Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 07.12.15 18:38  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Anielica B. zaśmiała się pod nosem. Podeszła i położyła dłoń na ramieniu Anioła A., pokrzepiająco:
-Mój pomysł lepszym wydać teraz się będzie Apodiktusie.
Apodiktus zły, łypnął na Shion’a groźnie, ale cofnął rękę. Najwidoczniej Anioł A. nie preferuje słabości u płci męskiej:
-Mężczyzna musi być silny…-zaczął swój monolog Anioł.A wznosząc pięść do nieba, patrząc gdzieś ponad głowę Shion’a.
-Oh on się trzęsie. Daj temu pokój, trzeba pomoc nieść, a nie kazania prawić.
-Kiedy to mężczyźnie nie przystoi.- odezwał się do niej Anioł A. rezygnując z pompatycznej pozy.
-Oh przestań Waść.- zmarszczyła lekko swoja porcelanową twarz Anielica B.

Najwidoczniej Shion swoją osobą doprowadził do kłótni Aniołów. Ci jednak, nie byli jeszcze na tyle zaaferowani, by o nim zapomnieć.
-Karzemy tylko grzeszników. Czy masz coś na swoim sumieniu Przybyszu? Niech się dzieje wola nieba. -odezwała się na nowo do Shion'a Anielica B.
-Nie mamy czasu na spowiedzi Brygido, trzeba nam zaraz ruszać dalej, wyleczyć go chciałem, by chwilowo w cierpieniu mu ulżyć, ale nie wyraził zgody.
-Dlatego to ja próbuję sił swoich obecnie. Jeżeli odpowiedź jego nas nie zadowoli, to zabierzemy go poza Eden. Grzesznicy nie mogą plugawić świętej ziemi, ale nie zostawię głodnego Przybysza na pastwę losu. Wierzę, że w nim jest dobro i wszystko skończy się szczęściem.
-A mi prawisz bym zaprzestał.- burknął pod nosem Anioł A. Zerknął jednak zaciekawiony, co chłopak odpowie.

Jak DOGS zauważył, nietypowe mu się trafiły Anioły Zastępu, na dodatek bardzo lubią się przekomarzać. Gdy tylko rozmawiają ze sobą dłużej, zapominają o całym świecie. Ale zadały Shion’owi ważne, dla niemal każdego Anioła Zastępu, pytanie. Czy grzesznik?

Anielica B.- Moc: Telepatia, użycie mocy: 1/1 1/2 przerwy.
Anioł A.- Moc: Ulga w bólu/cierpieniu, użycie mocy: 0/2.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 23:08  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Zignorował mało pochlebne słowa odnośnie jego osoby. Nic nie mógł na to poradzić, że tak się zachowywał. Musiał odgrywać biednego i zagubionego osobnika, bo tylko tak mógł uniknąć niepotrzebnego starcia, z którego z pewnością nie wyszedłby cało. Zresztą, nie ma co oszukiwać. Mężczyzną nie był. Wciąż był po prostu dzieckiem, które zostało za szybko pozbawione dachu nad głową i bliskich osób, rzucony w pazury Desperacji, gdzie trzeba było walczyć o każdy nowy dzień.
Spuścił nieco głowę na pytanie odnośnie grzechów. Jasne, że miał ich nieco na sumieniu. Ale kto tak naprawdę z Desperacji ich nie miał? Jeżeli powie, że jest czysty jak łza – nie uwierzą mu. Nikt, kto przychodzi za granic Desperacji nie był czysty. Koniec kropka. Pytanie teraz co musi powiedzieć, aby wyjść obronną ręką z tej całej sytuacji.
- Racja, zgrzeszyłem. – powiedział cichutko łapiąc drżącymi dłońmi za skrawek swojej bluzy, którą zaczął ugniatać.
- Parę dni temu byłem bardzo głodny. Nie jadłem od kilku dni i myślałem, że umrę. Ale wtedy zobaczyłem tego pana. Miał całą skrzynię jabłek. Pomyślałem, że nic się nie stanie jak wezmę jedno. W końcu miał ich sporo… No i zabrałem je. Ale to dlatego, że naprawdę nie miałem innego wyboru! – zadarł wyżej głowę i spojrzał na anioły.
- Następnego dnia wróciłem do niego i przeprosiłem. Chciałem odpracować skradzione jabłko, ale zdzielił mnie kijem. – wzruszył lekko ramionami.
- Ale przysięgam, że tego nie chciałem! Po prostu byłem bardzo głodny i nie wiedziałem co zrobić. Przepraszam. – westchnął cicho, czując nieprzyjemne mrowienie w okolicach skroni. Cóż, decyzja należała do nich. Oby była pozytywna dla Shiona, bo Grow czekał. I musiał się pospieszyć do niego.

                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.15 16:34  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Surowy Anioł A. patrzył na Shiona swoimi niebiańskimi oczami, a z wyrazu jego twarzy nie dawało się nic wyczytać. Anielica B. aż wstrzymała oddech, gdy Shion przyznał się do grzechu. Zacisnęła usta w cienką linię, a jej dłoń mocniej ścisnęła trójząb. Słuchali w ciszy i w napięciu.
Obydwoje spojrzeli po sobie, gdy młody chłopak skończył opowiadać swoja historię. Nie musieli korzystać z mocy Anielicy B. ponieważ już znali werdykt.
-Zaprawdę smutna jest twa historia młody Desperacie. Twe grzechy choć małe, grzechami pozostają. Niech jabłko będzie dla Ciebie przestrogą. Dobrze, ze przepraszasz. Spowiedź została wysłuchana. Przyjaciółko wypowiedz werdykt ja się udać gdzieś muszę.- Anioł A. wygłosiwszy kazanie wzbił się w powietrze i zniknął za labiryntem budynków.
Shion został sam na sam z Anielicą B.
-Niebezpieczny to czas młody Przybyszu. Pewien skazaniec na sąd swój czeka. Wyczuwamy wiszące nad nami napięcie. Dostajesz zgodę na przebywanie w Błogosławionym mieście. Najedz się i prześpij. Ale o wschodzie słońca opuścić miasto musisz. Zaprawdę, to zły czas dla wędrowców, Przybyszu. Jak twe uszy usłyszały, sąd się zbliża i obcych się Aniołowie wystrzegają.– uśmiechnęła się na koniec do Shiona i spojrzała w górę. Anioł A. nadleciał, po czym miękko wylądował metr przed DOGS’em.
-Proszę, oto trzy jabłka, byś pierwszy głód nasycił i następnego grzechu się wystrzegał.– podał chłopakowi jabłka.
-Pamiętaj, gdy następny brzask rozświetli niebo, twe kroki poza miasto kierować się muszą. Inaczej zmuszeni pojmać Cię będziemy.
Z tymi słowy wzbiła się wdzięcznie w powietrze, a za nią Anioł A.
Odlecieli zostawiając Shion’a z trzema jabłkami i limitem pobytu.

#Dopisek: Shion może zostać w Rajskim Mieście 1 dzień. Następnego ranka musi opuścić miasto jeżeli nie chce zostać pojmanym przez Aniołów Zastępu.
Shion- Zdenerwowanie i stany lękowe spowodowane, nałożonym przez Anioły limitem czasowym. Czas trwania: 5 postów.

Koniec interwencji.
MG Odjeżdża
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.15 1:40  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
W sumie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Trzeba przyznać, że poszło dość szybko. No i łatwo. Jeszcze przez chwilę, ściskając w dłoniach trzy jabłka, obserwował horyzont, gdzie zniknęły anioły jakby w każdej chwili mieli zawrócić i go złapać, uważając to za wyborny żart. Ale nic takiego się nie stało. Mimo wszystko uśmiechnął się do samego siebie, czując dziwną satysfakcję i dumę, które wypełniło go od środka.
Kiedy wreszcie upewnił się, że anioły nie wracają, ruszył biegiem w stronę Góry Babel, po drodze wypełniając żołądek podarowanymi jabłkami. Był tak blisko celu. Tak blisko Growa. Ta myśl dodawała mu skrzydeł i napawała dziwną radością.

zt
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.15 19:40  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Wezwanie to wezwanie - temu się nie odmawia. Skoro już zaproszono ją do udziału w sądach nad podejrzanymi o sianie zamętu, to odmowa tego zaszczytu byłaby sporym nietaktem. Musiała więc odpuścić aktywność w podziemnym szpitalu i wybrać się na wycieczkę do Edenu, oczywiście wcześniej uprzedzając o swojej dłuższej nieobecności. Nie powinna przebywać poza siedzibą rebeliantów dłużej niż to konieczne; kto wie co mogło się wydarzyć pod jej nieobecność! Jeden medyk mniej może oznaczać naprawdę ogromne straty. Musiała więc jakoś wynagrodzić organizacji swój przymusowy urlop i w pomiędzy anielskimi obowiązkami postanowiła znaleźć trochę czasu na uzupełnianie arsenału. Wyprawy po edeńską roślinność zawsze były problematyczne, a więc grzechem nie byłoby skorzystać z takiej okazji. W trakcie pobytu na anielskiej ziemi Lise mieszkała w domku, w którym niegdyś mieszkała wraz ze swoim przybranym bratem. Po jego zniknięciu zajęła się budynkiem, odwiedzając go raz za czas i utrzymując w stanie używalności. Dzięki temu mogła bez problemu przenocować, gdy przytrafiała jej się dłuższa wizyta.
A więc, czego to tam brakowało w magazynie Łowców? Różnych różności. Lotte postanowiła się rozejrzeć wpierw za kaukaskim granatem, bo wedle jej wiedzy krzewy tej rośliny czasem porastały niektóre budynki. Może przy którymś z domków akurat się trafi? Zresztą, dowcipny granat mógł sobie wyrosnąć gdziekolwiek - była więc czujna i dokładnie wypatrywała, by nie przeoczyć poszukiwanego przez siebie składnika.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.15 3:57  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Kaukaskie granaty faktycznie porastały niektóre domy Edenu – większość, które znalazła Lilo, nie posiadała jednak owoców, cała reszta była niedojrzała lub przegniła, jakby Matka Natura akurat teraz postanowiła zrobić dziewczynie na złość.

Ulica ułożyła się parabolą na ziemi, ciągnąc się przez długie metry, co jakiś czas pozwalając Lilo na obejrzenie następnej ściany objętej winoroślą, nie mogącą jednak spełnić jej oczekiwań. Dopiero gdzieś pod koniec, gdzieś przy ostatnim z możliwych budynków, zza którego rozciągały się już tylko bezkresne połacie lasu, dostrzegła charakterystyczny, intensywnie żółty kolor.
Sęk w tym, że gdy podeszła wystarczająco blisko, aby móc potwierdzić swoją tezę, rozległ się trzask łamanej gałęzi tuż za nią. Na szczupłym ramieniu wylądowała ciężka dłoń wielkości całej głowy anielicy, która ścisnęła ją tak mocno, jakby chciała przerobić jej kości na mielone.
To mój teren, panienko. Nie zauważyłaś płotu?
I faktycznie. W odległości niecałych dwóch metrów od Lilo znajdował się zdezelowany płotek, aktualnie mocno porośnięty splątanymi gałęziami krzewów. Miał niecałe trzydzieści centymetrów długości, był niski i lekko przegniły - obejście go, to jak ominięcie jednego z szarych kamieni. Nie zauważało się go póki nie wpadł pod nogi, kierując ziemię na twarz albo - jak w tym przypadku - póki ktoś nie postanowił użyć go jako argument dla swojego stanowiska.
No! ─ Szorstki ton opuścił gardło wysokiego, czarnowłosego mężczyzny, który klepnął medyczkę w bark. Jego ruch był płynny i - na pozór - bardzo delikatny, ale gdy duża dłoń spotkała się ze szczupłym ciałem, dziewczyna musiała postąpić dobre dwa kroki do przodu, aby zachować równowagę. ─ Zmykaj stąd, zanim się wkurzę.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.15 13:02  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Ten dom był chyba jej ostatnią nadzieją. Obejrzała już wszystkie inne budynki po drodze i niestety - przy żadnym z nich nie trafiła na to, czego poszukiwała. W innej porze roku jej mała wyprawa byłaby zapewne o wiele bardziej skuteczna, ale u progu zimy trudno się spodziewać, że miejscowe rośliny będą uginały się od owoców. To, że w ogóle jakieś znalazła, było sporym szczęściem. Nic dziwnego, że dostrzegłszy promyk nadziei skierowała się prosto ku niemu i nie rozejrzała się zbyt dokładnie po okolicy. Przez to nie zauważyła w ogóle faktu, że przekroczyła już granicę czyjejś posesji. Zresztą, przeczenie ruiny płotku nie było żadną ujmą na spostrzegawczości; był w stanie tak opłakanym, że trudno zgadnąć czy to wciąż płot, czy już drewno opałowe.
Aż podskoczyła, gdy zaraz za nią rozległ się suchy dźwięk. Nie spodziewała się tu czyjejkolwiek obecności, bo do tej pory nie napotkała ani żywego ducha. Uznała, że to po prostu taka pora, gdy wszyscy przebywają w swoich domostwach. W końcu było dość wcześnie i nie każdy musiał mieć ochotę zrywać się z posłania i spacerować pomiędzy ostatnimi rozrzuconymi przy ulicy domkami. To, że Lise się chciało, jeszcze o niczym nie świadczy.
Pisnęła nieznacznie; ramię zabolało ją pod wpływem silnego uścisku. Spojrzała w górę - jak zawsze, gdy napotykała kogoś nowego - w poszukiwaniu twarzy mężczyzny. Okazał się on zupełnym nieznajomym, a szkoda. Może gdyby był to jakiś stary kolega, spojrzałby przychylniej na ten zupełny przypadek, jakim było pojawienie się anielicy na terenie ogrodu.
- Najmocniej przepraszam, nie zauważyłam płotu - powiedziała cichym, opanowanym tonem. Według swojej własnej oceny nie miała czego się obawiać; w jej planach nie było kradzieży, włamania ani innych niecnych poczynań. - W takim razie już pójdę, naprawdę bardzo mi przykro.
Obróciła się zgrabnie mimo obciążającej ramię wielkiej łapy. Rzeczywiście powinna sobie pójść i nie drażnić właściciela działki, ale wraz z takowym czynem umarłaby jej możliwość zdobycia potrzebnego składnika. Możliwe, że ten dryblas nawet nie wie, co rośnie pod ścianą jego domu! Wtedy roślinka na pewno się mu nie przyda, a blondynka mogłaby z niego zrobić dobry użytek. Co jak co, ale marnotrawstwo niczym dobrym nie jest. W takim razie wypada się więc dowiedzieć, jak wygląda sytuacja i co ewentualnie dałoby się z niej wyciągnąć.
- Przepraszam że jeszcze przeszkodzę, ale hoduje pan może rośliny lecznicze? - spytała, nim jeszcze zrobiła pierwszy krok odwrotu. Pytanie było przecież proste i uprzejme, mogła więc mieć nadzieję, że tutejszy gospodarz nie postanowi za próbę nawiązania rozmowy rozsmarować głowy medyczki o swoją podłogę. Zresztą, czemu miałby denerwować się o głupoty na tak niewinnie wyglądającą istotkę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 3:35  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Równe, ciemne brwi uniosły się, powiększając jego oczy o kolejną połowę.
Słucham? ─ parsknął dziwnie rozbawiony, jakby tamował śmiech ciskający mu się do przełyku. Jeśli przed momentem obierał rolę gościa chętnego do chwycenia Lilo w pasie i miotnięcia nią jak dyskiem, byle wychrzaniała z jego cud-majestat-ogrodu, to teraz twarz złagodniała, a w oczach pojawiły się zadziorne ogniki ─ kompletne przeciwieństwo maski, jaką posiadał przed sekundą. ─ Oczywiście ─ spory nacisk ─ że hoduję rośliny lecznicze, panienko. To, na co patrzyłaś, to granat kaukaski. Strasznie słabe w tym roku plony w Edenie, chociaż mnie trafiło się kilka dorodnych owoców. Chodź, chodź...
Położył dłoń na jej ramieniu – tym razem faktycznie lekko – i przyciągnął ją bliżej siebie, idąc już za dom.
Patrz – rzucił dziwnie podekscytowany, wskazując palcem na ziemię. Kilka łysych łodyżek znajdowało się za jego domem. ─ To kwiaty Luny. Małe cholerstwa, trudno je dorwać. Ostatniej pełni myślałem, że znów mnie wyrolują, ale nie, nie. Nie tym razem. O, a te tutaj ─ znów machnął dłonią w odpowiednim kierunku, chcąc zwrócić uwagę Lilo na małe, białe kwiatki. ─ Altee. Mmm, świetne na oczyszczenie organizmu. Genialne wręcz. O, a te tutaj...
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 11:50  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Spojrzała na mężczyznę z zainteresowaniem, wyczekując jakiejś dokładniejszej odpowiedzi. No cóż, w końcu zawiązała się jakaś niewielka konwersacja. Widząc zmianę nastawienia nieznajomego, zabłysnęła delikatnym uśmiechem. Już dawno zauważyła, że pewne reakcje wywoływały taką samą odpowiedź u innych. Kiedy było się dla nich uprzejmym, od razu weseleli, a na niechęć reagowali opryskliwością. W kontaktach międzyludzkich ta zasada rzadko zawodziła, można więc było się nią swobodnie posłużyć.
- O, naprawdę? Wygląda rzeczywiście bardzo ładnie, na pewno bardzo się pan cieszy - powiedziała entuzjastycznie. Co jak co, ale udawanie małej, niewinnej dziewuszki z reguły przychodziło jej z łatwością. W końcu co szkodziło trochę pościemniać, że nie wie niczego na temat roślin leczniczych? Wprawdzie sama nie zajmowała się farmaceutyką, ale nieraz studiowała książki dotyczące flory o szczególnych właściwościach, stąd też doskonale pamiętała zastosowanie poszczególnych okazów. Skoro jednak gospodarz z takim zapałem pokazywał jej swój ogrodowy dorobek, nie zamierzała wyprowadzać go z błędu. Niech poopowiada, a niż się medyczka jeszcze dowie czegoś nowego.
Wraz z mężczyzną przeszła do dalszej części ogrodu, uważnie przyglądając się wszystkiemu, co postanowił zaprezentować. Pochyliła się przez chwilę nad łodyżkami kwiatu Luny i pokiwała głową, nawet jeżeli w jej osobistym odczuciu prezentowały się raczej marnie. Zerknęła także ku Altei; ta wyglądała już zdrowiej, rzeczywiście jak roślina nadająca się do użycia.
- Ostatniej pełni? Kwiat Luny wtedy kwitnie, dobrze myślę? - Nie ma lepszego sposobu na zdobycie sympatii rozmówcy, niż zadawać pytania, gdy ten chwali się swoją wiedzą. A dobre relacje z tym właśnie osobnikiem mogą okazać się bardzo, bardzo przydatne. Poza tym, po minięciu pierwszego odruchu szorstkości wydawał się być całkiem miły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 20:40  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
MISTRZ GRY.
Mhmmm ─ wymruczał między jedną, a drugą informacją o kolejnych kwiatach, na których temat musiał wspomnieć, przynajmniej mimochodem, jakby bez tej wiedzy dziewczyna nie była w stanie prowadzić dalszego życia. Ale gdy odgadła jedną z kwestii wyprostował się gwałtownie i spojrzał na nią skrzącymi się od światła oczami, na ułamek sekundy odrzucając swą dorosłą skórę na rzecz dziecka zafascynowanego nową grą.
Tak... ─ odpowiedział ostrożnie, mrużąc przy tym ciemne ślepia. ─ Tylko wtedy. Jesteś medyczką czy to zwykły strzał?
Palce wsunęły się w krótką grzywkę, przemknęły po głowie aż po kark i to na nim się zatrzymały, gdy anioł świdrował Lilo od północy po południe, starając się wypatrzyć wszystko to, czego nie chciała mu pokazać powierzchowność.
Co ty tu właściwie robisz? ─ Prędkie przebudzenie nadało mu ostrożniejszej nuty. ─ Mój dom jest ostatnim. Jeśli szukasz swoich znajomych, na pewno mieszkają gdzieś wcześniej. Jak podasz mi godność, może nawet będę wiedział gdzie i wskażę ci drogę. – Palce przemknęły na policzek, by podrapał się po kilkudniowej szczecinie. ─ Bo do lasu pewnie się nie udajesz. Dużo drapieżników.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 21:51  •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
Raźnym krokiem podążała za swoim tymczasowym przewodnikiem, z zaciekawieniem rozglądając się dookoła i przypatrując pokazywanym przez niego roślinom. To nie tak, że całkowicie udawała; naprawdę miło jej się rozmawiało ze starszym i chętnie słuchała tego, co miał do opowiedzenia. Mówił z takim zapałem, jakiego mógłby mu pozazdrościć niejeden zielarz i aż przyjemnie było przebywać w towarzystwie osoby o tak wielkiej pasji.
- O, czyli dobrze pamiętałam. Wie pan, trochę o tym czytałam. Jestem medykiem, ale obracam się głównie wokół chorób wewnętrznych i teraz chcę się trochę dokształcić właśnie z roślin. Taka wiedza musi być bardzo przydatna, prawda? - Trajkotała radośnie, uśmiechając się bez przerwy. Dłonie zwinęła razem i lekko uniosła, przyciskając je teraz do swojego dekoltu. Musiała teraz tworzyć całkiem uroczy obrazek, jako że i tak wyglądała na młodszą niż w rzeczywistości.
Nie przejęła się tym, że gospodarz tak wyraźnie mierzył ją wzrokiem. Miał jak najbardziej zrozumiałe podstawy do bycia ostrożnym i dziewczyna doskonale to rozumiała. W końcu nie powiedziała mu ostatecznie, skąd się wzięła w jego ogrodzie i czego szukała. Na szczęście wymyślona na poczekaniu historyjka nawet nie odbiegała za bardzo od stanu faktycznego.
- Wie pan, wczoraj właśnie skończyłam jedną książkę o leczniczych roślinach, ale większość obrazków była nieszczególnie dobra. Po opisie trudno sobie dokładnie wyobrazić jak co ma wyglądać, więc chciałam się rozejrzeć, czy uda mi się rozpoznać wszystkie te rośliny. I widzi pan, udało mi się znaleźć granat - zakończyła radośnie. - Nawet pan nie wie, jak bardzo mi pan pomógł - dodała jeszcze, spoglądając z dołu na swojego rozmówcę.


Wiem, że mnie lubisz |D
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ulica - Page 3 Empty Re: Ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach