Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Pisanie 22.10.14 11:24  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
- Mogę ci to wybaczyć...
Że jak?
Wiem, że uderzyłem cię prosto w twarz, skopałem i wywróciłem twojego psa na drugą stronę, a ciebie próbowałem pogrzebać żywcem, ale tak naprawdę to wszystko to twoja wina. Przepraszaj.
Samo życie.
Nie zareagował wystarczająco szybko. Pod pchnięciem upadł na ziemię, jak pozbawiony refleksu worek kartofli.
Teoretycznie powinien już przywyknąć do bycia traktowanym na równi ze stertą śmieci. Ale z praktycznego punktu widzenia było to mniej oczywiste. Wychował się w utopijnym Mieście-3, gdzie jego umysł został skażony myślą, że nie jest żadnym starym opakowaniem po zupce chińskiej ani nawet zgniecioną puszką po coli. Ubzdurało mu się, że jest człowiekiem równym każdemu innemu i że z tak banalnego powodu należy mu się odrobina szacunku.
W sytuacjach takich jak ta, przemożna chęć rzucenia jakiejś złośliwej uwagi, która obroniłaby jego urażoną dumę - zapewniając dodatkową serię kopniaków - walczyła z wolą przetrwania.
Walczyła i teraz, nawet po wylądowaniu na ziemi, na poziomie kolan oprawcy.
- Że co...? - syknął cicho, zbierając się z ziemi.
Podniósł się chwiejnie.
- Pomyślmy...
Przeszukał kieszenie.
W końcu wzruszył ramionami, wyrzucając kilka papierków.
Był głodny. Kurewsko głodny.
Jednak nie wytrzymał.
- Jesteś idiotą, czy tylko udajesz? Tu. NIE MA. NIC!
Ostatnie słowo wykrzyczał, dając upust frustracji, która zbierała się w nim przez ostatnią dobę.
Jak można być jednocześnie tak racjonalnym i takim głupim?

Idealny moment na wyżycie się.
Idealna osoba, którą można obrazić.  

Zdał sobie z tego sprawę sekundę po fakcie.
...
Szlag.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.14 19:00  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
Głód popychał go do działania, choć powinien był próbować się poskromić. Nie dlatego, że atakowanie pierwszego napotkanego wymordowanego nie było najlepszym pomysłem, na jaki mógł się zdobyć, lecz z powodu możliwości utraty nad sobą panowania. Bezwzględnie nie mógł sobie na to pozwolić, gdyż jeden wybryk poza świadomością i kontrolą bezskrzydłego równałby się zmianie w to, czym tak bardzo gardził – w dzikiego, nierozumnego mutanta, podążającego tylko za nienasyconą żądzą ciepłego mięsa i świeżej krwi do rozkoszowania się. Takie osobniki często zostawały schwytane przez naukowców S.SPEC, kiedy, pomimo braku wątpliwości co do ich ludzkich początków i zdobytego przez życie doświadczenia, zdziczałe zachcianki zdominowały już, dawniej racjonalny, człowieczy umysł i objęły go w pełne posiadanie. Takie bestie nadawały się tylko na odstrzał, bądź też jako pokarm dla silniejszych i sprytniejszych wymordowanych, obdarzonych nieporównywalnie większą świadomością swoich działań, będących w stanie zaplanować pułapkę, nie ograniczającą się tylko do czekania w ukryciu na ofiarę.
Taki los wywoływał w dumnym Joachimie odrazę i pogardę, bez krzty litości dla ich doli. Dlatego właśnie ze wszystkich sił starał się powstrzymać wysuwający się język, którym bezwiednie miał oblizać wargi, odruchowo reagując na zapach mięsa. Niedawno wyostrzony węch bombardował go nieustannie informacjami, oszałamiając i rozdrażniając nieprzyzwyczajonego żołnierza. Nawałnica dźwięków również nie poprawiała sytuacji, powodując, że miał ochotę zatkać uszy rękami i zwinąć się w kłębek, starając się zignorować wszystkie szmery, głośnie niczym zgrzyt paznokci po kredowej tablicy. Jedynie jego oczy nie były ranione przez jaskrawe światło, gdyż ciemne chmury powoli zaczynały zakrywać cały nieboskłon ciężką kotarą, zwiastując deszcz lub niebezpieczny – żeby nie powiedzieć morderczy – grad wielkości kurzych jaj, potrafiący z łatwością zabić humanoida jednym uderzeniem.
Aby powstrzymać ten odruch, zacisnął mocno szczęki, co z boku mogło świadczyć o jego rosnącym gniewie. Owszem, był zły, ale w głównej mierze na własne ciało, które tylko szukało okazji, aby go zdradzić.
Obserwował, jak wymordowany wyrzuca kilka bezwartościowych papierów z kieszeni i aż gotuje się w sobie. Zacisnął dłonie w pięści, gdy chłopak wyzwał go od idiotów. Podszedł do niego i złapał go, ale inaczej niż uprzednio. Tym razem chwycił go pod pachami, jakby szykował się do rzutu nim. I tak też było w istocie. Joachim warknął i wytężył wszystkie mięśnie, aby rzucić nim o drzwi stojącej obok szopy, czy też, co było bardziej prawdopodobne, domu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.10.14 18:42  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
- Dzieci, kim chcecie zostać w przyszłości?
- Strażakieeem!
- Księżniczką!
- Toster... testerem gier komputerowych!
- A ty, Jasiu?
Chłopiec dumie się prostuje.
- Będę taranem, jak mój tata!

Al przebił się przez ścianę niczym pierwszorzędny burzyciel. Przeleciał przez rząd zmurszałych desek z majestatem orła wolności. I zaraz runął na ziemię.
Leżał nieruchomo, tępo wpatrując się przed siebie. Czas płynął, ale był zbyt rozlazły, żeby chłopak zorientował się, czy mijają sekundy, czy godziny.
Uderzenie głową w ścianę lekko go oszołomiło.
Ktoś krzyczał. A może to on krzyczał.
Chociaż był prawie pewien, że teraz nie byłby w stanie wydać z siebie nawet kaszlnięcia.
Ten głos był za niski na niego.
Może to tamten wymordowany?
Nie. On też brzmiał inaczej.
Boże. Ile desek.
Czuł ciepło spływające po czole.
Sterta drewna. Porządnie coś rozwalili.
Coś chwyciło go za kołnierz i dźwignęło do góry.
Znowu.
- Zabiję cię, zawszony szczeniaku... - nowy głos wysyczał mu do ucha.
- Ustw się w kolejc... - wycharczał, jeszcze zbyt znieczulony, żeby się przejąć.
- Ty mały skurwysynu... Wypruję z was flaki - wydyszał w twarz Ala, obserwując stojącego 'w progu' Dedala dzikim spojrzeniem toksycznych, jaskrawych oczu.
Odór z paszczy wymordowanego otrzeźwił Ala.
Szybko się rozejrzał - w miarę możliwości.
Zarejestrował wnętrze pomieszczenia. Najwyraźniej zaimprowizowano w nim schronienie.
Spróbował się wyrwać, ale nim mu się to udało, znowu rzucono go na ziemię, jak szmacianą lalkę, ale tym razem udało mu się upaść tak, by oszczędzić obolały łeb przed kolejnym wstrząsem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.11.14 22:33  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
Zmurszałe deski stanowiące ścianę domu, o który Joachim cisnął wymordowanego, pod naporem załamały się wyjątkowo łatwo. Huk pękającego drewna podrażnił jego wyczulony zmysł słuchu, powodując nieprzyjemne kłucie. Nie mógł dostrzec wnętrza budowli przez pył i kurz wzbite w powietrze przez niedoszłego lotnika. Dedal był gotowy wkroczyć do środka, gdy nagle usłyszał trzeciego uczestnika zabawy.
Wypruję z was flaki.
To jest ta słynna desperacka gościnność? Joachim wykrzywił usta w lekkim uśmiechu. Lotnik nie stanowił zagrożenia, był niczym mały piesek, który dużo szczeka, ale milknie, kiedy się na niego nadepnie. Natomiast ta masa mięśni, którą miał przed sobą, mogła stanowić dla niego niemałe wyzwanie. Nie zamierzał się poddawać, ale już odczuwał uboczne skutki niedawnego przeobrażenia. Jeśli się nie przeforsowywał, nie sprawiało mu to kłopotu, ale rzut wymordowanym uruchomił na powrót arytmię serca. Coraz trudniej było mu oddychać, lecz nie miał czasu tego roztrząsać, kiedy gospodarz przytulnej rudery postanowił siłą wyprosić niespodziewanych gości. Dedal przerwał opieranie się o futrynę, aby uniknąć lewego sierpowego. Odskoczył w tył, a nogi się lekko pod nim załamały, burząc równowagę. Chwilę nieuwagi przypłacił mocnym uderzeniem w prawą stronę szczęki. Pomimo znacznej siły ciosu, udało mu się ustać na nogach.
Zmierzył swojego przeciwnika od stóp do głów. Nie mógł liczyć na pokonanie go w uczciwej walce, musiał więc uciec się do podstępu. Jakie było prawdopodobieństwo, że w jego przytulnym mieszkaniu znajdować się będzie ostre narzędzie, przeznaczone do robienia innym ludziom krzywdy? W Desperacji odpowiedź brzmiała: Sto procent pewności. Z tą myślą w głowie, Joachim kopnął mutanta w kolano od dołu, tak aby przemieścić rzepkę, a następnie zwinnie przemknął pod jego wyciągniętym ramieniem. Nie zatrzymując się ani chwili wbiegł do ruiny i ogarnął wszystko wzrokiem, próbując znaleźć wspomniane narzędzie. Zignorował w tym momencie leżącego na podłodze Ala, choć raz się o niego potknął.
Jest. Nóż. Nie za długi, ale do tego celu wystarczy.
W samą porę, nadbiegał bowiem wściekły wymordowany, z pokrytym pianą pyskiem i żądzą mordu w oczach. Joachim zadrżał mimowolnie, jednak nie ze strachu, a pogardy dla opętanej bestii, w którą zamienił się tamten człowiek. Nie miał jednak czasu na dalsze rozważania. Perspektywa bliskiej ponownej śmierci potrafi skutecznie orzeźwić człowieka.
Ustawił się tak, aby tamten musiał przejść przez Ala i jakoś na niego zareagować. Planował rzucić się na niego w chwili nieuwagi i wbić mu ten nóż w pierś, jednak niezbadane są ścieżki losu, a każdy plan może natychmiast runąć w gruzy z powodu przypadku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.14 22:11  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
Po kolejnym niezgrabnym lądowaniu zwinął się, żeby uchronić organy i twarz przed ewentualnymi ciosami. Na wpół odruch profilaktyczny, na wpół bezwarunkowy.
Ciosy jednak nie nadeszły. Szamotanina - owszem, zaczęła się, ale bez Al'a w roli worka treningowego.
Chłopak dźwignął się do półsiadu, rejestrując obecne położenie.
Rzuciło nim wgłąb schronienia, między jakieś zakurzone półki i graty. Tamci na chwilę zajęli się sobą.
Burczenie w brzuchu.
Brawa. Brawa dla szanownego żołądka, za timing roku~!
Al. Myśl. Trzeba znaleźć broń i... Skoro tamten wielkolud tu mieszka - wszystko na to wskazuje - to raczej nie żyje sobie o suchym pysku, co?
Kątem oka rzucił ostrożne spojrzenie w stronę walczących i zanurkował między rupiecie, szukając jakichś zapasów. Starał się mieć podzielną uwagę, ale kiedy znalazł pustą puszkę po zupie, zupełnie zatracił się w mieszaninie euforii i szału badawczego.
Manierka. Pusta.
Jakieś puszki. Puste.
Wszystko puste.
Ale w końcu może natrafić na zawartość.
Albo i nie.
Ktoś potknął się o jego nogę.
Sekundowy zawał.
...
Nic.
Poszedł dalej.
Gorączkowo rzucił się do szukania. Po paru sekundach usłyszał za sobą ciężkie kroki. Kiedy się odwrócił, zdążył zobaczyć wielkie łapska, sięgające w jego stronę.
Znowu chciał sobie porzucać. Cholera, z której strony Packard wyglądał na piłkę?
Nie zdążył się podnieść, ale chwycił wyszczerbioną górę puszki i z całej siły wymierzył w łydkę olbrzyma. Aluminium wgryzło się w skórę, zagłębiając się w tkance na dobre kilka centymetrów.
Wymordowany zaklął paskudnie i zachwiał się lekko. Al z całym impetem rzucił się na niego, chcąc zmusić mutanta do wywrócenia się.
Potężne cielsko stłumiło uderzenie. Chłopak mlasnął o brzuch olbrzyma. Ten tylko odrobinę się cofnął, wymierzając 'małemu człowieczkowi' pogardliwe spojrzenie.
Packardowi serce podeszło do gardła, żołądek skurczył się gwałtownie i całe ciało zmartwiało pod ciężarem ołowianego strachu.
Nim zdążył zareagować, potwór złapał go za kołnierz.
Trzęsącą się ręką chłopak zdążył złapać za zamek. Szybkim ruchem rozpiął kurtkę i wysunął się z niej, zanim wymordowany zdążył znowu rąbnąć nim o ścianę.
Wylądował na czworakach i rzucił się do ucieczki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.14 22:30  •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
Widział, jak olbrzym łapie Ala za kurtkę. Widział też, jak Al wyślizguje się z niej i rzuca się do ucieczki. Nie łudził się, że tamten rzuci się w pogoń. W końcu, nóż stanowił dla niego większe zagrożenie. Nie był mistrzem walki wręcz, ale odpuszczenie sobie teraz oznaczało umrzeć po raz drugi. Gdy więc ogromna góra mięsa natarła na niego, niczym pędzący pociąg, rzucił się w bok, próbując uniknąć rozsmarowania o ścianę. Przetoczył się po połamanych deskach i kawałkach gruzu, czując jak każda nierówność wbija mu się w poraniony bark. Wstał jak najszybciej, choć i tak za wolno. Potężny cios w szczękę odrzucił go w tył na kilka kroków. Zamrugał szybko, próbując nadążyć za pędzącą w przód rzeczywistością. Następny cios udało mu się nakierować na ścianę, ratując swój nos od pewnego zmiażdżenia. Olbrzym zachwiał się, co Dedal skwapliwie wykorzystał, zatapiając swój nóż w jego brzuchu.
Chwilę tryumfu zaburzyło jednak kolejne uderzenie, które cisnęło Joachimem o podłogę. – Cholera – przemknęło mu przez głowę, kiedy poczuł krew wyciekającą mu spomiędzy ust. Splunął i spróbował się podnieść, jednocześnie unikając następnych ciosów wyprowadzanych przez wielkoluda.
Nie udało się. Pierś Dedala została przytłoczona do podłoża buciorem wymordowanego. Paskudny uśmiech wykwitł na twarzy olbrzyma, kiedy sądził, że ma swojego przeciwnika w garści. Na jego nieszczęście pojawiła się pewna niespodzianka w postaci noża w kolanie. A chwilę później znowu, tylko tym razem z innej strony. Mięśniak krzyknął i przewrócił się. Joachim zaś, korzystając z tej okazji, chwycił pierwszą puszkę, którą znalazł i ulotnił się jak najszybciej z miejsca zdarzenia, nie czekając, aż ta wielka góra mięsa odzyska rezon i uda się za nim w pogoń.
Zdobycz nie okazała się zupełnie pusta. Pół konserwy w zupełności wystarczy mu do następnego polowania. Gdy dotarł do swojej kryjówki, ułożył się wygodnie i zapadł w czujny sen.
Ale co to, czyżby skorpion przemknął po jego nodze?

Al zt
Dedal zt
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szara ulica - Page 5 Empty Re: Szara ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5
- Similar topics
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica

 
Nie możesz odpowiadać w tematach