Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Relacje to ograniczenia. Cholerne ograniczenia. Gdyby nie to, że faktycznie miał u nie jakąś formę ulgi, to zapewne za wszystko czego właśnie dokonał jego zwłoki pływały by już w Oceanie Spokojnym, każda kończyna oddzielnie. Równocześnie głupio było jej zareagować jak dziecko, obrazić się czy odwrócić głowę i zaprzestać rozmowy. Nawet pomimo próby powstrzymania się zrobiła niezadowoloną minę marszcząc brwi i opuszczając ze złością kąciki ust. Spoglądała na rękę, które dotykała czubka jej głowy w myślach zakazując sobie próby ugryzienia jej.
To z jednej strony miłe, a z innej... naiwne. Yuu była człowiekiem zdolnym poświęcić wszystko wokół siebie dla wyższych celów, jeżeli nie było by innego wyjścia. Sporo osób mogło o tym nie wiedzieć, inni jakoś szczególnie starali się taką wiedzę ignorować. Kami nie była oswojoną istotą.
- Ehe, widzę ten rumieniec na twojej twarzy, na pewno strasznie się wstydzisz. - Mówiła obojętnie maczając jałową gazę w odkażonej wodzie i oczyszczając z krwi nowe nacięcia. Nie patrzyła w twarz łowcy, specjalnie. Za to całkiem sprawnie zajmowała się jego ranami. W przeszłości robiła to znacznie częściej, ale takie nawyki były wyryte w świadomości, bardzo głęboko, więc nie zapomniała jak należy opatrywać coś takiego. Nie skomentowała jego słów bezpośrednio. Cały czas zajmując się obrażeniami. Kiedy tylko przestał prezentować swoje blizny, zanuciła cicho:
- Tamten frajer z drugiej strony to odwieczny wróg, rozkaz padł, rzucasz granat, on już jest bez nóg. Miał 20 lat jak ty i chciał rzucić też, ty dostaniesz wielki order, z niego tryska krew.
Nie miała zamiaru poruszać tego tematu. Dziwnie się czuła, kiedy w jej towarzystwie ktoś tak beztrosko opowiadał o swoich podbojach. Łowcy walczą dla ludzi zabijając żołnierzy, ale oni na pewno też mają swoje życie, rodziny, marzenia. Trzeba to szybko zakończyć.
- Oh, a... mógłbyś pociąć na pół te bandaże? - Zwróciła się do Nobuo widząc jego chęć pomocy. Kto wie, może miał talent akurat do tego? Podsunęła w jego stronę dwa opakowane jeszcze opatrunki i niewielkie nożyczki, które zapakowane były w podstawowej apteczce.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

"Pan". Cholera, chyba pierwszy raz ktoś go tak nazwał na Desperacji. Zdziwienie na jego twarzy pojawiło się jednak tylko na ułamek sekundy, a zaraz po chwili wyciągnął rękę do rudzielca i przedstawił się.
- Marcus Sleipnir, mój drogi. Witamy w szeregach.
Jego uwagę zwrócił brak pieczenia ran, więc z powrotem na siebie swoje ubranie i wstał.
- Jako, że zabawimy tutaj do rana to skoczę po jeszcze jedną kolejkę i spytam barmana czy nie ma może miejsca do spania, ale nie łudziłbym się na to że coś się znajdzie.
Wolnym krokiem skierował się w stronę lady nucąc mimowolnie piosenkę, którą wcześniej zaśpiewała Yuu, znał ją bardzo dobrze, nieraz zdarzyło mu się ją usłyszeć chociażby z jej ust.
- Dwa piwa i jeden sok, Luigi. Tylko żeby nie był już zbytnio skwaszony bo jeszcze załapię się na kolejny opierdol - Powiedział cicho do barmana i zapłacił z napiwkiem za napoje.
Dobry humor jakoś się przyczepił i nie chciał puszczać, ale stanowczo na to nie narzekał. Za dużo ostatnio było na jego głowie i taka miła odmiana była jak najbardziej wskazana.
Postawił piwo przed Nobuo, a Yuu podsunął sok.
- Spokojnie, bez alkoholu - Powiedział z uśmiechem i upił pierwszy łyk ze swojego piwa.
Po czym przypomniało mu się, że nie zapytał o pokoje.
- A co do pokoi to tak jak mówiłem, to mimo wszystko bar a nie zajezdnia więc jesteśmy zdani na spanie tu gdzie siedzimy, ewentualnie możemy rozbić obóz pod gołym niebem, jakieś sugestie? - Zapytał udając, że wszystko co powiedział nie było wyssane z palca. Poniekąd nie było, w końcu to naprawdę nie była zajezdnia, ale dobrze wie, że mają na zapleczu kilka łóżek bo budził się już na nich poobijany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rudowłosy skinął głową i wziął się do pracy. Widać było, że cięcie bandaży nie jest jego pasja, ale pracę bez sprzeciwu wykonywał taką, jaką przydzieliła mu przywódczyni.
Siedział spokojnie i zajmował się swoją robotą. W tym czasie Yuu skończyła opatrywać Marcusa, a ten udał się w stronę baru po nowe zamówienie.

- Kim tak właściwe jest twój przyjaciel? - zapytał cicho młody łowca, nie odrywając oczu od ciętego materiału.

Po kilku minutach Slei wrócił do stolika z zamówieniem. Starał się nie dać po sobie poznać, że nieco nagina fakty, ale nie był urodzonym aktorem. Niektórzy zapewne byli w stanie go przejrzeć.
Nobuo spojrzał na niego.

- Jak już mówiłem, Keiji znalazł sobie pokój na górze. Myślę, że znajdzie się tam dla nas miejsce. W końcu członkowie organizacji powinni trzymać się razem, prawda? - Spojrzał pytająco na Yuu a później znowu na Slei'a.
- Tylko może najpierw niech przywódczyni się opatrzy. Te rany nie wyglądają przyjemnie. - Wskazał ręką krwawiącą dziurę w udzie łowczyni. Nie była to śmiertelna rana, ale dość mocno krwawiła. Lepiej było się nią zająć, by nie musieć się nią już później przejmować.

Powoli robiło się już późno. Słońce właściwie już zaszło, a klientela w barze nieco się przerzedziła.


______________________________________________________________________

Yuu: draśnięte prawe ramię; lekko postrzelone lewe udo| rany nie opatrzone (0/1); krwawią
Sleipnir: dwie lekkie rany na torsie i jedna w okolicy żeber| rany opatrzone
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Z uśmiechem na twarzy przejęła od rudego łowcy pocięte bandaże. Wykorzystała je właśnie do tego, by nie biegać z otwartymi ranami na wierzchu. Opatrzenie tej na udzie nie należało do najłatwiejszych z powodu kuli. Właściwie nie było chyba otworu wylotowego, więc pocisk mógł nadal znajdować się w ciele. Nie miała jednak ze sobą pełnej apteczki, by pozbyć się niewygodnego ucisku, a miejsce w które została postrzelona nie było aż tak ważne, by trzeba było wykonywać taką operacje natychmiastowo. Zachowała więc podstawową higienę i udzieliła samej sobie pierwszej pomocy z imponującą sprawnością. W dawnych czasach musiała sama dbać o własne rany, więc nie było to niczym specjalnym. Nie przerywała więc nawet rozmowy, gdy zaciskała bandaże i jałowe opatrunki wokół oczyszczonej dziury.
- Działa w organizacji jako strateg. - Śledziła wzrokiem Sleipnira, kiedy ten udał się do baru, jej palce same chodziły przy bandażach, bez skuchy wiążąc całkiem przyzwoite węzły. - Pewnie myślisz, że nie wygląda na kogoś ogarniętego, co? Pierwsze wrażenie to okropna rzecz, najlepiej samemu jest go poznać.
Zacisnęła ostatnią pętelkę mocniej i spojrzała na nacięcie w prawej ręce. Wyglądało niegroźnie, ale skoro już babrała się we własnej krwi i bandażach... poza tym jej ulubiony płaszcz podróżny został zniszczony. To denerwowało ją bardziej niż sama rana.
- A ty czym chciałbyś się zajmować? - Dodała po chwili widząc, że Marcus wraca i z kiwnięciem głową przyjęła szklankę soku. Chociaż jeden, który nie chciał na siłę wepchnąć w nią alkohol...
Poczekała na to, aż indywidualista jej odpowie, chyba że z jakiegoś względu wolałby nie robić tego przy strategu, ale nawet wtedy nie dała by po sobie poznać, że w ogóle takie pytanie padło z jej strony. Dyskrecja przede wszystkim. Dodatkowo chciała pokazać rudemu, ze ma wsparcie w jej osobie.
- Oh, brzmi dobrze. Jeżeli uważasz, że jest taka możliwość... nie będę kłamać, było by to nam na rękę.
Ktoś zapytałby, gdzie tu jest sens pchać niewielkie dziewczę do zgrai wielkich facetów? Pamiętać należy jednak, że Yuu rzadko czuła się kobietą. Gdyby ktoś uświadomił ją w sytuacji, pewnie była by lekko zmieszana, póki jednak nikt na to nie wpadł, sama nie czuła potrzeby przejmować się taką drobnostką. Daleko było jej od śpiewania: „Wszyscy łowcy to jedna rodzina”, lecz nawet przy problemach z ufaniem musiała sprawiać wrażenie, że na kimś polega, że obdarzy kogoś zaufaniem, w zamian za to samo.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Chyba się starzeję, pomyślał po komentarzu Nobuo.
Po chwili jednak Yuu przerwała ciszę swoim pytaniem, poprzedniej części konwersacji mógł się domyślić, jako że słyszał jak młodzieniec wymawia jego imię. Zabawne, ale jeśli ktoś o nim wspomni to zawsze to usłyszy, choć jedyne co to właśnie jego imię i nazwisko.
Niezrażony wykryciem jego gapowatości dodał swój komentarz.
- Mamy deficyt szpiegów, jeśli chciałbyś się tym zająć to na pewno zadbamy o to abyś otrzymał porządne przeszkolenie - Powiedział poważnym tonem, ale na jego twarzy dalej gościł uśmiech.
- Ewentualnie jeśli nie chcesz się narażać to możesz także zostać naszym specem od elektroniki, dobry informatyk jest wiele warty w tych czasach.
Znowu się na chwilę zamyślił, tym razem jednak na temat organizacji.
Stracili mnóstwo dobrych ludzi, walka z rządem stanowczo ich za dużo kosztuje, ale lepiej o tym nie wspominać młodziakowi, jeszcze nam zwieje sprzed nosa i go więcej nie zobaczymy.
Yuu najwyraźniej zauważyła jego zamyślenie bo zobaczył przed nosem pstryknięcie.
- Wybacz. A co do pokoju na górze to bardzo dobry pomysł - Powiedział sięgając po szklankę i wypijając resztę pozostałego trunku - Ruszę przodem, jeżeli macie coś jeszcze do omówienia to nie śpieszcie się, ja w międzyczasie utnę sobie pogawędkę z naszym drugim kolegą po fachu.
Wstając ukłonił się w stronę Nobuo i Yuu, po czym ruszył na piętro.
Miejmy nadzieję, że jego nowy rozmówca będzie bardziej ogarnięty, może dowie się czegoś przydatnego, ewentualnie zdobędzie nowego zabójcę, który będzie potrafił coś więcej niż wymachiwanie bronią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nobuo również spojrzał na Slei'a i pokiwał głową. Zanotował sobie w pamięci uzyskane od Łowczyni informacje. Mogły się przydać, skoro postanowił wrócić i brać czynny udział w organizacji. W końcu wychodziło na to, że Sleipnir również będzie poniekąd jego przełożonym.
- Nie oceniam książki po okładce. - Uśmiechnął się do Yuu i ponownie spojrzał na nadchodzącego Marcusa.
- Szpiegów? - Na jego twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie i niepokój, ale po chwili się uśmiechnął. - Ach. Chodziło o wtykę? Właściwie, mógłbym się tym zajmować. Chyba nadawałbym się również na zaopatrzeniowca. O ile nie nadaję się do strzelanin i otwartej walki z wojskiem, o tyle w cichych akcjach chętnie pomogę. Musze się w końcu odwdzięczyć organizacji za uratowanie. - Tu przerwał i odchrząkną.
Wstał z krzesła, a widząc, że przywódczyni już zajęła się swoimi ranami, zbliżył się nieco do niej.
Nie był pewien, jak ma się zachować. Pomóc jej w dotarciu na miejsce? Zaproponować pomoc? Zignorować jej obrażenia i fakt, że jest kobietą. Całe to wahanie było u niego dobrze widoczne.
Stanął więc jedynie na chwilę przy Łowczyni. Nic nie pisnął na temat pomagania jej. Przecież nie wyglądała na osobę, która potrzebowała usługiwania na każdym kroku. Z resztą, gdyby chciała, zawsze mogła się go chwycić.

- Chodźmy więc. - Ruszył na górę.

Na piętrze nie było zbyt wielu pokoi, więc odnalezienie tego, który zajął Keiji nie trwało długo. Mężczyzna był nieco zdziwiony ich widokiem. Zwłaszcza Slei'a, którego wcześniej nie widział.
Po krótkim wyjaśnieniu ze strony rudowłosego, otworzył szerzej drzwi i wpuścił wszystkich do pomieszczenia.
Nie było duże ani specjalnie umeblowane. 10 m^2, odrapane pożółkłe ściany, materac, jakiś koc i bagaż Łowcy.

- Proszę bardzo. Rozgośćcie się. Niestety, mogę zaproponować jedynie koc, jako posłanie - oświadczył, siadając na materacu. Spojrzał na rany zdobiące teraz ciała Yuu i Sleipnir'a, jednak o nie nie zapytał. To nie była jego sprawa.
- Ruszamy jutro w stronę Miasta? - Rzucił, kładąc się na posłaniu.

______________________________________________________________________

Yuu: draśnięte prawe ramię; lekko postrzelone lewe udo| rany opatrzone (1/1); {Yuu podczas opatrywania dostrzegła również ranę wylotową. Pocisku nie było}
Sleipnir: dwie lekkie rany na torsie i jedna w okolicy żeber| rany opatrzone
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rzuciła szybko ukradkowe spojrzenie na Nobuo. Dobrze posiadać tą wiedzę, że łowcy go kiedyś uratowali. Pewnie teraz czuje się zobowiązany odwdzięczyć organizacji i może to wcale nie jest czyta chęć pomocy rebeliantom? Odwróciła głowę by widzieć miejsce, do którego zmierza. Nawet jeżeli dowiedziała się czegoś więcej, nie miała teraz sensu tego drążyć. Rudy łowca nie wyglądała na takiego, który szczególni lubi opowiadać o sobie publicznie. Yuu wstała ze swojego miejsca testując przez chwilę zdolności własnej nogi. Nie było tak milutko jak bez rany, ale nie była na tyle ranna, by prosić kogoś o pomoc. Z resztą, nawet wtedy pewnie i tak by tego nie zrobiła. Branie od kogoś pomocy wymagała następnie reakcji zwrotnej, a przywódczyni bardziej od nielojalności nienawidziła długów. Chciała przejechać wierzchem dłoni by ugładzić z przyzwyczajenia swoje włosy i odkryła, że nadal nie zdjęła kaptura. Cóż, zrobi to dopiero po dotarciu do pokoju.

W chwili przekroczenia progu jej dłoń jeszcze raz powędrowała do góry. Palce zacisnęły się na krawędzi materiału i jednym ruchem ściągnęły z głowy nakrycie. Czując większą swobodę, łowczyni zarzuciła głową na boki rozluźniając nieco spięte wysoko na głowie czarne włosy.
- Nie szkodzi, jeżeli wam to nie przeszkadza, wolała bym czuwać. - Uśmiechnęła się delikatnie, tak by wyjść na bardzo spokojną i pewną siebie. Tak naprawdę chciała po prostu, by jej oświadczenie nie zabrzmiało jak deklaracja braku zaufania, nawet jeżeli było tak faktycznie. Po prostu tego nie widziała... czwórka łowców śpiąca sobie spokojnie w jakiejś knajpie w Desperacji. Do tego dwójka wysoko postawiona rangą. Dla własnego spokoju wolała przeczekać tę noc w trybie względnego oszczędzania energii, nawet z zamkniętymi oczami, ale cały czas nasłuchując dźwięków z otoczenia. Brak snu nie przeszkadzał jej w wielkim stopniu. Zazwyczaj i tak spała gdzie popadnie i tylko po kilka godzin, rzadko miała okazję znaleźć się w swoim pokoju w podziemiach, nawet nie pamiętała kiedy ostatni raz tam trafiła. Nogi zawsze niosły ją w jakieś inne miejsce, albo zawijała się gdzieś w okolicach rur grzewczych w tylko sobie znanym miejscu. I tyle wystarczyło. Jedna noc w tę czy w drugą stronę niczego nie zmieni. Może to nawet lepiej, mogliby zebrać się o świcie i ruszyć do miasta zanim połowa Desperacji się zbudzi i zacznie się przemieszczać.
- Jeżeli nikt nie ma nic przeciwko, tak byłoby najlepiej. Proponowałabym wczesną porę, zanim opadną poranne mgły. - złapała za skraj swojego płaszcza i owinęła się nim ciaśniej opierając się o jedną ze ścian i oglądając pomieszczenie. W czasie zwracania się do starszego łowcy, patrzyła na niego, ale bez szczególnych emocji. Nie miała powodu, by na siłę mu coś pokazywać.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

//ogółem Yuu zgodziła się na wszystko co tu się wyprawia
Wszedł do pokoju pierwszy, drugiego Łowcę najwyraźniej zdziwiło jego przybycie, ale zaraz i tak się poznają więc po prostu skinął mu głową i po przekroczeniu progu rzucił swoją pod ścianę, po czym strzelił wszelkimi kościami, które strzelić mogły. Te które nie mogły lepiej było zostawić w spokoju, pewnie i tak ledwo co się trzymają po wszystkich akcjach.
Zerknął przez okno w pokoju czy jego nowemu cudeńku nic się złego nie dzieje, martwił się o nie niczym ojciec wypuszczający córkę na typowo męską imprezę. Kiedy upewnił się, że motocykl nie ruszył się nawet o milimetr, obrócił się w stronę nowego Łowcy i przedstawił się.
- Marcus Sleipnir, miło widzieć kolejną osobę skorą do pomocy - Powiedział z uśmiechem na twarzy i wyciągnął przed niego rękę.
Po wypełnieniu formalności usłyszał lekkie zakłopotanie w głosie nowego kompana więc dodał kilka słów od siebie po tym jak Yuu skończyła mówić.
- Ja też nie potrzebuję zbyt wiele snu więc nie trzeba nam wygód, będziemy czuwać na zmianę z kapitanem - Powiedział odwracając głowę w stronę Yuu, która przystała na jego pomysł.
Usiadł obok niej i poklepał po barku.
- Kładziesz się pierwsza - Orzekł ojcowskim tonem i oparł się o ścianę.
W stronę miasta?
W sumie to co miał do załatwienia już załatwił po drodze, po prostu nie chciał spędzać nocy pod gołym niebem, druga sprawa mogła jeszcze stanowczo poczekać, przynajmniej facet, którego musi dorwać dłużej nacieszy się życiem.
No, a jak zwieje to zeżre go co innego, ale w to wątpił, w końcu jego zwiadowców ubił po drodze a ich ciała pozostawił jako żarcie dla matki natury.
- Ta, do miasta - Rzucił krótko, potoczyło się jak zwykle, dobry humor zaczął się z niego ulatniać nagle i szybko, przechodząc w powagę i irytację.
Gdyby tylko mógł się porządnie napić, ehhh.
Przez fakt braku możliwości upicia się irytacja wzięła górę ponad powagą, przynajmniej będzie miał energię na całą noc, w końcu dobrze wiedział, że nie ma zamiaru budzić Yuu, ale to wiedział tylko on.
Przykrył się bardziej płaszczem i podłożył kurtkę pod głowę. Granaty wpijały mu się w bok, kolejna rzecz utrudniająca zaśnięcie.
Dzięki braku snu miał okazję dobrze przyjrzeć się nowej dwójce.
Kurwa, znikąd ich nie kojarzył a w organizacji siedział dłużej niż ktokolwiek inny.
Jebać, zrobią im zadanie, które pokaże czy są oni godni powrotu do siedziby, a Sleiowi i Yuu zagwarantuje brak wpadnięcia w możliwą pułapkę.
Napisał na ścianie wyraźną wiadomość walającym się wokół kawałkiem kredy wiadomość, po czym zaniósł jeszcze śpiącą Yuu na dół, zbudził ją dopiero przy barze.
- Ruszamy już teraz, nie ufam im zbytnio - Powiedział cichym, ale poważnym tonem.
Nałożył na siebie kurtkę oraz płaszcz i wyszedł z kapitanem na dwór.
Słońce powoli wystawiało zza horyzontu pierwsze promienie, za 30 minut zrobi się jasno więc nie będą musieli długo na nich czekać przy mieście. W końcu celem do którego mają dotrzeć jest główna wyrwa w murze znajdująca się na południowy wschód od knajpy.
Odczepił granat i zaczepił go o pas.
Kawałek odprowadził maszynę po to aby nie zbudzić nikogo warkotem silnika. Kiedy znaleźli się wystarczająco daleko, odpalił silnik i usadowił się na froncie.
- Chwyć mnie mocno przy biodrach - Powiedział do Yuu kiedy ta wsiadała na motocykl.
Gdyby nie maszyna to podróż zajęła by im pewnie cholernie sporo czasu, ale widział, że nie tylko oni poruszali się pojazdem, przed wejściem do baru stało niejedno cudeńko, któreś pewnie należały do Indywidualistów.
Warkot silnika brzmiał cudnie i pobudzająco, przynajmniej dla niego, więc kierował się prosto w stronę wyznaczonego miejsca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Keiji - mruknął mężczyzna ściskając rękę stratega i siadając na materacu.
Kiwnął tylko głową słysząc, że nikomu nie przeszkadzają marne warunki mieszkaniowe i ułożył się na posłaniu.
Młodszy łowca w tym czasie wziął koc i ułożył się w rogu pokoju uważnie przysłuchując się rozmowie. Gdy wszystko było już ustalone, a głosy ucichły, chłopak życzył wszystkim dobrej nocy i położył się spać.

Sleipnir zbudził nad ranem przywódczynię i cicho wymknął się z nią z pokoju. Nobuo uchylił nieco oczy, ale nie zareagował. Może jeszcze spał? Która to była godzina? Jeszcze przed piątą? Słońce ledwie wschodziło.
Wyszli na dwór,a rześkie powietrze zmyło z nich resztki snu. Nie odpoczywali zbyt długo, ale na razie jeszcze tego nie czuli. W końcu ostatnie lata przeżyli w iście spartańskich warunkach.
Droga do M-3 była dość długa. Kilka godzin jazdy. Całe szczęście, że Marcusowi udało się zdobyć ten motocykl. Na piechotę pewnie nie dotarliby tam jeszcze przed zachodem słońca. A jeśli już o nim mowa..

Słońce było teraz wysoko na niebie, dochodziło południe. Wszędzie dookoła rozciągała się pustynia. Czasem mijali jakieś pojedyncze skały lub pozostałości po budynkach.
Mijali właśnie "las", jeśli tak można tu nazwać dwa drzewa rosnące na krzyż, głaz i "źródło" przypominające jakąś brudną kałużę. To właśnie w tym malowniczym miejscu ich wspaniały wehikuł postanowił... się schrzanić.
Motocykl zaczął się nieprzyjemnie krztusić, aż w końcu zgasł i za cholerę nie chciał odpalić.

Po kilku minutach usłyszeli zbliżający się do nich warkot dwóch innych pojazdów. Prawdopodobnie to również były jednoślady.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przemilczając wszelkie nie całkiem przyzwoite odzywki, którymi przywódczyni postanowiła obluzgać swojego podwładnego kiedy okazało się, że jej nie obudził pomimo obietnicy, reszta podróży była całkiem przyjemna. Jazda na motorze zawsze była ciekawe, nawet jeżeli wokoło rozciągały się jedynie widoki na biedę i ubóstwo Desperacji. Szczególnie, że jadąc za plecami Marcusa, Yuu mogła bez przeszkód oddawać się całkiem nie-przywódczym zajęciam jakimi było na przykład otwieranie buzi w czasie jazdy, by nałapać się powietrza z dziecinną radością lub nuciła sobie, co przy pędzie wiatru i huku silnika było całkowicie niesłyszalne. Prawdopodobnie to wynagrodziło jej wcześniejsze złamanie słowa, w każdym razie postanowiła nie wyciągać większych konsekwencji z tego, co zaszło. Postanowiła cieszyć się podróżą. Ciekawe tylko, czy faktycznie dwójka łowców, których pozostawili w pokoju przybędzie?
Wierzyła, że właśnie tak się stanie. Właściwie miała nawet nadzieję. Każda para rąk się przyda.
Kiedy ich wehikuł postanowił odmówić posłuszeństwa, zsiadła z niego posłusznie w duchu dziękując maszynie, że dowiozła ich taki kawał drogi i postanowiła zatrzymać się w miejscu, gdzie mieli przynajmniej jakiś punkt odniesienia. Może i widok nie należał do tych najwspanialszych, ale było lepiej, niż gdyby mieli iść na piechotę przez pustynię. Nie mówiła nic, nie znała się dobrze na tych pojazdach, zostawiła więc głowienie się strategowi, a sama przeskakując z nogi na noga i trącając palcem rękojeść katany robiła małe kroki obracając się do czasu do czasu na boki przyglądając się otoczeniu.
W końcu do jej uszu dotarł jakiś odległy dźwięk. Na pustych przestrzeniach był słyszalny z bardzo daleka, do tego nie było tu zarośli, więc ktokolwiek się zbliżał, na pewno dało się dostrzec z kim mają do czynienia.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Droga była nad wyraz przyjemna, umilał ją jeszcze fakt, że kurczowo trzymała się go jedna z jedynych osób na tym świecie, o którą dbał.
Sposób w jaki dbał nie był już tak ważny, ważne było to, że naprawdę to robił czy się to komuś podobało czy nie, zwłaszcza jej.
Okolice typowe dla Desperacji dopełniały klimat podróży, to wielkie.. nic idealnie pasowało do tego czego potrzebował. A jak widać wiele tego nie było.
Gdy niestety motor zgasł przejechali ostatnie metry już przy wyłączonym silniku, po czym zszedł szybko z motocykla i od razu zabrał się do zdiagnozowania problemu.
Najprawdopodobniejszą odpowiedzią było to, że skończyło się paliwo, w końcu nie tankował nigdzie pojazdu, a poprzedni właściciel też pewnie nie miał nigdy możliwości napełnienia maszyny do pełna, w końcu dostawy paliwa na Desperacje nie są zbytnio spotykane.
Mimo to szukał innej możliwej usterki, kiedy usłyszał nadjeżdżających jegomości, stwierdził, że Yuu może się tym przez chwilę zająć, zwłaszcza, że jej zmysły są zapewne ostrzejsze od stratega.
Mimo to im bardziej dobiegał do jego uszu warkot silników tym bardziej skupiał się na nich, miał nadzieję, że może uda im się wyhandlować trochę paliwa w zamian za.. no cóż, co sobie zażyczą to postarają się im dać.
Chociaż głos rozsądku mu mówił, że to zapewne Łowcy, z którymi mieli się spotkać na miejscu, zwłaszcza, że widział już dwie osobne sylwetki.
Powoli podniósł się na równe nogi i wytarł ręce w chustę, którą wcześniej znalazł w schowku, po czym odbezpieczył nowo zdobyty pistolet, wolał mimo wszystko się zabezpieczyć przed wszelakimi okolicznościami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach