Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pisanie 04.07.14 2:44  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Często zdarzało mu się wychodzić na kompletnego debila. Taki już po prostu był. Ciamajdowatość nieodłącznie trzymała się jego osoby, przy czym dodatkowo dawała o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach. Nie, nie mógł się przewrócić we własnym zaciszu domowym. Książki nie mogły mu spaść na łeb, kiedy nikt nie patrzył. Nieodpowiednie komentarze nie mogły wylatywać z jego ust, nigdzie indziej jak tylko w publicznych miejscach. Żywot studenta był jedną wielką nieogarniętością, a Eliott niestety był tego świadomy, przez co cholernie często zdarzało mu się czuć głupio. Tak jak na przykład teraz, gdy kompletnie nie wiedział, jak zareagować na nietypowy wygląd młodzieńca, z którym przyszło mu rozmawiać. Wyglądał na młodszego od niego.. jakiś nastolatek? Licealista? Dzieciaki mają dziwną modę. Kocie uszy? Serio? I te pazury.. specyficzny typ. Nic dziwnego, że kompletnie zapomniał języka w gębie. Mowę odjęło mu jeszcze bardziej, kiedy korzystając z możliwości odwrócenia wzroku od aktualnego rozmówcy, spojrzał na niego, wychwytując wzrokiem kolejną ciekawą osobę. Tutaj to był już hardcore. Marcelina, bo o tej personie tutaj mowa, poniekąd przyprawiła Eliotta o gęsią skórkę swoim nietypowym długim pyskiem czy wielkimi uszami. Z drugiej strony, zaczęła go fascynować pod względem artystycznym. Wiadomo, on był całkowicie przekonany, że ma do czynienia z przebierańcem, a tak dokładny „strój”, był czymś niespotykanym. Festyn stał się balem przebierańców?
Z rozmyślań wyrwały go pazury, wszczepiające się w jego ramię. No tak. Nietypowość ludzi, którzy go otaczali niemal całkowicie wybiła mu faktyczny powód, dla którego w ogóle jeszcze stoi przy tym pomoście ze łzami w oczach i cebulą na rękach. Melchior!
- Ale ona nie może odpłynąć! – jęknął bardzo zaangażowany emocjonalnie w śmierć swojego warzywnego przyjaciela. – Co ja jej powiem? Nie może pomyśleć, że zapomniałem o prezen… - śmiech. Student odsunął się o parę kroków, nieco zdziwiony tak gwałtowną reakcją rozmówcy. Nie trwało jednak długo, nim wstrząsnęło nim coś na wzór pewnej irytacji. Na ile szczerze prawdziwej? Pewnie niewiele. – Ej! Nie rżyj tak! Naprawdę muszę go uratować! go zamiast to? Już zacząłeś uważać go za prawdziwą, żyjącą istotę, Eli? – Poza tym… - zawiesił się, spuszczając wzrok nieco niżej. Bynajmniej nie interesował go sprzęt jakim chłopak dysponował, acz ów miejsce szczególnie przyciągnęło jego uwagę. Otóż zrobiło się wyraźnie mokre.
- Koleś, czy ty się właśnie posikałeś? – zapytał, nie potrafiąc utrzymać powagi. Mimo łez, tragicznej śmierci nowego przyjaciela i generalnego braku poważania ze strony młodszych od siebie.. niemal natychmiast ryknął ciepłym śmiechem, nie bardzo zwracając uwagę na zmianę pozycji. No, do czasu.
- C-co ty… - plusk. Znalazł się w wodzie. Eliott niemal natychmiast wypłynął na powierzchnię i nim zdążył się zorientować, że jego nowy znajomy rozpaczliwie walczy o złapanie jakiegokolwiek haustu powietrza, zaczął się nerwowo rozglądać. No tak. Krople na szkłach to zmora każdego okularnika. – POWALIŁO CIĘ?  



…. wybacz mi ten brak weny. ;-; Jest późno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.14 12:27  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
W ogóle nie zwracał uwagi na otoczenie i ludzi z nim związanych. Prawdopodobnie dlatego, że byli to sami dziwacy, a on do dziwactw jest już dość przyzwyczajony. No i nie miał zamiaru myśleć tutaj o kimkolwiek innym, kiedy rozwijała się sytuacja kryzysowa.
Przykry incydent, niestety, został zauważony przez ówczesnego rozmówcę. A już myślał, że się uda ogarnąć niezauważenie... Niezdarnie pokręcił głową, odpowiadając negatywnie na jego pytanie. On? Posikać się? N-naaahhh... hh... h... Abort mission! Abort, abort-- No kurna, nie może. I wcale nie dlatego, że w pierwszej chwili zetknięcia z wodą zrobiło mu się cholernie nieprzyjemnie, a ciało od razu zesztywniało, nie potrafiąc zachować się w wodzie. No dobra, może trochę dlatego. Trochę bardzo. Nieważne. Gdzieś z boku, przytłumione przez plusk wody i mokre uszy dotarło do niego donośne pytanie chłopaka. Chciał odpowiedzieć coś w stylu "i mówi to koleś, według którego najlepszym prezentem jest kaczka z cebuli", ale w tym momencie był zbyt zajęty, żeby mu jeszcze odszczekiwać. A zajęty był próbą utrzymania się na powierzchni. Wyciągał ręce w górę, zupełnie tak jakby chciał oprzeć się na tafli wody. Ktoś tu zapomniał, że nie jest w uniwersum Naruta. A Jezus nie istnieje. A jakby istniał to na pewno nie miałby zbyt wiele wspólnego z czerwonowłosym wynikiem eksperymentu. W pewnym momencie próby "pływania" stały się jeszcze bardziej nieporadne. I w sumie to też musiałem zilustrować, bo:

Brzeg północny - Page 2 Tumblr_n86lj7XLPR1qkrgjqo1_400
Jakoś tak to wyglądało z punktu widzenia osoby trzeciej. Młody miotał się jeszcze przez chwilę aż w końcu zaczęło go ciągnąć w dół, mimo dalszych nieudolnych starań. Ta scena musiała wydawać się niewiarygodnie przykra. Cóż, była taka dla niego samego. Czuł się jakby miał kotwicę przy nogach i już nawet nie miał mocy, aby walczyć z żywiołem, który jako tako potrafi kontrolować. Co za ironia. W jednej chwili czarne uszy zniknęły pod powierzchnią wody, tak samo jak czubek rudej czupryny.
Bul bul bul.
Bul bul.
Bul.

Szamotając się pod wodą, kot wyczuł jakiś kształt. Czyżby nasz zaginiony skarb? Jako, że tonąc i tak nie miał nic lepszego do roboty, zaczął obmacywać dno rzeki. Brzegiem dłoni natknął się na coś śliskiego. Chwycił to w łapę. Chciał wbić w przedmiot pazury, ale wtedy by go doszczętnie zepsuł. I tak już był nieźle poturbowany. Ścisnął to lekko w dłoni i... I co dalej? Zadarł głowę, aby spojrzeć w stronę tafli. Nikogo. No cholera. Przyjdzie mu tutaj umrzeć. Z cebulową kaczką w uścisku. Kurwa, romantycznie.
Asdfghjkl.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.07.14 4:04  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Więc mówisz, że zostały dwa dni do końca?
Brzeg północny - Page 2 Tumblr_inline_mtg0xq1pED1rwlz2s
Upsik...

Sytuacja śmieszyła go niestety tylko przez kilka złudnie szczęśliwych sekund, bo oto zaraz wszystko miało się spieprzyć. Na tak. Posikanie się w gacie, to idealny powód, aby wypchnąć kogoś poza barierkę mostku, aby wpadł do lodowatej wody i przy okazji nabawił się nie tylko przeziębienia, ale też totalnej wkurwicy. Jakby nie miał już dostatecznie wiele problemów. Nie licząc tych wybitnie prywatnych, jak przyjaciel-dziwka (niestety, nie ma zniżek) czy tragiczna śmierć matki, Eliott miał na głowie jeszcze wątpliwy żywot warzywnej kaczki, która spoczęła gdzieś na dnie rzeczki, idąc prostą drogą ku kompletnemu zapomnieniu w wodnym grobowcu. Jego przyjaciółka z pewnością właśnie na niego czeka pełna cudownych marzeń o prezencie, jaki student jej przygotował, jednak.. niestety. Jej kolega został brutalnie zmuszony do przedstawienia całemu światu swoich umiejętności pływackich, co niestety niezbyt spodobało się samemu testowanemu. Przy okazji jego irytacja wzrosła, gdy znowuż okazało się, że jako jedyny potrafił w miarę stabilnie utrzymać się na powierzchni.
- Nie umiesz pływać?! – wrzasnął niewyobrażalnie zdziwiony. Idealny przykład bezsensownego zadawania pytań i niepotrzebnego strzępienia sobie języka. Wystarczy tylko jedno spojrzenie, aby uzyskać dobitną odpowiedź. Chaotyczne ruchy kotowatego młodzieńca aż biły po oczach, jasno krzycząc „JESUJESUJESUJESU”, co można było przetłumaczyć też na proste, krótkie „Nie, nie umiem,”. Eliott w końcu znalazł osobę, która w czynach postępowała równie bezsensownie, co on. Student robi sobie cebulowe zwierzątka w wolnym czasie, a Yunosuke wpycha nieznajomych ludzi do wody, łudząc się, że to jakoś oczyści go z zarzutów, dotyczących jego wątpliwej władzy nad własnym pęcherzem. – Serio, koleś?!
Wkrótce jednak, gdy strzepał choćby część kropki osadzonych na jego szkłach i przetarł pośpiesznie załzawione oczy, podpłynął ku nieznajomemu, podejmując szlachetną próbę wyłowienia jego zaszczanego dupska na powierzchnię. W dzieciństwie miał tą wątpliwą przyjemność uczęszczać na basem, który oferowała mu szkoła, więc spanikowany, czerwonowłosy młodzieniec mógł pewność, że Eli nie pójdzie na dno razem z nim. Nigdy nie wiesz jaka umiejętność przyda Ci się w przyszłości… pływanie okazuje się być tą, która sprawdza się najlepiej w kontakcie z Yunosuke. Skoro w jego zwyczajach znajduje się podtapianie ludzi…
Sięgnął po jego rękę i jednym szybkim pociągnięciem wyłonił go na powierzchnię. Zarzucił go sobie na ramię, w możliwie najwygodniejszy i najszybszy sposób i zaczął podpływać bliżej brzegu. Zabawne, że choć toczyła się taka zacięta walka z siłami natury, przechodnie jakoś średnio zwracali uwagę na dwójkę chłopaków, którzy ich zdaniem wyglądali, jakby się po prostu spili.
Zrzucił go na ziemię, uprzednio upewniając się czy taka odległość od wody nie będzie skutkowała ponownym porwaniem przez prąd. Sam wyszedł ciężko z rzeki i mocno dysząc, zerknął wycieńczony i zrezygnowany w stronę uratowanej przez siebie niewiasty.
- Żyjesz, siusiumajtku? – akurat w tym pytaniu nie było ani grosza kpiny. Zupełnie tak, jakby to drwiące określenie zastępowało mu imię nieznajomego. Eliott kucnął obok Yunosuke, sprawdzając czy aby na pewno wszystko z nim w porządku.
Taki z niego zajebisty bohater.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.07.14 8:28  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Brzeg północny - Page 2 Wybaczam
Jest późno wcześnie? i nie wiem co piszę.
Akcja była zawzięta; wybuchy w tle, piszczące niewiasty, snajperzy na dachach, spłoszone konie... I wiele innych. Ale mam coś. Przedstawiam: Przepis na katastrofę.
Składniki: 1 Yunosuke, 1 Eliott, szczypta nietrzymania moczu, dużo litrów wody, 1 kaczka z cebuli.
Przygotowanie: Kaczkę wrzucić do wody i dodać nietrzymanie moczu. Następnie wrzucić Eliotta i Yunosuke. Enjoy.
Tu by nastąpiła przerwa reklamowa, ale to nie Polsat i reklam nie ma. Bieda. Kocur, topiąc się, zerknął jeszcze w stronę chłopaka. Spojrzenie było tak wymowne, że nawet mimo ogólnej paniki dało się z niego wyczytać "Serio, kurwa, nie widać?". Tutaj jasność stała się ciemnością. Młody poczuł tylko jak coś go chwyta. Już go nie obchodziło czy to macka Krakena, czy smukłe ramię studencika. W sumie niewielka różnica. Okazało się jednak, że wybawicielem nie była wielka, ludziożerna ośmiornica. "Całe szczęście" by tutaj pasowało, ale nie jestem pewien czy to aby na pewno lepsze wyjście. Być może pożarcie byłoby bardziej kuszące. Nieważne.
Powietrze! Rudzielec zaciągnął się jego haustem, kiedy w końcu udało mu się wynurzyć jaskrawy łeb spod tafli. Jeszcze przez chwilę szamotał się w wodzie. Jakby nie wiedział co ma robić. Właściwie to nie wiedział. Nie codziennie jest się topionym na własne życzenie, a potem heroicznie ratowanym. No i on też był tutaj ratującym, a gdyby cebulowa kaczka mogła mówić to na pewno by to przyznała. I może zamieniłaby się w piękną księżniczkę po pocałowaniu. Ale to już za dużo szczęścia. Aktualnie był nim fakt, że obaj chłopcy znaleźli się na brzegu lub w jego okolicach. Ważne, że zdradziecka głębia nie miała już możliwości wciągnąć ich z powrotem. Kot padł na plecy i zaczął ciężko łapać oddech. Takie machanie rękami jest dość wyczerpujące. W końcu uspokoił się nieco. Walnął się na płasko i beznamiętnie spojrzał w niebo.
- Mój wybawco. - zaczął spokojnie. - Zabiję cię. A potem siebie. - zakończył równie spokojnie.
Gun. Mouth. Now. Taka wypowiedź była wynikiem reakcji na określenie, jakim zdążył raczyć go nowy kolega. W pewnym momencie ryży łeb obrócił się lekko, a spojrzenie czerwonych oczu utkwiło w twarzy ratownika. Yuno podniósł rękę i położył coś na ziemi, tuż przed nosem towarzysza. Była to jego ukochana kaczka. Cóż, nieco poturbowana... ale była. Z twarzy kotowatego dało się poznać "podziękowałbym, ale to musi ci starczyć". Jak na tsundere przystało. W każdym razie nie miał już mocy na cokolwiek. Powoli podniósł się do siadu i odkaszlnął parę razy. Sytuacja stabilna, doktorze, będzie żył.
Mruknął coś pod nosem. Prawdopodobnie o tym, żeby go nie przezywać. I o tym, żeby w ogóle nie wspominać o incydencie sprzed parunastu minut. Każdemu się mogło zdarzyć. Nawet istocie z próbówki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.07.14 4:56  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Podsumujmy znajomość Eliotta i Yunosuke. Znali się od dobrych pięciu minut, a już zdążyli otworzyć się przed sobą niczym najlepsi przyjaciele. Student dowiedział się o wstydliwej dolegliwości czerwonookiego, która dotyczyła nieotrzymania moczu oraz jego niechlubnej chorobie zwaną potocznie kompletnym zidioceniem. Podobno można to leczyć, jednak przy następnym spotkaniu, Yves będzie pamiętać, aby nie stać blisko barierek, kiedy będzie stał na pomoście. Mało tego. Następnym razem, kiedy tylko ujrzy twarz Yunosuke, od razu poleci po koła ratunkowe i dziecięce, nadmuchiwane rękawki, bo jak się okazało, chęć popluskania się w rzece nie gwarantowała tego, że Kot jej zaznajomiony z podstawowymi lekcjami pływania. Jednak nie stawiajmy mutanta na najczarniejszej pozycji. On również dowiedział się wielu interesujących rzeczy. Ba, nawet był ich świadkiem. Nawet najlepszy przyjaciel Eliotta dopiero niedawno ujrzał go w stanie kompletnego załamania, gdzie błyszczące łzy ozdobiły jego blade policzki, nadając mu bez wątpienia smutnego wyrazu twarzy. Yunosuke miał to nieszczęście ujrzeć szczerą (?) rozpacz studenta już przy pierwszym spotkaniu. Teoretycznie zaprezentował mu się jako wrażliwy pomyleniec, który ryczy z najbłahszych powodów… a mianowicie śmierci cebulowej kaczki. Nie, Eli, to nie jest normalne, że ryjesz w warzywie kształty zwierząt, nadajesz im imiona i jeszcze masz czelność twierdzić, że jest to doskonały materiał na prezent dla koleżanki. Bez wątpienia dobrali się wręcz idealnie.. siusiumajtek i cebulasty.
Mimo tego że nie został obdarzony ponad przeciętną inteligencją i umiejętnością spokojnego i logicznego zachowania się w sytuacjach zagrożenia, trzeba mu przyznać, że potrafił zadbać o drugiego człowieka, a przynajmniej mieć zakodowane we łbie, aby sprawdzać czy aby na pewno wszystko jest w porządku z jego rozmówcą. Niemal natychmiast zaczął przejeżdżać wzrokiem po jego kotowatym ciele, doszukując się choćby pomniejszych zadrapań. Przeżyli ze sobą już tak wiele, że był gotów zadzwonić do swojej znajomej i przełożyć spotkanie na dzień jutrzejszy, aby zająć się ewentualnymi ranami Yunosuke. Jednak niech was ta dobroduszność nie zmyli. Owszem, zależało mu na jego zdrowiu, jednak to wcale nie oznaczało, że tak szybko zapomniał o incydencie z posikaniem się. To dalej było zbyt śmieszne i nieprawdopodobne i choć spojrzenie miał całkowicie łagodne i przyjacielskie, to jednak kąciki jego ust, dalej nieposłusznie sunęły ku górze w lekko prześmiewczym wyrazie. Zupełnie tak, jakby usilnie powstrzymywał się od większego ryknięcia śmiechem.
- … Melchior! – zawył radośnie, chwytając trochę zmarnowaną, acz jednak żywą kaczkę z cebuli w ręce i napatrzywszy się na nią pełnym zachwytu, miłości i wdzięczności wzrokiem, przytulił ją do siebie zupełnie tak, jakby odzyskał swoje ukochane, zagubione zwierzątko. To był szalony dzień. Dla nich wszystkich. Eliott otarł ostatnie łzy, które siłą rzeczy pchnęły się do jego oczu i schował kaczkę do przemoczonej torby z wyjątkowo uradowanym i sympatycznym uśmiechem.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Naprawdę Ci dziękuję! Ratujesz mi życie! Dzięki Tobie nie straciłem prezentu i… ouch. – wyraźnie posmutniał, wyciągając z torby całkowicie zmarnowany szkicownik. Zamoczone kartki nie nadawały się do niczego, a rysunki, które zdążył machnąć zaledwie kilka godzin temu, teraz wymagały natychmiastowego wyrzucenia. – No niee…! – jęknął żałośnie, patrząc na kompletnie rozmyty portret jakiejś starszej pani. Był to tylko szkic, jednak i tak mógł zachwycić detalami i dokładnością z jaką zostały wyrysowane. – Wszystko do śmieci.. sajksjk. – burknął kompletnie załamany, poprawiając ześlizgujące się z nosa okulary w śmiesznie dużych oprawkach. Kiedy tylko pełen goryczy powtórnie schował rysunki do torby, ponownie przeniósł o dziwo całkiem sympatyczne spojrzenie na Yunosuke, którego bynajmniej nie chciał jeszcze zostawiać w spokoju. Rozsiadł się przy nim wygodniej, strzepując kropelki wody, zwisające z kosmyków jego włosów.
- W ogóle.. jestem Eliott, a ty? – przedstawił się w absurdalnie życzliwy sposób, nie zważając na fakt, że jeszcze chwilę temu, wyzywał biedaka od siusiumajtków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.14 22:17  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Boże, jak jej się chciało pic. Czuła narastającą pustynię w przełyku.
A wszystko przez ten kawałeczek papryczki chili na szaszłyku. Pysznym, soczystym szaszłyku. Marcelina szła teraz, z perfidnie wiszącym językiem długości takiej, że nawet jaszczurka z rodziny dużych gadzin chowa się pod kamień. Był już wieczór, słońce chowało się za horyzontem, nie było go tak widać wśród tłumu powoli wstawionych człowiekowatych. Małe stoisko za rogiem, zapewne nielegalnie prowadzone, z tanim piwem było w tej sytuacji wybawieniem dla kotowatej. Podeszła do lady, rzucając monetami. Barman bez pytania, a jedynie z dziwnym spojrzeniem na nią, nalał trunku do szklanki... sporej wielkości. Chwyciła ją obiema rękami, ledwo unosząc ją kilkanaście centymetrów, pijąc powoli i cały czas delektując się nim. Po kilku solidnych łykach odetchnęła, choć ten smak ostrej papryczki będzie pamiętała do końca życia.
Spojrzała krzywo na pustą już szklankę. Cholibka, to jej chyba zasmakowało. Przeszukała kieszenie i rzuciła na stół następne monety, dzięki którym szklanka napełni się ponownie. Już po chwili ponownie mogła smakować alkohol... sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, dopóki nie zabrakło na opłatę następnych partii. Trudno. Z trudem uniosła się z zajmowanego krzesła - chociaż nie wyglądała, zachowywała jeszcze jakąś cześć świadomości. Kręciło jej się w głowie, a przy pobliskich krzakach o mało nie zwróciła zawartości szklanek i kolacji przy okazji. Przystanęła dopiero przy pomoście, chwytając się drewnianej belki. Oparła się o nią plecami, osuwając się powoli w dół, błądząc wzrokiem po coraz ciemniejszym błękicie nieba. Chwyciła się za głowę i starała się otrząsnąć, ale dziwny stan powracał, by w końcu zupełnie przejąc kontrolę nad jej umysłem.
Spojrzała teraz na gościa stojącego przed nią. Czarny wilczur w dziwnej masce. Zaśmiała się, sięgając do niego łapą - źle obliczyła odległość, bo zaryła nią dosłownie w powietrze. Opuściła ją w końcu bezradnie, śmiejąc się jak głupi do sera, uderzając ogonem energicznie o ziemię. Aragot przewrócił oczami i usiadł naprzeciwko niej, schylając się trochę. Patrzył nań z góry, unosząc łapę na poziomie jej oczu. -Ile widzisz palców? - spytał, ewidentnie wystawiając jedynie dwa. Nie doczekał się odpowiedzi. Marcelina poderwała się z miejsca i patrzyła na niego przerażona. Jąkała się i starając się zlepic słowa w jedno, logiczne zdanie, zaczęła się cofać. Prawie przewracając się, potykając o własny ogon i nogi, skierowała się w głąb pomostu. Niestety - walka z grawitacją nie przyniosła pożądanych efektów. Nagle świat zawirował, a niewidzialna siła pociągnęła ogoniastą na prawą stronę. Uderzyła w drewnianą barierkę, po czym - jakimś cudem - przechyliła się i wypadła. Z dławionym krzykiem wpadła do lodowatej wody. Z piskiem złapała się drewnianych beli i drapała je z całej siły, starając się po niej wspiąć...
-Pomocy... - jęknęła, patrząc na wodę, jak na stado dzikich wilkołaków, chcących pożreć ją na obiad.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.14 15:36  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Travis spokojnie spacerował po okolicy, delektując się nareszcie chłodniejszym powietrzem. Może nawet zajrzałby do jednej z tych budek z jedzeniem... gdyby wcześniej nie przywykł do kuchni zachodniej. I weź tu, człowieku, przeżyj...
Wszedł na mostek i oparł się o barierkę. Zaczął rozglądać się po okolicy, jakby czegoś szukając. Nagle, gdy spojrzał w dół, ujrzał parę dłoni. Ewidentnie kobiecych. Travis natychmiast schylił się i zacisnął na nich swoje czarne, zimne, metalowe palce. Powoli wciągnął pechową dziewczynę (chyba) na mostek. Położył ją i zaczął ją cucić.
- Hej! Wszystko w porządku? - spytał, obserwując jej reakcję.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.14 21:02  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
-Dobrze się bawisz? - warknęła na czarnego wilczura, który wisiał w powietrzu nad nią i śmiał się z jej poczynań.
-Trzeba było się powstrzymać od kolejnych kufli...
Objęta tak z tą belką, tuląca się do niej niczym do najukochańszej poduszki, spojrzała na Aragota z miną wściekłego chihuahua zagryzła zęby, licząc do dziesięciu.
-Na prawdę... nie pomagasz mi.
-Pomóc to może Ci teraz izba wytrzeźwień... nie wyglądasz dobrze, Marcelinko.
Z westchnięciem spojrzała na Aragota. Ponownie otworzyła usta, by rzucić jakimś suchym żartem, idealnie opisującym jego głupotę i umiejętności wyprowadzania z równowagi, ale w tej samej chwili poczuła na sobie czyjeś dłonie i pewne szarpnięcie w górę. Gdy w końcu poczuła drewniany pomost pod nogami, wyłożyła się na nim i dziękowała w myślach Bogu . Już po krótkiej chwili ocknęła się i spojrzała z miną "wtfuck?" na gościa, który stał nad nią i ją cucił. Potrząsnęła głową i schowała twarz w dłoniach, by przejechac nimi po niej i znowu opuścic na kolana. Jej prawa tęczówka przybrała kolor fioletowy.
-Wszystko w po-porządku - zaczęła, łamiąc prawie język - tak m...myślę.
Aragot również wyszedł na molo. Stanął blisko nich, kręcąc perfidnie oczami. Usiadł ciężko, wzdychając przy okazji. "Człowiek?" spytała go w myślach, patrząc jednak na nieznajomego. Przez chwilę demon nie odpowiadał, dopiero po chwili usłyszała "niezupełnie". Jej ogon zaczął zamiatać podłogę, by przykuć uwagę - skoro to 'niezupełnie' człowiek to zapewne zauważy, że nie ma do czynienia z kolejną, upitą nastolatką na tej imprezie - a raczej z upitym KOTEM, który łudząco przypomina kolejnego wymordowanego. Pff, skądże znowu! Marcelina nie jest kolejną ofiarą jakiegoś wirusa X. Powiadają, że to plaga XXX wieku. Ale i tak jest osobą, po którą zaraz zgłoszą się odpowiednie służby, no bo jak to - nie-człowiek? Tutaj? Tak przy wszystkich paradująca?! Ha, od czegoś ma się te super-skiny, jak iluzja na przykład. I głupie człowieki nie mają pojęcia, z kim gadają, obiad jedzą! Dzięki, tatuśku, do czegoś się te twoje geny przydały.
-Dzięęęk-ki... - zaczęła. - jestem... Marcelina.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.14 11:01  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Odetchnął z ulgą, słysząc odpowiedź. Nie widział jednak żadnego zamiatającego ogona. Albo iluzja działała również na niego, albo on skupił się bardziej na jej niebieskich... Nie! Czekaj! Niebiesko-fioletowych oczach. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Travis. - przedstawił się, po czym usiadł naprzeciw dziewczyny. - Ładne masz oczy.
Przez chwilę patrzył na nią w ciszy. Dopiero później zdał sobie z tego sprawę. Przeczesał metalową łapą włosy i uśmiechnął się niezręcznie.
- Tia... Powiesz mi może, jak to się stało, że musiałem cię wyciągać z jeziora?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.14 20:41  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Ah, oczy... tak, iluzja nie obejmowała jej ślepi, przez co wzbudzała podejrzenie u nie jednej osoby. Jeszcze ciekawszy był fakt, że emocje zmieniają się u niej właściwie co kilka minut. Tym razem radośnie uśmiechnęła się, a jej oko zrobiło się zielone. - Arigatou... - powiedziała, łapiąc nieśmiało dłonią kark, nieśmiało szczerząc się do niego, bezkarnie kradnąc pomysł Sebastianowi z Kuroshtsuji - na jej twarzy zagościła 'niewinna kawaii minka'. Postawiła uszy na sztorc gdy usłyszała pytanie. Świeża, zimna woda podziałała na nią jak boskie antidotum - po bólu głowy nie było praktycznie ani śladu. Tylko lekkie szumienie zakłócało jej harmonijny spokój umysłu. - Ja... potknęłam się. O wystającą... o wystającą deskę. - powiedziała, zupełnie pomijając w fascynującej  opowieści nakrapianą, samotną imprezę w okolicznym straganiku, na który wydała prawie wszystkie posiadane monety.- Po prostu, szłam, wystawała tam deska, jakoś tak wyszło... - "że znalazłam się w wodzie, wypadając przez świetnie zabezpieczoną belkę". Dobra,czas ogryźć się w język, bo faktycznie wyjdzie, że ściemnia. A nie powie chyba praktycznie obcemu facetowi - wie tylko, że nazywa się Travis i NIE jest człowiekiem - że jej Shinigami próbował sprawdzić stan trzeźwości swojej pani, przez przypadek strasząc ją prawie-że-na-śmierć? Może od razu opowie historię swojego życia.
"Hej, jestem Marcelina. Mój ojciec to kot z cheshire, a mnie wywalili z Krainy Czarów za wtargnięcie do Zakazanej Puszczy. Swoje wygnanie przypieczętowałam skorzystaniem z kranu Yuoro, z którego płynie zła woda. Wyrzucili mnie przez zwierciadło do tego wymiaru, wysyłając wraz ze mną wrednego Boga Śmierci, który ma mnie naprowadzić na dobrą ścieżkę życia." - Mnie nie pytajcie, to ona zielone pali, nie ja. A Aragot to oczywiście jej prywatny diler, który służy pomocą, zawsze i wszędzie, o tak! Przy sobie ma zioła, marychuaninche - po co to komu? koke, hasz, lsd zawsze w bocznej kieszonce, heroinę trzyma pod językiem, a amfetamine to nosi w słoiku po ogórkach kiszonych.


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 26.07.14 21:15, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.14 21:17  •  Brzeg północny - Page 2 Empty Re: Brzeg północny
Zmieniło kolor! Sam widziałem! Jej prawe oko, które przed chwilą było fioletowe, jest teraz zielone!
Travis uśmiechnął się do niej nieco zalotnie. Polubił ją. Wysłuchał wyjaśnienia dziewczyny i powoli, bo nie za bardzo jej wierząc, kiwnął głową.
- Bardzo możliwe... Byłoby, gdyby nie solidna barierka. - powiedział z usmiechem, uderzając lekko pięścią w rzeczoną barierkę. - I żeby było jasne: twój... heheh... wypadek nie ma zupełnie nic wspólnego z wyraźnym zapachem alkoholu w twoim oddechu?
Czy się nabijał? Troszkę. Czy rozmyślnie? Niezbyt. Po prostu był teraz w dobrym humorze i zdania układają się same.
- Przejdziemy się? - zaproponował. - Przynajmniej oboje będziemy mieć pewność, że nie zdarzy się kolejny wypadek. A przy okazji bliżej się poznamy. Co ty na to?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach