Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Rozcięty policzek sprawił że się uśmiechnął od ucha do ucha. Nie był to stanowczo normalny uśmiech, ale spotkać normalną osobę w Desperacji? No właśnie.
Cieknąca krew po policzku po chwili znalazła się na jego palcach, a te po chwili znajdowały się przy ustach.
Metaliczny smak pobudził go jeszcze bardziej, a jako że nie miał z czego trzeźwieć to było to wyjątkowo mocne pobudzenie, niczym kawa zalana redbullem i wypita podczas rażenia prądem.
Kiedy stał tak przeciwko czwórce przeciwników stwierdził, że ma na to znacznie lepsze rozwiązanie.
A dokładniej dwa. Oba znajdowały się w kaburach.
- Jak dobrze panowie widzicie, jedyny zatarg jaki tu posiadam to z waszym kolegą, więc z wielką chęcią rozwiążę go tylko z nim, ale jeżeli chcecie się przyłączyć to nie omieszkam zostawić sobie siły i na was - Powiedział lekko podnieconym głosem, który delikatnie drgał.
Po tych słowach rzucił w stronę blondasa jego własnym ostrzem, choć celował w niego to zrobił to tylko w jednym celu, chciał odwrócić uwagę.
Od razu po rzucie wyciągnął pistolety z kabur i wycelował je nożownika, zasady odbezpieczonych pistoletów nauczył się już dawno temu więc nie stracił niepotrzebnie ani chwili, ale jeżeli jego kompani by się ruszyli to celowałby w najwolniejszego jedną bronią, druga nie zmieniłaby celu.
I kiedy tak właśnie celował w dwudziestolatka, zauważył jak przed jednym z jego lekko wciętych kolegów pojawia się postać, którą rozpoznał od razu, nie potrzebowała się nawet odwracać.
Kurwa, trochę mi się wpadło, pomyślał.
- Kapitanie, ciebie również miło widzieć, ale przez twoje dołączenie tutaj sprawiasz, że mamy teraz przewagę liczebną, a gdy byłem sam to pojedynek był wyrównany. - Rzucił ze śmiechem, który był absolutnie szczery, mimo wszystko miał rację.
- No ale jak widzicie panowie, wasze szanse drastycznie teraz spadły więc najlepiej będzie jeżeli pozwolicie mi się zająć waszym kolegą w dwuosobowym pojedynku - Powiedział w stronę hołoty i odwrócił się w stronę barmana - Oczywiście przed barem.
Teraz jedyne co mógł zrobić to czekać na to czy jego propozycja zostanie przyjęta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Yuu
Niestety, jej rozmowa z indywidualistami została brutalnie przerwana przez bójkę w innej części lokalu. Pech chciał, że jedną ze stron był jej znajomy. Ach, jaki ten świat mały...
Nie miała czasu, by czekać na reakcję młodzieńca. Jedyne co zauważyła, to lekką ulgę malującą się na jego twarzy, gdy stwierdziła, że nie będzie on musiał cały czas walczyć. Nie zastanawiając się długo, pognała w stronę zamieszania.
Jej wybór padł na mężczyznę w obszernym płaszczu. Stanęła na przeciw niego i wtedy dostrzegła jego zielone, gadzie oczy i żółtozielone łuski pokrywające cała twarz.
Wymordowany zignorował jej ostrzeżenie i natychmiast wycelował w jej kierunku pistolet, którego zdążył już dobyć. Spieszył się, więc nie udało mu się jej specjalnie uszkodzić. Jeden z pocisków drasnął jej prawe ramię, a mężczyzna odskoczył do tyłu, chcąc zwiększyć dystans, nadal strzelając w jej kierunku.

Speipnir
Łowca nie wydawał się być zbytnio przejęty faktem, że przeciwnik był nieco szybszy, niż ten na początku zakładał. Marcus nadal zachowywał spokój.
Wciąż grzecznie, wytłumaczył grupce o co mu chodzi. Czy poskutkowało? Częściowo.
Niebieskooki czterdziestolatek chyba został przez niego przekonany, gdyż puścił rękojeść miecza i zaczął się powoli wycofywać. Jak widać, to towarzystwo służyło mu jedynie do gry w karty i chyba nawet jego denerwowało ich zachowanie.
Rzucił nożem w szybkonogiego blondyna. Ten natychmiast uskoczył, wyraźnie rozbawiony jego atakiem. Widocznie nie domyślił się, że to jedynie odwrócenie uwagi.
Gdy tylko dostrzegł, co Łowca tak na prawdę zamierza zrobić, wkurzył się i rzucił w jego kierunku dość skutecznie nie pozwalając się tak łatwo namierzyć.
Wykonał kilka cięć, ale skuteczne były tylko dwa. Rozcięły one płaszcz Slei'a i stworzyły na jego torsie dwie piekące bruzdy.
Wymordowany nie mógł ciąć głęboko. Pośpiech mu na to nie pozwalał.
Cóż, rozmowa z kimkolwiek nie była taka łatwa, gdy wokół stratega skakał ten mały natręt raz za razem usiłując sprawić mu nowe draśnięcie.
Wymordowany nie chciał rozmawiać, ani rozwiązywać sprawy pokojowo. Chciał zranić przeciwnika. Powiedzenie "mierz siły na zamiary" było mu chyba obce.
Slei poczuł przesuwające się po jego żebrach ostrze.

Co na to wszystko nasz trzeci rozrabiaka? On również nie był na tyle miły, by zastosować się do ostrzeżenia Marcusa. Zamiast tego, wycelował w jego kierunku pistolet... za co oberwał dwa strzały w ramię. Łowca miał na tyle podzielna uwagę i szybką rękę, by nie dać się tak łatwo odstrzelić.
Niemniej jednak, mężczyzna nie wydawał się dać jeszcze za wygraną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

...hę?
Poczuła jak pocisk ociera o jej ramię pozostawiając na nim niewielkie rozcięcie, szarpiąc jej ulubiony płaszcz. Wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił. W tej chwili złość, która gościła na jej obliczu jeszcze chwilę temu była niczym w porównaniu z obecnymi emocjami, które bez kontroli uzewnętrzniały się poprzez mimikę. Źrenice zwęziły się jak u zwierzęcia, a na czole powstały bruzdy spowodowane opuszczone niżej powieki. Tylko ułożenie ust pozostało jakoś dziwnie ludzkie... Kami uśmiechała się, szeroko i dosadnie. Te usta mówiły: rozszarpię Cię tymi zębami, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Skoro takie jest twoje życzenie...
Od razu odebrała jego intencje jako wrogie, gdy tylko widziała, że ma zamiar się wycofać, schyliła się by nagle z wyskokiem do przodu ciąć wyciągniętą z pochwy kataną. Chciała wykonać długie cięcie od miednicy aż do dolnego krańca żeber na głębokość 1-2 centymetrów mając nadzieję, że jej szybkość i zwinność pozwoli jej uniknąć kolejnych strzałów, a nawet jeśli, skoro inni jego współtowarzysze stali za nią i mierzyli się ze Sleipnirem, że jego pociski trafią ich przypadkiem. Żeby jej przeciwnik nie poczuł się przypadkiem za luźno, zaraz po wykonaniu cięcia wykorzystała siłę wyskoku i wykonała niepełny obrót w powietrzu, lądując nietrzymającą broni ręką na podłodze i jak się łatwo domyślić, celując butem w skrytą w cieniu twarzyczkę nieznajomego. Wymordowany czy człowiek, mężczyzna czy kobieta, dorosły czy dziecko, w tym momencie żadna z tych rzeczy jej nie obchodziła. Jeżeli ktoś postanowił zaatakować jej łowców, niezależnie od intencji uznawany został za wroga. Ignorowała nawet usilne prośby barmana, by nie walczyć w środku. Dla niej ciasne przestrzenie były najodpowiedniejsze do tego stylu walki. Połączenia gibkości i siły z szermierką i jej długim no-dachi.
Nie traciła czasu na słowa, jej ciało było gotowe do wykonania kolejnych uników, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Najwolniejszy i najszybszy z nich zostali, tylko jeden miał wystarczająco oleju w głowie? Lepiej dla mnie, pomyślał Sleipnir, więcej zabawy.
Spokój mu się opłacił, taktyczny umysł pozwolił mu na rozpracowanie przeciwnika w naprawdę krótkim czasie. Kiedy ten odskoczył ponownie w prawo, Marcus złapał go za ubranie i szarpnięciem zwalił na ziemię w momencie kiedy ten próbował wyprowadzić atak.
Młody, niedoświadczony gówniarz, który nie myślał o tym żeby się zakrywać przy ataku i myślał że samą szybkością da sobie radę z głównym pionkiem Łowców uderzył plecami o podłogę i po chwili leżał już martwy, nóż Sleipnira ciął po tchawicy leżącego Wymordowanego.
Jeżeli jednak nie udało mu się tego wykonać to cały czas próbował wykorzystać szybkość jego przeciwnika i sprawić że ten sam nadzieje się na Łowcę, co wybije go z rytmu i poskutkuje kulką w łbie.
Oczywiście nie zapomniał o drugim przeciwniku, nie tracił czasu po rozprawieniu się z pierwszym dupkiem i.. wbiegł jak taran w trzydziestolatka przez co oboje wylecieli przez drzwi/okno na zewnątrz. W końcu obiecał barmanowi, że postara się to załatwić na dworze a bardziej się nie dało.
Wierzył, że Yuu nie będzie potrzebować pomocy więc spokojnie zajął się nowym przeciwnikiem, od którego odskoczył od razu po obaleniu i posłał w niego kule kiedy ten próbował się podnieść z ziemi.
Niech mi tylko uszkodzi mój motocykl to go już kurwa nic nie uratuje - Pomyślał Łowca kiedy znalazł się niedaleko swojej nowej maszyny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Yuu
Wymordowany usiłował jednocześnie celnie strzelać i odsunąć się od przeciwniczki jak najdalej. Kiepsko szło mu łączenie tych dwóch rzeczy, gdyż szybka łowczyni wcale nie zamierzała ułatwiać mu tego zadania. Zamiast stać grzecznie jako cel, rzuciła się w jego kierunku. Zdecydowanie nie była zachwycona jego atakiem, ale któż by się dziwił. Nikt nie lubi, gdy się do niego strzela.
Jej katana błysnęła, gdy kobieta doskoczyła do jaszczura. Ostrze prześlizgnęło się po jego ciele. Cięcie nie było groźne. Musiał mieć dość twardą skórę, skoro zamiast syknąć z bólu, po prostu zamachnął się dłonią trzymająca pistolet w stronę Łowczyni. Chciał przyłożyć jej z całej siły w twarz żelastwem. Ups, za późno. Głowa kobiety była już w zupełnie innym miejscu. Z to jej but miał okazję zapoznać się znacznie bliżej z jego twarzą.
Zatoczył się i cofnął o kilka kolejnych kroków, ponownie usiłując w nią wycelować. Strzelił jeszcze dwa razy, a Yuu uczuła ból w lewej nodze. Kolejna kula zdołała ją dosięgnąć i stworzyć mały tunel w jej udzie.
Był za to jeden plus. Wymordowany przestał strzelać. Czyżby brak amunicji?
Tutaj do uszu jego i Yuu dobiegły słowa właściciela (tekst poniżej), po których jaszczur chyba postanowił darować sobie dalszą bezsensowną walkę, ale nadal zerkał nieufnie w stronę Yuu, gotów do bronienia się.
(Oczywiście Yuu mogła mu coś jeszcze zrobić przed wtrąceniem się właściciela.)

Sleipnir
Szybkonogi chłopak chyba nie do końca przemyślał swoje postępowanie, gdyż nawet błyskawiczna reakcja nie uchroniła go przed bliskim spotkaniem z podłogą. Widząc, że nie ma szans wstać i ponownie uciec łowcy, skulił się, zakrywając twarz i szyję rękami. Slei nie mógł mu teraz poderżnąć tak łatwo gardła, ale już zabierał się, by sobie z tym poradzić, gdy do całej akcji dołączył się właściciel i przyłożył kolbą strzelby w głowę młokosa tak, że ten stracił przytomność.

- Slei, nie morduj mi ludzi w lokalu. To nie robi dobrej reklamy - skarcił go zirytowany całym zajściem mężczyzna.

- Co tu się wyprawia?! Weźcie się uspokójcie zanim wam wszystkim odstrzelę łby! Nie w mojej knajpie takie burdy - krzyknął na całą salę właściciel. Było widać, że nie rzuca on słów na wiatr i naprawdę użyje broni na osobie, która tylko spróbuje go nie posłuchać.

Brązowowłosy z pistoletem chyba również postanowił okazać choć trochę szacunku mężczyźnie ze strzelbą i zaprzestał prób postrzelenia stratega.

______________________________________________________________________
Yuu: draśnięte prawe ramię; lekko postrzelone lewe udo| rany nie opatrzone; krwawią
Sleipnir: dwie lekkie rany na torsie i jedna w okolicy żeber| rany nie opatrzone
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Syknęła wściekle rzucając mordercze spojrzenie na swojego przeciwnika. Przestała atakować. Nie zależało jej na tym, by zdemolować czyjś dobytek i mordować przypadkowych klientów baru, nawet jeżeli jej się narazili, jeżeli nie było takiej potrzeby. Skoro oni postanowili zastopować, łowczyni nie miała powodu by zrywać to chwilowe zawieszenie broni. Jednym ruchem schowała katanę do pochwy aż klinga z cichym odgłosem trafiła na swoje miejsce. Pokazała właśnie, że potrafi walczyć nie tylko ostrzem. Jeżeli ktoś by ją zaatakował, mogłaby użyć własnego ciało jako broni. Tyle, że nie czuła się ani trochę lepiej w sensie psychicznym. Nabuzowana i przepełniona energią do działania musiała przerwać swoje działania dla dobra reputacji łowców na terenach Desperacji. I tak dobrze, że nie była znana jako przywódczyni, dla obcych była zwykłym łowcą, poza tym kaptur nadal tkwił na jej głowie. Dla pewności chwyciła za skraj materiału i naciągnęła go mocniej na czuprynę.
- Niewybredne towarzystwo... - mruknęła pod nosem na słowa właściciela. Straciła nagle zainteresowanie tą knajpą. Cofnij, nigdy nie interesował ten przybytek w środku zniszczonej dziury, przybyłą tu tylko dla negocjacji. I co teraz powie łowca, którego tak szybko opuściła i na jego oczach postanowiła dać pokaz siły, którzy przedwcześnie jej przerwano? Poza tym gadzi wymordowany nie wydawał się szczególnie przejęty jej atakami. Na pewno postał niezłego kopniaka w makówkę, ale krew wypływająca z ludzkiego ciała Yuu była znacznie bardziej efektowna. Syknęła ze złości spoglądając na dziurę w nodze. Wyglądało na to, że pocisk nie przeleciał przez nogę i pozostał w niej. W innym wypadku krwawienie było by nieporównywalnie mocniejsze. Nosiła przy sobie prawie wszystko co było potrzebne do podstawowej opieki medycznej, więc nie miała zamiaru roztrząsać tej sprawy. Głupio jej było jednak wracać utaplaną w krwi do stolika i udawać, żę nic nie zaszło. Poczekała więc w miejscu na rozwój sytuacji.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Widząc całe zajście poczuł się lekko zażenowany. Nie spodziewał się, że jego przeciwnik w pewnym momencie zamieni się w kulkę, jeszcze tylko brakowało żeby się wyturlał z baru ku zachodzącemu słońcu ehhh.
No cóż, widząc jak potoczyło się całe zajście schował broń do kabur zwrócił się do właściciela.
- Wybacz Mario, w ramach przeprosin jesz za darmo jak do mnie wpadniesz. - Powiedział, po czym skierował swój wzrok na barmana.
- Luigi, masz może tam u siebie coś mocniejszego do odkażania? - Zapytał z uśmiechem na ustach.
Zerknął na nieprzytomnego blondyna, najwyraźniej nigdzie się nie wybierał, ale leżeć tak na środku nie mógł więc złapał go za ubranie i wyciągnął na zewnątrz, gdzie mógł czekać na pobudkę oparty o ścianę baru. Jeżeli miał coś ciekawego przy sobie oprócz słabej jakości noży to Slei wziął to jako zapłatę za szkody, np. pistolet, dobrej jakości nóż itp.
Kiedy wrócił do środka podszedł do Yuu i bezceremonialnie załadował ją sobie na plecy po to aby odnieść do jej stolika.
- Wybacz, że musiałaś brać w tym udział, nie spodziewałem się ciebie tutaj.
Kiedy dotarli do zdziwionego całym zajściem Łowcy, posadził ją na krześle i podszedł do baru po coś do odkażenia i swój trunek.
Kiedy miał już wszystko przy sobie przysiadł się do przywódczyni i jej towarzysza.
- Marcus Sleipnir, drugi w hierarchii - Przedstawił się rozbawiony sytuacją. Poniekąd było to prawdą, ale głównym celem tych słów było rozluźnienie sytuacji.
- Rozmawialiście o czymś ciekawym? - Zapytał odkażając sobie w międzyczasie rany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wkroczenie mężczyzny ze strzelbą zdecydowanie zmieniło bieg wydarzeń. Trudno było sprzeciwić się jego rozkazowi. Nawet banda rozrabiaków poczuła konieczność podporządkowania się mu. Być może  mieli ochotę coś tu jeszcze wypić? A może jednak umiejętności Łowców okazały się na tyle duże, że woleli oni odpuścić zanim któryś z nich zakończy tutaj swój żywot? Mogło to też wynikać z faktu, że najzwyczajniej w świecie, nikomu nie spieszyło się do oberwania śrutem za taka głupotę?
Z resztą, czy to ważne dlaczego się uspokoili? Grunt, że można było zaliczyć tę sprawę do zakończonych.
Znokautowany blondyn nie miał jak przeciwstawić się decyzji Slaipnir'a dotyczącej "wyprowadzenia" go z knajpy, a i żaden z jego kolegów nie palił się do przeszkodzenia mu. Dlatego też bezwładne ciało wymordowanego zakończyło swoją wędrówkę na zewnątrz.
W kieszeniach nie miał raczej niczego, co Łowca mógłby uznać za ciekawe. Chociaż... Przeszukanie pozwoliło Marcusowi na odnalezienie starej zapalniczki, paczki fajek, niedziałającego zegarka i paczki tabletek przeciwbólowych. Czy coś wziął, jego decyzja. Kumple cwaniaka dołączyli do niego, gdy Slei wchodził z powrotem do baru.

Gdy Yuu i Marcus znaleźli się już przy stoliku, gdzie stał nieco zdezorientowany całym zajściem Nobuo, chłopak skłonił się lekko w stronę stratega i odezwał się do Yuu.

- Przepraszam, że nie pomogłem w żaden sposób. Już miałem do was dołączyć, ale z zaplecza wyszedł ten mężczyzna i właściwie, nie było już powodu, by się w to mieszać - wytłumaczył przepraszająco. Po jego postawie i położeniu (wstał od stolika i wyglądało, że kierował się w ich stronę) można było wnioskować, że mówi prawdę.
Rzucił okiem na rany, jakie zdobiły teraz ciała łowców.

- Keiji powinien mieć przy sobie jakieś opatrunki. Może pójdziemy do niego? Lepiej opatrzyć to gdzieś z dala od gapiów. - Wskazał podbródkiem kilka obserwujących ich osób.


______________________________________________________________________

Yuu: draśnięte prawe ramię; lekko postrzelone lewe udo| rany nie opatrzone (0/1); krwawią
Sleipnir: dwie lekkie rany na torsie i jedna w okolicy żeber| rany nie opatrzone (0/1)


Ostatnio zmieniony przez Natalie dnia 28.05.15 17:30, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Ghyaaa, co ty robisz? - Warknęła ani na chwilę nie spuszczając z tonu, adrenalina nadal w niej buzowała, ale nie była w stanie zareagować kiedy Sleipnir ją podniósł. Zwyczajnie się tego nie spodziewała. Tylko dlatego, że była mała nie miała zamiaru pozwalać się innym podnosić, szczególnie w knajpie, przy ludziach. Z mściwą satysfakcją wbiła mu palce w plecy i gdyby tylko miała za co chwycić, pewnie bez skrupułów wgryzła by mu się w... chociażby rękę. Po to, by postawił ją na ziemi póki jeszcze nie straciła całej swojej godności. Tak o to na oczach niedoszłego nowego członka łowców jej podwładny postanowił potraktować ją prawie jak szmacianą lalkę. Przecież mogła chodzić... rana nie była aż tak duża. To było takie okropne... być traktowanym odgórnie, bez możliwości wykazania się. Skoro już została ich przywódczynią, powinni ją w ten sposób traktować. Gdy tylko została odstawiona na ziemię prychnęła jak wściekły kot i zwaliła się w najciemniejszym kącie przy stoliku, przy którym wcześniej siedziała. Prawie nie dochodziły do niej słowa rudego łowcy, cały czas spoglądała na Marcusa przeszywającym wzrokiem i gdy ten także postanowił włączyć się do rozmowy, oparła się butami o krzesło na którym usiadł i odepchnęła się od niego jak najdalej.
- Nie ma sprawy, łowcy zazwyczaj nie są aż tak bezmyślni. - Jej głowa nie poruszyła się nawet o centymetr. Osoba do której celowała swoje słowa na pewno dostrzegła jak drga jej kącik ust. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej zapominając całkowicie o tym, że z rany na nodze i ręce nadal leci jej krew i że powinna chyba zareagować na ból. Zamiast tego na słowa rozmówcy z drugiej strony stolika wzdrygnęła się i szybkim ruchem zdjęła z ramion plecak. Zaczęła w nim grzebać, a ton głosu zaczął się delikatnie zmieniać, na łagodniejszy.
- Ah, wyskakuj z koszulki Slei, mam tu jakieś leki. - Ze swoich skrytek wyciągnęła już kilka bandaży, ale cały czas poszukiwała innych sprzętów. Nie przejmowała się tym, że inni mogą ich obserwować.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zastanawiał się co by się stało gdyby to kto inny nagle podniósł ją i bez słowa uprzedzenia zaniósł ją do stolika, zapewne jej katana rozpłatałaby kolejną osobę.
Jak dobrze mieć takie znajomości.
Słysząc słowa na temat bezmyślności Łowców zaśmiał się głośno i szybko jej odpowiedział.
- Nie są? Kurde, sporo się musiało zmienić przez ten czas kiedy ostatnio sprawdzałem ich temperament, a sprawdzałem go...wczoraj, moja droga! - Powiedział śmiejąc się i klepiąc ją lekko po zdrowej nodze, którą go szturchała, mimo wszystko jego masa a jej siła sprawiała, że zbytnio się nie przemieścił, a tym bardziej, że chciał się z nią jeszcze trochę podroczyć więc tym bardziej nie dawał za wygraną.
- No nie bocz się już tak na mnie, wilczku. - Powiedział z rozbrajającym uśmiechem, dobry humor szybko mu wrócił, co pokazał lekkim potarmoszeniem jej włosów na znak przyjaźni. Był jedną z jedynych osób, jeśli nie jedyną, która mogła sobie pozwolić na coś takiego i nie stracić ręki.
No ale nie pozwalał sobie na za dużo, mimo wszystko lubił swoje kończyny a one jakoś szybko odpadały od ciała kiedy w ruch szła jej katana.
Kiedy usłyszał słowa nowego Łowcy i zobaczył reakcję Yuu, roześmiał się na nowo.
- Nie martw się, rudzielcu, każdy mnie tutaj zna, nie masz co się o nich martwić. - Powiedział z uśmiechem na twarzy po czym bezsłownie wzniósł toast w stronę pozostałych klientów.
- No ale żeby mi kazać rozbierać się przy ludziach, wilczku? A może ja się wstydzę? - Zapytał chichrając, po czym ściągnął się z siebie górną część ubioru, można było przez to zobaczyć, że ten aktualnie roześmiany Łowca nieraz wchodził w poważny bój, na jego ciele stanowczo nie brakowało blizn.
Stwierdził, że nieco o niektórych opowie, jako że i tak musi czekać aż Yuu się przy nim uwinie.
- Pamiętaj, nieważne jak błaha jest twoja rana, jeśli masz pod ręką medyka to pozwól mu się nią zająć. - Rzucił już z lekko poważniejszą miną, ale i tak uśmiech niweczył cały efekt, więc pokazał kilka ze swoich "zdobyczy".
- Tą zdobyłem podczas ratowania jednego z naszych ludzi, dostałem z jakiegoś pokurwionego lasera, który wyżarł mi tkankę i kawałek narządów, ale mój anielski medyk nie takie rzeczy łatał, przynajmniej udało nam się wyciągnąć dziewczynę z samego centrum siedzib SPECów - Powiedział uśmiechając się pod nosem i wspominając to wydarzenie.
- Tą za to zdobyłem na promenadzie, dostałem całkiem potężnym kalibrem od cholernego giganta na usługach wojska, porwaliśmy wtedy prawą rękę Cronusa, musiałeś o tym słyszeć, tak samo jak o tym jakie piekło im tam zgotowałem swoimi bombkami. - Chwaląc się zaśmiał się i spojrzał na Yuu.
- Gdyby nie ten wilczek to pewnie byśmy teraz nie rozmawiali, uratowała tyłki nam wszystkim. - Oświadczył z dumą w głosie i poklepał delikatnie Yuu po głowie, akurat zdążyła skończyć.
Po ubraniu się dopił swój trunek i zaproponował pozostanie na noc w barze, na dworze już i tak zaszło słońce, a żadnemu z nich raczej się nie śpieszyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nobuo nie kwestionował decyzji przywódczyni. Bez słowa zasiadł na jednym z krzeseł i z uwagą przyglądał się nieznajomemu. Z początku był wobec niego trochę nieufny, ale kiedy zrozumiał, że jest on w przyjacielskich stosunkach z Łowczynią, bardziej się rozluźnił.
- Jestem Nobuo. A pan to..? - Pytanie było wyraźnie skierowane do Sleipnira. Jak widać, jednak nie wszyscy go tu znali. Młody łowca na przykład nie miał jeszcze tej przyjemności.
Nie odzywał się więcej. Zamiast tego siedział i słuchał. Trochę dziwiło go prezentowanie przez stratega poszczególnych ran, ale mu nie przerywał. Tylko siedział i słuchał. No i podglądał z zaciekawieniem panią medyk w akcji.

- Mogę jakoś pomóc? - zapytał w końcu, nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić.


______________________________________________________________________

Yuu: draśnięte prawe ramię; lekko postrzelone lewe udo| rany nie opatrzone (0/1); krwawią
Sleipnir: dwie lekkie rany na torsie i jedna w okolicy żeber| rany opatrzone (1/1)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach