Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 07.10.15 20:16  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
- Na pewno. Nie przejmuj się, na pewno cię znajdę - starała się uspokoić Adriana. W końcu nie było potrzeby, by się o anielicę jakoś nadmiernie martwił. Objawy powoli ustępowały, dzięki czemu już za niedługo powinna powrócić do jakiegoś normalnego stanu. Skurcze w brzuchu traciły na sile i wszystko wskazywało na to, że rychło miną. Lise mogła odetchnąć z ulgą.
Trudno powiedzieć, ile czasu spędziła w tej nieszczęsnej kabinie, ale jej opuszczenie można by przyrównać do nowych narodzin. Westchnęła ciężko i skierowała się w stronę umywalek. Toaleta jakoś tak opustoszała... zastanawiające, czy przyczyną tego nie była przypadkiem chwilowa obecność osobnika płci męskiej. Bardzo możliwe, że jego pojawienie się skutecznie odstraszyło niewiasty od dłuższego pozostawania w łazience, nawet jeżeli właściwie nic zdrożnego się nie działo.
Mijając babcię klozetową, Lotte uśmiechnęła się do niej uprzejmie i życzyła jej miłego dnia, na co nieco zaskoczona kobieta odpowiedziała jakimś burkliwym podziękowaniem. Najwidoczniej mało kto miał w zwyczaju się do starszej pani odzywać; po wyglądzie sądząc, dzieci się jej bały, kobiety brzydziły, a mężczyźni nie chcieli ryzykować pożarcia żywcem.
Wychodząc z powrotem do części restauracyjnej, od razu zajęła się próbą zlokalizowania Polaka. Nie jest to prosta sprawa, gdy sięga się wszystkim dookoła pod pachę, ale blondynka mocno się starała, by wypatrzyć swego podopiecznego pośród pozostałych. Poprawiła dolny ściągacz ażurowego swetra i przemierzyła salę, wyciągając szyję ponad biegające dzieci i wszystkich spożywających swój lunch na szybko. W końcu wypatrzyła mężczyznę w okolicach kasy i w kilkunastu krokach znalazła się obok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 18:03  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Kiedy blondynka wojowała w samotności to Kaukaz zaczął wojować z pracownikami. Może nie dosłownie, bo po dobroci został wpuszczony za ladę oraz do kuchni - co zawdzięczał już swej niezwykłej sile perswazji. I tak stał i nadzorował chłopaka, który był w trakcie parzenia herbaty. Dwa razy bowiem podano mu coś, co było rozpuszczonymi granulkami, a to mogło jedynie przysporzyć kłopotów dziewczynie, toteż teraz stał i patrzył przez ramię jakiemuś pracownikowi, czy aby dobrze tym wrzątkiem zalewa. Katem oka wyłapał w tłumie Lis, uniósł rękę by go dostrzegła. Pochwycił następnie kubek i skierował się ku niej. Trudno powiedzieć co też nagadał załodze, lecz gdy odszedł od nich to wszyscy za ladą wyraźnie odetchnęli z ulgą.
- Już wszystko w...porządku? - Podał jej kubek. Wyglądał jak ten w którym podaje się shake, miał nawet słomkę, lecz wewnątrz bujała się torebka herbaty. - Chcesz jeszcze odpocząć? Bo jeśli tak, to możemy jeszcze chwilę posiedzieć, lecz nie za długo. Pogoda się zmienia i jeśli chcemy dojechać do miasta przed deszczem to wypadałoby si pośpieszyć. - Skinieniem głowy, zasugerował wyjrzenie za okno lokaju. Nie zapowiadało się nic tragicznego. Ot, po prostu taka szara chumra w oddali.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.10.15 18:56  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Biedni, zastraszeni pracownicy McCronusa. Pewnie rozważali świetlaną przyszłość po rozmaitych humanistycznych kierunkach studiów, a tu taki klops - wylądowali przy kasie albo w kuchni podrzędnego miejskiego fast-fooda. Jakby tego było mało, pojawić się musiał jakiś obcokrajowiec z wojska, który wtranżolił się na zaplecze używając perswazji (ta, jasne) i stał nad głową biednemu chłopakowi świeżo po licencjacie z zarządzania, któremu herbatę nadal robiła mama. Cóż, metoda może dość ostra, ale przynajmniej skuteczna, skoro ostatecznie porządny napój został przyrządzony i znalazł się w rękach Kaukaza. Mamy sukces!
Po uniesionej w górze ręce już łatwo zlokalizowała Adriana, bo w końcu nikt inny by raczej do niej nie machał. Przedarła się przez tłumek ludzi i dotarła w pobliże swego podopiecznego, co wywołało na jej nieco pobladłej twarzyczce szeroki uśmiech. Wzięła od niego kubek i objęła go dłońmi, chłonąc przyjemne ciepło z plastikowego opakowania.
- Tak, tak, wszystko dobrze. Możemy ruszać jak tylko sobie to wypiję, wolałabym do tego wszystkiego nie dokładać jeszcze zmoknięcia na deszczu. - Zerknęła pobieżnie na zbierające się chmury i złapała słomkę w usta, pociągając spory łyk herbatki. Na szczęście w miejscach podobnych jak to wszystko musiało być albo tłuste, albo słodkie, więc i ten napój otrzymał odpowiednią ilość cukru. Chwałą Bogu, bo gorzkiej by Lise nie zdzierżyła. A tak - dwie minutki, nie więcej i już było po wszystkim: McTea zniknęła jak sen złoty, a plastikowy kubeczek wylądował w ogromnym koszu na śmieci.


//Post zawierał lokowanie produktu.//
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.15 12:13  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Mruknął z aprobatą pod nosem na słowa dziewczyny. Jemu również nie uśmiechało się moknąć. Co prawda mieli jeszcze czas, lecz lepkej dmuchac na zimne. Dlatego też, gdy Lis dopiła herbaty, oboje wsiedli na rożowego rumaka i pognali w stronę słońca. Tempo mieli zdecydowanie szybsze, jednak po Adrianie nie było widać żeby wkładał w to jakiś wiekszy wysiłek. W końcu jak na woja przystało był wysportowanym człowiekiem. I tak sobie ich podróż właściwie trwała dość sielankowo. Wyjechali już z wiochy. Co jakiś czasu przy drodze pojawiał się spożywczak bądź stacja benzynowa. W oddali zaś malowały się coraz liczniej jakieś domostwa. Cel podróży wydawał się być w zasięgu ręki. Do czasu.
- Co do...- warknął, gdy przednim kołem jakoś dziwnie zarzuciło. Właściwie nie wywrócili się tylko dlatego, że Polak zatrzymał sie i stanął stopami na stabinej nawierzchni asfaltu. Już z tej perspektywy, widział powód zamieszania. - Chyba mamy mały problem...Mogłabyś na chwilę zejść. - Poprosił, by zaraz samemu również opuścić [i]pojazd[/]. Położyć go na poboczu i przyjrzeć się pozbawionej powietrza przedniej opnie. Jechali praktycznie na feldze. A właściwie nie jechali, bo właśnie stali w miejscu i nie zapowiadało się by się to jakoś w najbliższym czasie zmieniło. Adrian przeciągnął dłonią po swej twarzy, zaczesując jednocześnie grzywkę do tyłu. Spojrzał na niebo nad sobą, które w całości pokryło się szarością, a do tego te chłodniejsze podmuchy chłodu...
- Jeśli porzucę rower - współlokatorka mnie zabije, jeśli zaczniemy iść w stronę miasta pieszo holując rower - gdzieś w połowie się rozpuścimy bądź popieści nas piorun...łapiemy stopa? - Rzucił trochę bardziej entuzjastycznie, po tym jak się wyprostował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.15 20:40  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Niby warunki pogodowe w Mieście-3 były sztuczne, ale i tak potrafiły zaskoczyć niespodziewaną ulewą; w końcu były programowane tak, by imitowały te naturalne. Dodatkowo nie dało się przewidzieć, czy nie nastąpi jakaś awaria, w wyniku czego na biednego obywatela sielankowej metropolii mogła znienacka napatoczyć się porządna burza z piorunami. Jeżeli na horyzoncie jawią się czarne chmury, najbardziej rozsądnym rozwiązaniem jest znaleźć sobie jakieś schronienie od deszczu i uniknąć przemoknięcia do suchej nitki.
Podczas rowerowej podróży z ciekawością rozglądała się na boki, obserwując okolicę. Wyglądała przyjemniej niż samo centrum miasta, gdzie wieżowiec koło wieżowca wieżowcem pogania, budynki tłoczą się jeden na drugim, próbując pomieścić całą ludność Miasta, wszędzie zgiełk i ruch... ta część małego, zamkniętego za murami świata była spokojniejsza i bardziej przypominała przedmieścia, chociaż w miarę jak przebywali coraz większy dystans, krajobraz również się zmieniał, coraz bardziej dążąc w kierunku jaki można nazwać "miejską dżunglą".
- Hm? - Dziwny odrzut zaniepokoił dziewczynę. Nie jeździła na rowerze od ho-ho, bardzo dawnych czasów i nie od razu się domyśliła, co się mogło stać. Na prośbę Kaukaza posłusznie zeszła z różowego pojazdu i przystanęła zaraz obok, zaglądając przez ramię mężczyźnie, gdy ten diagnozował przyczynę ich zatrzymania się.
- Chyba nie mamy innego wyjścia, jeżeli chcemy uniknąć deszczu - stwierdziła, na spokojnie rozważając wszystkie wymienione przez Adriana opcje. Nie chciała, żeby miał jakieś kłopoty w związku z postradaniem roweru, a na piechotę rzeczywiście nie daliby rady dostać się do bardziej cywilizowanej okolicy przed spadnięciem deszczu. Pozostawały próby złapania jakiegoś samochodu, który akurat będzie jechał w tamtym kierunku. Może akurat jakiś kierowca okaże się życzliwy i zgodzi się wziąć dwójkę nieszczęśników ze sobą? Spróbować przecież zawsze można.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.10.15 14:18  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Trudno powiedzieć, czy to z powodu roweru leżącego sobie w rowie, czy też Kaukaza żaden samochód nie chciał się zatrzymać. Adrian roztaczał bowiem dość ponurą i pretensjonalną aurę. Rzecz jasna nie robił tego specjalnie. natura niestety podarowała mu dość specyficzny typ urody i kiedy sobie tak spokojnie stał z rękami w kieszeniach, prezentował się dość niepokojąco, niczym gangster. Dres, który miał naciągnięty oraz narastająca propaganda dotycząca ostrożności przez wzgląd na łowców nijak nie zachęcała kogokolwiek do zatrzymania się. Samochody więc przejeżdżały, a wraz z ilością ignorujących ich kierowców, usta wojskowego wyginały się w coraz to większy grymas niezadowolenia. W pewnym momencie westchnął zrezygnowany, zaplatając sobie ręce na klatce piersiowej. Zerkną z góry na stojącą obok Lis.
- Jesteś dużą dziewczynką co...? - Zaczął niewinnie. - Może wystawisz więc nóżkę, a ja schowam się w krzakach? Potem wyskoczę i postawimy jakiego zboczeńca przed faktem dokonanym. - Rzucił prosto z mostu bez cienia skrępowania. Właściwie nie pytał się, lecz przedstawiał faktyczny plan. I choć mogło się wydawać inaczej to nie wyglądał w tym momencie na kogoś kto żartował. Chyba...- Na filmach to działa. - Wzruszył ramionami w odpowiedzi na prawdopodobnie skonfundowane spojrzenie anielicy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.10.15 15:41  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Przykra sprawa, że żaden kierowca nie zdecydował się poratować dwójki uciekających przed burzą osób. Wyglądało na to, że nikogo nie ujął widok nieszczęsnych podróżników z niesprawnym rowerem, mimo iż do miasta nie było przecież tak strasznie daleko, a chyba nie wyglądali jak zbiry, które miałby wyciągnąć kierowcę gdzieś w las, ograbić i zamordować. Może gdyby Kaukaz stał przy drodze samotnie, to jakaś niewiasta za kierownicą mogłaby się stresować widząc tylko i wyłącznie mężczyznę jako potencjalnego pasażera. Ale skoro była ich dwójka, a dodatkowo jedna wyglądała jak wcielenie dobra i łagodności? To aż dziwne, że nie znalazła się ani jedna pomocna dusza na całej trasie.
Na początku gdy usłyszała propozycję Adriana, spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie do końca rozumiała o czym mówił i musiała sobie to wszystko poukładać w głowie. Uniosła jedną z brwi i zmierzyła swego obecnego kompana podejrzliwym spojrzeniem, jak gdyby proponował jej wskoczenie do wulkanu za obietnicę znalezienia na samym dnie lawy pokoju z kotkami. Wydawało jej się co najmniej nietypowe, że początkowo odbierana jako dziecko, teraz miała robić za wabik na panów z chcicą. Nie ma co ukrywać, ze pomysł brzmiał dla niej niezbyt przyjemnie i mocno się wahała, czy przypadkiem nie odmówić temu planowi raz a porządnie.
- Skoro uważasz, że zadziała... można spróbować. - Westchnęła subtelnie. Trochę przerażała ją perspektywa wystawania przy drodze kompletnie samotnie, ale z drugiej strony mogła liczyć na to, że Polak pozostanie gdzieś w pobliżu. Tak więc chyba nie pozostało im nic innego, jak tylko spróbować tego szalonego planu, bo ciemne chmury zbliżały się z chwili na chwilę coraz bardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 1:20  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Skoro zostało już wszystko ustalone, Adrian wystawił okejkę po czym skoczył w rów nawadniający i przykucnął coby nie było go widać z szosy. Nie czuł się dobrze zostawiając Lis samą, jednak Polak doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak był niekorzystnie postrzegany. Nie bez powodu przez swoje życie ściągał tyle dziwnych kłopotów, jak i nieporozumień. W każdym razie przyczaił się przyglądając się przynęcie w osobie dziewczyny. Dopiero teraz dostrzegł jaka była drobna i niewielka. Wydała się niezwykle niewinna i krucha. Zapewne przez wzgląd przez ten cień niepewności co do całego planu, który jej towarzyszył. Aż Spadziński miał do siebie żal w tym momencie za propozycje którą wysnuł. Przecież równie dobrze mógłby wyskoczyć na maskę pierwszego lepszego samochodu wymuszając jego zatrzymanie. Jednak na ten pomysł wpadł dopiero po fakcie dokonanym. Właściwie było już za późno na jakąkolwiek zmian planu, gdyż do uszu snajpera dobiegł dźwięk zjeżdżającego na pobocze samochodu. Eliminatora aż krew zalała bo kto normalny by się zatrzymał na widok samotnej dziewczyny? Właściwie było wile takich osób, lecz do Polaka jakoś w tym momencie nijak ni przemawiało. Wyskoczył więc z krzaków i szarpnął za klamkę samochodów nim ten właściwie się jakkolwiek zatrzymał. Zapewne wszyscy byli zaskoczeni. Zarówno Lisette, jak i...

\\Zdaję się na ciebie kogo to żeśmy zatrzymali : I
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.15 13:00  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Wyglądało to trochę śmiesznie, gdy anielica stała przy drodze niczym przynęta, a za nią czaił się w rowie mężczyzna - zupełnie jakby nie łapali stopa, tylko zamierzali napadać na przejeżdżające samochody, gdy tylko któryś z nich się zatrzyma. Lise średnio wierzyła, że ta metoda cokolwiek pomoże, ale póki nie mieli lepszych opcji, zaryzykowała. Uśmiechnęła się ze zrezygnowaniem i zaczęła wypatrywać twarzy kierowców w mijających ją pojazdach, machając raz po raz drobną, bladą dłonią.
Ku jej zdziwieniu, któryś samochód z kolei zwolnił, jakby osoba zasiadająca za kółkiem nie mogła się zdecydować, czy zatrzymać się, czy nie. W końcu jednak wyhamował, przez co Lotte znalazła się na wysokości przednich drzwi. Mogła swobodnie zajrzeć przez szybę do środka i zobaczyć twarz kierowcy. Było to tylko krótkie zerknięcie, podczas którego zauważyła jedynie uśmiechniętą dziwacznie twarz mężczyzny w wieku między trzydziestym a czterdziestym (tak na oko) rokiem życia. Facet opuścił automatyczną szybę od strony pasażera i nachylił się w tamtą stronę, by jego głos mógł dotrzeć do uszu blondynki. Nadal patrzył w nieco niepokojący sposób, co wywołało u dziewczyny nieprzyjemny dreszcz. Typ nie budził jej zaufania, ale chyba nie mogła narzekać - była to jedyna osoba, która w ogóle zainteresowała się losem "samotnej" autostopowiczki. Robiło się chłodno, nadciągały chmury, a ona nie była ubrana na długą podróż w takich warunkach pogodowych. Gołe nogi już pokryły się gęsią skórką, błagając o chociaż odrobinę ciepła. W McCronusie przynajmniej było ogrzewanie.
-Gdzie się wybierasz, słoneczko? Wskakuj, to cię podwiozę - rzucił kierowca, przyglądając się całej sylwetce dziewczęcia. W tym też momencie do anielicy przyskoczył Kaukaz, całkowicie zbijając nieznajomego mężczyznę z tropu. Lise zaś nie była zaskoczona i uśmiechnęła się słodko.
- Jak miło z pana strony! Chcielibyśmy się z kolegą dostać do miasta, bo widzi pan, pewnie zaraz zacznie padać. Spadł nam pan z nieba, doprawdy! - zaćwierkała z całym swoim dziewczęcym urokiem, nie dając kierowcy szans na wtrącenie się, czy zmianę zdania. Teraz już nie miał wyjścia - będzie musiał wpuścić tę dwójkę razem z różowym rowerem, choćby nie wiadomo co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 11:24  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
- Gdzie się wybierasz, słoneczko? Wskakuj, to cię podwiozę.
Już ja ci dam słoneczko...Wypierdolę na orbitę, a potem...
Nie skończył myśli, której nawet nie zdążył zwerbalizować. Lis się bowiem odezwała, a on tylko stał za jej plecami i z tego też miejsca świdrował morderczym wzrokiem ów osobnika.
- Pan podwiezie. - Odparł oschle, stwierdzając oczywistość i utwierdzając w tym fakcie samego kierowce, jeśli ten miał ciągle jakiekolwiek wątpliwości co do tego czy będzie miał pasażerów. - Ja siedzę z przodu - Burknął, mrużąc przy tym złowieszczo ślepia. W kompletnej ciszy zajął swoje miejsce, a potem w równie grobowym nastroju ruszyli. Kierowca coś tam jeszcze wypomniał, że musi odwiedzić jakiś ośrodek, bo jest przedstawicielem czegoś tam i ktoś tam musi mu papier podpisać. Adrian to przyjął w milczeniu do wiadomości. Było mu właściwie obojętnie czy szybko czy wolno dojedzie do miasta, skoro wyjdzie suchy z tej całej przygody. Swoją drogą w czas znaleźli schronienie. Już gdy wsiadali mogli bowiem poczuć wilgotne krople na skórze, a teraz zza szyb mogli podziwiać istne urwanie chmury. W pewnej chwili mogło się wręcz wydawać, że jechali pod wodą. Ulewa jednak w czasie traciła na sile, jednak wciąż wytrwale się utrzymywała. Podróż zaś trwała w najlepsze...naturalnie do czasu.
Coś trzasnęło w przedniej oponie od strony pasażera. Samochodem zarzuciło. Adrian zdążył tylko uchwycić się rączki nad drzwiami, bo przecież po co zapinać pasy. Na szczęście nic niebezpiecznego się nie stało i jechali dalej, jak gdyby nigdy nic. Z tą różnicą, że przód samochodu był jakby bardziej obniżony, słychać było tarcie metalu, a nawet leciały iskry pomimo wilgotnej nawierzchni. Coś było na rzeczy jednak kierowca, niczym w transie jechał twardo przed siebie, jak gdyby nic się nie stało, choć żyłka na czole wyraźnie wskazywała na to, że musiał wkładać tonę wysiłku by utrzymać chciany kurs. Adrian się w sumie nie dziwił.
- Jedziesz na feldze.
cisza.
- Panie, głuchy? Jedziesz na feldze, zatrzymaj się.
- Co? Nie, nie prawda. - rzekł to z taką wiarą i spokojem, że eliminator popadł w chwilową wątpliwość. Na szczęście ze swojego okna doskonale widział iskry i słyszał trący się o beton metal.
- Nie rób z mnie debila, zatrzymaj się. Trzeba zmienić opnę nim zetrzesz felgę w pył.
- Ale ja nie wożę zapasu - Rzekł, jakby to była oczywistość, a czując skonsternowane spojrzenie Polaka dodał - Zajmuje za dużo miejsca w bagażniku, a ja czasem wożę dużo rzeczy. - Ta logika zakrzywiała. Adrian miał dość.
- Zatrzymaj się. Wychodzimy. - Zanim nas rozbijesz na jakimś drzewie...Spadziński wystarczająco długo wyjeżdżał w teren i nie raz się zdarzało, że któraś opona transportera została posiatkowana. Dlatego wiedział, jak trudno jet wówczas utrzymać kurs, il wysiłku trzeba wkładać, a i tak trzeba się spodziewać, że zarzuci tobą w najbliższą napotkaną przeszkodę.
- Zatrzymaj się! - Warknął po raz drugi i tym razem dopiero zadziałało. - Lis, wysiadamy.
- Wariat!
- Z ust mi to wyjąłeś...- Polak nie miał zamiaru się sprzeczać, bo z takimi ludźmi to nie miało sensu. Koniec końców on, jak i dziewczyna znów stali na ulicy z tą różnicą, że teraz padało i nie bardzo wiedzieli gdzie się znajdują i...a, właśnie - rower. Wojskowy przypomniał sobie o nim dopiero, gdy przyglądał się, jak pojazd oddalił się ku nieznanemu, zarzucając przy tym niebezpiecznie tyłem. Żebyście widzieli jego minę....
- Przepraszam. - Rzucił w przestrzeń. Dało się słychać w jego głosie pewne zrezygnowanie. Rzadko przepraszał i nigdy ni robił tego patrząc komuś w oczy. Te miał utkwione w drodze. - Trochę nie tak ta podróż miała wyglądać. W sumie powinienem wziąć pod uwagę swoje szczęście. - Czuł się winny całemu przebiegowi sytuacji. Nie mógł wiedzieć, że to wszystko się tak potoczy, lecz jednak dziwne poczucie odpowiedzialności wciskało mu szpile w jego ego. - No ale nic, chodźmy przez las. Jesteśmy na zachodzie więc idąc na wschód powinniśmy chyba gdzieś dojść. Nie będzie tam też na nas tak kapało...Nie jest ci zimno? - Dopytywał, rozpoczynając marsz. Drzewa, które zaczęły ich otaczać sprawnie robiły za parasole, choć miejscami tam, gdzie liście zdążyły już spaść można było załapać się na darmowy prysznic. Tym szczęściem w nieszczęściu było to, że cała ziemia była usłana kolorowymi liśćmi. Żadnych krzaków, błota czy innych przeszkód nie szło napotkać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.15 15:38  •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
Bez zbędnych ceregieli zajęła miejsce z tyłu, zaraz za przednim siedzeniem pasażera. Nie ufała mężczyźnie, który chcąc nie chcąc teraz już musiał się wywiązać i podwieźć ich do miasta, jednakowoż zagłuszyła swoje wątpliwości myślą, że nie mieli innego wyjścia. Gdyby jeszcze chwilę zamarudzili na poboczu w tym odludziu, burza zastałaby ich raz-dwa i przemokliby do suchej nitki szybciej, niż mruga oczyma zalotna licealistka.
Sprawnie zapięła pas, po czym zaczęła wyglądać przez okno, chcąc zająć się czymkolwiek w trakcie podróży. Na szybie zaczęły pojawiać się nieliczne jeszcze kropelki, odkąd zaś ruszyli, mogła obserwować swoiste "wyścigi" niewielkich smużek wody. Oglądanie ich i obstawianie w głowie, która kropelka szybciej dosięgnie krawędzi okna było rozrywką może mało ambitną, ale przynajmniej miłą i angażującą umysł, dzięki czemu nie musiała szukać sobie żadnego innego zajęcia, a i nie mogła zasnąć. Gdyby bowiem pogrążyła się w myśleniu, mogłaby szybko odpłynąć, a nie była to rzecz bezpieczna w obcym samochodzie z nieznajomym kierowcą. Nawet jeżeli nie popadała w nerwicę, to nie zaniedbywała środków ostrożności. U każdego z Łowców był to porządnie wyćwiczony nawyk - oczy dookoła głowy, nieustanna czujność i pewność siebie w wypadku, gdyby trzeba było zmyślić jakąś historyjkę na poczekaniu.
Część podróży minęła w milczeniu, tak więc w tamtym czasie Lise nie zwracała większej uwagi na siedzących z przodu panów. Gdy jednak przez samochód przebrzmiał znajomy głos, dziewczyna oderwała się od swoich obserwacji i przeniosła atencję na aktualne wydarzenia, które po krótkiej rozmowie okazały się być całkiem poważne. Wystarczyło, by pojazd zatrzymał się na ułamek sekundy, a anielica już otwierała drzwi, zgodnie z adrianowymi instrukcjami. Nie trzeba jej było powtarzać dwa razy, doskonale wyczuwała niebezpieczeństwo dzięki własnej, kobiecej intuicji. Od samego początku jej się nie podobał tamten koleś!
Westchnęła cicho i pokręciła głową ze zrezygnowaniem. Chłodne krople deszczu nie przestawały spadać z nieba, a teraz nie było nawet gdzie się przed nimi schować. Co jednak można było zrobić? Dalsza jazda ze zwariowanym kierowcą nie była dobrym pomysłem. Już lepsze zapalenie płuc niż wypadek komunikacyjny i śmierć na miejscu.
- Nie masz za co przepraszać, to nie twoja wina - odpowiedziała łagodnym, uspokajającym tonem. Nie chciała, by jej podopieczny obwiniał się o wszystkie kolejne zdarzenia, skoro nie miał na nie wpływu. Trudno wymagać, by był w stanie zawalczyć z pogodą czy z niespodziewanymi wypadkami.
Z nagła dziewczynę przeszedł dreszcz. No tak, chwilę posiedziała w ogrzewanym samochodzie i ponowne wyjście na zimno nie było niczym przyjemnym dla organizmu. Nie ubrała się na deszczową pogodę, tylko na ciepłe, słoneczne popołudnie. Z reguły pogoda w M-3 nie zaskakiwała, skoro i tak była tworzona w sposób sztuczny. Czasem jednak odzyskiwała swój urok z dawien dawna w wyniku rozlicznych awarii. To tylko dowód na to, że natury nie da się okiełznać w stu procentach, żaden człowiek nawet z najbardziej zaawansowaną technologią nie jest w stanie tego uczynić.
- T-trochę jest. Ale nie przejmuj się, nic mi nie będzie - zająknęła się i ukoronowała wypowiedź delikatnym, dziewczęcym uśmiechem. - Mam nadzieję, że jednak nie będziesz miał dużych kłopotów. Wiesz, przez ten rower - dodała jeszcze, obejmując się rękami wokół tułowia. Zawsze to jakieś utrzymywanie ciepła; gdyby nie deszcz, zapewne nie musiałaby się martwić chłodem. Niestety niespodziewany opad przyniósł ze sobą również spadek temperatury, na co anielica nie była przygotowana ani odrobinkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wielki Targ - Page 3 Empty Re: Wielki Targ
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach