Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Pisanie 01.11.13 22:35  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Spory szmat terenu leżący w bezpośrednim sąsiedztwie Smoczej Góry. Bezludne pustkowie, bo i któż o zdrowych zmysłach chciałby tu przebywać z własnej, nieprzymuszonej woli. Piach, żwir, gdzieniegdzie jakieś ruiny albo walające się po ziemi śmieci. Wyraźniejszych oznak życia roślinnego (czy w ogóle jakiegokolwiek życia) brak. Jeśli nie jesteś turpistą, zwiewasz z tego miejsca jak najszybciej.

* * *

Akeru przemierzał pustkowie dużymi, stanowczymi krokami, starając się nie zbaczać zbytnio z uprzednio obranego kursu i jednocześnie mamrocząc coś gniewnie pod nosem. Czyli, mówiąc tak całkiem szczerze, klnąc na czym świat stoi, i to w niespecjalnie wybrednych słowach. Nie chodziło już nawet o te obrzydliwe warunki pogodowe, o wiatr, który złośliwie targał jego długimi, rozpuszczonymi włosami i ciskał w jego szkarłatne tęczówki okruchami piasku. Tego typu niedogodności jeszcze jakoś by zniósł - przy czym "jakoś" stanowiło tu słowo-klucz - cóż, niemniej dałby sobie z tym radę.
Nie, dzisiejszej nocy poirytowany był głównie nudną - wręcz dobijająco nudną - rutyną swojej ostatniej, wciąż niestety trwającej misji, która polegała z grubsza na bieganiu wte i wewte pomiędzy kryjówką Łowców a siedzibą Drug-on. Akeru czuł się w związku z tą sytuacją dosyć pokrzywdzony i w swoim mniemaniu robił aktualnie za jakiegoś byle chłoptasia na posyłki. Nie podobało mu się to nawet pomimo tego, że czerpał z owej misji całkiem znaczące korzyści - korzyści, dodajmy, tylko częściowo pokrywające się z interesami Łowców, ale o tym wiedział już tylko on sam oraz przywódca najemników, Luxferre. Pozostała część świata mogła jedynie snuć plotki i hipotezy na temat ich specyficznej relacji. Tak czy owak Akeru uważał, że jako II Zastępca (od niedawna, ale obnosił się z nową funkcją jak paw) powinien dostawać zadania lepiej przystające do swojego stanowiska niż tułanie się po jakichś mało przyjemnych pustkowiach. Jasne, kochał swoją robotę - ale szpiegowanie i zdobywanie cennych informacji to jedna sprawa, zaś uciążliwe podróże po wypizdowie zwanym Desperacją to druga.
Akeru niecierpliwym gestem odgarnął sobie z czoła niesforne, splątane wiatrem kosmyki włosów. Z każdą kolejną chwilą jego irytacja się pogłębiała, sięgając etapu, na którym miał ochotę rozpieprzyć coś w drobny mak. Albo - jeszcze lepiej - podpalić coś i w szale piromańskiej radości cieszyć się przepięknym widokiem łuny pożaru na ciemnym niebie.
Chętnie by to zrobił. Serio.
Bo noc... noc była przecież wciąż taka młoda.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.11.13 23:11  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Ach jaka spokojna noc, delikatny pustynny wiatr, czeszący jej krucze włosy, spokojne ciemne niebo rozjaśnione tylko księżycem i paroma gwiazdami. A do tego wszystkiego młody smok w swojej ludzkiej formie siedzący na wysokich ruinach dawnego wieżowca popijający sake z dużej butli. Jakby było przyjemniej to jeszcze parę pełnych stało w okół niej. W końcu nie ma niczego przyjemniejszego od tak niezmąconej niczym nocy z pysznym alkoholem i spokojną duszą. Dziewczyna spokojnie siedziała na końcu ruin przypominającą półkę skalną. Jedną nogę trzymała podciągniętą do góry, a druga swobodnie zwisała może z trochę więcej niż 5 m nad pustynią. Oparła rękę z sake na kolanie i patrzyła spokojnie w księżyc jakby coś kontemplując.
Dziwnie jest patrzeć przez kolejne tysiąc lecie na ten sam księżyc, mimo, że widzi się tylko jedną jego stronę ciągle zdaje się inny. Przypominający obraz, na który patrząc ciągle dostrzegasz nowe postacie. Jednak im dłużej się mu przygląda tym bardziej zdaje się obcy, daleki i zimny. Przynajmniej od tego jest sake. Z kolejnymi łykami wszystko jest ciekawsze, a i tak nie ma teraz pracy więc sobie może pozwolić. Wzięła kolejnego łyka butelki i wycierając usta odetchnęła głęboko. Przechyliła jeszcze raz butelkę by po chwili z westchnieniem smutku wyrzucić ją w dół pod swoje nogi na piach. Spokojnym, leniwym ruchem położyła się i przewróciła na bok by chwycić kolejną butelkę. Podniosła się niepewnie z dość ciężką głową do pozycji siedzącej i zaczęła się męczyć z korkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.13 19:34  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Akeru od dłuższej chwili miał wrażenie, że zabłądził. Cóż, jeśli jego przypuszczenia okazałyby się prawdziwe, byłby to podszyty dosyć gorzką ironią fakt, zwłaszcza że znał Czerwoną Pustynię niemal jak własną kieszeń - a przynajmniej tę jej część, którą przemierzał ostatnio niemal codziennie podczas swoich wędrówek do siedziby najemników.
Cholera. Dzisiejszej nocy wszystko jest wyjątkowo dziwne, jakieś napięcie wisi w powietrzu; nawet niebo i gwiazdy wyglądają obco. Nie podoba mi się to.
Poddenerwowanie czerwonowłosego było tak duże, że nawet się jakoś specjalnie nie zdziwił, gdy na rozpadających się, przydrożnych ruinach zauważył nagle zarys kobiecej sylwetki. Nie przyglądał się temu niecodziennemu zjawisku zbyt wnikliwie - ostatecznie, kobiety jako takie rzadko kiedy bywały w centrum jego zainteresowania. Niespecjalnie też chciało mu się wgłębiać w powody, które nakazały nieznajomej przytargać swoje cztery litery na bezludne pustkowie. Nie. Naprawdę go to nie zajmowało. Aktualnie dziewczyna była dla niego interesująca jedynie pod kątem informacji, które mogła mu udzielić.
Zbliżył się do ruin, podchodząc niemal pod sam mur i zadzierając głowę do góry.
- Hej, ty tam! - zawołał. Może nie było to z jego strony zbyt uprzejme zawołanie, ale w tej chwili naprawdę nie był w nastroju na zabawianie dam. Nie był właściwie w nastroju na cokolwiek i chciał jak najszybciej dotrzeć do celu swojej podróży. - Daleko stąd do Smoczej Góry?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.11.13 20:27  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Dziewczynie w końcu udało się zdjąć korek który wyskoczył z typowym dla korków dźwiękiem i zakreślając piękny łuk szybko zleciał na dół w stronę głowy czerwonowłosego. Jeśli ten by się nie uchylił na pewno dostał by nim w tą zadartą do góry twarz. Dziewczyna słysząc jego głos przechyliła się na dół i spojrzała na niego z ciekawością. Zresztą nic dziwnego, że się zainteresowała, skoro chciał trafić do miejsca, gdzie znajduje się jej organizacja.
Przez chwilę jej oczy zalśniły szkarłatem kiedy przyglądała się mężczyźnie, jednak to była tylko chwilka, tylko po to by się mu przyjrzeć i rozpoznać jego rasę. Człowiek, tak przynajmniej pachniał. Spokojnie się podniosła trzymając butelkę ręką i zatykając palcem koniec szyjki butelki palcem by cenna zawartość nie wyleciała. Spojrzała jeszcze tylko raz w dół i zeskoczyła a jej oczy błyszczały szkarłatem nie przejmowała się tym, że widać jej bieliznę czy też wysokością z jakiej leci. Spokojnie i stabilnie uderzyła stopami o piasek zginając nogi i po chwili prostując się. Gdy się całkowicie podniosła jej oczy miały zwyczajną, czarną barwą. Wolną dłoń położyła na rękojeści katany a drugą przechyliła butelkę przykładając jej jeden koniec do ust by się napić.
-Nie jest daleko.
Odparła obojętnie między kolejnymi łukami sake. Spojrzała po kolejnym łyku z powrotem na niego i zaś się odezwała wyjątkowo spokojnym i obojętnym głosem.
-Mogę cię zaprowadzić jeśli powiesz mi kim jesteś i po co tam idziesz.
Cóż podstawowe informacje. Zresztą nie zaprowadzi byle kogo do siedziby swej organizacji, to raczej oczywiste.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Badał twarz dziewczyny uważnym, może nieco oceniającym spojrzeniem. Kim jestem, dobre sobie. Chyba nie sądzisz, że będę szastał swoimi tajemnicami na prawo i lewo, zwłaszcza w obecności kogoś, kogo widzę pierwszy raz w życiu.
- Nie jestem nikim ważnym - skłamał gładko, nie kłopocząc się z wnikliwszym opisywaniem swojej (nie)skromnej osoby. Po czerwonych oczach łatwo było przecież rozpoznać, że jest łowcą, a tacy raczej nie bywali po stronie władzy, dlatego też Akeru nie uznawał, by w tej sytuacji sensownym było udzielanie większej ilości informacji, niż to absolutnie konieczne. - A do Smoczej Góry prowadzą mnie, jak zapewne łatwo się domyślić, interesy. - Przekrzywił nieznacznie głowę i musnął przelotnym spojrzeniem butelkę, którą kobieta trzymała w dłoni, po czym objął przenikliwym wzrokiem całą sylwetkę nieznajomej. Podczas tej krótkiej obserwacji zdał sobie nagle sprawę, że wcale nie jest już aż tak bardzo poirytowany, jak zaledwie kilka minut wcześniej. Może działał tak na niego stoicki wręcz spokój rozmówczyni, jej pozorna (bądź nie) obojętność, która paradoksalnie wpływała na mężczyznę bardzo kojąco. Miał niejasne wrażenie, że każda inna kobieta na jej miejscu byłaby co najmniej urażona obcesowością jego zachowania, ale... Na ciemnowłosej jego brak delikatności zdawał się nie robić żadnego wrażenia.
Ciekawe, naprawdę ciekawe.
Akeru utkwił spojrzenie w ciemnych oczach rozmówczyni, po czym uśmiechnął się nieznacznie, odgarniając z twarzy niesforny kosmyk swoich krwistoczerwonych włosów.
- Jesteś najemniczką? - zainteresował się.

Wybacz, że tak długo zwlekałem z odpisem, postaram się, by takie długie przerwy nie miały już więcej miejsca ;-;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie robiła sobie nic ze świadomości, że ją obserwuje. Zresztą co ją to obchodziło? Kiedy usłyszała, że nie jest nikim ważnym westchnęła jakby zawiedziona i znudzonym ruchem podniosła butelkę do ust by się napić i prostując z powrotem rękę wrócić do swojej poprzedniej pozycji. Wiedziała, że był Łowcą, ale naprawdę wątpiła, że zwykły Łowca przyszedł by do nich po zlecenie. Kiedy powiedział o oczywistej sprawie najmniej zauważalnie jak tylko potrafiła przewróciła oczami. Jednak widząc jak spojrzał na jej butelkę podniosła ją nieznacznie na wysokość klatki piersiowej i lekko przechyliła w jego stronę.
-Jak chcesz to się napij.
Powiedziała obojętnie wzruszając ramionami i patrząc w jakiś punk za nim. Właściwie wyglądała jakby patrzyła przez niego, tak jakby po prostu nie istniał i nie stał przed nią. Jeśli odmówił by trunku sama by się jeszcze raz napiła i wyprostowała by rękę zwieszając ją wzdłuż ciała. Słysząc jego pytanie zaś wzruszyła delikatnie, trochę obojętnie lecz jakby nieznacznie ramionami. Od tak jakby po prostu szybciej powietrze wypuściła z płuc.
-W tym świecie informacje wymienia się za coś. Najczęściej są to inne informacje.
Tymi słowami chciała delikatnie wytłumaczyć mężczyźnie, że niczego się od niej nie dowie jeśli sam najpierw się nie zdradzi. Cóż było to bezpieczne rozwiązanie i proste. Ona posiadała dużo cierpliwości a i świat z każdym łykiem był piękniejszy i coraz lepiej jej się mówiło. Tak więc była cierpliwa i ciągle tak samo obojętna nie przejmując się, że właśnie tym wzbudza w czerwonowłosym ciekawość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.11.13 14:26  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
- Nie, dzięki - odparł odruchowo, patrząc z lekką nieufnością na butelkę w dłoni nieznajomej. Alkoholu (bo zapewne to właśnie stanowiło zawartość naczynia) co prawda nie unikał i miał podobno całkiem mocną głowę, jednakże posiadał też coś takiego jak resztki odpowiedzialności i nie miał zamiaru łykać żadnych procentów podczas misji. Nie i już. Zresztą... musiałby mieć zajebiście duże szczęście, żeby po pijaku znaleźć właściwą drogę do siedziby najemników. A życie nauczyło go niejednokrotnie, że szczęście jest jak kapryśna dziwka i doprawdy nie ma co na nie liczyć.
- Cóż. Obawiam się, że żadna z informacji, które są w moim posiadaniu, nie zainteresuje cię na tyle, by mi pomóc - odparł po krótkiej chwili namysłu. Oczywiście, zawsze mógłby coś zmyślić na poczekaniu, istniała jednak niezdrowa szansa, że kobieta pozna się na jego kłamstwie, więc dał sobie spokój. - Wygląda na to, że drogę do Smoczej Góry będę musiał znaleźć sam - stwierdził spokojnie, po czym, nie siląc się na dłuższe pożegnania, skinął nieznajomej głową i wykonał zwrot w tył - tak szybko, że luźne kosmyki czerwonych włosów smagnęły go po twarzy w dosyć nieprzyjemny sposób. Nie przejął się tym jednak; miał na głowie inne zmartwienia.
Czas uciekał bowiem tak szybko, tak nieubłaganie, a Akeru... miał przecież bardzo konkretne i niecierpiące zwłoki plany na tę noc.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.11.13 19:06  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Kiedy czerwonowłosy zniknął z jej pola widzenia dziewczyna zdjęła kurtkę i dopijając resztę alkoholu z butelki wyrzuciła ją. Oczy dziewczyny zalśniły krwią a z pleców wyrosły ogromne błoniaste skrzydła. Kobieta poruszała nimi parę razy by je rozprostować po czym wzleciała wysoko w przestworza i pofrunęła w stronę horyzontu.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.13 18:15  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
10 punktów dla osoby, która potrafiła by odgadnąć, dlaczego aż tutaj go zawiało, kolejnych 20 oraz kopnięcie w żołądek dla śmiałka, który uznałby tą przyczynę za niewystarczającą. W pakiecie pochowanie żywcem, po teksańsku w piasku, jeśli tylko miałby dość samozaparcia, żeby wykopać tak głęboki dół.

Wszystko, łącznie z braniem na siebie dodatkowych metrów do przejścia było lepsze, niż duszenie się w jaskini, gdzie w każdym miejscu czaił się zimny podmuch wiatru albo bliżej nieokreślony zapach zgnilizny. Ciepło było miłe, zwłaszcza pustyni. Cóż, jak nikt nadawał się do kręcenia się po najbliższej okolicy. Cokolwiek dłużej tolerował małe ilości wody w organizmie lub jej dłuższy brak a upał był wręcz idealnymi warunkami do hasania sobie beztrosko po spalonych połaciach ziemi albo przedzierania się przez piaskowe zawieruchy. Samej góry wolał unikać, biorąc pod uwagę towarzystwo, które najczęściej się tam kręciło, ale mus to mus, szedł wiedziony obcym zapachem, który od dobrych 100 metrów unosił się, stosunkowo intensywnie jeszcze, wabiąc równie skutecznie, co zaproszenie. Co kilkanaście kroków kucał, zgarniał palcami ziemię bądź jedynie się lekko pochylał, pociągając mocno nosem. Zapach był wyraźny, obcy i gryzący, chociaż chłopak powątpiewał, czy należał do człowieka. Z zasady mieli oni nieco słodszy zapach nieskażonych tkanek, a to tutaj z pewnością tej subtelnej nutki było wyzbyte. No nic to. Każdorazowo wysuwał lekko język i wydawał ciche syknięcie, po czym kontynuował drogę.
Wreszcie dotarł do ruin i tutaj nos zrobił mu psikusa, bo woń się gwałtownie urwała. Przez dobrych kilka sekund stał zdezorientowany, rozglądając się bezradnie na boki. Co, odfrunął ten skurczygnat? Potrząsnął głową i zaczął się rozglądać. Poza jakimiś śladowymi strzępkami szmat, nie leżało tu nic, a i te nie pachniały specjalnie. No i dupa. Z irytacją siadł na kawałku murku i zmrużonymi oczami rozglądał się w okół.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wiedzione odwiecznym pożądaniem ciekawości, smoliste zwłoki posuwały się przez gorejące piaski, niczym pustynny książę przetaczał się przez wydmy. Bez wycia zdziczałych watah, po apokalipsie drapieżnictwa, rozwinęła się solarna odpowiedzialność - wysuszyć jak najwięcej. Białe kości odznaczające się matowością na tle szkarłatu, biły po oczach wymownością. Ostrzegawcze znaki, ignorowane przez straceńców na pohybel. Padlinożercy brali to, czego potrzebowali, a nie było w tym nic osobistego. Każdy ma usta do wykarmienia, niezależnie od ilości kończyn. Gdy słońce zapłakało nad jeziorem bez fal, mgły oparów pochłonęły z łatwością wskazówki, gdzie iść. Uwielbienie do nocy przeważało, ale przewrotność posłała skurwiozę ponad horyzont, gdy blask zalewał mordercze pustkowie. Brak zainteresowania przyrodą skrzętnie przysłaniał informacje, że samotność tutaj kiedyś się skończy. Obolałe plecy, ból uderzający o skronie i roziskrzone, zarażone trucizną szmaragdu oczy utkwione w głazach ruin. Smoki, nie smoki, bujdy i prawda. Każdy gad potrafił przetrwać lata w niedostatku, jednakże pasożyty miały władzę w tej dziedzinie. Malowidła ohydnych robali wznosiły się od wieków, nawet na ścianach piramid. Czarne pancerzyki karaluchów straszą małe dziewczynki, skaczące na stół ze strachu. Jeśli obawiają się dwóch centymetrów, jak zareagują na dwa metry?
Jesteś głodny?
Zawsze jestem. Krew musi krążyć i zarażać, inaczej to nie ma sensu.
Buty grzęzły w śmiercionośnym piasku, ale upartość i pragnienie ciemności zwyciężyły. Łachudra obrócił żart w zbrodnię, rzucając karty na stół i unosząc środkowy palec wprost w twarz Losu. Pod gwiazdami zakosztuję śmierci. Sen pośród śniegu i wilkołaków, obłąkańcy szukający Boga. Nie ma. Już nie ma. Dobrze mu tak.
Ta uraza.
Morda.
I gdy cel się zbliżał, obecność Edeńskiego skurwiela również. Może nie był to ON, bo on stał przed nim, acz był to ten gatunek zbrodniarza doskonałego. Poetyckie zaklęcie uwodzenia, pierwszy grzech i huk płaczu, gdy kobieta wgryza się niczym łakoma suka na kość. Jak prosty umysł stworzył ojciec. Krucha śmiertelność kusiła swym smakiem i delikatnością mięsa. Jeść, jeść, jeść. Nie tylko gadowi nie sprzyjało szczęście co do kuchni. Może brak łusek wpłynął również na ilość szczęścia? Usta od dawien nie pokrywały się czerwienią. Psychoza stanęła na przeciw zdradzie. Spotkanie nieoczekiwany, ale też nie zaskakujące. To uczucie wyginęło w popiele spalonych uczuć. Zmierzch i jego objęcia porwały koszmar ludzkości. Zostało truchło ćmy i knot świecy. Płomienny kosmyk spłynął na twarz kamiennego potwora, o rysach pięknego Adonisa. Przewrotność er, neony sypały się w żałobę, a sukinsyn ciągle sie trzymał. Tkwił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.13 23:19  •  Pustkowie niedaleko Smoczej Góry Empty Re: Pustkowie niedaleko Smoczej Góry
Na imię mi gniew, lat nieskończoność odjąć kilka dni. Pale język siarką.
Nie potrzebował wiele czasu, żeby zmienić pozę. Nigdy nie był wybitnie cierpliwy, dlaczego miałby teraz zacząć takim być? Uczucie dyskomfortu spowodowane byciem aż tak widocznym atakowało go z każdej strony, niczym natrętna mucha. Nie mógł się tego wyzbyć, nie mógł niczego z tym zrobić. Najchętniej zakopałby się w piasku i obserwował. Powoli, spokojnie, aż nadarzyłaby się okazja, by jak prawdziwy wąż wyskoczyć i schwytać ofiarę. Łamać kości, kąsać i gryźć. Czekał. Jednak w ten sposób byłby bezużyteczny, co choć samo w sobie całkiem miłe, mogłoby mieć różne skutki, w tym cudze marudzenie nad głową. A jak wiadomo, bestii nie drażni się kijem. Zwłaszcza, gdy otaczają cie zewsząd. Znalazł sobie dogodny kawałek ruiny, wystarczająco wysoki, by nikt nie widział wystającej blond czupryny, gdy usiadł na ziemi. Odsłonięta, czwarta "ściana" w zasadzie nie istniała, jeśli piętnaście centymetrów gruzu może być nazywane inaczej, niż gruzem. Szkliste oczy poruszały się miarowo, praktycznie nie mrugając. Czasem tylko, ot, jakaś drobinka dostała się do oka, wymuszając zamknięcie podwójnych powiek. Dawno temu już przyzwyczaił się do tego dziwnego uczucia, tak samo jak do obrzydzenia osób postronnych. To drugie było całkiem zabawne.
W sensie mentalnym, nie poczuł niczego. Żadnej obecności, żadnej emocji, nawet jednej intencji, która wskazywałaby, co się właśnie zbliża. Błąd matrixa, error 404, plik nieodnaleziony. Może dlatego, że nigdy wybitnie pobożny nie był, bo kto w dzisiejszych czasach znajdował choćby chęci na wiarę i pojęcie anioł przywodziło mu na myśl statuetki oglądane w książkach, dawno temu? A może jego umysł, dążący jeszcze do resztek ludzkości, odrzucał coś tak abstrakcyjnego? Wyczuwalna nutka hipokryzji jeszcze nikomu nie zaszkodziła, wszak sam był tworem mitycznym.
Martwi powinni leżeć w grobie.
Gdy usłyszał zgrzyt piasku, aż szarpnął głową. Odruchowo dłoń znalazła się na nożu, gotów w każdej chwili go wyszarpnąć. Mylne pierwsze wrażenie kazało obcym sądzić, że będzie walczył. Miał swój element zaskoczenia, bo posługiwał się tym przyrządem na poziomie średnim, ale jedno potrafił całkiem dobrze. Ciąć skórę własną i uwalniać trującą posokę, która rozpuszczała każdą organiczną rzecz na swojej drodze. Biada osobie, która zaczęłaby trzeć potraktowane tym syfem oczy. Powinna zawczasu dobrze utrwalić ostatni widziany widok, bo stawało się całkiem prawdopodobne, że zabierze go do grobu. Na moment wysunął język i bezwiednie poruszał nim w oczekiwaniu. W takiej scenerii i tak daleko by nie zwiał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach