Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 08.01.15 21:25  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
- Uspokój się, przecież wyraźnie powiedziałam, że nic ci nie zrobię. – Głos Luki wydawał się lekko znudzony. Skoro dziewczyna wiedziała trochę o świecie, czemu teraz panikuje? Dla niej wydawało się to całkowicie abstrakcyjne, a nie miała na tyle wyrobionej empatii i wyobraźni, by zrozumieć uczucia Ren.

- To wszystko jest trochę skomplikowane – zaśmiała się lekko na sugestię gotowania dla trupów.
…czy oni w ogóle muszą jeść? Niby widziała wymordowanych najemników w towarzystwie zaimprowizowanego posiłku i – częściej – alkoholu, ale czy było to dla nich konieczne? Musi kogoś zapytać. Zatopiła się w myślach, jednocześnie słuchając krótkiej i smutnej opowieści dziewczyny, po czym westchnęła i usiadła naprzeciwko niej ze skrzyżowanymi nogami.

- No dobra. Tyle mi wystarczy, przynajmniej na razie. Jakiś obraz już sobie wyrobiłam – zaczęła z miną sugerującą zastanowienie. Jak wytłumaczyć dziewczynie, kim jest, tak, by niepotrzebnie nie zaczęła panikować?

- Może najpierw zarysuję ci szczegóły konfliktu – stwierdziła, po czym zaczęła wyliczać na palcach:
- W dużym skrócie. Jest M-3 wraz ze swoim rządem i wojskiem. Zajmują się głównie zachowaniem miasta w jednym kawałku, co patrząc na sytuację na zewnątrz nie jest łatwe. Są Łowcy. O nich pewnie wiesz więcej niż ja, więc nie będę się rozdrabniać. Nie lubią rządu, pewnie mają swoje powody. Jak już mówiłam, wojsko potrafi robić naprawdę paskudne rzeczy… Chociaż Łowcy też nie są bez skazy – wzruszyła ramionami. Nie orientowała się dokładnie w działaniach rządu, ale też nie uważała, by mogli przyćmić okrucieństwo dzikich wymordowanych.

- Są trupy. Czy też wymordowani. Ludzie, którzy zginęli od zarazy, ale z jakiś powodów wrócili. Większość to zwierzęta. Całkowicie stracili wszelkie człowieczeństwo, próbują tylko niszczyć wszystko, co stanie im na drodze. Inni jeszcze się trzymają, chociaż też w każdym momencie mogą przekroczyć granicę i rzucić się na swoich – zamilkła na chwilę. Przypomniała jej się sytuacja z przeszłości. Straciła w ten sposób przyjaciela… a właściwie dwóch, bo inni Drug-oni od razu zabili rozszalałego byłego towarzysza. To był jeszcze ten czas, kiedy naiwnie myślała, że wymordowanym można ufać.

- Niektórzy z nich łączą się w grupy, żeby było im łatwiej przeżyć – rzuciła, otrząsając się ze wspomnień. – Największą grupą będzie chyba gang DOGS. Na twoim miejscu trzymałabym się od nich z daleka – powiedziała, jakby Ren miała zamiar zaraz udać się na Desperację. – Jak już powiedziałam, każdego trupa tylko cienka linia dzieli od obłędu, a ich szef jest wyjątkowo niebezpieczny. Z tego co wiem, pieski trzymają się z Łowcami.

- No i wreszcie na Desperacji… tak nazywamy okolice poza miastem… żyją osoby, które niekoniecznie są w to wszystko zaangażowane. Jest taka sekta, która ostatnio strasznie się rozrosła. Są aniołowie… A właśnie, wiesz o aniołach? Bo one istnieją. I to dzięki nim świat się jeszcze całkowicie nie rozpadł. Niektóre opiekują się ludźmi, strasznie zazdroszczę takim osobom, mieć anioła na posyłki to świetna rzecz, oni mają moce, przy których nawet najbardziej agresywny trup jest niczym – w jej głosie pojawiła się nutka rozmarzenia.

- Są też zwykli ludzie, którzy mieli pecha urodzić się poza miastem, bądź zostać z niego wyrzuconymi. Oni wszyscy próbują przede wszystkim przeżyć, a możesz sobie wyobrazić, jak trudne to jest. Brakuje wszystkiego, jedzenia, wody, broni, leków, a do tego okolica jest nawiedzana przez niebezpieczne i szalone osoby. No i na koniec… Są osoby, które postanowiły wykorzystać całą sytuację do własnych celów. Najemnicy, krótko mówiąc. Tak szczerze, to prawie każdego mieszkańca Desperacji da się wynająć, jeśli tylko zapłacisz mu środkami koniecznymi do przeżycia. Ale nie o nich mówię. Niektórzy postanowili się poorganizować w grupy, bo o wiele lepiej jest walczyć z tym całym cholerstwem mając za plecami kogoś, komu możesz ufać. Największą grupą najemniczą jest Drug-on… I tak dochodzimy do mnie – uśmiechnęła się, dość przyjaźnie w dodatku.

- Urodziłam się i wychowałam w mieście, ale z powodów… Może tak: z powodu głupoty pewnego dnia postanowiłam sprawdzić, co jest poza murami miasta. I jakimś cudem udało mi się nie zginąć, a do tego zainteresowałam się. No bo wyobraź sobie, całe życie grzecznie wierzysz we wszystko, co powie ci władza i nagle odkrywasz, że nie, świat wcale nie jest tak jednoznaczny i zamknięty jak myślałaś. No i zaczęłam robić wycieczki na Desperację, parę razy o mało nie ginąc, aż pewien najemnik uznał, że mam pewien potencjał i wciągnął mnie do Drug-on. I tak przedstawia się historia mojego życia – zaśmiała się. – Jakieś pytania?


//przepraszam za ten strumień świadomości, rozgadała mi się trochę, haha
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.15 21:06  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Interwencja Mistrza Gry


Ludziom przyszło obecnie żyć w dziwnych czasach. Po tych wszystkich kataklizmach, chorobach, walkach... Cały świat ześwirował. Mimo iż ludzie na co dzień prowadzili normalne, spokojne życie; dawne wydarzenia nie dawał o sobie zapomnieć i cóż... naszej Matce Ziemi czasem odpie... mniejsza...
Tak stało się i dziś. Nic nie zapowiadało zmiany pogody, ale czy zawsze muszą być jakieś wcześniejsze objawy?
Zaszumiało, zagrzmiało i w przeciągu kilku chwil całe niebo pokryło się ciemnymi, gęstymi chmurami.
Wiatr targał drzewa i porywał mniejsze przedmioty. Jeden z silniejszych podmuchów z hukiem otworzył okno, wpuszczając do pomieszczenia kulki gradu i wiele kropel deszczu.
Niedługo później światła zamrugały, a przedmioty podłączone do prądu lekko ześwirowały. Trzasnęło, łupnęło i wszystko zgasło. Siadł prąd w całej okolicy. Ale może to i lepiej? Chyba lepsze to niż pożar wywołany popsutym urządzeniem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.15 21:02  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Siedziała pod drzwiami nadal naburmuszona jak małe dziecko, ale jednak w ciszy i z uwagą słuchała popularnonaukowej opowieści o obecnej, rzetelniejszej niż w gazetach sytuacji panującej w murach jak i poza nimi. Gdy Luka wreszcie przeszła do konkretów, Ren nieznacznie otworzyła się, poluźniając założone kurczowo ręce na piersi i nieco podnosząc głowę.
Luka przedstawiła Rząd jako swego rodzaju obrońców miasta. Łowców jako ugrupowanie będące przeciwko S.SPEC a jednocześnie w sojuszu z niejakimi DOGS, złożonymi głównie z Wymordowanych. Później, jak to określiła Luka, na Desperacji są także inne byty. Jakaś nowa sekta, aniołowie i inni nieszczęśnicy, prawdopodobnie jedynie czekający na swoją agonię. I na koniec Drug-on, w którym to Luka rzekomo się trudniła.
Kobieta triumfalnie zakończyła całą ustną notatkę wnioskiem podsumowującym, a na koniec, jak na wykładzie, zadała pytanie, czy coś jest niejasne.
- Tak, jedno jeśli można. Co rozumiesz, albo co chciałaś powiedzieć pod hasłem „niebezpieczne i szalone osoby”? - Rozruszała się nieco, a grymas jej przeszedł.
Zanim jednak otrzymała odpowiedź wszystko wokoło zaczęło szaleć. Już od barykady przez Ren drzwi na dworze zrobiło się ciemniej, ale skutki anomalii pogodowej zaczęły ujawniać się właśnie teraz. Siedząc w ciemnym korytarzu zwróciła podświadomie uwagę, że w mieszkaniu zapadł półmrok, ale nie sądziła, że przerodzi się to w coś o wiele większego. Zanim Luka zdążyła odpowiedzieć, ciszę przerwał trzask otwierającego się okna i uderzenie ram okiennic o ściany i o ograniczające je zawiasy. To jeszcze nie było tak niepokojące, jak to, co wydarzyło się potem. Mianowicie przez okno wpadli nieproszony deszcz i co gorsza grad wielkości kurzych jaj. Ren na czworakach pospieszyła do pokoju dziennego, a na jego jasnych panelach ujrzała kilka sporych bryłek lodu. Jej oczy niemal od razu zaokrągliły się po przetworzeniu faktu i połączeniu go z incydentem sprzed kilku tygodni, kiedy to ogromna jak piłka koszykowa lodowa kula przejechała jej po plecach, a druga rąbnęła prosto w schowaną pod siebie stopę. Długo męczyła się z jakimiś odciążającymi stelażami, kompresami i kapsiplastami. A potem jeszcze drugie tyle z gipsem na całej nodze.
- Ray. - Szepnęła do psa, który potulnie, sam cały w szoku podszedł do właścicielki, ponownie schowanej w korytarzu i pilnującej drzwi. Obłapała go możliwie rękami i nogami i wyczekiwała, mając nadzieję, że to diabelstwo zaraz się skończy.
Na domiar tego w mieszkaniu zaczęło coś strzelać. Ren dopiero w aneksie kuchennym zauważyła, że toster, lampa i blender sfiksowały. Zapewne plazma będąca głównym centrum rozrywki też zaczęła nienaturalnie świecić i pstrykać. A chwilę później nawet bezpieczne korytarzowe zacisze przerodziło się w żołądek potwora. Magnetyczny zamek zaczął bzyczeć i strzelać iskrami. Ren panicznie, puszczając psa, rzuciła się na środek mieszkania i zatrzymała się pod drzwiami do łazienki. I w tej chwili przypomniała sobie o swoim mieszkaniu. Cała elektronika i wszyscy jej zieloni przyjaciele na balkonie mogły już dawno spoczywać w pokoju, a przecież to, poza psem i mieszkaniem, było całym jej światem.
Znowu pośpieszyła na czworaka, znikając w cieniu korytarza i zaczęła pośpiesznie zakładać trampki. Obciążenie ręki dało się we znaki i nadgarstek zaczął znów sączyć się czerwienią, choć nie tak mocno jak poprzednio. Jak widać Kami musiała naderwać niezrośniętą do końca skórę na ranach, co też odezwało się w postaci szczypania.
- Muszę do domu. Natychmiast! - Powiedziała przerażona. Chciała koniecznie znaleźć się w mieszkaniu. Wyłączyć wszystko z prądu i pochować z balkonu. A przy okazji zwiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 18:24  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Otworzyła usta, by udzielić odpowiedzi, ale w tym momencie okno z hukiem uderzyło w ścianę pod naporem wiatru. Luka skoczyła ku niemu, z uwagą całkowicie skupioną na wydarzeniu.
- Niech to cholera - jęknęła, próbując zablokować okiennice. Zimny deszcz chlusnął na nią, mocząc dopiero co wyschnięte włosy, najgorsze jednak były kule gradowe; chociaż teraz niemal nie czuła ich uderzeń z powodu emocji, pewnie wyjdzie jej od nich parę siniaków. Kiedy w końcu uporała się z oknem, elektryczność zwariowała.

Niewiele się namyślając, przepchnęła się koło Ren, dopadła małej skrzynki wiszącej za płaszczami przy drzwiach i wyłączyła prąd w mieszkaniu. Trzaski elektryczne ucichły, za to w całej krasie słychać było szalejącą na zewnątrz pogodę.

- Boże, czemu teraz - jęknęła z zamkniętymi oczami, osuwając się na podwyższenie w podłodze przedpokoju, jakby zapominając o obecności dziewczyny. Po chwili jednak odpowiedziała, ciągle z zamkniętymi oczami:
- Chcesz wyjść na taki tajfun? Z psem? Jesteś pewna?

//przepraszam, że dopiero teraz, postaram się teraz odpisywać regularnie
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 10:51  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Luka stękała i klęła pod nosem. Widocznie jej też nie na rękę była ta anomalia pogodowa. Ciekawe, czy miała styczność z tą poprzednią?
- Ech... a bo ja kiedy jestem czegoś pewna w życiu? - Zadała retoryczne pytanie, nie po to by znów podkreślić swą bezsilność, co podkreślić ironię i roztargnienie, niepewność czy troskę w obecnym podejmowaniu decyzji w chwili presji.
- Ty wyłączyłaś całe zasilanie z bezpieczników, a u mnie pół domu jest włączona, zwłaszcza, że wczoraj nie wróciłam na noc. Przykro mi, że jestem tak samolubna, chytra i troskliwa, ale mam małą świadomość, że coś w życiu muszę posiadać, bo nie będę się przecież gnieździć u kogoś w domu! - Wyraziła swoją opinię na ten temat, jednocześnie przyznając się do kolejnych swoich wad.
- I nie będę na nikim pasożytować. Nie będę ciężarem! (bosh...Skąd ja to znam...) Nie będę darmozjadem! Nie będę niczyim utrzymaniem! - Wmawiała sobie i spierała się sama ze sobą. Uparcie i zażarcie, chciała udowodnić, że jest samodzielna. A nawet jeśli nie, to w sumie nic nie ma do stracenia.
Poza tym, ten grad nie wydawał się być aż tak niebezpieczny, co ten poprzedni. Jeżeli już, to do domu wróci co najwyżej z jakimiś większymi stłuczeniami i siniakami, jakby się nigdy ich nie nabawiła. Raz poślizgnęła się na stoku kamieni w niedostępnej dla obywateli części parku schowanej w sosnowym lesie. Wtedy to dopiero wyglądała dosłownie jak dojrzewająca jagoda, czy kiść winogrona.
Opierała się o drzwi, będąc w pełnej gotowości do natychmiastowego wystrzału. Jej poza mogła nawet przypominać przygotowującego się do biegu Bolta.
No dalej. Otwórz te drzwi! Muszę się stąd jak najszybciej wydostać! - Niecierpliwiła się. Z każdą przeciągającą się sekundą sytuacja w mieszkaniu mogła dramatycznie się pogarszać. A zanim dobiegnie do domu, będzie pewnie po wszystkim. I nic nie będzie miała do ratowania. Byleby Czekoladowemu nic się nie stało. Kompletnie o nim zapomniała. W sumie był na jakiś czas u sąsiadów, ale to przecież ona miała sprawować nad nim opiekę. Podczas tego gorączkowego oczekiwania zdała sobie sprawę, że jest niesłowna. Oj, i to bardzo. A tak dąży do wytyczonego przez siebie ideału...
Po chwili jednak zerknęła na opierającą się o ścianę Lukę. Dziwnie wyglądała z zamkniętymi oczyma, jakby miała zaraz zemdleć, czy co.
- Wszystko w porządku? - Zapytała cicho i pokornie, podchodząc i kucając przy kobiecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 11:26  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Niespodziewanie Luka powiedziała:
- Masz rację. - wstała i spojrzała na Ren, która chyba po raz pierwszy dobrowolnie się do niej zbliżyła.
- Masz rację. Jeśli chcesz, to idź. Ale pies zostaje u mnie, byłoby okrutne ciągnąć go ze sobą przez to - machnęła ręką w stronę okna, a na twarz wrócił znajomy, lekko złośliwy uśmiech.
- Poza tym, będę mieć pewność, że na mnie nie doniesiesz. Po takich wyznaniach SPEC miałby dość materiału, by załatwić mnie jako zdrajcę.
- Żartuję, żartuję. Nic mu się nie stanie, nawet, jeśli pod dom podjadą mi jednostki pancerne - zaśmiała się. - Ja nie robię takich rzeczy. Podrzucę ci go, jak przestanie lać.

Podsunęła sobie krzesło pod drzwi i, ruchem sugerującym podejrzaną praktykę, odblokowała je ręcznie. Producent pewnie nie przewidywał takiej metody, ale nie można było zaprzeczyć, że była skuteczna.
- Dałabym ci jakiś parasol, ale na to chyba nie wystarczy parasol. Może jakąś tackę plastikową? - zastanowiła się na głos. Przeszukała pobliską szafkę i wyciągnęła wyżej wymieniony przedmiot, podając go Ren.

- Słuchaj - spoważniała. - Zwykle nie oferowałabym czegoś takiego - a przynajmniej nie za darmo - ale w twoim przypadku chyba nie ma innego wyjścia. Skontaktować cię z Łowcami? Bez opieki możesz długo nie przeżyć. Władze nie lubią nas, ludzi z problemami - kiwnęła głową w stronę ręki dziewczyny - a sytuacja twoich rodziców nie pomaga. Jeśli dowiedzą się za dużo, mogą cię zabić. Umiesz sama walczyć? Ukrywać się? Dobrze uciekać? Bez urazy, ale nie wyglądasz na to. Szkoda by było, gdyby załatwili cię bez powodu, nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 0:08  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Przez ciało Ren jak impuls elektryczny przeszło zaskoczenie tym, że drugonka się z nią zgadza. Po prostu niesamowite!
Sama nie wiedziała, czy się cieszyć, czy też nie, kiedy kobieta zaproponowała pewien układ, co w sumie lepiej nazwać szantażem. Siwce włosy zjeżyły się na głowie. Czy ona się kiedykolwiek on niej uwolni? Co to ma być? Stała się jej niewolnicą czy co?
- Zdrajcą? Czyli pracowałaś dla nich! - Zaczęła panikować, względem reguły: Najpierw robi potem myśli. A co, kiedy to już tak samo z siebie postępuje?  Nie mając co zrobić z rękami wsadziła je sobie na głowę.
Poczekała moment. Zamknęła otwarte usta i zmniejszyła powierzchnię czynną oczu. Na miejscu spanikowanej przed chwilą panny, pojawiła się neutralna, zamyślona nastolatka. Spuściła ręce.
Skoro szantażuje mnie po to, abym jej nie wydała SPECom, to już chyba się u nich nie trudni. Rany, jakaś ty głupia! - Rąbnęła się otwartą ręką w czoło.
Po chwili wprawiona w wyśmienity nastrój Luka zaczęła żartować, że psu nic nie będzie, nawet jeśli przybędą tu z ciężką artylerią. Doprawdy zabawne. Ren spojrzała na nią bez emocji, może ze szczyptą nastoletniej złości, kiedy naiwniaka się wyroluje, a potem wychodzi on na głupka - zdezorientowany i zmieszany. Brodę z dolnym uzębieniem wyciągnęła przed górne siekacze, a usta ścisnęła w wąską kreskę. Dopiero na końcu swojej słownej zabawy w docinanie nastolatce Luka przedstawiła sprawę jasno i przeszła do konkretów.
- W porządku. - Odparła, spoglądając na psa, który właśnie grzecznie usiadł i oblizał sobie mordę.
Kobieta otworzyła drzwi, a potem pomaszerowała do kuchni szukając jakiejś tarczy przeciwko gradowi i podała nastolatce jasnozieloną tackę. Ren wzięła ją do rąk i zaczęła ją starannie przeglądać, jakby nie wiedziała do czego służy plastikowa tacka. Z boku musiała wyglądać zacnie. A tak na prawdę nie wierzyła w tak banalne i śmieszne rozwiązanie.
Kiedy już szykowała się do wyjścia, przymierzając plastik na głowie z widocznym rozbawieniem i wygłupianiem się przed lustrem, usłyszała dziwną propozycję. W momencie, w którym padł podtekst na temat zapłaty, włosy znów się najeżyły, a serce rąbnęło tak mocno, że po ciele rozpłynęła się fala gorąca.
Tylko nie kwestia pieniędzy!
Poczekała jednak do końca wypowiedzi, mało z niej rozumiejąc.
- Spoko, ale nie rozumiem. Co ma piernik do źrebaka? Co ma moja ręka wspólnego z moimi rodzicami? I po co z Łowcami? Jaka opieka? Od półtora roku nic się nie dzieję, więc dlaczegóż to mieliby zainteresować się mną teraz? - Gotowała się powoli. Znowu Luka chciała znaleźć jej niańkę? A może chciała w dość luźny sposób zastąpić jej matkę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.15 21:00  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
- Bo pocięłaś się tak mocno, że o mało nie trafiłaś do szpitala, bo miałaś pecha na mnie wpaść i twoi rodzice byli zdrajcami. SPEC nie zawsze działa szybko, ale nie zdziwiłabym się, gdybyś była już na liście „ludzi podejrzanych o współpracę z rebeliantami”. Jeśli trafisz jeszcze na listę „ludzi z problemami psychicznymi” będziesz miała problemy. Ja mam – skrzyżowała ręce na piersi.

- Między innymi parę razy musiałam przez to zmieniać pracę. Nawet nie chcę myśleć, jak trudno będzie mi teraz coś złapać – zrobiła się naprawdę ponura, chociaż coś w postawie sugerowało, że nie przejmuje się tym aż tak bardzo. W czym zresztą nie było nic dziwnego, skoro miała duże zaplecze poza miastem… Mimo wszystko konieczność ucieczki nie wydawała jej się specjalnie pociągająca.

Generalnie myślę, że powinnaś zgłosić się na terapię, ale jeśli to zrobisz, przydałoby ci się dodatkowe zabezpieczenie. Skoro już i tak jesteś powiązana z Łowcami, zaproponowałam ich. Zwykle opiekują się bliskimi swoich ludzi. Jasne? – wydawała się lekko zniecierpliwiona. Trudno było określić, czy z powodu Ren, czy z powodu własnego nieprecyzyjnego wyrażania się.

- To znaczy, póki jeszcze się uczysz, pewnie nie zrobią nic ponad obserwację, bo mieliby za dużo formalności do załatwienia. Ale już powoli kończy ci się czas, więc chyba przydałoby zatroszczyć się o przeżycie.
Traktuj to jako przyjacielską poradę.

znowu praktycznie sam dialog; plusy tworzenia bezrefleksyjnej postaci?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.02.15 14:25  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Wszystkie te rady-nierady wprawiły Ren w swoiste niezadowolenie. Wiedziała, że ma ze sobą problemy, a na terapie nie miała ani czasu, ani chęci, ani być może potrzebnych funduszy. Ponadto, czy tylko ona się w tym mieście tnie? Wiele jest takich, którzy nie wytrzymują presji na uczelni, nie wytrzymują wyścigu szczurów, nie wytrzymują tego napięcia, tego szalonego zapierdalania. Są i tacy, którzy robią to sobie, bo lubią się nad sobą znęcać, lubią zapach krwi, jej kolor i metaliczny smak. Są zabłąkane dusze, którym bardziej przydałaby się terapia, aniżeli jej z powodu jej czystych wybryków. Przecież jeżeliby chciała, to umiałaby się wszystkiego zaprzeć, puścić w niepamięć, zrobić oddech, krok, zachłysnąć się, oprzytomnieć! Tylko potrzebowała do tego jakiejś iskry, zapłonu, natchnienia!
To, że mogła być na liście ludzi podejrzanych wiedziała już od dawna. Od kiedy jej rodzice zniknęli z tego świata. Co do tego nie miała żadnych wątpliwości.
Bliskimi swoich ludzi powiadasz? Ciekawe, czy będą się opiekowali bliskimi swoich ludzi, którzy wpadli w zasadzkę. - Zasępiła się.
- Ok-ej - Prychnęła z lekkim oburzeniem.
Zmarszczyła nos. Wolała już iść do tego mieszkania i wyłączyć całe zasilanie w domu, chyba, że mądry dozorca kamienicy sam poszedł do piwnicy i to zrobił. Założyła kaptur swojego szarego sweterka i nałożyła na głowę tackę. Naburmuszona skierowała się do drzwi i zaczęła prędko zbiegać po schodach. Na dole drzwi też zaczęły szaleć, lecz nie miała ochoty bawić się teraz w biedną księżniczkę zamkniętą za drzwiami. Pociągnęła za klamkę i wybiegła czym prędzej.
Poradź sobie Rayu.
Dotarcie do celu zajęło jej około dziesięciu minut. Biegnąc przez ulice lodowe kurze jaja odbijały się o krawężniki, płyty chodnikowe, dachy samochodów i swoistą "tarczę". Kilka rykoszetów trafiło w nogi. Ren zadowolona, że wreszcie znalazła się w ukochanej oazie, zziajana jak po przebiegnięciu maratonu, pobiegła na drugie piętro do mieszkania. Otworzyła drzwi i wiele się nie zastanawiając wyłączyła zasilanie. Zmęczona runęła na fotel, nadal próbując złapać oddech. Naszła ją ochota na wybicie herbaty, której właśnie teraz nie mogła sobie przygotować. Sięgnęła więc z rozmachem po niedopity sok w kartonie.
Powoli rozłożona na fotelu dochodziła do siebie. Patrzyła się ślepo w beżową ścianę i myślała, jak to dobrze wreszcie znaleźć się tu. Zerknęła na swoją łapę z lekko czerwonym bandażem. Zbrzydło już jej to. I za każdym razem gdy sięgnie po nóż musi przechodzić takie perypetie? Za każdym razem będzie się snuła po czyiś domach na noc? Za każdym razem serce ma jej się obijać o żebra? Za każdym razem musi odczuwać paraliż? O nie, koniec z tym! Żadnego więcej cięcia! KONIEC! Definitywny koniec!
Aż westchnęła ciężko ze swego silnego postanowienia. No bo przecież ile można użalać się nad...? nawet nie wiadomo czym! Okupowała fotel jeszcze z dobre dziesięć minut, po czym udała się do łazienki i nieco odświeżyła. Teraz należało czekać, aż ta anomalia ustanie.
I ustała. Po przeszło trzech godzinach, ale przeszła. Ren odetchnęła z ulgą. Mogła się ponownie ubrać i wrócić po swojego pupila. Ubrała mimo wszystko płaszcz deszczowy, gumiaki i długie spodnie. Miała tylko nadzieję, że Luka nie opuściła domu.
Spokojnym, umiarkowanym krokiem po dwudziestu minutach stawiła się pod domem Luki. Prądu dalej nie było, więc otworzenie drzwi problemem. Stawiła się pod drzwiami do mieszkania znajomej i zaczęła nieśmiało pukać.


Ostatnio zmieniony przez Kamikaze dnia 14.02.15 22:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.15 21:54  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
Dziewczyna uciekła. Luka odwróciła się do psa, podpierając biodra rękami.
- No dobra, mały. Czym by cię tu zająć? Mam tylko nadzieję, że niczego nie zniszczysz. - Zastanowiła się chwilę.
- Wypadałoby cię nakarmić, ale nic nie mam w domu. Chyba, że lubisz surowego kurczaka... A ja zdążę go odkupić, zanim właścicielka wróci - lekko się zachmurzyła. Niby nikt jej stąd oficjalnie nie wyganiał, ale widać było, że wszyscy mieszkańcy zaczynają mieć jej dosyć. Pewnie powinna znaleźć nowe mieszkanie, ale w obecnym stanie będzie to trudne. Z wyrokiem, bez pracy, z podejrzanym wyglądem. Gdyby chociaż udało jej się złapać legalną pracę, od razu byłoby łatwiej. Będzie musiała obdzwonić wszystkich znajomych i dawnych pracodawców. Jej kwalifikacje nie były aż tak złe, jak mogłyby być, miała parę naprawdę niezłych kursów, w tym gotowanie dla alergików i ludzi na dziwnych dietach. Może ktoś ją jednak przyjmie?

Westchnęła, ułożyła psu mięso na talerzyku, obok postawiła miskę z wodą i poszła spać. Dziesięć godzin snu nie wystarczało do nadrobienia ostatniej bezsenności.
Właśnie z tego powodu nikt w mieszkaniu nie zareagował na pukanie Ren. Chyba, że Rayu postanowił ponownie przywitać właścicielkę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.02.15 22:57  •  Wynajęte mieszkanie - Page 2 Empty Re: Wynajęte mieszkanie
A i owszem. Pukanie pobudziło psa do szczekania, jak miał w zwyczaju to robić, kiedy ktoś stał po drugiej stronie i zaczął dobijać się do drzwi. Dobry pies. Był lepszy od dzwonka. A ponadto służył jeszcze za ochroniarza.
Ren słysząc jego donośny odzew przestała pukać, by nie robić więcej niepotrzebnego hałasu. Miała tylko nadzieję, że Luka nie wyszła z domu do swojej pracy. Obojętnie której. Nastolatka nie miała zamiaru tu kwitnąć cały dzień i czekać, aż kobieta znów pojawiłaby się w domu. W sumie ona, albo któryś z lokatorów zajmujący to mieszkanie. Byle kto, byleby uwolnił jej pupila. Musiała go bardziej integrować z czekoladowym, który... szczekał po swojemu na uwięzionego wewnątrz husky. Jakie to słodkie, można by rzec. Problem był taki, że i albinos zaczął po swojemu szczekać. Psia wymiana zdań przez drzwi. O rany...
- Ciszej młody, bo jeszcze kto usłyszy... - Zaczęła go zabawiać, wsadzając mu palec do paszczy do gryzienia, jednocześnie upominając Rayu, by ten zaprzestał się drzeć. Biały sierściuch usiadł wtedy przed drzwiami i zaczął po swojemu skomleć, a czekoladowy zaczął teraz warczeć szamocząc się z paluchem w pyszczku. Z ust Ren co jakiś czas wydobywało się syczenie, kiedy mleczaki szczeniaka ciut za mocno wgryzły się w skórę.
Nastolatka miała nadzieję, że żaden z sąsiadów nie wpadnie na pomysł wyjścia z domu, zachłyśnięcia się świeżym powietrzem i opuszczenia swojej klitki, by skonfrontować się z siedzącą jak żebrak białowłosą i jej małym towarzyszem, którego przed wyjściem odebrała od sąsiadów. Kij wie, jakie relacje łączyły lokatorów okupowanego przez siwkę mieszkania z resztą wspólnoty budynku. Kamikaze nie zdawała sobie sprawy, że tym oczekiwaniem może przynieść Luce jakieś nieprzyjemności. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę i wpadła na samobójczy pomysł. Zadzwonić do Luki.
Wyciągnęła jedną ręką telefon z kieszeni i wybrała zapisany jakiś czas temu, wątpliwy numer. Bała się wykonać ten telefon, ale innej rady nie widziała. Najgorszym byłby w tym wypadku fakt, w którym Luka miałaby wyładowany telefon. Wstukała na klawiaturze odpowiednią treść i czekała na odzew. W prawdzie wiadomość mało składna, ale jednak zawsze zawierająca jakąś informację.



Ostatnio zmieniony przez Kamikaze dnia 21.02.15 8:48, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach