Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 02.09.15 23:23  •  Wielki Targ Empty Wielki Targ
WIELKI TARG
Wielki Targ TuMtDtj
Wielki Targ to jak sama nazwa mówi ogromne targowisko zajmujące spore połacie ziemi. Znajdują się na nim wielkie kryte hangary których łagodne dachy niknął w gąszczu istnego labiryntu mniejszych i liczniejszych malutkich drewnianych budek i straganików o kolorowych dachach. To właśnie tutaj można zakupić świeże warzywa i owoce, doskonałej jakości mięsa oraz smakołyki z których słynie zachodnia część miasta. Można tu dostać również wiele ciekawych wyrobów rzemieślniczych, ubrań oraz liczne ozdoby takie, jak rzeźby, malowidła bądź piękne tkaniny. Ogólnie rzecz ujmując - jeśli czegoś poszukujesz to właśnie tutaj to znajdziesz.


To był ciepły dzień, a Adrian korzystając z dnia wolnego postanowił wykorzystać go na wyprawę na zachód miasta. Od kolegi z pracy słyszał wiele na temat tamtejszego targu w którym pokładał wiele nadziei. Tęsknił bowiem za typowo polską kuchnią, a do tejże potrzebował również dość nietypowych składników, które mógł znaleźć właśnie tam. Ochoczo naciągnął więc na siebie swoje ulubione dresowe spodnie, czarne skarpetki oraz klapki. Na klatę zaś zarzucił białą bokserkę zaś na nosie umieścił okulary przeciwsłoneczne. Chwycił plecak i ruszył adowym rowerem w podróż. Ta trwała kilka godzin, lecz wojskowy nawet tego nie odczuł. Miał kondycję, a chłód poranka wciąż zacnie chronił przed upałem. Na miejsce przybył jakoś przed południem. Kręcił się pomiędzy straganami co najmniej dwie godziny, lecz opłacało się. Udało mu się dostać między innymi upragnione ziemniaki oraz fantastyczny kawałek wołowiny. I tak wyposażony przedzierał się przez gąszcz straganów w stronę obrzeży na których zaparkował swą brykę. Coś go jednak podkusiło by zatrzymać się pod budką z lodami. Może to przez ten upał? Kupił sobie dużą porcję włoskich lodów o smaku truskawkowym, po czym usiadł sobie na betonowym murku. Oddzielał on sektor owoców od gastronomicznego, jednocześnie robiąc za całkiem przyzwoitą, długą ławę. Aż grzechem było nieskorzystanie z niej. Tak więc Adrian spoczął sobie na nim, odkładając plecak na bok i korzystał z chwili przyjemności. Nawet nie zwrócił szczególnej uwagi, gdy ktoś usiadł koło niego. Był zapatrzony w jakiegoś przechodnia niosącego w siatce dobrze znane Polakowi oscypki. Właściwie już chciał wstać, dogonić go i zapytać się gdzie poszukiwać owego rarytasu gdy poczuł szturchnięcie w ramię.
- Ej, mówię do ciebie. - Pragnący atencji, kobiecy głos doszedł do jego uszu, prowokując go do spojrzenia na swą prawicę.
-O kurwa... - Aż wzdrygnął się, a jego ciało wbrew własnej woli odsunęło się z nagła, poszukując jakiegoś dystansu. Niewiele brakowało by się przypadkiem z owego murku przy tym nie wyjebał. Tak. Aż tak bardzo zaskoczyła go ta mało dyskretna bliskość obcej dziewczyny, której twarz znajdowała się niecałe dwa centymetry od jego własnej. Jednak nie to było najstraszniejsze, a jej aparycja. Teoretycznie normalna, lecz praktycznie od nadmiaru pudrów i mazideł lico jej wydawało się topić i spływać wraz z jedną z rzęs która odkleiła się, jednakże wytrwale tkwiła w swym miejscy, podpierana nadmiarem podkładu. Dla wojskowego wyglądało to jakby poważna deformacja tkanki skóry. Zdjął nawet okulary by lepiej się przyjrzeć jej ranie, krzywiąc się nieznacznie i nachmurzając brwi.
- Kto ci to zrobił...Wezwać pogotowie? - Rzucił z powagą i przejęciem. Kobieta jednak nie doceniając tego gestu skrzywiła się i sprzedała siarczystego liścia Polakowi, po czym zniknęła gdzieś w tłumie. Adrian nie bardzo wiedział co sądzić o całym wydarzeniu. Postanowił jednak nie roztrząsać sprawy. Wzdychnął więc bezradnie i zabrał się za dojadanie swojego mrożonego deseru. Gdy tylko był na etapie dogryzania wafelka pojawił się przed nim wielki cień rzucany przez człowieka pokroju dwa na dwa, do którego ramienia była podczepiona znajoma blond cizia z syndromem topniejącej twarzy.
- To on, Misiu. Złapał mnie za tyłek i chciał bym mu obciągnęła za pięć dych.
Aha...  
- Masz problem kurduplu. - Warknął Misiek.
- Nie, to ty masz problem skoro wierzysz, że włożyłbym w To cokolwiek innego niż wiertarkę. - Rzucił beznamiętnie. A co. Nie było to w jego typie by unikać konfrontacji zwłaszcza tak bezczelnej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.09.15 21:56  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Podobno wszystkie kobiety lubią świecidełka - tak mówi pewien stereotyp, który oczywiście często pokrywa się z prawdą, za to dla innych pań jest mocno przesadzony lub wręcz krzywdzący. Otóż nie każda przedstawicielka płci żeńskiej wykazuje pociąg do złota, srebra i innych drogich ozdób, zaś każda istota żywa ma mniejsze lub większe poczucie estetyki, które stara się zaspokoić jako jedną ze swoich psychicznych potrzeb mniejszego priorytetu. Stąd też większość ludzi otacza się przedmiotami, które odpowiadają ich gustom - bez względu na to, czy są to "klasyczne" dekoracje, czy też czyjaś ucięta głowa w ramach rzeźby nakominkowej. No bywa.
Lise lubiła przede wszystkim oglądać. Mogła obejść cały sklep i jedynie przyjrzeć się wystawionemu na sprzedaż towarowi, nie kupując absolutnie niczego - bo i też za co i po co? Nie pomieściłaby w swojej małej klitce wszystkich przyjemnie wyglądających bibelotów. Wolała zagospodarować swoją osobistą przestrzeń przedmiotami bardziej funkcjonalnymi, choć tak czy siak nie oparła się powieszeniu na ścianach kilku naprawdę pięknych obrazków.
Owego dnia nie miała żadnych szczególnych planów na zakup czegokolwiek. Ot, mając chwilę wolnego czasu postanowiła go spożytkować w przyjemny dla siebie sposób i przespacerować się na targ. Zawsze mile jej się chodziło pomiędzy straganami, szczególnie w tak przyjemne, słoneczne dni jak ten. Przekładała nogę za nogą, tworząc sobie trasę wzdłuż poszczególnych stanowisk. Nie musiała nigdzie się spieszyć, a mogła spokojnie napawać się pięknymi kolorami i cudownym zapachem owoców, które właśnie mijała. Na chwilę zatrzymała się przy ostatnim stoisku, gdzie sprzedawca oferował egzotyczne owoce o intrygującym kształcie gwiazdek. Lise postanowiła bliżej im się przyjrzeć, a żeby nie sprawiać wrażenia, jakby stała w kolejce, przystanęła z boku i zajęła się obiektem swego zainteresowania. Mogła bez problemu postąpić w taki sposób, gdyż pomiędzy owym straganem a następną częścią targu znajdowała się przerwa w kolorowych namiotach. Zdawałoby się, że nic nie może zakłócić jej przyjemnego dnia, który przecież dopiero osiągał swą połowę zwaną południem.
I w pewnej chwili tknęło ją przeczucie. Był to sygnał aż za dobrze jej znany, choć do tej pory bardzo często była zmuszona go ignorować. Typowa rzecz dla stróża z krwi i kości, prosty komunikat mówiący: "Twojemu podopiecznemu dzieje się krzywda".
Dla Lotte był to przede wszystkim przebłysk nadziei na to, że w końcu odnajdzie osobę, której winna jest opiekę. Nie zniosłaby dłużej tej niepewności, czy jej podopieczny jeszcze żyje i czy nie dzieje mu się krzywda.
Wytężyła słuch, właściwie nawet mimo woli. Do uszu blondynki doszły głosy, w których choć nie rozróżniała jeszcze poszczególnych wyrazów, to doskonale wychwytywała nieprzyjemny ton rozmowy. Obróciła głowę w kierunku, z którego dobiegały dźwięki i w niedalekiej od siebie odległości zlokalizowała odpowiednią scenę. Dwóch mężczyzn, jedna dziewoja o urodzie rozpuszczającej się nad palnikiem plastikowej Barbie. Mimo woli zagryzła dolną wargę, skupiając się na dialogach i dyskretnie przysunęła się bliżej pod pretekstem obejrzenia nad wyraz dorodnych śliwek.
"Masz problem, kurduplu.", dotarło do świadomości Lise. Kolejne uderzenie "szóstego zmysłu".
Spojrzała w twarz siedzącego mężczyzny i przeżyła kolejny mentalny cios.
To jednak musiał być on.
Człowiek, którego miała chronić od dnia jego narodzin.
I właśnie miał wpakować się w nie lada kłopoty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.09.15 21:03  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Beznamiętna uwaga Adriana musiała być co najmniej niespodziewana, gdyż Misiek i jego Awanturniczka spoglądali w osłupieniu na Polaka, nie wiedząc do końca co powiedzieć. Podobni zresztą, jak coraz to liczniej przypatrująca się kiełkującej sensacji gawędź.
- No co tam Misiu, język ci urwało? Wydawało mi się, że jeszcze chwilę temu miałeś jakiś problem. - Wstał leniwie, zaciągając plecak na jedno ramie. Na jego twarzy zaś odmalował się szeroki uśmiech przepełniony satysfakcją, a z ciemnych ślepi niepoważna pewność siebie. Zaciągnięte na głowę okulary przeciwsłoneczne zaczesały niesforną grzywkę do tyłu, co tylko podkreśliło pretensjonalność jego wypowiedzi. Mimo iż myślał o zignorowaniu owego osobnika, to jednak jego reakcja sprawiła, że Adrian nie miał zamiaru odpuścić. Wychodziło z niego to polskie cwaniactwo i dresowatą pretensjonalność.
- Uważaj bym ja ci czegoś nie urwał. - Gość warknął napinając każdy swój mięsień, niczym wkurwiony jeżozwierz kolce, chcąc zastraszyć niższego o głowę i węższego eliminatora, który jedynie zaśmiał się pod nosem.
- I co cie tak kurwa bawi?
- Kształt żyłki na twoim lewym bicu układający się w obwisłego fiuta, twoje niby groźby, tupet twojego...potwora? Sam już nie jestem pewien. Może pomożesz takiemu kurduplowi, jak ja się zdecydować, co...? - Wsadził ręce do kieszeni po czym nastawił prowokacyjni swoje lico do bycia. Adrian chciał by ta małpa mu przypierdoliła. Nawet jeśli, gość okaże się silny i Polakowi przyjdzie poświęcić jakiegoś zęba, to kurewsko pragnął tego, by ten gość dał mu tylko pretekst do oddania. W końcu jako wojskowy nie mógł wszczynać bójek, jednak samoobrona to kompletnie inna bajka, którą zdecydowanie łatwiej będzie sprzedać Vellardowi.
- Na co czekasz, cioto. - Atmosferę dało się niemalże kroić w tym momencie nożem. Wystarczyło już tylko słowo by bomba wybuchła
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.09.15 21:36  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Wokół rozgrywającej się przy murku scenki poczęli gromadzić się ludzie, nie wiadomo czemu aż tak zainteresowani awanturą. Z bliżej nieskonkretyzowanych powodów lubowali się w sensacjach, któe robili nawet z byle bójki. Dla Lise, nawykłej do życia w podziemiu wśród rebeliantów, walka nie była niczym szczególnie niezwykłym. No, może niekoniecznie burda w biały dzień w zatłoczonym punkcie miasta, ale z potyczkami stykała się nieraz, głównie w postaci opowieści z ust swoich pacjentów - ofiar tychże zdarzeń (a czasem i ich sprawcami w jednej osobie). Czym innym był jednak konflikt, po jednej ze stron którego stał osobnik z nagła tak anielicy bliski. Aż dziw pomyśleć, ale wystarczyło kilka sekund, by była gotowa w obronie mężczyzny poświęcić wszystko, co miała, włącznie z życiem i honorem. Trudno się dziwić, skoro właśnie taka była rola jej istnienia na Ziemi i po to w ogóle przybrała ludzkie ciało, by ochraniać taką a nie inną osobę. Zawodu stróża nie wybierasz - to on wybiera ciebie i nie odpuszcza aż do śmierci.
Przestała udawać zainteresowanie śliwkami w momencie, gdy wymiana zdań stała się wyraźnie ostrzejsza. Zdawać by się mogło, że lada moment dojdzie do rękoczynów, a do tegoż zdarzenia Lotte nie zamierzała dopuścić. Odeszła od stoiska i zaczęła przedzierać się przez coraz gęstszy tłum zainteresowanej gawiedzi, jak gdyby od tego zależało jej życie. Bo w sumie zależało.
- Przepraszam... przepraszam! - mamrotała mniej lub bardziej wyraźnie, starając się uniknąć niespodziewanych ciosów z łokcia. Mając taki, a nie inny wzrost, była dość narażona na bycie niezauważoną przez osoby wyższe i wszystkie przykre wypadki z tym związane. Gapie nie byli szczególnie chętni do przepuszczenia drobnej istotki do pierwszych rzędów "widowni", jednak blondynka nie przejmowała się tym i uparcie przemieszczała się w kierunku centrum zainteresowania.
Trafiła na moment chyba kulminacyjny, gdzie najdrobniejszy ruch mógł stać się pretekstem do przemocy. Nie miała wiele czasu na działanie, a jeszcze mniej na myślenie. Zadziałała właściwie całkowicie instynktownie, wychodząc szybkim krokiem i stając pomiędzy mężczyznami. Żeby któremukolwiek z nich spojrzeć w oczy musiałaby porządnie zadrzeć blond łepetynkę, ale nie miała teraz takiego planu.
Nie miała żadnego planu.
Tylko element zaskoczenia.
Złapała swojego anonimowego podopiecznego za nadgarstek, chociaż pewnie już i tak zwrócił uwagę na nową osobę pośrodku zgromadzenia absurdu.
- Chodźmy stąd, proszę. - Brzmiała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. Z nerwów głos jej się trząsł, a wielkie błękitne oczy świdrowały Polaka, niemal przewiercając mu czaszkę na wylot.
Może ta taktyka zadziałałaby lepiej, gdyby tego dnia strzeliło jej do głowy zrobić się na lolitkę. No trudno.
- Musimy już iść - dodała, kładąc szczególny nacisk na pierwsze słowo i ciągnąc rękę mężczyzny w swoim kierunku. Przygotowywała się do szybkiego odwrotu gdyby tylko udało jej się wyczuć, że podopieczny nie będzie stawiał oporu. Gdyby postanowił zostać na swoim miejscu, ze swoją nikłą siła nie miałaby szans go wyciągnąć. Wszystkie jednak działania anielicy miały miejsce w przeciągu kilku sekund, więc gdyby jednak udało jej się zaskoczyć ciemnowłosego... sklecony naprędce plan miał szansę się powieść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.09.15 12:12  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Eliminator z nieskrywaną przyjemnością wyczekiwał ruchu ze strony Miśka. Kto wie, może właśnie to było na tyle dziwne i niepokojące, że oprawca się wahał zmuszając Polaka do tego, by ten dalej go podjudzał, mając nadzieję, że gość w końcu zabierze się za czyn. Już dawno nie musiał tak długo, prosić o wpierdol i szczerze mówiąc nie uśmiechało mu się czynić tego dosłownie, bo to już zakrawało o jakąś patologię.
- Co. - Bezmyślnie rzucił w przestrzeń. Wyrwany z huraganu emocji, obrzucił tępym spojrzeniem blondynkę, która uczepiła się jego nadgarstka niczym kilkudziesięciukilowa bransoleta. Zresztą nie tylko on, lecz Misiek, Awanturniczka i ciekawscy również. Do tego ten płaczliwy głos...Powiedzieć, że Adrian był co najmniej skołowany, to mało.
- Ej...- Rzucił szorstko wyciągając drugą rękę coby może spróbować uspokoić to dziecko. Jak? Nie mam pojęcia, on zresztą też, lecz ten gest wydawał się dobrym początkiem. Przynajmniej tak było w mangach. Rety mangi...dziękował Bogu w tym momencie za ich mądrość. Nim jednak cokolwiek zdążył zrobić, dziewczę zakomunikowało mu, że MUSZĄ iść, po czym zaczęło transportować Adiego w sobie tylko znaną stronę. Jego nogi nie stawiały oporu. W sumie ciągle był pod wpływem srogiego zbaranienia, a po jego myśli krążyły tylko wokół jednego. Naturalnie ta chwila dziwnej trwogi nie trwała długo, zwłaszcza, że im głośniej sobie zadawał w myślach to pytanie tym bardziej docierał do niego sens ostatnich słów. Zirytował się.
- Ej, gów...dzieciaku. Co ty sobie wyobrażasz pakować się w taką sytuację i robić coś takiego? - Zatrzymał się nagle, robiąc w tym momencie za upartą kotwicę i powstrzymując Lilo od dalszych podróży. Miał pretensje i nie ukrywał tego, jednak był też zły. Doskonale zdawał sobie bowiem sprawę, że sytuacja była niebezpieczna. Dziewczyna mogła bowiem władować się w nieodpowiednim momencie i oberwać. Pomijając fakt, że w życiu by się z tego Vellardowvi nie wytłumaczył to niewinne dziecko by oberwało. - Co ty sobie wyobrażasz? Co sobie w ogól wyobrażają twoi rodzice? Gdzie oni..? - Rozejrzał się ponuro po okolicy, w poszukiwaniu rodziców roku. Aż miał ochotę grzmotnąć tatuśkowi małej za puszczaniem samopas tak nierozsądnej latorośli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.09.15 20:05  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Na samym początku naprawdę się wystraszyła, jak to wszystko może się potoczyć. W końcu stając pośrodku konfliktu narażała się na gniew Miśka i jego Lubej, którym raczej nie spodobała się dodatkowa osoba stająca w centrum uwagi, w dodatku grająca na korzyść niższego mężczyzny. Zawsze istniała możliwość, że to na nią spadnie odpowiedzialność za zachowanie obu stron; przywykła do takiego ryzyka, jako że najczęściej to właśnie ona robiła za rozjemcę w licznych sporach. Jak wiadomo, gdy masz dobre intencje, wszyscy nagle zaczynają cię o wszystko obwiniać i ostatecznie pogodzą się czasem tylko po to, żebyś dał im spokój (albo żeby spuścić ci wpierdol).
Wyczuła jednak, że ciemnowłosy człowiek nie stawia oporu, co podsyciło palącą się w anielskiej duszy iskierkę nadziei.
- Idziemy - rzuciła półgłosem i przeciągnęła podopiecznego za sobą, energicznie wciskając się pomiędzy ludzi. Gapie z tłumu byli na tyle zszokowani nagłym zwrotem akcji, że mimo woli reagowali na jej prośby o przesunięcie się i pozwolili Lise wraz z wciąż trzymanym przez nią osobnikiem opuścić okolice murku. Niestety, gdy "widownia" była już do nich zwrócona plecami, mężczyzna postanowił przestać współpracować. Blondynka zacisnęła zęby na chwilę, obserwując kątem oka powracającą do swoich spraw gawiedź. Póki co nie widziała sprawców zajścia w osobach specyficznej parki, jednak obawiała się ponownego ich pojawienia i kontynuowania awantury. Zadarła więc głowę do góry i obrzuciła ciemnowłosego stanowczym, acz łagodnym spojrzeniem godnym najprawdziwszego anielskiego dziecięcia.
- Co ja sobie wyobrażam? Co ty sobie wyobrażasz, prowokując tego kolesia? Przecież mógł ci zrobić krzywdę, nie wspominając już o awanturze na całe miasto! Czy ty Boga w sercu nie masz? - Palnęła kazanie, to fakt. Jednakże skoro osoba powierzona jej pod opiekę nie widziała żadnego problemu w ryzykownym zachowaniu, to Liselotte zamierzała ten przykry fakt naprostować i uświadomić swego podopiecznego, w jak wielką kabałę chciał się wpakować. Świdrowała go wzrokiem błękitnych oczek, nie przerywając tego kontaktu ani przez chwilę. Nadal też trzymała mężczyznę za nadgarstek, co dawało jej minimalne poczucie kontroli nad sytuacją - której, oczywiście, nie miała.
Och, jak zabawnie. Rodzice Lilo.
Przypominamy, że podobna jednostka społeczna nie ma prawa bytu we wszechświecie, jako że anielica nie została urodzona, a stworzona osobiście przez samego Boga. Swoją drogą, czy naprawdę wyglądała tak młodo? Przecież u licha, szesnastolatkę spokojnie można puścić między ludzi bez opieki i nikt nie robi o to problemu, a spróbuj jeszcze pomóc jakiemuś "starszemu" od siebie osobnikowi o pięści zamiast mózgu, to ci jeszcze wytkną. Paranoja! Gdyby Polak wiedział, że ma przed sobą istotę o stulecia starszą od samego siebie, to na pewno inaczej by o tym wszystkim pomyślał. A tak to Li pozostało, no cóż, grać normalną obywatelkę.
- Jestem tu sama, przecież nie mam już pięciu lat. Za to wygląda na to, że to tobie potrzebna jest opieka. - Po tych słowach westchnęła ciężko. Chociaż mówiła bez żadnej agresji czy wyrzutu, to jej ton sugerował, że nie zniesie sprzeciwu w żadnej formie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.09.15 16:12  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Adrian doskonale zdawał sobie sprawę, że swoim wyglądem oraz sposobem bycia nie wzbudza zaufania. Wręcz przeciwnie - prowokował. Nie inaczej było i dzisiaj. Nic nowego, dzień jak co dzień, a przynajmniej dopóki jakaś małolata nie próbowała go tu moralizować i wygarniać mu brak rozwagi. Jakby fakt, że prowokował kogoś i mogło to się skończyć, jakąś śmieszną aferą o czymkolwiek świadczył!
- Niczego sobie nie wyobrażałem. - Zmrużył ślepia, zaplatając sobie ręce na torsie czemu towarzyszyła krótka chwila ciszy. - Doskonale zdawałem sobie sprawę z konsekwencji. Wszystko miałem pod kontrolą. - Uśmiechnął się szeroko, dumnie, przekonany o słuszności swego postępowania i nijak tego nie krył. Choć trzeba przyznać, że ostatnie słowa dziewczyny zmusiły go do pewnej refleksji. Dawno nikt nie wyciągał w jego kierunku broni tego kalibru. Widać było, że ogarnęła go frustracja, irytacja, a potem nieprzyjemne zmieszanie. Tak, właśnie nieletnia dziewczynka powstrzymała go od prowokowania burdy, by zaraz podejść go w ten sposób, jakby to on był tym złym i nie wiedzieć czemu tak też w tym momencie się poczuł - jakby nie miał Boga w sercu. Niemal, jak jakiś wykolejeniec, a przecież miał Go i to bardzo wysoko w swej hierarchii. Miał.
- Mam. - Warknął niechętnie i właściwie bardziej do siebie. Był zły. Rozplótł ręce, przetarł nos w zadziornym geście by zaraz potem wsadzić łapy w kieszenie spodni. Wzrok gdzieś mu na chwilę uciekł w bok. - On zaczął. - burknął ostatecznie, poprawiając sobie przy tym plecak. Zaczął kroczyć wolno przed siebie. Nie rozumiał za bardzo czemu się nieznajomemu smarkowi się tłumaczył, lecz zdecydowanie mu się to nie podobało.
- Jaka pyskata. - Zauważył, unosząc jedną z brwi ku górze i siląc się na udawane zaskoczenie. -  Założę się, że w szkole byłaś lub ciągle jesteś nielubianym dzieckiem, co? - Dobra, był w tym momencie niemiły, lecz było to normą. Pewna Adaviena sporo o tym wie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.15 17:35  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Gdyby tylko Kaukaz był świadom tego, ile w rzeczywistości liczy sobie ta w jego mniemaniu "małolata"! Może przynajmniej byłby bardziej skory do dania wiary jej słowom. Bo co jak co, ale niemalże tysiącletnia istota należąca do organizacji rebelianckiej zdecydowanie wiele wiedziała o ryzykownych zachowaniach i wiążących się z nimi konsekwencjach. Nikt nie mógłby jej wmówić, że podskakiwanie jakiemuś typowi o wymiarach dwa na dwa było rozsądną decyzją. I koniec.
- Tak samo miałbyś wszystko pod kontrolą, gdyby tamten facet połamał ci wszystkie kości? - spytała tonem spokojnym niczym przedmiot ustawiony na stabilizatorze. Wydawała się być zupełnie inaczej nastawiona niż jeszcze chwilę temu, gdy targnęły nią bardzo silne emocje. Teraz brzmiała mniej jak osoba robiąca wyrzuty, a bardziej jak partnerka w poważnej dyskusji. Ostatnie do czego by dążyła, to wszczęcie kłótni ze swoim dopiero co odzyskanym podopiecznym. Ledwo udało jej się go powstrzymać od sprowokowania typowego mięśniaka do obicia mu twarzy (i nie tylko), więc bezsensownym byłoby wszczynać teraz kolejną bezsensowną awanturę.
- Zaczął, nie zaczął... - wzruszyła ramionami - tak czy inaczej prowokowanie go nie było dobrym pomysłem. To się mogło źle skończyć - dodała, wzdychając przy tym nieznacznie. Nie została w tyle, gdy mężczyzna zaczął iść, ale ruszyła za nim. Byłą niższa, więc musiała szybciej przebierać nogami, jeżeli chciała nadążać za swoim podopiecznym, który na szczęście póki co nie przyspieszał.
- Czy ja wiem. Kto lubi, ten lubi, kto nie lubi, ten nie lubi - rzuciła wymijająco. Nigdy nie chodziła do szkoły, trudno więc było jej przypuszczać, jak wygląda tamtejsze środowisko i jak zostałaby odebrana przez rówieśników. Wśród znajomych z Edenu czy z organizacji raczej rzadko się zdarzało, by ktoś wybitnie za nią nie przepadał. Jakaś dobra połowa Łowców zawdzięczała jej życie i zdrowie, więc niedocenienie osoby Lotte byłoby skrajnie posuniętym chamstwem. Podobnie też słowa obecnie towarzyszącego jej mężczyzny nie były przyjemne, ale wyrzuciła je spośród myśli. Nie było sensu rozwodzić się nad tym, czemu jest dla niej taki nieuprzejmy, skoro biedna blondynka tak mocno się stara. Wiedziała aż za dobrze, że wdzięczność nie jest zbyt mocną stroną ludzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.09.15 17:13  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
- Nie połamałby...- Wywrócił oczami. -...a na pewno nie wszystkie. - Tego był pewien. Co prawda ciężko mu było powiedzieć czy osiłek jest silny czy to tylko wypchane powietrzem ozdoby, lecz z góry zakładał, że nie wyjdzie z tego bez szwanku. Nie przeszkadzało m to wcale i wcale gdyż był pewny, że i tak to on będzie górą. Skąd? Wiedział to chyba tylko on i jego pewność siebie.
Spojrzał na nią z ukosa. Zachowywała się jak matka. Właściwie czuł się, jakby cofnął się w czasie i słuchał kazania od swojej własnej rodzicieli bądź starszego brata. Zresztą, tak samo jak wtedy teraz czuł się podobnie - dziwnie. Doskonale bowiem zdawał sobie sprawę z tego, że to co zrobił bądź zamierzał zrobić było głupie, jednak słuchanie tego od kogoś innego...Ni mógł zaprzeczyć, że ten ktoś nie gada z sensem czy też nie ma racji i to go trochę bolało. Zwłaszcza, że tym kto go w tym momencie strofował była nastolatka, dzieciak...Być może wyolbrzymiał, jednak wszystko co było niższe od niego i wyglądało na nieletnie od razu zyskiwało status "dzieciaka". Nie robił tego po złośliwości, lecz po przygodzie z Monday czynił to z przezorności.
Słuchając jej odpowiedzi czuł, jak zaczyna się uspokajać. Łatwo bowiem się unosił, gdy był powód, lecz jeśli ten znikał, a rozmówca nie dolewał oliwy do ognia to szybko wygasał. Tak było i teraz. Czuł co prawda złość na tych ludzi, na lekkomyślność dziewczyny, jednak nie było sens wyładowywać jej na nieznajomej. Jej spokojny ton głosu go tylko w tym uświadczył, sprawiając, że poczucie winy, które zrodziło się w nim chwilę temu urosło. Szlag.
- Będę teraz wracał do centrum M3, jeśli więc mieszkasz gdzieś po drodze mogę cię podrzucić. - Zagaił po pewnym czasie, nie spoglądając nawet na dziewczynę, jednak zwalniając kroku. - Tak tylko się pytam, bo zdajesz się iść w tym samym kierunku. - A zmierzał nigdzie indziej, jak do wyjścia z tego wielkiego targu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.15 15:29  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Wzruszyła ramionami na komentarz mężczyzny i odpowiedziała mu nieco zrezygnowaną, acz i trochę wypełnioną zrozumieniem miną. Zapewne gdyby zechciałaby się odezwać, to rzekłaby coś w stylu "No jak uważasz", jednak nie chciałą dłużej ciągnąć niezbyt sensownego wątku. Jeżeli jej podopieczny miał nazbytnie skłonności do pakowania się w tarapaty, to nie będzie ich w stanie wykorzenić jedną pogadanką. Nad takimi przypadkami potrzeba długiej, ciężkiej i regularnej pracy. Przydałoby się więc zachować jakiś dobry kontakt z nieznajomym, nad którym powierzono jej opiekę. Na razie nawet nie znała jego imienia ani ogólnie niczego, poza małą częścią charakteru i ogólnikowym wyglądem, co w razie potrzeby nie dałoby jej zbyt wiele.
Przepraszam, czy nie widziała pani takiego średniego wzrostu ciemnowłosego pana o zachodnim typie urody i dresiarskim charakterku? Muszę go odnaleźć!
Lise bardzo często zachowywała się jak matka, chociaż pozornie z wyglądu to nią powinien się zaopiekować. Miała jednak mocno opiekuńczy charakter i była silniejsza, niż mogłoby się to wydawać. Ta oto mała osóbka potrafiła bez mrugnięcia okiem rozbebeszyć trzewia pacjentowi w potrzebie, nie miała śladów obrzydzenia patrząc na otwarte złamania czy rozległe poparzenia. Za długo pracowała jako lekarz, by takie drobiazgi jeszcze mogły zrobić jej jakąś krzywdę. Każdą znaną sobie osobę traktowała z najwyższą troską, szczególnie gdy już zdarzyło jej się kogoś bardziej polubić. Inna sprawa, że też miała swoje lęki i słabości, toteż czasami nawet ta pasjonatka pomagania potrzebowała czyjegoś wsparcia.
Nie zamierzała ustępować ze stanowiska, nawet jeżeli zamilkła na temat całego zdarzenia. Wiedziała, że ma stuprocentową rację, nawet jeżeli nie miała pojęcia o fizycznych możliwościach ciemnowłosego. Nie było jej to potrzebne; szósty zmysł anioła stróża wystarczająco poinformował ją o istnieniu jakiegoś niebezpieczeństwa, dzięki czemu od razu wiedziała, że nie ma żartów. Kto wie, może ta niby niewiele znacząca interwencja uratowała wojskowego przed poważnymi kłopotami? A może to Lotte w tej chwili pakowała się w tarapaty? W końcu nie wiedziała, że zadaje się z członkiem wojsk S.SPEC, bądź co bądź swoim przeciwnikiem i śmiertelnym zagrożeniem. Wystarczyłoby, żeby się dowiedział o przynależności rasowej blondynki i miałaby spory problem, a co dopiero, gdyby odkryta została jej przynależność do organizacji rebelianckiej. Igrała z ogniem, nawet nie wiedząc jak bardzo.
Zastanowiła się chwilę nad propozycją podwózki i uśmiechnęła z najwyższą uprzejmością.
- W sumie skoro o tym wspominasz, to chętnie wybrałabym się do centrum. Jeżeli rzeczywiście chcesz, to chętnie się zabiorę - stwierdziła. Z samego serca M-3 łatwiej będzie jej się dostać z powrotem do kanałów, a przez nie - do podziemi. Wprawdzie wejścia do siedziby Łowców znajdowały się w różnych miejscach wewnątrz i na zewnątrz murów, ale w pewnych okolicach znała ich więcej, w innych - mniej. W końcu opanowanie całej budowy ukrytego pod powierzchnią Ziemi labiryntu zająć mogłoby wieki, a anielicy jeszcze brakowało trochę stażu, by dobrze zapamiętać układ wszystkich korytarzy. Chociaż kto wie, może za kilka lat uda jej się poznać ich jeszcze więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.09.15 0:46  •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
Proponował przejażdżkę nie po to by się odwdzięczyć dziewczynie, bo nie był zadowolony z tego, że spotkanie z owym osiłkiem nie poszło po jego myśli. Czuł się jednak źle z tym, że naraził dziewczynę na niebezpieczeństwo. Dzieciak mógł z jego powodu oberwać. Wiążące się z tym wyrzuty sumienia były co najmniej męczące. W ramach swej małej pokuty postanowił więc wyświadczyć jej jakąś przysługę. W końcu korona mu z tego powodu z głowy nie spadnie.
- Tylko nie spodziewaj się luksusów. - Żachnął się, a na jego twarzy pojawił się delikatny zadziorny uśmiech. Wsadził tym samym ręce do kieszeni swych dresów i przepełznął przez targ. Dostosował przy tym swoje tempo do kroków dziewczyny, zwracając też uwagę by ktoś nie wpadł na nią znienacka - na takich sam wpadał z warknięciem. Tak. Był miły, lecz zdecydowanie na swój prywatny sposób.
Gdy doszli na skraj targu i minęli bramę wejściową, nieopodal do słupa przymocowany różowy składak.
- Bez. Komentaża. Proszę. - Wybębnił dosadnie, każde słowo. Powiało przy tym lekko groźbą, a przynajmniej dopóki nie westchnął zrezygnowany i nie zaczął zdejmować blokady. Nim bowiem cokolwiek zaproponował, zapomniał o limuzynie, którą dysponował.
- Mam nadzieję, że nie oczekiwałaś czegoś innego. Mówiłem, że luksusów ni będzie. - Przypomniał, po czym, jednak wyciągnął z torby swoją dresową bluzę i jej podał. - Cały bagażnik dla ciebie. Wyściel sobie bluzą to będzie ci wygodniej. - Zaoferował całkiem uprzejmie. Plecak zawiesił na kierownicy, coby nie wisiał dziewczynie nad głową i ruszyli.
Adrian pedałował w miarę żwawo. Słońce świeciło, lecz co jakiś czas kryło się za pojedynczymi chmurami dając chwilę wytchnienia dla podróżujących w postaci delikatnego wiatru.
- Ile ty masz właściwie lat? - Spytał nagle pozwalając sobie przejść od razu na ty, z czego zdał sobie sprawę nieco po fakcie, no ale cóż, nie będzie przepraszał za to dzieciaka. Po prostu zapyta - jak ci wołają?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wielki Targ Empty Re: Wielki Targ
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach