Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 05.11.13 18:12  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Ha, ona by nawet chętne przyjęła jego zaproszenie na dłuższą obserwację w tak ciekawym miejscu, jakim jest pub, aczkolwiek - praca. Niestety, wolała jej nie odkładać na tak długo, bo później będzie miała - jak to się potocznie mówi - zapierdziel tak ostry, że nie będzie mogła pozbierać swojej szanownej dupy przez kolejny miesiąc. Aczkolwiek, jako dodatkową pracę, chętnie przyjęłaby jakiegoś wymordowanego. Albo nie! Lepiej! Anioła, bowiem ostatnio okropnie ją ciekawią te istoty. Rzuciła na biurko notes i ołówek, uważając, że nie będą już jej potrzebne te przedmioty. Kiedy usłyszała pochlebne słowa z ust Andrieja, przybrała teatralną pozę i rzekła przeciągle
- No wieeem! - Oczywiście, że o tym wiedziała, w końcu bycie cudotwórcą to jej robota. Boga nie ma, ktoś cuda musi czynić! I tak się składa, że zabrali się za to ludzie. Skromności też w niej brak, to nie zamierzała słownie umniejszać swoich umiejętności i możliwości. Zastanawiała się przez chwilę, czy nie powiedzieć mu o tym, że widzieć będzie przez następne kilka godzin dzięki lekowi, ale gdy jego działanie już ustąpi, to sama nie wiedziała, czy przypadkiem znów nie oślepnie. Pożyjemy, zobaczymy, najwyżej wróci do niej wkurwiony jak nigdy.
- A skoro już jesteś, to powiedz mi, co u ciebie się ostatnio działo, drogi Andrieju? - Mówiąc to, wyjęła paczkę papierosów, wzięła jednego z paczki i włożyła między swoje wargi. Nie omieszkała poczęstować też swojego towarzysza. Tak naprawdę mało ją interesowało, co się u niego działo, zagadała go, by został jeszcze chwilę - nawet takiej krótkiej obserwacji mu nie odpuści. Trzymając przed nim paczkę z fajkami, jednocześnie zaczęła macać drugą ręką swoje kieszenie w celu znalezienia zapaliczki. Tym razem była pewna, że zabrała ją ze sobą, nie tak jak ostatnio, kiedy musiała błagać o ogień jakieś czerwonookie ścierwo na ulicy. Przeżył tylko dlatego, że miał zapałki, bo inaczej to zabiłaby go od razu. Nie tylko ze względu na ogólne wkurwienie spowodowane niemożnością zapalenia, ale dlatego, że miał czerwone oczy i Szakal podejrzewała go o bycie zarażonym. Dała mu spokój i wierzyła w rzetelność służb miejskich, które zauważą tę chodzącą abominację po mieście. Może i chciała ich wszystkich wymordować w jak najbrutalniejszy sposób, ale miała jeszcze trochę oleju w głowie, by nie atakować kogoś na ulicy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.11.13 22:57  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Spojrzał na nią kątem oka. A co ona dzisiaj taka ciekawa jego nędznego żywota na które zwykle miała grzecznie mówiąc wywalone? I jakoś nie zadręcza go opowiastkami o tych, których ostatnio pokroiła, ile piórek aniołom powyrywała,ile kundli wytresowała... Oj Szakal, coś z tobą nie tak. Tylko jeszcze nie bardzo Andriej wie co.
- No cóóóż...- Zaczął głosem starego bajarza sięgając po szluga. Chce słuchać? Jasne, że nie chce! Dlatego ją troszkę podręczy, a co mu tam.- Wysłali mnie ostatnio na Desperację, bo uwaga p o n o ć znaleźli skupisko uciekinierów. Na tym zadupiu, ogarniasz?... I co? Dupa. Nic tylko głazy i ulewa.A potem jeszcze się okazało, że moja przepustka odmawia wspólpracy. Ugh...
Ach te problemy biednego, zmęczonego człowieka!
I ona mówi, że jest zapracowana... Tyle roboty, a władza oczywiście tylko pokazuje paluszkiem kogo wykończyć. Takie życie, nie ma co wybrzydzać, zwłaszcza, że profity są natury nie tylko czysto ideologicznej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.13 22:13  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Ha, Andriej najwyraźniej nie pomyślał, że ona chce jedynie pozwolić mu mówić na chwileczkę, a następnie sama zacząć swoje opowiastki. Szczególnie dlatego, że mało kto chciał słuchać jej wspaniałych opowieści o nowych odkryciach, a on musiał to wytrzymywać, jeżeli chciał otrzymać kolejną działkę. Nie ma nic za darmo na tym świecie. Szakal nie jest aż tak bardzo skomplikowana, jeżeli ktoś chce sobie zaskarbić jej przyjaźń, to wystarczy by był człowiekiem, by ją słuchał i by jej nie wkurwiał do granic możliwości. Proste? Jasne, że tak. Chociaż jeżeli mówi już przez pół godziny czy godzinę, to jednak potrafi to zmęczyć to ciągłe kiwanie głową i pomrukiwanie, aby okazać, że się nadal jej pierdół słucha. Schowała paczkę papierosów z powrotem do kieszeni i wyjęła zapalniczkę, którą zapaliła im oboje papierosy. Czy przypadkiem palenie w laboratorium nie jest zakazane? Jasne, że jest, ba, są nawet czujniki dymu w kilku miejscach, ale Szakal wie, gdzie i kiedy można zapalić. W końcu tu pracuje! Zaciągnęła się porządnie szlugiem i przyprowadziła sobie krzesełko, które dotychczas stało sobie grzecznie przed biurkiem. Nie wiedziała, jak niektórzy mogą przeżyć bez palenia. Przecież to uczucie w jej płucach było wspaniałe, czuła jak dym ją wypełnia po brzegi. Wiedziała też, że w ten sposób szybciej wciąga się do grobu, ale nie bała się. Nie widziała sensu w strachu przed śmiercią. Może to jest jej zboczenie zawodowe, bowiem wszystko, co było jej nieznane, to chciała skosztować na własnej skórze. No, może nie dosłownie wszystko, ale przynajmniej większość. Nota bene - uzupełnianie nudnych kolumn i tabelek nadal ją czekało, lecz później. Może nawet dużo później, na przykład nigdy. To jest to, czego nienawidzi w swojej pracy, bo ona chce robić i to dużo, ale nie czegoś takiego. A jednak musiała - hard life. Usiadła na nim przed Andriejem i słuchała jego porywającej historii. Ona też miała takowych na pęczki i nie omieszkała się nimi podzielić.
- Hm, rzeczywiście, ciężkie masz to życie. - Poczęła kiwać głową ze zrozumieniem, nieco było w nim ironii, ale to praktycznie było tak zawsze. Aczkolwiek jej uśmiech się nieco poszerzył, bowiem to była dla niej sytuacja kuriozalna, przynajmniej z jej punktu widzenia. W końcu eliminatorzy byli elitą, przeznaczoną do wyłącznie zadań specjalnych, niebezpiecznych i które wymagały niesamowitych i indywidualnych umiejętności, które posiadali tylko oni. A tu niespodzianka! Wysłali ich na nic. Świetna organizacja, drogie wojsko, nie ma co. Chociaż u niej też nie zawsze było wszystko pięknie na tip-top, zaplanowane i zapięte na ostatni guzik. Dobre sobie...
- No, więc jeżeli chodzi o mnie, to mam najgorszy okres w pracy. Papiery, papiery, nawet te nie na papierze, tylko na komputerze. Masakra, a do tego jeszcze wszystkie terminy - rzekła to, spoglądając na komputer, jednak szybko uciekła od niego wzrokiem, powracając do Andrieja.
- Ale tak zawsze jest, najpierw badania, następnie trzeba im oddać ich wyniki - dodała, jednocześnie przejeżdżając dłonią po twarzy. Tak bardzo zmęczona. Ale nie było najgorzej, siedziała na dupie, w przeciwieństwie do jej towarzysza rozmowy. Znów musiała się ruszyć, bowiem zapomniała o czymś tak oczywistym, jak popielniczka. Lepiej nie zostawiać popiołu na ziemi, bo jeszcze jej się za to dostanie. Tylko, że nie było tak ważnego dla niej przedmiotu, jakim jest popielniczka. Ale potrzeba matką wynalazków i poszperała w kolejnej jakiejś szafce pod blatem, która tym razem zawierała w sobie szklane naczynia. Jak ona uwielbiała te pokoje, które miały w sobie praktycznie wszystko i nic. Strzepnęła resztki papierosa do jakiegoś krystalizatora. Nie było to zbyt odpowiedzialne zachowanie, ale carpe diem, you only live once i tak dalej.
- Nie nabrudź, bo będzie dla mnie wpierdol. - Ponownie zasiadła na swoim miejscu, tym razem trzymając w gotowości  pseudopopielniczkę. Była już w połowie papierosa, a nawet nie opowiedziała mu jednej dziesiątej tego, co chciała powiedzieć. Miała tyle ciekawych pomysłów do zrealizowania, tylko nie miała na nie czasu – taki smutek.
- Szkoda, że wy tylko eliminujecie. Dawno nie miałam jakiegoś nad przeciętnego wymordowanego. Znaczy, ha, wszyscy są popierdoleni na swój sposób, ale wiesz o co mi chodzi, nie? - Ostatnio, kiedy miała takowego w swoim laboratorium... Oj, dawno, dawno. Aczkolwiek też nie skończyło się to dobrze, choć z drugiej strony, to tylko umocniło jej chęć mordu na tych ścierwach. I wznieciło większą ciekawość, oczywiście.
- Ale ci fajniejsi nie dają się tak łatwo złapać... - dodała po chwili, kończąc tym samym swojego fajka i wrzucając go do krystalizatora, który będzie musiała dokładnie umyć w ukryciu przed innymi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 15:59  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Spokojnie palił sobie fajkę. Niesamowite, że od tego jakimś cudem uzależniony nie był. Owszem czasami miał potrzebę zapalić, ale to tylko wtedy, gdy go jakieś rekrut wkurwił.Oni bywali tacy zidiociali...
Westchnął głęboko strzepując do pseudopopielniczki.
- Gdyby to było takie łatwe to bym ci coś przemycił... Ale teraz pilnują.- Zamyślił się wsuwając papieros pomiędzy wargi i wpadając w lekką zadumę. Kiedyś było łatwiej sprawić taki prezent. Ale kundle się nauczyły, że "przeżyjesz" wcale nie oznacza litości ze strony eliminatorów.
- Gdyby nie my, to by miasto-3 miało w chuj problemów. A przy tym i sam S.SPEC...- Taka prawda. Bo kogo wysłać co by się niewygodnego opozycjonisty/wymordowanego/aniołka wykończył jak nie Eliminatora?
Wypalił szluga do końca zganiatając w palcach niedopałek.
- Ale nikogo już nie kroisz? Tylko papierki ciachasz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.13 21:23  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
- Teraz im się zachciało, do kurwy nędzy - mruknęła, jednocześnie dramatycznie przewracając oczyma. Tak bardzo chciała komuś coś zrobić, a oczywiście najfajniej krzywdziło się wymordowanych i łowców, czyli te największe ścierwa, które na to zasługiwały. Wtedy czuła, że przyczynia się do eliminacji tego gówna, a jednocześnie poznawała ich dogłębniej, żeby jeszcze efektywniej ich zabijać. Ich wrzaski były dla niej prawdziwą melodią. Ale ostatnio wpadł do jej głowy szalony pomysł, najbardziej powalony z tych najbardziej obłąkanych. Tym razem potrzebowała kogoś, kogo od razu nie zabije. Tak, naprawdę. Chciała takiego wymordowanego, który jej nie sprowokuje do operacji na wnętrznościach na żywo kilkoma słowami i spojrzeniami. Chociaż ten pomysł także musi zrealizować, ale kiedyś, nie teraz. Była to tylko szybka myśl, na którą wpadła właśnie podczas wykonywania tej nudnej do porzygu papierkowej roboty. Mimo że przemknęła płochliwie po tym całym chaosie zwanym umysłem Minerwy, to Szakal zdążyła ją pochwycić i do teraz kurczowo jej się trzyma. Wciąż wymyśla coraz to nowe scenariusze jak potoczy jej się pseudo-przyjazna przygoda z wymordowanym. Bo to było coś nowego, tego jeszcze nie próbowała, a było to coś tak oczywistego. Może te skurwysyny będą bardziej skwapliwi do pomocy, kiedy od razu nie powyrywa im się kończyn? Kto wie! Zawsze warto spróbować.
- Jasne, że gdyby nie wy, to z miastem by było kiepsko. Gdybyście byli bezużyteczni, to by już was nie było - powiedziała, wzruszając ramionami, bowiem wydawało jej się to sprawą oczywistą. Jeżeli coś jest niepotrzebne, zbędne - to trzeba to usunąć, bo może jeszcze przynieść kłopotów. Robota jak najbardziej przydatna dla innych i opłacalna, ale miała też swoje minusy, jak to przedstawiła jego własne historia, którą opowiedział zaledwie kilka minut temu. Słysząc jego pytanie, zaczęła się śmiać tak, że o mało co nie zgięła się w pół. Jaki z niego żartowniś! Otarła nieistniejąca łzę i odetchnęła.
- Oczywiście, że kroję, kochanie. Ale po tym muszę to dokładnie opisywać. Wiesz, kogo kroiłam, kiedy, ile czasu, gdzie, jakimi narzędziami, gdzie były nacięcia i takie pierdoły. Potem to trafia do archiwum, bo w końcu nazywa się to badaniami.  - Mówiła te słowa, jakby tłumaczyła coś czterolatkowi. I tak mu dużo powiedziała, ponieważ to było objęte tajemnicą, co oni robią. Ale w końcu Andriej też jest z S.SPEC, tylko innej części. No i on i tak był świadomy całego gówna, które się dzieje w laboratorium. Przez chwilę była cicho, wyraźnie nad czymś myśląc. Zastanawiała się, czy warto podzielić się jej niecodziennym pomysłem z Andriejem. Była ciekawa jak zareaguje i czy wypowie się na ten temat.
- No! Mam pomysł!  - zaczęła z entuzjazmem, który każda osoba, która ją znała, potrafiła bezbłędnie rozpoznać. Zaczyna opowiadać o badaniach, które planuje wykonać lub już wykonała. W tym przypadku jest to pierwsze.
- Co myślisz o tym, abym zaprzyjaźniła się z wymordowanym czy innym ścierwem? Tylko wiesz... Zaprzyjaźniła. - Gdy mówiła ostatnie słowo, wykonała wolną ręką ruch, który imitował cudzysłów. To jest bardzo ambitny plan, bowiem wystarczy mieć trochę porozmawiać z Szakalem, by dowiedzieć się, jak bardzo brzydzi się tymi wynaturzonymi istotami. Aczkolwiek wiedziała, że da sobie radę, bo już nie takie rzeczy robiła i nie tak oszukiwała innych. Może by nawet taka karykatura jej się trafiła, która jest wyjątkowo uległa i spełniałaby każdą jej zachciankę? Zrobić by sobie sługę z takiego, to dopiero coś! Jeszcze dostarczałby jej wszystkich informacji, bez żadnego wysiłku! Marzenie. Ale oczywiście tortur sobie nie odpuści, taka okazja i jej nie wykorzystać? To nie byłoby w stylu Szakala.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 0:21  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Zaprzyjaźnić się?
On naprawdę wiedział i rozumiał, że jego kochana Szakal ma kiełbie we łbie, ale... z wymordowanym? Jeszcze jakby mało było porządnych chłopaków ze S.SPEC to by ją rozumiał... Tak tak, żeby życie miało smaczek raz raz truposzek raz kozaczek (? <- mickiewiczem to on nie był).
- Szakal... Okej, fetysze fetyszami, ale jak ty się zaczniesz tak zaprzyjaźniać to cię nasza kochana władza na pysk wywali na Desperację... Albo jeszcze gorzej do naszych podziemi. A wiesz, że stamtąd nikt nie wychodzi...
Potarł podbródek dłonią wyczuwając już dwudniowy zarościk. trzeba bedzie się go wieczorem pozbyć korzystając z dzikiego HD w oczach. W końcu kto wie kiedy jeszcze uda mu się dorwać taką fajną widoczność?
Założył nogę na nogę zastanawiając się nad jej pomysłem. Choć nie.. nawet się nad nim głęboko nie zastanawiał. W końcu S.Spec mówił jasno i wyraźnie "są do eliminacji". A co jest do eliminacji to chodzić po ziemi miasta-3 nie powinno i nie będzie póki są na służbie odpowiednie osoby. Takie jak on.
Z drugiej strony... Wymordowane często były ładniejsze od tutejszych panien. Nie mówiąc już o chłopaczkach... Dorwać takiego jednego z drugim i można otworzyć burdel, rzucić robotę w wojsku i zbić niewielki majątek. To dopiero byłoby życie. Mały kraik wódką i morfiną płynący. A skoro mowa już o morfinie...
- Szakal... Jest sprawa. Bo moja kochana żoneczka wzięła i się skończyła. Nie chcę zostać starym wdowcem z moimi kochanymi dziećmi jakimi są Delirka i Odwyk.- Spojrzał na nią błagalnie. Jeszcze było dobrze, jeszcze się trzymał. Ale... Ale to mogło się skończyć w każdej chwili. Wizja napadu głodu przerażała go bardziej niż ślepota.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 20:50  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Nie, nie, nie. Nie. NIE. Źle ją zrozumiał, przecież specjalnie ironicznie podkreśliła sam czasownik "zaprzyjaźnić", by zaznaczyć, że to nie będzie żadna prawdziwa przyjaźń. Przecież każdy powinien wiedzieć, jaka jest Szakal! A przynajmniej większość. Nikt jeszcze nie zdobył jej prawdziwej przyjaźni i najprawdopodobniej to się nigdy nie stanie. Nawet Andriej nie mógł na to liczyć. Owszem, mieli dobre stosunki, ale Minerwa za nikogo nie poświęciłaby samej siebie. Równie dobrze teraz mogłaby go oddać za przysłowiową miskę soczewicy - takie coś to dla niej nie problem. Poza tym to właśnie dzięki temu tutaj się dostała. Z tego całego sfrustrowania i załamania prostym tokiem myślenia Andrieja aż przejechała ręką po twarzy. Poza tym, jakie fetysze? No, dobrze, czasem zdarzały się RÓŻNE RZECZY wśród laboratoryjnych ścian, ale to jedynie kilka przypadków. Naprawdę.
- Nie, źle mnie zrozumiałeś. Kompletnie do dupy, matko nauko! Chyba ci mózg wyjebało, żebym obdarzyła prawdziwą przyjaźnią jakiekolwiek wymordowane ścierwo!  - Aż musiała wstać i odłożyć tę pseudopopielniczkę na najbliższy blat. Tym razem dwoma rękoma przejechała po twarzy i zaczęła się przechadzać po pokoju. Jak on tak mógł! Jak on tak mógł w ogóle pomyśleć! Przecież to by była dla niej hańba! Upokorzenie! Sama by popełniła samobójstwo, gdyby czegoś takiego dokonała, już nawet Władza nie musiałaby jej ścigać! Gestykulowała dziko, jednak nic nie mówiła. Zupełnie, jakby biła się sama ze sobą, czy jeszcze rozwijać temat i dokładniej wytłumaczyć jej plan. Nie wiedziała, czy w ogóle warto to robić, aczkolwiek zawsze warto jest mieć kogoś, kto ci w tym pomoże. Mamrotała też coś pod nosem i w końcu się zdecydowała, że spróbuje mu to wyłożyć jeszcze raz. Tym razem jakoś prościej i jaśniej, o ile tak się da.
- Okej, jeszcze raz.  - Wdech wydech, Szakal. Może to dlatego, że Andriej nie dostał swojej dawki morfiny, to jakiś zator mu się zrobił w mózgu?
- Robimy te eksperymennnBADANIA. Badania na wymordowanych, prawda? I większość z nich nie jest skora do współpracy, bo uważają, że jesteśmy źli... - Tutaj nie wytrzymała i zachichotała. Oczywiście, że byli źli, bowiem te śmiecie nie zasługiwały na ich dobro. Byli zarazą, wielką i głęboką rysą dla świata dzisiejszych ludzi. I Minerwa pragnęła z całego swojego serduszka ich usunąć. Ale pojawił się w jej głowie ten szatański plan.
- I co jeżeli by takiego jednego złapać i przeprowadzić jeden wielki eksperyment? To znaczy – badanie, oczywiście. Możliwe, że wyjdzie z tego jedno wielkie gówno, lecz co jeżeli to będzie coś przełomowego?- zaczęła się nakręcać i podniecać na samą myśl o wynikach i coraz dosadniej i gwałtowniej machała rękami. Próbując już przewidzieć błędny tok myślenia Andrieja, od razu wpadło jej do głowy kilka innych rzeczy.
- Oczywiście, trzeba znaleźć odpowiedniego osobnika. Wyobraź to sobie, no! Zobaczy, że nie taki Szakal straszny i wyśpiewa nam to, co tylko chcemy! Musimy zdobyć zaufanie. To pewnie zajmie w chuj czasu i tak dalej. Ale to będzie piękne, mówię ci! Zrobimy mu pranie mózgu! - Jej głos powoli stawał się głośniejszy i wyższy, bardziej drżący. Naprawdę napaliła się na ten projekt. Jeżeli to nie wyjdzie, to po prostu zabiją obiekt badań, jak każdy inny, a całą sprawę wyciszą, by wszyscy zapomnieli. Teraz dodatkowo wymarzyła sobie, by takie pranie mózgu wprowadzić masowo i zrobić z nich armię, żeby wybili samych siebie. Ale to już wyjątkowo odległe i mniej realne plany, trzeba skupić się na najbliższej przyszłości.
- Należy jednak wpierw zdobyć jakąś zgodę na takie przedsięwzięcie, bo Władza patrzy na ręce  – dodała niewyraźnym pomrukiem i potarła swoją brodę w geście intensywnego myślenia. Ach, to nie będzie aż tak trudne zadanie. Trochę się poleje wody, rzuci trudnymi naukowymi i psychologicznymi słowami, nieco się pewnych rzeczy nie dopowie i tak dalej. Szakal musi umieć nieźle kręcić i to nie tylko w przypadku badań, bo i morfiną nie sra ot tak. Jak na zawołanie Andriej przypomniał sobie właśnie o swojej „żonie”. Wyjątkowo wyrodnej, bo potrafiła trzymać go krótko. Kobieta często się dziwiła się, co też on w niej widzi, ale najwyraźniej musiała być to wielka miłość.
- Ach, tak, tak  – powiedziała to nieco nieobecna, ostudzona już z pierwszych emocji. Podeszła do biurka i z pierwszej szuflady wyjęła srebrny kluczyk, który z kolei otwierał ostatnią szufladę tegoż mebla. Z jednej strony to było dziwne, że tak wszystko jest tu zamknięte, bowiem cały przybytek jest ściśle strzeżony, jednak z drugiej strony lepiej zachować ostrożność. Tak czy inaczej pogrzebała tam nieco, wyjęła kilka teczek dokumentów i w końcu wyjęła to, na co tak bardzo Andriej czekał, gwóźdź programu! Morfina! Była ona w ampułce w postaci z pozoru niewinnego bezbarwnego płynu. Schowała wszystkie swoje bibeloty, zamknęła szufladę i kluczyk ponownie znalazł się w swoim zwykłym miejscu. Podała fiolkę mężczyźnie.
- Masz i się ciesz ze swojego małżeńskiego pożycia – odrzekła z uśmieszkiem na twarzy.

// Boże, coraz dłuższe te posty .0. Postaram się aż tak nie rozpisywać, bo wiem, że to też może być denerwujące, taki metrowy post XD


Ostatnio zmieniony przez Szakal dnia 14.11.13 14:30, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.13 21:53  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Oparł się wygodnie na krześle słuchając jej wywodu. Żaden z niego dziki naukowiec, żeby rozumieć zawiłe rozmyślania i plany Szakala... Ale... Chyba już mniej więcej załamał o co jej chodzi. Taki wymordowany mógłby się bardzo władzy przydać. Wskazałby punkty zapalne buntów, można by się pozbyć ich raz na zawsze...
- Dobra, łapię.- Uniósł dłonie w obronnym geście. Co ona się tak napaliła na ten projekt? Przecież to może się nie udać. Ba... to na 99% by się nie udało. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy S.SPEC unika wpuszczania (jakby kiedykolwiek się na to zgadzał) do miasta kogokolwiek. Ale... zawsze można by go przetransportować poza wzrokiem gawiedzi.
Znudzony obserwował jej gestykulację, kiedy tłumaczyła mu wszystko krowie na rowie. No przecież nie był aż takim idiotą nie przesadzajmy...
- Czy ty masz ADHD?- Sprowadził ją do parteru przecierając jednocześnie twarz dłonią.- Załóżmy, że uda ci się ściągnąć tu takiego "super ekstra oświeconego". I co dalej? Wytresujesz go? Szakal, oni pomimo tego że są jacy są to mają świadomość co się u nas dzieje. Jesteśmy symbolem "piekła".
No cóż. Taka była prawda.
Choć z drugiej strony... Może znalazłby się jakiś łowca, albo wymordowany, który zechciałby porzucić Desperację dla pięknego Miasta-3. Swoją drogą ciekawe czy oni również są aż tak zniszczeni przez pieniądze, których w przeciwieństwie do ludzi nie mają.
- Załatw zgodę to ci przyprowadzę jakiegoś ichniego szczeniaka. I się baw do woli.- Mruknął biorąc morfinę. Ach miłości jego życia, tyś jest jak zdrowie!
Uśmiechnął się pod nosem bawiąc się szklaną fioleczką. Z jednej strony wiedział, że nie ma już potrzeby jej brania, wszystkie rany się zagoiły... Ale z drugiej, pokusa była zbyt wielka by się jej oprzeć. No cóż, szczerze mówiąc to nawet wolał morfinę od seksu. Dziwne? ten typ już tak ma.
- Jesteś cudowna szakal! A pomyśleć, że mogłem trafić na teściową-sukę. A tu taka miła pani doktór.

/przestań twoje posty są epickie. to ja mam wrażenie że pisze za krótkie '-'
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.11.13 21:56  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Tak, sukces, w końcu zrozumiał. Może nie jest aż tak głupiutki i narkotyki nie wyczyściły mu kompletnie mózgu? Ale pewnie i ktoś inny też by miał problem z jej zrozumieniem. Po prostu praca naukowca zmienia człowieka w każdym calu, a później tylko towarzysze z laboratorium potrafią cię zrozumieć. Czasem jest też tak, że już nikt nie nadąża za twoim tokiem myślenia. Lecz przynajmniej załapał w mniejszym czy większym stopniu. Oczywiście, dla niej liczyły się tylko wyniki badań i nowe odkrycia na temat zarażonych i jak działa ich organizm. No i oczywiście najważniejsze - trzeba znaleźć coś, co by powstrzymywało ich rozrost. Zachichotała radośnie wyrzucając swe łapy w powietrze, kiedy Andriej oznajmił, że w końcu w jego mózgownicy coś zatrybiło. Co z tego, że to się może nie udać? Jak z jednym się nie uda, to kolejny. Nie można się poddawać, trzeba próbować! Najlepiej do skutku. Jeżeli mężczyzna nie znajdzie kogoś odpowiedniego, to równie dobrze może sobie sama poszukać w lochach. Wystarczy dobrze poszukać - potrzeba jej kogoś wystraszonego, delikatnego, w kogo nie trzeba będzie włożyć dużo pracy, jeżeli chodzi o pranie mózgu. Najlepiej... dziecka. Tak, dokładnie, dzieci są jak modelina. Ale za to Szakal nienawidził wszystkich tych istot. Były takie... Nieznośne, wkurwiające, naiwne, proste, nieciekawe... Lecz będzie się w stanie poświęcić, jeśli już nikogo innego nie znajdą.
- ADHD? Ja? Nie, nie... Przynajmniej tak mi się wydaje! - odpowiedziała radośnie, bowiem nadal czuła przypływ endorfin na samą myśl o nowym, szaleńczo dobrym i ryzykownym projekcie.
- Tak, wytresuję! Zobaczysz, nie tylko na wzrok mamy leki! Antydepresanty, uspokajacze! Najpierw wszystko co o nas złe wyczyścimy, a później go nawrócimy! O tak, to będzie piękne, mówię ci! - znowu zachichotała i klasnęła w dłonie. Wpierw będzie przypomniał obojętne na świat warzywko, a później stanie po ich stronie! I może jeszcze go wyślą do Desperacji i będzie ich super szpiegiem! Tyle możliwości, takie piękne plany i coraz to lepsze pomysły! Teraz tylko trzeba powoli wprowadzać to w życie.
- Tak, tak, tak! Uwielbiam cię! - odrzekła na jego małą obietnicę dotyczącą przyniesienia jakiegoś wymordowanego, a jej głos był wręcz zaskakująco wysoki, przynajmniej jak na nią. Na jego kolejną wypowiedź zareagowała kiwnięciem głowy i poszerzeniem swojego uśmiechu, które mogło oznaczać jednocześnie "tak, wiem, że jestem wspaniała", jak i "spoko, nie ma za co, możesz na mnie liczyć".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.11.13 15:59  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
- Przebadaj się. Może ci wyjść stadium zaawansowane.- Stwierdził z całkowitą powagą wymalowaną na twarzy, po czym schował fiolkę do bezpiecznego miejsca jakim była jego kieszeń. Podniósł się powoli z krzesła jakby w nieśmiałej nadziei, że jego szalona towarzyszka sobie przysiądzie i się uspokoi.
- Powiem tak Szakal. Załatw zgodę, znajdź sobie szczurka doświadczalnego, daj nazwisko, a ja ci go przyprowadzę. Trochę się nim pobawię na naszym czwartym stopniu do piekła, po czym ty udasz super heroinę i go "uratujesz". Udając narażenie życia przetrzymasz go sobie w laboratorium et voila... On będzie ci tak wdzięczny, że nie będziesz potrzebować żadnych specyfików. A jak ci się znudzi to mi go z powrotem oddasz.- pod warunkiem, że szczeniak będzie ładny. Jak nie to go Andriej wykończy na parę fajnych sposobów.
- No cóż... Będę się zbierał, dopóki coś widzę to załatwię zaległe sprawy. Trzymaj się Szakal.- Skinął jej po przyjacielsku głową wymykając się z sali.
Tuż za drzwiami rozległ się huk, kiedy wpadł w bogu ducha winnego asystencika. Powyklinał trochę na smarkacza i po chwili nawet echo po nim zaginęło.
[z/t]

/To nie tak że chcę kończyć, ale wiem że blokuję ci sesję Q.Q kiedyś dokończymy~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.14 17:59  •  Laboratorium nr.1 - Page 2 Empty Re: Laboratorium nr.1
Gdy Wrona odbywał swoją podróż za kraty, królik doświadczalny organizacji, przeniesiony został z powrotem do laboratorium. Jeden z żołnierzy przekazał go naukowcom, informując o przybyciu specjalnego gościa, który niebawem miał odwiedzić nieskromne progi laboratorium oraz o specjalnym rozkazie, który padł z ust jegomościa. Nie trzeba być geniuszem, by zorientować się, że polecenie zostało wykonane w trybie natychmiastowym, choć z początku wzbudziło zdziwienie w naukowcach. Takie sytuacje nieczęsto miały miejsce. Praktycznie w ogóle.
Nieprzytomny białowłosy był praktycznie bezbronny, więc nietrudno było zająć się związaniem jego rąk. Na szyi wymordowanego umocowana została obroża, do której przykuto łańcuch o długości dwóch i pół metra. I tak za długi, jak na kogoś, kto jeszcze niedawno narobił zamieszania w miejscu publicznym. Narwane psy zasługiwały na krótką smycz, ale i tak wyglądał wystarczająco żałośnie, leżąc na zimnej posadzce i – jeszcze nieświadomie – czekając na wyrok.


Dźwięk kroków rozległ się na korytarzu i towarzyszyło mu cichsze postukiwanie czegoś jeszcze. Ktoś, kto właśnie zbliżał się w kierunku pierwszego laboratorium, nie spieszył się zbytnio. Wręcz przeciwnie – można byłoby przysiąc, że postanowił udać się na spacer po siedzibie. Taka prawda. Przesadna pewność siebie mężczyzny, który właśnie kierował się ku miejscu pracy naukowców, podpowiadała mu, że nie ma sensu pędzić jak na złamanie karku. Wszystko NA PEWNO było już przygotowane. A jeśli nie, radykalne metody srebrnowłosego na pewno miały załatwić sprawę.
Szybko okazało się jednak, że nie były one konieczne.
Naprawdę myśleliście, że to genialny plan? ― rzucił na wejściu, nie kwapiąc się, by powitać naukowców, którzy znajdowali się w sali. Pomimo tego, że w czarnych oczach dyktatora pojawił się błysk zadowolenia na widok schwytanego zwierzęcia, ton jego głosu nie uraczył ich tym samym doznaniem. Nie był surowy, ale mimo wszystko pojawiła się w nim ostrzegawcza nuta. Jeszcze jeden taki wyskok, a wszystkich was rozpierdolę, tępe sukinsyny.Błąd. ― Stuknął laską o podłoże, chcąc już na wstępie uciszyć laborantkę, która zamierzała udzielić odpowiedzi na jego pytanie. Skłamałby, gdyby powiedział, że rzeczywiście go interesowała, a szczerość to ważna rzecz. ― Od niedawna współpracujemy razem... To jest – ja wydaję rozkazy, a wy posłusznie przytakujecie łebkami i podajecie łapy, jak przystało grzecznym psom. Pewnie nie zdziwi was fakt, że zasady, które ustalam, nie obejmują prowadzania po mieście żywych trupów. Jeżeli tak bardzo potrzebny mu ruch, północna cześć stoi dla niego otworem, ale chyba was pojebało, jeśli sądziliście, że całą tajemnicę o umarlakach ma trafić szlag, bo zachciało wam się sprawdzać, czy są w stanie żyć w symbiozie z tymi, o których śmierć się jeszcze nie upomniała ― swoją wypowiedź zakończył już nieco bardziej zmęczonym tonem i przesunął ręką po policzku, by zaraz przeczesać palcami włosy, które niesfornie przysłoniły migoczące tęczówki.
Ale...
Tu nie ma żadnych „ale”. Chyba, że chcesz tłumaczyć się przed tłumem ludzi, jakim cudem ich idealny świat stał się zagrożony. A może tylko ja nie widzę logiki w sprzątaniu wymordowanych, tylko po to, by zaraz zaśmiecić nimi miasto, hm? ― Uniósł brwi, ale znów spotkał się z ciszą. Jedni spoglądali na niego w milczeniu i widać było, że gdyby nie to, że wojsko było na jego usługach, już teraz odrąbaliby mu łeb, a inni opuścili pokornie głowy. On z kolei, jak gdyby nigdy nic, skierował swoje kroki do białowłosego leżącego na ziemi. Pomimo tego, że utykał, wyprostowana sylwetka sprawiała, że nawet ta drobna niedoskonałość, nie odbierała mu wyniosłości. Być może swoją zasługę miał tutaj także spokój, który malował się na jego obliczu. Pierwszy raz wyglądał tak, jakby wcale nie było mu do śmiechu. Póki co.
Przystawił drewnianą laskę do podbródka albinosa i zadarł jego głowę wyżej, jakby liczył na to, że eksperyment obudzi się za sprawą tego gestu. Nie przejmował się tym, że podszedł zdecydowanie za blisko. Ponadto to tylko zaszczyt dla tego małego śmiecia, że mógł przebywać w jego obecności.
Wyjdźcie i niech któryś z was przyprowadzi Leviathana.
Oczywiście, tak uczynili.
Wstawaj, bo ominie cię cała zabawa ― rzucił i trącił swoją podpórką klatkę piersiową zdziczałego.

Meh, na razie brak weny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach