Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next

Go down

Pisanie 14.01.16 17:07  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
No ja nie wiem, no. Widocznie taka karma.

O ile Ursegor mógł uznać swój unik za sukces, nie zginął wszak w eksplozji paliwa, która nastąpiła, gdy motocykl zmiennokształtnego dobił do skały, o tyle popełnił błąd - mianowicie wystawił się na otwartą przestrzeń, gdzie uniki przed wrogimi pociskami wychodziły zwykle znacznie gorzej niż wtedy, gdy miało się do dyspozycji jakąś osłonę. Jeśli dodać do tego fakt, iż bandyta okrążający Ericha był praworęczny i nie miał fizycznej możliwości otworzenia doń ognia w przelocie, nie pozostają żadne wątpliwości, kogo mógł obrać na cel łupieżca na motocyklu.
Erich poczuł powiew chłodnego powietrza na twarzy, gdy w pełnym pędzie minął go ostatni ludzki przeciwnik. Nie przejmował się nim widocznie, nawet nie obrócił głowy, pewien sukcesu pantery. Karabin wojskowego zaterkotał niemal równocześnie z bronią bandyty – Jakobson nie zdołał powstrzymać desperata przed atakiem na gwardzistę.
A ten nie znajdował się w najlepszej sytuacji. Z lewej strony ostrzał, z przodu czający się wilk, który tylko czekał na okazję lub błąd Fausta. W którą stronę by się nie odwrócił, był flankowany z przynajmniej jednej strony. W momencie, gdy w stronę wojskowego pomknęły pociski, zza skały wypadł w pełnym pędzie spory wilk, miał w kłębie przynajmniej półtora metra. Jäger musiał szybko podjąć decyzję. Kilka pocisków otarło się o jego skórę na plecach, jedna kula utkwiła mu w udzie, szczęśliwie omijając tętnicę, lecz i tak upływ krwi mógł być groźny.
Kontratak Jakobsona dał gwardziście choć cień szansy – nie ochronił go przed obrażeniami, jednak wyeliminował z gry motocyklistę, który stracił panowanie nad maszyną, gdy niespodziewana porcja ołowiu utknęła w jego ramieniu i torsie. Logicznym następstwem był upadek i śmierć na miejscu.
Wilk naprawdę nie miał daleko do Ursegora.

Ursegor - dwa draśnięcia na prawym ramieniu, lekkie oparzenia twarzy, kula w udzie - krwawienie
Erich - kula w lewym barku, problemy z poruszaniem nim, głębokie rany po pazurach na lewej nodze, poważne krwawienie - w wypadku braku pierwszej pomocy utrata przytomności za 6 tur (1/6)
Przybycie odsieczy (3/10)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 9:18  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Będąc szczerym - Ursegor zapomniał o ostatnim z motocyklistów. Myślał że ten skupi się na Erich'u, i takowy się nim zajmie.
Ha, myślenie. Lepiej niech ktoś inny się tym zajmuje, a ty działaj, neh?
Niemniej, nie mógł teraz przerwać swojego skupienia. Musiał trzymać psa na widoku, inaczej mógł się pożegnać ze swoim żywotem, gdyby tylko na moment zwrócił się ku osobnikowi jaki do niego strzelał. Nie mógł nawet się odwrócić, ale z pewnością mógł POCZUĆ jak obrywa jedną z kul w udo. Zagryzł zęby, dławiąc syk bólu, by nie dać się rozproszyć. Miał w praktyce tylko jeden strzał ze strzelby, mógł nie zdążyć jej przeładować i wystrzelić drugi raz, w razie gdyby ten się rzucił na niego.
Nh, pieprzyć to.
Krótki komentarz jaki posłał sam sobie w mózgu zmotywował go do działania. Faust podniósł się i wystartował pierwszy, szarżując na psa. Kula w udzie skutecznie utrudniała szybki bieg, lecz adrenalina w krwi budziła go do działania. NIe mógł siedzieć i czekać, aż wilk się na niego sam rzuci. Straciłby koncentrację, jego uchwyt by i refleks opadłby od krwawienia. Nie wiedział też jak wygląda sytuacja z Erich'em, stąd więc naparł na psa, czekając aż do ostatniego momentu z oddaniem strzału. W razie pudła i gdyby pies na niego wyskoczył - posłużyłby się strzelbą w charakterze maczugi, zdzielając doskakującego lub dobiegającego do nogi kundla i korzystając z chwilowego ogłuszenia, zrobił jedną z dwóch rzeczy.
A: Jeśli wilk by wyskoczył i został odrzucony ciosem strzelby, przeładowałby ją i oddał strzał. W razie uszkodzenia strzelby - szybkie dobycie pistoletu maszynowego i wyprucie reszty magazynka w jego bebechy.
B: Jeśli wilk próbowałby dostać się do nóg w celu przewrócenia, po ciosie Faust dobyłby szabli i jednym, skutecznym cięciem z bliska pozbawił bydle łba.
Te obie sytuacje oczywiście nastąpiłyby gdyby strzał z bliska spudłował lub okazał się nieskuteczny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 14:57  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
muszę przestać ich tak ryzykownie prowadzić, ot co

Puścił karabin, broń znowu zawisła luźno na ramieniu; sądząc po dźwiękach walki, którą aktualnie zasłaniały mu skały, motocykl przestał nadawać się do użytku. Jeśli mieli szczęście, kierowca również. Został jeden. Nie miał pojęcia, w jakim stanie zdrowia był Jäger, ale nie zamierzał zostawiać go samego.
Wyciągnął pełen magazynek do broni krótkiej; teraz, mając chwilę względnego spokoju, przeładowanie pistoletu jedną ręką nie był najmniejszym problemem, zwłaszcza na siedząco. Szybko upewnił się, czy broń jest sprawna, po czym zaparł się plecami o skałę, prawą nogą o ziemię i podciągnął  się do pionu.
- Melduj sytuację - sprawdził lewą nogę i poczuł, jak pot występuje mu na czole - zęby mutanta wbiły się głęboko. Na szczęście nie zdążył wyrwać mu płata ciała, mógłby się wtedy pożegnać z wizją odzyskania pełnej sprawności, a tak miał do pokonania jedynie ból i krwotok. Wytrzyma. Częściowo biegnąc, częściowo kuśtykając przebił się przez skały, szukając wzrokiem Fausta i wrogów.
Jeśli zdążył na czas, i jeśli mógł być pewien, że strzał będzie czysty, wspomoże gwardzistę ogniem. Jeśli nie, zwyczajnie podejdzie bliżej, nadal zachowując czujność i będąc gotowym do dalszej walki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 18:14  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
I na kim miałbym się wtedy wyżywać, co? W ogóle o mnie nie myślisz ;_;

Jakkolwiek manewr Ursegora nie był zaskakujący dla basiora, musiał się do niego dostosować. Skrócił więc rozbieg - nie miał gdzie uciec, nawet gdyby chciał. A nie chciał. Naszprycowany narkotykami mózg wilczura funkcjonował całkowicie inaczej, uwalniając nieokiełznaną żądzę krwi. Teraz rozstrzygnięcie sprawy miało zakończyć się w ułamkach sekund. Kto będzie pierwszy - człowiek czy wymordowany? Strzelba czy kły? Kto przeżyje?
Wilk skoczył, zanim Ursegor nacisnął spust. Nie spudłował, śrut wszedł czysto w pierś bestii. Plan zakładający zbicie jej z toru za pomocą nie zadziałał. Gwardzista nie zdążył i nie miał na tyle siły, by skierować prawie stukilogramowe cielsko na bok. Na domiar złego, impet basiora obalił Fausta na ziemię, skutkując lekkim wstrząsem mózgu. Wilczur - konając - wgryzł się w ciało Jägera, rozszarpując mięśnie barku, u podstawy szyi. Nie zdołał rozszarpać nieostrożnego żołnierza tylko dlatego, że w momencie uderzenia już był praktycznie martwy, szczęki zacisnęły się niejako odruchowo.
Ból praktycznie sparaliżował gwardzistę, a krew lała się obficie z dziury w ciele.
To właśnie zobaczył Jakobson, gdy wykuśtykał zza skały.

Ursegor - dwa draśnięcia na prawym ramieniu, lekkie oparzenia twarzy, kula w udzie - krwawienie, rozszarpane mięśnie barku - obfite krwawienie - utrata przytomności za 3 tury, bez pierwszej pomocy (0/3), wykrwawienie się na śmierć za 13 tur w wypadku braku fachowej opieki lekarskiej (0/13), szok i niedowierzanie, przygnieciony bardzo ciężkim wilkiem
Erich - kula w lewym barku, problemy z poruszaniem nim, głębokie rany po pazurach na lewej nodze, poważne krwawienie - w wypadku braku pierwszej pomocy utrata przytomności za 6 tur (2/6)
Przybycie odsieczy (4/10)

Macie czas dla siebie, zawołajcie mnie za 6 tur, jak przyjedzie odsiecz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 18:40  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Shhh, tam, niedowierzanie : P

Cóż, zaryzykował, nie miał innej opcji. Mógł siedzieć i czekać aż ten wilk podbiegnie, ale gdyby tak zrobił, prawdopodobnie sytuacja byłaby tylko gorsza. Fakt że Faust ruszył pierwszy mógł go niejako ocalić, bo w innym wypadku wilczur miałby czyste pole do rozpędu i skoku, i bez problemu mógłby sięgnąć jego gardła.
Niemniej, nawet bez tego, zrobił swoje szkody. Zaciskająca się z ogromną siłą szczęka na barku bez problemu wywołała u niemca, nawet z jego odpornością na ból urwany, gardłowy wrzask bólu, bo którym już tylko łupną na ziemię. Czuł jak potworny ból rozlewa się po całym jego ciele z tego miejsca, a ciężar tego martwego bydlaka wcale mu nie pomaga. Liczył na to że odrzut pełnej dawki śrutu w tors go chociaż odrzuci, lecz zbyt długo nie był obecny w terenie. Zapomniał jak to działa, i teraz oberwał konsekwencjami jak cholernym pociągiem towarowym.
Czuł jak nie może się ruszyć z bólu, czy nawet nic powiedzieć, a ciężar psa skutecznie utrudniał oddychanie.
I co ja sobie myślałem, do cholery. Kawalerzysta jakiś czy coś?
Skarcił sam siebie w umyśle, chcąc chociaż w ten sposób odciąć się od obezwładniającego bólu. Próbował ruszyć zdrową ręką w celu chociażby zsunięcia truchła, lecz szybko odpuścił tą myśl. Gdyby tak zrobił, zatopione w mięśniach kły tylko bardziej rozszarpałyby ciało. Trzeba jakoś rozluźnić uścisk szczęk, dopiero wtedy można zrobić cokolwiek.
Niemniej, jedyne co w tej chwili może zrobić, to leżeć. Słyszał prośbę o meldunek ze strony Erich'a, ale choćby próbował, nie mógł dosięgnąć komunikatora i się odezwać. Ych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.16 22:14  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Blight dopytywał o zarażanie wirusem X przez ugryzienie, chyba mamy mały problem...

Widząc scenę, która właśnie zarysowała się przed oczami Ericha, każdy normalny człowiek zakląłby siarczyście; on poprzestał na przeskanowaniu terenu, po czym, nie wykrywając kolejnych zagrożeń, przemieścił się do Fausta. Przykucnął nad nim, chowając broń do kabury i wyciągając apteczkę.
- Słyszysz mnie? Jeśli tak, odpowiedz - powiedział, widząc, że gwardzista zachował przytomność, pytanie, czy świadomość również. Szybko sprawdził mu puls - przyśpieszony, co nie powinno być zdziwieniem, ale stabilny. Powiódł spojrzeniem od koszmarnie wyglądającej rany z nadzieniem z wilka do postrzelonej nogi. Nie było rany wylotowej, facet ma szczęście, z takiej odległości mogła się zdarzyć, a wtedy pewnie nie dożyłby przybycia pomocy.
Wyciągnął z apteczki potrzebny sprzęt, po czym nagle pociemniało mu w oczach; na chwilę zapomniał o własnych ranach, więc zazdrośnie postanowiły o sobie przypomnieć. Drżącą ręką przestawił komunikator na łączność ogólną, po czym urywanym japońskim spróbował streścić sytuację:
- Tu Jakobson. Czterech wrogów, martwi. Z Jägerem jest źle. Potrzebny medyk. Jesteśmy przy drugim punkcie wwiertu - "wwiert", ładne słowo, które poznał dzisiaj rano. Z jakiegoś powodu podejrzewał, że nigdy więcej go nie użyje, ale przynajmniej teraz może uratować czyjeś życie. Może nawet dwa. Skończył transmisję, cały czas obserwując stan towarzysza.
- Nie dam rady ściągnąć z ciebie trupa - oznajmił brutalnie, przerzucając się z powrotem na język rodzimy. - Nie mogę ruszać ręką. Spróbuję zatamować krwawienie, ale najpierw muszę opatrzyć swoje rany, żeby być w stanie cokolwiek zrobić. Zrozumiałeś? Jeśli tak, powtórz - "przytomnych rannych należy zaangażować w rozmowę, bo pomoże im to zachować świadomość i spokój", tyle wyniósł z obowiązkowego kursu pierwszej pomocy. No i umiejętność opatrywania podstawowych ran. Nie powiedziałby tego na głos, ale podejrzewał, że nawet w pełni sprawny nie byłby w stanie pomóc z tym ugryzieniem; tutaj konieczny był fachowiec.
Spryskał swoją ranną łydkę odkażającym płynem; zaciskanie zębów nic nie dało, krzyknął z bólu i po raz kolejny w ciągu tych paru minut omal nie stracił przytomności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.16 10:38  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Bądźmy dobrej myśli : |

Powoli czuł, jak w jego palce wraca czucie, jak może poruszać swoim ciałem. Oczywiście, gdy próbował wykonać jakikolwiek ruch przy pomocy poranionego ramienia, zasyczał przeciągle z bólu. Ysh, nie jest zbyt fajnie. Czuł, że jego ciało wiele nie zniesie i pewnie niedługo odpadnie, dlatego musiał zrobić tyle, ile może przed momentem jak to się stanie.
- Żyję, żyję. Zbyt dawno nie byłem w terenie. Straciłem dobrą ocenę sytuacji i popełniłem podstawowy błąd. - Czując jak Erich sprawdza mu puls, uniósł brew, wymownie zerkając w stronę sikającej we wszystkich kierunkach krwią, przebitych zębami żył w okolicach barku. Nie będzie jednakowoż komentował no, niech mu będzie.
W między czasie gdy Erich streszczał sytuację, próbował wolną dłonią sięgnąć ku swojej broni, lecz była po drugiej stronie pasa. Cholera, chciał chociaż podważyć jakoś zęby tego bydlaka, by odpuścił ten uścisk. Wolał nie ryzykować więcej, niż już zaryzykował. Jeszcze...
...
Nie! Nie, do cholery!
Niemniej, po chwili odpuścił prób, nie sięgnie przez niego, a Jakobson postanowił wrócić zainteresowaniem do swojego towarzysza. Westchną, przyjmując do wiadomości że chłopak nie da rady zepchnąć truchła z niego.
- Nie mów do mnie jakbym już umierał, jeszcze żyję. Jesteś w stanie podważyć jego szczękę nożem? Inaczej krew tak czy tak będzie upływać, a nie za bank tu nie robię. - Starał się mieć dobrą minę do złej gry, mówić wyraźnie jakoby nic mu się nie stało. Problemem jednak jest, że się stało. Paskudnie się stało. Pewnie dość szybko odpadnie, czuł to. Nawet pomimo swojego zahartowanego ciała i odporności na ból, był tego pewien. Czuł że jego ciało słabnie, krew ucieka, a wizja się rozmywa. I po co mu to było?
No tak. Stracił doświadczenie, za długo stał za plecami Cronusa, niemal nie posiadając żadnego zagrożenia. Rozleniwił się, osłabł.
I teraz za to zapłaci.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.16 13:08  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
- Jak na osobę przygniecioną zmutowanym wilkiem zadziwiająco trzyma się ciebie humor – odpowiedział, kiedy tylko udało mu się odzyskać oddech, jasność myśli i spojrzenia. Właściwie to dobrze. Na pewno lepiej, niż gdyby miał panikować. Żarty żartami, sprawdzenie pulsu drugiego żołnierza pozwoliło Erichowi rozeznać się w sytuacji i zdecydować o kolejności opatrywania ran. Skoro Ursegor był w miarę stabilny, jak na okoliczności oczywiście, poczuł się uprawniony do zajęcia się swoim krwawieniem. Inna sprawa, że gdyby Jakobson stracił przytomność, prawdopodobieństwo przeżycia któregokolwiek z nich znacząco by się zmniejszyło.
Szybko zakleił większą część ran gazą, przygniótł drugim kolanem koniec bandaża i zacieśnił opatrunek na tyle, na ile było to możliwe w aktualnych warunkach. Nie widział sensu w opatrywaniu ramienia, jego krwawienie nie było zbyt silne, a poza tym bał się, że ruch przypadkiem zmieni ustawienie pocisku, jeszcze tylko pogarszając sytuację. Jedynie krytycznym wzrokiem ogarnął swoje dzieło sztuki medycznej, po czym sprawdził zawartość apteczki. Miał dwie ampułki… Obie przydadzą się Faustowi, jego rany były poważniejsze i rozleglejsze, oraz, przede wszystkim, trudniejsze do opatrzenia.
Podciągnął rękaw gwardzisty, próbując dostać się do żyły w ramieniu; mógłby, co prawda, wykorzystać dowolną inną, ale lokalizacji tej był najbardziej pewien.
- Nie ruszaj się. - Przemywając środkiem dezynfekującym przyszłe miejsce wkłucia, odezwał się znowu:
- Powinniśmy z tym zaczekać na medyka. Aktualnie zęby zaciskają rany i częściowo tłumią krwotok – operowanie strzykawką jedną ręką nie należało do najłatwiejszych zajęć, więc na chwilę urwał wypowiedź; pierwsza dawka specyfiku dostała się do krwioobiegu gwardzisty. – To jak z raną od noża, ciało automatycznie przylega do ostrza i dopiero jego wyjęcie powoduje silne krwawienie. Jak cię opatrzę, spróbuję oddzielić łeb od reszty ciała i zrzucić je z ciebie, żebyś mógł chociaż normalnie oddychać. – Druga dawka podążyła za pierwszą. Zaraz powinny zacząć działać.

Użycie dwóch specyfików spowalniających krwawienie, domyślnego wyposażenia każdej apteczki w M-3 -> krwawienie Ursegora powinno się spowolnić, a czas tracenia przytomności i śmierci wydłużyć.

| Blight: Za dwie dawki Urs dostaje +5 tur przytomności i +10 tur, zanim się wykrwawi
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.16 11:10  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
- To nie pierwszy raz gdy leży na mnie więcej niż kilkadziesiąt kilo i nie daje oddychać. Zazwyczaj jednak nie próbują mi odgryźć ręki. - Miał ochotę wzruszyć barkami, ale szybko mu się przypomniało że najpewniej by to spowodowało reakcję odwrotną do planowanej, aka zwijanie się z bólu, które pogłębiało by takowe odczucie. Po krótkim teście ze znajomości pulsu drugiej osoby, Faust mógł się zająć obserwowaniem umiejętności medycznych Erich'a i tego, jak się opatruje. Wygląda na to, że oberwał znacznie mniej od blondyna. Może to i lepiej, gdyby obaj tu się wykrwawiali to by się to nie skończyło dobrze, a do tego wątpił, by Jakobson był tak wytrzymały na ból jak on sam.
- Wygląda na to że trochę tu jeszcze posiedzimy. Może jak zajmiesz się już ustabilizowaniem mojego stanu, wrócisz do wwiertów sond? Jesteśmy dość niedaleko miejsca dla drugiej, to zawsze lepiej niż jakbyśmy mieli powiedzieć że ledwie udało nam się jedną i już obaj się wykrwawiamy na piasku. - Mimo wszystko - mieli zadanie. Oczywiście w tym stanie jego kontynuacja byłaby bardziej niż trudna, ale biorąc pod uwagę że są niedaleko drugiego miejsca do odwiertu, opcją jest by wwiercić tą kolejną sondę. Zawsze lepiej brzmi powiedzieć, że zainstalowali dwie zamiast jednej, prawda?
Gdy mężczyzna skończył ze swoim stanem i powrócił do zajęcia się Faustem, ten uczynnie nie odzywał się ani względnie nie ruszał, wedle polecenia. Nie chcąc przypadkiem sprawić przesunięcia się igły, milczał, aż do momentu wprowadzenia obu ampułek w swój krwioobieg. Oczywiście, odczuł to dość szybko, acz było to dziwne. Jakby całe jego ciało zwolniło, zrobiło się cięższe i trudniejsze w ruchu. Pewnie tak się czują ludzie ze skrzepniętą mocniej krwią, nic dziwnego.
- Na razie zajmij się sondą, potem wrócisz do mnie. Zresztą wtedy przyda się moja połowa sprzętu, mam nadzieję że upadek z tym bydlakiem go nie uszkodził. S.Spec by nam łby pourywało za uszkodzenia. - Krótko się zaśmiał, choć nie było w tym nic zabawnego. Gdyby wrócili do miasta z zepsutym sprzętem, najpewniej dostaliby tyle reprymend na papierze że to aż by bolało w zęby. Może jednak nie będzie taaaak źle, prawda?
Prawda?
Neh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.16 20:24  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Cicho parsknął, mimo ich dosyć kiepskiego położenia. Nie wiedział, jakie sytuacje Ursegor mógł mieć na myśli, ale jego słowa zabrzmiały dość dwuznacznie.
- Wierzę - odpowiedział krótko, rozwijając kolejną partię bandaża. Kątem oka zauważył, jak drugi mężczyzna zaczyna się wiercić. - Nie ruszaj się, naprawdę. Jeszcze uszkodzisz sobie ramię bardziej niż musisz i nici z kariery gwardzisty.
Był tak typowym przedstawicielem... jakby to nazwać... "wolniejszych duchem" jednostek jak tylko mógł. Zostaw mnie, zajmij się rozkazem, co za dramatyzujące poświęcenie i wkład twórczy. Trudno się dziwić, od nich nikt nie wymagał dokładnego spamiętania i zastosowania konkretnych schematów w konkretnych sytuacjach, wręcz przeciwnie - dobry ochroniarz powinien potrafić poradzić sobie w każdej sytuacji. A nie być tylko jeszcze jednym ciężkim uzbrojeniem.
- Zobaczymy - stwierdził Erich, próbując zacisnąć bandaż posługując się tylko jedną ręką. - Nie ma sensu tego odpalać, póki wszystkie nie znajdą się w ziemi. Poza tym, gdybyś postanowił mi się wykrwawić akurat, gdy będę odwrócony plecami, miałbym problem. Chociaż - machnął ręką, chociaż gwardzista nie mógł tego zobaczyć - może i nie. Nie mam pojęcia, które punkty instrukcji mnie teraz obowiązują. To typowe dla tego miasta? Wysyłać ludzi do zadań, które niekoniecznie zgrywają się z ich kompetencjami? - Na wszelki wypadek zmienił kanał łączności na pusty; jeszcze tylko brakowało, by ktoś z góry usłyszał jego narzekania...

post jest średni, przepraszam za to
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.16 9:19  •  Ciche pustkowie - Page 10 Empty Re: Ciche pustkowie
Miały zabrzmieć, spokojna głowa.
Posłusznie przestał się wiercić, albowiem i tak nie dawało to większego rezultatu, poza faktem nasilającego się bólu. Stąd też, leżąc tak i przerzucając swoje spojrzenie z nieba na Erich'a (co za plus, nie padł na brzuch i nie musiał gapić się w piach!) słuchał go, nie mając nic innego do robienia.
- Wiesz, powiem ci szczerze że nawet nie chciałem tej pracy, i teraz zresztą widać jak się to dla mnie skończyło. - Zdławił w duchu westchnięcie, nie chcąc poruszać truchłem na sobie bardziej niż to konieczne. Poza tym - strasznie to cuchnęło, a nie miał ochoty wciągać więcej jego zapachu, niż to konieczne.
Widząc jego siłowanie się z bandażem, pomachał wolną dłonią, która nie była ani pogryziona, ani przygnieciona za nadto, uśmiechając się lekko.
- Pomóc ci? Może ta ręka się na coś przyda. - Spytał dość serdecznie, mimo wszystko. Nie lubił być bezużyteczny, może dlatego nie trawił swojej pracy. Stojąc obok Cronusa, będącego w centrum najbardziej bezpiecznego miejsca w M-3, nie czuł jakoby w ogóle był potrzebny. Stąd może trochę zbyt entuzjastycznie podszedł do wyjścia tutaj, i teraz są efekty.
Przysłuchał się Jakobsonowi, który najwidoczniej nie trawił faktu, w jakiej sytuacji się znaleźli. Nic dziwnego, cała ta sytuacja była dość, ekhem, niefortunna i mogła zostać z łatwością pominięta, gdyby obaj trzymali się swoich zadań.
- Wiem jak to wygląda, ale przybyłeś w trochę kiepskim momencie. Miasto desperacyjnie potrzebowało nowych złóż, dlatego zmobilizowało każdego, kto był zdolny do tego zadania. Nawet jeśli to mijało się z jego kompetencjami. To raczej wyjątkowa sytuacja, wcześniej tak się nie działo. - A przynajmniej nie przez ten czas, gdy on był w mieście. Była co prawda sytuacja z porwaniem Ayako, ale tam oddział był w miarę solidnie skonstruowany i koniec końców, założenia zostały wykonane. Straty poniosły obie strony, ale tak to jest na wojnie, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 14 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach