Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 15 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15  Next

Go down

Pisanie 19.09.18 17:06  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Miał łeb wysoko uniesiony, paszcze otwartą, ale zapadł w pewna zadumę przez co znieruchomiał w tej dziwnej pozycji. Nawet jego język luźno zwisał z otwartego pyska, nie wykazując oznak życia. Luc jednak odzyskiwał coraz bardziej sprawność nad swoim ciałem, a on go w żaden sposób nie przytrzymywał. Słowa człeka dodatkowo wprowadziły go w zamyślenie, a ten wykorzystał ten moment aby umknąć jego uściskowi. Widząc to mruknął z niezadowolenia i zamknął pysk, a jego łeb opadł na ziemię.
- Co, już uciekasz? Nie podoba ci się moje towarzystwo? - Rzekł jakby z wyrzutami, chociaż było to sztuczne. Ciekaw był czy wymordowany podejmie dalej walkę czy może rozejdą się i o sobie zapomną. Abyssianowi ten wybór był z grubsza obojętny - aczkolwiek wtedy znowu zostanie sam. Samotność zawsze miała swoje plusy jak i minusy.
Wąż zaczął pełzać w stronę Lucyfera, jednakże robił to powoli i ostatecznie zatrzymał się kilka metrów przed nim, nie będąc pewnym czego może teraz oczekiwać. W końcu wbił już jeden sztylet w jego cielsko to i kolejny zapewne mógł - dlatego też o jakimkolwiek zaufaniu nie było tutaj żadnej mowy. Jego szkarłatne ślepia bacznie więc obserwowały obiekt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.18 20:13  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Kotowaty spojrzał na gada i otrzepał spodnie.
- Nie uciekam - pokręcił głową ze spokojem chowając sztylet- Po prostu sobie idę.- odparł nie spuszczając wzroku z przeciwnika.
Wszystkie mięśnie mu się napięły kiedy jaszczur znowu ruszył w jego kierunku, jednak nie ruszył się nawet o centymetr. Gdy jednak jego przeciwnik zatrzymał się Luc lekko odetchnął w ulgą. Był zmęczony, do tego rana na głowie krwawiła i wymordowany czuł, że jeszcze by chwilę z nim powalczył i z pewnością by zasnął. Taka była jego wada, kiedy był zmęczony zasypiał wszędzie i w każdym momencie. Nie zdziwiłby się gdyby zasnął w połowie skoku czy podczas obrony, a że wolał tego uniknąć postanowił nie kontynuować dalej walki.
- Byłeś wyzwaniem nie ukrywam. Chylę czoła, ale jednak nasze ścieżki właśnie się rozchodzą i miejmy nadzieję, że już nigdy się nie zejdą. - powiedział spokojnie i lekko skinął głową do gada, tym samym chcąc dać mu znak, że nie ma już złych zamiarów i chce rozstać się w miarę pokojowych stosunkach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.18 22:31  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Bacznie obserwował każdy ruch nieznajomego, spodziewając się jakiejś nieczystej zagrywki. Ten jednak chyba faktycznie rezygnował z dalszej potyczki, znakiem tego było to, że schował swój sztylet. Mimo to Abyssian nadal zachowywał pełną czujność, wystawiając jedynie swój rozwidlony język, jak to typowy wąż. Słysząc jednak jego dalsze słowa nieco rozluźnił się, podkulając pod siebie ogon i prostując się, mając ponownie łeb powyżej wzrostu człowieka.
- Interesująca z ciebie osoba. - rzekł na pożegnanie, odwracając się powoli. Raczej nie miał nic więcej do dodania, a okolica nie była zbyt przyjazna aby spędzić tu choć chwile dłużej. Sam był nieco zmęczony, chociaż w przeciwieństwie do Lucyfera był nieco bardziej wytrzymały - kosztem jednak wielu innych wad, jedna z tych gorszych był paraliż w połowie walki. Gdyby nie łaska wymordowanego, niekoniecznie by tutaj stał. Nie przedłużając jednak dłużej w końcu zaczął powoli pełzać w swoją stronę, zostawiając Luca sam na sam na tym pustkowiu. A po wężu zostały tylko ślady jego wijącego się cielska po piasku, które jednak szybko rozmyje wiatr.
z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.18 20:41  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Luc nie spuszczał z niego oka. Nie był pewien czy wąż nie zechce go znów zaatakować, skoro on schował swoją broń. Mógł przecież stwierdzić, że teraz jest bezbronny i nic mu nie zrobi. Nie do końca była to prawda, bo pomimo zmęczenia, które z każdą sekundą się nasilało, Lucyfer nadal był czujny i gotowy w razie czego się bronić.
- I wzajemnie jaszczurze - powiedział spokojnie kiwając głową.
Odetchnął z ulgą widząc, że gad jednak nie ma zamiaru kontynuować walki. Jeszcze przez moment patrzył na niego stojąc w miejscu, jednak kiedy ten zaczął się oddalać, Luc pokiwał lekko głową, po czym wsadził dłonie w kieszeni kurtki, obrócił się na pięcie i ruszył przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś miejsca gdzie mógłby się trochę zdrzemnąć.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.18 19:24  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Perspektywa dorwania się do normalnego, miejskiego jedzenia wydawała się zbyt kusząca, by nie zaryzykować sprawdzenia najnowszej desperackiej plotki. Konwój z prowiantem mknący przez pustkowia nie wydawał się łatwym celem, ale z pewnością takim, któremu warto było się przyjrzeć. Nie żeby Lazarus narzekał na pieczone jaszczurki, którymi ostatnio próbował napchać żołądek, ale wizja zjedzenia lazanii czy chociażby durnych ciastek była na tyle obiecująca, że łowca co chwilę musiał przełykać ślinę żeby nie skończyć jak pierwszy lepszy mastiff.
Buggy podskoczyło nagle na niewidocznym wyboju przywracając kierowcę do rzeczywistości i odpędzając wszelkie myśli o kulinarnej orgii.
- Ja pierdole, myślałem, że to twój ogon - rzucił do towarzysza, gdy już upewnił się w lusterku, że to zwykła nierówność, a nie cielsko jego najnowszego zwierzątka.
Dezerter podejrzewał, że wojsko obierze jak najłatwiejszą drogę, omijając wszelkie przeszkody, więc on sam wybrał właśnie tą gorszą. Zatrzymał pojazd dopiero gdy natrafił na resztki jakiegoś innego samochodu, robiąc z nich marną, bo marną, ale jednak osłonę. Gwałtownym ruchem ściągnął z twarzy gogle, zostawiając na niej czysty mniej brudny ślad i spojrzał w niebo, wychylając się z pojazdu.
Konwoju nie było w zasięgu jego wzroku, ale obstawiał, że najłatwiej będzie ich namierzyć po ewentualnej obecności Skrzydlatych.
- Jeżeli będziesz miał wyjście to postaraj się niektórym odgryźć sam łeb. Resztę się normalnie ugotuje. Nie będziemy przecież jeść jak zwierzęta... Ale wiesz Luke, jeżeli zechcesz kogoś od razu wpierdolić żywcem to się totalnie nie krępuj.
Pod naciągniętym na pysk kawałkiem szmaty nie było za bardzo widać uśmiechu jakim obdarzył go łowca, ale po równie czerwonych ślepiach co u węża było doskonale widać sympatię jaką darzył wymordowanego. Cóż, im więcej bydlak zeżre wojskowych, tym mniej Azarow będzie musiał odstrzelić.

uczestnik wydarzenia
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.18 19:31  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Był tu już jakiś czas temu, toteż okolica wydawała mu się znajoma, chociaż raczej trudno stwierdzić co "znajomego" może być w zwykłej pustyni. Było tu nudno, ale też i spokojnie i przede wszystkim stosunkowo ciepło w porównaniu z innymi rejonami tego świata. W każdym razie przybył tutaj za swoim "bratem" Lazarusem, który to ponoć gdzieś usłyszał, że jakaś grupa eskorta się tu szykuje. Sam Abyssian miał mieszane uczucia co do całej tej przygody, ale z drugiej strony jakoś nie odczuwał strachu - odkąd odnalazł swojego zaginionego "brata", powróciły mu chęci do życia i działania.
Bryka Lazarusa była dla gadziny za mała, a jej w sumie niezbyt powalający stan nie pozwalał gadzinie na podróżowaniu w niej, dlatego też pełzał za nią - pomimo swych sporych rozmiarów wąż potrafił poruszać się całkiem zwinnie, chociaż drobinki piasku nie były zbyt przyjemne kiedy to odrapywały jego łuski na brzuchu.
W końcu dotarli do miejsca docelowego, Abyssian mógł wreszcie złapać trochę oddechu bo nieco się zmęczył tym pełzaniem. Spojrzał na swego braciszka, który przygotowywał się do skoku stulecia. Jego polecenie było w sumie proste - jak ktoś się będzie stawiać to trzeba skrócić go o głowę. I nogi i ręce i wnętrzności...
Na razie jednak pozostało im czekać.

uczestnik wydarzenia
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.18 20:03  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
  Nie nadawał się do walki, ale jeśli w grę wchodziło wyłącznie zbadanie rozsiewanych dookoła plotek, wtedy być może stawał się chociaż odrobinę bardziej użyteczny. Z natury nie czuł potrzeby pchania się w samo centrum wydarzeń, dużo mocniej przemawiało do niego kręcenie się na obrzeżach oraz obserwacja w czystej formie. Zwierzęce oczy dawały mu przewagę ponad wzrokiem zwykłego człowieka, a szybka możliwość przemiany do kota o kompaktowych rozmiarach sprawdzała się w kryzysowych sytuacjach wymagających ucieczki, albo odnalezienia kryjówki.
  Mimo to, czuł się nieswojo odsyłany na Desperację bez pomocy kogoś z większym doświadczeniem. Duma mieszała się u niego z niepokojem, ale powtarzał sobie, że przecież nikt nie wysłałby go na pewną śmierć. Prawda?
  Ze wszystkich sił chciał w to wierzyć.
  Na trasie pojazdu zjawił się na tyle szybko, by trzy razy obwinić się jeszcze o zgubienie drogi. Okolica była niepokojąco cicha, chociaż w jego wyobrażeniach zgrywał się w czasie idealnie z transporterem, który miał wyjechać zza pierwszego zakrętu, gdy wszystkie dane o położeniu zbiegną się ze sobą. Wyglądało to jednak zgoła inaczej. Louma skrył się wśród porzuconych śmierci, na szczęście był na tyle niski, by pozbawiona właściciela lodówka odgrodziła go od reszty okolicy. Pustkowia nie sprzyjały ukrywaniu się, ale to było szczególnie przyjazne tego typu działaniom, w końcu z kawałka pustyni mieszkańcy murów uczynili istne wysypisko wszystkiego, co nie mieściło się już pod utopijną kopułą.
  Zaczaił się w dziurze wśród mechanicznych odpadów i nasłuchiwał. Kocie uszy na czubku głowy miastowego chłopaka działały bez zarzutów. Niezależnie od rozwoju sytuacji, w tym momencie nie planował się za bardzo wychylać. Przede wszystkim musiał zbadać dokładnie okolicę i zobaczyć na własne oczy transporter, którego zgodnie z plotkami powinien się spodziewać w tych stronach.

/uczestnik wydarzenia
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.18 2:01  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
3:53, 7 grudnia 3006 r. M3
Niruyasa Ayano uniosła kciuk na wysokość swojej twarzy. Gruby kombinezon ograniczał jej ruchy, jednak stojąca za szybą kobieta w kitlu odpowiedziała jej mało wylewnym grymasem ― Ayano uznała, że był to uśmiech.
Chwilę później nad jej głową rozległo się ciche pikanie. Wewnątrz gogli hełmu zamigotał hologram; w rogu wypukłej szyby dostrzegła tę samą twarz. Pani naukowiec już się nie uśmiechała.
"Bez szarży, Niruyasa."
― Tajes, szefowo ― rzuciła w odpowiedzi, zaczynając sprawdzać kostium. Czy był naprawdę na tyle szczelny, aby skażone powietrze nie dotarło do jej płuc?
"Operacja zaczyna się za dokładnie 24 minuty. Pierwszy startuje dron. Sprawdzi najbliższy teren. Za jego sterami znajduje się Kobayashi Yon, w razie problemów..."
Ayano skrzywiła się, mocniej zaciskając pasy na nadgarstkach. Miała wrażenie, że znalazła niewielką lukę w materiale ciężkiego kombinezonu, ale kiedy przyjrzała się jej dokładniej, nie dostrzegła tam żadnej dziury.
"... astępnie wchodzicie wy. Pamiętajcie, że transport musi przebiec bez żadnych problemów. Zrozumiano?"
Niruyasa odsłoniła rząd zębów układających się w firmowy uśmiech.
― Oczywiście!
"W takim razie, bez odbioru".

4:39, 7 grudnia 3006 r. Desperacja
Z racji lepszych własności terenowych, zdecydowano się na transporter o półgąsienicowym układzie jezdnym. We wnętrzu bojowego pojazdu znajdował się kierowca ― Torashi Awazawa. Na szczycie wozu pieczę nad obrotowym karabinem maszynowym sprawował Shiwokawachi Kasami.
Po obu stronach wozu, na niskich, mrukliwych motorach, śmigali Niruyasa Ayano, Dangoyama Kira, Sumire Minaru oraz Tonpacchi Itsume. Pancerne szyby ochraniały ich przed atakiem nieprzyjaciela z frontu oraz ― częściowo ― z prawej i lewej.
W dolnym rogu zamigotała twarz. Mężczyzna ze słuchawkami na uszach i mikrofonem podetkniętym pod usta wpatrywał się centralnie w twarz Ayano.
― Teren czysty? ― zapytała się z rozbawieniem. Powaga Kobayashiego skutecznie wybiła jej z głowy bajerowanie.
"Dostrzegam coś na drodze".
― Wymordowany?
"Możliwe."
― Jak blisko? ― wtrącił się Torashi. ― Mamy możliwość zmiany trasy?
"Cel znajduje się półtora kilometra przed wami, w linii prostej."
― Zajmę się tym!
Ryk pojazdu Ayano urósł do tego stopnia, że przebił się solidnie przez mechaniczny hałas pozostałych maszyn. Spod kół trysnął suchy piach i kobieta wysunęła się naprzód kolumny, pozostawiając za sobą kilka przekleństw towarzyszy i ich marną próbę sprowadzenia jej do porządku.
Zmiana trasy?
Nadużywanie drogi?
I to z powodu... czego? Jednego cholernego wymordowanego?
Nie na jej warcie.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 18:21  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
Tym dłużej tutaj byli i tak czekali w sumie nie-do-końca-wiadomo-na-co tym coraz mniej się mu to podobało. Zwłaszcza, że świszczący wiatr nie zapowiadał niczego ciekawego. Był w tej okolicy wcześniej, walczył tu z pewnym wymordowanym i miał pewne obawy, że znowu może trafić na kogoś takiego. Chociaż Luc nie zdawał się być poważnym zagrożeniem to jednak jakby nie patrzeć węża dosyć dotkliwie poranił, a przede wszystkim - zirytował. Abyssian wspominał sobie właśnie szczegóły tamtej walki kiedy to nagle echem po pustkowiu rozległ się warkot. Wtedy już było wiadome, że jednak plotki okazały się prawdą - pytanie tylko czy to wszystko będzie warte świeczki?
- Oni już wiedzą, że tu jesteśmy. Pewnie mieli zwiad. - przerwał gwałtownie głuchą ciszę, mówiąc to jednak kompletnie bezpłciowo. Jakoś go ten obrót sprawy nie dziwił - przecież to było oczywiste, że nie wybiorą się z czymś cennym bez odpowiednich zabezpieczeń. A jako, że mieli oni nadal dostęp do technologi i broni to trzeba liczyć się z tym, że będą uzbrojeni. I to po zęby, tak żartobliwie pisząc.
Trzeba się więc przygotować do walki, która nie będzie łatwa - kto jak kto ale Abyssian, były wojskowy, jednak coś o tym wiedział. Nie bez powodu mało kto miał odwagę stawiać się wojsku - bo posiadało mało słabości. Idealna organizacja, szkolenie, sprzęt... To wszystko mogło być zburzone tylko przez jedną rzecz - niekompetencje. Czy do tego transportu zostali oddelegowani jacyś amatorzy? Raczej nie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 21:26  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
  Gdyby chodziło wyłącznie o potwierdzenie plotek, to kot już teraz mógłby zawinąć ogon i ewakuować się w dal. Pojazd pojawił się zgodnie z zapowiedziami, ale poza tym nie było nic, co wymordowany mógłby w tym momencie zrobić. Młody chłopak, świeży nabytek łowców, ani nawet jego kocia forma nie nadawały się do walki z opancerzonym pojazdem, który bez ostrzeżenia pokonywał kolejne metry grzmiąc silnikiem po najbliższej okolicy.
  Wychylił się wyłącznie po to, by oczy mogły nadążyć za czujnymi, kocimi uszami. Wóz rzeczywiście tam był, duży, solidny, z daleka świeciły wszystkie jego niebezpieczne elementy. Louma nie musiał upewniać się, że na górze znajduje się wieżyczka by odczuwać zagrożenie. Wystarczyło by zaplątał się przypadkiem pod gąsienice, by pozostał z niego futrzasty dywanik o jakim marzył swego czasu jeden z szarych techników.
  Skulony cały czas w swojej kryjówce obserwował. Szukał wzrokiem czegoś, czegokolwiek co pomogłoby mu zadecydować o kolejnych działaniach. W najgorszym wypadku zostanie wykryty, w najlepszym coś z tego wyniesie... najbardziej prawdopodobne było jednak to, że wóz po prostu go wyminie. S.Spec miał przewagę, dysponowali wszystkim tym, czego im tu na Desperacji brakowało, a przede wszystkim, mogli jak te tchórzliwe żuki przemieszczać się w swoich opancerzonych pojazdach i śmiać się w głos z bezradności desperatów.
  Czekał więc schowany modląc się do nieba, by zesłało na żołnierzy beztrosko sunących przez pustynie jakiś meteoryt.

/kajam się za jakość tego posta, ale serio nie wiem co mogę zrobić w tym momencie, a nie chce blokować
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.12.18 22:16  •  (S) Pustkowie - Page 9 Empty Re: (S) Pustkowie
 Boris był cierpliwy, nie zależało mu na rzucaniu się na wojskowe konwoje, więc trwał nieruchomo ze snajperką wystawioną przez okno samochodu i skierowaną w stronę, z której dostawa żarcia miała przybyć. Celownik optyczny zastąpił teraz zwykłą lornetkę, przez którą łowca mógł beztrosko ślinić się do zbliżającego się transportera i podziwiać wszelkie jego walory. Dzieliło go od nich może półtora kilometra, pewnie minie niecała minuta zanim się zrównają.
- Nie będziemy ryzykować, bawimy się najwyżej do naszej pierwszej krwi lub ich ostatniej, a jak zrobi się zbyt gorąco to spierdalamy. Spotkamy się w Apogeum.
 Obserwacja była jedynym, co aktualnie Lazarus mógł zrobić, nawet pomimo kiełkującego pod przegrzaną kopułą planu. Ograniczało go to co zawsze - braki kadrowe. Zbyt wielkie plany, zbyt mało ludzi. Z prób redukcji wyimaginowanych etatów wyrwał go dopiero głos brata.
- Jadą podziwiać wielkiego pytona, w wojsku takich nie mają - parsknął, iście rozbawiony własnym januszowatym żartem i machnął nawet brewkami do gada, ale widząc jego beznamiętny wyraz pyska tylko przewrócił ślepiami.
 Zwiady sriady. Łowca był niemal przekonany, że jeżeli zauważyli to wyłącznie Abyssa. Jego buggy mogło robić za zwykły złom jakich pełno na całej Desperacji, a przynajmniej miał taką nadzieję. Dla pewności rozejrzał się dookoła za ewentualnym drugim transportem, który mógł im przekazać informacje o ich miejscu pobytu oraz za obecnością możliwych szpiegów znajdujących się nad nimi. Co prawda bardziej niż dronów łowca spodziewał się Skrzydlatych, ale nie będzie wybrzydzał - z chęcią coś zestrzeli, by obserwować jak pikuje w dół i w końcu rozpada się w drobny mak po spotkaniu z ziemią.
- Rusz się trochę, zobaczymy którego z nas namierzyli - mruknął, blokując kolanami kierownicę, tak by w razie ewentualnego ataku móc po prostu ruszyć naprzód i zaoszczędzić te ułamki sekund.

Spoiler:
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 15 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach