Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next

Go down

Pisanie 20.05.15 15:05  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
On na szczęście nie musi się bać że nie znajdzie swojego rodaka w pobliżu - w końcu to jego ojczyzna. No, teoretycznie. Kij tam wie skąd mogli być konkretnie jego rodzice, jakoś tak nie dopytywał się nigdy o to. Niby wszystkie azjatyckie cechy wyglądu ma, ale i tak, zawsze można szukać jakichś teorii spiskowych, prawda?
Cóż, jego uszczęśliwiają już naprawdę małe rzeczy. Nawet takie ciastko jest niemal jak moment raju dla niego, heh.
Chrumkając ciastko, przysłuchiwał się odpowiedzi dziewczyny. A więc faktycznie anioły istnieją, i można się takowym stać po śmierci? Yay! Jest jakaś nadzieja! Przy odrobinie szczęścia nie skończy rozszarpany na drobne kawałki, lub zmieniony w jakieś zbestwione monstrum! ... Może.
- Nie takim samym. Ty masz skrzydełka i te inne rzeczy. - Zauważył, mimo to jednak nie mówiąc tego w tonie wytknięcia tego jako wady... A zwyczajnej uwagi, z rozluźnionym wyrazem twarzy i lekkim uśmiechem. No co zrobić - jest ufną istotą do bólu.
- Etto, mówiłaś coś? - Spytał, słysząc ciche mamrotanie. Może to do niego, a miał usłyszeć? To nie tak że jego słuch jest słaby, no ale... No... No... No nie usłyszał no! Zagłuszył to chrupaniem ciasteczka! Tak, ciasteczko jest winne! Złe ciasteczko!
Aż wziął kolejne, zajadając je ze smakiem, aż do chwili gdy "anielica", jak to określiła siebie (nie no, wierzył jej, ale nie pokazała na razie żadnej sztuczki) zaczęła mówić z urywaniem. Niepokojącym. Aż zachłystną się tym, odkaszlując to mocno z biciem się po klatce piersiowej lewą pięścią, by jakoś odkaszlnąć zabłąkany kawałek ciastka. Dał radę nawet, spoglądając na niebo. Coś się zbliżało. Coś latającego. ...
...
W praktyce skostniał na ten widok. Dosłownie. Zamarł na chwilę w bezruchu, wpatrując się w zbliżające kształty, dopiero oberwanie śpiworem go ruszyło. Szybko czmychną ze szczytu skały do jakiejś mniej lub bardziej "ukrywającej" kryjówki, starając się... No jakoś schować no. To nie tak że to jest proste. Serio. Zwłaszcza na środku piaskowego pustkowia usianego co kilkadziesiąt metrów kamieniem czy dwoma...
Skrzydła się zbliżały, odgłos ich bicia co raz wyraźniejszy i niemal wywołujący podmuchy wiatru w miejscu gdzie jest był już... Zbyt wyraźny. Są tuż tuż, choć nie miał pojęcia co właściwie. Schował się za skałą, i nawet nie próbował patrzeć w stronę z którą docierały dźwięki. Kaptur na głowie skutecznie utrudniał mu patrzenie w górę tak czy tak, ale chociaż pomagał w schowaniu czarnej głowy.
...
Gdy byli tuż tuż, serce niemal wyłaziło mu gardłem... A ten przeszywający uszy skrzek, wrzask, czymkolwiek to było...
Tak, to był już dla niego kres. Luis poprostu osuną się na ziemię, mdlejąc ze zgrozy, nerwów, przerażenia i ogólnie tych wszystkich faktów składowych, całkowicie niwelując szansę na miłe poznanie fajnych ptaszęt. BU! A szkoda, bo pewnie były fajne... Niegroźne... Wcale nie chciały mu wydziobać wątroby i zagryźć ją oczyma, popijając krwią z aorty i te sprawy...
Ale póki co i tak się nie dowie, albowiem leży twarzą do ziemi, skryty pod tą skałą na której siedzieli przed chwilą. Tak... Dobry początek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.05.15 19:03  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
- Ummm... Luis? - zapytała niepewnie, gdy Luis jej nie odpowiadał.
Suseł spojrzał na nią jak na idiotkę i pochylił się w stronę Alicji, by sprawdzić, czy z nią wszystko dobrze. Trącił ją dziobem, ale niczego nie zauważył. Może to uraz psychiczny? Nie trzeba było jej pozwalać tu wyruszyć. To oczywiste, że tutaj umarłaby w ciągu dwóch dni. Jak to dobrze, że Sus przyleciał z Nutrią. Co by Ali bez nich zrobiła...
Alicja pogłaskała jeszcze Susła i poszła szukać swojego nowego znajomego.
- Poczekajcie tutaj - powiedziała i zaczęła schodzić ze wzgórza.
Od razu usłyszała za sobą kroki feniksów.
Nie skometowała tego w żaden sposób i poszła dalej.
- Luis? - zapytała głośniej, ignorując prychnięcie za sobą. Co prawda Nutrii nie obchodziły dziwactwa swojej pani, ale Suseł jako przykładny opiekun musiał to jakoś skomentować.
Może uciekł? To w sumie całkiem moż....-
Ciało na piasku.
- Nie nadaję się na stróża... - jęknęła Ali i przypadła do chłopaka. - Wszystko dobrze...?
Dobra. Co w takich chwilach robię na serialach?  Oblewają twarz wodą! Dziewczyna znalazła sok i otworzyła. Zawahała się chwilę, jednak wylała na twarz chłopaka napój. Nutria tymczasem wlazła mu na brzuch, a Suseł - zaczął szarpać mu włosy.
Biedny Luis...
To wszystko wyglądało jak w jakiejś chorej telenoweli.

// wybacz za długość ;-;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.15 13:19  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Cisza. Cisza. Alice is de-... Wróć, nie ta bajka. Luis is dead. In some sort of this meaning. Był nieprzytomny, leżąc na niezidentyfikowanym pustkowiu pod górami, które zamieszkuje grupa fanatyków nowej religii. Może i gdyby go znaleźli byłoby fajnie, dużo większą szansę na znalezienie jego nieprzytomnego ciała miała zapewne jakaś bestia, głodna mięsa...
Które by się jej aż tak pięknie i niezwykle napatoczyło. Tia. No ale chwilowo najbliżej jest Alicja, która dość szybko znalazła go leżącego gdzieś między kamieniami w jakich się skrył. Wywleczony i obrócony na plecy, nie miał zielonego pojęcia co się stanie gdy tylko się obudzi...
Nagłe uderzenie zimnej, nieco lepkiej mazi wyrwało go z nieprzytomności, a jego spojrzenie przetoczyło się od lewej do prawej. Blondwłosa Alicja, wielkie ptaszyszko siedzące mu na brzuchu, drugie ptaszyszko szarpiące jego wło-...
- AAAAAAAAA! ZOSTAWCIE MNIE! NIE CHCĘ JESZCZE UMIERAĆ! - Krzyk przerażenia wyrwał się z jego ust gdy tylko zrozumiał sytuację, wyrywając się spod ciężaru Nutrii i chcąc już w praktyce gdzieś szybko odbiec...
Ale nie zauważył skały, jednej z tych za którymi się chował. Bezpośrednie uderzenie z dość sporym pędem spowodowało że znów wylądował twarzą w piasku, ponownie tracąc przytomność. Welp. Ta głowa jego nie ma dziś farta...

Wybacz, nie mogłem się powstrzymać : P W następnym poście już spróbuje go nie pozbawiać świadomości. Serio. Obiecuje ._. I nie szkodzi z długością posta - jak widzisz ten też nie należy do gigantów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.15 19:56  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Alicja odetchnęła z ulgą, widząc, że Luis powoli odzyskuje świadomość. To dobrze - nie wiedziałaby, co ma tu robić sama. Powoli się ściemniało, a życie w pojedynkę w takim miejscu z pewnością nie jest przyjemne. Znaczy, oczywiste jest, że żyją tu samotnicy i doskonale dają radę. Ale przecież panna Wieczorek nie jest zmutowanym, napakowanym facetem, który upoluje obiad za pomocą macek wystających z pleców.
Och, Boże.
Ali właśnie zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia, co tu będzie jeść. Roślinności tu za dużo nie dostanie, pomidorów na próżno może szukać. Jak przeżyć w Desperacji, będąc wegetarianką? Dobra, tym się zajmiemy później. Są ważniejsze sprawy.
Otworzyła usta, widząc spojrzenie Luisa. Chciała powiedzieć coś w stylu "To tylko moi przyjaciele" lub "Obudziłeś się, boli Cię głowa?" albo "Suseł i Nutria pomogli mi Cię uratować", ale nie zdążyła. Zagłuszył ją bowiem wrzask chłopaka. Dziewczyna odskoczyła do tyłu, Nutria wskoczyła na swoją panią, a Suseł głośno krzyknął z irytacją, próbując uspokoić towarzystwo.
Cała trójka patrzyła w ciszy, jak Luis uderza w skałę i ponownie traci przytomność.
- Co za idiota. - stwierdziłby fakt Sus, gdyby mógł.
- Chodźmy coś zjeść! - dodałaby Nutria, gdyby mogła.
- Jezus, Maria... - powiedziała Ali i czym prędzej podbiegła do chłopaka. - Susu...?
Feniks powolnym krokiem podszedł do chłopaka i jego łzy ponownie pomogły chłopakowi. Ból głowy zniknął, a sam czarnowłosy się obudził. Czuł się dużo lepiej, niż minutę temu. Nutria skakała gdzieś w dali. Panna Wieczorek przeżegnała się szybko i odkaszlnęła.
- Luisie, nie masz się czego bać, to feniksy z Eden. Pomogły Ci. - powiedziała oficjalnym tonem, odgarniając włosy z twarzy. Uznała, że być może chłopak będzie się mniej jej obawiał, gdy pokaże skrzydła.
Jak dobrze, że zrobiła te dziury w koszulce. Teraz pióra bez problemu wysunęły się z jej skóry, nie rozrywając ubrania. Byłoby to wielce wstydliwe, gdyby nagle pokazała się chłopakowi bez bluzki...
Białe, duże skrzydła załopotały w powietrzu. Miękkie pióra poruszały się delikatnie, zasłaniając widok brunetowi.
- Widzisz? Jestem wysłanniczką Boga.
Żeby to tylko zadziałało! W końcu nie chcemy, żeby chłopak zszedł tutaj na zawał...  Tym razem oba feniksy trzymały się troszkę dalej. Co prawda młoda samiczka wyrywała się w stronę Luisa, ale starszy ognisty ptak ją powstrzymywał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.15 17:26  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
To nie tak że Luis jest idiotą czy kretynem. Jest poprostu strachliwy do bólu. Zresztą, wyobraźmy sobie sytuację w której budzisz się z dość sporymi ptaszyszkami wokół siebie, z czego jedno dziobie ci paskudnie głowę, jakby chciało ci rozłupać czaszkę i zjeść mózg. Dobra, może i panikarska wizja, ale takie (zbyt często) wypełniają głowę Luisa. I jedna z takich wizji pchnęła go do próby ucieczki, zakończonej uderzeniem w skałę i ponownym zemdleniem. YAY! Radość!
Ponownie wybudziło go ze snu wrażenie lekko ciepławego płynu spływającego po twarzy, i ponownie ujrzał ptaszyszka oraz Alicję. Pierwszym zrywem sił chciał uciekać, nawet w jego oczy znów wstąpiło przerażenie, ale zatrzymał się. Jej głos był nadwyraz przyjemny i kojący w tej chwili, pozwalając mu spojrzeć nieco trzeźwiej na sytuację i lekko łagodząc jego skołatane nerwy. A więc to feniksy? Czekaj, pomogły?
- Ale... Jak? - Spytał, w zamyśleniu sięgając do swojej głowy, na której nie było śladu po strupie ze spotkania z Hope'm czy lekkiej opuchlizny wokół oka. Wszystko zniknęło, jak za machnięciem różdżki. Och... Magia? Magia! Zaiste magia! Lub coś w tym stylu.
I wtedy puf, całe uspokojenie szlag trafił, gdy nagle dziewczyna dostała skrzydeł, jakie wyrosły zza jej pleców, zasłaniając mu niemal całą wizję wokół, skrywając w swojej bieli i jej spojrzeniu. Jego serce zabiło mocniej, lecz nie strachu. Z podziwu.
- P-piękne... - Wbił spojrzenie w skrzydła, podnosząc się z leżenia i podchodząc do lewego skrzydła, jakie zaczął delikatnie gładzić lewą dłonią. Piękne, przyjemne w dotyku, tak kojące w tej chwili. Jego nerwy powoli wracały do normy, a zdenerwowanie ustępywało spokojowi. Odetchnął po chwili głęboko, i skierował swoje spojrzenie na anielicę, obracając się do niej przodem.
- Przepraszam za to, nie chciałem was obrazić tym. Przywykłem do faktu że wszystko co wygląda nadnaturalnie chce mnie zabić, i od razu powoduje to chęć ucieczki jak najdalej jak się da. Przepraszam Cię, Alicjo i was, feniksy. - Przy ostatnich słowach skierował się do ptaszków, skłaniając się ku nim delikatnie. Mimo wszystko - z pewnością trochę jego zachowanie ich uraziło, tym bardziej że mu pomogły.
- Powiedz mi. Podobno Boga już nie ma, jak to więc możliwe że jesteś jego wysłanniczką? - Skierował wzrok ponownie ku anielicy, z zaciekawieniem wbijając w nią oczy. Mimo wszystko - to pytania które go dręczyły. Czy wierzył? Ciężko powiedzieć, może tak. A skoro osoba przed nim to anioł, to powinien mieć więcej powodów do wiary, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 23:01  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Alicja odetchnęła z ulgą, gdy chłopak znów nie spanikował. Coś jej się wydawało, że tym razem feniks tak chętnie nie pomógłby Luisowi, a nawet wręcz przeciwnie - anielica nie była pewna, czy Sus nie próbowałby "przypadkiem" dobić chłopaka. Nigdy nie wiadomo, jak to jest z tymi zwierzakami... Chcą jedno, robią drugie. "Oj przepraszam, niechcący odgryzłem Ci rękę :c" Ali wiedziała, że takie zwykłe psy to zazwyczaj podgryzają podczas zabawy lub gdy się cieszą, ale z bestiami to już co innego. Słyszała, że Desperacja jest pełna różnych zmutowanych zwierząt. Podobno na pustyni są groźne pumy królewskie... Oj nie, anielica nie chciałaby takiego czegoś spotkać. A feniksy... cóż. Mają duszę. I różne charaktery. Lepiej takich nie denerwować, bo są dość dumne. Jednak patrząc na Nutrię, to jednak wszystko zależy od danego przedstawiciela tego urodziwego gatunku. Młodsza koleżanka Susła to jego kompletne przeciwieństwo, mimo to feniksy się polubiły. Suseł uważa się za przywódcę tego trzyosobowego "stada" i opiekuję się obiema dziewczynami. A im to kompletnie nie przeszkadza.
Suseł prychnął pogardliwie i odszedł na bok, by położyć się na ziemi. Nie przymknął jednak oczu, tylko wpatrywał się w Luisa, jakby ten mógł coś zrobić jego dziewczynom. To brzmi, jakby był alfonsem...
- Łzy feniksów leczą. - odparła, patrząc karcąco na Susu, ten jednak nic z tego sobie nie robił.
Nie poruszyła się, gdy chłopak dotknął jednego z jej skrzydeł. Co prawda w pierwszej chwili miała ochotę uciec, ale się powstrzymała. Uznała, że ważniejsze jest teraz uspokojenie bruneta, a nie jej własne uczucia. No bo to przecież też nie jest tak, że Ali wcale nie lubi dotyku ani bliskości innych. Och, jest wręcz przeciwnie - dziewczyna uwielbia się przytulać. Z tego też powodu w jej domu jest pełno maskotek i poduszek. Zawsze na kolanach trzyma jakiegoś misia czy innego skunksa. Po prostu tak jakoś... wstydziła się tego. Nieco także bała, chociaż sama doskonale wiedziała, że nie ma czego.
- Nie masz za co przepraszać. Ja sama byłam zdezorientowana, gdy obudziłam się po śmierci. - powiedziała, chowając skrzydła. Suseł skinął łbem z dumą, za to Nutria... cóż.
Nutria była Nutrią i Luis kompletnie zdobył jej serce.
Młodsza z feniksów podbiegła do chłopaka i położyła mu się na stopach, domagając głaskania pod skrzydłami. Ali niepewnie spojrzała na Nunu, ale nic z tym nie zrobiła. Odgarnęła włosy z twarzy.
- Znaczy... Bóg odszedł, ale nie na zawsze. Chciał sprawdzić, jak anioły sobie poradzą. Ostatnio skontaktował się z archaniołem i... och. - przypomniała sobie wszystko, co było na zebraniu. - Powinieneś uważać przez kilka tygodni na siebie.
Rozejrzała się po niebie, wypatrując lecących sylwetek. Mogą tu być w każdej chwili, a Ali nie chciała zostać przyłapana na zdradzie swojej rasy. Już teraz pewnie ją o coś podejrzewają, skoro uciekła z domu...
Och, żeby tylko tu ich nie było.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.15 11:40  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Oj no, nie miejmy mu tego za złe, jeny. Owszem, to jego wina że wybrał sobie taki, a nie inny sposób radzenia sobie z przeciwnościami, ale co mógł innego? Nie ma jakichś super mocy zwierzęcych, nie lata, nie kontroluje żywiołów, nie potrafi walczyć ani nie bawi się w inne, dziwne rzeczy. Nie umie. Może gdyby umiał się bronić nie byłby takim panikarzem jak jest teraz. Byłby zdolny obronić się przed zagrożeniami. Teraz jednak już chyba jest na to za późno. Gdzie on znajdzie kogoś, kto mu pomoże być silniejszym? Nigdzie.
Poza tym, nigdy nie widział feniksów. Jakieś wielkie ptaszysko dziobie mu czaszkę, a drugie na nim siedzi. No weź no, to straszne. Serio.
Nie zwracał uwagi na "susyla" czy jakoś tak. Nie potrafiłby wymówić tego słowa tak, jak Alicja. Dziwne jakieś. Język by mu się plątał nawet w myślach.
- Och, rozumiem. - Odpowiedział, spoglądając na feniksa na którego patrzyła Alicja, by następnie powiedzieć, lekko jąkliwie "dziękuję". W końcu miał za co. Głowa nie boli go tak, jakby chciała rozsadzić czaszkę na pół.
Co prawda kiedyś czytał w książkach albo widział filmy lub nawet gry w których istniały uskrzydlone postaci, ale widok kogoś takiego na żywo, możliwość dotknięcia białych, jedwabiście miękkich piór... To różnica. Duża różnica w porównaniu do tego, co może pokazać kinematografia czy grafika komputerowa. Dlatego w niemym podziwie gładził te pióra jeszcze chwilę, nim w końcu zaczął mówić, i przepraszać. Bo miał za co, nawet jeśli anielica uznawała że tak nie jest.
Po śmierci...
Przełknął cicho ślinę, wyobrażając sobie to. Nie chce umrzeć, serio, nawet jeśli doskonale wie że go to w końcu spotka. Czy to ze szponów bestii, czy może z powodu własnego serca. Czas pokaże.
- Z-z pewnością... ... Uhm? - Zerknął ku stopom, spoglądając na to jak mniejszy feniks kładzie mu się na nich, i w jakimś niemym geście pragnie, by Luis go zaczął głaskać. Huh, cóż. Usiadł więc z powrotem na ziemi i zaczął delikatnie gładzić Nutrię wzdłuż piór, skupiając chwilowo na niej swoją uwagę. Przynajmniej do chwili, gdy Alicja napomniała o tym, by uważał przez kilka tygodni. Uniósł swój wzrok wtedy na nią, ze zdziwieniem, wiercąc ją wzrokiem.
- Dlaczego? Czy coś jest nie tak? Ja zawsze próbuję na siebie uważać, ale... Czemu teraz bardziej? - Pociągnął lekko za piórka feniksa przy końcu swoich słów, co jednak szybko zauważył. Westchnął cicho i pogładził Nutrię po łebku, uśmiechając się do niej ze skruszeniem.
- Przepraszam, nie chciałem. Alicjo, czy one mają imiona? - Uniósł wzrok, chcąc jak najszybciej zmienić temat od tych, nieprzyjemnych myśli o jakie jeszcze przed momentem pytał. I tak pewnie się dowie, ale chociaż będzie mógł szybko skupić się na czymś innym. Oby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.15 19:54  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Nie za bardzo wiedziała, jak zacząć. Trudno jest komuś powiedzieć, że zwykle miłe i dobre anioły, nagle stały się żądnymi zemsty mordercami. Może i Ali trochę przesadzała, ale tak to wyglądało w jej oczach.
Obserwowała Nutrię, która z zadowolonym dziobem oddawała się pieszczotom. Taka inna od Susu. Anielicy trudno było się jeszcze przyzwyczaić do jej charakteru, bo zawsze przebywała z opanowanym i dumnym Susłem. Mimo to nie miała powodów do narzekań. Mała Nutria wprowadzała wiele życia do jej zwykłego życia.  
Chyba  należy to sprostować.
Alicja z pewnością nie sądziła, że jej życie jest nudne lub tak po prostu zwykłe. Życie anioła jest kompletnie inne niż człowieka w M3 czy w Desperacji. Do tego miała wybór - coś, czego nie mieli wymordowani. Mogła sama wybrać, czy chce żyć skromnie i pomagając innym, czy może zostać w Eden i co jakiś czas tylko posyłać ładne kwiatki w stronę spękanych ziem.
O, jeżeli o nich mowa...
No cóż, Ali była dumna ze swojej mocy. Udało jej się opanować sztukę zajmowania się roślinami. Co prawda nie leżało to w jej naturze, ale musiała się pochwalić...
- Luis? - powiedziała i kucnęła obok Nutrii.  Głaskała ją przez kilka sekund, zapominając, że miała powiedzieć chłopakowi coś ważniejszego.
Wbiła wzrok w ziemię. Wyobraziła sobie, jak spod warstwy piasku powoli przebija się mała, zielona łodyżka. Powoli się rozwija i wypuszcza liście, potem kwiaty. W przyśpieszonym tempie kwiaty wiedną i płatki opadają, by ukazać rosnący owoc. Żółty środeczek rósł, zmieniając swą barwę na zielony, a potem na czerwony.
No i tak właśnie się stało - urósł przy nich drobny krzaczek truskawek. Owoc był jeden, za to jaki czerwony i duży!  
- Spróbuj. - powiedziała, dumna z tego, co zrobiła. Co prawda czuła się teraz nieco bardziej zmęczona niż wcześniej, ale warto było!
Gdy chłopak już zjadł, anielicy przypomniało się to, co chciała powiedzieć. Odgarnęła włosy z twarzy i odetchnęła.
- Aniołowie polują teraz na ludzi. Chcą ich najpierw osądzić, potem zabić. Co prawda ja tak trochę uciekłam i też jestem zagrożona, ale zawsze mogę coś wymyślić. W każdym razie... uciekaj, jak zobaczysz skrzydlatych.
No, to tyle. Po co ma mu więcej opowiadać? Tylko się chłopak przestraszy. Metatron, anielskie zastępy... Tak, o tym lepiej nie wspominać. Ważne informacje już podała.
"Czy one mają imiona?"
- Tak. Nutria i Suseł. Nutria jest młodszą samiczką, a Suseł starszym samcem. To z języka polskiego, ich imiona oznaczają takie dzikie zwierzęta. - powiedziała, patrząc na Susu. Feniks dostojnie obserwował okolicę.
Chciałaby być w domu.
Ma jednak misję do wypełnienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.15 22:38  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
W jego oczach też by pewnie nie wyglądało to dużo lepiej czy inaczej. Serio. On by pewnie widział to jeszcze gorzej, a jego bogata wyobraźnia nie byłaby tu w żadnym wypadku pomocna. Oj nie. Nawet w najmniejszym :l
Z początku nieco zaniepokojony tym wybuchem sympatii jednego z "feniksów" do niego nie był pewien czy aby powinien w ogóle go dotykać. Teraz, już po tych kilku chwilach głaskania i pieszczenia ptaszęta zadziałało to na niego dość relaksująco, pozwalając na odrzucenie strachu i niepewności, i ogólne uspokojenie skołatanych nerwów. Jak miło! Kto by pomyśla-, hm, w sumie każdy. Zwierzęta tak działają na empatyczne osoby, prawda?
Hm. Ciekawe co się z nim stanie gdy w końcu umrze. Wirus X zbudzi go do życia? Może jego dusza zostanie zaniesiona do Edenu i zmieniona w anioła? A może skończy w tak zniszczonym stanie że nawet nie będzie w stanie powrócić do jednego kawałku, tch. Zobaczymy. Jeszcze mu się tak nie spieszy do śmierci. Taaak. Zdecydowanie mu się nie spieszy do tego stanu.
- Tak? - Spytał, patrząc jak przykuca obok i obserwując jej działania. Najpierw pogładziła feniksa, a potem skupiła się na ziemi? Wyciągnął lewą dłoń ku swojej głowie i podrapał się w geście konsternacji po takowej, nie rozumiejąc co w tej chwili anielica chciała mu przekazać.
Przynajmniej nie do chwili, gdy ujrzał mały cud, wychodzącą spomiędzy piasku zieloną łodyżkę. Nawet taki ignorant kwestii biologicznych jak on wiedział, że w tak suchym piasku cokolwiek nie miało szans wyrosnąć, a już na pewno nie tak szybko i tak wyraziście. Obserwował jak zahipnotyzowany ten przyśpieszony wzrost rośliny, jakby ktoś puścił kasetę z kilkudziesięciu dni rozwoju rośliny i streścił to w kilka sekund, by potem wypuściła kwiat, jaki następnie zmienił się w owoc. Wszystko zajęło niewiele więcej jak dziesięć sekund może, w czasie którym stało się to wszystko, co rolnikom zajmuje miesiące. Zaklaskał entuzjastycznie, uśmiechając się jak małe, rozradowane dziecko na widok truskaweczki. Taka mała truskaweczka, a tyle radości! Aż dziwne, huh.
- Mogę? - Spytał, trochę retorycznie w odpowiedzi na jej słowa, skoro zaraz po tym delikatnie zerwał truskaweczkę i ugryzł najpierw mały kawałek. W sumie ciężko mi opisać jego mimikę twarzy w tej chwili w inny sposób niż tą emotką: ^w^ Zaraz po tym gryzie wsunął całą truskaweczkę, oblizując się po niej jak dzieciąteczko po cukierkach.
Szkoda że ten uśmiech szybko mu zszedł, gdy tylko usłyszał co anielica chciała mu wcześniej powiedzieć.
Przez krótką chwilę wpatrywał się z milczącym niedowierzaniem w dziewczynę, nie rozumiejąc tego. Anioły miały być podobno istotami które przebaczają, prawda? A on wierzy! Pomimo wszystko - wciąż wierzy. Tylko ta wiara mu już została. Nie Ao, nie te dziwactwa, nie wirus X, a jedynie On. I tylko on jeszcze sprawia, że chce dalej żyć. Myśl, że może będzie lepiej.
Kilka chwil później w końcu zdołał się otrząsnąć z początkowego wstrząsu i kiwną nieznacznie głową z cichym "rozumiem", z wyraźnym podbiciem na duchu gładząc pióra Nutrii. Kiwną głową w geście że zrozumiał ich imiona i ich dziwne brzmienie. Nie miał jednak ochoty się już odzywać. Jedyne więc co robił, to dość ospale gładził ogniste pióra Nutrii, wbijając spojrzenie gdzieś w ziemię. Tyle...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.15 19:21  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
Alicja zaczęła się zastanawiać, co powinna teraz zrobić. Co prawda nie do końca wytłumaczyła Luisowi co oznacza bycie jego stróżem, ale... jakoś to się załatwi.
No dobra.
To... kchm, tak.
Co trzeba robić jako anioł stróż? No chyba raczej nie będzie za nim biegać całymi dniami, nie? A może? Nie, w sumie Luis potrzebuje pewnie trochę luzu. Pobyć sam, te sprawy. Alicja zagapiła się w niebie.
- Późno już - stwierdziła. - Zostawię Cię na razie. Znajdę Cię niedługo. - dodała, po czym zawołała swoje feniksy.
Misja wypełniona, czas się zbierać. Luisa odnajdzie za kilka dni, teraz czas polecieć do domu i odkryć, co się przez ten czas działo.
Rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Pomachała z uśmiechem Luisowi i najzwyczajniej w świecie odleciała.

[z.t + Suseł i Nutria] Wybacz, że uciekam - niedługo wyjeżdżam na spływ kajakowy, a tam nie mam przy sobie nawet komórki. Ba, nikt ta nie ma niczego oprócz wioseł i śpiwora. |: Nie ma szans, żebym wtedy cokolwiek pisała i w ogóle. Jakby nawet wybuchła wojna, to bym tego nie wiedziała... xD Uroki rzeki |:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 16:09  •  Ciche pustkowie - Page 6 Empty Re: Ciche pustkowie
// Philip, Niji i Brunatny Styczeń, z pustkowia czerwonej pustyni.

Powoli wstawał świt. Słońce już budziło się ze snu i na palcach jednej ręki można było odliczać minuty do czasu kiedy zacznie leniwie wspinać się po nieboskłonie żeby zacząć ogrzewać mieszkańców tego pustkowia w kolejny zwykły, szary i chłodny poranek.
Cała okolica poruszona była niespotykanym dotąd zjawiskiem, ziemia ruszała się pod stopami. Budzące się z nocnej hibernacji, ospałe jaszczurki wyciągały szyje żeby przyjrzeć się monumentalnej bestii, sprawcy całego zamieszania.

Czołg grzał pełną parą przez kilka ostatnich godzin. Na desce rozdzielczej tuż przed kierowcą o przekrwionych do granic możliwości oczach stała pusta puszka po sardynkach w oleju/ Teraz była pełna tłustych od zalewy niedopałków ręcznie skręcanych papierosów.
Pasmo gór Shi, które pojawiło się przed pojazdem już jakiś czas temu rosło teraz z minuty na minutę i podróż, przynajmniej dla nadprogramowego pasażera powoli dobiegała końca.

Liebgott pociągnął oba hamulce i pojazd zatrzymał się gwałtownie na dystansie niecałych dziesięciu metrów budząc całe towarzystwo.
Kot wyskoczył do góry piszcząc i machając łapami by wylądować na głowie szui i zaspanym wzrokiem zacząć badać otoczenie.

Philip odwrócił się do Niji, przetarł rękawem nos i zaczął nawijać.

Koniec wycieczki. Nie lubią mnie tam resztę idziesz na piechotę. W kierunku gór, jakieś siedem mil, zobaczysz schody i jesteś w domu. Mówił zaspanym głosem, a połowa ostatniego zdania była ledwo zrozumiała przez niekontrolowane ziewnięcie.
Rzucił w anielicę puszką sardynek dodając.

Masz śniadanie ale streszczaj się zanim sama nie skończysz jako papu dla jakiegoś cholerstwa.
Włożył do ust szesnastego już w czasie tej przejażdżki papierosa i rzucił na do widzenia.

A teraz wypad, mam kurwa robotę!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 14 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 10 ... 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach