotąd, pomijając dewastację mienia o ogromnej skali, plan był wykonywany pomyślnie, cios Saiyuri sięgnął celu, a Ivo nadal pamiętał o paraliżującej truciźnie nałożonej na ostrze kunaia przed walką. Optymistyczne zakładał, że walka potrwa jeszcze tylko minutę i zaciekle opierający się wróg znieruchomieje.
Nie zauważył w ogóle cieknącej krwi, dopóki nie zmaterializował się za jej pomocą jaśniejący... klon Anioła? W tym samym też momencie poczuł ogromny ucisk w głowie. pokolenia brodatych mężczyzn, wyruszających ongiś długimi łodziami na viking, spoglądało na niego z zaświatów. Krew pulsowała mu w skroniach, słyszał własne tętno, huk posoki przelewającej się przez jego tętnice był niemalże ogłuszający. Wojownicy odziani w skórę wilków i metal tłukli toporami o tarcze w kakofonicznym crescendo. Wrzask dobywający się z ich gardeł budził strach w ludzkich sercach. Wargi eliminatora cofnęły się w grymasie, ukazując wszystkie zęby, obnażone jakby miał zaraz zamiar zagryźć ofiarę. Skandynawska krew niosła pewne dziedzictwo i Ivo był jej prawowitym spadkobiercą. To były jego myśli, czy cudze? Jeśli tak, to kto mu je wtłaczał do głowy? Prawdziwie odważnych wojowników ogarniał w bitwie uświęcony szał, dający im siłę tuzina mężów. Wystarczyła jedynie iskra, by popchnąć ich na skraj człowieczeństwa, w transie nie odróżniali bowiem wrogów od przyjaciół .Szał ten nazywał się blodtörst.
Czuł jak w jego głowie narasta mętlik, chaos, który zasnuwał myśli gęstym i ciężkim całunem. Próbował się przez niego przedrzeć, znaleźć w sobie wolę by przezwyciężyć dziwne mrowienie, rozchodzące się po jego ciele. Nawet nie zauważył, kiedy jaśniejący zieloną poświatą klon anioła dotknął jego barku. W ślad za mrowieniem, w jego głowie i barku pojawił się ostry, pulsujący ból, taki który sprawia, że dorośli ludzie wyją i szlochają czekając bezradnie, aż ten odejdzie. Na początku poczuł "zaledwie" jakby wyrwano mu rękę z barku. Następnie cierpienie rozlało się aż po najdalsze zakamarki jego ciała, osiągając swoje apogeum, przez co Bergsson miał wrażenie, że jego ciało jest rozrywane na kawałki, że każda komórka zaczynała pękać w szwach. Doświadczenie to było niemalże paraliżujące, odbierało mu zdolność do kontratakowania, za to przepełniało jego serce nienawiścią do szalonego anioła, który z pewnością był jego powodem.
Agonia przepełniająca jego ciało uwolniła blodtörst, któremu wymęczony i zamglony umysł żołnierza poddał się bez walki. Adrenalina wypełniła jego żyły, serce zaczęło bić w szalonym tempie, a z jego gardła wydobył się ryk. Ryk jakiego normalny Ivo nigdy nie byłby w stanie z siebie wydać.
- DÖD MOT DIG, AVSKYVÄRDA!
Przestał przytrzymywać ręce anioła, gdyż umysł zamglony blodtörstem zmienił priorytety bez konsultacji tego ze świadomością eliminatora. Nie liczyła się już wcale bezpieczna pacyfikacja celu, teraz jedyne co kierowało Ivem to żądza ukrócenia tego nieznośnego, nieprzejednanego bólu. Wiedział, kto za niego odpowiadał i zamierzał mu odpłacić w najbardziej bezpośredni ze wszystkich sposobów. Opętany gniewem nie zauważył nawet, że dotyk klona znikł, a wraz z nim agonia. Ta chwila absolutnego cierpienia wymagała krwawego zadośćuczynienia.
- JAG KOMMER ATT RIVA DITT HJÄRTA UT UR BRÖSTET! - zawył na całe gardło, wymierzając aniołowi pierwszy cios w twarz. Za nim poleciał drugi, trzeci, czwarty i piąty. A potem następne. Wiedział, że nie każdy z nich dojdzie. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że niektóre uderzają o posadzkę kalecząc jego dłonie. W obliczu bólu, jakiego doświadczył po dotyku Exa, każdy wydawał się błahy. Teraz właściwie nie myślał o niczym, nie zdawał sobie sprawy z żadnych planów, nie pamiętał o celu, nie pamiętał o rozkazie. Liczyła się tylko śmierć przygniecionego do podłoża zielonowłosego
- JAG SKA KASTA UT DINA ÖGON OCH TUNGA OCH FEST PÅ DEM! - pozostawanie w uścisku blodtörstu mogło mieć opłakane skutki dla jego ciała, bowiem skupiony tylko i wyłącznie na przyczynie bólu nie pamiętał ani trochę o zasłanianiu się. W jego ciosach liczyła się teraz głównie brutalna siła, wzmocniona dodatkowo ostatnimi dawkami energii z rękawic.


w skrócie - oszalał, włączył mu się szał berserkera, zaczął okładać Hexa, głównie głowę, ale jeśli trafi w rękę lub w podłogę, to nie zwróci uwagi, nadal ściska go kolanami i udami, by nie wydostał się tak łatwo spod niego.

Ostatni post rękawic STRIKE - teraz ładowanie (0/4)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.17 20:40  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Skutki wpływu Exa okazały się zupełnie inne od tych, jakie sądził że otrzyma. Zamiast patrzeć na wijących się w agonii, nędznych ludzi, jeden zaczął napieprzać z jeszcze większą siłą w jego twórcę, a druga...
No właśnie. Nie spodziewał się tak bojowych reakcji na niego. Ciekawe. Fascynujące wprost.
Gdyby nie fakt że Hex teraz zupełnie nie był w stanie mentalnym się osłaniać przed ciosami, przyjmując każdy, kolejny cios w twarz. Jedyne do czego był zdolny, to próba złapania jednej z dłoni mężczyzny i wgryzienie się w głęboko w jego przedramię, jak głodna, zdziczała bestia, chcąc wyszarpać ochłap mięsa i materiału jego ubrania, by móc następnie spijać krew, krew jakiej pragnienie go pchnęło w szpony obłędu. Z każdym, kolejnym ciosem Ex czuł, że jego "stwórca" zaczyna "odpadać", więc jedyne co mógł zrobić, to skapitalizować na tym, co miał.
Pochwycony za nadgarstek wypuścił broń z dłoni i odwzajemnił gest, chcąc dotknąć jej przedramienia. Miast odchylać się od ataku ostrza, Ex wysuną się do niej bliżej, chcąc wyprowadzić "uderzenie" głową przy tym w jej głowę. Wolną dłoń, jaką przestał obdarzać Ivo dodatkowymi dawkami bólu wysuną szybkim ruchem w stronę klatki piersiowej kobiety, chcąc wetknąć swój, bolesny wpływ głęboko w jej ciało. Głęboko tak, by poczuła jak najpotężniejszy, przeszywający ból jaki tylko mogła osiągnąć z kontaktu z nim.
Bez względu na rezultaty, kolejne, szalone ciosy nowopowstałego barbarzyńcy otumaniały Dżina, który zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością. Klon zielonowłosego przechylił głowę lekko na bok, obdarzając kobietę uśmiechem na tyle szerokim, że praktycznie wydawał się być już nienaturalny, wystający poza ograniczenia ludzkiej twarzy.
- Będę czekał. - Dwa, krótkie słowa, wypowiedziane przeszywającym wprost serca, zimnym i nieprzyjemnym tonem były też ostatnią rzeczą, jaką dokonał klon. Kolejny z ciosów Ivo sprawił, że Hex nie mógł wytrzymać tak ogromnej dawki ataków i stracił kontakt z rzeczywistością, mdlejąc.
Klon, a także cały jego wpływ zniknęły natychmiastowo w tej samej chwili, gdzie Dżin przestał reagować i ruszać się. Oddychał... Lecz to tylko tyle.

Hex próbuje złapać jedno z poruszających się ramion Ivo i wgryźć mu w przedramię, chcąc wyszarpać kawał jego mięśni i skóry, razem z ciuchami.
Ex upuszcza pistolet i próbuje złapać za nadgarstek Sai, jednocześnie chcąc uniknąć ataku Kunaia za pomocą uderzenia głową w jej twarz. Puszcza Ivo i próbuje wbić swoją drugą dłoń w jej klatkę piersiową.
Po tych akcjach i wypowiedzianych słowach Hex traci przytomność, a Ex znika, podobnie jak i cały jego wpływ.
Hex - utrata przytomności
Wirus obłędu - koniec działania mocy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.17 21:37  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Rin pomogła jej się ogarną w czasie, przejmując chwilowo kontrolę nad ciałem swojego nosiciela. Pochwycenie i odciągnięcie Exa od Ivo się powiodło w jakimś stopniu. Nie rejestrowała że jej kompan wpadł w istny szał, w sumie to w tej chwili Ivo nie był kompanem. Rin nikogo nie uznawała za ważnych poza jej obecnym właścicielem, którym teraz była Kurayami. Fala bólu jaka zalała jej ciało od nadgarstka sprawiła że demon spiął wszystkie mięśnie ciała kobiety, którą teraz kontrolował starając się wchłonąć jak najwięcej bólu w siebie ile tylko potrafiła. - RRRRRAAAAAAAAAA..!!!! - wrzask był nie do zniesienia, tak samo jak ból który powoli paraliżował.
Wrzask wybudziłby zmarłych z grobu gdyby tylko był w stanie, to też matowe ślepia odzyskały swój blask gdy Rin w końcu puściła ciało swej właścicielki chowając się w odmętach umysłu białowłosej. Automatycznie jej własna świadomość zarejestrowała falę wzmożonego uczucia. Artefakt się wyłączył osłabiając nie tylko jej całe ciało. Teraz była jeszcze bardziej wrażliwa na cierpienie niż przed użyciem artefaktu. Kolejny okrzyk wyrwał się z jej ust, kunai upuściła gdy place wolnej ręki Exka dotknęły jej klatki piersiowej. Z jednego oka popłynęła łza a sama dziewczyna poleciała na kolana. Podparła się jedną ręką ale po chwili poleciała na lewy bok drżąc w agonii jaką jeszcze przed chwilą czuła. Wizja jej się rozmazywała i oddech zrobił się znacznie cięższy. Ciało było wycieńczone po użyciu artefaktu a dodatkowe fale bólu ją po prostu dobiły. Nie trzeba było długo czekać by straciła przytomność.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.17 22:43  •  Galeria handlowa - Page 10 Empty Re: Galeria handlowa
Bijąc raz po raz anioła w twarz ledwie zarejestrował fakt, że ten wgryzł się z całej siły w jego lewe przedramię. Jak przez mgłę czuł iskry bólu, przenikające rękę na wskroś. Ciepła krew splamiła materiał munduru, wypływając spod rany zadanej kłami Anioła. Nie udało mu się wygryźć kawałka mięśni, lecz zostawił po sobie poszarpaną i broczącą szczelinę. Mimo wagi uszkodzenia, jego obecność nie mogła się przebić do świadomości Ivo, gdy ten zapamiętale masakrował twarz przeciwnika.
- DU KOMMER ATT BETALA FÖR DINA SYNDER, ÄNGEL! - zawołał po raz ostatni, bowiem gdy miał zadać ostateczny cios, rozłupujący czaszkę zielonowłosego na dwoje, zdarzyły się dwie rzeczy, nieomal równocześnie. Zza zasłony spowijającej jego umysł, do świadomości Ivo dotarł krzyk Saiyuri, tak pełen bólu, że odwrócił uwagę berserkera od katowanego, z obiema rękami uniesionymi w powietrze. W tym samym czasie, złotooki stracił przytomność, przez co zakończyło się działanie jego mocy. Wraz ze zniknięciem Exa, opadła mgła tłumiąca zdrowy rozsądek Bergssona.
Ivo zamrugał szybko kilkukrotnie, jakby właśnie obudziło go ostre światło, po czym rozejrzał się dookoła. Omiótł nierozumiejącym spojrzeniem zdewastowaną posadzkę, naznaczoną śladami uderzeń, zwiniętą w kłębek białowłosą, oraz zakrwawionego i nieruchomego anioła. Spojrzał na swoje dłonie, lepiące się od krwi tego ostatniego oraz na wilgotny i zaczerwieniony rękaw munduru. Wtedy ból, niczym grom z jasnego nieba, uderzył ponownie, wydzierając jęk spomiędzy ust żołnierza. Natychmiast zacisnął palce na ranie, by zmniejszyć krwawienie. One też bolały cholernie, zwłaszcza kostki, nie mógł jednak całkowicie nic nie robić. Zaraz potem puścił i przyłożył palce do szyi ofiary, potem nachylił ucho nad jego wargami. Nie był lekarzem jednak wydawało mu się, że wyczuwa oznaki życia... Taką przynajmniej miał nadzieję. Nie wiedział, co stało się po użyciu przez kociookiego ostatniej mocy, ale gdyby zabił go, nawet nieświadomie, właściwie nie miałby po co wracać do bazy. Musiałby właściwie uciekać już teraz, by mieć choć małe szanse.
Teraz jego wzrok padł na leżącą w pozycji płodowej kobietę. Wstał szybko z kolan i zbliżył się do niej. Niepokój czający się gdzieś w okolicach potylicy podszeptywał mu czarne scenariusze. Zniknął jednak, kiedy sprawdził jej podstawowe funkcje życiowe. Była ciepła i oddychała, odebrał to jako wystarczający znak, lepszego mieć nie będzie.
Przyłożył palce do słuchawki - Cel spacyfikowany. Potrzebna komora narkotyczna na czas przewozu oraz pomoc medyczna. - zaraportował, siadając ciężko obok Sai. Oddychał ciężko niczym człowiek ledwie odratowany z tonącego statku. Bolało go całe ciało od pasa w górę, a gdzieś wewnątrz umysłu tkwiło jeszcze wspomnienie agonii, którą przeżył jeszcze chwilę temu. Przygarbił się widocznie, palcami wolnej ręki zaciskając wciąż krwawiącą ranę.
Jego szóstka żołnierzy pojawiła się dosyć szybko. Skuli Obiekt kajdankami w nadgarstkach i kostkach, zerkając z lekkim strachem na poczynione zniszczenia. Jeden z nich zaczął prowizorycznie opatrywać rany Ivo, dzięki temu nie groziło mu wykrwawienie się przed otrzymaniem profesjonalnej opieki medycznej. Gdy tylko bandaż został zawiązany, podźwignął się na kolana i wziął Saiyuri na ręce. Wydawało mu się to jedynym właściwym rozwiązaniem, skoro ona też kiedyś przyszła mu z pomocą. Sapnął ciężko, powstając, bowiem nieprzytomna i bezwładna kobieta ważyła więcej niż się spodziewał. Zaniósł ją do windy, omijając dziury i gruz zaścielający posadzkę. Wysiadłszy na parterze ruszył w stronę punktu, w którym miała oczekiwać karetka wojskowa. Galeria wyglądała na opustoszałą. Szóstka wspaniałych stanęła na wysokości zadania, ewakuując więcej niż tylko jedno piętro. Chyba żaden cywil nie został ranny w trakcie tej walki, co cieszyło serce eliminatora. Kilka kroków za nim dreptał jego oddział, eskortując nieprzytomnego, ale - miejmy nadzieję - żywego anioła.
Gdy tak niósł białowłosą w ramionach, całkowicie bezbronną, poczuł dziwne ukłucie. Ciepło jej ciała, które przylegało do niego ściśle, przypomniało mu o Angel... i o dylemacie z tym związanym. O wiele łatwiej byłoby, gdyby zadurzył się w ametystowej pani doktor, były w końcu podobne do siebie pod pewnymi względami, a co najważniejsze, należeli do tej samej organizacji. Melancholijne, ciche westchnienie uleciało z jego piersi, dając upust tym emocjom, które złapały go teraz znienacka. Takie myślenie donikąd go nie zaprowadzi. Nie nastąpi rozstrzygnięcie, dopóki jej nie spotka po raz kolejny...
Wszedł powoli do karetki i dopiero tam oddał Sai w ręce sanitariuszy, samemu również sadowiąc się w jej wnętrzu, opadając cieżko na siedzisko. Był wyczerpany, na tę chwilę.

zt x3

EDIT -
MG

3 piętro galerii i część drugiego zostały zdemolowane w trakcie walki. Szkody i związane z nimi remonty potrwają jakieś dwa miesiące, tak do 3.03.2018r. Należy to uwzględniać w swoich fabułach tutaj.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach