Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 15 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next

Go down

Pisanie 25.07.15 21:48  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Pierdolone mutki.

Kiedyś potrafiły tylko pluć kwasem czy strzelać kolcami- teraz?
W sumie już nic nie wiadomo, pewnie nie zdziwiłoby go gdyby spotkał egzemplarz strzelający laserami z oczu. Jebane chiny. Tu wszystko jest pojebane, w chuj.

Eeeeee, no chuj. Zarzucił karabin na ramię i z kompletnie olewając gorącym moczem zagrożenie wyjął fajki.
Robota nie zając, przerwa na cygaretę się należy. Do takiej fuchy trzeba podejść jak zawodowiec.
Wysuszone liście plugawego tytoniu zwinięte w kawałek pociętej gazety zajęły się od chwiejnego płomienia zapalniczki, oświetlając na krótką chwilę jeszcze bardziej plugawą twarz najemnika.

Wargi zacisnęły się wokół prowizorycznego filtra z kawałka wymęczonej tektury, a dłonie Philipa objęły pręt.
Ostrożnie skurwysynu, jak rozjebiesz to pozamiatane.
Robota szła opornie, pogięty kawał żelastwa klinował co chwila w nowych miejscach, niemniej robił postępy.
Zerkając co chwila przez górną płytę pancerza szarpał się z tym cholerstwem, a że mimo wszystko humor miał wyśmienity odruchowo zaczął nucić jakąś sentymentalną właściwie nieznaną mu do końca melodię.

No a na przykład w takim Tbilisi
ląduje się wśród pól kwitnących róż!


Słowa mamrotał pod nosem, niezbyt wyraźnie.
Trzask!
I szuja padł jak długi na plecy, w rękach trzymając sprawcę całego zamieszania, jebany pręt zbrojeniowy.
Ładuj dupę do wozu, pryskamy! Krzyknął tak głośno jak tylko się dało bez wypuszczania peta z pomiędzy warg.
Z gracją godną borsuka akrobaty wskoczył przez przedni właz na miejsce kierowcy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.07.15 14:39  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Pierścień działał, więżąc bestie, zanim zdołały zbliżyć się do pojazdu. Mimo to Niji wciąż zachowywała czujność. Kto wie, czy któraś z nich nie okaże się inteligentniejsza niż reszta i uda się jej obejść pułapkę? Rozglądała się więc dookoła, by w porę dostrzec niebezpieczeństwo, podczas gdy mężczyzna zajmie się...
...paleniem?
Już miała coś powiedzieć, jakoś go popędzić, jednak spomiędzy jej warg wyrwało się jedynie ciężkie westchnienie. Widocznie wiedział, co robi, skoro pozwolił sobie na chwilę odprężenia. A może aż tak jej zaufał? Kto wie.
Ta kwestia nie była jednak warta wszczynania kolejnej kłótni. Zresztą, nie miała na to ani czasu, ani sił. Musieli wydostać się stąd jak najszybciej, znaleźć jakieś schronienie i zastanowić się, co dalej. Tak więc skupiła się na chronieniu ich skóry, póki Philip nie usunie usterki.
Słysząc trzask i okrzyk mężczyzny, sprawnie zwinęła skrzydła i wskoczyła do środka przeklętej machiny. Od razu poczuła się przytłoczona ogromem żelastwa, przycisków, przełączników i kontrolek, wypełniających ciasne pomieszczenie, jednak starała się ignorować nieprzyjemne uczucia i skupić na tym, by w odpowiednim momencie zniwelować działanie mocy, by sami nie wpadli w żelkową breję.
- No to ruszajmy... – Powiedziała, bardziej do siebie, niż do mężczyzny, przymykając oczy i wyrównując oddech.
Odpalony silnik zamruczał, a całą maszyną szarpnęło, gdy ruszyła z kopyta.
Żelkowa breja wsiąknęła w piasek, pozostawiając jedynie w powietrzu owocowy zapach.
Mogli znów pędzić w głąb Desperacji, nie nękani przez bestie. W tym blaszanym potworze już chyba nic nim nie groziło, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.15 21:47  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Coś chrupnęło, coś zasyczało, z którejś z niedokręconych uszczelek układu hydraulicznego buchnęły kłęby gorącej pary wypełniając kabinę. Gąsienice zaturkotały o gruz rozrzucając odłamki betony niczym pociski, w każdą stronę.

Niedorozwinięty pilot tego potwora nie miał zamiaru wrzucać jednego z jedenastu biegów wstecznych. Cofać się? To dobre dla ciot i mutków. Wihajster odpowiedzialny za przymuszanie silnika do zwiększenia obrotów zaklinował się na najwyższym ustawienie.
Trzęsło jak w czasie bombardowania ale szuja jako najwybitniejszy, bo jedyny czołgista Desperacji zachowywał zimną jak na siebie krew.
Dalej kurwa zdobędziemy tą jebaną górę, już widać szczyt! Kurwa! Wrzeszczał opętańczo sam na siebie, na maszynę, na wszystko kurwa w ogół.
Kot wydawał się niewzruszony w końcu spał i nawet wrzaski Liebgotta próbującego zdobyć niewielką wydmę zbudowaną z gruzu, nie były w stanie przerwać jego rytualnej drzemki.

Kawałki blachy, bryły kruszącego od starości betonu i zbutwiałe pozostałości mebli, okien i framug ocierały się o kadłub i tak zagłuszając wszystko poza nieznośnie rytmicznym, niemal czarującym postukiwaniem pracujących cylindrów.

Dumny z swojej lądowej łodzi podwodnej, przebijającej się przez marne resztki dawnego hipermarketu 7-eleven Philip usiłował włożyć do ust papierosa, okropne turbulencje nie ułatwiały tego zadania w końcu jednak czołg niczym delfin wyskakujący ponad linię wody wzbił się hałdę, którą zdobywał.
Lądowanie było twarde, niemal nie odgryzł sobie języka kiedy zęby zacisnęły się na kartonowym filtrze.
Brunatny styczeń zjechał w dół i znów zanurzył się niekończących się korytarzach śmieci i dawnego świata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.15 13:33  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Pisnęła, nieco wystraszona nagłą mgłą, która wypełniła kabinę. Skuliła się gdzieś w kącie, zakrywając uszy, zupełnie jak mała dziewczynka. Przez tyle lat życia w ciele dziecka, ciężko było powstrzymać niektóre odruchy.
W tym całym huku nie słyszała wrzasków mężczyzny, który wydzierał się na wszystko wokół, jakby to cokolwiek zmieniło. A nie zmieniało nic. Wciąż wszędzie panował huk, dookoła w mroku pewnie czaiły się kolejne bestie, a ona była nieziemsko zmęczona. Straciła wszystko, nie miała do czego wracać, musiała znowu zaczynać od nowa i w dalszym ciągu była pieprzonym dzieckiem.
Kurwa.
Dookoła trzęsło, wszystko mogło zabić, wbić się w płuca, zmiażdżyć żebra, cokolwiek. Nie mogła zmrużyć oka nie tylko przez hałas, ale i turbulencje, które tłukły nią o wszelkie kanty i nierówności. Jazda była naprawdę nużąca.
Już dawno zgubiła rachubę czasu.
I nie wiedziała, dokąd ją tak naprawdę wywozi.
Może chciał sprzedać jej nerkę? Kto wie co takiemu recydywiście chodzi po głowie...
- A tak w ogóle to dokąd mnie wieziesz? – Spytała w pewnym momencie, usiłując przekrzyczeć huk maszyny. - I daleko jeszcze?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 16:09  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
//Piszę te kilka zdań tylko żeby wrzucić podwójne z tematu, reszta znajduje się tutaj.



Najemnik odpalił wreszcie szluga i starał się utrzymać nikły żar jednocześnie zasysając boleśnie przygryziony język. Czołg wspiął się na kolejny szczyt i wyjechał z rumowiska na gładką powierzchnię kredowego czerwonego piasku.
Jeszcze kilka godzin, spodoba Ci się pełno tam takich dziwadeł jak Ty, coś jak jebany cyrk. Rzucił żeby uspokoić irytującego mutka i odkręcił klapę żeby nocny wiatr ochłodził i oczyścił powietrze wewnątrz pędzącej bestii.
Pojazd gnał na spotkanie wschodzącego słońca, choć to skrywało się nadal głęboko za liną horyzontu.

2x[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.15 0:40  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Jak to się stało, że znalazł się na pustyni?
Sam nie wiem.
A jak to się stało, że znalazł się w TAKIEJ sytuacji?
Cholera, nie mam zielonego pojęcia!
Ważne jest to, że nijak mu się to nie podobało. Wcale mu się to nie podobało. CHOLERNIE mu się to nie podobało. Był dobrym człowiekiem. Uważali tak Ci, którzy go znali, ale sam nieskromnie także wpisałby siebie w spisik dobrych ludzi. Drobnym druczkiem i na końcu listy, ale tak właśnie by zrobił. Cicho miał nadzieję na to, że jest z niego naprawdę dobry facet. Choć ogólnie był zbyt skromny, by mieć co do tego pewność. Ale był z niego dobry facet. I potwierdziłby to każdy, kto go znał. A zwłaszcza Ci, którym pomógł. A tych było nie mało.
Jak to więc się stało, że znalazł się głodny na pustyni i w dodatku wpadł na żołnierza, który skuł go i postanowił zabrać do miasta? Albo raczej - wsadzić za kratki bądź oddać naukowcom? Sam nie wiedział. A długo się nad tym zastanawiał. Był w okolicy, bo komuś pomagał - standard. Ten głupkowaty, blondwłosy anioł często narażał własne zdrowie i życie po to, by udzielić pomocy innym. No i się władował. Pomijając fakt, że okolica była skażona - nie dostał za ową pomoc nic oprócz wdzięczności. Ogólnie nie narzekał. Nigdy nie wymagał od kogokolwiek jakiejkolwiek zapłaty. Ale jego żołądek niemiłosiernie ściskał go domagając się jakiegokolwiek pożywienia. Kiedy ostatnio miał cokolwiek do jedzenia w ustach? Nie pamiętał. Był z niego jednak dość wytrzymały facet. Planował wydostać się z pustyni i coś do jedzenia sobie znaleźć gdy już przestanie mu wpadać do butów piach. Bo niestety pustynia miała to do siebie, że ani jedzenia ani wody nie oferowała zbyt wiele. Zwłaszcza biednie było z tym drugim. Niemniej jednak ostatecznie anioł skończył nie tylko głodny i spragniony ale jeszcze... skuty. Tak. Przez wojskowego. W dodatku przez kobietę! Jak to się stało? Cóż... Nie chciał już przywoływać całego przebiegu owego zdarzenia w swojej pamięci. Było to cholernie upokarzające. I wiedział, że jeżeli uda mu się wydostać - będzie musiał poprosić brata o nauczenie go sztuki samoobrony.
- Jesteś pewna, że wiesz co robisz? Nigdy nie zrobiłem nic złego. Nic, za co można by mnie skuć i ciągnąć do więzienia albo na sekcje zwłok po tym jak umrę Ci po drodze z głodu lub z pragnienia. - zagadał niepewnie, po dłuższej ciszy. Wlókł się za kobietą, spoglądając zawzięcie na piasek pod swoimi stopami i tylko co jakiś czas zerkając na nią. Nie chciał próbować ucieczki. Ona była uzbrojona - on nie. Nie w smak było mu umierać (swoją drogą ponownie umierać). - Poza tym chciałbym nieśmiało zasugerować, że chyba się zgubiliśmy. Znam nieco te okolice i sądzę, że w normalnych okolicznościach powinniśmy juz wyjść w jakimś sensownym miejscu. Tymczasem piasków końca nie widać. Śmiem poddać w wątpliwość Twoje umiejętności odnalezienia się w tym miejscu. - dodał nieśmiało. Jedna z jego brwi powędrowała w górę gdy patrzył tak na nią z wyrzutem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.15 1:15  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Ford wracała zła i zmęczona po nieudanej akcji poszukiwawczej. Ci cholerni wymordowani to się umieją ukrywać. Nie powiem, że nie. Nie mogę wrócić do bazy z niczym! Swoimi oczyma widziała pusty raport po nieudanej akcji. Spojrzenia przełożonych długie pogadanki, bla, bla i tonę papierów do uzupełnienia. O nie, siedzenie za biurkiem to zdecydowanie nie dla niej. Musi załapać cokolwiek i przywlec. Lepsze coś niż nic. Ale wszędzie dokoła piasek, piasek i jeszcze raz piasek. Nagle jej oczom ukazała się człapiąca postać o włosach jasnych jak spalona trawa czy raczej piasek, wszędzie ten piasek! Nie namyślając się długo podkradła się szybko i zwinnie do nic nieświadomego blondyna. Dalej już poszło szybko, broń przyłożyła do potylicy, skuła mało walczące, wycieńczone stworzenie i pociągnęła za sobą. Szli i szli. Słońce prażyło niemiłosiernie. Sama zaczęła odczuwać zmęczenie. To miłe, że ów anioł podał jej się na gorącej, srebrnej tacy, ale co dalej. Oddać go dowództwu czy lepiej od razu do laboratorium by zrobili sekcje i upgrade skrzydlatych? Myśląc o tym ciągnęła z sobą anioła, który przerywając jej przemyślenia odezwał się:
- Jesteś pewna, że wiesz co robisz? Nigdy nie zrobiłem nic złego. Nic, za co można by mnie skuć i ciągnąć do więzienia albo na sekcje zwłok po tym jak umrę Ci po drodze z głodu lub z pragnienia.
-Zamknij się. Masz prawo zachować jedynie milczenie. – Rzuciła zła, że przerwano jej myślowa debatę.
Niestety w tym momencie zorientowała się , że chyba źle idzie. Co chwilę przystawała i rozglądała się wokół. Ale nic poza skąpa roślinnością, piaskiem i wielkim blond aniołem nie ukazywało się jej oczom.
-Poza tym chciałbym nieśmiało zasugerować, że chyba się zgubiliśmy. Znam nieco te okolice i sądzę, że w normalnych okolicznościach powinniśmy już wyjść w jakimś sensownym miejscu. Tymczasem piasków końca nie widać. Śmiem poddać w wątpliwość Twoje umiejętności odnalezienia się w tym miejscu. – Odezwał się znowu o nic niepytany anioł, unosząc lekko brew i patrząc na nią z wyrzutem.
Odwróciła się w jego stronę wyciągnęła błyskawicznie Magnuma 44 z kabury, wycelowała w marudera:
-Doskonale wiem dokąd idziemy Panie Kompas. Nie potrzebuję pana opinii i nie odczuwam potrzeby dalszej konwersacji.- powiedziała a jej spojrzenie chciało przejść na wylot patrzące z wyrzutem oczęta, nawet jeżeli znajdowały się wyżej od jej. Pogroziła chwile bronią. Odwróciła się gwałtownie z chrzęstem glanów w piasek i ruszyła ciągnąc więźnia, nie chowając broni na wypadek buntu z jego strony. A jej oczy nadal nie potrafiły dostrzec murów miasta czy czegokolwiek co mogłoby świadczyć o końcu tego zapyziałego pustkowia.
- Będziemy iść dopóki nie rozkażę inaczej.- mówiąc to pociągnęła go, któryś już raz i poszła przed siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.15 19:13  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
A więc oboje mieli zły dzień. Chyba byłoby to całkiem trafne określenie. Ford nabiegała się po Desperacji, by znaleźć wymordowanego, a Isao nabiegał się po pustyni, by pomóc jakiemuś nieszczęśnikowi. A potem wracał z niej. Na głodniaka. Bez wody. Może to dlatego dał się tak łatwo złapać pannie Ford? A może dlatego, że miała ona w rączce dość niebezpieczne narzędzie, które mogło zakończyć Iskowe anielskie życie w przeciągu sekundy? Tak, to chyba było ostatecznym argumentem, dla którego poddał się bez większych oporów. Już raz mu się umarło, drugi raz nie chciał. Był zbyt głodny i zbyt zmęczony, by zareagować na to jakoś inaczej. Ale miał cichą nadzieję, że w trakcie podróży do miasta jakoś uda mu się uwolnić.
Szli, szli i jeszcze raz szli. Słońce piekło niemiłosiernie, przypominając im dobitnie, że są na pustyni. Przypominał im o tym także wszędzie obecny piasek, którego dźwięk pod podeszwą ciemnych butów zaczynał być coraz bardziej irytujący. Zwłaszcza, że pomiędzy nimi była ciągła cisza i najwyraźniej się zgubili. Pustyni końca nie było widać. A czyja to wina? Oczywiście nadętej pani z wojska, której zachciało się łapać biednego Iska. Tak! Właśnie tak! Oczywiście, że tak! Bo to zła kobieta była!
Uniósł ręce przed sobą na tyle, na ile mu pozwalały na to kajdanki. Do tego ścisnął usta w prostą linię i nie odezwał się już nic - taka właśnie była odpowiedź na te jakże milutkie słowa rozzłoszczonej kobiety. Nie było sensu igrać z ogniem. Kobiety to ogólnie straszliwie niebezpieczne stworzenia. A zwłaszcza złe kobiety. Te mające pukawkę zaliczały się już do tych cholernie niebezpiecznych. Jeszcze brakowało tylko okresu. Ale kto tę cholerna Ford wiedział. Niemniej jednak Isao nie potrafił oprzeć sie pokusie uświadomienia pani wojskowej, że najprawdopodobniej jej zmysł orientacyjny zawiódł. O ile w ogóle go miała. Postanowił więc zaryzykować i delikatnie zasugerować go Pannie Rachel. Odpowiedź była taka jakiej się spodziewał - a więc westchnął jedynie z rezygnacją.
I milczał. Dłuższy czas milczał. Ile mogło minąć? Pięć minut? Dziesięć? Trzydzieści? Pięćdziesiąt? Cóż... na pustyni czas płynął inaczej, ale Iskowi cholernie sie dłużył. Już wolał chyba, by znaleźli się w mieście niż łazili po tej cholernej pustyni. Choć patrząc na słońce spodziewał się, że dzień już jest bliższy końca niż początku.
- Nie uważasz, że powinnaś mieć jakieś podstawy, by mnie skuwać i ciągnąć do miasta? Masz gdzieś wmontowany radar na wymordowanych? Jeśli tak to oświadczam, że się popsuł. - zagadał po jakimś czasie. Spodziewał się kolejnego wybuchu gniewu, tak więc odezwał się ponownie, nim zdążyła to zrobić Ford - Ja rozumiem, pani wojskowa, że możesz mieć ciężki dzień. Ja także taki mam i wolałbym, aby jego zakończenie było lepsze niż zgubienie sie gdzieś na środku pustyni, bądź wylądowanie za kratkami za winy, których się nie popełniło. Albo za darmo, choć ktoś mi kiedyś powiedział, że za darmo to nawet wpierdol dostać nie można. - gadał dalej. - Niemniej jednak uważam, że ten dzień zakończyć się może lepiej. Może nasze pierwsze spotkanie nie było najlepsze, jednak uważam, że marnotrawstwem byłoby oglądać na tej ładnej buzi ciągły wyraz złości i irytacji. A jeszcze niefajniej byłoby Cię oglądać zjedzoną, jeżeli nie znajdziemy do końca dnia wyjścia z pustyni i będziemy zmuszeni zostać tutaj na noc. Pomijając chłód i napromieniowanie, w tym miejscu czeka na nas dużo więcej, znacznie gorszych rzeczy. To co? Może zdejmiesz te kajdanki i porozmawiamy w bardziej przyjaznej atmosferze, na przykład przy herbatce? - zapytał, posyłając kobiecie niepewny, ale całkiem sympatyczny uśmiech. Wyciągnął przed siebie ręce, przez co łańcuchy zadźwięczały w powietrzu. A do całej tej symfonii doszło jeszcze głośne burczenie Iskowego żołądka, który domagał się pożywienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.08.15 21:02  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Im dalej szła tym czuła, że ich sytuacja jest coraz gorsza. Niedługo będzie musiała przyznać, przed samą sobą, fakt, że się zgubiła. Może to przez jej rozkojarzenie, może przez złe liczenie rosnących krzaczków po drodze czy też złe obliczenie kąta padania słońca? Kobieta sama nie wiedziała, który z tych czynników był decydującym. Pustynny klimat dawał się we znaki już chyba obojgu. Szydzące z nich słońce piekło i prażyło, piasek niczym zwierciadło, odbijał poczucie humoru słońca z nie mniejsza siłą. Uparta jednak Ford szła przed siebie i ciągnęła, poturbowanego z lekka, Isao. Zapewne nikt w tym momencie nie pozazdrościłby mu obecnego położenia, nawet lubujący się w bólu i kajdankach sadomasochiści. Biedny Blondyn wpadł na Ford w niewłaściwym czasie i w niewłaściwym momencie. No, ale kto normalny człapie ledwo żywy na pustyni? Dlatego też szli i szli brnąc w piasku.
Co ja tak właściwie z nim zrobię? Oddam pod bramą czy może przełożonym? A co jeżeli jest zbyt ciekawskim człowiekiem, który szukał adrenaliny i wrażeń? Ruszył popychany masochistycznym instynktem na nieznany teren bez pozwolenia, bo pokusa była tak wielka? Co on tak właściwie tu robi i kim lub czym też, jest?
- Nie uważasz, że powinnaś mieć jakieś podstawy, by mnie skuwać i ciągnąć do miasta? Masz gdzieś wmontowany radar na wymordowanych? Jeśli tak to oświadczam, że się popsuł.- znowu wyrwał ją z wewnętrznych rozterek, o nic niepytany więzień.- Ja rozumiem, pani wojskowa, że możesz mieć ciężki dzień. Ja także taki mam i wolałbym, aby jego zakończenie było lepsze niż zgubienie się gdzieś na środku pustyni, bądź wylądowanie za kratkami za winy, których się nie popełniło. Albo za darmo, choć ktoś mi kiedyś powiedział, że za darmo to nawet wpierdol dostać nie można.- Przystanęła w tym momencie i spojrzała na wygadanego, jak na głodnego i poturbowanego jeńca Isao. Przyjrzała się bliżej rosłemu aniołowi. To ten typ mężczyzny, którego nie wiadomo, czy nazwać przystojnym czy uroczo przystojnym, może w innych okolicznościach mogli by miło spędzić czas przy piwku w barze, ale rzeczywistość to suka. Więc są sami na pustkowiu, gdzie czyhać może jakiś upiór zza krzaka bądź to krzak może być upiorem. Już miała mu coś odburknąć lecz przystojny gaduła ciągnął dalej- Niemniej jednak uważam, że ten dzień zakończyć się może lepiej. Może nasze pierwsze spotkanie nie było najlepsze, jednak uważam, że marnotrawstwem byłoby oglądać na tej ładnej buzi ciągły wyraz złości i irytacji. A jeszcze niefajniej byłoby Cię oglądać zjedzoną, jeżeli nie znajdziemy do końca dnia wyjścia z pustyni i będziemy zmuszeni zostać tutaj na noc. Pomijając chłód i napromieniowanie, w tym miejscu czeka na nas dużo więcej, znacznie gorszych rzeczy. To co? Może zdejmiesz te kajdanki i porozmawiamy w bardziej przyjaznej atmosferze, na przykład przy herbatce?- hah przy herbatce.- pomyślała rozbawiona. Niestety jeniec miał rację. Może rzeczywiście nie jest groźny? Rzeczywiście, kobieta nie ma pojęcia czy jest wymordowanym czy tez jakąś inną mniej groźną istotą. Ford poczuła, ze robi jej się głupio. Zarumieniła się lekko. A co jeżeli jest niewinny i potrzebuje pomocnej dłoni , a nie kajdanek?- pomyślała zafrasowana. Zobaczyła ujmujący uśmiech na młodej twarzy i jeszcze bardziej poczuła, że się rumieni. Usłyszała grzmoty, rozejrzała się wokół, ale bezchmurne niebo gorąco zaprzeczało jej podejrzeniom. Popatrzyła się na Isao i usłyszała jeszcze większy grzmot, jak się okazało, wydobywający się z żołądka Isao. Bierzesz mnie na litość co? O Ty! Ja Ci pokarzę, jak tu się egzekutor potrafi rozprawić z takimi gagatkami o dobrej gadce i ślicznym uśmiechu – Po tej myśli spojrzała na Isao spode łba, wymierzyła broń patrząc czujnie w jego oczy. Szybko spojrzała w lewo i prawo. Spokojnie zaczęła opuszczać broń, aż lufa skierowana była w stopy Anioła. Nieufnie, przez cały czas patrzyła mu w oczy. Odezwała się, lekko zachrypiałbym głosem, dla niektórych mógł wydawać się seksowny, ale w rzeczywistości struny głosowo bardzo domagały się już nawilżenia.
- Skąd jesteś i co tu robisz? Najlepiej powiedz przy okazji kim jesteś. Tak to jest przesłuchanie.- Odezwała się do biednego Isao. W tym momencie stali obydwoje na pustyni, o której nawet ojciec wiatr dawno zapomniał, jak już, to matka burza piaskowa czasem sobie przypomni. Serce nie sługa najpierw obowiązki wobec S.SPEC, a potem jej zdanie i potrzeby. Ford miała nadzieję, że szybko znajdą jakieś rozwiązanie, bo obecna sytuacja zaczynała powoli wytrącać z równowagi jej spokojny i chłodny umysł, który to odczuwa już lekkie przegrzanie systemu. A to, że nie ma w pobliżu żadnych drapieżników czy ściganych osobników. Nie znaczy, że wkrótce nie nadejdą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.09.15 1:03  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Doprawdy... Blondas nie miał pojęcia co też roiło się w głowie tej kobiety. Napadła go na środku pustyni grożąc bronią, po czym skuła go i stwierdziła, że zabiera do miasta. Pomijając fakt, że anioł za cholerę nie wiedział co też Ford robiła na pustyni, nie wiedział też czy miała jakiekolwiek podstawy by sądzić, że jej jeniec jest złą osobą/nie jest człowiekiem i należy go zabrać do M-3, po czym oddać wojsku. Wysłali ją specjalnie po niego? A może wysłali ją na łapankę, a ona po prostu miał pecha i padło na niego? Nie wiedział która z odpowiedzi jest poprawna. Ważne było jedno - nie chciał być ciągnięty tam, gdzie ciągnięty był. Nie bardzo wiedział co by wynikło z tego, że zostałby oddany w ręce wojska. Zostałby wsadzony do więzienia? Zabity? A może oddany do laboratorium? Nijak nie podobał mu się żaden z tych scenariuszy. Plus martwiło go jeszcze jedno - fakt, że mógł tym narobić kłopotów swojemu bliźniakowi, który był człowiekiem i pracował w wojsku.
Planował dać nogę, ale nie bardzo wiedział jak to zrobić bez oberwania kulki w łeb, bądź w jakiekolwiek inne miejsce. Mógł co prawda użyć mocy, ale nie wiedział czy chciał krzywdzić tą kobietę. I czy w obecnej chwili był w stanie używać swoich umiejętności, gdy był tak wyczerpany, spragniony i głodny. Jakieś przeczucie (być może naiwne) podpowiadało mu, że jego oprawczyni tak naprawdę nie jest złą osobą i da radę się z nią jakoś ugadać. Dlatego też próbował. Przerywał milczenie swoją gadaniną, choć kobieta parę razy dała mu już do zrozumienia, że nie powinien tego robić. On jednak lubił stosować się do zasady - kto nie próbuje ten nie ma.
Tak więc po dłuższym czasie ciszy, blondas zaczął swój monolog. Jedno było pewne - jego gadanina przyniosła jakiś skutek. Tylko nie wiedział jeszcze jaki. Ford zatrzymała się i popatrzyła na niego z niezbyt przychylną miną. Ale nie wystraszył się i ciągnął dalej. Wkrótce na jej twarzy dostrzegł pewną zmianę, której zaczęły towarzyszyć wypieki na policzkach. Czyżby mu się udało? Poczuł wewnątrz siebie rosnące zadowolenie i pochwalił siebie w myślach. Nie próbował kobiety uwieść ani wziąć na litość. Mówił to, co grało mu w sercu/duszy/czymkolwiek. Ale wszystko popsuło jego burczenie w żołądku. Westchnął i uniósł w bezbronnym geście zakute w kajdanki dłonie, gdy kobieta zaczęła znów mierzyć w niego z broni. Mógł udawać niewzruszonego nawet przed sobą samym, ale prawda była inna - za każdym razem gdy Ford mierzyła w niego z broni, on czuł jak serce podchodzi mu do gardła. Mogła nawet nie mieć rzeczywistego zamiaru zabicia go, ale wypadki chodziły po ludziach. Broń mogła wystrzelić sama. A on nie miał ochoty ponownie umierać. Już raz mu się to zdarzyło, dostał nowe życie. Kolejnej szansy raczej nie miał otrzymać w razie ewentualnej śmierci.
- Ależ po co te nerwy, co? - odezwał się niepewnie, siląc się na lekki uśmiech. - Chyba lubisz mierzyć w innych z tej pukawki, co? Wolałbym jednak abyś nie naciskała spustu, ani by broń sama nie postanowiła zrobić nam psikusa. Nie śpieszno mi na tą drugą stronę, choć życie tutaj nie jest kolorowe. - odezwał się, uśmiechając nieco nerwowo. Gdy Ford zaczęła opuszczać broń, on opuścił też ręce. Odetchnął z wyraźną ulgą. Uniósł dłonie by zmierzwić swoje włosy u boku głowy. Taki odruch, którego nie potrafił się wyzbyć. Teraz musiał unieść dwie ręce, ponieważ kajdanki nie pozwalały mu na zrobienie tego inaczej.
- Nazywam sie Isao i nie jestem wymordowanym, jeśli o to pytasz. - wyjaśnił, wzdychając ciężko. Za jakie grzechy go to spotykało? - Zresztą nawet jeżeli bym był to nie powód by na mnie napadać bez powodu, skuwać i grozić mi tą niebezpieczną zabawką. Pytałaś co tu robię? Teraz włóczę się za Tobą bez celu, bo nie mam innego wyjścia, choć wcale mi się to nie podoba. W dodatku zgubiliśmy się. Jeżeli jednak Twoje pytanie powinno brzmieć - co robiłeś zanim Cię napadłam - to odpowiadam, że jestem medykiem i udzielałem pomocy potrzebującej osobie w pobliżu miejsca, w którym się spotkaliśmy. - wyjaśnił. Może nie udzielił konkretnej odpowiedzi na jej pytanie, ale miał nadzieję, że to wystarczy. Jakoś nie miał ochoty zdradzać jej faktu, że nie jest człowiekiem. A było to spowodowane zapewne tym, że nie bardzo wiedział, czy nie wykopałby sobie tym sposobem grobu.
- Znam te pustynię zapewne dużo lepiej niż Ty więc może odłożysz na bok swoją dumę i pozwolisz mi wydostać nas stąd nim zostaniemy pożarci bądź wystawieni na jakieś wyraźne niebezpieczeństwo? - spytał, spoglądając na nią z niemym pytaniem w oczach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.09.15 7:28  •  (S) Pustkowie - Page 3 Empty Re: (S) Pustkowie
Czy może być gorzej? Oczywiście, że tak, bo dlaczego by nie?
Ford celowała w stopy Isao, nie spuszczając z niego wzroku. W miarę jak anioł starał przemówić do rozsądku uzbrojonej kobiecie, ta czuła, że przesłuchanie kompletnie idzie po jej myśli.
-Jakie nerwy? Czy ja wyglądam na zdenerwowaną?- odetchnęła głęboko i kontynuowała- Nie nacisnę spustu dopóki nie zrobisz czegoś głupiego. Poza tym powierzam tej broni swoje życie, wystrzeli wtedy, kiedy tego zechcę. Lepiej odpowiedz na pytania.
Wypowiedź Isao potwierdzała jej obawy. Wzięła się pod boki nadal trzymając odbezpieczoną broń w prawej ręce. Sama nie wiedziała jak on to robił, ale jej poczucie winy rosło i rosło, a głowa od natłoku, galopujących po wypalonej przez słońce mózgownicy, myśli, bolała coraz bardziej i bardziej. Przyłożyła dłoń dzierżąca pistolet do skroni i jej głowa powędrowała w dół. Sytuacja na froncie wygląda następująco: jeden zmęczony żołnierz pracoholik na pustyni, jeden wycieńczony, odwodniony, głodny, poturbowanym przez tegoż żołnierza lekarz nieznanego pochodzenia na pustyni. Wnioski: Brawa dla żołnierza za porwanie medyka i utknięcie na pustyni, tłumaczenia się w bazie będzie dwa razy więcej niż jakby w ogóle nikogo nie złapała. Nice job! Tyle, że panna Ford nie wie o magicznych zdolnościach swojego więźnia. Domyśla się jedynie, że nie jest człowiekiem, jednakże głupota ma swoje granice. W obecnej sytuacji nie będzie sprawdzać zdolności czy też w ogóle dowodzić jego nie człowieczeństwa. Lekarze w tych czasach to niezmiernie przydatne osoby, niestety nawet jeżeli powiedziałby, że jest wymordowanym(a uwierzyła mu, że nie jest, +1 do ufności) raczej dałaby mu spokój, lekarze, nie ważne jakiej rasy są potrzebni. Oni i ich wiedza, tak przydatna w obecnych czasach. Tylko co tu począć z panem Isao, który to wpatrywał się w nią z niemym pytaniem w oczach, czekając na jakąś reakcję z jej strony
Nie ma rady.Czas pokazać swoją zdolność erudycji!- pomyślała na koniec.
Odchrząknęła, wyprostowała się, zaczesała włosy do tyłu i spróbowała łagodniejszym wzrokiem spojrzeć na Isao.
- Jaka piękna pogoda i w ogóle strasznie gorąco, a jaki krajobraz. Co ty na to, że zabiorę Cię do miasta i tam dostaniesz wody i jeść, ale coś nie mogę drogi do miasta znaleźć, więc możesz Ty kierować wycieczką, zezwalam.- Powiedziała z krzywym uśmiechem na ustach i udawaną beztroską. Jednak wiedziała, że na takie numery już chyba z lekka za późno, patrząc na minę Isao tylko się w tym utwierdziła. Dlatego kontynuowała już normalnym, poważnym głosem.- To może ja się przedstawię. Rachel Ford Thomson, eliminator. Jesteś moim więźniem za hmm…niech pomyślę…za udawanie wymordowanego na terenie skażonym wirusem. Najwidoczniej rozkojarzona mogłam, ale nie musiałam, pomylić drogę i lekko zboczyć z trasy. Dlatego od teraz będę tylko eskortować Cię do miasta. Oczywiście w kajdankach, ponieważ hmm…pasują Ci. Mam nadzieję doktorze Isao, że nie będziesz mieć mi bardzo za złe mojego proceduralnego postępowania z podejrzanymi. Jednak i tak powinieneś iść ze mną do miasta, do strefy bezpiecznej, ale żeby Ci wynagrodzić nieprzyjemność to proponuję, żebyś wskoczył mi na plecy i pognamy do miasta, a Ty będziesz moim osobistym kompasem na ten czas.- powiedziała i popatrzyła się zadowolona ze swojego pomysłu na Isao, jakby popylanie przez pustynię z więźniem, przepraszam, z potrzebującym eskorty medykiem, który to w rzeczywistości jest Aniołem, było najnormalniejszą rzeczą na świecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 15 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach