Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 25 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 17 ... 25  Next

Go down

Pisanie 05.06.16 0:47  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Ruszyła za nim wyciągając z paczki kolejnego papierosa. Wbrew wszystkiemu, miała instynkt samozachowawczy i to naprawdę bardzo silny. A w tej chwili coś podpowiadało jej, że to właśnie ten plan zapewni jej to czego potrzebowała do życia.
Rozlewu krwi.
Szybkim wzrokiem objęła całe obozowisko, po czym położyła lornetkę na ziemi. Paliła dalej nieśpiesznie z taką miną, że Marcus nie mógł mieć pewności, że ona przystanie na to wszystko. Jeszcze to spojrzenie, kiedy zaczął ją pouczać jak obsługiwać się fiołkami. Przewróciła teatralnie oczami i dopaliła papierosa ponownie wbijając wzrok w lornetkę. Wstała powoli i wyjęła jedną fiołkę, by zaraz włożyć ją sobie do ust. BHP… czy jakoś tak.
Cicho dotarła do obozowiska i spojrzała na swoje cele. Wypluła szklany pojemnik i nałożyła go na małą procę. Wycelowała i uśmiechnęła się kącikiem ust. Wielkie i zajebiste bum. Nie zdziwiła się kiedy poczuła krew na sobie. Nie byli daleko. Szybko zlokalizowała kawałki ich ciała i aż zaświeciły jej się oczy, w tamtej chwili była żywsza niż przez te wszystkie lata od śmierci matki.
Zaraz jednak usłyszała strzały i spojrzała na mężczyznę ponownie przybierając ten znużony wyraz twarzy. Wyjęła tessen z pokrowca i zaczęła się nim wachlować. Zmęczyła się po tym wszystkim.
-Niezły rozpierdol- Rosa nie zareagowała. Nie miała pojęcia kiedy Mgła się pojawiła, ale widać radość w jakiś sposób obniża jej czujność. Tym razem jednak się zgadzały w jednym. To wszystko było piękne.
-Nie uważasz?- wymruczała dumna ze swojej pracy, chociaż nie było tego po niej widać.
-Masz jeszcze jedną fiołkę cezu…- zaczęła na nowo mgła a Rosa krzyknęła jedno stanowcze „zamknij się” i o dziwo Mgła usłuchała. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i ponownie spojrzała co się dzieje.
Była zmęczona, co ją zdziwiło... w końcu nie zrobiła aż tyle. Chyba właśnie odczuwa na sobie skutki siedzenia w jednej pozycji przez x godzin, nie jedzenia i palenia jak smok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.16 12:38  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Wydarzenie pod opieką MG

Dwójka łowców dotarła bez problemu do obozowiska S.SPEC, o którym ich powiadomiono. Warkot zatrzymanego w odpowiedniej odległości motocykla na ich szczęście nie doleciał do uszu wojskowych i nie zaalarmował ich o nadciągającym zagrożeniu. W końcu byli tylko ludźmi, a Sleipnir jednak miał świadomość, jak głośna jest jego maszyna i na jaką odległość może być słyszalna.
Para ukrytych Łowców zdołała przyjrzeć się obecnej sytuacji i zaplanować akcję. Wszystko szło pięknie, ładnie i wydawało się przecież takie proste... Niestety, wojskowi też swoje szkolenie mieli i nie byli kukłami, które można ot tak wyeliminować. Ale po kolei...

Sleipnir starał się podkraść na odpowiednią odległość, ale to wcale nie było takie łatwe dla prawie dwumetrowego dobrze zbudowanego mężczyzny, który miał do dyspozycji praktycznie pusty teren przystrojony jedynie zeschłymi badylami, które tylko w teorii miały przypominać drzewa. (Nasza Desperacja taka łaskawa dla roślinności.) Kępy szarych traw tez nie miały okazji się tu dobrze rozwinąć, a niewielkie nierówności terenu również aż tak wiele nie dawały.
Spece musieli naprawdę dobrze przemyśleć swoje rozstawienie w terenie, bo zajęli najlepszą możliwą pozycję. No fakt, lata surowych szkoleń pod okiem fachowców coś jednak dawały.
Prawie pod koniec wędrówki starszego łowcy, został on dostrzeżony przez wojskowego przy namiocie, który natychmiast wszczął alarm i schował się za materiałową osłoną by to zza niej móc strzelać. Początkowo nie miał pewności, czy to nieprzyjaciel, którego należy zlikwidować, ale wybuch kilkanaście metrów dalej doskonale dał mu do zrozumienia, jak przedstawia się sytuacja.
Plus wszyscy żyjący mogli się domyślać, że przeciwników jest przynajmniej dwóch.

Rosalie miała nieco łatwiej jeśli chodzi o podkradanie się. Bądźmy szczerzy, niecałe 160 cm wzrostu, chuderlawa budowa i całkiem gibkie ciało były w takich zadaniach sporym atutem. Zdołała się podkraść niezauważona na tyle blisko by móc rzucić pomiędzy dwóch mężczyzn przy strumyku swoją małą bombę.
Żołnierz zginął na miejscu rozerwany na kawałki, ale naukowcowi się nieco bardziej poszczęściło. Pewnie to kwestia dzielącego ich dystansu i ampułki, która nie zawsze leciała dokładnie tam, gdzie życzył sobie rzucający. W każdym razie, żołnierz był obecnie mokrą plamą i deszczem mięsa, a ranny naukowiec upadł oszołomiony i ranny gdzieś na ziemię.

Sleipnir usłyszawszy krzyk Speca i wybuch, który dobiegł do jego uszu praktycznie w tym samym momencie, natychmiast wycelował w cel na wzniesieniu i strzelił. Na jego szczęście, mężczyzna nie zdążyła na tyle szybko zareagować i namierzyć pozycji łowcy, więc padł postrzelony na ziemię i zniknął z oczy Marcusowi.
Drugi cel nie dał się już tak łatwo. Schowany za osłoną i świadomy położenia wroga otworzył do niego ogień. Kilka pocisków chybiło, ale jeden zdołał drasnąć ramię Łowcy i rozerwać rękaw płaszcza. A było aktywować artefakt przed zbliżeniem się do obozowiska...

Rosalie w tym czasie chwilowo zamroczyło. Okropna choroba, zawsze się odzywa, kiedy nie trzeba. Do tego to przemęczenie, które dało się nagle we znaki. Dziewczyna mogłaby przysiąc, że obraz zaczął lekko falować, choć ona w ogóle się nie poruszyła. No nic, to było nieprzyjemne uczucie, ale jednak dało się z nim normalnie funkcjonować.

A co w tym czasie stało się z ich celem? A to, że ukrył się za jednym z większych konarów, przy których się kręcił i zaczął zza niego szukać intruzów. Położenia Sleipnir'a mógł się domyślać po strzałach towarzysza, ale z dokładnym wypatrzeniem go był już mały problem. W końcu wszystko działo się tak szybko. O Rosalie wiedział tylko tyle, że była, ale gdzie, to już nawet domyślać się nie mógł. Mimo to, ją również starał się wypatrzyć.
______________________________________________________________________

Podsumowanie:

S.SPEC
Żołnierz 1: przy źródle; rozerwany na kawałki
Żołnierz 2: ukryty za namiotem; strzela do Sleipnir'a
Żołnierz 3: na wzniesieniu; postrzelony w klatkę piersiową (wykrwawia się); niewidoczny
Żołnierz 4 (cel): schowany za drzewem; szuka napastników
Naukowiec 1: przy źródle; ranny i zdezorientowany
Naukowiec 2: ukryty w namiocie; zaalarmowany

Łowcy:
Sleipnir: wykryty przez Żołnierza 2; szukany przez Żołnierza 4; draśnięty w lewe ramię
Rosalie: szukana przez Żołnierza 4; zmęczona; omamy i zawroty głowy

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.06.16 22:25  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Świst kuli, pieczenie ramienia. Konkluzja była prosta do odgadnięcia, na dodatek nieprzyjemnie trafna, tak jak ciepła posoka spływająca na dłoń. Miał dosyć, kule z roku na rok coraz bardziej ciągnęły w jego stronę, a on sam czuł psychiczny odcisk czasu na sobie. Aktywował moc ostrza głodu i płaszcza, po czym strzelając w celnego żołnierza, ruszył w jego stronę. W przybliżeniu posłał w niego około sześciu strzałów, chciał mieć pewność, że go wyeliminuje.
Puścił się biegiem w stronę namiotu, ziemia i lecące w niego pociski ciągnęły w dół, kiedy on sam był lżejszy dzięki mocy swego ostrza. Każda z jego kul przelatywała przez namiot, przedzierając się przez włókna ścian i prawdopodobnie raniąc również naukowca, w końcu on również był jego celem.
Jeżeli udało mu się dostać do okolic namiotu to moc ostrza była skupiona jedynie na ludziach, czyli z pewnością na dwójce S.SPEC.
Owa moc, niczym własny, myślący organizm, cisnęła do podłoża z całymi pokładami energii, jakby próbowała połamać kości i zgnieść narządy wewnętrzne swoich ofiar. Podobno noże adaptowały umysł swoich właścicieli i działały tak jak one. pokazywało to jasno, jakim człowiekiem jest Sleipnir.
On natomiast czuł się spokojniejszy. Miał wrażenie, jakby osłaniał go stary druh, dbał o to aby nic mu się nie stało. Był przez to śmielszy, czuł się młodziej.
Jedna z kul wybiła go z tego myślenia.
Gdyby nie kamizelka kuloodporna to właśnie zamiast żołądka miałby gulasz. Skulił się jednak na moment od bólu i kipiąc złością posłał trzy strzały w stronę atakującego go żołnierza.
Miał szczęście mimo wszystko, jego żebra były całe dzięki temu, że kula zmieniła swój tor lotu przez zakrzywioną grawitację.
Jeżeli zarówno naukowiec jak i żołnierz byli martwi, to wycelował ostrzem w stronę ostatniego uzbrojonego celu, aby przygnieść go do ziemi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 15:08  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Rosa spojrzała swoimi czujnymi oczami na świat dookoła. Zawroty głowy? Nudności? Owszem wadziły jej w danej chwili, ale chichotanie mgły było o wiele gorsze i bardziej rozpraszające.
-Zamknij się, bo nas postrzelą- wyszeptała na co jej druga osobowość zaczęła się poważnie zastanawiać nad swoimi czynami. Nie lubiła bólu, a instynkt samozachowawczy miała silniejszy od samej Rosy. Dziewczyna zyskała wtedy kolejną możliwość ataku, ale wtedy zobaczyła Markusa zmierzającego w stronę namiotu. Przeszkadzał jej. Odruchowo wydała z siebie przeciągły gwizd, który uniósł się echem po lesie. Oznaczało to jedno. Jest blisko jej celu. Po tym złapała błyskawicznie fiołkę z cezem i wymierzyła w namiot. Ona ostrzegła, jak nie zdąży zwiać to jego sprawa. Wystrzeliła i zakręciło jej się w głowie. Ledwo powstrzymała wymioty.
-Wstawaj! WSTAWAJ BO CIĘ ZNAJDĄ!- Rosa zamrugała czując jak otworzyła oczy. Wszystko złośliwie tańczyło jej przed oczami. Nie mogła się podnieść bo zaraz dostawała syndromu złośliwego podłoża. Przez chwile wydaje się jakby się oddalało by potem uderzyć z całym impetem o ziemię. Kiedy nastąpił wybuch to się skuliła. Albo namiot był za blisko, albo nie trafiła. Zaczęło jej dzwonić w uszach, co wcale nie pomagało jej w utrzymaniu równowagi. Zamrugała i przełknęła ślinę. Teraz sobie przypomniała nie jadła nic pięć dni. Podczołgała się do drzewa i oparła o jego pień starając się oddychać cicho.
Odważyła się wyjrzeć dopiero po kilku chwilach. Zrobiła to bardzo ostrożnie próbując wypatrzeć cokolwiek, chociaż bardziej liczyła na cudze zwłoki. Najlepiej przeciwników i Marcusa, chociaż wice-dowódca, był jej deską ratunku. Sama nie przeżyje na Desperacji w takim stanie.
-Cholera- wyszeptała pod nosem próbując szybko coś wymyślić. Informacje przepływały w jej głowie łącząc się w najlepsze rozwiązania, kiedy ponownie westchnęła, miała już plan, a nawet plany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 20:24  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Draśnięte ramię nie było najmniejszą przeszkodą w działaniu dla wprawionego w boju łowcy. Prawdopodobnie był nawet w stanie zupełnie zignorować to denerwujące pieczenie i moczącą ubranie krew. W końcu mógł się domyślić, że to nic poważnego i nie ma się co tym w tej chwili przejmować.
O ile początkowo żołnierz przy namiocie mógł do niego strzelać i stanowić realne zagrożenie, o tyle po aktywacji płaszcza nie było to już takie łatwe. Widział on tylko przesuwające się szybko kształty, których dokładnego położenia nie mógł określić. Niemniej jednak udało mu się trafić Marcusa jedną kulą, gdy ten był już w połowie drogi przez obozowisko. Kamizelka jednak na coś się mu dzisiaj przydała.
A co do gradu kul i namiotu... chyba wszyscy wiemy, jak kończy się coś takiego. Mężczyzna kryjący się przed wzrokiem Sleipnir'a może i nie był dostrzegalny, ale jego osłona nie chroniła go przed pociskami, przed którymi nawet kamizelka nie zdołała go uchronić. Celna kula, która trafiła Łowcę, była jedną z ostatnich, które wystrzelił zanim upadł na glebę.
Naukowiec w tym czasie leżał na ziemi w namiocie, zakrywając głowę rękami. Był to jeden z lepszych możliwych odruchów, bo dzięki temu seria strzałów wymierzonych w płachty materiału nie zabiła go, a jedynie zafundowała ranę postrzałową ręki i nogi, z czego miałby jeszcze szansę się wywinąć. No właśnie... miałby, gdyby nie Rosalie.

Dziewczyna w tym czasie była zmuszona zmierzyć się ze swoimi słabościami, więc była nieco opóźniona jeśli chodzi o orientowanie się w panującej sytuacji. Także ona dostrzegła w końcu prawie przezroczystą sylwetkę mężczyzny gnającego w stronę namiotu. Dała mu znak, żeby się odsunął, ale albo zrobiła to zbyt późno, albo ten go nie zrozumiał. W każdym razie rzucona przez nią ampułka rozerwała namiot (i jego zawartość) oraz ciało żołnierza na strzępy, a Marcusa odrzuciła na kilka metrów, obaliła na ziemię i wywołała nieprzyjemne piszczenie w uszach. Łowca miał prawdziwe szczęście, że nie znalazł się bliżej wybuchu, bo wtedy mogłoby się to dla niego skończyć znacznie gorzej niż kilkoma siniakami na boku.

Rosalie zdając sobie sprawę z tego, że nie czuje się najlepiej starała się znaleźć jakąś kryjówkę i przeczekać w niej najgorsze chwile i choć tan nie była daleko, to jednak i ją zdołała dostrzec jedna, bliżej położona osoba. Naukowiec, który jeszcze do niedawna leżał ogłuszony przy źródle, zdołał otrząsnąć się i chwycić za pistolet, który miał przypięty do boku. Wszyscy naukowcy to cioty, które nie miały podstawowego wojskowego przeszkolenia? No nie koniecznie. Ten nie spanikował, choć duże obrażenia na nodze uniemożliwiały mu podniesienie się, wycelował w stronę łowczyni i oddał kilka strzałów, które tylko cudem ją ominęły. Chociaż nie, z cudem to jednak niewiele miało wspólnego. Mężczyzna był w naprawdę złym stanie, bo po chwili znów opadł zupełnie na ziemię.

Żołnierz pod drzewem był najbardziej oddalony od całego zajścia, więc nie miał szans dostrzec dziewczyny, ani Marcusa. W całym tym zamieszaniu dostał jedynie możliwość poznania ich orientacyjnego położenia. Dlatego też posłał tylko po kilka kul w obu kierunkach, jednak żadna z nich nie trafiła.

Nagle, wszystko ucichło. Na ziemi leżały kawałki trupów, na wpół przytomny, mocno ranny naukowiec, martwy już żołnierz na wzniesieniu, potłuczony Sleipnir, a za drzewem siedziała Rosalie, która chwilowo czuła się nieco lepiej. Ale co stało się z ostatnim z żołnierzy, którego chcieli złapać? On też przestał strzelać, choć nic nie wskazywało na to, by miał zostać ranny, a tym bardziej zabity. Co się więc stało? Ich cel zniknął im z oczu i chyba już nawet nie chodziło o chowanie się za pniem.

______________________________________________________________________

Podsumowanie:

S.SPEC:
Żołnierz 1: przy źródle; rozerwany na kawałki
Żołnierz 2: przy resztkach namiotu; rozerwany na strzępy
Żołnierz 3: na wzniesieniu; konający; niewidoczny
Żołnierz 4 (cel): zniknął łowcom z oczu
Naukowiec 1: przy źródle; ranny; traci przytomność
Naukowiec 2: rozerwany na strzępy wraz z namiotem

Łowcy:
Sleipnir: draśnięty w lewe ramię; poobijany; leży lekko ogłuszony
Rosalie: zmęczona; omamy i zawroty głowy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 21:38  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Swój lot mógłby określić jednym zwrotem.
Bziuuuumplask.
Przez chwilę nie próbował nawet się podnieść. Był zbyt zdezorientowany żeby stanąć na równe nogi, a co dopiero ruszyć w pościg. Zerknął w stronę leżącego na ziemi naukowca, który próbował postrzelić Rose. Nie oponował w żaden sposób, nie było sensu, zwłaszcza, że sam nie miał zbytnio jak aktualnie bronić siebie czy też jej. Po chwili jednak oboje leżeli na ziemi, ich przeciwnik prawdopodobnie zemdlał z utraty krwi.
Kiedy po momencie w końcu dał radę podnieść się do pionu, krzyknął do Rose żeby przypilnowała naukowca, po czym ruszył pieszo za celem.
Myślał nad rzuceniem się do Juggernauta, ale był zbyt daleko, aktualna odległość od oficera S.SPEC była ciężka do określenia, ale zanim znalazłby się na swoim motocyklu, ten mógłby już znaleźć jakąś kryjówkę, a do tego dopuścić nie mógł.
Chwycił leżące kilka metrów obok Ostrze Głodu i korzystając z grawitacji działającej na jego korzyść oraz wciąż działającego płaszcza, ruszył sprintem za swoim przeciwnikiem, manipulując swoją wagą tak, aby był jak najszybszy.
Kiedy wbiegł na jedną z piaszczystych wyżyn, od razu próbował wychwycić wzrokiem przeciwnika, trzymając rękę na spuście AA-12, sprawdzało się znacznie lepiej na tę odległość i dawało szansę nie-zabicia swojego celu.
Jeżeli udało mu się go namierzyć to posłał kilka strzałów w jego stronę, celując głównie w jego nogi i biodra.
Jeżeli nie, skorzystał ze śladów zostawionych na jeszcze nie zawianym piachu i ruszył ich tropem, licząc na szybką konfrontację z niebieskim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 22:29  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Zdążyła tylko poczuć popłoch mgły, kiedy dźwięk strzałów dotarł do jej uszu. Całe jej gówniane życie ukazało się w tych krótkich chwilach. Niech by to szlag, jeszcze jest za młoda by umierać w ten sposób. Instynktownie się skuliła. Ale nie poczuła bólu, ani nie wyłączyło jej się zasilanie, a kiedy zdała sobie sprawę, ze nie tylko je st dobrze, ale jest i lepiej to podniosła się momentalnie i doskoczyła do faceta wyrywając mu broń z ręki i wyjmując wprawionym ruchem magazynek. Mogła umieć walczyć tylko tessenem, ale rozkładanie i składanie różnych rzeczy, było jej największym atutem.
-Jak śmiał w nas wymierzyć...- zaczęła Mgła a Rosa poczuła jak powoli ogarnia ją furia i to uczucie łaskotania na skórze kiedy zostaje zepchnięta w głąb umysłu. Już miała pozwolić na to kiedy odezwał się Marcus. O... żył, co za niemiła niespodzianka. Podniosła na niego zbłąkany wzrok i odprowadziła faceta środkowym palcem. Zaraz jednak spojrzała na swoją ofiarę. Wykręciła mu rękę i zaczęła powoli ciągnąć za jeden z palców dopóki nie usłyszała chrzęstu złamanej kości. Zapach krwi ją odurzał i przyprawiał o stan bliski narkotykowej euforii. Potem poszedł kolejny palec i kolejny, aż przyszedł czas na staw nadgarstkowy, który również mu ułamała.
-Nigdy więcej nie wycelujesz we mnie broni. Powyrywam ci te palce i cię nimi nakarmię a jak będziesz krzyczał to odetnę ci język i będę patrzyła jak dławisz się własną krwią.- wywarczała i zaczęła wzrokiem szukać rany by zaraz ją ucisnąć ciężarem swojego ciała. Nie pozwoli aby umarł tak łatwo, jeszcze ma wiele pomysłów.
-Dobrze... Dobrze! Czujesz ten zapach?! Podoba ci się nie?- Rosa nie musiała przytakiwać, Mgła ją tylko podjudzała, obie chciały tego samego, ale z grubsza innych powodów o ile urojona osobowość może mieć jakiś cel. Cała się trzęsła z podniecenia na myśl o zbliżającym się morderstwie, ale uciskała. Marcus ma pewnie medykamenty. Opatrzą go... wyleczą a Rosa na zmienię z Mgłą się nim zaopiekują. Mężczyzna pożałuje, ze się urodził
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.06.16 22:55  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Naukowiec nie wiele miał już do gadania. Utrata krwi i kilka złamań uniemożliwiały mu zrobienie czegokolwiek sensownego, a magazynek w broni już się wyczerpał. Mógł tylko czekać na śmierć, która jego zdaniem szybko się do niego zbliżała. Niestety, mylił się i to bardzo. Łowczyni, która jeszcze do niedawna była jego celem, teraz zbliżała się do niego wściekła i żądna mordu, ale bynajmniej nie szybkiego. Oj, marny był los tego mężczyzny...*

Marcus w tym czasie otrząsnął się i podniósł z ziemi by ruszyć w pościg za zgubionym żołnierzem. Początkowo kręciło mu się trochę w głowie, ale już po kilku krokach odzyskał dawną sprawność i choć nadal trochę dzwoniło mu w uszach, to mógł już całkiem normalnie funkcjonować.
Dotarł do drzewa, przy którym jeszcze niedawno znajdował się wojak i dostrzegł jedną rzecz.
Znacie może odpowiedź na pytanie, jak Spece tutaj dotarli? Ano tak, samochodem. A gdzie był ten samochód? Ano w pobliżu obozowiska, ale nie w jego centrum. A co mogła zrobić osoba na straconej pozycji i z martwymi już towarzyszami? Ano ewakuować się i zawiadomić resztę organizacji o zajściu.
Sleipnir dostrzegł go akurat w momencie, gdy ten pakował się do opancerzonego wozu dobre kilkadziesiąt metrów od niego. Mężczyzna był częściowo schowany za pojazdem, jednak jedna z wystrzelonych w jego kierunku kul trafiła go w łydkę. Spojrzał on odruchowo w stronę łowcy, ale go nie dostrzegł. Marcus nadal miał na sobie kamuflujący płaszcz.
Żołnierz zacisnął zęby z powodu bólu, ale nie zaprzestał swoich działań. Jeśli tylko zasiądzie za kierownicą i ruszy, zyska ogromną przewagę.

______________________________________________________________________

Podsumowanie:

S.SPEC:
Żołnierz 1: przy źródle; rozerwany na kawałki
Żołnierz 2: przy resztkach namiotu; rozerwany na strzępy
Żołnierz 3: na wzniesieniu; konający; niewidoczny
Żołnierz 4 (cel): postrzelona łydka; pakuje się do samochodu
Naukowiec 1: przy źródle; ranny; traci przytomność; torturowany przez Rose
Naukowiec 2: rozerwany na strzępy wraz z namiotem

Łowcy:
Sleipnir: draśnięty w lewe ramię; poobijany;
wykorzystanie: Ostrze Głodu: 3/4, Płaszcz Cienia: 2/3
Rosalie: zmęczona; omamy i zawroty głowy

*Opisuj jak chcesz również jego reakcje, bo zbyt wiele nie mam tu do dopowiedzenia. Masz wolną rękę, ale nie przesadzaj.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.06.16 19:15  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Nie miał czasu na zbędne myślenie, rzucił AA-12 na ziemię i nie celował w żołnierza, a w opony samochodu. Wolał mieć pewność, że ten nigdzie nie ruszy, więc użył magnuma. Nie zbliżał się do celu, stał w miejsca i w strzeleckiej pozie oddawał strzały aż usłyszał typowy dla takiej opony wybuch, w końcu pocisk z taką siłą przebicia z pewnością rozwali całe koło, a z takiej wielkości gumą na pewno nie uda mu się wystartować na piasku.
Podniósł z ziemi strzelbę i posłał z niej strzał w tylną szybę. Nie chciał zostać zaskoczony nagłym strzałem przez nią, dlatego wolał mieć lepszą widoczność w środku.
Podchodził żwawym krokiem w stronę auta mając broń w gotowości.
Jeżeli dotarł do niego bez przeszkód, stanął metr od niego w bezpiecznej pozycji do okna kierowcy i otworzył drzwi na oścież, na wszelki wypadek wciąż używał ostrza głodu, ciążąc grawitacją do takiego stopnia, aby niebieski praktycznie nie mógł oddać strzału przez obciążenie na niego narzucone.
Nie wchodził do środka auta, po kolei otwierał każde drzwi i tylną klapę aż zobaczył przeciwnika, w jednej ręce wciąż trzymając strzelbę. Model specjalnie był dobrany tak aby mu nie ciążyła i mógł bez problemu oddawać strzały jedną ręką.
Kiedy w końcu znalazł oficera, obezwładnił go kopnięciem w dłoń trzymającą broń, jeżeli takowej nie trzymał w ręku to po prostu kazał mu wyjść. Przy oporze z jego strony po prostu złapał go za fraki i rzucił na piach.
Jeżeli udało mu się w ogóle złapać jeńca to wrócił z nim szybko do obozowiska aby tam go przesłuchać i zakończyć tortury na naukowcu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.16 12:47  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
Opona samochodu została uszkodzona dopiero po kilku strzałach. W końcu nie był to byle wóz, a samochód opancerzony do poruszania się po niebezpiecznych terenach Desperacji i możliwość strzałów była przewidziana podczas jego konstruowania.
Silnik maszyny odpalił, ale uszkodzone koło skutecznie utrudniało mu wystartowanie z miejsca. Niby coś tam się ruszyło, ale nie dało się w takim stanie jakoś sensownie jechać, a na wymianę koła żołnierz nie miał teraz za bardzo czasu ani sił. Rana w noce zdecydowanie nie ułatwiała życia nawet twardzielowi.
Strzelanie w tylną szybę nic nie dało. Raz, że to małe; dwa, że grube pancerne szkło. Ta metalowa puszka nie chciała tak łatwo dać się pokonać przez jakąś pukawkę. Przedmioty też bywają jak widać zawzięte.
Sleipnir mógł teraz zbliżyć się do maszyny i otworzyć drzwi, a dzięki artefaktowi uniemożliwić przeciwnikowi zastrzelenie go. Żołnierz choć trzymał już w ręku pistolet i starał się wycelować przez otwarte drzwi, został przygnieciony przez grawitację i opadł na kierownicę, patrząc jedynie z nienawiścią na Łowcę.

Dalej możecie już pisać sami. Ja swoją pracę skończyłam.

______________________________________________________________________

Podsumowanie:

Żołnierz 4 (cel): został pochwycony; jest postrzelony w nogę i dość mocno krwawi.
Sleipnir: nie odniósł specjalnych obrażeń. Kilka siniaków, które pobolą może ze dwa dni.
Rosalie: mocno osłabiona. Musi odpocząć dwa posty. (Sprawdzę, czy to opisałaś.)

BONUS: Możecie zgarnąć z wozu i obozowiska 2 karabiny i 3 pistolety, trochę amunicji i 2 apteczki.

KONIEC WYDARZENIA
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.16 21:53  •  (S) Zniszczony las - Page 10 Empty Re: (S) Zniszczony las
- Wyłaź, nie chce mi się z tobą szarpać.
Posłuchał, wyglądał na mądrego człowieka, któremu jedna kula już starczy. Szedł za nim, obserwując jego ruchy i pilnując żeby nikogo nie wezwał. Szybko wrócili do obozowiska, w którym został biedny naukowiec i złowroga Rose.
- Zostaw pana bo umrze, oboje się przydadzą.
Schował nóż do pochwy i zabrał od SPECa kajdanki, którymi po chwili go spiął, klucze schował do tylnej kieszeni.
Kopnął go w tył kolana, dając mu jasny znak że ma uklęknąć.
Widząc zwijającego się obok naukowca, odsunął Łowczynię od niego i chwycił go za kark, dając swojemu sprzymierzeńcowi w międzyczasie znak żeby pilnowała drugiego jeńca.
- Skażone, prawda? Jest nie do picia dla ludzi, wiem. Kontakt z nią również jest niewskazany, bardzo szybko można się zarazić wirusem, a potem sam pan zapewne wie co się dzieje z nosicielem. Niestety, wasz namiot nie nadaje się już do niczego, przez co będę musiał męczyć pana. A zatem, co się udało panu ustalić w sprawie obecnej fauny i flory? Odkrył pan coś szczególnego?
- Wypier-
Nie zdążył dokończyć, Marcus dobrze wiedział jakie słowo zaraz usłyszy więc bezceremonialnie wbił głowę naukowca pod taflę skażonej wody. Trzymał go tam nie więcej niż pół minuty, nie chciał żeby stracił przytomność.
Napływająca krew do oczu, skóra wyglądająca jak po oparzeniu pierwszego stopnia, typowe.
Syczenie i krzyk jasno dawały do zrozumienia, że proces nie jest przyjemny.
- Widzi pan, mam zamiar skorzystać z otaczającej nas fauny żeby wydusić z pana informacje. Aktualnie prawdopodobieństwo że jest pan nosicielem wirusa to 70 procent, zwiększę szansę na to, spokojnie. Jeżeli będzie pan pomocny i udzieli satysfakcjonujących odpowiedzi to skrócę pana męki, jeżeli nie, to cóż. Zostanie pan ogłuszony i wyrzucony w mieście, tam zgarnie pana pierwszy lepszy patrol, zawiozą do waszej siedziby, a tam pańscy koledzy chętnie na panu poeksperymentują, a dobrze wiemy, że proces ten jest bestialski, gorszy od znanych człowiekowi tortur. A zatem. Coś nowego?
- Skurwysyn..Okolica jest skażona bardziej niż poprzednio spotkane tereny! Im dalej od jebanego miasta w tą jebaną dzicz tym jest gorzej! Wszystkie pomiary poszły z dymem dzięki tej suce! Zadowolony?!
- Nie, dla nas to oczywistość.
Strzała przeżarła się przez potylicę i wypuściła na wolność kawałki mózgu naukowca, śląc je prosto do strumyka.
Obrócił się w stronę jeńca.
- Hiroyashi Takeri, do ciebie mam osobną sprawę, choć pozwolę najpierw tej uroczej dziewoi się z tobą pobawić, zasłużyła sobie na to.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 25 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 17 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach