Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 18 z 25 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 21 ... 25  Next

Go down

Pisanie 12.06.17 15:18  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Anielica parzyła na niego uważnie swoimi stalowymi oczami. Wraz ze wschodem słońca ich kolor się zmieniał ze srebra na błękitną stal. Zerknęła kątem oka na wschód słońca. Dawno już zapomniała, ze na tych ziemiach jest to możliwe. Chyba w sumie tylko to im zostało niezmienne. Cały krajobraz bowiem jakby opowiadał historię kochanków. To ile walczyli i przez co przeszli ostatnimi czasy. Walki, smutki, rozterki, decyzje. Wszystko im mówiło, że nie tak to ma wyglądać. Czyżby miejsce spotkania nie było tylko przypadkiem?
Sigyn nadal była przy nim. Nawet po chwili zdjęła rękawice by ciepłą dłonią dotknąć policzka Decisa. Na jej twarzy malował się delikatny uśmiech. Ona tęskniła. Bardzo. Każdego dnia. Czuła się jakby ktoś jej zabrał to słońce, a teraz ono powróciło.
Na jego słowa zaśmiała się cicho i delikatnie, ale ciepło. Zawsze lubiła te jego urocze komentarze. Uważała je za coś cennego. Tylko jego słowa sprawiały, że anielica szczerze się uśmiechała.
- Me serce się raduje Decisie. Słońce mojego życia powróciło. Nawet nie wiesz jak długo błądziłam w ciemności.
Powiedziała nawet z lekkim uwielbieniem. Nic wszak nie zrobi, że radość w niej nie widzi nic złego. Przytuliła wnętrze dłoni do jego policzka, jakby chcąc go ogrzać. Zawsze wydawał jej się przystojny. Jego kruczoczarne włosy. Nie każdy anioł słynął z takiego koloru. Większość miała jasne odcienie i te jego oczy. Wręcz hipnotyzowały ją. Kiedyś już nawet, zanim się poznali, łapała się na tym, ze zerkała w jego stronę. Może było im to pisane?
- Ja też. Nie chcę byś mnie znowu opuszczał ukochany.
Mruknęła nazbyt zatrwożona kolejną wizją rozstania. Feniks czując nastrój właścicielki rozluźnił się i usiadł na ziemi. Mimo chłodnego poranka od Sigyn biło ciepło. Druga ręką ujęła kosmyk jego włosów by przeczesać go palcami. Zawsze lubiła bawić się jego włosami. Niejednokrotnie plotła mu warkocze i związywała. Na samo wspomnienie takich beztroskich chwil uśmiechnęła się szerzej pod nosem. Tęskniła za tamtymi czasami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.17 16:07  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Kiedyś wszystko było dużo prostsze. Był tylko jeden Bóg, Ziemia ich nie interesowała, a ludzie byli pozostawieni sami sobie, zarządzali tą planetką jak tylko im się podobało. To, że większość czasu istnienia cywilizacji wypełniały wojny to już tylko zasługa tych zarośniętych małp. Prymitywne, żałosne stworzenia z łatwością ulegające agresji. Anioły były po tysiąckroć od nich lepsze, choćby dlatego, że nie widziały sensu w zarzynaniu siebie nawzajem, chyba że któryś z Braci odszedł w swoją stronę i buntował przeciwko rasie wszystko, co tylko napotkał na swojej drodze. Faktycznie, wtedy prości żołnierze jak Decis oraz Sigyn stawali na pierwszej linii i z okrzykiem lub pieśnią na ustach rzucali się w wir walki. Ludzie z kolei szukali powodów do nienawidzenia siebie nawzajem: inny kolor skóry, inna religia, inne wyznawane zasady. Żadna z tych pieprzonych, zarośniętych i prymitywnych małp nie wpadła na to, że tak właśnie wygląda życie; trzeba nauczyć się koegzystować z innymi. Może to się wydawać hipokryzją ze strony Decisa, ale on nie szukał na siłę powodu do zabijania. Jego dokładne uzasadnienie dla służby Kościołowi Nowej Wiary było owiane tajemnicą nawet dla niego samego, nie zadawał sobie trudu odpowiedzieć na pytanie dlaczego podążył tą ścieżką. Bóg ich opuścił, on został potępiony, ale to były tylko krople w ocenia wątpliwości oraz powodów, dla których porzucił własną rasę.
Mimowolnie przymknął oczy, gdy białowłosa go dotknęła. Faktycznie, pamiętał jak robiła z jego kudłów warkocze. Ambiwalencja doskonale opisuje jego stosunek do tej czynności; ani go to nie denerwowało, ani specjalnie nie bawiło. Liczyło się za to coś innego - to, że Sigyn była zadowolona z siebie i swojego "dzieła". Warkoczyki odmładzały go o jakieś kilkaset lat, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Może to kwestia wyrazu jego twarzy ilekroć widział swoją twarz udekorowaną czarnymi warkoczykami. Uprzejme zdziwienie odmładzało jego oblicze, zapewne tak było. Czasami, gdy on i Sigyn spotykali się z innymi aniołami, przychodził na spotkanie w nowej fryzurze, co kwitowano salwą śmiechu lub złośliwymi docinkami. Złośliwości innych aniołów go denerwowały, ale widok Sigyn u jego boku, uwieszonej na jego ramieniu, roześmianej wystarczył jako zapłata za robienie z siebie nieśmiertelnego klauna. Te wspomnienia przypomniały mu o pewnej ważnej kwestii, nad którą się zastanawiał, a nie miał kogo o to zapytać (a raczej miał, ale anioły, z którymi miał walczyć, nie kwapiły się do odpowiedzi).
- Wiesz, jakie jest nasze życie - powiedział starając się zabrzmieć beztrosko. - Dzisiaj się kochamy, a jutro musimy rozstać, bo nas wezwano.
Powiedziałby, że czekają ich burze, bo zbyt szybko do siebie wrócili i nie wykorzystali czasu na szybkie wytłumaczenia, ale zdawał sobie sprawę z tego, jak zrównoważona Sigyn jest. Musiała o tym wiedzieć, zresztą byli istotami mniej więcej nieśmiertelnymi, mieli więc jeszcze sporo czasu na rozmowy. W tej chwili interesowała go tylko obecność przepięknej anielicy oraz myśl, kiedy znowu będzie mógł ją zaciągnąć do sypialni. Gdyby ją miał. Wątpił, by udało mu się przemycić swoją partnerkę do komnat leżącej w arterii Kościoła. Zawsze jednak mogli znaleźć domek, który skażeniem zabijał innych, lecz dla aniołów był niegroźny. Udekorowaliby go, spędzili tam wiele szczęśliwych lat, może nawet doczekali się jednego lub większej liczby potomków. Może, bo procent śmiertelności przy porodzie był dosyć wysoki i Decis nie wiedział, czy byłby w stanie poświęcić Sigyn dla dobra ich dziecka, a nawet jeśli, prawdopodobnie nie mógłby go pokochać; patrząc na syna lub córkę, widziałby anielicę, która oddała swoje życie byle tylko jej dziecko mogło przeżyć. Oczywiście większe były szanse, że obydwoje przeżyją, ale póki co Decis nie był gotowy na podjęcie takiego ryzyka. Utrata dziecka lub partnerki doprowadziłaby go do szaleństwa i zepchnęła jeszcze głębiej w otchłań służby Kościołowi; w ramach zemsty zadanej na sobie prawdopodobnie polowałby na wszystko, co ma skrzydła.
- Co się stało z innymi aniołami? - zapytał po przypomnieniu sobie o sprawie, która go nurtowała. - Ilu z nich przeżyło i tutaj jest? Będą nas teraz ścigać, bo do siebie wróciliśmy?
Jego oczy zwęziły się niebezpiecznie na myśl o tym, że będzie musiał po raz kolejny zabijać swoich braci i siostry. Ale dla tej białowłosej, która stała przed nim, dotykała jego twarzy i włosów, mógł wymordować cały Eden. Może nawet tego chciał? Przez jego głowę przeszła myśl, że nawet jeśli Bóg ich opuścił i żyje, to każdy martwy anioł był ciosem prosto w jego boskie serce. A nie ma lepszej zemsty na kimś, niż ta zadana bliskiej mu osobie. Nie mógł nic z tym zrobić, tylko patrzeć jak bliscy poddawani są długiemu i dotkliwemu cierpieniu. Decis ocknął się z zamyślenia. Nie, już kiedyś był bliski zapędzenia się na tę ścieżkę do punktu bez powrotu, ale zawsze udawało mu się z niej zawrócić. Sigyn wprowadziła do jego życia światło i nadzieję. Koniec z bezgranicznym oddaniem Kościołowi. Będzie im służył, by niczego nie podejrzewali, ale od tej chwili koniec ze ślepą wiarą w każde ich słowo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.17 1:23  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Tak. Było prostsze, ale i wtedy anioły się buntowały. Buntowały się, bo właśnie miały wszystko, a teraz gdy nie mają nic starają się naprawić swoje błędy. Cóż za ironia. Może i kara? Sigyn nie znała odpowiedzi i nie wiedziała czy chciała ją poznać. Nadal wierzyła w końcu w powrót stwórcy i, że wszystko wróci do normy. Och jakże o tym marzyła. Wcześniej była Uszami Boga, a teraz? Teraz służyła w armii niejednokrotnie bronią Edenu przed Kościołem, który fanatycznie ich morduje mimo że pomagają ludziom na desperacji. Nie wiedziała czemu Decis tak bardzo się ich trzymał. Dla niej byli potworami zrodzonymi z ludzkiej chciwości posiadania władzy nad wiernymi. Dawnymi fundamentami zniszczonego kościoła Boga pod nową osłoną. Niejednokrotnie też zabiła fanatycznego anioła... Nie mogła dopuścić, by dalej mordował niewinnych. Dalej przerażało ją to jak potrafili zmienić innych w potwory. Nie miała jednak odwagi by pytać Decisa o to. Bała się, że przez to się od niej oddali.
- Wiesz, że nie musielibyśmy... - mruknęła pod nosem, bo różniło ich tylko jedno w sumie. Miała jednak nadzieje, że nie spotka go kiedyś na polu walki. Nie byłaby zdolna unieść na niego miecza, ale na pewno powstrzymała by go od zabijania.
Nadal bawiła się jednak włosami w swoich palcach. Dobrze, ze ich nie ściął. Za to byłaby zła. Zawsze mu mówiła, że w długich mu do twarzy i ma ich nie tykać. Sama nawet mu je przycinała by czasem nie ściął za dużo. Wiedziała też, ze te wszystkie lata co byli razem i robiła mu te wymyślne fryzury to wytrzymywał dla niej. Naprawdę ją wtedy to radowało, że mimo tego trwał przy niej. Póki co nie myślała o założeniu rodziny. Kiedyś może i tak, przed TYM wszystkim. Teraz? Bała się. Nie chciała by jej dziecko wychowywało się w tak niegościnnych warunkach albo by Decis ciągle znikał, bądź co gorsza dowiedzieliby się. O nie. Nie mogła na to pozwolić. Na jego pytanie westchnęła ciężko ale pogłaskała go znowu po policzku z czułością.
- Sporo Decisie. Bardzo sporo. Nie znam dokładnej liczby ale jest nas ponad 20 tysięcy według ostatnich sondaży. Nie wiem czy będą nas ścigać... Wiele się zmieniło.
Odpowiedziała mu na tyle ile potrafiła. Nigdy nie podawano dokładnych liczb. Nie było to potrzebne, bo i tak aniołów było nawet... Za dużo. Jednak to dobrze. Wiele osób dostawało pomoc. W sumie Desperacja się z Edenu utrzymywała. Takie jednak stanie na środku pustkowia z ognistym ptakiem przy boku nie było bezpieczne...
- Udajmy się w bardziej bezpieczne miejsce.
Oznajmiła nie chcąc by oboje mieli kłopoty. Poprosiła go więc by usiadł wraz z nią na grzbiecie jej feniksa. Z początku Sauron zadowolony nie był ale nie mógł protestować. Po chwili gdy już siedzieli pewniej wzbił się w powietrze i skierował do Gór Ken.

z/t x2
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.11.17 20:46  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Podróż trochę zajęła żeby dostać się spod murów miasta, musieli być w miarę cicho, nie przykuwać uwagi. Choć Angel nie należała do mistrzów cichego poruszania się, to starała się nie robić zbyt wiele odgłosów podczas marszu. Z kapturem naciągniętym na głowę od momentu przestąpienia progu kryjówki żeby jej czarny płaszcz i czarny plecak ładnie się wkomponowały w mrok panujący w okolicy. Starała się być czujna przez cały czas bo nigdy nie wiadomo co wyskoczy w ich stronę. Z ręką cały czas położonej na rękojeści swojego miecza szła w milczeniu. Trzeba było znaleźć schronienie przed dzikimi bestiami Desperacji. Kto wie co za potwory wypełzają ze swoich kryjówek na żer w tej okolicy o tej porze. Sporo myśli kłębiło się w jej uroczej główce, zwłaszcza ostatnie słowa Kami na temat Lazarusa. Nie miała teraz czasu się rozwodzić nad powodami zagrywki Azarova. Musiała być czujna i gotowa na atak w każdej chwili. - Wiem że to męczące, ale postaraj się nie tracić koncentracji.. jak coś tylko zwróci twoją uwagę, daj znać. - powiedziała na tyle cicho jak się dało ale aby chłopak dobrze zrozumiał jej słowa. - Nie długo zrobimy postój, rozpalimy ognisko i odpoczniemy nieco. Taki plan może być póki co? - spytała żeby nie było że się za bardzo rządzi.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.17 12:56  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
-"Czemu nie, odpoczynek przyda się nam obu. "Choć te ognisko to broń dosyć obosieczna. Zwierzęta odstraszy ale też zwróci uwagę." pomyślał pamiętając, żeby ograniczać dodawanie swoich uwag do minimum.
-"Interesujące miejsce. Podobne trochę do miasta ze względu na efekt jaki daje. Z daleka wydaje się spokojne i opanowane lecz jego prawdziwa natura pojawia się wtedy kiedy człowiek jest najmniej czujny. Dosyć zabawne... przepraszam, powinienem się skupić, a nie bawić w jakiegoś poetę." "Po co w ogóle się odzywałem, jesteśmy na misji a nie wycieczce. To że nie są "przestępcami" nie oznacza, że mogę sobie pozwalać na taką swobodę."  
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.17 13:09  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Trochę im zajęło szukanie jakiegoś dobrego miejsca. Aż w końcu w oczy dziewczyny rzuciło się dość spore, wyniszczone drzewo. Zaczęła iść w tym kierunku zerkając na chłopaka. - Zgodzę się z porównaniem do miasta.. choć w murach jest niestety bezpieczniej niż tutaj na otwartej przestrzeni. Zmutowane wirusem bestie, roślinność. Dla nas na szczęście nie jest to zagrożeniem. Czerwinka eliminuje możliwość zarażenia się. - powiedziała podchodząc bliżej pnia. Po czym zdjęła plecak i ostrożnie położyła do na ziemi. Drzewo dość masywne, nawet miało wystający korzeń z jednej strony. Podeszła więc do niego i oparła się obiema rękami o niego naciskając ze sporą siłą. - Dość wytrzymały i spory. Chodź, jak jest możliwość żeby nie siedzieć na ziemi to trzeba z niej skorzystać. - dodała siadając z jednej strony na korzeniu i robiąc trochę miejsca towarzyszowi. Odetchnęła z ulgą i oparła przedramiona na udach. Zwiesiła nieco głowę na chwilę przy tym. - Czemu tak w zasadzie chciałeś koniecznie się wybrać za mury miasta? W ściekach jest wystarczająco wyzwań dla takich nowicjuszy. Treningi i jakieś mniejsze misje w mieście. Ale musiałeś się szarpnąć na najniebezpieczniejsze miejsce, więc albo jesteś szalony albo znudzony życiem. - zaczęła konwersację. Nie po to go ma żeby siedzieć w milczeniu. Spojrzeniem omiatała najbliższą okolicę w poszukiwaniu jakiś suchych gałęzi na rozpałkę.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.11.17 20:39  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
-"Hm. Nie powiedziałbym ,że znudzony. Po prostu akceptuje to co ma się wydarzyć niezależnie czym by było. Zwykle staram się być optymistą więc wszelkie zagrożenia postrzegam ze mniejsze niż faktycznie są. Dodatkowo uważam, że jeśli chce się coś zmienić najeży być gotowym na ryzyko. Hajime zamyślił się na chwile w poszukiwaniu innych argumentów, po chwili zaczął mówić ponownie lecz jego ton był wyrazie bardziej smutny i zrezygnowany. -"Kiedyś usłyszałem od przyjaciela, że jutro jest nadzieją nigdy obietnicą. Od tamtego czasu zawsze kiedy chcę odpuścić przypominają mi się i zdaje sobie wtedy sprawę, że jeśli nie dziś to kiedy. "Może tym razem opłaci się być szczerym. tak otwarta ekspresja była dla Hajime rzeczą dosyć trudną. -"Wracając do pytania wybrałem się akurat tutaj bez większego powodu, przełożeni oferowali mi zbyt proste i nieistotne zadania więc po prostu wykorzystałem okazję. Plus uważam, że może to być dosyć ciekawe przeżycie a na nie zawsze jestem otwarty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 12:02  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Siedziała na wystającym korzeniu i wpatrywała się w chłopaka. Stał dosłownie naprzeciwko niej i odpowiadał ładnie na zadawane pytania. Był nawet dość szczery, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał. Jego wypowiedź sprawiła że na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. - No to mamy coś wspólnego w takim razie.. - zaczęła po chwili. Sięgnęła po plecak i wyjęła z niego butelkę z wodą. Zrobiła parę małych łyczków i schowała przedmiot do plecaka leżącego obok jej nogi. - Życie nikogo nie oszczędza, więc nie ma sensu stać z boku i czekać aż coś się wydarzy. My kreujemy naszą przyszłość i to od nas zależy jak będzie ona wyglądać. Osobiście uważam że nie ma nic ważniejszego niż samodoskonalenie się. Wtedy możemy faktycznie chronić naszych bliskich. - skoro on był szczery to i ona postanowiła się otworzyć. Splotła palce dłoni ze sobą i wlepiła w niej spojrzenie przez chwilę milcząc. - Straciłeś kiedyś bliską osobę? - zadała pytanie którego się z pewnością nie spodziewał. Dłonie jej lekko drgnęły i palce się zakleszczyły ze sobą nieco bardziej. - To paskudne uczucie, nie móc zobaczyć tej osoby, nie być w stanie usłyszeć głosu, nie poczuć ciepła.. jedynie wspomnienia. - kontynuowała już nieco ciszej. Nie patrzyła na niego, a białe kosmki włosów zasłaniały jej ślepia. I w sumie dobrze bo nie wiele brakowało żeby zbierające się w nich łezki spłynęły po policzkach. Ale starała się trzymać je tam gdzie były, żeby jej nowy towarzysz broni nie widział. Łzy to była przecież oznaka słabości, jej zdaniem przynajmniej.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 16:32  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Pytanie wyraźnie go zaskoczyło, zrobił kilka kroków do tył odwrócił się i zaczął mówić. -"Całą rodzinę kilka lat temu, S-SPEC uznał nas za zbyt niewygodnych. Najgorsze jest to, że stało się to zbyt szybko, nagle nawet nie mogłem się pożegnać."
Stał w ciszy przez chwilę, po czym usiadł na ziemi wpatrując się w dal. -"Utrata bliskich to jedno ale wielu ludzi nie zauważa, że razem z tym tracimy część siebie... No ale takie rozprawianie tylko dołuje człowieka, najlepiej skupić się na tym co jest teraz. A skoro mowa o tym co teraz, ciężko rozpalić ognisko na samej ziemi, przydałoby się pozbierać trochę drewna na rozpałkę." wstał wyraźnie gotowy na otrzymanie polecenia o zebranie chrustu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 17:23  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Słuchała jego słów i jeszcze bardziej smutno jej się zrobiło na wzmiankę o jego stracie. Milczała przez chwilę po jego kolejnym wywodzie. Wiedziała że nie jest jedyna osobą której Spec coś odebrało. Tak wiele osób że nie sposób było policzyć. Zbliżyła ręce do twarzy i starła łzy z buzi. Wzięła kilka głębszych wdechów i powolnych wydechów. - Masz rację, nie przywrócimy zmarłych, ale możemy żyć dla nich i dla tych co jeszcze są wśród nas. - dodała od siebie i uśmiechnęła się lekko. Może nawet odrobinę wymuszenie żeby już nie mazgaić się przed nowym. Skinęła głową na jego propozycję. - Jasne.. to dobry plan, noce bywają bardzo zimne.. masz chyba ze sobą śpiwór, prawda? - spojrzała na chłopaka dla upewnienia się że faktycznie jest gotowy na nocowanie poza domem. Sama się podniosła z korzenia i przeciągnęła lekko. - Pomogę Ci, będzie szybciej. - dodała ochoczo i sama zaczęła się rozglądać za mniejszymi gałązkami. Macała je sprawdzając czy nie są wilgotne. Łamała i zbierała do drugiej ręki. Jak już miała sporo tego to wróciła do miejsca gdzie mieli swój mały obóz. Na niebie było kilka chmur ale nie zapowiadało się na opady póki co. Klęknęła na ziemi i zaczęła układać mały stosik z połamanych gałązek. Wygrzebała z plecaka kawałek papieru i zapalniczkę którą podała chłopakowi. - Masz.. czyń honory.. - dodała z uśmiechem na niego patrząc.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.11.17 17:56  •  (S) Zniszczony las - Page 18 Empty Re: (S) Zniszczony las
Wziął zapalniczkę i zaczął rozpalać ognisko. -"Heh. Nie, coś tak czułem, że czegoś zapomnę. Ale to nie powinno być problemem, przywykłem do spania na ulicy na kawałku tektury więc koc i ziemia to czysty luksus. W najgorszym wypadku zmarznę, nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz."  mówiąc to sprawiał wrażenie zadowolonego. Było to coś czego nie kontrolował i nie zauważał, uznawał takie sytuacje za ciekawe ubarwienia niż jako przeszkody. "Ciekawe jak bardzo się wkurzy." Po krótkiej ale tytanicznej walce z zapalniczką udało mu się w końcu rozpalić ognisko. Ogień nie był w żadnym stopniu imponujący ale w zupełności wystarczał. -"Przydałoby się omówić sprawę warty. Proponuję, jako karę wybranie mnie na pierwszego i dodanie godziny w bonusie." powiedział siedząc przy ogniku wpatrując się w płomienie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 18 z 25 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 21 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach