Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Pisanie 13.04.14 14:47  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Blizzie drgnęła i natychmiast się odwróciła, gdy poczuła dotyk na swym ramieniu. Odetchnęła z ulgą, widząc, że to tylko Raen. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że mężczyzna stoi na widoku i w każdej chwili może umrzeć. Już, już miała go wciągnąć za drzewo, gdy usłyszała jego słowa - trochę ją uspokoiły.
- Czekaj, zabić? A nie możemy... No nie wiem, wziąć go siłą do łowców i tam go postraszyć? Dowiemy się czegoś ciekawego! - anielica za wszelką cenę próbowała uratować życie żołnierza. Nie jego wina, że musi służyć u S.SPEC.
Rozdzielić się? Dobry pomysł! Blizzie pokiwała główką, po czym wylazła zza drzewa i oddaliła się kilka metrów od Raena. Zajrzała za jeden krzak, za drugi... Nie, tu speca nie było. Po chwili po lewej stronie usłyszała trzask łamanej gałązki i stłumione przekleństwo. Natychmiast się zwróciła w tamtą stronę i wyciągnęła z krzaków żołnierza. Biedny chłopak zgubił po drodze broń... Anielica z radosnym uśmiechem na twarzy ścisnęła go w żelaznym uścisku i ignorując próby wyrwania, rozglądnęła się.
- Raaaeeen! Gdzie jesteś? Mam tego żołnierza!
Nie znalazła jednak swojego kolegi. Wzruszyła ramionami, uznając, że ten jednak jej nie chce. Przeprosiła z uśmiechem żołnierza, postawiła na ziemi, poprawiła jego ubranie, ściągnęła z niego żabę i po prostu odeszła. Uznała, że skieruje się do nieba, gdzie dostanie kolejny przydział.
z/t


Ostatnio zmieniony przez Blizarre dnia 03.05.14 20:00, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.14 15:18  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Fajnie, zabawa, sielanki... i żaby.
Wylazły dosłownie znikąd. I nie będę się rozpisywał, bo co tu pisać, skoro żaby po prostu i nic nie robią? No, poza tym, że co wrażliwszych ich zbiorowe kumkanie mogłoby doprowadzić do szału. Co zabawne, nie były to zwyczajne żaby. Były to bardzo rzadkie i egzotyczne gatunki, w najróżniejszych barwach. Od niebieskiego na pomarańczowym kończąc. Pośród nich znajdowały się także najzwyczajniejsze ropuchy i mogłoby się zdawać, że te brzydkie okazy atakują te kolorowe. Ale dlaczego? Tego już nie wiadomo. W każdym razie wyglądało to dziwnie i oczywistym było, że nie jest to naturalne zachowanie tychże płazów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.14 15:46  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Była stworzeniem dobrym, współczującym, taka została stworzona. Miała pomagać cierpiącym, wybaczać grzeszącym, jej organizm potrzebował ludzkiego towarzystwa, nawet jeśli obcowanie z nimi miało być czysto platoniczne. Bywało, że znudzona idealistycznym obrazem Edenu przemykała się do Świeta-3 żeby po prostu przyjrzeć się dzieciom bożym. Było to dla niej zbawienie, miód na serce. Ujrzeć ich podczas zabaw i błogich pogawędek ze znajomymi - nie potrafiła sobie odmówić tego widoku raz na jakiś czas.
Nadszedł dzień, w którym rozwinęła swoje skrzydła i pod osłoną chmur zawędrowała pod wielki mur, przez który przechodziła tak wiele razy, że nie potrafiła tego zliczyć. Odnalazła sporą wyrwę zakrytą gęstymi krzakami, po czym przecisnęła się przez nią szybko. Odruchowo zlustrowała pobliską ulicą, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Zarzuciła kaptur na głowę, wychwytując wzrokiem kamery, zawieszone na pokaźnych budynkach. Skryta w cieniu, poczekała aż te odwrócą się w inną stronę i czmychnęła szybkim krokiem na drugą stronę ulicy, aby jak najszybciej wtopić się w tłum. Przeszła przez opuszczoną uliczkę, skręciła w prawo przy majestatycznej kamieniczce, a następnie wkroczyła na jedną z głównych ulic, która przecinała całe miasto.
Ludzie mijali ją, jak najzwyklejszego obywatela, nie przypuszczają nawet, że blond kobieta mogłaby być sługą bożym. Jej ubrania były lekko zużyte, przetarte gdzieniegdzie, co mogłoby wzbudzać podejrzenie w tak idealnym mieście, jednak różnicę wyrównywała ponadprzeciętna uroda Wagabundy. Gdyby nie kaptur, którym zakryła twarz, większość przechodniów, wręcz zatrzymywałaby się by tylko przyjrzeć jej się dłużej. Anielica już to przerabiała. Wolała zostać pod osłoną i z dala obserwować przechodniów.
Szybkim krokiem ruszyła przed siebie, omijając zwinnie ludzi. Cały czas miała oczy szeroko otwarte, wychwytując i zapamiętując każdą twarz. Pojedyncze słowa, które trafiały do jej uszu były niczym najczystsza i najpiękniejsza melodia, która sprawiała, że jej serce szybciej biło. I mimo, że przez te wszystkie lata spędzone na Ziemi, jej serce zostało skalane grzechem i złem, nie potrafiła pohamować swojej boskiej natury. Kochała ludzi. Wszystkich i każdego z osobna. Nigdy nie potrafiła do końca wyjaśnić tej więzi, chociaż próbowała.
Przeszła prawie całe miasto, by w końcu wkroczyć do małego parku, który bardzo często odwiedzała. Wybrała ławkę skrytą w cieniu rozłożystego drzewa. Usiadła na niej, podciągnęła kolana pod brodę, po czym zrzuciła z głowy kaptur by lepiej widzieć przechodniów, który dumnie kroczyli po dróżce, która była oddalona od niej o jakieś 12 metrów. Wolała jednak nie wzbudzać sensacji, a ludzie byli tacy zajęci sobą, że nawet nie było mowy by ktokolwiek ją zauważył. Idealnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.14 11:35  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Po raz kolejny wybrał park, jako miejsce swojej przechadzki. Ludzie pewnie niedługo zaczną się dziwić, dlaczego generał spędza tyle czasu w takim zwykłym miejscu. Miał chwilę czasu dla siebie, więc chciał spędzić go samemu. Musiał też opuścić swoje mieszkanie. Przynajmniej na kilka godzin. W głowie ciągle miał zdarzenie, sprzed niedawna. Był ciekaw co teraz porabia Chisana i czy szefowa tego całego łowczego majdanu ma zamiar dobrać się do Takahiro. Szczerze powiedziawszy czuł się winny. Ale nie względem wojska, tylko względem dziewczynki. Mógł puścić ją wolno, byłaby szczęśliwsza, a on miałby spokój. Teraz tylko zostało mu czekać na to, aż szefostwo wezwie go do siebie.
Szedł powoli z rękoma w kieszeni. Jego wolny chód wskazywał na to, że mężczyzna nad czymś rozmyśla. Wyciągnął papierosa i zapalił. Zaciągnął się dymem z ogromną przyjemnością. Zerknął do paczki. Niedługo będzie musiał wybrać się do sklepu i kupić nową. Westchnął tylko płytko. Mrużąc oczy rozejrzał się po parku. Nic ciekawego się nie działo. Jak zwykle. Ludzie byli szczęśliwi i zakochani. A on? Nie dość, że odrzuciła go jego miłość, to jeszcze wpakował się w jakieś gówno.
Wszystkie ławki były zajęta. Dostrzegł jednak, że na jednej siedzi tylko jedna osoba. Miała poniszczone ubranie, więc uznał, że raczej nie należy do tych wysoko postawionych dam, którym to będzie przeszkadzać, jeśli się dosiądzie.
Ruszył więc wolno w jej kierunku. Zanim doszedł do ławki skończył papierosa. Bez pytania usiadł i oparł się.
-Dobry.-rzucił tylko, żeby jako tako zachować się przyzwoicie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.14 19:02  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Żabom, jak to żabom - po dłuższej chwili urzędowania w parczku znudziło im się to i postanowiły całą chmarą powrócić na swoje mokre tereny. I odtąd przez dłuższy czas nic egzotycznego, dotąd nieznanego mieszkańcom lub w nienaturalnych ilościach się tutaj nie pojawiało... Aż do teraz. Nie było to co prawda zjawisko widoczne. Atakowało ludzi znienacka, jakby przychodząc od tak do ich umysłów, by trochę się pobawić bólami nerwowymi, zmysłami, i ogółem - umysłem ludzkim. Można by rzec - była to siła wyższa.
Przechodząc jednak do rzeczy - kiedy ludzki generał zmierzał ku upragnionej, wolnej ławce, jedna z kobiet jęła coś marudzić pod nosem o dziwnej, mrowiącej migrenie. Później cichym, wyduszonym głosem krzyknęła coś, zatoczyła się, nieomal na niego nie wpadając i upadła bezwładnie na kamienną dróżkę, jakby kto znienacka, niewidzialnymi rękami ją udusił. Po kilku sekundach, nim tylko ktokolwiek zdołał się zorientować, jednak się ocknęła, natychmiast wstała, nie przyjmując pomocy żadnego z życzliwych przechodniów i pobiegła w swoją stronę, łapiąc się za głowę.
"Dziwaczka", można by pomyśleć. Jednakowoż niespodziewanie kobiecina, do której się dosiadł również poczęła się niejako dziwnie zachowywać.
Wagabunda poczuła bardzo mocny, uciskający, lecz zarazem kojący ból. Było to doprawdy dziwne zjawisko. Szczególnie, że obraz niespodziewanie zaczął drgać, przed oczami zaczęły jej latać kolorowe plamki. Cóż to mogło oznaczać? Po chwili, zobaczyła, jak na nosie siada jej kolorowy motylek o wściekle czerwonych, niby-demonicznych oczach... A co najlepsze, było go tylko widać, w ogóle nie czuć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.14 15:32  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Ludzie byli naprawdę interesującymi stworzeniami. Każdy z osobna był zlepkiem całkowicie innych cech, zachowań, co było z jednej strony pociągające dla Anielicy, która urodziła się w miejscu, gdzie wszyscy wiedli idealne życie bez najmniejszej skazy, a z drugiej strony trochę przerażała ją myśl, jacy ludzi potrafili być. Nienawistni, pogardliwi, po prostu źli. Widziała już tyle, że nic nie powinno ją zdziwić, a jednak. Z każdym dniem odkrywała co raz więcej dziwacznych rzeczy, które napawały ją ni to zgrozą ni zadumą. Sama już od dawien dawna nabrała niektórych ludzkich cech, które zanieczyściły jej anielską duszę. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Musiała być silna i trzymać się wspomnień oraz myśli, że kiedyś to wszystko się skończy. Już niedługo.
Oparła się zaróżowionym policzkiem o kolano i wcisnęła dłonie do kieszeni. Wzrokiem śledziła przechodniów, oceniając ich każdy ruch, napawając się śmiechem dzieci i podziwiając grację ziemskich kobiet oraz siłę mężczyzn. Gdyby ktoś zwróciłby na nią uwagę, na pewno pomyślałby, że jest obłąkana, a przynajmniej dziwaczna i całkowicie nie pasująca do tego jakże idealnego miasta. Siedziała jednak w cieniu, z dala od głównej ścieżki, a osoby zajęte własnymi sprawami, spieszące się do pracy czy na spotkanie nie wodziły wzrokiem dookoła. Bo po co? Niby kto ciekawy mógł siedzieć pod drzewem, na uboczu? Nic wartego uwagi.
Odetchnęła głęboko, starając się jednak nie ruszać gwałtowniej. Nie wiedzieć czemu w tym mieście zawsze bała poruszyć się z nadmierną prędkością, jakby miało to zepsuć ład panujący dookoła. Odgarnęła włosy z czoła, po czym odwróciła się powoli, zainteresowana jakimś ruchem. Dostrzegła ciemnowłosego mężczyznę, który szedł niewzruszony w jej kierunku. Mimowolnie przyciągnęła do siebie mocniej nogi i zacisnęła dłonie w pięści. Zza koturny jasnych włosów śledziła jego kroki, energiczne ruchy oraz chłodne oczy, którymi lustrował okolicę. Wydawał się być kimś ważnym, ale co ona tam może wiedzieć. Kiedy jakaś bliżej nieokreślona jednostka ludzka o długich włosach upadła prawie że pod nogi mężczyźnie, Wagabunda zadrżała. Wytężyła zmysły, jakby bojąc się, że jeden taki incydent może zaraz spowodować Armageddon.
- D-dzień dobry - odpowiedziała cicho, odchrząkając najpierw cicho. Zaschło jej odrobinę w gardle, dawno nie była tak blisko człowieka, zawsze trzymała się od nich jak najdalej. Czuła do nich... Respekt. Sama nie mogła tego lepiej określić. Napawali ją szacunkiem, a tej osobnik tylko bardziej podsycił te uczucie. Kątem oka cały czas zerkała na niego z zaciekawieniem, jednak uważała by tego nie zauważył. Czuła delikatną woń dymu papierosowego, widziała mięśnie rysujące się pod jego ubraniem, nerwowy ruch szczęki. Idealny osobnik. Ach, ci ludzie, nigdy nie przestaną ją zadziwiać.
Wyprostowała się i wyciągnęła dłonie z kieszeni, chcąc wstać z ławki, jednak niespodziewanie jej ciało przeszył ból. Silny, niepokojący, a zarazem kojący jej zmysły. Zaskoczona, nabrała gwałtownie powietrza i zgięła się w pół, przykładają dłonie do brzucha. Nie była przyzwyczajona do bólu, ani psychicznego, a tym bardziej nie do fizycznego. Był to dla niej szok, impuls, który zburzył jej nienaruszalną powłokę. Nie myślała już o ludzkim mężczyźnie, który siedział obok niej, ani o tym, że pewnie zwróciła na siebie uwagę kilku przechodniów. Wszystko dookoła zaszło mgłą, a jej ciało pulsowało dziwacznie, jakby ktoś nakierował na nią dudniące głośniki. Nawet jej dłonie, które wyciągnęła przed siebie były jakieś takie niewyraźne, jakby zalała je woda. Jedyną rzeczą jaką dostrzegła był malutki motylek, który powoli zbliżał się w jej kierunku by w końcu usiąść jej na nosie. W innych okolicznościach pewnie by się nim zachwyciła, lecz teraz odgoniła go czym prędzej nie wiedząc co się dzieje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 17:42  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
^Data wiele mówi. Więc ja tutaj wpadnę.

Dzisiejszy dzień mógł być naprawdę wspaniały. Paradowanie po mieście, przyglądanie się każdemu z osobna, podziwianie budynków i rozmyślanie na temat tego, kiedy po raz kolejny wypadnie na tereny Desperacji w celach jakiegoś wojowania...
Haha. Nie.
Nie potrafiła za wuja zrozumieć, dlaczego akurat ją musieli przydzielić do patrolu. Wiedzieli dobrze, że Sette nie nadawała się do takich rzeczy... Za bardzo straszyła ludzi. Szczególnie dzieciaki. Nie sądziła, że jej uśmiech zmienił się na tyle w ciągu kilku lat, aby zwykły dzieciak, czy nawet nastolatek, spoglądał na nią tak, jakby słyszał o niej tylko i wyłącznie w historyjce, mającej na celu straszenie. Takie typowe "Istnieje jednak taka istotka w wojsku, nazywają ją Sette. Uśmiech ma ładny, ale tak naprawdę zaciągnie Cię kiedyś do jakiegoś kącika i potnie na malutkie kawałeczki mięska, a następnie poda zombie na obiad, jeżeli nie posprzątasz pokoju i zapomnisz swojej przepustki!". Ludzie, litości. Chyba powinna więcej czasu posiedzieć w mieście... Ale. Nie. Na Patrolu. Wcale się teraz nie poprawi.
Plusem w tym wszystkim było to, że wyrwała się od prawej ręki, a pogoda była całkiem przyjemna. W dodatku obywatele zachowywali się w miarę normalnie, a przynajmniej do momentu, kiedy prosiła ich o ukazanie przepustek w ramach kontroli. Musiało jej chyba brakować takich widoczków i w miarę ogarniętej przyrody, skoro zawędrowała na jakiś parczek. Na twarzy Eliminatora zagościł delikatny, w miarę ciepły uśmiech. Miała nadzieję, że nikt jej nie zepsuje humoru w czasie patrolu. No chyba, że jakiś zagubiony Łowca. Albo jakiś Wymordowany. Nie miałaby nic przeciwko, huh. Przynajmniej nie musiałaby się nudzić. Cieszyła się na widok takiego miejsca, ale zaraz znowu zacznie się nudzić i ziewać. Tak, z pewnością patrole nie były dobrym zajęciem dla Laury.
Noo, pospieszcie się. Ktokolwiek. Cokolwiek. Przejdzie nawet bójka głupich dzieciaków o to, kto pierwszy postawi dach piaskowego zamku, czy kopanie wody. Zróbcie coś, bo
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 19:29  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Piękny dzień się zaczynał. Zdecydowanie jest do idealny dzień, aby przeprowadzić mały zwiad, który może przynieść spore korzyści. Może i został indywidualistą z własnego wyboru, ale to nie zmienia faktu, że informacje przydadzą się organizacji jak i jemu. Właśnie dlatego nie miał zamiaru czekać i spoczywać na laurach. Zwłaszcza teraz kiedy Łowcy mają najcięższy okres od paru lat. Musiał dla własnego dobra, a może właśnie nie dla własnego pomóc im w ogarnianiu wszystkiego. Musiał myśleć o swojej przyszywanej córce. Była dla niego aktualnie najważniejsza. Jeżeli nie zrobi czegoś konkretnego to będzie siedział na dupie i miał kolejny mało produktywny dzień. A do tego nie mógł dopuścić. Miał w głowie całą masę pomysłów. W końcu był strategiem poprzedniego przywódcy. Co prawda nikt nie uważał go za oficjalnego stratega, bądź prawą rękę Nyan, ale Ci co byli bliżej naszej kochanej kotki to wiedzieli, że to Ciro wykonywał najbrudniejszą robotę. Wymyślał strategię, doradzał jej, zabijał kiedy była taka potrzeba. Był lojalny do potęgi pomimo tego, że był indywidualistą. To jest bardzo ciekawe. Większość z nich nie szanuje nikogo i rzadko słuchają własnego przywódcy. Zazwyczaj robią co tylko chcą i pomagają organizacji kiedy jest to dla nich korzystne. Kiedyś był taki sam, ale już nie teraz. Od dłuższego czasu angażuje się w życie Łowców. Trochę to nie pasuje do jego stylu bycia, ale miał już swoje wielkie plany. Musiał o nich porozmawiać z przywódczynią, ale na razie musi zająć się wszystkim sam. Ustawienie spec'ów po mieście. Ich trasę patrolową. Informację na temat ich członków. Było tak dużo rzeczy do zebrania. Wiele z nich musiało być zebrane przez niego. Niezależnego czarnego bohatera ukrywajacego się w cieniu. Niestety był trochę rozpoznawany przez wojsko. Może gdyby nie zabił na oczach wszystkich poprzedniego głównodowodzącego wojsk to byłoby inaczej, ale na razie musiał zachować szczególną ostrożność. Posiadał podrobioną przepustkę na fałszywe nazwisko, ale czy to mu pomoże? Był najemnikiem. A przynajmniej tak się określał. Łowca nagród. Taki jego zawód, który ma wpisany w przepustkę. Dopóki nie pokaże swojej twarzy nikomu niepożądanemu będzie w porządku. Może nie wszyscy widzieli jeszcze jego twarz. Wielu pamiętało go z miana jednookiego Łowcę szermierza. Ale aktualnie miał protezę w oku, która może nie pozwalała mu na widzenie, ale przynajmniej stwarzała pozory. Jedno oko czerwone niczym krew, drugie zaś zielone. Nikt nie może być pewnym czy jest Łowcą. Mutacja mogła spowodować swoje. Przebicie krwinki mogło również spowodować posiadanie czerwonego oka. Mógł wymyślić wiele rzeczy, które by go usprawiedliwiały.
Szedł przed siebie pewnym krokiem. Nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek wahania. Gdyby ktoś z wojska zobaczył mężczyznę zachowującego się podejrzanie mogliby go zatrzymać, a wtedy nie skończyłoby się to zbyt przyjaźnie. Wolał na razie nie robić niczego pochopnie. Play it cool. O właśnie tak. Na głowie miał kaptur, zaś jego długi czarny płaszcz obijał się o jego nogi. Miecz wisiał przy pasie jego spodni. Jako Łowca nagród posiadanie własnego miecza nie było niczym dziwnym. Kolejne alibi, które go usprawiedliwiało. Czuł się niczym w domu. Jego czerwone oko nie było widoczne dla ludzi z daleka, ale Ci co go mijali mogli zauważyć krwawą tęczówkę, która obserwowała otoczenie. Tak, przeprowadzanie zwiadu pasowało do niego. Ale najlepiej by było gdyby mógłby zakosić któregoś z wojska. To przynajmniej byłoby dobrym końcem dnia. Takie urozmaicenie. W ustach standardowo trzymał papierosa, który zabijał jego ból spowodowany brakiem oka. Mówią, że jego mózg ciągle ma wrażenie posiadania oka i po prostu broni się przed faktem jego braku. Blizna przechodząca przez pół jego twarzy od oka, aż po policzek była niezbyt przyjemna do oglądania, ale przynajmniej miał powód dla którego nienawidził władzę. Jeden z wielu co prawda, ale ten w szczególności. Uśmiechał się lekko widząc beztroskich ludzi pomimo tego, że to nie było w jego stylu. Buzowała od niego silna aura dominatora, ale to już tylko dlatego, że czuł się silny i nie zamierzał tego ukrywać. Zresztą ludzie, którzy sami są silni wyczują drugą silną aurę. Nie ma co tego kryć bo to i tak nic nie da. A przynajmniej on tak uważał. Tak samo gdy patrzał na poprzednią przywódczynię. Zdominowała go swoim potężnym zapachem. Woń potężnego drapieżnika, który mógłby go rozszarpać za każdy głupi ruch. Nauczył się tego od niej. Głowa wysoko. Nigdy się nie poddawaj. Ach, słodka Nyan. Czemu Cię brakuje akurat teraz kiedy w końcu przekabaciłaś tego osobnika by pomagał drużynie? Szukał zemsty również i za to. Nie mógł przebrnąć, że zniknęła. Wojsko ją porwało? A może zaszyła się gdzieś i będzie pomagać z ukrycia. Dużo niewiadomych. Nawet za dużo. Zaciągnął się fajką i szedł dalej przed siebie. Chwilowo nie widział żadnego spec'a, a to dziwne. Myślał, że jego informacje są prawidłowe. Dzisiaj ktoś powinien to miejsce patrolować, a on chciał sprawdzić gdzie idzie. W jakich częstotliwościach skręca. Od czego zależą działania tejże osoby. A przede wszystkim chciał oficjalnie zacząć działania jako szpieg dla Łowców.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.01.15 20:34  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Dla Sette rzeczywiście był to bardzo nudny dzień. Patrol niby i miły, ale... właśnie. Nic się ciekawego nie działo. Ale spokoojnie, zaraz sobie z tym poradzimy. Proszę złożyć zamówienie. Mariusz, przygotuj  rękę, nogę, mózg na ścianie raz. Tylko się pośpiesz, klienci czekają.
Spotkanie Ciro i Sette zapewne nie miałoby miejsca, gdyby nie pewna bardzo miła istotka, która postanowiła odwiedzić park tego pięknego, styczniowego poranka. Kij wie, jak ten zdziczały dał radę  przedostać się przez mury miasta i jeszcze znaleźć się w tym miejscu. Chociaż pewnie dlatego, że poruszał się bardzo szybko i chował się za krzakami czy budynkami. Teraz jednak coś mu odbiło i postanowił, że zaprosi Sette na herbatkę. Zawarczał głośno i zaczął biec w stronę kobiety, jednak po chwili zmienił zdanie i uznał, że jednak chciałby w sumie zamordować ową panienkę. Bo czemu nie? Raz na jakiś czas można sobie kogoś zabić, na zdrowie. Dla treningu.
Wymordowany miał szorstką sierść i długie łapy. O pazury Sette nie musiała się martwić, bo były wyjątkowo słabo rozwinięte. Za to kły... cóż. ~ Tu już gorzej, bo z pyska wystawały mu dwa ogromne kły, a w środku kolejne ząbki tylko czekały na świeże mięsko.
Wszystko to mógł zauważyć również Ciro, na którego oczach działa się cała ta jakże urocza scenka. Ludzie wokół zaczęli krzyczeć i w panice uciekać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.01.15 12:20  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
W pewnym momencie Set dopadła fala ziewania i mrugania, jakby co najmniej dopiero co się obudziła i wstała z łóżka. Gdyby spojrzeć na to z tej strony, że i tu, i tu nic się nie dzieje, to nikogo ten fakt nie powinien dziwić. No chyba, że ktoś budzi się wraz z dźwiękiem bomby, która wybuchnie za dziesięć sekund, a jego zadaniem jest wyłączenie jej, żeby przypadkiem się nie wysadzić. Dobra, wtedy można pogratulować głupoty. Albo kompletnego braku pomysłów, co zrobić z nudnym życiem. Trzeba jednak zauważyć, że większości obywateli rutyna i inne tego typu nie przeszkadzały, żyli sobie w swoich miłych, przytulnych mieszkankach, chodzili do pracy, wracali z niej i robili ogólnie to, co chcieli. Prawie. Kilku rzeczy w końcu robić nie mogli.
I z takimi ludźmi aktualnie musiała się męczyć w czasie patrolowania miasta. Kilka ludzi o dziwo do niej zagadało, pytając o takie bzdurki w stylu "Jak życie?", "Patrol chyba musi być naprawdę męczącą rzeczą?", czy innymi tego typu. Cóż, kilku ludzi zawsze znała, a i inni potrafili być na tyle mili, aby coś do niej rzucić. Lepsze to od dzieciaków, co chowały się po krzakach i szeptały sobie, że pojawił się dinozaur na ich terenie, trzeba go ostrzelać.
W końcu jednak przyszła upragniona zmiana. Coś zaczęło się ruszać w krzakach, więc Sette od razu wyciągnęła swoje ukochane okulary, aby te jej powiedziały, co to za istotka. Może jakiś szpieg z Desperacji się zgubił? Pani Eliminator nie miała nic przeciwko takiemu urozmaiceniu. Rzeczywiście, skan wykrył, iż w krzakach siedział jakiś Wymordowany, bo raczej nie mieszkaniec, jednak on sam po chwili wyskoczył i poleciał w jej kierunku niczym strzała. Ludzie zaczęli panikować, biegać i szaleć. Sette jednak uraczyła wszystkich uśmiechem.
- Taak, obywatele, proszę się o nic nie martwić! W końcu S.SPEC jest tu po to, aby was ochraniać przed takimi szaleńcami. Jesteśmy waszą kochaną policją!
Bleh, granie w tę cudowną, smerfową policję nie zaliczało się do jej ulubionej roboty, bowiem wolała wykrzyczeć coś w stylu "Chodź, chodź do mamusi, kochanie, podamy Cię na Twoich terenach głodnym i potrzebującym", ale w oczach obywateli miała wyglądać w miarę normalnie, da? No właśnie. Kiedy jej kochanek leciał do niej, Sette wyciągnęła swój ukochany miecz i przyjrzała się potworkowi. Długie łapy na szczęście nie zostały opatrzone jakimiś pazurkami, ale kły miał niczego sobie. Z chęcią by wzięła ze sobą jeden z nich. Przygotowała się do ataku i poczekała na moment, w którym będzie na tyle blisko, aby go ciachnąć. W pewnym momencie wykonała szybki zamach, tak, jakby chciała go przeciąć wpół. Miała całkiem sporo siły w metalowej łapie, więc na pewno mogła się nieźle wbić. Na wszelki wypadek jednak postarała się wyciągnąć ostrze z cielska Wymordowanego, aby zadać kolejny cios - tym razem celowała w miejsce, gdzie powinno być serce. W końcu nie ma powodu, aby się cackać - obywatele musieli zostać ochronieni, w przeciwnym razie opierdzielą ją za to, iż nie wykonuje dobrze swojej roboty. A że na to patrzyli... Sette nie mogła sobie pozwolić na nie wiadomo co. Nie powinna teraz się nad nim jakoś znęcać, tylko sprowadzić na niego szybką i w miarę bezbolesną śmierć. Szkoda. Ale lepsze to od chodzenia po mieście w ramach patrolu. Tak, to będzie jego nagroda. W miarę bezbolesna śmierć za to, że wpadł i poprawił jej humor.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 16:33  •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
Woah. Ależ to piękne miejsce. Wszystko tutaj jest takie zielone i takie uspokajające. A przynajmniej tak to miejsce działało właśnie na młodego Łowcę. Bardzo lubił takie klimaty. Mógłby się trochę wyluzować nie pokazując tego nikomu, ale w tym momencie niestety był nieco zajęty. Musiał znaleźć dobry moment na podsłuchanie czegoś albo na śledzenie Spec'a. No, ale w tej chwili miało zdarzyć się coś czego zupełnie nie przewidział. A szkoda, bo zazwyczaj wszystko idzie po jego myśli. Krzaki warczały i całe się łopotały. Oczywiście nie zareagował specjalnie, bo nie było potrzeby. Wiedział, żę nie jest pierwszą osobą w zasięgu tego stwora. Zaatakuje pierwszą osobę tzw " łatwiejszy kąsek", a on wcale tak nie uważał. Przecież Spec to nie jest ktoś łatwy do zabicia. No znaczy przynajmniej nie Ci, którzy są powyżej rangi podstawowej. Tutaj po prostu było nawet duszno. Dlatego nieco poprawił swój kołnierzyk i obserwował jak ludzie go mijają i uciekają w cholerę. A on tam wolał sobie zostać i zobaczyć całe to przedstawienie na żywo. Przecież nic mu się nie stanie dopóki wymordowany będzie zajęty Sette. A zanim ona z nim skończy lub on z nią to po prostu się ulotni. Wolałby nie zostać wykryty w tym momencie. To nie był jeszcze czas na jakieś popieprzone gierki.
- Woa. Niezłe ząbki. - Mówił raczej sam do siebie niżeli do kogokolwiek tutaj z obecnych. Zaciągnął się papieroskiem i oparł się o budynek obok którego stał. Musiał mieć dobry punkt obserwacyjny. Taka okazja nie zdarza się codziennie. Przyglądał się wymordowanemu i stwierdził, że jest okropnie brzydki. Nawet jak na swój gatunek. Sam by się nim zajął chociażby po to by nie patrzeć na ten okropny ryj, ale nie chciał być już taki okrutny. Lepiej po prostu zostawić to tak jak jest. Nie będzie przecież zabierać całej zabawy wojskowej kobiecie. Szkoda w sumie, że nie ma popcornu, albo czegoś do przegryzienia co by mógł się zająć. Zanim przecież tutaj rozwinie się jakaś konkretna akcja to jej czas na patrol się skończy. A on nie będzie mógł przecież jej poszpiegować! Niech to szlag! Dlaczego akurat teraz musiało mu się to przytrafić? Przecież chciał być tylko grzeczny i zacząć sam zbierać informacje. A co będzie kisić ogórki w domu.

// wybaczcie, ze tak krótko, ale coś nie mogłem
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Parczek - Page 5 Empty Re: Parczek
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach