Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 31.08.14 10:45  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Cicha, smutna okolica. Właściwie cała Desperacja taka była. Wiatr świszczał w pustych budynkach najwidoczniej jako jedyny, któremu się to wszystko podobało. Ulica pusta, zdezelowana. Całkiem niedawno wstało słońce, więc chłód bił z chodnika, ale powoli się ogrzewał. I w sumie wszystko trwałoby nadal w swojej smutnej stagnacji gdyby jakiś wielki cień nie padł na bruk. Cień, który ukształtował się w postać wielkiego węża. Tak to była Hasira, który zapuściła się w to smutne miejsce. Nigdy wcześniej jej tutaj nie było, a lubiła odkrywać nowe miejsca. Kompletna cisza była po jej stronie, a nagrzewający się chodnik był dobrym miejscem do spoczynku. Tak, ona szukała takich miejsc. Sama nie potrafiła nad tym zapanować, po prostu coś ją do tego ciągnęło i to robiła, trochę nieświadomie, ale też jakoś jej to nie przeszkadzało. Korzystając z faktu, że nikogo tutaj nie ma, po prostu położyła się na środku ulicy, jak niby nic. Zwinęła się w kłębek aby mniej tracić ciepła i wystawiała swoje łuski na promienie słoneczne. I pewnie będzie tak długo leżeć, no chyba, że ktoś lub coś ją zaczepi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.14 13:07  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Hyś właśnie wracał z dziwacznej farsy jaka miała miejsce w ściekach, był lekko oszołomiony, zdziwiony, zniesmaczony i.. sam już chyba nie wiedział co jeszcze. Nic go nie bolało no bo jakby miało go boleć, ale wcześniej zanim tutaj dotarł obejrzał się z wszystkich stron. Nie miał an i jednego draśnięcia. Jak to powiadają, głupi ma zawsze szczęście. W każdym razie gdzieś tam w głębi Hyś cieszył się tym ile mógł zabić żołnierzy ale nie tylko Hyś bo i Acadia też się cieszył. Takie z nich parszywce i paskudy!
Zapewne łowca dalej by szedł przed siebie raz się uśmiechając raz nie, robiąc dziwne miny jakby bardzo mocno myślał, ale nagle obudził się z rozmyślania ponieważ dostrzegł coś dziwnego. Coś bardzo dziwnego, aż zamrugał kilka razy aż już chciał podbiec do stworka.. już wystawił lewą nogę do biegu, a gdy już chciał biec Acadia podstawił drugą i padł.
-Co to ma być, nie widzisz że może być fajny domowym zwierzakiem.. albo jedzeniem! Właśnie nic nie zjadłem.- Zapiszczał niezadowolony Hyś... Lekko mrużąc oczy.
-Ta a ty myślisz że ono jest na tyle głupie by dać się złapać i zjeść lub pobawić i zjeść. Zobacz jakie to wielkie, debilu!- Niższy głos odezwał się z tego samego gościa, zaś po samej wypowiedzi strzelił się w ryj z plaskacza. ach ta miłość rozdwojenia jaźni. Ach o och.
W każdym razie po tym słowach wstał, z wielkim trudem i nie dlatego że coś go bolało czy coś sobie złamał. W umyśle dalej Hyś i Acadia się bili lecz teraz o to kto ma przejąć kontrolę nad ciałem.
Po chwili dziwnego tańczenia i bicia samego siebie mężczyzna już stał spokojnie, pewny siebie. No, no chyba któryś z nich wygrał. Na jego gębie malował się wielki uśmiech.
W końcu ruszył! Tak, udało mu się... poszedł do przodu w stronę zwierza, a jak był już blisko niej i chciał ją dotknąć coś się stało. Wyprężył się dziwnie i zaczął biec, wdrapywać się starając znaleźć równowagę. A wbiegł sobie na... zwierza! Głupiec. Lecz Acadia nie miał zamiaru nic z tym zrobił, uderzył z pięści prosto w swój chudy brzuch będąc na ciele gada i aż zwinął się w kłębek, przez niemożliwość złapania tchu. Aktualnie Acadia choć ten mądrzejszy zrobił coś głupiutkiego.
-Niech Cię szlag.- skwitował jedynie na sam koniec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.14 13:39  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Wymarzona pogoda dla gada, słońce grzało niemiłosiernie a brukowana ulica wreszcie nabrała trochę ciepła. Nic jej do szczęścia nie było potrzebne, oby taka pogoda utrzymywała się jak najdłużej. Niemniej dzień kiedyś się skończy i nadejdzie chłodna noc, tej pory dnia nigdy nie lubiła, chociaż akurat nie musiała obawiać się ciemności dzięki swojemu specyficznemu, wężowemu wzrokowi. I dobrze, że ma ten wzrok bo ona boi się ciemności, w sumie czego się nie boi... Nawet mimo bycia wielkim węże jakoś nigdy nie była zbyt odważna. Ciało się zmieniło ale charakter niespecjalnie, przy takich eksperymentach zawsze coś pójdzie nie tak.
Wyjątkowo mocno się jej przysnęło, nawet można było usłyszeć ciche chrapanie. Jej łuski wpatrywały się w blask słońca jak w obrazek i łapały promienie niczym solary, na które nikogo tutaj nie stać. Jeszcze trochę a zacznie generować energię elektryczną, za którą akurat nie przepadała ze względu swych słabości. Właściwie spanie na środku ulicy i to tak mocno nie było dobrym pomysłem, przecież to miejsce publiczne, każdy może się tutaj zjawić. No i proszę, pojawił się pierwszy, jakiś facet, który przez dłuższą chwilę cyrkował i paradował przed nią niczym samiec wykonujący swój taniec godowy. A ona nic, zero reakcji, a przecież trochę hałasował.
No i nagle ten dziwak zdecydował się na nią wbiec, po prostu. Wielkie, tłuste cielsko dobrze amortyzowało deptanie, było nawet jak przyjemny masaż. Mlasnęła coś pod nosem i wygięła się nieco. Nigdy nie była u masażysty, teraz wie co straciła. Ale chwila, chwila... Masażysta, na środku pustej ulicy, w zniszczonej Desperacji, do tego masujący 7 metrowego węża? Jakoś dziwnie nierealnie brzmi... Hasira nagle sobie uświadomiła, że to na pewno nie jest masażysta. Otworzyła szeroko ślepia i podniosła szybko łeb, przekręcając go w stronę swojego grzbietu. I co zobaczyła? Jakiegoś człeka, który wił się na jej łuskach i wyczyniał sceny jakby to był parkiet. Zasyczała poirytowana i rozpostarła swój kaptur na szyi by następnie gwałtownie wygiąć się niczym wkurzony kot i zrzucić go z siebie. Nawet nie za bardzo wiedziała jak to skomentować, po prostu głupota tej osoby nie mieściła się w ramach jej skali. Szybko wycofała się na jakieś trzy metry i przyglądała się łowcy. Co zrobi? I właściwie to co on chciał z nią zrobić?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.14 15:14  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Wielkie przerośnięte coś zaczęło się szarpać, a Hyś chcąc nie chcąc dalej sie dusząc zleciał z niej prosto na ryjek, az krewka mu nieco poleciała. W każdym razie nieco rozkojarzony potrząsnął głową, wytarł krew z twarzy i zerknął na zwierza. Cóż nadal zbytnio nie wiedział co to.. znaczy nie on, bo acadia już coś tam sobie myślał i myślał całkiem nieźle, że pewnie już to mutacja jest ostatni etap. Czy jak to się zwie.
No ale mniejsza z tymi przemyśleniami i tak są jak na razie mało ważne, gdyż Acadia nie ma zamiaru się z nimi podzielić z nikim. Tak więc schował się na razie w cień gdzieś tam w głąb czaszki i móżdżka ale mimo wszystko dalej cały czas wszystko obserwował. Hyś nic na to nie powiedział znał gościa już z dobre kilka lat... twuuuu kilkanaście, kilkadziesiąt.. dużo, dlatego też niewiele sobie z tego wszystkiego zrobił.
W międzyczasie całego tego mojego opisywania co i jak z nimi jest, Hyś gapił się na zwierza a wielkim uśmiechem od ucha do ucha i pomachał jej.
-No... siema jak tam... jaszczurko.
Powiedział zadowolony nie wiadomo z czego, następnie wstał i zrobił jedne dwa kroki w stronę Hasiry. Czy się bał? Może trochę, może nie a może zaraz pobiegnie ją przytulić, zjeść a może oswoić. Huh się zobaczy. W tym samym czasie, mega głośno zaburczało mu z brzuszku... A jako że nikogo na ulicy nie było oprócz nich to dało się coś usłyszeć. Aż biedakowi mina zrzedła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.14 15:29  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Rozejrzała się nieco zmieszana, czy to była jakaś próba sabotażu? Pewnie zaraz znikąd wyskoczy S.SPEC i krzyknie "Surprise Motherfucker!". Chociaż czy oni serio musieli mieszać w swoje plany tego... Dziwaka? Inaczej nie można określić kogoś, kto paraduje sobie po wężowym cielsku. Aż dziwne, że jeszcze go coś nie zeżarło, w końcu istnieje coś takiego jak selekcja naturalna, a on wydawał się wyjątkowo nieogarnięty. Jeśli Hasira uważa kogoś za nieogarnietęgo, no a sama do takich osób należy, to naprawdę musi być źle. Z drugiej jednak strony skoro nadal żyje to jednak musi posiadać broń. Tai, którą swego czasu spotkała także wyglądała bardzo niewinnie, a jak potem doszło do zamieszania to mordowała jak leci, że aż wężycy szczena opadła. Pozory więc mylą i to nie raz bardzo, dlatego wolała nie rzucać się na typka, był zbyt śmiały aby być bezbronnym. Nadal jednak nie wiedziała co chciał osiągnąć deptając ją. Nie była raczej robakiem, który rozpłaszczy się od podeszwy.
Długo tak stali naprzeciwko siebie jak dwa słupy soli. Kto zrobi pierwszy krok? Jak się okazało - on, i to nawet nie jeden krok. Dziwny uśmiech i machanie do niej z tej odległości... Zmrużyła ślepia jakby zażenowana, skanowała swym spojrzeniem okolicę. Odezwał się do niej, więc mimo połmózgowia potrafił gadać, ale gadał jak typowy półgłupek, więc się wszystko zgadzało. A potem jeszcze zaczął do niej podchodzić, coraz bliżej i całkiem pewniej. Wystawiła swój rozwidlony język i zasyczała głośno, ciągle prezentując swój kaptur na szyi. Tyle, że jakoś to na niego nie działało i dlatego była trochę zmieszana. Po chwili także do jej uszu rozległ się dźwięk burczenia w brzuchu. Chce ją zjeść? Niee, to niemożliwe, kto by chciał ją zjeść? No może jakiś tygrys czy coś takiego ale człowiek? albo raczej coś co w miarę go przypominało? Wycofała się ponownie w tył aby jej nie tknął, a jej ciało było ułożone zwartymi falami.
- Co zamierzasz? - Nagle odezwała się. Normalnie nie podchodzi do nieznajomego i nie mówi "cześć stary, jak tam?". Ogólnie mało mówiła, ale zadała to pytanie bo typek był wyjątkowo dziwny, nie wiedziała czy chce ją zjeść, znowu podeptać czy co. A może zaraz wyciągnie nie wiadomo skąd magiczne noże i zrobi z niej szaszłyk? Patrząc na jego twarz było to wielce prawdopodobne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.14 16:28  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Hyś już chciał podejśc bliżej do zwierzaka, lecz zatrzymał się niczym zepsuty robot. Zamrugał kilka razy po czym zrobił większe oczy.
-Nie, lepiej to zostawmy, nie wiadomo co to za ścierwo jest.. co w sobie ma ta kupa łusek. Pamiętasz niektóre ryby są jadowite.- Zaszumiał w umyśle Acadia. Hyś za to kilka razy znowu zamrugał, pomarudził coś niezadowolony pod nosem i westchnął głośno. Jego brat miał racje, zbyt duzo racja... oj zbyt. Ale cóż chciał jeszcze pożyć kilka lat.. setek lat, dobrze mu było na tych ziemiach. W każdym razie znowu zerknął na zwierze, gdzie mu tam przez chwilę umknęło, że to coś do niego przemówiło.
-Och...och, ach!-Krzyknął zdziwiony-Ty mówisz, niesamowite. Czym.. kim jesteś? I co zamierzam? Ach to.. wiesz w sumie nic. Mało smakowicie wyglądasz, ja nie z Chin nie zajadam się jaszczurkami, pająkami czy tam innymi owadami. -teraz mówił spokojniej, jak gdyby nigdy nic, ot tak stwierdził fakty. Lecz na sam koniec uśmiechnął się, chciał sympatycznie a wyszło jak zwykle. Potwornie, złowrogo i szaleńczo. Taki tam.. przyjemniaczek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.14 16:42  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Wszelkie gwałtowne ruchy ze strony tego dziwaka prowokowały ją do odruchu w postaci skoczenia na niego i stratowania. Nie wydawał się jednak zbyt niebezpieczny, to jakiś wariat, świr. Zdziwiło go, że potrafi gadać, no tak. Ale to w końcu Desperacja, tutaj nie takie dziwy chodzą i żyją, dlatego jego zdziwienie było co najmniej nie na miejscu. Chyba, że to było udawane zdziwienie. Nie mogła go rozgryźć. Jego dalsze słowa dodatkowo utwierdziły ją w przekonaniu, że to świr totalny. Chciał ją zjeść? W tym momencie, gdyby miała brwi, to podniosłaby je w grymasie zdziwienia. W sumie to wygląda na kanibala, im zawsze dzikość z oczu patrzyła, tak jak temu. Jego uśmiech dodał dodatkowe efektu do tego uczucia. Też by się chętnie uśmiechnęła, ale jej gadzi pysk nie był specjalnie do tego przystosowany.
- To bieganie po mnie to był taniec powitalny? - Odparła kąśliwe. O ile próbę zjedzenia jej jeszcze mogła zrozumieć to jednak nie wiedziała po co było to deptanie. Sprawdzał miękkość jej ciałka? Chociaż nie było to w sumie takie złe, może niepotrzebnie go zrzucała. Albo po prostu utracił chwilową niepoczytalność, przecież jej to też się zdarzało... Czasem... I właściwie to ona także mogła go zjeść, chociaż nie wyglądał przesadnie apetycznie. No i teoretycznie nie jest kanibalką, ale jak nie ma nic innego do jedzenia to co ma zrobić? Kury, świnki i krówki nie hasały sobie tutaj wesoło po łąkach, oj nie.
Nieco się rozluźniła, może akurat nie powinna tego robić. Był dziwny ale i też sympatyczny na ten swój bardzo dziwny sposób. Jedyne co mogło to wszystko popsuć to głód i chęć zjedzenia siebie nawzajem. To, że stwierdził, że nie chce jej zjeść wcale nie dawało żadnej gwarancji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.09.14 18:35  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Hyst na te słowa uśmiechnął się paskudnie ale zarazem szczerze, ukazując szereg żółtych zębów, zaś jego oczy zwęziły się do małych szparek.
-No.. można tak powiedzieć.-Oznajmił cały czas szeroko się uśmiechają. Po chwili jednak dostał kolejnego burczenia brzuszka. Stanowczo upominał się o jedzenie. W sumie Hyś miał zjeść wcześniej, ale nie wiedzieć czemu nie zabrał nic dojedzenia na tej zabawie. Głupi Hyś.. głupi ludzie.. wszyscy. W każdym razie, po tym burczeniu spoważniał. Ukazał się Acadia, ale nie dawał o sobie znać otoczeniu. Jedyne co zrobił to spojrzał jeszcze raz na zwierza po czym pobiegł w chuj wie gdzie. Po prostu uznał że czas zapolować ot co. Byt głodny, a głodny Hyś i Acadia to zły pomysł. Bardzo zły.

[z/t]

(sry tak jakoś... och po prostu mam pomysła na fabule.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.10.14 22:05  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Głód. Potrzeba zaspokojenia swego brzucha była jedną z najbardziej prymitywnych, ale też tą właśnie, bez której nie można byłoby przeżyć. Gdy nadchodził nowy świt, martwy drapieżnik wyszedł na żer. Ruszył w kierunku miasta, gdzie najłatwiej było o pożywienie. Usta spragnione były ciała, a gardło krwi.
Gdy opuszczał tak wcześnie swoją prowizoryczną kryjówkę, kierowały nim tylko żądze ciała. W drodze, gdy zimny wiatr orzeźwiał jego zamglony jeszcze umysł, nieco oprzytomniał. Potrząsnął głową z niezadowoleniem. Był jednym z nich od tak krótkiego czasu, a już powoli tracił kontrolę nad sobą. Nie mógł na to pozwolić. Szybkim ruchem włożył sobie przedramię do ust i zacisnął mocno szczęki. Popłynęła krew, a ból go ocucił do końca. Musiał być bardzo czujny teraz i już prawdopodobnie zawsze. Gdyby choć raz stracił nad sobą panowanie, nieodwracalnie zmieni się w dziką, bezrozumną bestię, rządzoną przez swoją gwałtowną naturę, lecz nie posiadającą już żadnej duchowej cząstki.
Kiedy przemierzał ulicę miasta, dotarło do niego, jak bardzo zapuszczona jest ta dziura i w jakiej nędzy egzystują tutejsze istoty. Co za dno.
A teraz on do nich dołączył. Nie miał żadnej nadziei na powrót do M3. To było zwyczajnie niemożliwe. Nie chciał jednak tak żyć. Nie chciał egzystować. Chciał coś zrobić. Zemścić się na S.SPEC, za pozostawienie go na pastwę losu. Do tego musiał nawiązać kontakt z organizacją, która im się przeciwstawiała. Łowcą już nie zostanie. Jest na to zbyt martwy. Najemnicy go nienawidzą i pragną jego śmierci, a Kościół jeszcze się nie określił wobec Miasta.
To oznacza, że pozostały mu…
… Psy.
Na samo wspomnienie o nich zacisnął pięści. Gdyby nie oni, to…
… to nadal wierzyłby S.SPEC…
Niemniej jednak na wspomnienie twarzy szarookiego zalewała go krew. Dosłownie.
W takim stanie wpadł na jakiegoś chłopaka.
Zmierzył go spojrzeniem zimnych, bezlitosnych oczu, oceniając
- Uważaj jak chodzisz…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.14 19:11  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Nawet w tak utopijnym miejscu, jak Desperacja zdarzał się brak asortymentu.
Czasami ten niefortunny stan łączył się dodatkowo z nadzwyczaj lekkimi kieszeniami u strony zainteresowanej uzupełnieniem zapasów, tudzież wypchaniem dziury w żołądku byle trocinami.
Czasami można tu odczytać jako przeważnie i wcale nie będzie to błąd logiczny.

Błąkał się między desperackimi ruderami, z miną desperata węsząc wokół rzadkich przechodniów i uciekając przed tymi, którzy zaczynali węszyć wokół niego. Tej nocy poszukiwania przyniosły jeszcze marniejszy efekt, niż zazwyczaj - nie znalazł nic. Ani kropli wody. Ani okruszka. Za to prawie oberwał w łeb pustym dymionem po bimbrze z gwoździa, który próbował opróżnić, błędnie zakładając, że jest choć do połowy pełny.
Ikuruę już dawno wypędził z okrzykiem, żeby nie wracał z pustymi rękami. Ignorując oczywiste braki anatomiczne, miał nadzieję, że zwierzak rzeczywiście zrozumie, albo posłuży się instynktem i znajdzie coś, co da się pogryźć zachowując komplet zębów.
Zwierzak albo był na tyle inteligentny, że rzeczywiście wziął sobie ostrzeżenie do serca i dalej szukał, albo się zgubił. Al, zamroczony czarną dziurą w żołądku i pustynią na języku, złapał na tyle potężną znieczulicę, żeby mieć los Fafika w głębokim poważaniu.
O mało nie wyrżnął się na beton, kiedy coś na niego wpadło.
- Uważaj, jak chodzisz...
...
Że co proszę?
Zachwiał się, łapiąc równowagę - w obecnym stanie to wcale nie było takie proste.
- Ja? Słuchaj no, ty...
Cofnął się gwałtownie.
Elokwencja Ala zanikała wprost proporcjonalnie do ilości krwi rejestrowanej na ciele tamtego.
Żołądek chłopaka, mimo, że równie pusty, co butla po bimbrze, nagle stał się dziwnie ciężki.
Stał w bezruchu, czując, jak tętno mu przyśpiesza. Kątem oka zaczynał się rozglądać, planując drogę ucieczki - w optymistycznym założeniu, że uda mu się wyminąć wymordowanego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.10.14 21:08  •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
Słuchaj no ty…
Jego wargi rozciągnęły się w okrutnym uśmiechu, ukazując rząd białych zębów. Za dawnych lat, taki wyraz twarzy oznaczałby, że ofiara nie ma co liczyć na ulgowe traktowanie i już wkrótce zostanie z niej krwawiący ochłap, nadający się tylko dla psów. Zwłaszcza, że okazanie przy nim strachu lub słabości równało się z przyzwoleniem na wszystkie tortury. A Al nie wyglądał na kogoś, kto chętnie mierzył się z zakrwawionymi awanturnikami.
Oczy Dedala błysnęły groźnie, a ręce odruuchowo poruszyły się w kierunku wymordowanego. Planował pochwycić bezczelnego za ubranie i przyciągnąć go blisko, aby nie uciekł mu przypadkiem.
- Nie… To TY posłuchaj… - głos Dedala był cichy, lecz wystarczająco wyraźny, by Al wszystko usłyszał – Wpadasz na mnie. Mogę ci to wybaczyć, każdy może być zamyślony. Ale zamiast przeprosić, ty jeszcze pyskujesz, a to mi się nie podoba. Uważam, że powinieneś dostać nauczkę.
Wyrzucił nagle ręce przed siebie, prostując je, planując pchnąć wymordowanego tak, aby się potknął i przewrócił.
Był zły. I głodny. Jakaś cząstka podpowiadała mu, że ten chłopak na pewno jest smakowity, ale nie mógł poddać się takim myślom. Gdyby to zrobił, już niczym nie różniłby się od zdziczałych bestii.
Podszedł do niego. Już miał go uderzyć, ale nagle, jakby się rozmyślił. Spojrzał na niego swoimi zimnymi oczami i odezwał się:
- Ale, dzisiaj będę dla ciebie łaskawy. Jeśli masz coś do jedzenia, oszczędzę twoją twarz. Umowa stoi?
Cóż za łaskawca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Szara ulica - Page 4 Empty Re: Szara ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica
» Ulica

 
Nie możesz odpowiadać w tematach