Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 24 Previous  1, 2, 3 ... 13 ... 24  Next

Go down

Pisanie 07.08.14 11:33  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Mengele widząc, jak Obiekt zaczął się szarpać, próbując uwolnić się z pęt, przerażony cofnął się pod ścianę. Możliwość uwolnienia tego czegoś napawało go strachem jeszcze zwielokrotnianym przez rozłożony kaptur tego dziwnego stwora. Na szczęście już po chwili wąż się zaprzestał dalszych prób a naukowiec zaczął się powoli uspakajać, widząc że obręcze wytrzymują. Nie przejął się słowami Hasiry a tylko skomentował.
- To takie małostkowe: życzyć komuś źle, chcieć czyjejś zguby. Pamiętaj, że ja nie chcę Cię specjalnie skrzywdzić. Chcę na Tobie zrobić tylko parę badań. Ból. rany czy ewentualna śmierć są tylko skutkiem ubocznym - nie celem. - zarzekał się. On nie życzył Obiektowi źle, tak samo jak nie życzy się mikroskopowi źle. Naukowiec, rzucający sprzętem i uszkadzający go w trakcie wkurzenia, był dla niego dziecinny i niepoważny.

Religia i Mengele. On uważał ją za opium dla ludu. Czy Bóg istniał i zesłał na nich wirusa, jak niektórzy mówili? Nie, naukowiec w to nie wierzył. Uważał wirusa za błąd w jakimś eksperymencie, a samą naukę za coś potężniejszego od Boga. Skoro udawało im się poprawić naturę i tworzyć nowe, potężniejsze organizmy. Skoro konstruowali maszyny i roboty, z którymi natura nie ma szans, to już dawno przewyższyli Boga. Dlatego, jeśli istniał, wyniósł się. Przestał być Bogiem i niczym nie różnił się od innych naukowców - uznawał Mengele.

- Czemu się tak denerwujesz? - spytał zdziwiony - Dobrze wiesz, że Ci to nie da. Uwolnisz się z więzów i co? Opadną pancerne kurtyny, zostanie wpuszczony usypiający gaz. Rozwalisz kurtyny? W całym kompleksie jest pełno strażników, ochrony i systemów bezpieczeństwa. Wyjdziesz z Laboratoriów? Znajdziesz się w zamkniętym mieście pełnym policji i wojska. Nie mam pojęcia, jak wtedy zwiałaś, ale teraz się nie uda. - przekonywał ją, powoli się uspakajając, mimo jej prób uwolnienia się.

- A nie wiesz może, po co zostałaś stworzona, skoro jesteś naszym produktem? - spytał nagle - Miałaś być obiektem do badań? Takim eksperymentem genetycznym? Czy też żołnierzem idealnym, stworzonym przez nas do walki z innymi? - zawahał się przeglądając raport ze schwytania jej - No, z drużyną świetnie wyszkolonych komandosów poradziłaś sobie nieźle: na 12 żołnierzy jeden zginął, dwóch kolejnych jest w szpitalu. Gdyby nie dobrze dobrany teren, byłaby realna szansa na zabicie wszystkich i Twoją kolejną ucieczkę. - zauważył zaskoczony. Wściekle niebezpieczne bydle. I to oni je stworzyli - pomyślał z dumą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 11:47  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Nawet nie mogła krzyczeć, nic. Takie kompletne przybicie do łóżka bardzo źle wpływało na jej już i tak nadszarpniętą psychikę. Wcześniej jak tu była to przynajmniej mogła kręcić się w kółko w swoim małym, przeszklonym więzieniu. I w sumie to dzięki temu udało się jej uciec, ale teraz widzi, że wszystko od tamtej pory zostało ulepszone, zabezpieczenia są jeszcze bardziej zaawansowane. Słowa naukowca szybko pozbawiły ją resztek złudzeń i nadziei, że faktycznie mogłaby stąd uciec. Przyniosło to zapewne przez niego pożądany efekt - uspokoiła się. Rozluźniła swoje mięśnie, a kaptur ponownie przywarł do jej szyi. Westchnęła ciężko, kolejne słowa naukowca znowu wymuszały na niej zastanowienie się nad swoim i ich celem życia. Właśnie, dlaczego ją stworzyli? Czy była to tylko głupia ciekawość czy kierowali się jakimś konkretnym planem? Z obserwacji jakie mogła prowadzić ze swej klatki mogła wywnioskować, że tamtejsi naukowcy nie zawsze dogadywali się - zarówno między sobą jak i z przełożonymi. Możliwe, że złamali jakieś wewnętrzne zasady panujące tutaj i nie mieli prawa się nią zabawiać. Ona jednak nie znała się na panującej tutaj hierarchii, dla niej to miejsce składało się z samych świrusów i nie obchodziło ją zbytnio który nad którym stał wyżej. Swoją drogą, ciekawe czy tamci naukowcy wciąż tutaj pracują? A może zostali wylani na zbity pysk? A może nawet dzięki niej awansowali wyżej...
- Nie mam pojęcia co planowali, ale ich plany pokrzyżowałam... Oby na zawsze. - rzekła tonem zmęczonym i zrezygnowanym. Już jej w sumie było wszystko obojętne, chociaż służenie S.SPEC było dla niej ostatnią rzeczą jaką chciałaby robić w życiu. Na samą myśl o tym, że byłaby egzotycznym pieskiem na smyczy wzdrygnęła się i przeszył ją zimny dreszcz. Naprawdę taki mieli cel? W sumie jakoś bardzo zaskoczona by tym nie była. Stworzyć armię posłusznych, niemalże niepokonanych bestii - brzmi całkiem fajnie, trochę jak fabuła filmu akcji i grozy. Tyle, że w takich filmach zwykle kończyło się to katastrofą. Oby na jawie także tak było.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 12:10  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Tak, wcześniej i może mogła się kręcić w swoim przeszklonym więzieniu. Teraz niestety była znacznie większa, silniejsza a przede wszystkim wszyscy mieli świadomość, do czego ona była zdolna, a to wymuszało na nich dodatkowe środki bezpieczeństwa, jak np spętanie na stole.

Widząc, że Obiekt się rozluźnia i uspokaja, Mengele pochwalił ją:
- Dobrze, tak lepiej.

Może i poprzedni naukowcy się tu nie dogadywali. Jak to mówią, gdzie dwóch naukowców, dwa trzy różne zdania. Teraz jak widać Obiekt dano do pracy jednemu z nich aby uniknąć kłótni. Aczkolwiek było pewne, że jego raporty a może i praca, był na bieżąco analizowane i oceniane przez innych. Oryginalnych naukowców nad nią pracujących nie było. Wbrew pozorom, praca Naukowca nie jest najbezpieczniejsza i drobny błąd, za słabe pęta, otwarta klatka... wszystko może doprowadzić do tragedii i spotkania z odrobinę zirytowanym Obiektem, który z jakiś powodów niespecjalnie jest nastawiony pozytywnie do naukowców, po paru tygodniach bolesnych eksperymentów.

- Pokrzyżowałaś? Może trochę, ale zdecydowanie nie na zawsze. Jak widzisz, wróciłaś tutaj. - zauważył - Więc z powrotem możemy wrócić do pracy. - stwierdził z entuzjazmem, nie mogąc się doczekać eksperymentów. 20 lat nauki i wreszcie miał własny Obiekt - pomyślał z dumą.

To jak myślisz? Chciałabyś być naszym żołnierzem? Zabijałaś już ludzi, więc wyeliminowanie paru celów, a w nagrodę za to spokój i bezpieczeństwo przez jakiś czas, by Ci odpowiadało? - spytał się z ciekawości. Jemu zależało tylko na nauce, S.SPEC tylko na technologiach i jednostkach, ale zawsze można było to jakoś połączyć. Mógłby ulepszyć Obiekt i przygotować do walki, zbierając przy okazji liczne raporty z eksperymentów, a później informacje o skuteczności zmian. Lub jeśli się nie zgodzi, mógłby na nim eksperymentować dalej, zwiększając wiedzę o genetyce i jej mechanizmach.

Po chwili podszedł do Obiektu, ubierając rękawiczki, po czym zaczął badać uważnie łuski.
- Hmm, spodziewałem się czegoś twardszego. - powiedział z zawodem - Gdyby zwiększyć ich grubość, to by było odporniejsze na broń i np. te lotki, użyte do uśpienia jej. - mówił sam do siebie - Ale wtedy Obiekt byłby wolniejszy, cięższy i szybciej by się męczył. To jest właśnie problem: polepszając jedną rzecz, pogarsza się inne właściwości. - pożalił się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 12:27  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
No właśnie, słowo "pokrzyżować" chyba straciło właśnie ważność. Jednak i tak cieszyła się, że nie zajmują się nią tamci - oni zapewne mieli już ułożony cały plan, a teraz Mengele będzie musiał do wszystko dochodzić sam i może obierze zupełnie inny tor, lepszy. Albo gorszy. Tutaj faktycznie najbardziej liczyło się szczęście. I pomyśleć, że te kilka lat temu miała tak niewyobrażalne szczęście, że powinna za to dostać jakąś specjalną nagrodę w stylu "statuetka złotej podkowy" czy coś takiego. Niestety ze szczęściem tak bywa, że rzadko się pojawia, niektórzy czekają na łut szczęścia całe życie i nie dostają go, inni natomiast mają go aż za dużo. Hasira coś czuła, że swoją życiową szansę właśnie zaprzepaściła. Szczęście nie lubi dawać dwóch, trzech, czy nawet kilkaset szans, oj nie.
Naukowiec chyba już trochę się z nią oswoił bo podszedł do niej na bardzo bliska odległość. To znaczyło tylko jedno - badania czas zacząć! Propozycja mężczyzny na temat współpracy S.SPEC wbiła ją w stół, jeszcze bardziej niż teraz. On tak na poważnie? Chyba wolałaby odgryźć sobie ogon(który całkiem lubiła) niż z nimi współpracować. Naprawdę powinien się wstydzić, że w ogóle miał odwagę poruszyć ten temat. Na jego propozycję jedynie prychnęła wielce oburzona, a jej spojrzenie mówiło "twe słowa są karygodne". Ale to i tak go nie powstrzymało, wziął rękawiczki i zaczął macać jej łuski. Dotyk ten był dla niej niczym ogień, chociaż chyba trochę w tej kwestii przesadzała. To były tylko palce, palce człowieka w gumowych rękawiczkach. To jedna z tych rzeczy, które nie robią krzywdy w tym laboratorium, a takich rzeczy naprawdę jest tu niewiele. Mimo wszystko nie chciała by jej dotykał, ale była na tyle mocno skrępowana, że raczej nie miała w tej kwestii nic do powiedzenia. Za to Mengele zaczął na głos myśleć o... Jej genetycznym ulepszeniu!? Chce z niej zrobić jeszcze większego potwora!? Taak, niech od razu przerobi ją na Godzillę, tą prawdziwą o albo na smoka ze skrzydłami i ziejącego ogniem, taak! W sumie... Nie taki głupi pomysł. Tym więcej zdolności tym szansa na ucieczkę zwiększa się. Chociaż na pewno nie zrobiliby takich mutacji "for fun" tylko żeby ją wykorzystać do swoich brudnych planów. O ile tego tak bardzo się nie bała, to bardziej obawiała się o swoją silną wolę - wszak S.SPEC znają się na rzeczy aby zmuszać kogoś do współpracy, oj znają.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 12:54  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Naukowiec, słysząc prychnięcie w odpowiedzi na swoją propozycję, wzruszył tylko ramionami. Widział wyraz jej oczów - może powinien zacząć się uczyć mimiki jej pyska, skoro mieli tutaj razem spędzić więcej czasu?
- Nie chcesz to nie. Twój wybór. Miałabyś przywileje. I smacznego królika na co dzień. - zawahał się przypatrując jej rozmiarowi - Czy może raczej prosiaka lub cielaka. - dodał.
- Oczywiście, moglibyśmy Ci zrobić pranie mózgu i Ci wmówić, jak bardzo S.SPEC jest dobry... bo przecież jest. Ale nie wiem, czy coś takiego zadziała na gada. - pożalił się zasmucony.

Po chwili Mengele zaczął badać jej łuski gumową rękawiczką. Czuł, że Obiektowi się niezbyt to podoba, ale wiedział też, że ten nie ma nic do powiedzenia, z powodu mocnego skrępowania. Następnie podszedł blisko jej tylnych łap tkwiących w kajdanach. Mocno docisnął jej nogę do stołu i zaczął uważnie badać.
- Ciekawe. - stwierdził i podszedł do przednich łap, również je ostrożnie badając rękami.
- Węże nie mają kończyn. - odkrywczo zauważył - One były od początku, od mutacji? Czy wyrosły później? - spytał, autentycznie zainteresowany.
- Rozumiem, że do chodzenia ich nie używasz? Ślizgasz się na brzuchu, a łapy trzymasz wzdłuż tułowia? A nie przeszkadzają Ci w trakcie przeciskania się przez jakieś krzaki? - dopytywał. Mógł ją oczywiście odwiązać, by sprawdzić jak się porusza, ale intuicyjnie uważał, że to nie jest najlepszy pomysł. Nie był aż tak zakręcony, jak się o niektórych naukowcach mówi, by ją po prostu uwolnić.
- W sumie węże i bez łap są w stanie pływać... ale pewnie łapy, i te płetwy na ogonie Ci to ułatwiają? - upewnił się.
- Łapami jesteś zapewne w stanie również manipulować obiektami? Te przednie są chwytne, prawda? - spytał, po czym wziął jakiś przygotowany wcześniej kawałek drewna (zwany potocznie patykiem) i wsadził jej w przednią łapę, by zobaczyć, czy się na nim zamknie.
- Może byłoby je lepiej amputować? Do walki nie są potrzebne, pływanie nie jest tak istotne, a utrudniają poruszanie się. - zauważył zamyślony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 13:10  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Naukowiec szybko stracił zainteresowanie jej łuskami i zaczął bawić się jej kończynami, łapami, bo raczej inaczej już nazwać ich nie można było. Dziwnie czuła się w tym momencie, raczej nikt dotychczas jej tak dokładnie nie obmacywał. Póki jednak nie sprawiało to jej bólu to mogła na tym przystanąć. Gapiła się w sufit, jakoś nie była zainteresowana tym co dokładnie robi naukowiec. Sufit wydawał się od niego dużo ciekawszy, chociaż był pusty i taki smutny jak... Ona. Mengele znowu zaczął coś tam gadać do siebie, a raczej do niej i niespecjalnie go słuchała, znowu. Ten jednak ponownie powiedział słowo-klucz, które szybko odwróciło jej uwagę od arcyinteresującego sufitu, tym słowem było "amputować". Dopiero teraz zauważyła, że do przednich łap wsadził jej patyk, który po chwili został przez nią na tyle mocno ściśnięty, że złamał się i pokruszył na drobne kawałki.
- To moje naturalne, ludzkie kończyny, które miała od początku... I chciałabym je mieć do końca. Zresztą są całkiem przydatne, można nimi na przykład trzepnąć jakiegoś doktorka... - Spojrzała na niego zadziornie, tak, to o niego jej chodziło mówiąc o "doktorku". Już sobie wyobraziła jak sprzedaje mu swój uścisk śmierci... Trochę się rozmarzyła, ale poprawiło to jej przynajmniej nieco humor. Teraz ponownie wbiła swój wzrok w sufit, ale i tak wiedziała, że za chwile znowu naukowiec zacznie do niej dzióbać i zadawać stanowczo za dużo pytań. I czemu wszystko tutaj było takie zimne? Jako gad lubiła ciepło i zimny stół, zimne metalowe obręcze i przede wszystkim zimne ręce Mengela przyprawiały ją o coraz większe dreszcze. Teoretycznie mogła obniżyć temperaturę swojego ciała aby nie odczuwać chłodu pobliskich obiektów, ale póki co tego nie robiła czy to z apatii czy może z innego powodu. Takie zabawy ciepłotą ciała wymagają sporo energii, a ona była z niej kompletnie wypluta. No i dawno nic nie jadła, ciekawe jak smakuje takich chuderlak jak Mengele. Pewnie łykowaty i za wiele mięsa to on nie miał, ale jak nie ma się tego co się lubi, to się lubi to co się ma. No, tyle, że go też w sumie nie miała bo ten głupi kaganiec na pysku uniemożliwiał jej zatopienie w nim swoich kłów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 13:50  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Mengele odskoczył przerażony, jak patyk włożony w jej przednią łapę. został na tyle mocno ściśnięty, że się pokruszył na małe kawałeczki.
- Mocne. - zauważył, słuchając po chwili jej słów.
- Bez urazy... Heziro, czy jak tam miałaś na imię, ale niezbyt wyglądają na naturalne i ludzkie. - zauważył, przełykając ślinę na wspomnienie groźby i starając się być w pewnej odległości od jej łap. Zanotował sobie na elektronicznym notesie, że jej łapy przydało by się lepiej spętać - będzie musiał to przekazać ekipie technicznej.
- Ale przecież utrudniają Ci poruszanie, a Twoją główną bronią są przecie żeby jadowe. - przekonywał ją.
- Można było by jej łapy związać ze sobą od strony brzusznej. Wtedy musiała by się po nich ślizgać co by jej utrudniało poruszanie i sprawiało ból. Bo po stronie grzbietowej nie może się ślizgać. - Mengele mówił sam. Unieruchomienie Obiektu było ważnym elementem badań i było bardzo ważne dla bezpieczeństwa.

A te łuski... czemu mają taki kolor? Nie udało się naukowcom rozwiązać ich problemu? Przecież takie jaskrawe ubarwienie praktycznie uniemożliwia się skradanie. - zauważył - Od początku był taki kolor? Czy z wiekiem się zepsuł, zrobił jaskrawy i będzie trzeba coś z tym zrobić? - spytał. W sumie zmiana koloru nie powinna być trudna - już w XX wieku wiedziano, jaki gen odpowiada za kolor umaszczenia... a później parę wieków ewolucji pozwoliło poprawnie manipulować tym genem na poziomie komórek.

Po chwili Mengele podszedł dla odmiany do jej ogona, który uważnie obserwował, a następnie macał dłońmi.
- Silny, masywny, umięśniony. - mówił do siebie. A może miał w tym jakiś sens? Obiekt od początku musiał wysłuchiwać gadatliwego naukowca pewnie nawet nie mając pojęcia, że w pomieszczeniu jest mikrofon i kamera, które to rejestruję. Później Mengele przesłucha nagranie i będzie w stanie sporządzić raport ze wstępnego badania.
- Czyli główna broń Obiektu to zęby jadowe, te śmieszne łapki i umięśniony ogon, którym zapewne jest w stanie zwalić z nóg znacznie silniejszego przeciwnika. Na oko trzy metry długości, chyba trochę więcej niż reszta ciała, spora waga... musi on mieć spory pęd. - zauważył, skupiając się na jego końcu. Ostrożnie odpiął ostatni pasek, uwalniając tym sposobem ostatnie 80 centrymetrów ogona, po czym zaczął ostrożnie ruszać końcówką sprawdzając takie rzeczy jak zasięg, promień skrętu i giętkość.


                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 14:09  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
On chyba naprawdę chciał z niej zrobić istotę doskonałą. Jednakże czy zdawał sobie sprawę z tego, że dopóki jej nie obłaskawią to takie zabawy mogą źle się skończyć? Zaczyna to wszystko jakby ze złej strony. Jej to tam akurat odpowiadało - lepiej dla niej, chociaż amputowania kończył wolałaby jednak uniknąć. Jakoś nie wyobraża sobie bez nich żyć, chociaż faktycznie bardziej była wężem to jednak świadomość wciąż posiadała bardziej ludzką. Pamięta swoje początki życia w tej formie - wtedy właśnie próbowała chodzić na tylnych łapach co raczej było dosyć niewygodne, dopiero z czasem nauczyła się pełzać niczym prawdziwy wąż, stając się naprawdę szybka. A nasz gadatliwy naukowiec dochodził do coraz ciekawszych wniosków. Teraz nie podobało się jej ubarwienie, po prawdzie ona sama także za nim nie przepadała, było dziwne i nieco abstrakcyjne, ale miała na to całkiem logiczne wyjaśnienie.
- Naukowcy nadali mi taki kolor abym właśnie nie potrafiła się maskować. Niewidzialny, ponad pięciometrowy wąż, brzmi zabójczo, czyż nie? - Czemu zadaje takie głupie pytania? Trochę logicznego myślenia - na początku badań przecież było wiadome, że może S.SPEC bardziej zaszkodzić niż pomóc, dlatego stosowali liczne środki bezpieczeństwa, takie jak np. nienaturalne barwienie jej łusek. Aż dziw, że to wszystko poszło wtedy na marne i uwolniła się.
Mengele jednak szybko znalazł sobie kolejny obiekt badan, mianowicie jej ogon. To w sumie była jej duma, masywny i wyjątkowo silny, wielokrotnie ratował ją z wielu opresji. Mężczyzna odpiął jeden z pasów uwalniając go, Hasira już w głębi duszy cieszyła się tym, że będzie mogła go nim pacnąć, niestety 80 centymetrów wolności raczej nie dawało zbyt sporego manewru do popisu. Naukowiec zaczął się bawić jej końcówką, wyginając na wszystkie strony. Zaczynała już tracić do niego cierpliwość, ale co zrobić. Złapała głębszy oddech i wypuściła powietrze powoli, chcąc nieco uspokoić się. Denerwowanie tutaj nie miało sensu, a agresja sama ciągle w niej narastała i musiała dawać jakoś jej upust, ale nie miała zbytnio takiej możliwości. Chciałaby trochę pochodzić, popełzać, już niemalże cała zdrętwiała od tego leżenia w bezruchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 14:44  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Tak, oczywiście Mengele rozważał zrobienie z niej istoty doskonałej. Nie koniecznie, by ją wykorzystać do walki. Równie dobrze był w stanie na niej przeprowadzać eksperymenty w laboratorium, wciąż próbując ją poprawić. A wtedy, gdy będzie wiedział jak powinien wyglądać idealny wojownik, będzie mógł się skupić na poprawianiu innych... a kto wie, może seryjnej produkcji żołnierzy? To raczej brzmiało jak futurystyczna pieśń przyszłości... i kto wie, jak będzie wyglądał świat za 50 lat. W końcu jeszcze 10 wieków temu ludzie jeździli konno!

- Hmm, ciekawe. - stwierdził - Ale wydaje się to być rozsądne wytłumaczenie. Że też na nie wcześniej nie wpadłem. - dodał. Chociaż z drugiej strony Obiekt mógłby mu wmawiać, ze kolor się zmienił - wtedy Mengele by prędzej to naprawił. Niewidzialny, pięciometrowy, zabójczy wąż - brzmiało nieźle, musiał przyznać.

Po krótkiej zabawie ogonem, znudził się on w końcu Mengeli.
- Ogon wystarczający silny aby zabić, ale za mało giętki, by być w stanie opleść człowieka i udusić go uściskiem. - ocenił na głos, by się nagrało do raportu.
- Podsumowując główna broń Obiektu to jad, uderzenie ogona, ewentualnie przednie szpony. Tylne wydają się znacznie słabsze. By go bezpiecznie spętać, trzeba założyć kaganiec, związać łapy - na brzuchy, by utrudnić poruszanie się - a także unieruchomić ogon. Można go usztywnić lub dowiązać do... innej części ciała. - zastanawiał się.
- Dobra, wygląda na to, że to wystarczy na wstępny raport. - zawyrokował.
- Coś czuję, że będziemy mieli z Ciebie sporo pożytku. - stwierdził - [color]Albo Cię zmuszę do pracy dla S.SPEC, albo poeksperymentujemy. Pomyślę nad tym.[/color] -dodał.
- Zbieram się napisać raport. Zostaniesz tutaj dzień bez jedzenia, to może zrozumiesz, że regularna praca dla S.SPEC miałaby zalety. A jak jutro będziesz grzeczna, to może... może dostaniesz jakiś soczysty kawał mięsa. - obiecał, po czym wyszedł zostawiając Obiekt na stole.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.14 15:13  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Zaczęła się nieco wiercić, aby pozbyć się uczucia łażących po niej mrówek. Niewiele to jednak dawało bo miała bardzo ograniczone ruchy. Było jej bardzo niewygodnie, może jakaś poduszka? Marzenia, zresztą dotyku miękkiego puchu to ona już nie pamiętała. Zawsze musiała spać na twardych, ale ciepłych kamieniach czy gruzach. Taki już jej żywot. Naukowiec tymczasem powoli zakończył swoje dogłębne badania jej ogona, znowu zaczął coś gadać do siebie. Faktycznie, przez myśl jej nie przeszło, że może być tutaj mikrofon, który to wszystko nagrywa dla raportów. To by wyjaśniało jego głupkowate gadanie do siebie. W końcu jednak wstępne badania dobiegły chyba końca, bo odszedł od niej, stwierdzając, że S.SPEC będzie mieć sporo pożytku. Tego akurat się spodziewała, dalsze słowa o zmuszeniu jej do współpracy z tą organizacją przemilczała. Wieść jednak o tym, że idzie pisać raport - czyli zaraz stąd zniknie, najbardziej ją uradowała. Musiał jednak oczywiście jej dopiec wspomnieniem o jedzeniu... Nic nie dostanie!? Grzecznie, w miarę, leżała a teraz calutki dzień będzie tutaj leżeć bez choćby małego kęsa mięsa. No i kto teraz jej wmówi że naukowcy nie są katami? Na pewno nie głoduje jej "dla dobra nauki". Po chwili mężczyzna wyszedł i trzasnął drzwiami, zapanowała znowu kompletna cisza. Z jednej strony cieszyło ją to, trochę odpocznie od jego gadania, z drugiej jednak nie podobała się głucha cisza. Podobno ludzie(zresztą nie tylko oni) w kompletnej ciszy popadają w obłęd i są to jakby nie patrzeć - fakty. Oby ją to nie spotkało, zwłaszcza, że była już na skraju szaleństwa. Może jednak spróbuje się jakoś zrelaksować? Można spróbować, zamknęła więc oczy i zaczęła oddychać powoli i głęboko. Niewygodny stół, wszechobecny chłód, pusty żołądek i myśl o tym, że ON wróci wcale jakoś nie pomagały jej się wyciszyć...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 22:13  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Następnego dnia przed południem, Mengele wrócił w towarzystwie kogoś z obsługi. Po co była mu potrzebna druga osoba, łatwo było się domyśleć patrząc na nich. W stosunku do naukowca, drugi mężczyzna był znacznie lepiej zbudowany, silniejszy, przywykły do pracy fizycznej a pewnie i do walki. W ręce przyniósł wiadro, którego Mengele by zapewne nawet nie uniósł, a które wkrótce zostało postawione przed ścianą.
- Witam ponownie Obiekcie. - powiedział uprzejmie naukowiec - Jak Ci się spało? - dodał, mimo że mógł się dość łatwo domyśleć, że nie było Hasirze najwygodniej.
- Dobra, czeka nas dzisiaj sporo pracy to bierzmy się może do dzieła. - stwierdził, skinając głową pomocnikowi. Ten podszedł do bestii, wziął mocny pasek i bardzo ciasno przypiął nim szyję do stołu, tuż poniżej głowy. by wąż nie był w stanie nawet nią ruszyć. Była do tego wymagana siła fizyczna, co by tłumaczyło dlaczego Mengele nie zrobił tego sam. Gdy już to zostało zrobione, naukowiec stwierdził:
- Dzięki za pomoc, to wszystko.
Po czym tamten wyszedł, zostawiając ich z powrotem samych. Mengele spędził poprzedniej nocy dużo czasu, aby sobie wszystko zaplanować. Wziął więc notes elektroniczny do ręki, zastanawiając się od czego zacząć.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 24 Previous  1, 2, 3 ... 13 ... 24  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach