Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 17.12.15 19:59  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Drapał się po kilkudniowym zaroście, bardzo powoli kiwając głową to w górę, to w dół, z każdym następnym słowem wydając się jeszcze mocniej zamyślonym. Aż wreszcie – kilka uderzeń serca po tym, jak Lilo przestała mówić – zamrugał gwałtownie i spojrzał na nią raz jeszcze, odsuwając rękę od twarzy.
Rozumiem. I tak, tak. Racja. To bardzo się przydaje, ale bycie zielarzem... ─ Odchrząknął. ─ Lub zielarką, to coś więcej niż zwykłe babranie w roślinach. To wiedza. Cholernie dużo nudnej wiedzy. Nie książkowej. Na co ci, cholera, książkowe badziewia? Obrazki są nieczytelne, a słowa i tak nie nakreślą ci tego, jak dokładnie to robić. Potrzebujesz doświadczenia i... O, właśnie. Chodź.
Najwidoczniej mężczyzna poczuł się w obowiązku, by podrzucić parę smakowitych kąsków ze swojego życia, tak miłej i uroczej damie, jaką okazała się Lilo. Podprowadził ją do kwiatów luny, aktualnie prezentujących się nad wyraz marnie, a potem wskazał na sprzęt ogrodniczy, z narzędziami opartymi o ścianę domu lub ułożonymi jeden obok drugiego.
Wykop sobie jednego. Najlepiej tego... o... tego tutaj. ─ Palcem postukał tuż nad jedną z łodyg. ─ Jeden z najlepszych okazów, poważnie. Może wydaje się chuchrem, ale to tylko pozory. Kwiaty też lubią udawać. Zaraz przyniosę ci jakąś doniczkę... Gdzie ja posiałem wszystkie... a, właśnie... umiesz przesadzać kwiaty do donic, tak? ─ Ostatnie zdanie wypowiedział już nieco przytłumionym tonem. Może przez to, że połową ciała znajdował się w pomieszczeniu, przewieszając się przez parapet do środka domu. ─ Umiesz, no nie? ─ Uniósł jedną z nóg, nieświadomie robiąc idealną jaskółkę. Rozległ się brzdęk, gdy coś huknęło o ziemię. ─ Szlag. Lubiłem ten kubek... Ale mam doniczkę. ─ Wydłubał się z okna i pomachał doniczką, jednocześnie chwytając za okiennicę, żeby ją zamknąć.
A tobie jak idzie? Bo wiesz, tak się składa, że mam całkiem sporo doświadczenia, jak chodzi o zielarstwo. Więc jak będziesz potrzebowała rady, to możesz do mnie podejść.
Widać, że miał zamiar coś jeszcze powiedzieć, ale usta ledwie drgnęły, nim nie zacisnął ich w wąską linię.

|| Uwielbiam. |” I no tego: mam teraz sporo rzeczy do zrobienia, bo święta, ale jak odpiszesz, to możesz mnie szturchnąć na GG. Posty lecą szybko, wydarzenie poziom łatwy, więc pewnie między jedną, a drugą pracą spróbowałbym ci odpisać.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.15 21:21  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Przysłuchiwała się słowom swojego rozmówcy z najwyższą uwagą - co może nie być najtrafniejszym określeniem zważywszy na to, że była sporo niższa i musiała porządnie zadzierać głowę do góry, by utrzymać jakiś minimalny kontakt wzrokowy - ale nie tylko pozornie, lecz również rzeczywiście. Choć rozmowa zaczęła się od jej pokrętnych wymówek, to teraz strach przed niezasłużonym oskarżeniem już minął. w miarę jak dziewczyna czuła się coraz swobodniej, mogła więcej czerpać z tego naprawdę pożytecznego wykładu. Taka prezentacja na żywo to zupełnie co innego niż nauka z książek, a do tej pory niestety nie wszystkie okazy flory leczniczej udało jej się obejrzeć na własne oczy. Właściwie to, że przypadkiem trafiła do ogródka zielarza, można uznać za ogromnie pozytywny zbieg okoliczności.
- Nie miałam za bardzo innej możliwości, do tej pory nie spotkałam nikogo, kto by się na tym tak dobrze znał. Zostały tylko książki - dopełniła informacji w międzyczasie, podążając przy tym w kierunku nadanym przez gospodarza. Po raz kolejny zatrzymała się przy kwiecie Luny, który choć obecnie nie prezentował się zbyt okazale, podczas pełni księżyca ujawni swoje prawdziwe piękno.
- Hm, dawno tego nie robiłam, ale chyba sobie poradzę. Pomoże mi pan w razie czego? - upewniła się jeszcze, sięgając po wskazane jej narzędzia. Wprawdzie kilka razy przesadzała kwiaty, ale obawiała się uszkodzić tak cenny okaz, z jakim teraz miała do czynienia. Podeszła do mężczyzny i wyjęła donicę z jego rąk, by obie kończyny górne miał wolne i łatwiej się uporał z zamykaniem okiennicy.
- No właśnie niestety praktyki nie mam żadnej, chociaż bym chciała. Ale jeżeli już uda mi się zaznajomić z roślinami, to na pewno chcę się nauczyć je mieszać i przyrządzać leki. Na pewno się do pana zwrócę, jeżeli nie ma pan nic przeciwko. Zapewne nikt inny w okolicy nie zna się na roślinach lepiej od pana - stwierdziła, po czym przykucnęła przy Lunie i zaczęła ostrożnie manewrować narzędziami, by wydobyć trochę ziemi wraz z korzeniem rośliny, którą miała później umiejscowić w donicy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.12.15 23:20  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
TA ULICA, ALE INNA ULICA, ALBO TA ULICA Z DRUGIEJ STRONY. TAK CZY OWAK, LILO NAS NIE WIDZI. CZEMU TU? NO BO DOGS. Wierzę, że wszyscy ogarnęli.

.....Czy Skoczek wspominał kiedykolwiek, że generalnie nie lubi Growlitha? Owszem, Grow był Wilczurem. Owszem, Pudel go szanował. Owszem, szedł na cholerną misję ratunkową, niemniej nie znaczyło to, że go lubił. Może darzył jakaś minimalną nicią sympatii. Może. Taką tyci tyci. Chociaż najchętniej kopnąłby go w dupę, ale to dopiero po tym, jak mu te szanowne cztery litery uratują. No dobra, nie oszukujmy się i tak tego nie zrobi... ale pomarzyć zawsze można. A w rzeczywistości jego stosunek do przywódcy gangu był skomplikowany, niemniej ciężko powiedzieć, by Christopher darzył go miłością. Mniejsza z tym.
Tak więc, po wyjaśnieniu już kwestii jego uczuć do cholernego Wilczura, można było przez dalej. Wcale, ale to wcale nie ufał Jinxowi. Niezależnie od tego, że cała reszta DOGS najwyraźniej po jednym jego słowie zdążyła się ogarnąć. Pudel niemniej nie zapałał do niego miłością, co jednak nie oznaczało, że będzie ignorował jego rozkazy, czy też poddawał je dyskusji. Po prostu zamierzał mieć go na oku. Koniec pieśni. Najwyraźniej ostatnimi czasy trochę mu się trybiki porozkręcały, ale on zawsze był jakoś tak (nie)pozytywnie nastawiony. Im więcej kłopotów się spodziewał, tym mniej był zawiedziony.
Wracając jednak do meritum, ciężko było nie rozpoznać momentu, w którym wkroczyli na tereny Edenu. Tutejsza okolica zdecydowanie różniła się od Desperacji, nawet powietrze wydawało się tutaj inne. Skoczek uważnie obserwował teren, chociaż z reguły starał się po prostu patrzeć pod nogi. Już raz, na samym początku wyprawy poleciał na łeb i szyję, a nie zamierzał tego powtarzać. Jednostka szturmowa z nim w drużynie, dobre sobie. Przynajmniej strzelać potrafił.
- Którędy tak dokładnie planujemy iść? - odezwał się w końcu cicho, zatrzymując się, by w skupieniu przesunąć wzrokiem po horyzoncie, po chwili wracając spojrzeniem w stronę Jinxa.
W tym momencie musieli znacznie bardziej uważać, by nie dać się zaskoczyć w razie jakiś kłopotów. A Skoczek miał wrażenie, że cała ta wyprawa będzie jednym wielkim kłopotem.
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.15 2:02  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Nie zabierał ze sobą zbyt wiele przedmiotów. Co prawda sama droga do Edenu nie okazała się jakoś wyjątkowo męcząca, aczkolwiek w przypadku potrzeby użycia biokinezy, Jinxowi nie uśmiechało się porzucać swoich rzeczy na postawę innych. Był do nich przywiązany, to raz, a dwa, nie oszukujmy się, życie w Desperacji nauczyło go pielęgnować każdy przedmiot. W końcu nic nie jest za darmo. Złota zasada.
Zerknął nieco sceptycznie na przydzielone mu osoby. Tak po prawdzie nie widział w nich jakiś konkretnych jednostek bojowych. Już wiedział, że w razie „wypadku” będzie musiał myśleć jak jednostka indywidualna i po prostu ich zostawi, gnając na łeb na szyje w stroję Góry.
Wilczurowi się to nie spodoba
Psikus był jednak taki, że Jinx nie należał już do DOGS, chociaż dzisiaj zachowywał się tak, jakby na powrót stał się jednym z nich. Jednakże bez znaczenia były wszelakie pobudki, którymi się kierował. Nie należał do nich, tak więc i nie był za nich odpowiedzialny. Odpowiedzialny to on był tylko i wyłącznie za swojego przyjaciela uwięzionego w tym pojebanym wypizdowie, które anioły nazwały eufemizmem Eden. Cóż za, kurwa, poezja.
- Chuj wie. – odparł nieco lekceważąco wzruszając ramionami, domyślając się, że jego towarzysz nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jeszcze tego brakowało, że miałby zacząć ich niańczyć. Warknął cicho pod nosem, i wsunął szczupłe dłonie w kieszenie luźnych bojówek.
- Najlepiej tędy, gdzie nie spotkamy żadnych pierdolonych kurczaków. Nie uśmiecha mi się wdawanie z nimi w jakieś rozmowy, to raz. A dwa… cóż. Walczyć też nie. Nie chcę tracić niepotrzebnie energii. Spróbujemy iść zalesionymi terenami. Spróbujcie nie rzucać się w oczy. – wytłumaczył im po które ten dość okrojony scenariusz, po czym przyspieszył dość znacząco wydłużając swoje kroki, aż wreszcie zniknął pomiędzy grubymi chaszczami, nawet na ułamek sekundy nie racząc się zatrzymać czy też spojrzeć za siebie. Lepiej, żeby popierdalali tymi swoimi nóżkami.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.12.15 5:15  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Mężczyzna oddał jej doniczkę, a potem jak wierny cień poszedł za nią, gotów bronić każdego korzenia swoich ukochanych roślin, choćby miał rzucać się przed Lilo jak Rejtan, z rozdzieraniem szaty na piersi włącznie. Szło jej jednak wystarczająco zgrabnie, żeby anioł tylko pokiwał głową.
Dobrze. Możesz wziąć ten kwiat. Na pewno ci się przyda, a w razie problemów z pielęgnacją... albo z czymkolwiek, co dotyczy zielarstwa, możesz tu wrócić i ze mną porozmawiać. Pomogę. – Po tych słowach postąpił pierwszy krok do tyłu. - Nie chcę cię wyganiać, ale mam dużo roboty. Zmykaj już, młoda.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 18:35  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Naprawdę się starała, żeby nie uszkodzić roślinki, którą mężczyzna z takim oddaniem wyhodował i teraz właśnie jej powierzał pod opiekę. Byłoby raczej sporą nieuprzejmością, by teraz zupełnym przypadkiem zmarnowała jego ciężką pracę. Dobrze, że jej pilnował, dzięki temu poczuła się trochę pewniej. Po niezbyt długim czasie mogła podnieść się z kucków i gotowy kwiat w doniczce przycisnąć troskliwie do swojego tułowia.
- Bardzo dziękuję. Nie wiem, jak się mam panu odwdzięczyć za tyle mądrych rad, może mogę coś dla pana zrobić? Wie pan, byłoby mi naprawdę głupio tak pana dobroć wykorzystywać - wyrzuciła z siebie jednym cięgiem, spoglądając przy tym na anioła z wdzięcznością. Szkoda tylko, ze raczej nie miała jak się mu odpłacić za ten miły gest. Nie umiała zbyt wiele przydatnych rzeczy, nie posiadała nic, co mogłaby oddać. A w dodatku była tylko starym aniołem o wyglądzie małej dziewuszki. Kto by taką brał na serio?
- Ach oczywiście, nie chcę przeszkadzać. Ale skoro już się jeszcze rozstajemy, to chciałabym zapytać o tamten granat kaukaski, czy jest panu może potrzebny? Wygląda tak ładnie i z tego co pamiętam jego sok jest bardzo przydatny. Oczywiście jeżeli go pan potrzebuje to nic nie szkodzi, tak tylko pytam. Nie chcę żeby się pan czuł wykorzystywany, po prostu to dla mnie ogromna okazja czegoś się nauczyć. - Nie zamierzała niepotrzebnie przedłużać rozmowy, jeżeli nie była w stanie nic osiągnąć. Ostrożnie odsunęła się o kroczek, ale czekała jeszcze na ostatnią odpowiedź, gotowa ustąpić w razie odmowy. Ale w sumie, co jej szkodziło zapytać? To nie tak, że nagle chciała gospodarzowi zabrać wszystko. A nuż miał ochotę się podzielić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.15 20:21  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Mężczyzna starym dla siebie zwyczajem przesunął krótkimi paznokciami po zaroście. Podniósł przy tym spojrzenie i przez chwilę najwidoczniej się nad czymś zastanawiał, ale po krótkiej chwili opuścił brodę i bacznym wzrokiem zlustrował anielicę.
Nie, nie – rzucił lekko, przesuwając palce na twardy kark. ─ Niczego mi nie potrzeba. Zresztą, pewnie też masz swoje obowiąz... - „ki” zniknęło za nagłym pomrukiem, łudząco przypominającym dźwięk wydawany przez dzikiego kota. Zmarszczył lekko brwi, ale z każdym kolejnym słowem wyglądał na bardziej przekonanego. W końcu opuścił rękę i jednym jej machnięciem nakazał, by poszła za nim. Po drodze schylił się jeszcze po jedno z narzędzi, rzuconych pod ścianę – mały scyzoryk, którego ostrze odbiło od siebie jeden z promieni słońca, gdy mężczyzna przykładał nóż do rośliny. Zatrzymał się jednak raptownie, nim w ogóle zdążył naciąć łodygę kaukaskiego granatu.
Ty to zrób – Sprawnym ruchem scyzoryk obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. W sekundę zrobił półobrót, lądując ostrzem w palcach o twardych opuszkach, rękojeścią do Lilo. ─ Tak jak mówiłem, plony są marne w tym roku. Większość granatów kaukaskich zgniła lub została przeżarta przez robactwo. – Splunął w bok. - Cholera. Nie mam nawet pewności, czy nie jestem jedynym, który miał takie szczęście, by zachować aż tyle owoców. Weź trochę. Ja zajmę się passiflorą.

|| KONIEC WYDARZENI.
Otrzymujesz 1xkwiat luny i 1xgranat kaukaski.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.15 0:17  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Ingerencja Losu

Ulica była wyjątkowo pusta, jej okolice także. Wydawać się można, że zbyt pusta i zbyt niespokojnie cicha jak na okoliczności. Może to zasadzka? Albo czysty fart? Dwie sylwetki ciała wyłoniły się zza zakrętu uliczki, która była pokryta czarnym żwirem.
- Ej, ale jesteś pewien, że go widziałeś?
- Jestem pewien, na 100%.
- Ale w którą stronę pobiegł?
- No, w tamtą. Miała młode, z tego co widziałem, więc trzeba uważać.
Dało się słyszeć rozmowę, trudno stwierdzić kogo dokładniej. Były to dorosłe męskie głosy. Najprawdopodobniej Jinx wraz ze Skoczkiem minęli się z nimi, jednak żadna ze stron ich nie widziała, a przynajmniej tamci nie zauważyli, kiedy dwóch facetów wchodziło w gęste chaszcze. Kobieta była tuż za nimi, nie odzywała się, jakby tylko czekała na polecenia ze strony przywódcy. Ale na jej ustach dało się zauważyć pełen sympatii uśmiech i co najważniejsze - była przygotowana na wszystko. Przy udzie w pochwie miała zardzewiałe ostrze i broń, którą dostała w kryjówce.
Gdzieś coś się poruszyło.
Ruchy były bardziej intensywne.
Nagle agresywny skok.
Wściekła matka z młodymi.
Wściekła bestia Atro Wielki chciała rzucić się na trójkę towarzyszy, chcąc ochronić swoje młode. Była wściekła, nie do końca wiedzieć czemu, ale również i przestraszona. Młode kuliły się przed niebezpieczeństwem, jakie mogło ich spotkać - one najbardziej były przestraszone. Były to 3 młode, a matka za wszelką cenę nie chciała, aby im coś się stało. Dlatego wydała z siebie przerażający ryk, znajdując się w mniej więcej bezpiecznej odległości od przeciwników (parę metrów).

Notka od MG: Nie uwzględniałam tutaj Edge, zaś Rainbow będę ja się zajmować, przynajmniej na aktualny moment. Na napisanie postów macie czas do 3 stycznia, ponieważ ja nie będę wstanie wcześniej odpisać, tak. Post słabej jakości, ponieważ nie mam warunków na pisanie postów. No, to powodzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.16 23:42  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
.....Cóż, przynajmniej w jednym Skoczek i Jinx byli podobni. Najwyraźniej obaj nie zapałali do siebie nadmierną sympatią. Z drugiej strony, ich chwilowy przywódca generalnie nie wyglądał na szczęśliwego z powodu tak dobranej grupy. Christopher nie zamierzał rozpaczać z tego powodu, a parę szorstkich słów nie doprowadzi go do płaczu. Za to, wyjątkowo, szedł w ciszy, najwyraźniej skoncentrowany na własnych krokach i okolicy. W pewnym momencie jednak zamarł, gwałtownie obracając głowę w stronę dźwięku.
O w mordkę biednego jeżyka.
Spodziewał się, że mogą natrafić na Skrzydlatych, niemniej całkiem zapomniał o różnego rodzaju bestiach, które miały w nawyku pałętanie się po tych okolicach. Bądź też wychowywały młode, jak na załączonym obrazku. Niezależnie od tego, jakim cudem są narodziny, czy też posiadane potomstwa, w tym momencie Christopher klął na to jak wlezie. Mamuśki są najgorsze. Mamuśki gryzą, kąsają, drapią i drą się na cały regulator. Jeszcze tego brakuje, by ściągnęła na nich uwagę. Niezaprzeczalnie jednak jeszcze gorzej byłoby, gdyby anioły znalazły ją i jej młode rozbebeszone. Dlatego też miał nadzieję, że uda im się po prostu wycofać. Spokojnie, powoli, krok po kroczku do tyłu... to pewnie marzenia, czyż nie?
- Powiedz mi, że powolne wycofanie się i nadzieja, że nas nie zaatakuje i odejdziemy stąd bez pogoni rozwścieczonych aniołów na tyłku uważasz za lepszy pomysł, niż próba ukatrupienia jej, co raczej zdziwi jakiś patrol - rzucił w stronę Jinxa, na wszelki wypadek dłoń cofając do kabury (nieco nadgryzionej zębem czasu, ale jednak), gdzie znajdywała się broń.
Jego celności nie można było nic zarzucić, jednak Atro ciężko było zabić.


Ostatnio zmieniony przez Skoczek dnia 02.01.16 21:53, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Skoczek
Pudel     Opętany
Skoczek
Pudel     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Christopher Alexander Black (godność przybrana z powodu amnezji!)


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.16 21:50  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Mogę tu posta napisać teraz ?????
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.16 0:34  •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
Kiedy pierwsze, nieznajome głody dotarły do uszu wymordowanego, Jinx zatrzymał się gwałtownie, świadom, że jego towarzysze mogą na niego wpaść. Instynktownie jego dłoń odszukała kabury przy pasie i położył palce na broni, gotowy do wyścignięcia jej i zaatakowania w obronie. Ale głosy ucichły, a zapach obcych ludzi ulotnił się, pozostawiając po sobie znikomą nić woni. Jinx rozluźnił nieco mięśnie, ale nie zdejmował jeszcze dłoni z broni. Na wszelki wypadek. Słowa wypowiedziane przez obcych dudniły w jego głowie, napawając dziwnym wrażeniem, że nie wszystko pójdzie tak gładko, jak sobie początkowo zakładał.
I nie pomylił się.
Parę uderzeń serca a przed nimi znajdowała się bestia, ostrzegawczo rycząc i uderzając potężnym ogonem o ziemię. Jinx przesunął złotymi ślepiami po całej jej sylwetce, machinalnie wyciągając jedną rękę w bok, jakby chciał powstrzymać resztę Drużyny Pierścienia przed zrobieniem nawet najmniejszego kroku.
Jest przerażona. Przemknęło przez jego umysł, kiedy wzrok właśnie spoczął na kulących się pisklętach samicy. Zgarbił nieco sylwetkę i powoli zaczął się cofać, nie spuszczając swojego wzroku z bestii przed nim, przygotowany do użycia ciemnej mgły do obezwładnienia potwora, jeśli ten postanowiłby ich zaatakować.
- Jeśli któregoś z was zrobi coś gwałtownego, to osobiście powyrywam wam nogi z dupy. – warknął cicho spoglądając na boki szukając alternatywnej drogi, która ominęłaby stwora nie burząc jego spokoju, a oni sami mogliby niepostrzeżenie przemknąć obok i ruszyć na górę.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ulica - Page 4 Empty Re: Ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach